• Nie Znaleziono Wyników

Ilo ż to b a je k , p rz e s ą d ó w i z a b o b o n ó w nasłuchał;.-: się u io ż n a w k a ż d e j o k o licy , w si a n a w e t c h a łu p ie o ty c h s t r a s z n y c h w ężach czyli g a d z in a c h , j a k j c lu d w n ie k tó ry c h m ie js c a c h n a z y w a , o ty ch z ło ś liw y c h ja s z c z u r k a c h , k tó r e n ie w i e d z i e ć * k ą t j i d la c z e g o , w eszły*

n a w e t w p r z y s ło w ie : Z ly j a k ja s z c z u r k a , o ty c h p a d a lc n e h , o d ®ó~

ry c li ju ż za. d o tk n ię c ie m ich c ia ła n i a n i ę n a w e t o b u w ie niią n o g a c h

w kawałki rozpadać, o tych iszkodaeh, jalrie -w polach i zasiewach naszych w yrządzają zaby i ropuchy;.- podgryzają/gi zboże tak na pniu stojąjgg ja k i na garściach cfyli pomięci leżące, o tych sala­

m andrach, które naw et w ogniu nie spalą s% o tych trytonach czyli traszkach;' m aleńkich jaszczureczkąeli żyjących w stojących lub płynących wodach naszych, które nigdy nikomu nic złego nie uczyniły, nie czynią i uczynić w żaden sposób nie mogą.

Skądże to pochodzi | Oto stad, że ta k skwapliwie słu ch a­

my, je#eli nam kto ja k ą niepraw dę opowiada, jeżeli nam prawi o cudach tam, gdzie ich nie masz i nie było, a sami jakoś nie chcemy się*! bliżej przypatrzeć tym mnogim otaczającym nas zwie­

rzątkom ; wolimy z o s ta w a j w ciągłej obawie, że to lub owo stwo­

rzenie je s t jadow ite, aniżeli przypatrzeć sję mu bodaj z daleka, jak ono po łąk ach naszych łazi lub w wodzie zwinnie pływa: uciekam y za lada szmerem hibjfśftelestem i nie przyjdzie natn naw et na myśl zastanowić siwtfezy w istocie je s t cz&gdt obawiać się.- Do książek w.-,,których te boże stw orzenia ą g ę opisywaą/e, również zajrzeć nie chcem y; jeden boi się k s ią ż k i1, drugi nie wierzy książce i mówi:

Pisał, zeby mu się pisało, a sam może tak ja k j a ■ bał się i uciekał przed lada gadziną jpfic łatw iejszego, jak g jo b ie ta k wszystko tłu ­ maczyć : alfę 'nijek byłożby też może lepiej wziąć tak ą książeczkę do ręk, p rzecg y ta^jjąy n w ażn ie i fghnenm doświadczać na polu, na łące lub w lesie, czy też to jest praw dą, co tam w dój książce napi­

sano, a wtedy przekonałby się niezawodnie każdy taki, że w książ­

kach nie piszą bajek, lecz prawdę, że ten, co pisał, chodził sam za tem i zwierzętami, że zb ierał te węże i jaszczurki, przynosił je do domu i tam długo nad ń riH n iB B fe ia łfth o w a ł je u siebie, dochodził ich własności przyrodzonych i badał je, przekonyw ał bsię, ezem -się żywią, śledził za niemi zarówno n a polu czyli w otw artej przy rod ziot wyszukiwał ich gniazda, ich zimowe-siedziby, dochodził, k tó re z nich są złe, jadowite, a które nietylko niew inne, ale owszem w wysokim Stopniu p o ży te czn ej odmalowywał i opisywał, ja k każdeb z tych stworzeń wygląda, ażebjlw iedzieć- o któi;em je s t mowa, i dopiero w p d y zaorał się do opisania każdego takiego -stw orzeniap Czyż po

' i Słyszałem wieśćprozszerzaną z umysłu pomiędzy ludem naszym, jako- bjjlj1111 czytających książki rząd wyższy n ało ży ł* chciał podatek. Przykra to wiadomość, a jednak prawdziwa. N ie dotykam tu pewne- u nas warstwy społeczeństwa odwodzącej w ta k potworny sposób wieśniaka naszego, i tak niezbyt chciwego wiedzy, od czytania pożytecznych pism ; jed n ak widzi mi się, że czytanie jedyną je s t rękojmią jakiej taniej przyszłości narodu.

