• Nie Znaleziono Wyników

Grady i płazy galicyjskie

(Ciąg dalszy).

2. W ąż p ław i acz.

D rugi gatunek wężów krajowych je s t w ą ż p ł a w i a c z (T ro - pidonotifc h y d m s ). Co do postaci zbliża się 011 do zaskrońc.a, jest, je d n ak od niego cokolwiek m niejszy i inaczej ubarwiony. Owych cechujących żółtych i białych zaskroniowych plam ek, k tóre dla za- skrońca są ta k charakterystyczne, nie m a u pław iacza ani ślad u ; za to widać u niego na rozdzielę m iędzy szyją i głow ą dwie czarne pręgi stykające się w, środku tylnej części głowy i rozchodzące się stam tąd w postaci na obie strony ciała. Po ciemno zielonawo ohwkowem tle p rzeb ieg ają* po obu bokach wzdłuż całego ciała niew yraźne .czarniaw e czworoboczne p lam k i, pośród których ciągnie się ciemna gzygzakowata pręga. Spodm a część ciała je s t żółtawo siwa, upstrzona czarnem i plam kam i tworzącem i niewyraźne kostki.

W ąż ten dochodzi do łjjstó p długości. Żywi się przeważnie rybkam i. Z łapany nie k ą s a , lecz obryzguje n a p astn ik a ja k zask ro ­ niec żółtą cuchnącą cieczą. U nas spotkałem się S z pławiaczcm dopiero n ad brzegam i D niestru od Uścieczka począwszy. W bujnych zaroślach naddniestrzańskich żyje. 011 grom adnie razem z jaszczurką zieloną. W razie grożącego niebezpieczeństw a uchodzi czem p rę ­ dze. do D niestru, gdzie pływ a i ru sza się&ż nadzw yczajną zręczno­

ścią. Pod wsią Iwaniem n a brzegu D niestru ujrzałem go z rybką w wodzie w znacznej odległości od brzegu. Poryw am więc ku nie­

m ałem u zdziwieniu i przerażeniu mego przewodnika za czółenko i idę w pogoń za nim. W ąż zmiarkowawszy niebezpieczeństw o, nie wypuszcza w pół uchwyconej ry b y ,1 lecz wymija dobiegające czółno w wielkiem półkolu i zw raca się ku brzegowi, ja za nim do brzegu, a on napo w rót n a otw artą wodę. Po długiem dopiero polowaniu udało się mi go dopędzić i rę k ą uchwycić, co wiuząc na brzegu stojący przew odnik krzyknął z całego g a rd ła : Pane, taż uku sy t!

Jakoż podczas wędrówki mej brzegam i D niestru łap ałem tego węża koło Zaleszczyk, D obrow lan, Sinkowau Zam uszyna i Biskupiego U ścia. W żołądku jego znajdow ałem sam e tylko drobne rybki.

Pod krzakam i spotykałem go często w tow arzystw ie kilku jaszczurek zielonych.

G atunek ten odznacza się od pokrew nych sobie tern szczegól­

niej, że je s t ciekawy i na wszystko uważny. Trzym any w klatce b ad a z zajęciem każde poruszenie, bez obawy w yłaz1 z kryjów ki

140

aby się przekonać o przyczynie szmeru, W rybnych staw ach wy­

rządza on szkody, żywi się bowiem przew ażnie rybam i, k tóre łowi z podziwlenia godną zmyślnością. N a łów wychodzi zwykle tow a­

rzysko, pływ ając w różnych kierunkach po w odzie, pod pow ierz­

chnią i w głębokości od jednej do trzech stóp, wychylając od czasu do czasu główkę nad powierzchnię, Czasem przyczaja się koło ka m ienia leżącego pod wodą, czasem wznosi się w ukośnein położe­

ni u, trzym ając główkę na pół stopy pod pow ierzchnią wody i rz u ­ cając się w okam gnieniu na pływ ającą w pobliżu ry b k ę , k tó rą po­

