• Nie Znaleziono Wyników

Tak niespodziana! taką zda się zdradą / Niebios… ‒ o śmierci

3. Gdzież mi teraz [z] tej wysokości powrócić… ‒ cielesność według wiary

3.9. Tak niespodziana! taką zda się zdradą / Niebios… ‒ o śmierci

W jednym z fragmentów poematu Poeta i Natchnienie pojawia się przejmująca przypowieść o jaskółkach, które próbują ożywić martwe pisklę. Ptasi rodzice nie wierzą w śmierć pisklęcia, próbują je karmić i zachęcić do lotu. Słowacki dokładnie opisał rozpacz ptaków, które nie mogą uwierzyć w przerwanie indywidualnego istnienia małej jaskółki. Śmierć jawi się w tej historii jako skandal metafizyczny, gwałt zadany indywidualnemu istnieniu: „Śmierć tak była świeża! / Tak niespodziana! taką zda się zdradą / Niebios…” (P II, 34). „Bo coś tam dla mnie… jest w tej paraboli” (P II, 34) – mówi Poeta. I nie ma na myśli tylko konającej ojczyzny, do której odwołuje się w kolejnej strofie.

176

W genezyjskich opowieściach pierwszy kontakt ludzi ze śmiercią budził ciekawość, nie strach. Strach przez śmiercią to dopiero uświadomienie sobie własnej śmiertelności. Helion i Helois jako Adam i Ewa obserwowali więdnięcie kwiatów i umieranie zwierząt. Nie mieli świadomości przemijania, nie myśleli o „wierze tłomaczącej przejście dusz” (DW XIV, 312). Pierwszą ludzką śmiercią była dla nich bratobójcza zbrodnia Kaina. Rewelatorką prawa o przechodzeniu duchów do kolejnych form stała się Helois. Nie rozumiała go jednak w pełni. Jej poszukiwania zaowocowały prawem stosu: śmierci żony na pogrzebowym stosie męża – Helois sądziła, że wędrujące razem duchy nie mogły się rozdzielać. Równie naiwnie istotę śmierci pojmował Helion. W jednym z urywków genezyjskich134 wspomina on swoje zaciekawienie śmiercią. Pojmując podmiotowość jako dwudzielną (dusza/duch i ciało), Helion poszukiwał fizycznych śladów śmierci na ciałach zmarłych:

Niedawno jeszcze pytałem się grobów o tajemnicę snu trupiego… na czoła świeżo zmarłych patrzałem z ciekawością chciwą rozpaczy, czy nie mają napisanych na sobie przez odlatującą duszę tajemnic. (DW XIV, 336)

W Liście do J. N. Rembowskiego, Słowacki opisał śmierć jako zjawisko naturalne i konieczne. Jest ona następstwem Bożej sprawiedliwości. Duch doznaje śmierci ciała, gdy okazuje się, że forma, którą posiada, jest dla niego nieodpowiednia. Śmierć stanowi zatem naturalne przejście od jednej formy cielesnej do drugiej (wyższej lub niższej, w zależności od poziomu rozwoju ducha). Lecz tę dziejową konieczność rozumieją i akceptują tylko duchy mające wyższą świadomość. Utrata pamięci o poprzednim żywocie sprawia, że śmierć jawi się jako ostateczność i gwałt zadany istocie ludzkiej.

Nazwał Słowacki śmierć „królową mask, powłok i szat duchowych, marą bez żadnej rzeczywistej władzy nad stworzeniem” (DW XIV, 53). „To, co zowiemy śmiercią, czyli przejście ducha z formy do formy” – tak poeta wyjaśnił istotę śmierci ciała w Genezis z Ducha. Pierwsza śmierć była ofiarą duchów po pojawieniu się na ziemi ognistego Anioła Niszczyciela. Obrazem tego poświęcenia jest śmierć ślimaka, która została przez poetę porównana do ofiary Chrystusa. Nagrodą za dobrowolną śmierć było przejście duchów z form nieorganicznych do ciał zbudowanych z materii organicznej: „Umierać i zmartwychwstawać duchy, a już nie składać się, lać się, łączyć się i roztwarzać się w gazy poczęły” (DW XIV, 49). Zdolność odradzania się ducha w nowych formach Słowacki nazwał zmartwychwstaniem. Od tego momentu duch rozpoczął życie w nowej, widzialnej postaci:

177

„[…] od tej dopiero śmierci i od tej pierwszej ofiary śmiertelnej duch widomie żyć zaczyna i bratem moim staje się” (DW XIV, 49). Regresem było dla ducha stworzenie królestwa roślin. Ciało roślinne nie było w rozumieniu poety organizmem: „więc ofiarował Ci Duch organizm, a resztką siły nieśmiertelnej zdobył ziemię i skrę życia w kształtach roślinnych przechował” (DW XIV, 51). Był to moment duchowej śmierci i nadmiernego rozrostu ciał. W roślinnych formach zachowała się zaledwie „skra życia”, uwolniona dopiero wielkimi kataklizmami – pożarem i potopem.