14

tom wszystkieui nie byłoby korzystniej dla każdego, aby z uwagą książkę ta k ą odczytał, a potem o prawdzie w niej zaw artej siim się przekonał, drugiego nauczył i ta k zam iast baśni i fałszu zdrowe ziarno w okolicy swojej rozsiewał i Niejeden wiedziałby może j e ­ szcze o jakim szczególe, o którym w książce nie było wzmianki, bo kraj nasz je s t wielki, a jednem u niepodobna być na każdem miejscu i niepodobna mu wszystkiego widzieć; ten nowy szczegół zapisany, gdzie w y p a d y : przyczyniłby się do wzrostu tej tak p ię ­ knej i tak pożyikiczm-j nauki, ja k ą je s t nauka przytody, zajm ująca badaniem niezliczonych otaczających nas zwieiząt-, roślin i skal naszych.

Dzięki więc usiłowaniom ludzi, co nie wierzą byle czemu co nie nastaw iają ucha. bajkom, co naw et drukow anej książce ślepo nie wierzą, lecz to, co gdzie wyczytali, spraw dzają i pilnie dochodzą, czy nie ma w tern doniesieniu jakiej pomyłki, a gdy jest, to ją poprawiają, aby niepraw dzie nie dawać się rozszerzać, dzięki tym gorliwym o naukę mężom, wiemy dziśu najdokładniej, że prócz zmii ' wszystkie nasze krajowe gady i płazy, tj. żółwie, węże, jaszczurki, żab) i ropuchy, salam andrj i tra s z k i-, nietylko nie są Szkodhw tS ab* owszem przynoszą nam niem ałe korzyści, wyniszczając tysiącam i szkód I’ .v« robactwo w yrządzająęć w polach i lasach ogromne .szkody. Czyż mamy je ząą te usługi lnć,, męczyć i zabijać, czy mamy się niemi brzydzić i bać ą j a ich j^ Nie byłoby dla nas korzystniej ochraniać je, bo komuż iderozsąduem ich w tępianiem wyrządzamy szkodę, ja k nie sobie sam ym ? Zaprawdę Bóg wśzyątko m ądrze stworzył, ale człowiek nie chce na tein się poznać i d ar boży uszanować.

W szystkich dotąd poznanych u nas gadów i płazów będzie około 24 gatunków ; największe z nich nie przćnoSżą pięciu stóp długości, najw iększa zaś ich grubość nie przechodzi bijaka u ce­

pów. W szystkie z wyjątkiem żmii, ja k wspomniałem, są nietylko nieszkodliwe, owszem pożyteczne. Nie, wszystkie jed n ak są wszędzie pospolite; jedne żyją tylko w wodzie, ja k traszki, drugie mogą żyć już to w wodzie, już na suchej ziemi, ja k żaby; m ne liakomec żyją wyłącznie na lądzie i uciekają do wody tylko z przestrachu

*) Piszą, pospolicie żmija, lecz dawniejsi pisarze nasi pisali stateczni!

żmija, co się też lepiej zgadza z zasadami gramatyki. Je s t o niej w broszurće m o jej: O wężach galicyjskich w ogule a o żmijach w szczególności. W K rako­

wie, 1867. -) Żółwie, jaszczurki i węże zwą się spólnem mianem g a d a m i , żaby, ropuchy, salam andry i traszai p ł a z a m i .

lub gdy .je kto przez niepotrzebni} psotę tam zapędzi lub ciśnie, pływają i nurzają się jednak wyśmienicie, •szczególniej węże,.

szczurki zaś poruszają się w wodzie .tylko z ciężkan biedą i ucie­

kają czem prędzej 1111 ląd.

Co do rozradzauui] Się, jedne z nich rodzą żywe młodę, jak niektóre jaszczurki, żmije, węże i salam andry; inne znoszą jaja, z których Imż ogrzewania i spóludzialu m atki wylęgają się młode, ja k żółwie, niektóre jaszczurki i niektóre wężrv'; inne nakoniec składają Skrzek w długich sznurkach, jak żaby, rop uchy.-, i tiaszki, z którego pow stają naprzód k ijm ld czyli głowacze żyjące w wo­

dzie, opatrzone długim blunkowatym ogonem i nic mające n a j­

mniejszego podobieństwa do zwierzęcia dojrzałego. Co go pokrycia jeune z nich pokryte są rogowemi tarczkam i, jak żółwie, drugie la s e ­

czkami, ja k węże i jaszczurki, trzecib wreszcie są nagie, tj. okryte skórą wydzielającą z siebie wiele śin/u, a teuii są żaby, ropuchy salam andry i traszki. Co du narzędzi ruchu, jedne z 11.ch są opa­

trzone nóżkami, jak żółwie, jaszczurki, żaby, ropuchy, salam andry i traszki, inne nie m ają nóg, ja k węże.

