• Nie Znaleziono Wyników

Autoprezentacja w internecie

5.1. Web 2.0

Tym mianem określa się serwisy WWW, które kładą nacisk na treści tworzone przez użytkowników, użyteczność i tzw. interoperacyjność. Termin spopularyzowali Tim O’Reilly i Dale Dougherty dzięki serii konferencji na temat nowych technik internetowych w 2004 roku, chociaż pierwsze jego użycie zanotowano pięć lat wcześniej (Wikipedia, Web 2.0 2015). Darcy DiNucci, konsultantka do spraw architektury informacyjnej napisała w swoim artykule Pofragmentowana przyszłość (Fragmented Future 1999):

Sieć, jaką znamy dziś, która ładuje się w oknie przeglądarki w postaci właściwie statycznych ekranów, jest jedynie zalążkiem Sieci, która nastąpi. Pierwsze rozbłyski Web 2.0 zaczynają się pojawiać i zaczynamy widzieć, jak ten zalążek może się rozwinąć. Sieć będzie rozumiana nie jako ekrany pełne tekstu i grafiki, ale mechanizm transportowy, eter przenoszący interaktywność.

Mimo że nazwa może sugerować nową wersję WWW, nie odnosi się do technicznego unowocześnienia (co sugerowałaby taka numeracja), ale jest raczej skumulowanym zbiorem zmian poczynionych w tym, jak powstają i są użytkowane strony internetowe. Założenie jest takie, że mają one pozwalać użytkownikom wchodzić w interakcje i współpracować ze sobą jako twórcy zawartości i członkowie społeczności wirtualnej. Przykładami takiej działalności mogą być serwisy społecznościowe, blogi, wiki, folksonomie, strony hostingowe i platformy self-publishing, aplikacje webowe, mashupy oraz mechanizmy social bookmarking.

93 Dla kontrastu potrzebne było wprowadzenie terminu, który opisywałby kształt inernetu przed nową erą, powstało więc określenie Web 1.0, definiowane głównie przez zachowanie użytkowników, będących rzadko twórcami, skupiających się na konsumowaniu treści. W tym czasie powszechnym sposobem autoprezentacji były strony domowe, umieszczane na serwerach zapewnianych przez dostawców internetowych lub darmowych serwisach hostingowych. Można określić je mianem protoplastów portali społecznościowych, a za główną cechę odróżniającą je od nich należy uznać statyczność treści. Ten etap rozwoju sieci miał już niektóre możliwości masowo wykorzystywane w Web 2.0, ale inaczej zaimplementowane, głównie ze względu na ograniczenia techniczne – małą moc obliczeniową komputerów i łącza o niskiej przepustowości. Dobrym przykładem może być sekcja komentarzy, obecna dzisiaj na właściwie każdej stronie internetowej, a kiedyś funkcjonująca w formie księgi gości.

Charakterystycznym elementem była niezwykle popularna w tym czasie poczta elektroniczna, obsługiwana za pomocą tzw. klientów i służąca m.in. do komunikacji między odwiedzającymi strony a ich twórcami oraz do przesyłania formularzy HTML (przy użyciu protokołu mailto).

Ewolucję WWW można scharakteryzować również jako przejście od publikowania do uczestnictwa, od treści internetowych jako wyniku dużych, zaplanowanych inwestycji do trwającego i interaktywnego procesu i od systemów zarządzania zawartością do połączeń opartych o tagowanie (folksonomii) (Flew 2008).

W tej nowej erze internauci zostają zaproszeni do współtworzenia zawartości stron przez komentowanie publikowanych treści czy tworzenie kont i profili zwiększających partycypację.

Środek ciężkości przeniesiony jest w stronę użytkowników, którzy stanowią jądro funkcjonowania serwisów – administratorzy i twórcy dostarczają jedynie ram do tej działalności (Piotrowski 2008). Strony mają „architekturę uczestnictwa”, zachęcającą odwiedzających do wzbogacania ich o nowe wartości w toku ich użytkowania. Nowym modelem interakcji z treściami jest prosumpcja (od połączenia słów „produkcja” i

„konsumpcja”), ważna jest kooperacja, dzielenie się i udostępnianie (Strzyczkowski 2012).