ryw a w poprzek , trzym ając ją nad powierzchnią, n a brzeg wynosi dla spożycia je j. Podczas gdy jed n e p ląd ru ją po w odzie, drugie czekają na b rz e g u , aby z kolei obławę swą rozpocząć. Z tego w i­

dzimy, że pław iacz należy do szkodliwych zw ieiząt. W końcu na- m ienię tu jeszcze, że pław iacz podlega wielkim zmianom co do wielkości, ubarw ienia a naw et pokrycia. Z tego też względu po­

tworzono wiele gatunków ja k Tr. tessalatus Gm., Tr. viperiim $ L a tr., Tr. (jnbinus Metaxa. W szystkie te pozorne g atunki p rzed ­ staw iają tylko mało znaczące różnice w budowie c ia ła , pochodzące od miejscowości i klim atycznych wpływów, należą więc wszystkie, do jednego i tego sam ego typowego gatunku. O bszerniej rozbiorę tę rzecz później, gdzie dodam tablicę do ścisłego oznaczenia wszys­

tkich krajowych gatunków

3. W ie ń czatk a gniewosz.

Z ijodzaju w ieńczatek (Q)>oneIhi) żyje u nas jeden tylko g a ­ tunek, w i e ń c z a t k a g n i ę j w o s z (C o ro n d la la w is). 7t ogólnego w ejrzenia podobny je s t on do żmii, m a wierzchnie ubarw ienie ciała mniej więcej podobne do ubarw ienia żmii, różni, się j°d n a k od niej dostatecznie g ło w ą, k tó ra u gniewosza je s t pokryta dużem i ta r ­ czkam i, podczas gdy głow a żmii drobnem i pokryta je s t łuskam i.

Będąc la t tem u kilka w M ianocicach, wsi w K rólestw ie pol- skiem , przyniesiono mi do dworu dwóch gniewoszów, k tó re w oko­

licznych lasach są bardzo pospolite. W sadziłem je do dużego słoju, chcąc się im bliżćj przypatrzeć. W okam gnieniu rzuciły się na siebie, porw ały się w poprzek pyszczkam i i z ta k ą gwałtownością szam otały się i wywracały po słoju koziołki, że przestraszone obecne niewiasty ijg łu żb a pouciekały lękając się, aby te srogie zwie­

rz ę ta nie wyrwały się ze słoju i mnie przypadkiem nie pożarły.

Do ręki na łsloju opartej rzucały się z zajadłością n a sposób ż mi i ;

myślałem wiec sam, żem się pom ylił i żem nierozważnie wziął do ręki ż m iję , z początku bow iem , zdaje s ię , p rzestraszo n e, daw ały się brać i nie okazywały najm niejsze, chęci do kąsania. Gdym się jednak bliżej p rzypatrzył budowie pokrycia ich głowy, znikła wszelka moja obaw a, gdyż były to w istocie gniew osze, b rałem je więc swobodnie do r ę k i , k tó rą zaciekle gryzły, rozum ie się bez żadnej szkody, gdyż ledwie kropla krwi w ysączała się po takiem ugryzieniu. Kobiety i czeladź jed n ak stroniły ode mnie i nie mogły sobie tego wszystkiego w ytłum aczyć, uczniowie zaś moi z tern większą śm iałością popisywali się z odwagą swoją.

Radzimy jed n ak zaw sze najdokładniej przekonać się pierwej, aby kiedy przypadkiem nie wziąć żmii za tego węża. D obrze więc je st, złapawszy go szczypczykam i*, wsadzić go pierw ej do słoju i tam

obejrzeć go dokładnie ze wszystkich stron.

