• Nie Znaleziono Wyników

I tam, gdzie Chrystus zapłakał sam w sobie… ‒ ucieczka z Europy

1. Tymczasem muszę całą ziemską kulę / Przebiegać… ‒ podmiot somatyczny w podróży

1.1. I tam, gdzie Chrystus zapłakał sam w sobie… ‒ ucieczka z Europy

Dowodem na to, że podróżny rozważa cielesny aspekt istnienia, są strofy poświęcone zaburzeniu, które dziś nazwalibyśmy syndromem utraconej kończyny. Podmiot zastanawia się

76

nad związkiem ciała i duszy. Nie zajmuje w tej kwestii jednoznacznego stanowiska. Rozmyśla nad dwiema możliwościami – dusza jest niezależna od ciała i pozostaje nienaruszona mimo jego uszkodzenia, oraz inaczej, dusza jest ściśle związana z ciałem i utrata jego części powoduje również śmierć przypisanej mu cząstki duszy:

Dziwnie utracić jaki ciała członek I myśleć potem, że już leży trupem,

Że już w nim żadna z kosteczek – ni z błonek Nie myśli o nas… i stała się łupem

Robaków – a zaś dusza pełna sromu Do ciaśniejszego przeniosła się domu. Dziwnie być musi płakać nad cząsteczką Własnej mogiły… i czyś[ć]ca męczarnie Od niej odwracać… bo jeszcze jest sprzeczką, Czy dusza za nas płaci solidarnie,

Czy członek, co się na ciała pogrzebie Nie znajdzie, w piekle zapłaci za siebie. (P I, 331)

Są to rozważania nie tylko o konstrukcji istoty ludzkiej i o śmierci, ale także o multiplikacji podmiotowości – być może „sobości” jest tyle, ile fragmentów ciała. Istnieje także prawdopodobieństwo, że utrata jakiejś części ciała generuje dodatkową, „cząstkową” osobowość17. Słowacki już na początku poematu podejmuje zagadnienie rozczłonkowanego ciała. Europa, z której podmiot wyrusza do wschodnich krain, jawi mu się jako nimfa „posklejana” z kawałków różnych ciał:

Jeśli Europa jest nimfą – Neapol Jest nimfy okiem błękitnym – Warszawa Sercem – cierniami w nodze Sewastopol, Azof, Odes[s]a, Petersburg, Mittawa – Paryż jej głową – a Londyn kołnierzem Nakrochmalonym – a zaś Rzym szkaplerzem. (P I, 274)

17 Jest w tych rozważaniach oczywiście wiele (auto)ironii, niemniej jednak kryją się pod nią poważne obawy o integralność własnej „sobości”.

77

Leszek Libera postrzega nimfę-Europę jako odrażający twór, zlepiony z niepasujących do siebie elementów:

Frapujące Polaków ciało Europy nazywane tu ironicznie Nimfą, u Szekspira jest to kucharka, trudno nazwać powabnym. Można dyskutować nad trafnością barokowego konceptu, zauważyć też można, że jest dziwaczne, pokawałkowane i niejednorodne. Postać z jednym okiem, z cierniami, w sztywnym kołnierzu, obwieszona szkaplerzem. A to już pewien sygnał poglądów, punkt wyjścia do dyskusji18.

