• Nie Znaleziono Wyników

Funkcje autoprezentacji i wynikające z niej społeczne korzyści

Autoprezentacja

1.3. Funkcje autoprezentacji i wynikające z niej społeczne korzyści

49 i silniej zinternalizowana, tym ma większy wpływ na autoprezentację. Niestety, ze względu na wielość podejmowanych ról może dojść do sytuacji niekomfortowych dla aktora. Pojawiają się sprzeczności między wyobrażeniami i pożądaną tożsamością a wymogami aktualnie odgrywanej roli, które mogą być dla jednostki upokarzające czy ograniczające ekspresję Ja. W takich sytuacjach zazwyczaj stosujemy, opisane już przez Goffmana, środki łagodzące dyskomfort – ograniczenie zachowań tylko do „sceny”, a w „kulisach” niejako unieważnianie ich i dezawuowanie.

4. Element, który pojawiał się już wcześniej – spostrzeganie preferencji i oczekiwań publiczności – ma znaczący wpływ na kształt i kierunek autoprezentacji. Dążenie do jak najlepszego sprostania tym wymaganiom prowadzi niekiedy do tworzenia negatywnych wizerunków, jeśli sądzimy, że mogą one być dobrze odebrane. Wraca tutaj kwestia oszustw czy zakłamania: dostosowanie wizerunku do oczekiwań audytorium oznacza po prostu wybranie z wielu wersji wizerunku tej, która najlepiej sprawdzi się w zastanych okolicznościach. Zazwyczaj mieści się ona w granicach koncepcji Ja, chociaż zdarzają się odstępstwa od tej reguły – niekiedy stosujemy taktykę pomijania istotnych składników Ja, ale wtedy konieczne jest pozyskanie dokładnych informacji o odbiorcy.

5. Kreując publiczny wizerunek, bierzemy pod uwagę zarówno aktualne, jak i przyszłe konsekwencje wywartego wrażenia. Chcemy prezentować się w sposób zgodny z tym, co myślą i wiedzą o nas odbiorcy, bierzemy pod uwagę ewentualne postrzeganie nas w dłuższej perspektywie czasowej i, jeśli to konieczne, obraz wykreowany w przeszłości.

Presję mogą też wywierać specyficzne normy i rytuały społeczne. Ogranicza to swobodę wyboru wizerunku i niekiedy zmusza do ukierunkowania kreowanego wrażenia.

Leary i Kowalska podkreślają dwuelementowy charakter swojej koncepcji, stanowiący o jej oryginalności. Jednak wyodrębnienie komponentu motywacyjnego i realizacyjnego może stanowić problem przy analizie dotychczasowych badań, które autorzy chcą zsyntezować.

Chociaż może to nie wynikać jasno z przedstawionych opisów, proces autoprezentacji jest dynamiczny i cykliczny, podlega ciągłym korektom wpływającym na dalsze zachowania jednostki oraz wielkość motywacji.

50 wynikami badań wielu aspektów. Kiedy już w sposób chronologiczny omówiłam dorobek najważniejszych badaczy w tym obszarze, definiując kluczowe terminy, chciałabym przejść do omówienia funkcji zarządzania wrażeniem oraz wyjaśnić, skąd w ludziach bierze się troska o własny wizerunek. Wspomnę też o tym, że pewien stopień dbałości o wywierane wrażenie jest korzystny zarówno dla jednostki, jak i jej otoczenia.

Autoprezentacja wiąże się z trzema głównymi funkcjami na poziomie jednostki. Pierwsza z nich to możliwość oddziaływań w relacjach interpersonalnych. Wiem już, że ludzie najczęściej angażują się w tego typu zachowania, kiedy są przekonani (często słusznie), że w przypadku sukcesu będą one miały poważne implikacje w postaci zwiększenia liczby otrzymanych nagród lub obniżenia kosztów podejmowanych decyzji. M. Leary (2002: 54) twierdzi, że wrażenie, które człowiek wywiera na otoczeniu, stanowi jeden z głównych czynników wyznaczających jego życiowe sukcesy. Dzieje się tak, gdyż sposób, w jaki reagujemy jest w dużym stopniu zależny od wrażenia, jakie odbieramy ze strony partnera interakcji. Nawet jeśli temu zaprzeczamy, to nauka jednoznacznie pokazuje, że jesteśmy bardziej przyjemni i tolerancyjni dla osób, o których mamy dobre mniemanie. Nie działa to tylko w krótkoterminowych relacjach, ale wpływa na całokształt naszego życia – osoby o „nieudanym” wizerunku mają w otoczeniu mniej przychylnych im ludzi, co może skutkować np. trudnościami w awansowaniu.