łu-Gniewosz należy więc do złośliwych wężów, na wszystko rzuca się z zajadłością, wszystko gryzie, co mu się n astaw i, lękaw iczkę, koniec% urdut.a, la s k ę , chwyta naw et za swój w łasny ogon, gdy mu się go do pyszczka laseczką podsunie. Ząbki jego są jednak tak drobne-i że łatw iej j e palcam i nam aeać, ja k oczyma zobaczyć, są jed n ak bardzo ostre. Gdy go się ro zd rażn i, zwija się w kółko, p rzy b iera postaw ę groźną podobnie ja k żmija, wyciąga główkę, roz­

szerza tylnąn&zęśc głowy i rozdziawia przy kąsaniu pyszczek, ile tylko może. Gdy go się weźmie za koniec ogona, może się tak wygiąć, że aż do ręki dostanie. Inne węże tego nie m ogą uczynić.

On jeden m a między naszem i wężami chwytny ogon. Zam knięty w niewoli z innem i w ężai.i lub źn .ijau r zachowuje się dopóty spo­

kojnie, dopóki mu g łó d nie dokuczy. Pożywienie jego stanowią, przew ażnie jaszczurki i p a d a lc e ; zjada myszy i inne gatunki wężów lub n aw et, ja k tw ierdzi niemiecki przyrodnik E rber, m łode żmije.

') Do łapania wężów są bardzo przydatne żelazne szczypczyki, coś na kształt ^jpazka, jakiego nżywają,łf'ryzyjerzy do zapiekania włosów, tylko że są na końcu pod tępym kątem kabląkow ato wygięto. Padalce i jaszczurki lepiej jest gołą brać rę k ą , węża lub żmiję przytrzym uje się la sk ą , chwyta ten.i szczypczykami za g to ^ ę i wsadza się do blaszanej, mchem lub traw ą napełnio­

nej p u szk i, którą zwykle nosi sfęj na rzemyku przez plecy na sobie, zatkawszy ją szczelnie nakrywką. P rz j w kładaniu do puszki drugiego okazu potrzeDa być nieco ostrożniejszym, aby przypadkiem , gdy ju ż tam jest np. żm ija, me ugryzła w rękę. Dlatego stawia się puszkę na boku, zdejmuje się /o stro ż n ie nakryw kę, zaglądając z uwagsł przez m ałą szczelinę, czyli nie ma przy niej łebka żmii, co gdy j e s t , strąpa się j ą potrząsaniem puszki na spód, p rzestra­

szona bowiem chowa się we m chu; wtedy otwiera się zupełnie puszkę i w kłada now okaz głową naprzód

148

Gdy się kilka jaszczurek wpuści do naczynia, w którein się znajduje gniew osz, to te poznawszy śm iertelnego wroga swego, w największym p rzestrachu zaczynają tłu c się po naczyniu, dygotać i k ąsać się nawzajem. W ąż leży spokojnie i uważa bacznie, co się około niego dzieje ; nagle n astępuje p rzestanek, zmęczone jaszczurki, każda w innym k ącie, oczekują z rozw artem i pyszczkam i napadu gniew osza; ten j f i n a k zwinąwszy się w p ierścień , leży spokojnie i porusza tylko główką nad pierścienie wzniesioną n a wszystkie strony, ja k b y chciał zb ad ać, k tó rą z tych biednych ofiar m a n a ­ przód połknąć. S tan ten nie trw a je d n a k d łu g o , w okam gnieniu rozwinąwszy się rzuca się wąż ja k błyskaw ica i biedna jaszczurka już je s t w jego objęciu, wąż osnuw a j ą swem ciałem i ciśnie ta k silnie, że aż kosteczki w niej podruzgoce. D arem nie usiłuje się jaszczurka z tego śm iertelnego uścisku wyswobodzić, szamoce się, ile sił starczy, je d n a k na p ró żn o , wysilona poddaje się sm utnem u losowi, wąż wypuszcza j ą ze swego objęcia i zadowolony z zdo­