Sieć daje większe możliwości interakcji i integracji, wokół serwisów tworzą się społeczności (co je „ożywia”), a ich nieodpłatne zaangażowanie stanowi podstawę działalności (Bakardjieva 2011). Jednym z pierwszych mechanizmów pokazujących ten nowy sposób myślenia był PageRank wprowadzony przez Google. W szacowaniu wartości dokumentów opierał się na liczbie prowadzących do nich odsyłaczy, a nie tylko na treści i odniósł wielki sukces. W założeniu wszyscy internauci mają mieć taki sam dostęp do udziału w generowaniu treści, co

94 umożliwia prawdziwą debatę i owocną współpracę, ale jednocześnie zwiększa ryzyko trollingu czy spammingu.

Mimo wieloletniego rozwoju i wielu publikacji na ten temat nie powstała dotychczas jedna, spójna definicja Web 2.0, cały czas bardziej użyteczne wydaje się operowanie przykładami.

Według Besta (2006), najważniejszymi jej cechami są: bogate doświadczenie użytkownika (rich user experience), uczestnictwo, dynamiczna zawartość, metadane, standardy Web i skalowalność (scalability). Obok nich wymienia się też często otwartość, wolność i inteligencję zbiorową (collective intelligence). Zmianę, jaka się dokonała między tymi dwoma etapami można dobrze zobrazować, przeciwstawiając sobie strony internetowe czy sposoby funkcjonowania właściwe i charakterystyczne dla każdej z nich (por. tabela 2).

Tabela 2. Porównanie głównych cech omawianych etapów rozwoju internetu

Web 1.0 Web 2.0

Ofoto Flickr

mp3.com Napster

Britannica Online Wikipedia

strony domowe blogowanie

spekulacja domenami optymalizacja wyszukiwania

ilość odsłon koszt kliknięcia

publikacja uczestnictwo

taksonomia folksonomia

źródło: https://www.oreilly.com/pub/a/web2/archive/what-is-web-20.html (dostęp: 7.06.2015).

Logikę tej nowej internetowej ery opisują trzy kluczowe elementy, definiujące sposób działania. Pierwszy z nich kryje się pod skrótem RIA (Rich Internet Application), który służy do określenia aplikacji internetowych, oferujących bogaty, dynamiczny interfejs, zazwyczaj nie wymagający uciążliwego przeładowywania stron. Zamysłem jest przeniesienie doświadczenia z pulpitu (desktop) do przeglądarki (browser), zarówno pod względem graficznym, jak i użyteczności. Drugą kluczową częścią jest architektura zorientowana na sieć (Web-oriented architecture – WOA) determinująca sposób, w jaki aplikacje sieciowe udostępniają swoją funkcjonalność. Ma to funkcjonować tak, by można było je wykorzystać oraz integrować z innymi, tworząc zestawy bogatszych aplikacji. Integruje systemy i użytkowników przez sieć globalnie połączonych hypermediów opartych na architekturze sieci (Gall 2008). Przykładem

95 mogą być RSS czy wspomniane wcześniej mashupy. Ostatni wyznacznik stanowi aspekt społecznościowy sieci, co oznacza, że internet częściej wchodzi w interakcję z końcowym użytkownikiem i czyni go jej integralną częścią. Strony i oprogramowanie projektowane są w ten sposób, by podtrzymywać i rozwijać relacje społeczne, co może mieć miejsce podczas takich aktywności jak wirtualne gry, zakupy, w toku edukacji czy korzystania z serwisów społecznościowych. Ideą jest ułatwienie kontaktów między osobami o podobnych gustach i zainteresowaniach. Co ważne, tzw. social web redefiniuje i „wymyśla” siebie na nowo, przechodząc od prostych aplikacji do nowego stylu życia. Wśród innych istotnych cech warto wyróżnić mechanizmy wyszukiwania przy użyciu słów kluczowych, rozszerzenia i plug-iny oraz system hiperłączy, tworzący ważny system informacyjny. Dzięki wymienionym cechom Web 2.0 spina możliwości oprogramowania, agregowania i udostępniania treści oraz protokołów sieciowych, dzięki czemu daje użytkownikom możliwości przechowywania danych, ich tworzenia i rozpowszechniania, które nie były dane w poprzednim etapie rozwoju internetu.

W pierwszych latach po spopularyzowaniu terminu Web 2.0 odzywały się głosy krytyki, podające w wątpliwość zasadność ogłaszania nowej ery w rozwoju internetu (Kotuła 2007).

