• Nie Znaleziono Wyników

Uprawa drzew korzennych na Molukkach

(Dokończenie.)

Ju ż w 18 stuleciu okazały się szkodliw e^skutki powyżej sk re ­ ślonego postępowania. Mimo wszelkich zabiegów nie r-zdołano w E u ­ ropie utrzym aó^ceny korzeni na dawnej stopie',' a ponieważ nakłady n a podtrzym yw anie tego nienaturalnego stanu rzeczy nie zm niej­

szały się , więc w krótce stały sfię wyspy moluckie bezkorzystnym ciężarem dla wsctyodnio-indyjskiego tow arzystw a holenderskiego, n a ­ rażającym je mimo "wszelkich oszczędności, k tó re ja k ono Samo ta k rząd zaprow adzał, ostatecznie na dotkliwe straty. Ten niekorzystny stan rzeczy istnieje po dziś dzień. Mimo wszelkich usiłow ań nie

') Le Bulletin de la Soc. d’acclimatat.ion z 1 stycznia ljfiG. -) I/A nnec illustrće. 12me m ars lStkU U.

zdołano zapobiedz upraw ie goździkowca i m uszkatowca w innych posiadłościach europejskich w Azyi, Afryce a naw et w Ameryce.

Że ta konkurencya nie s ta ła się niebezpieczną dla Holendrów , po­

chodzi stą d , że pomienione drzewa nigdzie indziśj nie udają się t a k , ja k w pierw otnej ojczyźnie swojej i nigdzie nie w ydają takich owoców i w takiej obfitości. N ajsm utniejszym niezawodnie skutkiem postępow ania Holendrów je s t tłum ienie wszelkiej energii, przedsiębior­

czości i skrzętności między m ieszkańcam i Molukków, a zatem po­

w strzym anie rozw oju wyższej między niemi oświaty. C zytając uw a­

żnie spraw ozdania podróżników 16 i 17 stulecia o ówczesnym sta ­ nie ludów m oluckich i porów nując go z tegoczesnym , łatw o się p rzekonać, że ośw iata u nich odtąd ani na k ro k mc postąpiła, przeciw nie się cofnęła. R uch handlowy jakby u s ta ł zupełnie, gdzie się jeszcze ślady jego z n a jd u ją , ja k n a : Ccram i C eram lau t, po­

chodzi to -stąd, że H olendrzy obojętnego im z resztą handlu kupców krajowych tych wysp z wyspami A ru i z wybrzeżami Nowej Gwi­

nei nie zdołali zgnieść*,'a w czasach teraźniejszych nie holenderscy, lecz angielscy kupcy z Singhpore korzystają!'’/ tego handlu. R ó­

wnież nie ma teraz mowy o przem yśle i upraw ie ziemi z wyjątkiem drzew korzennych, k tóre krajowcy z niechęcią h o d u ją , ponieważ plon oddawać m uszą za cenę nie wyrów nującą pracy. Z resztą upraw ia krajow iec to ty lk o , czego do utrzym ania życia swego po­

trzebuje. C ałe wyspy, ja k grom ada U bi, opuścili ich pierwotni m ieszkańcy od czasu zniszczenia goździkowca; są one zupełną p u ­ sty n ią , a najsroższa plaga wysp indyjskich, rozbójnictwo m orskie, rozw inęła się dopiero od połowy 17 wieku. W ycieczki ta k zwa­

nych papuańskich rozbójników m orskich podejm ują zbiegi i wy­

gnańcy z wysp moluckich osiadli między Papuam i wysp nowo­

gwinejskich. Słowem stan gospodarczy tych wysp je s t prawdziwie opłakania godny. S tarano się go poniekąd wrodzonem u krajowcom lenistw u p rzy p isać; atoli trzeb a na to pychy i zarozum iałości JStii- ropejczyków bez końca i gran ic, z ja k ą aż zanadto często zwykli oceniać inne ludy i z niemi obchodzić się, aby nie pojąć, że żaden lud nie może być skłonny do pilności i sk rzę tn ó ści, gdy w ynagro­

dzenie za pracę jego nie odpowiada takowej.

Z łe skutki tego postępow ania poznano wreszcie i w samej Holandyi. R ząd zaprow adził w ostatnich czasach (od r. 1825) n ie­

k tó re ulepszenia, zm ienił dawny sposob postępow ania w niektórych k ie ru n k ac h , ludziom prywatnym pozwolił prowadzić handel z Mo- lukkam i, zniósł przym usow ą upraw ę drzew korzennych, ta k że każdy

142

m ieszkaniec tych wysp może je upraw iać w edług upodobania. Lecz na wyspie Amboinie pozostawił dawny zakaz opuszczania zagród w iejskich, a wyłącznego handlu korzennego jak najostrzej p rze­

strzega. N am ieniooe zmiany oczywiście żadnego nie m ogły przy­

nieść owocu i dlatego Molukki dotychczas jeszcze są tylko ciężarem dla rządu holenderskiego. W ięc też coraz więcej głosów odzywa się tera z naw et w samej Holandyi za zniesieniem dawnego system u.