1’n, tych ogólnych uwagach przystąpm y do szczśgfdowógb opisu każdego (gatunku. Zacznijmy od żółwia.

/ ó < w .

Zol w nasz ( A ,n y s i m rojutca) czyli czerepacha, ja k go na Kusi zowią \ je s t m ałe, ledwie 10 ójfili wielkie, okrągław e zwierzątko, okryte z wierzchu i od spodu dwiema ró^owemi ta rczam i-, pod które może wciągmu nogi, głowę i ogonek Tarczki te sd tak silne, że najtęższy chłop:staną'wsży n a nich, nie jo z g n ie c ie ich. Z wiosny żyje żółw w stojące] luli wolno płynącej wodzie, po której, gdy czuje się bezpiecznym -,pływa z nadzwyczajną szybkością; zaś wyjęty z wody je st n a lądzii nader powolnym',. Co we.szio w przysłow ie: Cezu ja k żółw.

Sam iczka sk ład a pod koniec maja'] w pobliżu wody na miej­

scach suchych ośm do dziesięciu jajeczek wielkości jaj gołębich, oknytyeh tęg ą pargam inow atą skoreczką. W tym celu robi ona

‘) Kolo Janow a czerepachą zowią także skójkę m alarską ( Unio pieto- rum). •) Tarcza wierzchnia puklerzem nazwana zrosłą je s t z kośćmi pacierza i z żebrami, spodnia. z ro s ł| je s t z piersiowym mostkiem. P uklerz wraz z t a r ­ czą spodnią z w i ą ż e pancerzem. Puklerz z tąż’"tarczą jest dokoła połączony chrząstkam i z pozostawieniem tylko sześciu otworów, po trzy z przodu i z tyłu, na wysunięcie zpod pancerza głowy, ogona i dwóch p a r nóg.

IR

sztyWnym ogonkiem swoim lejkowaty dołek, który następnie roz- szerza,1 .w y d ra p u ją tylnemi nóżkami nzbrojtmemi ó ^rem i pazu rk a­

mi ziemię, w yrziffljąc ją na przem ianę to prawu to 1'ewą nóżką, ko godzinie takiej roboty składa w ten do.łek jajeczka, układając je na przem ianę to praw ą to lewą nóżką! Złożywszy jeBMb trw a najwięcej p ół godziny, odpoczywa sobie ze d n a kw adranse, aj| potem zasypuje dołek tylnemi nóżkami i przygniata ziem ię^spodnią! częścią ciała, ażeby nie z o s ta w i^ ś la d u . |® a ła ta robota trw a do trzech godzin.

W kw ietniu następującego roku wykluwają się młode '. Skorupka jaj je s t z początku miękka, tw ardnieje jed n ak prędko. M łode po

wykluciu się są całkiem białe, potem eJeSwone, w końcu czarne.

Na wolności żółw najchętniej żyje rybam i, robakam i i ślim a­

kami, nie gardzi jed n ak i pokarm am i rosliunełni. Zrządza więc w rybnych stawach szkody Skaleczywszy rybę lulku ukąszeniami wciąga ją do wody i ogryza m ięso-aż do ości. Często pozostawione rybie pęcherzyki wznosżą się na powierzchnię wody; je s t to najpe­

wniejszy znak, żoC-żółw nachodzi się w stawie. W niewoli chowany je p ró la m ięsa najchętniej kapustę. Na wolności' z a s y p ią na zimę w wygrzebanych n a ten cel do sześciu cal’ głębokich dołkach; cho­

wany w domu nie zapada, w -sen zimowy.

Żółwia możiifS bardzo oswoić i dobrem obchodzeniem się z nim przywiązać do siebie. W Krakowie skradziono raz jednej pani (Siswojonego żółwia. Gd> się dowiedziała, komu g t złodziej sprzedał, poszła*,i aby go wykupić. Biedne to zwierzątko, które od kilku dni sposępniało i w kącie K jadziało, poznało swoję dawni panią, gdy tylko w eszła do izby, wylazło z ukrycia i przygram o- lilo się czóm prędzej do jej nóg; był to najlepszy znak, że się upom inała o swoje. J a chodząc po k raju i zoierająęfSte różne zwie­

rzątk a, widziałem raz w B adaniach, wsi leżącej nad Bugiem, jak chłop i baba coś m em iłdsiernie okładali kijami. Ciekawf*sxpby oni ta k bili, przystąpiłem do nich i obaezyłem, że to żółw biedak je st przedm iotem ich złości, który dziwnym trafem zalazł do ich cha­