Jednak z biegiem czasu zmiany zachodzące w sposobie funkcjonowania i relacji na linii komputer-użytkownik okazały się tak znaczące i daleko posunięte, że trudno nie dostrzec ogromnej zmiany jakościowej, która dokonała się na tym polu. Jako że od wprowadzenia termin minęło już wiele czasu (w skali rozwoju technologii), a internet nadal dynamicznie się rozwija i poszerza o nowe rozwiązania, pojawiają się głosy o nadejściu ery Web 3.0. Warto jednak przytoczyć główne zarzuty, wśród których dominował pogląd, że nowy etap rozwoju jest raczej zmianą ewolucyjną, a nie wprowadzeniem odmiennego sposobu myślenia i funkcjonowania, toteż nie zasługuje na własną nazwę. Krytycy argumentują, że mechanizmy stanowiące podstawę funkcjonowania Web 2.0, takie jak RSS czy wiki, istniały już wcześniej.

Społeczności interenetowe jedynie zmieniają swoją formę, gdyż ludzie od lat koncentrowali się na grupach i forach dyskusyjnych. Aspekt partycypacji również ma być przeceniany, jako że w rzeczywistości bardzo niewielki odsetek internautów zamieszcza utworzone przez siebie treści, większość nadal pozostaje biernymi konsumentami. W związku z tym wprowadzenie określenia Web 2.0 ma być jedynie chwytem marketingowym. Moim zdaniem rozwój technologiczny w dużej mierze opiera się właśnie na drobnych ulepszeniach i odnajdywaniu nowych funkcji dla istniejących narzędzi, a przejście, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich latach z pewnością zasługuje na miano odrębnej epoki w rozwoju intrernetu.

96 5.1.1. Folksonomia

Niezwykle ważnym elementem rozwoju nowoczesnego internetu jest nowy sposób kategoryzowania i katalogowania treści. Jak zauważyłam wcześniej, w erze Web 1.0 zadanie to należało do nadawców, którzy – generując treści – decydowali również o ich opisie i odpowiednim przyporządkowaniu. Obecnie dominującym sposobem myślenia jest opieranie się na mądrości kolektywnej, wedle której to użytkownicy wspólnie najlepiej są w stanie zdecydować, jak zaklasyfikować treści, z którymi obcują. Został zatem zaproponowany termin folksonomia – folksonomy, utworzony z połączenia słów taksonomia (taxonomy) i kumple (folks). W największym skrócie można go opisać jako społeczną klasyfikację czy indeksowanie lub wspólne tagowanie (choć do też termin zapożyczony z języka angielskiego). Polega na kategoryzacji treści przy użyciu spontanicznie zaproponowanych, w dowolny sposób dobranych słów kluczowych. Co ważne, praktyka ta jest najczęściej spotykana w niezhierarchizowanych wspólnotach, których członkowie korzystają z porządkowanych informacji. Dzięki temu, kiedy wiele osób opisuje tę samą porcję danych, można oczekiwać rzetelnych wyników. Tego typu znakowaniu mogą podlegać zdjęcia, filmy, podcasty czy całe strony internetowe – obowiązkowymi trzema elementami są użytkownicy, tagi oraz zasoby.

Po raz pierwszy mechanizm ten został użyty w 2003 roku, w amerykańskim serwisie Del.icio.us, służącym do zbierania interesujących linków. Szybko zyskał popularność jako część oprogramowania społecznego w postaci social bookmarking czy opisów zdjęć. Obecnie jest masowo wykorzystywany pod różnymi postaciami, np. w formie hashtagów stanowi podstawę publikowania treści we wszystkich największych portalach społecznościowych.

Niektóre strony oferują „chmury tagów” jako sposób wizualizacji najpopularniejszych słów kluczowych, nadawanych i używanych przez społeczność. Dzięki funkcjonowaniu takiego systemu odnajdywanie i przeszukiwanie rozrastających się zasobów sieci jest dużo szybsze i wygodniejsze.

Twórca terminu, Thomas Vander Wal, wyróżnia dwa sposoby rozumienia folksonomii – szeroki i wąski. Pierwszy z nich opisuje sytuację, w której wielu użytkowników taguje konkretne treści wieloma określeniami z różnych „słowników”, tworząc dla nich dużą ilość metadanych. Drugi z nich występuje, kiedy niewielu użytkowników, głównie twórca treści, taguje obiekt ograniczoną liczbą terminów. Oczywiście obie te formy zwiększają możliwość wyszukiwania treści poprzez dodanie tekstowego opisu, ale nie przynoszą takich samych korzyści. Folksonomia w szerokim rozumieniu pozwala na śledzenie wyłaniających się trendów w użyciu tagów i rozwój słownictwa.

