• Nie Znaleziono Wyników

Autoprezentacja

1.1. Pojęcie autoprezentacji, definicja, podstawowe zagadnienia

Opisując rzeczoną koncepcję, należałoby zacząć od tego, że samo pojęcie jest dość nieprecyzyjne i bywa mylnie odczytywane, autorzy często zamiennie stosują określenia

„wywieranie wrażenia na innych”, „manipulowanie wrażeniem” lub „kierowanie wrażeniem”

– funkcjonujący w języku angielskim termin impression management wydaje się lepiej oddawać istotę rzeczy. Jednak sformułowanie „autoprezentacja” przylgnęło już do tej grupy

33 teorii, musimy jednak zadbać, by było ono dobrze rozumiane. By objaśnić zagadnienie, podeprę się kilkoma definicjami. Można w nich dostrzec pewne różnice, jednak rdzeń pozostaje ten sam.

a. Arthur S. Reber, psycholog kognitywny, w swoim słowniku definiuje autoprezentację (self-presentation) jako proces prezentacji samego siebie w relacji do społecznie i kulturowo akceptowanych sposobów działania i zachowania (Reber 2000, za: Rudy-Muża 2012), podkreślając istnienie ram społecznych, w jakich może ona funkcjonować.

Wyróżnia też spontaniczną autoekspresję – zakłada, że istnieją określone strategie, tj.

zaplanowane i długotrwałe sposoby działania, pozwalające na wywieranie określonego wpływu na sposób, w jaki postrzegają nas inni. Wątpliwe jest tutaj zlikwidowanie elementu spontaniczności – najnowsze badania wykluczają, że tego typu działania zawsze są podejmowane z pełną świadomością.

b. Andrzej Szmajke, psycholog społeczny, twierdzi, że autoprezentacja polega na podejmowaniu działań ukierunkowanych na zarządzanie wrażeniem wywieranym na partnerze interakcji, by poprzez to kontrolować reakcje partnera skierowane na siebie (Szmajke 1996). Wykonuje się te działania, aby otrzymać oznaki respektu lub uległości, potwierdzić własną siłę i znaczenie, uzyskać wsparcie lub dla uniknięcia nieprzyjemnych doświadczeń i interakcji społecznych (Szmajke 1996), chociaż bierze się pod uwagę uzyskanie efektów zgoła odmiennych, np. postrzeganie jednostki jako nieinteresującej czy agresywnej, jeśli tylko przyniesie to zamierzony skutek w interakcji. Szmajke wspomina też, że za autoprezentacją może stać chęć podtrzymania bądź modyfikacji samooceny lub regulacja doświadczeń emocjonalnych.

c. Na liczne aspekty autoprezentacji zwraca też uwagę Mark Leary, jeden z najważniejszych badaczy dziedziny i autor jej najnowszych odkryć. Zauważa, że na poziomie jednostki autoprezentacja pełni przynajmniej trzy podstawowe funkcje. Służy jako narzędzie do oddziaływania w relacjach interpersonalnych, wzmacnia tożsamość jednostki oraz jej poczucie własnej wartości, a także wywołuje pozytywne emocje (Leary 2002). Definiuje ją jako proces kontrolowania sposobu, w jaki widzą nas inni (Leary, Kowalski 1990), który, co ważne, nie polega na fałszowaniu rzeczywistości, a raczej selekcji informacji docierających do partnera interakcji.

d. Barry Schlenker, przedstawiciel paradygmatu ekspansywnego, opisuje autoprezentację jako celową aktywność, której istotę stanowi kontrolowanie informacji o innych osobach, przedmiotach, ideach lub zdarzeniach z powodu audytorium (Schlenker,

34 Pontari 2004, za: Rudy-Muża 2012). Wskazuje on na zależność między efektywnością komunikacji (na którą składa się również kierowanie wrażeniem) a regulowaniem i kontrolowaniem informacji przeznaczonych dla audytorium.

Z przedstawionego zestawienia wynika, że wśród autorów zajmujących się autoprezentacją istnieją pewne rozbieżności, wynikając z przyjętych założeń i podejścia badawczego. Dotyczą one głównie udziału świadomości w tego typu działaniach, a także sytuacji, w jakich się one uaktywniają, a co za tym idzie – ich częstości. Warto wyjaśnić, że wyróżnia się dwa paradygmaty teoretyczne, z których mnie interesuje jedynie pierwszy.