L r żytem i upraw a drzew korzennych nie je s t bynajmniej tak doskonałą i zadow alającą, ja k to pospolicie utrzym yw ano. W idać to najlepiej z spraw ozdania holenderskiego botanika Jeysm ana, który jak o tak zwany in sp ek to r upraw y drzew {insjiscłmir v a m e u l- tim ik). żyje n a Jaw ie i z polecenia rządu w r. 1860 przedsięw ziął podróż po wyspach moluckich. W iadomości przez niego podane świadczą o znajom ości rzeczy i dalekie są od wszelkich uprzedzeń i stronniczości.

Jeysm an przybył najpierw n a wyspy należące do grom ady Bandy i tu taj b ad ał ogrody muszkatowcowe n a wysepce N erą zw a­

nej ; potem zwrócił szczególną uwagę n a G ro sy ta n d rę , posiadającą najwięcej ogrodów. S tan ich wcale mu się nie podobał N igdzij nie było śladu porządnie założonego og ro d u , m iejscam i były one zupełnie z a p u s z c z o n ^ tu i owdzie były wprawdzie drzew a porządni b zasadzone, jednakże najw iększa ich część w yrosła była z przypad­

kowo spadłych owoców, więc jedne za blisko, inne za daleko od siebie. U stóp drzew ro sła bujna traw a, której nie wyrywano, lecz ją koszono. Z arastan ie ziemi traw ® je s t wprawdzie o tyle ko- rzystneiii, że na pochyłościach deszęz nie może spłukiw ać ziemi, ale zarazem i n iek o rzy stn em , gdyż traw a drzewom odejmuje, soki pożywne i dużo spadających gałek muszkatowych ukryw a się w niej. M uszkatowiec ja k inne drzew a owocowe wysp indyjskich wy­

m aga cienia i dlatego sadzi się go m iędzy inne drzew a; atoli gdy jedne drzewa muszkatowcowe m iały za dużo cienia, inne znów im ały go za mało, zaś dla dostarczenia cienia najczęściej używane drzewo kanarow e (C cm arium com>tmefa\ nie je s t p rzy d a tn em , gdyż rośnie za wysoko i wysila bardzo ziem ię, a oliwa wydobywana z jego migdałów nie pokrywa szkód, jakie to drzewo wyrządza m uszka- towcom.

Również niezadowolonym był Jeysm an z przygotowywania g a ­ łek muszkatowych. Orzeszki należy zrywać, atoli po większej części zbierano je, gdy ju ż spadły na ziemię, co przynajm niej o tyle było dobrem, że były dojrzałe, podczas gdy zbierając je z drzewa, brano

n a pół dojrzałe. Przed wywozem trzeb a orzeszki suszyć; suszenie to odbywa się ja k dawniej zawsze przy ogniu. Orzechy k ła d ą się na laskę 1 splecioną z trzciny bambusowej i podkłada ogień. Jeysm an spostrzegł iże laski um ieszczają za w p o k o tp suszenie trw a zatem za d łu g o , wiele orzechów ulega przytem zepsuciu. To wysuszeniu k ła d ą orzechy do wapna. Czyniono to, aby siłę k iełkującą w owocu zniweczyć i zabezpieczyć sobie w yłączną upraw ę muszkatowca. O b e ­ cnie sposób ten je s t nietylko zbyteczny, gdyż już ośmiodniowe suszenie w ystarcza do zniszczenia siły kiełkow ania, lecz szkodliwy, bo ususzone orzechy w wilgotnej powłoce wapiennej znowu nabie­

ra ją wilgoci i łatw iej się psują.

Narząd i nadzór ogrodów także się nie podobały Jeysm anowi.

Ju ż wyżej w spom niano, że po zdobyciu Bandy kraj ten podzielono n a dotychczas istniejące ogrody (perke). N astępcy; pierw otnych po­

siadaczy lennych dzierżą dotychczas owe ogiody i zobowiązani są czuwać nad porządkiem w nich. Robotnikam i byli dawniej niewolnicy, teraz są nimi wolni, przew ażnie zaś przesiedleni na wyspy zło ­ czyńcy skazai i do robót. Atoli lennicy m ieszkali w m iastach i żyli z dochodów z ogrodów, które ich nic nie k ąS zto w ałj^ Nadzór nad ogrodami i robotę w nich poruczali ludziom, których pomyślny stan ogrodów wcale nic nie obchodził. J e ż e li' holenderski botanik Je y s­

m an nie był zadowolony z upraw y m uszkatow ca, to tern mniej zadowolić go m ogła upraw a goździkowca na Amboinie i mdzićj.