97 Empiryczna analiza złożonych systemów tagowania już w 2007 roku pokazała, że pojawia się zgodność między stałym rozkładem a wspólnym słownictwem, nawet w przypadku braku kontrolowanego zbioru słów. Krótko mówiąc, by istniała możliwość wyszukiwania treści, muszą one być pogrupowane i skategoryzowane – wcześniej sądzono, że wymaga to powszechnej zgody co do zbioru możliwych do użycia słów kluczowych. Badania pokazują, że w dużych folksonomiach wyłaniają się powszechne struktury. Zgodnie z tym, możliwe jest nawet opracowanie modeli matematycznych zbiorowego tagowania, które pozwolą przełożyć osobiste katalogi haseł (personomies) na zbiory słów używane przez większość użytkowników.

5.1.2. Serwisy społecznościowe

Jednym z najważniejszych, a na pewno obecnie najlepiej widocznym elementem Web 2.0 jest aspekt społecznościowy, kluczowy ze względu na zmianę, jaką spowodował w zakresie relacji człowiek-komputer oraz interakcji międzyludzkich. Mówiąc najogólniej, mianem serwisu społecznościowego określamy stronę internetową, która działa w oparciu o zgromadzoną wokół niej społeczność. Polski termin, mimo że już rozpowszechniony, nie jest tak precyzyjny jak angielski social network sites (strony sieci społecznych), idealnie opisujący istotę rzeczy w najkrótszy możliwy sposób. Bardziej szczegółowe definicje opierają się na wyliczeniu elementów konstytuujących i w tym przypadku będziemy mówili o: a) serwisie internetowym, b) pozwalającym jednostkom konstruować semi-publiczny profil w granicach określonego systemu, c) tworzyć listę użytkowników, z którymi są połączeni w jakiś sposób, d) przeglądać i analizować listę swoich oraz cudzych połączeń w granicach systemu (boyd, Ellison 2007).

Serwisy te są wyjątkowe nie ze względu na możliwość poznawania nowych ludzi, ale pokazania i wyrażenia sieci społecznych, w jakich funkcjonują. Większość internautów przede wszystkim komunikuje się z osobami, które już stanowią element ich obszernej sieci społecznej i w zasadzie na tym opiera się działalność portali społecznościowych. Przez ostatnie lata ulegały one dynamicznemu rozwojowi, wzbogacane o kolejne nowinki technologiczne, ale rdzeń pozostaje ten sam – widoczny profil i lista znajomych.

W moim poczuciu niezwykle istotny w obecnej fazie rozwoju internetu jest fakt, że elementy społecznościowe implementowane są niemal wszędzie, gdzie jest tylko taka możliwość. Zatem poza portalami o takim charakterze, których główną funkcją jest komunikowanie się z ludźmi, nawiązywanie znajomości, podtrzymywanie wspólnot etc. możemy zauważyć podobne funkcjonalności np. w serwisach czy aplikacjach o charakterze informacyjnym lub narzędziowym. Co więcej, serwisami społecznościowymi stają się strony, których podstawowa

98 i pierwotna funkcja jest inna niż wyżej wymienione, np. śledzenie wysiłku fizycznego lub odnotowywanie odsłuchanej muzyki. Pozwolę sobie zatem pokrótce omówić temat stron tego typu, a zasygnalizowane zagadnienia będą rozwijane w dalszej części pracy.

Choć już wcześniej funkcjonowały w sieci miejsca, wokół których tworzyły się małe społeczności, za protoplastę znanych nam dziś serwisów uważa się SixDegrees, który powstał w 1997 roku. Twórcy dali użytkownikom możliwość stworzenia własnego profilu, wysyłania wiadomości do osób widniejących na liście znajomych oraz wyszukiwania ludzi o podobnych zainteresowaniach – była to nowinka o tyle, że po raz pierwszy wszystkie te funkcje znalazły się w jednym serwisie. Niestety SixDegrees okazał się zbyt innowacyjny, co musiał okupić porażką. Stworzona wizja wyprzedziła swoje czasy i została pokonana przez bariery technologiczne w postaci ograniczonego dostępu do internetu, niskiej przepustowości łącz, wysokich cen i małej mocy obliczeniowej komputerów. Co ciekawe, twórca, świadom siły wprowadzonych rozwiązań, opatentował część z nich, co pozwoliło mu czerpać zyski z genialnych pomysłów po wybuchu mody na tego typu strony zaledwie kilka lat później.