byczy, zawija ogonem n a k sz ta łt koła i zabiera się do zaspokojenia g ło d u , otw iera paszczęg chwyta ofiarę za główkę, ju ż połow a zni­

k n ę ła w jego g a r d le , nóżki tylne i ogonek dają jeszcze słabe, oznaki ży cia, w krótcdl i te nikną* i ta k po upływm najdalej pół godziny skończyła się sm utna w alka o byt i życie na korzyść sil­

niejszego. N ieraz jednak uchwyci i jaszczu rk a słabem i swemi szczę­

kam i tak silnie za dolną >$zez.ękę gniew osza, że ten do rozpaczy doprowadzony wywija z ta k ą gw ałtownością swą o fia rą , iż zdaje się , że kości jej rozwieje n a wszystkie s tro n y ' je d n a k darem nie, ja szczu rk a wgryza m u się tak głęboko w szczękę, że go aż posokar obleje, wije się i szamoce z nią, co si' mu starczy, wreszcie zm ę­

czony p ad a praw ie bez s ił; wtedy otw iera jaszczu rk a konwulsyjnie

•śćiśnięte szczęki, puszcza w ęża, ucieka i chowa się czem prędzej, wąż zaś, zawstydzony i krw ią zbroczony pozostaje n a pobojowisku.

W razie n iedostatku jaszczurek lub padalców, bierze się gnie- wosź cło myszy, ja k utrzym uje E rb e r, co je d n ak potrzebuje sp ra ­ wdzenia ; u m nie przynajm niej, nie tk n ą ł się gniewosz myszy, gdy na podaną sobie jaszczurkę lub padalca rzu cał się natychm iast.

Z tego powodu nie należy on do pożytecznych zw ierząt, g dyż, ja k widzieliśmy, jaszczurki i padaice są wielce użyteczne zw ierzątka.

Gniewosz rodz żywe m łode w pierwszych dniach września.

Młode są zaraz po wylęgnieniu do siedm iu cali długie, zwinne, jasn o ubarwione. Jeżeli im jeszcze sprzyja pogoda, ’d ą za żerem,

w razie niepogody i zimnych już dni w yszukują sobie kryjów ki i udają się na sen zimowjg y r

PłG niew osz je s t u nas daleko rzadszy od zaskrońea; najchętniej trzym a ś i | miejsc suchych i w apnfstych; m ając 'spokój, leży sobie w pierścień zwinięty, w środku którego sterczy w górę m aleńka głów ka; w razie niebięzpieczeiiśtwa rozwija się ja k sprężyna ; ucieka do swej kryjówki. Na zdobycz rznća się również z szybkością ro z­

w iniętej sprężyny i zaspokaja po dłuższej lub krótszej walce głód swój. Jako rzadszy i ostrożniejszy je s t on u nas mniej znany; dla­

tego odnoszą się wszystkie b a jk i, jak ie u nas o wężach praw ią,

niemal wyłącznie do zaskrońea. O. d. n.

M

r ó w l c E Ł .

Odczyt miany w Stanisławow ie w dniu 3 grudnia 18-71 r.

(Ciąg dalszy.)-,-'

Zdolności umysłowe. Instynkt czy rozum?C Podział pracy. J a k rozm awiają mrówki. 'Słój z syropem. Los kalek między mrówkami i ludźmi. N iestrudka.

B ram a kamienna. Obchód pogrzebowy. Mrowiska, życie towarzyskie i obyczaje.

Budowy kręgowców i mrowiska. Amazonki. Kwas mrówczany M iasta mrówcze, gdzie, ja k i z czego zbudowane. Styl budowy. Czćm ogrzewają mrówki swe miastęr Wnętrze m iasta mrówczego. Gościnność i komornictwo. Mrówki z dwoma guzami. Krawlezynie. Skrytorożki leniwo. M uraszka. LejkownicH.

