• Nie Znaleziono Wyników

To heroiczne lekarstwo z boleści nie leczy… ‒ miłość i erotyzm

3. Gdzież mi teraz [z] tej wysokości powrócić… ‒ cielesność według wiary

3.10. To heroiczne lekarstwo z boleści nie leczy… ‒ miłość i erotyzm

Drugim, obok cierpienia, aspektem doświadczania swojej „sobości” poprzez żywą cielesność jest rozkoszowanie się:

180

Człowiek, doświadczając samego siebie, wchodzi w posiadanie samego siebie od strony innej modalności życia, od strony rozkoszowania się. Jest on owym rozkoszowaniem się, przepełnia go wówczas odmienny afektywny nastrój, nastrój radości. Jego kresem jest poczucie szczęśliwości135.

Nie zabrakło w twórczości genezyjskiej nowego spojrzenia na kwestię miłości erotycznej. Aby przybliżyć ten problem, należy odwołać się do postaci Heliona i Helois, znanych z genezyjskich pism poety. Są to duchy pozostające ze sobą w szczególnej bratnio-erotycznej relacji. W Dialogu Troistym historię ich miłości przedstawia Tłumacz Słowa. Mistrz, wtajemniczony w intymne życie duchów, opowiada o zapale, z jakim Helion zdobywał uczucie Helois. Helion użył wszystkich swoich władz duchowych, by oczarować wybrankę. Oddziaływał na nią nie tylko duchowo. Doznania zmysłowe okazały się równie istotne:

Tak na zdobycie jednego ducha użyłeś wojsk aniołowych – albowiem i duchy bliskie tobie naturą… niby Perseusze skrzydlaci, musieli z tarcz zwierciadlanych rzucać na nią pozbawiające wzroku olśnienia, we śnie karmić muzyką do twego głosu podobną, aby obudzona, myślała o tobie… w kwiatach być wonią rozmiłowującą… w liściach drzew szelestem, który ją do zadumania się o miłości przymuszał… (DW XIV, 240).

Helion i Helois to pierwsze duchy wcielone w ludzką formę, reprezentujące żywą cielesność. Mistrz dostrzega tę parę w biblijnych pierwszych rodzicach, którzy mieli ciała „Bogu z rąk miłością doskonalszej formy, niż była zwierzęca, wydarte” (DW XIV, 311). Grzech i w konsekwencji zniszczenie ciała świetlistego, chrystusowego, skazały duchy na rozdzielenie. Zaczęły one odradzać się w formach ludzkich (lecz nie chrystusowych) daleko od siebie:

Niech Sofos w mgłę ubrana wielką,

Jak duch jakiej kaskady – prawd Objawicielką Zgodzi się być – tęczami przerznięta jak pasem, Niech taka leci, dumna – nad globowym czasem, Ku potrzebie… i niby duchowej ochłodzie Ludów, zjawiona tylko raz w każdym narodzie Uczuć kapłanka… a ty… idź i w innej stronie, Rozumem, mój Słoneczny (jak cię zwę) Helionie, Pracuj…

(P II, 380‒381)

181

Sofos-Helois, odrodzona jako bogini ziemi Pratorani136, wierzyła, że duchy przechodzą przez kolejne wcielenia losowo, bez żadnej reguły. Wyobraźnia błędnie podsuwała jej obrazy wspólnej śmierci jako gwarancji spotkania się duchów w nowych ciałach.

Sofos–Helois, „przez ducha w duchu oszukana” (P II, 387), nie znalazła Heliona, porzuciwszy ciało. W świecie ducha, zbudowanym z innej, świetlistej materii nieznanej zmysłom, kochające się istoty nie potrafiły się odnaleźć. Helois, sądząc, że czysty, szlachetny i przede wszystkim trwały będzie związek z kimś złączonym z nią więzami krwi, przelała miłość na brata, przy czym otrzymujemy sugestię, że nie była to miłość wolna od pożądania i erotycznego spełnienia:

Oto już i miłość twoja przeleciawszy przez płomienie, poznała, że to heroiczne lekarstwo z boleści nie leczy… przeczuła, że inaczej w miłości Bożej łączą się duchy… stała się więc bardziej czystą… owszem, niby ognia cielesnego chcąc zgasić pożary… rzuciła się oszukana w braterskie ramiona, sądząc, że bratni ciał łańcuch doda mocy duchów związkowi… Wszystkoś ty sama wynalazła, Helois, wszystkiegoś uczyła się własnym cierpieniem. (DW XIV, 317‒318)

W okresie genezyjskim Słowacki tłumaczył seksualność jako konsekwencję grzechu pierworodnego. W Dialogu jednolitym z Helionem i Helois tak opisywał kuszenie Ewy przez węża:

Zły Duch – wąż prawdziwy – zawieszony na drzewie rajskiego ogrodu – podszepnął Ewie myśl piekielną, bo z łona natury Genezyjskiej wydobytą. […] Rzekł: […] Sprobuj… a zamiast poddanką być Nieśmiertelnego – który ci twórczość i siłę udziela lub odejmuje – wezwij mnie na pomoc – razem z duchem Adamowym w moim duchu spłomieniona… w T rójcy znajdziesz tę samą siłę Boską, której ci teraz Stworzyciel jako łaski udziela… Choć nie potrzebujesz pokarmu, ciało twoje wszakże podsyć, jako zwierzęta czynią, wonnym i dojrzałym owocem – a skoro to uczynisz, a męża twego ku jadłu nakłonisz… oczyma przelej w niego ognistość duszy miłośnej – a gdy w błyskawicy o ciele, jakoby spiorunowanym, zapomnicie oboje – ja trzeci – ja duch wąż siłą moją piorunową uderzę… i dopełnię tej trójcy, która tu na świecie nie potrzebując Boga – siłę Bożą zastąpi – i twórczość przy człowieku zostawi…137 (DW XIV, 388)

W lirycznej wersji kuszenia Ewy, wierszu o incipicie Na drzewie zawisł wąż…, Słowacki również odwołuje się do symboliki ognia (jako pierwiastka szatańskiego, przeciwnego światłu, oraz znaku pożądania):

136 Na temat bogini zob. P II, 706.

182 „[…] Zdołaj… duchy spłomienić,

Szanując ciała dom, Chwilę zamienić w grom, Trójcę w jedność zamienić. Sama ogniami stlej, A gdy się mąż zamroczy, Patrz mu ogniście w oczy, Usta z ustami zlej.

Ty będziesz świata panią” Szeptał, a już od drzewa Biegła w płomieniach Ewa, A szatan poszedł za nią […] (W, 321‒322)

Pożądanie seksualne jest właściwością duchów niższych, tkwiących w „globowych sferach ludzkości” (DW XIV, 409). Duchy bliższe przebóstwieniu, bardziej podobne do Chrystusa, szukają siły twórczej w cnocie czystości, która jest „ofiarą prawdziwą za ludzkość” (DW XIV 409). Pożądanie zostało obarczone wstydem (instynktownym poczuciem grzechu):[…] Miłość np. wasza jest cnotą… a wstyd was[z] cielesny znamieniem, że żądza sama cielesna jest grzechem […]” (DW XIV, 312).

Konsekwencją upadku pierwszych ludzi była konieczność obdarzania ciałem innych duchów. „Mnóstwo duchów proszących się o ciało… oblatuje was dokoła” – pisał poeta o „wygnanych z raju” (DW XIV, 418). Dla pierwszych rodziców były to duchy nikczemne, zwabione przez szatana-węża. Jako pierwszy został obleczony w materię Kain, „gotów zaczerwienić świat cały zabójstwami” (DW XIV, 418). Słowacki objaśnił szeroko tę prawidłowość także w wierszowanej wersji historii upadku pierwszych duchów, w poemacie Dzieje Sofos i Heliona. W tym utworze zrównał poeta nikczemność Kaina ze złem szatana. Dał temu wyraz, nazywając pierwszego syna rajskiej pary „wężem”. Podkreślił jednocześnie, że ów zbrodniarz nie zasłużył na formę ludzką. Jego podłość jest zwierzęca:

A pierwszy, któremu dajecie

Ciało… udarowany przez was na tym świecie Duch był węża…

183

Abel, młodszy syn zamordowany przez Kaina, jako duch szlachetny, chrystusowy, oczekiwał na odrodzenie w ludzkim ciele. Godność tego ducha nie pozwalała na wcielenie w formę zwierzęcą:

[…] Jak ów baranka duch był z ciała wypędzony, Za bramy widzialnego żywota wypchnięty, A potem… już stał przy was boleśny i święty I natchnienia dający… wiodące ku temu, Aby czym prędzej jego duchowi złotemu Mogła gdzie być nadzieja… że do ciała wróci, Bo nie u Kaimitów… gdzie jadem zatruci Do formy będą lazły za wężami węże, Wezwie go kto – ukocha…

(P II, 379, podkreśl. moje – M.C.)

Myśl i sumienie przywołują do małżonków duchy nikczemne lub szlachetne: „Każda wielka myśl i uczucie przechowywane w rodzinie, równie jak każdy brud, choćby w głębi sumnienia poczęty, uwidzialnia się ciałem dziecięcia” (DW XIV, 249).

Konsekwencją seksualności jest grzech i pokuta, czyli obdarzenie ciałem innego ducha, który otrzymywał tym samym szansę na odkupienie. Akt seksualny został ponadto uświęcony miłością macierzyńską, która jest siłą przyciągającą do siebie trzy duchy „spiorunowane” w momencie poczęcia. Poczęcie jest jednocześnie zmartwychwstaniem, gdyż do życia w ciele zostaje powołany duch, który opuścił swoją poprzednią formę i znajduje się poza materią:

A ten trzeci duch jest z umarłych. Pastuch więc oto i rybak pornicki nie opuści brzegu, gdzie się po nim umarłym łódź jeszcze zostawiona na morzu zakołysała, ani skał, o które odbija się echo krzyków rybackich… gdziekolwiek wstąpi upiorem do chaty nowożeńców, nie wyjdzie z niej inaczej, jak w ciało dziecięcia ubrany… (DW XIV, 232)

Poglądy Słowackiego na temat erotyzmu i seksualności wydają się surowe i zasadnicze. W okresie genezyjskim poeta stanowczo oddzielał popęd płciowy od ciała i tłumaczył go jako przejaw tęsknoty ducha za dawną siłą twórczą, którą posiadały ciała uwiecznione światłem: „Organizm bowiem jest tu tylko pomocą i wywołaniem siły ostatecznej z ducha... a duch spiorunowawszy ciało, gdy o nim zapomni, staje się twórcą” (DW XIV, 247). Co ciekawe, za tą surowością skrywa się marzenie o autentycznej bliskości. Erotyzm w twórczości genezyjskiej jest sposobem na przekroczenie ciała, pragnieniem połączenia się duchów w

184

świętej jedności. Akt seksualny stanowi więc walkę z formą, która dzieli duchy pragnące się połączyć: „Stąd ów blask w oczach miłośnika, gniewowi wściekłemu podobny, stąd melancholia kochanków i gniew niby przeciwko ciału, które te duchy, ciągle zlać się i w jedności być chcące, rozdziela” (DW XIV, 408). Słowacki we właściwy sobie sposób niejako afirmuje seksualność poprzez jej negację. Pisze o tym, co jest istotą erotyzmu – czyli pragnienie dotarcia do „wnętrza” poprzez „zewnętrze”138, do żywej cielesności poprzez ciało. W erotycznym zbliżeniu widzi Słowacki uświęcające połączenie się duchów, które można określić jako doskonałą harmonię dwóch „sobości”. Zdaje się, że poeta w ten sposób wyraził swoje marzenie o przekraczaniu ciała, o doskonałym zbliżeniu się do Innego i poznaniu jego „sobości”139. Erotyzm „genezyjski” daje nadzieję na przeniknięcie ciała-muru i transcendentalne połączenie jednej „sobości” z drugą140.