łupy. N a zapytanie moje, co oni tak biją i za co, odpowiedziano mi, żą to ropucha, k tó ra m ogłaby jeszcze dziecko ukąsić, że już raz oboje na dwóch rydlach od chałupy ją odnieśli, ale się na p o ­ w rót wróciła, bo chce swoje zrobić. W ytłum aczyłem im ich błahą obawę i wziąłem biednego żółwia do torby, co im^śię bardzo dzi

') Rzecz ta potrzebuje jeszcze wyjaśnienia, uicktów.y bowiem twierdzą, że żółwięta wykluwają się w miesiącu czerwcu tego samego roku.

wnóm wydało. Przestrasz&ne zwierzę nie wystawiało swych nóżek i główki zpomiędzy swych skorup przez długi ^ z a s . Przywiózłszy go do Krakowa, karm iłem go listkam i kap u sty odłamywanemi z g łó ­ wki, k tóre zazwyczaj jadał w n ad erlsm ieszn y sposób w wodzie, a gdy mu nie dostaw ało ja d ła lub gdy mu co brakowało, wyłaził na pokój, zwykle bowiem siedział w kącie izby w gm azdeczku swojem.

Z powodu sm acznego i pożywnego m iK a hodują żółwda w nie- k toiych okolicach w u m jśln ie na ten cel utrzym ywanych sadzawkach, w ogrodach lub naw et w piwnicach, gdzie <>go k arm ią jarzynam i, odpadkam i z kuchni i otrębami.

U nas w k raju nachodzi Sję 'żółw iicznićj nad Bugiem w ta m ­ tejszych bagnach; i w innych okolicach nie je s t on tak rzadkim , lecz trudno go podejść i w idzitf^fcdyż za najmniejszym szelestem lub niebezpieczeństwem chowa" się Pózem prędzej w wodę lub w biigno.

Pożądaną je s t rzeczą, aby na niegt! w różnych okolicach zwracano uwagę i podawano o nim wiadomość. W pogodnych nocach letnich wydaje on czasami, ja k niektórzy twierdzą, głos gwiżdżący. Głos te n zdaje- się pochodzie od p rą d u jiowiefrził sih]it«>z nozdrz pchnię­

tego, wiadomo bowiem, że płazy, nie otwierając Szczęk, oddychają nozdrzami, p r z y ś n i powietrz#,.: zwłaszcza jeźli się zwierze drażni, wydobywajpię z pewnym szumem. N ajdokładniej można się o tern przekonać: na naszym zwykłym wężu zask ro irau ; przestraszony lub rozdrażniony oddycha silniej i s p ra n ia tem piszczący głos, co nazy­

wamy syczeniem w ęża i sp nieświadomych natury tego zwierzęcia najwięcej pigzęstrasza. Ib Józef Sokołowski z Iw ania pisze nn w ła śtM że chował u siebie przed kilką laf|£ żółw iaK łow ionego w D n iestr;®

dla prźeraźliw ych nocnych świstów jego wypościł go napow rót na woln<J|ć. Lud tam tejszy, pisze mi. trzym a go potajem nie w cebrach, z których krowom pić daje, a to w pr™ konaniu, że m u krow a da więcej mleBa. Podobny przesąd utrzym uje {3ę także w niektórych wsiach niem iećkick i we Frfuićyi. Nie poti/ebujem y tu dodawać, że to je s t prosty zabobon i nic więfcej i że go wykorzłmiać należy Bardzo pożywne mięso żó łw S nalepy do p o trą w^postny cli, a w ątroba jego je s t w kuchniach bardzo cenioną,. L ekarze przepisują czasem zupy żółwie zaprawione^, korzeniam i jako lekką/S traw ę suchotnikom . Dawniej używano mięsa żółwiego z przepisu lekarskiego daleko więcej i częściej. Krew z świeżo zabitego żółwia m ia ła ' przyspa­

rzać porostu włosów; zm ięszana z mlekiem i zapuszczona do ifśfzu m iała je ochraniać od zapalenia.

2

18

Na całej kuli ziem skiej poznano dotąd d o . sto kilkudziesiąt gatunków zółwiów; w samej Europie odkryto i opisano ośm gatunków.