Autoprezentację można postrzegać jako styl wywierania wpływu – istnieją tezy mówiące, że manipulacja wrażeniem służy utrzymywaniu lub umacnianiu relacji władzy, rozumianych jako zdolność intencjonalnego wpływu na zmiany w zachowaniu innych.

Kolejną rolą autoprezentacji jest budowa i podtrzymywanie poczucia własnej wartości – zdarza się, że martwi nas ośmieszenie przed kimś obcym, nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że nie ma to żadnego znaczenia. Nie potrafimy wyzbyć się troski o nasz wizerunek w oczach innych, nawet, gdy nie ma szans, byśmy kiedykolwiek weszli z nimi w dłuższą interakcję. Leary znajduje dla takiego stanu rzeczy co najmniej trzy wytłumaczenia:

1) porażki autoprezentacyjne zazwyczaj nadwyrężają poczucie własnej wartości, prowadząc do negatywnych reakcji emocjonalnych, a sukcesy z kolei powodują nasze lepsze samopoczucie i wzrost samooceny; mamy więc niejako „zakodowane”

odczuwanie negatywnych emocji w sytuacji wywołania niewłaściwego wrażenia, a sytuacja przeciwna wprawia nas w dobry nastrój; nie należy też zapominać o wspomnianym wcześniej wyobrażeniu na temat tego, co myślą o nas inni;

2) angażowanie się w autoprezentację ma udział w tworzeniu i utrzymywaniu tożsamości – aby przyswoić sobie pewną tożsamość, należy zachowywać się w sposób zgodny z jej

51 wzorcem; jeśli następuje dodatkowo proces sygnifikacji, polegający na potwierdzaniu przez otoczenie wrażenia posiadania pożądanych cech, jednostce łatwiej jest uwierzyć, że faktycznie nimi dysponuje; mówiąc krótko, autoprezentacja wpływa na tożsamość i sposób postrzegania siebie;

3) należy pamiętać, że – jak zauważyłam wcześniej – większość badaczy postrzega manipulowanie wrażeniem jako silnie zakorzeniony nawyk, niezbędny w interakcjach międzyludzkich; oznacza to, że kłopotliwe jest porzucenie myśli o oddziaływaniu naszego wizerunku nawet wtedy, kiedy faktycznie jest ono znikome lub żadne; troska o reputację jest nam wpajana od najmłodszych lat, dlatego trudno zaniechać tego typu działań w sytuacji, gdy są one zbędne.

Ostatnim kluczowym czynnikiem jest regulowanie emocji. Jesteśmy w stanie poprawić sobie nastrój poprzez zachowania, które przyniosą nam aprobatę czy pochwały. Według modelu negatywnych stanów, często zachowujemy się w sposób, który pomoże zneutralizować negatywne emocje i promować pozytywne – prezentujemy zatem wizerunek, który wywoła u audytorium reakcje poprawiające nasze samopoczucie. Regulowanie stanów emocjonalnych może odbywać się również przez samo mówienie o sobie, zwierzenia mogą stanowić wentyl bezpieczeństwa, pomagający zredukować dyskomfort psychiczny. Skłonność do rozmowy w nieprzyjemnych sytuacjach jest tym bardziej prawdopodobna, że istnieje wśród ludzi tendencja do koncentrowania się na sobie w czasie przeżywania negatywnych emocji.

Ważny aspekt autoprezentacji stanowią społeczne korzyści, jakie ona przynosi. Do tej pory koncentrowałam się, za badaczami, na jednostkowych funkcjach zarządzania wrażeniem, jednak należy pamiętać, że tego typu zachowania mają zazwyczaj pozytywne rezultaty nie tylko dla osoby, która je podejmuje, lecz także dla jej otoczenia, a w dalszej konsekwencji – dla całych grup społecznych. Wystarczy sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać świat, w którym nikt nie przejmuje się cudzym zdaniem – taka wizja wydaje się przerażająca. Goffman zasugerował, że mielibyśmy ogromne trudności z wchodzeniem w znaczące relacje, gdybyśmy nie konstruowali tożsamości na użytek publiczny. Podejmowane interakcje byłyby bardzo nieporadne, a nawet niemożliwe w sytuacji, gdy nie posiadalibyśmy absolutnie żadnej wiedzy o partnerze. Zatem angażowanie się w autoprezentację jest konieczne, by dostarczyć otoczeniu informacji niezbędnych do sprawnego komunikowania się. Jak zgrabnie ujął to Leary, z socjologicznego punktu widzenia autoprezentacja stanowi smar między kółkami mechanizmu interakcji (Leary 2002: 60).