Takie widzenie „nimfy” nakreśla problem deformacji tożsamości. Europa jest zepsuta, nie jest miejscem, w którym można scalić swoją podmiotowość. Potrzeba zmiany otoczenia, by od nowa przyjrzeć się sobie. Podróżny poszukuje prawdziwie „świętych szkaplerzy”, prawdziwie „świętych myśli” (P I, 274). Opuszcza Europę z dramatycznym pytaniem „O! Neapolu! Gdzie jest twoja dusza? / Bo duszą twoją nie jest ruch i życie” (P I, 275) i rozpoczyna pielgrzymkę do grobu Chrystusa, sam będąc jak cierpiący Chrystus. Chce odzyskać wiarę, odnaleźć duszę i uniezależnić myśl od cielesności19, którą łączy z duchową stagnacją i zepsuciem Europy. Prowadzi go jednak pragnienie w pewien sposób z cielesnością związane. Wszak podmiotowi nie wystarcza wiara w Chrystusa i jego ofiarę. Chce doświadczyć fizycznie, niejako materialnie obecności Syna Bożego poprzez dotknięcie miejsc, w których on przebywał. Podróżny pragnie znaleźć się na Górze Oliwnej, na Golgocie i u grobu Chrystusa – w miejscach jego kaźni i śmierci. Zamierza zanieść w miejsca cierpienia Syna Bożego cierpienia swoje, swoich bliskich i walczących o wolność20.

Można jednak wyczuć nutkę tęsknoty w opisie Starego Kontynentu. Podróżny żegna Europę jak ponętną kochankę. Porównuje Neapol do urodzonej z morskiej piany bogini Wenus:

O Neapolu! ty nie pożegnany

Czekasz, aż ciebie pożegnam epicznie. Jak biała Wenus urodzona z piany Wyszedłeś z morza zapłoniony ślicznie […]

(P I, 275)

18 L. Libera, Juliusza Słowackiego „Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu”, Poznań 1993, s. 56‒57.

19 W Horsztyńskim Słowacki łączył proces myślenia z cielesnością.

20 Mowa o neapolitańskich republikanach, więźniach Castello del’Ovo, którzy urastają tu do rangi symbolu. Zob. P I, 747.

78

Nimfa-Europa jest więc „barokowo” piękna, nie zaś odrażająca, jak widział rzecz Libera. Stary Kontynent z innej perspektywy nabiera uroku, którym jest „ruch i życie” – podstawowe wyznaczniki żywej cielesności. Poszukiwania duchowości to podjęcie trudu. Podróżny chciałby zabrać ze sobą „cielesny” powab Europy jako pamiątkę po starym świecie:

Bo też kto dzisiaj jest na stałym lądzie, A jutro myśli wędrować po morzu, A pozajutro jeździć na wielbądzie Nie jedząc mięsa, ani śpiąc na łożu, Chciałby Europę, co mu z oczu znika, Unieść jak Jowisz przemieniony w byka. (P I, 274)

Ostatecznie poszukiwanie duchowości okazuje się na tyle cenne, że warto podjąć trud dalekiej podróży. Słowacki kreuje obraz człowieka spoglądającego na Neapol, miasto bez duszy, miasto-bańkę mydlaną. Podmiot jest rozczarowany zepsutą, choć ponętną Europą. Zamierza skonfrontować „ruch i życie” Europy – i siebie cielesnego (zgnębionego i cierpiącego w swojej cielesności), wyrwanego z tego żywiołu – z duchowością wschodnich krain. Wyraża nadzieję na ukojenie u grobu Chrystusa:

Jeśli Bóg widział, jak mi było trudno Do tego życia, co mi dał, przywyknąć I nie przeklinać… i drogą bezludną Iść po tym świecie szalonym, i niknąć, Co dnia myśl jedną rozpaczy zaczynać, Myślą tą modlić się… i nie przeklinać […]

To mojej duszy dobytej z popiołów Da wiele ciszy […]

(P I, 284)

Przejmujące „niknąć” ma nie tylko znaczenie „stawać się anonimowym”. To także „niknąć” cieleśnie, pogrążać się w chorobie i zbliżać ku śmierci. Wszak wiemy, że podmiot skarży się na „płuce ogniem pożarte” (P I, 298). Ukojenie w cierpieniu może przynieść tylko ucieczka z „ruchu i życia” Europy „tam, gdzie Chrystus zapłakał sam w sobie” (P I, 278), do miejsca, w którym sam Bóg cierpiał tak samo – duchowo i cieleśnie.

79