W czasach przedpotopowych, gdy jeszcze nie było na ziemi czło­

wieka, żyły także żółwie; niektóre z nich były- bardzo wielkie, bo dochodziły ośm nastu stóp długości a siedmiu stóp wysokości; obe- cniS n ach o d zim y je w stanie skamieniałym. Takich skam ieniałych żółwiów znaleziono dotąd di^sto gatunków. Dużo dałoby się jeszcze powiedzieć o żółwiach innych części ziemi, o ich pożytkach, jakie przynoszą człowiekowi jajam i, mięsem i drogiemi rogowemi ta rc z a ­ mi swemi, z których w yrabiają rozm aite drogie sp rzęty ; ale musimy przejść do opisania dalszych naszych pozostałych 23 gadów i p ła ­ zów, bo naprzód trzeb a poznać rzeczy swojskie, a dopiero po do- kładnem poznaniu, co mamy w naszym w łasnym domu, łacniej bę dzie przypatrzeć się, co się dzieje w innych krajach. Przejdziem y wdęc z porządku rzeczy do naszych jaszczurek. D. c« n

Mrówłca.

Odczyt miany w Stanisławowie w dniu 3 | grudnia 1871 r.

A lb o w ie m w in s e k ta c h , o P a n ie i d u c h eao zy u * w y p raco w y w a ć p ie rw s z e c n o ty m o ra ln e , p rao o - w ito ść w m ró w ce, p o rz ą d e k s o c y a ln y w p sz czo ła ch ,

J . Słowacki, Genezis z ducha, (J bliskiój brzeziny było wielkie m rowisko. Owad gospodarny snuł się wkoło po traw ie ru ch a wy i czarny.

K ie w iedzieć, czy z potrzeby czy z upodobania, lu b ił szczególnie zw iedzać św iątynię dum ania.

Z P a n a T a d e u s z a M ick iew icza .

Bajka i prawda o olbrzymach i karłach. Hasło owadów: N um erus sum us et fruges consumere nati. Mrówka należy do inteligencji owadziej. Co o niej mó­

wią król Salamon i poeci. J a k wygląda mrówka. Samice, samce, robotnice i żołnierze. Ilość gatunków na całej ziemi i u nas.

W zeszłem jeszcze -«stuleciu chętnie bajano o zapełnionych dziwami krainach zam orskich, wierzono w istnienie wielkoludów i pigmejczyków. B ujna w yobraźnia zaludniała sobie niemi jeżeli już nie powierzchnię ziemi, to tajne jej wnętrze. śEymczaspm rok po roku m ijał, szła wyprawa po wyprawi^, a o olbrzym ach lub pigm e­

ja c h ani słychu. Odkryto dotąd prawie wszystkie zam ieszkałe wy­

spy, przedarto się w głąb wszystkich praw ie lądów, a ludzi wszę­

dzie ludźmi, podobni do siebie ustrojem , wzrostem , sposobem życia, obyczajami i nam iętnościam i, czy to pośród ludożerców n a wyspach

oceańskieh, czy pośród ognisk naszej wrzekomo najwyższej oświaty, k tó rą bezwzględnie jako Europejczycy lubimy się chlubić. A p rze­

cież niejeden znalazłby i karłów i olbrzymów rzeczywistych ja k w świecie ludzkim umysłowych i moralnych, tale w świecie zwie­

rzęcym w ściślejszem naw et znaczeniu onych wvraz6w .S pzn alazłhv ich tuż obok siebie w najbliższeiu sąsiedztwie, w owadach

W rzeczypospolitej zwierzęcej udzielną grom adę stanow ią ow a­

dy, oweto k arły pełzające u stóp naszychE Ś ą to drobne wprawdzie istotki, nnjwięjtsze z nich bowiem zaledno kilka cali dosięgają, i teto s ą olbrzymami w rzeszy pigmejów niepozornych, nie zwracają eych naw et naszej uwagi na siebie, Mimo jednak m aluczkości poszczę gólnych osobników7 stopięćd/iesiąttm ięczny zastęp owradów wobec ogromnych kręgowców gromkim odzywa się głosem : N u m eru s sirn u s tj fruges-iconftnmerc •n a łi! Ogromną ilością gatunków a stosunkowo do innych zw ierząt w iększą jaszcze ilością osobników7 stanowią owady n.iezwalczone zastępy, którwdi panowaniu podlega ziemia cała od lodowych biegunów aż do skwarnego poduiebia, gdzie palm a króluje. Na siedni rodóik- podzielili je zoologowie'7: a każdy rod na wieloliczue szczepy, rodziny i rodzaje. .Rozmaitość nieskoń­

czona panująca pomiędzy owadami co do budowy ięłr.eiała tak wewnętrznej ja k zewnętrznej, co do ich życia, zwyczajów i obycza­

jów przechodzi wszelką najw ybuialszą wyobraźnię.