Surowy i zasadniczy ton pism filozoficznych Słowackiego nieco łagodzą niektóre liryczne fragmenty. Potwierdzają wciąż żywe marzenie poety o bliskości, a także ukazują jego niesłabnące, czułe zainteresowanie detalem, materią, cielesnością. Jednym z takich liryków jest utwór Do pastereczki siedzącej na druidów kamieniach w Pornic nad oceanem. Na początek warto przywołać interesujący komentarz Marka Bieńczyka:

Jesteśmy coraz dalej od Stendhala (i od tylu innych) opowiadającego otwarcie o swej miłości do „niebywałej nimfetki”; zakazy się szczęśliwie uwewnętrzniają, do tego internet i prasa czuwają, można mieć nadzieję – w imieniu dzieci – że niedługo prezydenci przestaną głaskać główeczki w czasie powitań i całować dzieci w policzek. Postępującej od lat ochronie ich praw towarzyszy wszak artystyczne, a zwłaszcza literackie, zubożenie motywu nimfetki; pisarze muszą szukać innych przestrzeni ryzyka.

Jednak w dawniejszej literaturze wali on w oczy jak neon. Nie tylko Stawrogin, nie tylko Carroll, Petrarka czy Byron; kiedy Słowacki opisuje arcydzielnie swoje mistyczne uniesienie widokiem pastereczki w Pornic, co prawda łatwiej i bezpieczniej myśleć jest o jego przełomie mistycznym i Królu Duchu, którego wkrótce zacznie pisać, lecz lepiej o jego nienasyconym, bezczelnym spojrzeniu. Pastereczka, larwa boża? „Stróżka – i duch mogiły / Z niewinnością na licach / Z nóżkami na księżycach”141.

138 Są to określenia umowne, konwencjonalne. Mogą oznaczać także „duchowość” i „ciało”, należy jednak mieć na uwadze, że wszelka duchowość ma u Słowackiego cechy cielesności.

139 W dotychczasowej twórczości Słowacki wyrażał tragizm niespełnienia pożądania na poziomie ciała. Por. analizę miłości do Bezimiennej z poematu W Szwajcarii.

140 Por. słowa M. Henry’ego: „[…] To właśnie w nocy kochanków, i dla każdego z nich, ten drugi znajduje się po drugiej stronie muru, który na zawsze ich oddziela. […] Tak że poszukiwana zbieżność nie jest rzeczywistym utożsamieniem jednej transcendentalnej Sobości z drugą, nie jest pokrywaniem się dwóch przepływów wrażeniowych, które stapiają się w jeden, ale w najlepszym razie jest tylko chronologiczną koincydencją dwóch spazmów, które nie mają tej mocy, by móc pokonać swe rozdzielnie”. (Wcielenie…, s. 368).

141 M. Bieńczyk, Po czym poznać nimfetkę, „Książki” 2014, nr 4 (15), w: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,17547259,Po_czym_poznac_nimfetke_.html [dostęp: 12.11.2015 20:30].

185

„Arcydzielnych opisów” dziewczynki, którą Słowacki spotkał w Pornic, jest właściwie kilka. Są to dwa liryki: Do pastereczki siedzącej na druidów kamieniach w Pornic nad Oceanem i Patrz, nad grotą oraz list do Joanny Bobrowej z 18 stycznia 1845 roku. Oprócz mistycznego uniesienia i bogatej symboliki, cechuje te opisy jeszcze jedno – zmysłowość. Mimo że „Druidessa” jest „prawie bez krwi i ciała”, to jednak patrzący bez trudu opisuje „włoski jak zboże złote”, „ognie” na twarzy, kibić, którą „szafir mórz dzieli na dwoje” (W, 264, 266)142. Również w liście do Joanny Bobrowej poeta poświęcił kilka wersów na wyrażenie zachwytu nad urodą pastereczki:

[…] Postać sylficzna druidessy, trochę biedna, trochę żebracka, ale cudownie ładna i kształtna – zwłaszcza włosy jej, włosy złote, lekkie jak pajęczyna, w jedną stronę wiatrem morskim odwiane jak struny harfy osjanicznej […]. Ciało tej dziewczynki dziesięcioletniej było prawdziwie pastusze, ale duch i ducha tego głos, melancholia, delikatność, przeczucia, uczucia, reminiscencje, przenikliwość i mistyczność – świadczyły o prawdziwie królewskim pochodzeniu, w prostej linii od Normy i Adalgizy… […] Dziewczyna ta była więc sama z siebie poezją… (K II, 70‒71)