Zywc ilaszoczki zakopkmic. Wyrgęzanie się żołądkiomj^Dęboskocz. łsiszczotka na Madejrze. Wędrówki. Ich przyczyna. ‘Niewolnicy przenoszą swych panów.

W ędrów ki ‘ameryklmskich mrówek. Myśliwka bęzoka.

Zdolności um ysłow e. Kto raz w życiu przypatryw ał się zbliska czynnościom mrówek i nie żałow ał czasu b) ^ ś w ia d k ie m ich pracy i podziwienia godnej sk rz ę tn o śc i, kto ra z w życiu yddzinł mrówkę dźwigającą,:.ciężary czasem stokroć eiężęze od niej samej a przytem zastanaw iał się nad jej poradnością w trudniejszych w ypadkach i widział j ą , ja k pokonywa olbrzymie nieraz przeszkody, aby dojść do zamięr.zonęgo c e lu , rtęn pewnie nie uw ażał i nie uważa jej za bezwiedną m achinę u legającą jakiem uś nieokreślonem u prądowi, nazwanemu wcale niestosow nie ślepym in sty n k tem , lecz zniewolo­

nym był dopatrzyć w niej przynajm niej iskierki ro z są d k u , jeżeli nie rozum u , którym radzi w yłącznie się szczycimy. Gdzie przy­

czyny i skutki logicznie z sobą są zw iązane, gdzie do celów po­

szczególnych zaw ikłane prow adzą drogi i na widocznej polegają sa- mowiedzy, tam nie można mówić o ślepym popędzie , na którego

11

150

k a rb chętnie kładziem y wszystko, czegokolwiek pojąć nie zdołam y lub z uprzedzenia nie chcemy.

ło życie mrówek polega na tych iśkmych dwu glównjgjh zasadach, co i życie nasze. My jak mrówki praćujem y d la jj|ie b ie tylko i dla naszego przyszłego pokolenia. D la la t\'ie js |e g o , w ypełnienia tego zadania łączym y się w tow arzystw a dla podziału pracy. Im rozum niejszy podział pracy, tćm łatwiej dosięgamy założonego g lu , do tein wyższego dochodzimy stopnia doskonałości.

Mrówki i pszczoły pomiędzy owadami zajm ują podobne sta n o ­ wisko ja k człowiek pomiędzy kręgowcami. W łaśnie na podziale pracy zasadzają się ich wszystkie przym ioty umysłowe wywołujące słuszny nasz podziw. dSTajważniejszern ogniwem sprzęgającem tow a­

rzystw a ludzkie ku spólnej pracy je s t niezaprzeczem e w ładza po­

rozum iew ania się czyli m ow a, jakąkolw iek ona jest. Zapytajm y przyrodników , czy ro /m aw iajJP mrówki ? Tak j e s t j e d n o g ł o ś n i e w p y scy odpowiadają. Nie je s t to wcale urojeniem , że mrówki po­

siadają znakom ity d a r porozum iew ania się między so b ą, że zaw ia­

dam iają się o bieżących spraw ach za pomocą nader ruchliwych i czułych rożków, którem i w yrażają swe uczucia i w o l S \ n p r a w d z i e mowa mrówcza je s t dla nas równie niezrozum iałą ja k mowa głucho­

niem ych; ale sądząc po rozm aitych ruchach i rozm aiłem dotykaniu się rożkam i, wnosić możemy, że ta mowa mu u być n ad er rozwi­

n iętą, bo w ciągu wieków przez ustaw iczne ćwiczenie m ogła równie ja k ludzka w z n ie ^ -s ię do względnej ja k u mi o wek doskonałości.

Inaczej pojąćbyśmy nie zdołali przedziwnych objawów tow arzyskiego życia tych istotek.