Zpomiędzy tych siedmiu rodów iiajznajo.ms.zemi a zarazem nąjeiekawszemi są błonkówki, których dotychczas przeszło 1 5 .000 gatunków rozpoznano. Pszczoła, pracow ita, jedyny u na's5 owrad chodow7a n \ jako miododajne B ie r z ę domowe, złcHiwa Osa i zapo­

biegliwa mró,y.ka są w ybitnenn przedstaw icielkam i tego rqdu o d ­ znaczającego się przedew szystkiem wysoko rozwiniętei.ni władzami umyslowemi. Słusznie tedy przezwano blonkowki intelig en cja w rz e ­ czypospolitej owadziej. Na tę nazwę zasługują błonkówki nietylko u zoologów badających ich prześliczne kształty,' u wielu pełne po­

wabu i elegancyi a naw et kokieteryi. lecz tąkże u psychologów zaą stanawiających się nad ich wielkim rozumkiem mieszczącym śfę w główce drobniejszej częstokroć od .główki szpilki, nad ich prze- dziw nąjrzinyijnością, ja k a się objawia w | wszystkich ićti czynno­

śc ia c h , osobliwie u towarzysko żyjących ta.k pod względem społe­

cznego życia i troskliwości o potomstwo, ja k piki względem budowy gniazd, zbierania zapasów pokarmowych, pasorzyctw a itp.

W licznej rządzy błonkówek najwięcej zajęcia budzą w nas mrówki. Każdy z nas od dzieem stw a zaznajam ia mię z niemi. Ich

20

skrzętność i pracow itość żyje w przysłowiach, w bajkach i godłach, a mrówcza p raca je s t hasłem mrowisk ludzkich od najdawniejszych czasów. P rzyrodnik-poeta król Salamon znaną przypowieścią, nawo­

łuje nas do naśladow ania pracowitej mrówki. Mrówka nie bawi się z pańska, nie śpiewa, ja k rozmarzony konik polny, który przepró- żnowawszy cale boże lato, zaprasza się pod jesień w gościnę do zapobiegliwej pracownicy. Mrówka nie stroi się w św iecidełka ja k zalotny motyl, który za m łodu spijał n ek tark i i nie troszcząc się bynajm niej o ju tro , h u lał do upadłego, dopóki mu nie spłow iałj i nie sta rły się ostrzępione skrzydełka, dopóki bezsilny nie zginął m arnie gdzieś tam pod zwiędłym liściem jesiennym . Mrówka tym ­ czasem p raco w ałaip rzez całą wiosnę i la to ; dlatego tóż w jesieni spokojnie gotuje się do snu zimoHego, który dla niej je s t lubym wypoczynkiem po uciążliwej pracy. Nie zbiera ona jednakże zapa­

sów na zimę ja k pszczoła, a co o zgrom adzaniu żywności przez nię piszą bajkopisarze, należy rzeczywiście do bajek. Mimo to słu ­ szna rzecz, że od najm łodszych lat staw iają nam m rówkę za wzór pracowitości, że od niej rozkazują nam uczyć się rozumu, byle tylko nie we wszystkiem, bo i mrówki m ają swoje wielkie, naw et bardzo wielkie wady

P rzypatrzm y się więc bliżej naszej m alutkiej m istrzyni, roz­

glądnijmy się w jej ciekawem życiu, czy też nie odkryjemy w nieni wiele podobieństw do naszego, a w końcu zapytajm y się, na co na świecie istnieją m rów ki

P o s t a ć . Ogólne wyobrażenie o znanej postaci mrówek posia- uamy niem al wszyscy. Mimo to nie zaszkodzi przyźrzeć się bliżej tem u drobniuchnem u zw ierzątku. Ciało m rówek ja k każdego in ­ nego owadu sk ład a się z trzech części, głowy, tułow ia i kałduna.

P o s t a ć . Ogólne wyobrażenie o znanej postaci mrówek posia- uamy niem al wszyscy. Mimo to nie zaszkodzi przyźrzeć się bliżej tem u drobniuchnem u zw ierzątku. Ciało m rówek ja k każdego in ­ nego owadu sk ład a się z trzech części, głowy, tułow ia i kałduna.