W istocie nie m a tu o uprawie goździkowca jako takiej żadnej mowy. Po większej części rosną tu drzew a korzenne dziko między innemi leśnem i drzew am i, a gdzie jeszcze ja k ie drzew a'Zjpor^ądnej pozostały uprawy, m c troszczono się wcale o nic, rosły nie m ając cienia na gruncie porosłam traw ą i chwastem , to też praw ie każde z nich było znędzniałem i schorzałem . Że stan ten, ja k go Jey s­

m an o p isu je, nie pow stał dopiero w nowszych czasach, nie ulega wątpliwości, sięga 011 z pewnością początków panow ania Holendrów.

Powodem do skarg Amboinów na uciążliw ą upraw ę goździkowca, k tó ra tak mało wymaga trudów, była zbyteczna skrzętność urzędni­

ków towarzystwa h o len d ersk ie g o ; kazano drzewa korzenne wnet sadzić, w net niszczyć, zasadzać drzew a ocieniające, to je znowu wycinać, w net czyścić ogrody z traw y, w net pozwaląć, aby zara stały chwastem i tp.

') L ask am i' dzyli lasami zwą na wsi plecionki z laskowego K recia, na których rozpościerają ow oce, mająca się suszyć,

144

Chociaż tedy sadzenie i pielęgnowanie drzew goździkowych nie wymaga wiele zachodu, to zbieranie goździków utrudnionćm je st ju ż przez to , że drzew a rosną prawie dziko. Z bieranie to odbywa się bardzo niestosow nie; na drzew a wychodzi sigjlpo drabinie i strą c a kw iat kijm i, uszkadzając i niszcząc tym sposobem p rzyszło­

roczny plon. W ielka część goździków pozostaje n a drzewie nieze- rw ana i m arnieje. W iększe baczenie na zrywających mogłoby zbiór z łatw ością pom nożyć; ale że rząd z przedaży goździków żadnego nie m a zysku, radzi więc Jeysm an znieść monopol i sprzedaż plonu drzew pozostawić posiadaczom ogrodów.

Oprócz drzew korzennych usiłow ano na wyspach m oluckich, a przedew szystkiem na Amboinie, zaprow adzić upraw ę innych ro ­ ślin handlowych. Gdy 'Holendrzy wyspę Ceylon Anglikom odstąpić m u sieli, u tra tę jej tym wynagrodzić sobie chcieli sp o so b em , ’żc n a Jaw ie i Amboinie zaczęli upraw iać drzew a cynamonowa. U prawy tej zaniechano je d n a k później, nibyto dla b rak u robotników, a J e y s ­ man znalazł tylko zdziczałe resztki cynamonowca. W tern stuleciu zaczęto sadzić także kawę,; i kakao na Amboinie, C eram ie, Halm a- herze i n a kilku innych północnych wyspach U siłow ania te, w których krajowcy żadnego nie mieli udziału, nie przyniosły dotąd żadnej korzyści. Ziem ia na m niejszych ■wyspach, nie wyjmując Am- boiny, nie je s t dla tej upraw y p rz y d a tn ą , a niewiele m iejsc sto ­ sowniejszych leży w w nętrzu wysp w znaczmy odległości od wsi położonych na brzegach Prócz tego głów ną przeszkodą w upraw ie roślin powyższych je s t jaw na niechęć krajowców do pracy dla E u ­ ropejczyków, której niechęci wcale dziwić się nie trzeba. Najba dziej p rzy d atn ą do takich przedsięwzięć je s t wyspa Ceram dla n ie­

wyczerpanej urodzajności swojej. N a połudm owem wybrzeżu koło Awahii zasadzono drzew a kakaow e; do roboty " p ro w a d z a ją Alfurów, ale i tu ta j nie udaje się ta upraw a dla b rak u robotników. Po zn ie­

sieniu przymusowej upraw y zaczęli niektórzy Amboinowie u p ra ­ wiać muszkatowiec. Jeysm an d o strz e g ł, że orzeszki zryw ają za- wcześnie a zatem nieźrałe.

Otóż obraz upraw y ziem i, zwłaszcza drzew korzennych na Molukkach. Europejczycy zm uszają krajowców do m e j, ale system ten okazał się ja k najdowodniej zgubnym dla rozwoju oświaty i po­

stęp u krajowców.