Początek kolejnego stulecia objawił kilku znaczących graczy, a prawdziwy boom miał miejsce w latach 2003–2004. W kolejnych latach można było obserwować wysyp serwisów społecznościowych oraz ich stopniową ekspansję na kolejne kraje. Kamieniem milowym niewątpliwie stało się utworzenie w 2004 roku Facebooka, który powstał jako strona łącząca studentów amerykańskich uczelni, a po dziesięciu latach działalności gromadził ponad miliard użytkowników.

Z perspektywy polskiego czytelnika należy tu poczynić pewne zastrzeżenie – kolebką większości omawianych stron są Stany Zjednoczone, które z racji zaawansowanego rozwoju technologicznego stanowiły zawsze awangardę rozwiązań internetowych. Do Polski większość stron dotarła z opóźnieniem (lub nie dotarła w ogóle), często nie udało im się zyskać większej popularności, rynek był też wzbogacany o rodzime podmioty. Kwestie regionalne są w ogóle bardzo interesujące, jako że w zasadzie jedynie USA i Europa Zachodnia są względnie jednolite pod względem liczby użytkowników najpopularniejszych stron. Istnieje szereg serwisów, które okupują szczyty rankingów popularności jedynie w jednym czy kilku krajach, a w innych są zupełnie nieznane i nie wynika to jedynie z regionalnego charakteru (jak w przypadku rosyjskiego VKontakte). Dobrym przykładem może być tutaj Orkut, stworzony przez Google, który był dominującym serwisem wśród Brazylijczyków, stanowiących aż 60% bazy użytkowników. W przypadku Polski w ostatnich latach można zauważyć pęd ku Zachodowi, co znajduje odzwierciedlenie w strukturze popularności największych serwisów. Rodzime

99 strony, takie jak Grono czy Nasza Klasa, święciły triumfy w poprzedniej dekadzie, ale z czasem

„wyszły z mody” i traciły popularność na rzecz amerykański odpowiedników. Konkurencji nie wytrzymały też polskie odpowiedniki zachodnich rozwiązań, jak np. Blip. Z pewnością dużą pokusą jest posiadanie konta na portalu, z którego korzystają internauci z całego świata, jednak oprócz Facebooka ekspansja amerykańskich gigantów idzie dość opornie – stosunkowo niewielka liczba Polaków przekonała się do Twittera czy Instagrama.

Funkcjonujące obecnie serwisy mają różny charakter – od ogólnych (takich jak Facebook), przez branżowe i specjalistyczne (np. LinkedIn), po skupiające się na wybranym rodzaju treści (Instagram). Jak wspomniałam, opierają się na kilku kluczowych elementach i mimo technicznych różnic ich budowa jest bardzo podobna. Najważniejsza część, profil, powstaje w toku odpowiedzi na pytania zaproponowane przez twórców i zostaje wzbogacony o zdjęcie/zdjęcia. Jest to o tyle istotne, że w przeszłości serwisy dawały użytkownikom „wolną rękę” w kwestii kreowania tej części wizerunku – konta na niezwykle popularnym na Zachodzie MySpace czy polskim Gronie konstruowane były w taki sposób, że przy odrobinie wiedzy i umiejętności internauci mogli w bardzo zindywidualizowany sposób wyrazić siebie, z czego skwapliwie korzystali (Cichocki 2012). Obecnie nawet w tym zakresie nastąpiła daleko idąca unifikacja – profile powstają na bazie „szablonu” i użytkownik ma ograniczone możliwości wykazania się kreatywnością poza wcześniej zdefiniowanymi ramami. Oczywiście nie podlega dyskusji, że mimo to widać wiele prób wyróżnienia się z masy, jednak chcę podkreślić pewną zmianę jakościową, jaka zaszła w tym zakresie. Jednym ze sposobów kreowania wizerunku jest dzisiaj modyfikacja szczegółowych ustawień prywatności. Te domyślne różnią się w zależności od strony, ale zazwyczaj pozwalają na przeglądanie informacji postronnym osobom, niektóre jednak wymagają w tym celu rejestracji.