● stanowisko ekspansywne, dominujące wśród współczesnych badaczy, ale prezentowane również przez E. Goffmana, postrzega autoprezentację jako immanentną cechę życia społecznego – stanowiącą warunek interakcji, odbywającą się poprzez selektywne przedstawianie informacji na swój temat; wynika z założeń interakcjonizmu symbolicznego;

● paradygmat ograniczony przedstawia autoprezentację jako działanie podejmowane jedynie w konkretnych sytuacjach przez określone typy psychologiczne; według niego zarządzanie wrażeniem następuje jedynie przy bezpośrednim kontakcie z audytorium i opiera się na tworzeniu pozorów lub nawet oszukiwaniu.

Tym sposobem przechodzimy do kolejnej ważnej kwestii, którą należy poruszyć, bo mimo dość długiej historii badań nad zachowaniami autoprezentacyjnymi wydaje się niedostatecznie wyjaśniona. Może o tym świadczyć fakt, że autorzy nadal wracają do niej w publikacjach, niekiedy stanowczo ją podkreślając. Chodzi o postrzeganie zarządzania wrażeniem jako oszustwa czy mistyfikacji. Potoczne przekonanie, powszechne również wśród badaczy społecznych, kojarzy tego typu działania z celowym, świadomym zachowaniem właściwym osobom o skłonnościach makiawelicznych, obliczonym na uzyskanie osobistych korzyści. Nie pomagają również używane sformułowania, np. określenie „manipulacja” ma w polskim języku pejoratywne konotacje. Argumentuje się to w taki sposób, że jeśli kontrolujemy informacje odbierane przez partnerów interakcji, to wyklucza to szczerość oraz autentyczność. Chociaż faktycznie istnieją naukowcy reprezentujący takie spojrzenie, przez większość jest ono uznawane za mylne. Zwolennicy paradygmatu ograniczonego zdają się zapominać, że interakcje między aktorami społecznymi nie są procesem automatycznym, chociaż można odnieść takie wrażenie. W istocie prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie wymaga długotrwałego i intensywnego treningu, który odbywa się w pierwszych latach życia i pozwala

35 nabyć umiejętności potrzebne m.in. do sprawnej komunikacji. Efektywność prowadzonych interakcji, mająca wpływ na ich rezultat jest w dużej mierze uzależniona od jakości i czytelności informacji przekazywanych przez partnerów. Podążając tym tokiem myślenia stwierdzamy, że każda jednostka funkcjonująca w społeczeństwie jest zmuszona dokonywać aktów autoprezentacji wielokrotnie każdego dnia. Najbardziej banalnym przykładem może być sposób bycia nastolatków – inny przed rodzicami, inny przed młodszym rodzeństwem, a diametralnie różniący się wobec rówieśników. Nie trzeba też chyba nikogo przekonywać, że odmiennie komunikujemy się, kiedy prosimy o pomoc i kiedy chcemy wyegzekwować posłuszeństwo.

Jak już wspomniałam, manipulowanie wrażeniem jest dość skomplikowanym procesem, obejmującym kilka etapów. Zapominamy o tym, gdyż wykonujemy te wszystkie czynności nieskończoną ilość razy, aż nasz mózg opanowuje je do perfekcji i nie zaprząta nimi świadomości. Aby wywrzeć zamierzony wpływ na audytorium, należy postawić się w jego sytuacji, przyjąć odpowiednią perspektywę w zależności od posiadanych przez nie kompetencji, postaw i zainteresowań, dokonać oszacowania, jak będzie reagować na różne przekazy i je zinterpretuje. Następnie trzeba te informacje scalić, opracować i przyjąć sposób prezentacji, który doprowadzi odbiorcę do wyciągnięcia pożądanych wniosków. Nie jest przecież odkryciem, że tę samą informację można przekazać na wiele różnych sposobów (Tesser i in. 2004). Te wszystkie operacje wykonujemy niekiedy przed samym momentem konfrontacji, jeśli wiemy, kto będzie naszym partnerem w interakcji. Dobre przygotowanie się do rozmowy kwalifikacyjnej, włączając w to dobranie stroju, jest jaskrawym przykładem, dobrze obrazującym, że nawet przemyślane, świadome działanie nie musi być mistyfikacją. Jak wynika z powyższego, silny wpływ na opracowanie zestawu informacji ma audytorium – udział w życiu społecznym wymaga uwzględnienia innych ludzi. Jak zauważa Abraham Tesser, wpływ odbiorcy objawia się przynajmniej na trzy sposoby:

1) „decyduje o ostatecznym wyniku analizy zysków i strat” poprzez umożliwienie jednostce uzyskania takich rezultatów, jak szacunek i aprobata społeczna, korzyści materialne (lub tych niepożądanych, jak pogarda czy dezaprobata); dlatego często zmieniamy (bez udziału świadomości) swoje zachowania o charakterze publicznym, by dokonać optymalizacji zysków i strat; jest to tym bardziej prawdopodobne, jeśli audytorium jest liczne, znaczące lub silne pod względem psychologicznym;

2) ma moc aktywizacji relewantnych tożsamości, skryptów lub kierunków wartościowania, co już zasygnalizowałam powyżej; co ważne, równie silny wpływ jak faktycznie obecna

36 publiczność może mieć audytorium wyobrażone, co jest szczególnie istotne w kontekście zachowań w internecie; każdy z nas dysponuje wieloma pojęciami Ja, które mogą nawet przeczyć sobie nawzajem i to właśnie audytorium ma znaczący wpływ na to, jaki aspekt osobowości stanie się w danej sytuacji wyrazisty, a nawet może oddziaływać na kształt ekspresji emocjonalnej, którą powszechnie uważa się na czysty przejaw uczuć wewnętrznych;

3) jest on celem komunikacji, co wymaga dopasowania informacji do jego stanu wiedzy i posiadanego systemu wartości; specyficzne cechy audytorium wywołują zmiany zarówno w werbalnej, jak i niewerbalnej komunikacji (Tesser i in. 2004).

Przytoczone rozważania mogą doprowadzić do wniosku, że efektywna komunikacja nie jest spontaniczną ekspresją wszystkich posiadanych informacji – jednostka nie biorąca pod uwagę ograniczeń społecznych nie jest postrzegana jako szczera, ale raczej aspołeczna i niezdyscyplinowana. Bezrefleksyjne wyrażanie myśli może poskutkować nie tylko nieosiągnięciem zamierzonych celów interakcji, lecz także obrażaniem lub zaszokowaniem odbiorcy. Owszem, wyróżnia się ludzi bardziej lub mniej dostosowujących swe zachowania do audytorium – mówimy w tym przypadku o publicznej i prywatnej samoświadomości. Jednak badania pokazują, że oba te typy wyraźnie ulegają wpływom partnera interakcji, jednak w inny sposób. O ile osoby o prywatnej samoświadomości chcą się zaprezentować jako jednostki niezależne i są skłonne zmieniać zdanie na swój temat, by chronić poczucie autonomii, o tyle ludzie reprezentujący samoświadomość publiczną podejmują starania, by „przypodobać się”

odbiorcy i odpowiedzieć na jego oczekiwania względem siebie (Tesser i in. 2004).

Studiując koncepcję kierowania wrażeniem, można dojść do wniosku, że forsuje ona wizję samolubnych jednostek, mających na względzie jedynie własny interes i dostosowujących się do rzeczywistości tak, by uzyskać jak najwięcej korzyści. Jest to spojrzenie tylko częściowo prawdziwe – stwierdziłam, że ludzie manipulują wrażeniem, by uzyskać oczekiwane rezultaty, ale nie zawsze są to egoistyczne cele w postaci aprobaty czy szacunku. W literaturze można odnaleźć wiele dowodów pokazujących, że autoprezentacja nie jest nastawiona tylko na własne dobro. Już Goffman (1977) wymieniał sposoby, do których się uciekamy, by pomóc „zachować twarz” partnerom interakcji w niezręcznych sytuacjach, zainteresowanie innymi wykazuje też teoria uprzejmości (Brown, Levinson 1987, za: Tesser i in. 2004). Oczywiście niejednokrotnie dbamy o dobrostan psychiczny innych dla osiągnięcia własnych korzyści, jednak bezinteresowne stawianie w dobrym świetle jest również spotykane, w szczególności jeśli dotyczy osób bliskich. Ważne jest zatem, by autoprezentację postrzegać jako jedno z wielu

37 zachowań społecznych, nierozerwalnie związanych z naszą egzystencją, przybierające różne formy, a nie wyraz chęci manipulacji innymi przez egoistyczne jednostki.