52 Jak wynika z wcześniejszego wywodu, warunkiem skutecznego wywierania wrażenia jest kontrolowanie sposobu, w jaki postrzega nas i ocenia otoczenie, innymi słowy należy być

„dramaturgicznie świadomym” (Leary 2002). Nadzorowanie przekazywanego wizerunku może odbywać się na wielu poziomach, które stanowią pewne kontinuum, jednak – by uprościć sprawę – badacze rozpatrują cztery stopnie świadomości (por. tabela 1).

Tabela 1. Stopnie świadomości wywieranego wrażenia

1. nieświadomość wywieranego wrażenia

Człowiek nie jest świadomy, jak postrzegają go inni, a nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że inni kształtują sobie jakieś wyobrażenie na jego temat.

2. podświadome sprawdzanie wywieranego wrażenia

Człowiek kontroluje przekazywany przez siebie wizerunek na poziomie podświadomym czy nieświadomym, świadomie zaś koncentruje się na innych sprawach

3. świadomość wywieranego wrażenia Człowiek jest świadomy, że inni kształtują sobie jakieś wyobrażenie na jego temat i może brać je pod uwagę.

4. koncentrowanie się na wywieranym wrażeniu

Wszystkie myśli człowieka poświęcone są wywieranemu przez niego wrażeniu oraz jego konsekwencjom.

Źródło: Leary 2002: 62.

Ad 1. Na jednym krańcu umiejscawia się sytuacje, w których człowiek nie posiada świadomości dramaturgicznej – nie zdaje sobie nawet sprawy, że wywiera wrażenie na innych.

Mogą doprowadzić do tego dwa procesy. W życiu jednostki mają miejsce wydarzenia tak ciekawe i absorbujące, że pochłaniają jej całą uwagę – wszystkie zdolności poznawcze skierowane są na świat zewnętrzny, nie pozostawiając „rezerw” na analizowanie opinii otoczenia. Taki stan określany jest mianem podmiotowej samoświadomości (Duval, Wicklund 1971, za: Leary 2002). Może również się zdarzyć, że w kontrolowaniu przekazywanego wizerunku przeszkadza stan psychiczny, osiągnięty pod wpływem substancji psychoaktywnych lub niezwykle intensywnych emocji. Deindywidualizacja, bo tak określa się ten stan, najczęściej ma charakter czasowy i polega na utracie zdolności do myślenia o sobie, co skutkuje utrudnionym obserwowaniem i regulowaniem zachowania oraz obniżeniem troski o cudze wrażenia i oceny.

53 Ad 2. Opisywane sytuacje mają miejsce rzadko, dużo częściej można się spotkać z kontrolowaniem reakcji audytorium na poziomie przeduwagowym lub nieświadomym. Jest oczywiste, że wiele informacji o otoczeniu przetwarzamy, nie skupiając się na tym, wykonując inne czynności. Mózg niejako monitoruje środowisko, ignorując większość napływających informacji, ale wyławiając bodźce odnoszące się bezpośrednio do jednostki i ewentualnie kierując na nie uwagę. Procesy poznawcze i kontrolowanie wizerunku działa w bardzo podobny sposób – koncentrujemy się na impresji dopiero wtedy, kiedy wychwycimy sygnały z nią związane. Takie spojrzenie idealnie tłumaczy, dlaczego wielu ludzi zaprzecza, by przywiązywało wagę do kreowanego wizerunku, jednocześnie powszechnie stosując autoprezentację.

Ad 3. W stan świadomego wywierania wrażenia wchodzimy w sytuacjach opisanych powyżej.

Zaczynamy patrzeć na siebie oczami otaczających nas ludzi, nabywając świadomość niewypowiedzianej przez innych opinii na mój temat (Wegner, Giuliano 1982, za: Leary 2002).

Przypuszcza się, że właśnie wtedy ma miejsce najbardziej przemyślana autoprezentacja.

Ad 4. Do sytuacji, kiedy obserwowanie przekazywanego wizerunku staje się dominujące dochodzi najczęściej, gdy mamy silną motywację do wywarcia określonego wrażenia, nie jesteśmy pewni, jak odbierają nas inni lub wręcz przekonani, że wypadliśmy niekorzystnie przed publicznością. Taki stan jest dość niebezpieczny i bywa destrukcyjny dla interakcji, gdyż koncentrując się jedynie na kreowanej impresji jednostka nie jest w stanie skupić się na innych sprawach, np. zachowywać się swobodnie lub wykazać empatię, a także myśleć o przyszłych skutkach zachowania.