Mimo mistycznego sztafażu, opisy pastereczki przywołują na myśl skłonność Słowackiego do flirtu z bardzo młodymi dziewczętami, „przygody nie tyle romansowe, co erotycznie niewinne, ale jakże przy tym wyrafinowane i niepozbawione cienia pewnej perwersji”143. Dość wspomnieć „naiwną Saksonkę” z Drezna, piętnastoletnią Korę Pinard, trzynastoletnią dziewczynkę, którą poeta kokietował w domu Józefa Zienkowicza, kaleką dziewczynkę przypadkowo spotkaną podczas przechadzki po Père-Lachaise (nota bene Słowacki pisze o niej w liście do matki (K I, 138‒139) w duchu podobnym do opisu pastereczki – z podobną czułością, lecz, naturalnie, bez mistycznej egzaltacji), Szwajcarkę Linę Morin, Elizę – adresatkę wiersza Stokrótki, czy piętnastoletnią Marię Wodzińską144.

W okresie genezyjskim nie ma już mowy o podszytych erotyzmem grach i wyrafinowanym kokietowaniu margerytkami czy kapeluszami. Pozostało jednak to samo bezczelne i jednocześnie czułe spojrzenie, z marzeniem o erotycznej historii Endymiona i księżycowej bogini:

I byłaś mi zarazem Chłopeczką – i Dyjanną, Zjawieniem i obrazem,

142 O pastereczce jako bycie granicznym (na granicy ducha i materii) pisze L. Zwierzyński (Odwrócenie

perspektywy…, s. 9499).

143 L. Libera, W Szwajcarii. Studium o Juliuszu Słowackim, Kraków 2001 s. 180.

186 Kochanką i dziecięciem,

Smutkiem – i niebowzięciem… (W, 265)

Podobnie pisał Słowacki o innej „genezyjskiej heroinie” – Sofos145, znanej z pism mistycznych także jako Atessa i Helois. W poemacie Dzieje Sofos i Heliona Słowacki tak nakreślił rysy bohaterki:

[…] Ani mię te plamy

Zastanowiły – które ty, biedna dziewczyna, Jakoby jaka brzoskwini albo żurachwina, Masz od mrozu.

[…] Bo ty chłopeczka,

Choć niby pani stroisz w jedwab twoje ciałko,

W szatach ci ciasno – w myślach twych powietrznych miałko, Ciebie śmiech prosty, prosty kwiat piękniejszą czyni,

Półchłopka, a na poły ty żytnia Bogini. Co więcej, mimo grzechy i cielesne kały Dusza w tobie, muzykant niby doskonały, Jakiejś cudownej pieśni niebieskiej dogrywa […] A kiedym patrzał w oczy, coś w twojej źrenicy Błysnęło niby słońce w oczach gołębicy, Tak że pomimo świata rozbojów i złości Stoisz dotąd – jak posąg biały niewinności. (P II, 365‒366)

Nadal pożądanie (tu oczywiście zasugerowane bardzo subtelnie) znajduje wyraz w spojrzeniu, które jednocześnie zawłaszcza obiekt pożądania i od niego oddala. Marzenie o bliskości pozostaje niespełnione.

145Zarówno postać Pastereczki z Pornic, jak i Sofos wiążą się z osobą Zofii Mielęckiej-Węgierskiej, nazywanej przez poetę „Sofossem” lub „Jasnym Bratem”. W 1848 roku, podczas wycieczki w Karkonosze, Słowacki podyktował przyjaciółce wiersz Do pastereczki siedzącej na druidów kamieniach w Pornic nad Oceanem, zaś poemat Dzieje Sofos i Heliona był darem ślubnym dla Zofii i Feliksa Węgierskich. Zagadkowa i niejednoznacza jest historia znajomości Słowackiego z Mielęcką-Węgierską. Zob. P II, s. 701‒704.

188