W ładza porozum iew ania się polega na pam ięci, a pamięć u m rówek równie je s t wielką. W dowód tego dosyć przytoczyć n ie­

k tóre tylko przykłady. H uber tw ierdzi, że m ieszkanki tego samego m row iska po czterom iesięcznem rozłączeniu się poznaw ały się d o ­ tykaniem się rożkam i i po chwilce razem zgodnie do gniazda w ra­

cały ; mrówki zaś choć tego samego g a tu n k u ale z Tinych osad wi­

docznie stroniły od siebie jako obce i nieprzyjazne. M rówka olbrzym ka (C am p o vo th S h ercu h m eu s) zawiadamia1*sw ą tow arzyszkę o grożącem niebezpieczeństw ie w ten sposób, że uderza głową o jej tułów.

W iadomo tak że powszechnie ,B że skoro je d n a m rów ka wynajdzie gdzie obfity zapas żywnośSi a sam a n n może podołać odkrytem u skarbowi, natychm iast zwołuje swe towarzyszki, które jak b y na dane hasło grom adzą się w większej ilości na w skazanem m iejscu. Do­

wodem tego następujące spostrzeżenie K arola Vogta.

W piwnicy pewnej ap tek i w B ernie znajdow ał się od wielu lat w tęm sam em miejscu p o tęż n jssłó j syropu. Od wielu la t za­

glądały mrówki do tego słoju ja k do swojej własności. Jednego dnia zdjęci ciekawością szukaliśmy, pow iada \ o g t , d ro g i, k tó rą przybyw ały mrówki do piwnicy. D roga ta wyprowadziła n ą ś z p i­

wnicy wr poprzek najludniejszej ulicy m iasta B ern a , dalćj powiodła nas przez strum yk do m iejsca przechadzek obok kościoła, stąd zaś przez ścieżki i traw niki na przełaj przez w ały i szańce aż do m uru na 150' wysokiego, u którego podnoza w fficzelinach znajdowało się mrowisko.; Cała ta droga z licznemi zak rętam i m ierząca pewnie przeszło 600 m etrów, przerzynająca najgw arniejsze ulice a na do­

m iar idąca przez p o to k , odbyta przez m aluczką mrówkę, ażeby się tylko dostać do słoju z syropem , czyż nie więcej wzbudza w nas podziwienia aniżeli sław na kolej na Sem eringu albo tu n el przeb i­

jający górę M o u t-C en is? Mrówki nie zrażają ani olbrzym ia nieraz odległość ani najw iększe tru d y i przeszkody, byle tylko dopięła swego celu.

T ruduo zaiste naw et pomiędzy ustrojowo doskonalszem i zwie­

rzętam i znaleść większą wzajemność i spółezueie, jakiem odzna­

czają się mrówki pom agające sobie nawzajem dla spólnego dobra.

Chore i kaleki m ąjąj1 w edług spostrzeżeń wielu badaczów zawsze najtroskliw szą pomoc w swych tow arzyszkach, k tó re je natychm iast zanoszą do m row iska i zapew ne troszczą, się także o ich zdrowie.

W tym względzie o wiole wyżej stoją mrówki n ad niejednym w yra­

chowanym właścicielem fabryki, który okalęĆzałych robotnikow lada czem zbywa i ślepym je st n a ich nieszczęście.

Uwagi godną je s t zmyślność indyjskiej, m rówki n iestrndki (F orm ica m iłęfessa), znanej niszczycielki drew nianych domów i sp rzę­

tów. Raz kilka tych m iuwek zam ierzało się dostać na stół odległy nieco od ściany. Aby tego dokonać, po krótkim nam yśle wylazły wyżej po ścianie, a będąc tu taj w korzystnem stanow isku, pewnym i odm ierzonym skokiem n a stół spadały.

B liską słotę przeczuw ają mrówki i dlatego w edług niektórych spostrzegaczów stosowne czynią przygotow ania. Anglik Hennigs, mówiący o przeczuciach i wizyaćh zw ierz ąt, zau w ażał, że m rówk.

pewnego m rowiska tym sposobem zabezpieczałyj^ię przed deszczem, iż reg u larn ie glównj otw ór wchodowy do swego m iasta zakrywraly m ałą p ły tk ą k am ien n ą, której p r z e s ila n ie zatrudniało około 50 robotnic. Zajm ujące rzeczy o zaw ieraniu i otw ieraniu wchodów do m row iska wieczorem i ra n o , tudzież przed zbliżającą się zm ianą

11*

152

pow ietrza opowiada także Ilu b e r. Ciekawych odsyłam y do jego dzieła powyżej wspomnianego.

P a n i L e w is-H u tto n , zam ieszkała w Siuney (w A ustralii^! opo­

w iada dziw m tihistoryą o tam ecznych m rówkach. Pewneglń ra z u r,20 m rów ek opadło jej dziecię bawiące się kolo domu. Mrówki te szczękam i w żarły się ta k głęboko w ciało dziecięcia, że trz eb a je by ło na miejscu podusić i siłą powyrywać. Niebawem p u y b y ly inne mrówki z tego samego m row iska, zgrom adziły się około podu­

szonych tow arzyszek i po chwilce jak b y p a krótkiej naradzie wy­

słały cztery ze swego grona do gniazda. W kilka mimP wróciły w ysłanki z licżm ćjszą jeszcze grom adką, poczem zabraw szy m artw e Siostrzyczki, uszykow ały się w szystkie po dwie w orszak pogrzebowy i zm ierzały tym porządkiem ku swemu cm entarzowi. K ażdą nieżywą m rówkę w osobny dołek grzebano, a gdy k tó ra z żywych odciągała się od ostatniej p rz y s łu g i, natychm iasK zostala zam ordow aną przez swe tow arzyszki i spoinie z innem i zagrzebaną. L .-H . donosi, że częściej widyw ała podobne mrówcze pogrzeby. -Zoolog G er- stiicker w spom inający o tem spostrzeżeniu, nie przypisuje wicie w iary słowom pani L .-II. i d o d a je : B ajka byłaby piękniejszą, gdyby jeszcze k tó ra z mrówek p aln ęła sobie, nad poległem i mówkę pogrzebową, Tym czasem ta b ajk a nie tak bardzo o d d a la ,się od praw dy, przynajm niej sum ienny D upont tw ierdzi, że m rów ki rze­

czywiście m ają s w ^ c m e n ta rz e i to niedaleko mrowisk, gdzie grzebią nieżywe.

M ro w isk a, życie to w a rz y sk ie i obyczaje. U wielu kręgowców, podobnych do muszego doskonałego u stro ju ciała podziw iam y nie­

k tó re czynności, polegające u nich na wysoce rozw iniętych w ła­

dzach umysłowych. Budowy m ądrych bobrów a sztuczniejsze jeśzbze gniazda wielu ptaków budzą zajęcie naw et u najm niej świadomych życia zw ierząt kręgow ych. Czemże ato li -Ją nory ssaków lub naj- m isterniejsze gniazda ptaków wobec budowli wielu ow adów ? Czemżef są napow ietrzne m iasta afrykańskiego tkacza ( Tloccus " só fiu s) wobec olbrzymieli i w edług wszelkich praw ideł architektoniki zb u ­ dowanych m ia st m rów czych, zwanych pospolicie m row iskam i?

dzach umysłowych. Budowy m ądrych bobrów a sztuczniejsze jeśzbze gniazda wielu ptaków budzą zajęcie naw et u najm niej świadomych życia zw ierząt kręgow ych. Czemże ato li -Ją nory ssaków lub naj- m isterniejsze gniazda ptaków wobec budowli wielu ow adów ? Czemżef są napow ietrzne m iasta afrykańskiego tkacza ( Tloccus " só fiu s) wobec olbrzymieli i w edług wszelkich praw ideł architektoniki zb u ­ dowanych m ia st m rów czych, zwanych pospolicie m row iskam i?