Dobrowolna śmierć była ofiarą o ogromnym znaczeniu. Dzięki niej duch był zdolny do wypracowania wyższych form, aż wreszcie osiągnął doskonałą formę człowieka. Na tym etapie duch został obdarowany „wiecznością odradzających się kształtów – mocą odradzania podobnej […] formy” (DW XIV, 62). Niebywałe poświęcenie, bo przecież ofiarowanie się na nicość, zostało nagrodzone wiecznością:

O! duchu mój, gdyś ty jeszcze w krzemieniach czynił ofiarę z kształtu i trwałości, myśląc, że z wieczności twej czynisz ofiarę… gdyś, mówię, ofiarował się na śmierć, Pan przyjął dar twój, ale oszukał ciebie, jak ojciec, który ukochanego syna oszukuje. […] Pan przydał ci jeszcze to, o czem ty nigdy nie śniłeś… udarował cię wiecznością odradzających się kształtów – mocą odradzania podobnej tobie formy… Skutkiem tej łaski, człowiek nie tracąc swej nieśmiertelności ani cząstki żadnej ze swej duchowej potęgi, odtwarza podobną sobie formę i ta staje się podobnego mu ducha mięszkaniem. (DW XIV, 62)

Jakże materialna to wieczność! Wynagrodzeniem za strach przed nicością jest wieczne odradzanie się w ludzkim ciele, zdolność, którą można nazwać darem żywej cielesności, przychodzenia na świat i objawiania się w nim jako wcielona „sobość”. Przezwyciężenie praw materii znaczy tyle, co uczynienie jej posłuszną, nie zaś wyzwolenie się z niej.

Sofos, która „prędzej poszła z błękitu pod ów grzmot piorunny, który woła w ciało” (P II, 382), otrzymała Chrystusową obietnicę zachowania ludzkiej formy we wszystkich kolejnych żywotach. Nieustannie nawiedzały ją sny o formach zwierzęcych, o ciemnych morskich toniach, gdzie rodziło się organiczne życie. Nie groził jej jednak upadek w skłębiony „świat piekielny form” (P II, 383). Gwarantem „człowieczej nieśmiertelności” była Chrystusowa obietnica i pamięć drogi męki, jaką jej duch przeszedł do osiągnięcia ludzkiego kształtu:

Dziś już wiesz, że między tobą a chłonącą wodą Tysiąc form ludzkich, niższych – stoi ku obronie. Już wiesz, że gdybyś spadła – to w zimniejszym łonie

Ludzkim – znajdziesz swe piekło – w formach różnopiętrznych Ludzkich w onych to form podłościach wewnętrznych

178 Znajdziesz swe utrapienie…

(P II, 384)

Gwarantem ochrony przed bolesnym regresem jest żywa cielesność człowieka. Słowacki w pełni daje temu wyraz w cielesnej metaforze chwytania za ludzkie włosy:

[…] a gdybyś… broń Boże,

Wszystko to przekonała… a w brązowe morze Potwornych form – z ostatniej ludzkiej miała spadać, To jeszcze by Duch Boży piorunem zagadać

Mógł… a ducha twojego nad samą otchłanią Chwyciłby za włos ludzki – bo tobie nie tanio Przyszła ta forma… wieków boleścią wykuta. (P II, 384‒385, podkreśl. moje – M.C.)

W Dialogu troistym poeta-Mistrz objaśnia kwestię śmierci i zmartwychwstania Helois, która jako królowa egipska zażądała zabalsamowania ciała swojego i ciała brata-kochanka. Celem zachowania cielesnej formy było ocalenie miłości i życia w znanym sobie kształcie. W symbolicznym „roku trzytysiącowym”, roku zmartwychwstania Chrystusa, duchy Heliona i Helois nie objawiły się w tych samych ciałach:

[…] Co do ducha więc Bóg ciebie nie oszukał: co do ciała, dał więcej, niż żądałaś… albowiem dał formę wyrobioną przez mękę Chrystusową i dziś jesteś tem, co się nazywa typem… to jest królową z ducha podobnej tobie duchów gromady… (DW XIV, 324)

Niemniej jednak nagroda była cielesną nieśmiertelnością – odradzaniem się w ludzkim ciele, uświęconym przez zmartwychwstanie Chrystusa i obdarzonym nadzieją zmartwychwstawania. Jest to jednoznaczne z objawianiem się światu jako żywa cielesność.

Krzepiąca to wizja dla umierającego człowieka, który mocno pragnie materialnego, cielesnego istnienia. Z pism Słowackiego można odczytać nie tyle strach przed śmiercią, ile przemożną chęć pozostania w ciele, życia w materii. Tłumacz Słowa, w którym można dopatrywać się głosu autora, tak mówi o strachu przed śmiercią:

[…] Popielcowe przeklenstwo… które słyszą kopuły kościelne, żeś proch jest i w proch się obrócisz… Jeżeli cię zaś wejście ono spokojne w krainę wiedzy strachem przenika, to wiedz, że tchórzostwo ducha – sprawia takie obrzydzenie między świętemi, jak podłość jego i trzęsące się kości i ciała, wtenczas gdy jako niewolnik strachu przed cielesną stanie formy potęgą… i zaprze się wiary w piękność i w godność własnej natury. (DW XIV, 245)

179

Najbardziej pożądanym procesem jest odradzanie się ducha w tym samym ciele:

Wrócić do grobu po ciało własne i oblec je raz i dwa i trzy razy, póki ten płaszcz przez robaki nie stoczony… zgnilizną nie zepsuty… duchowi za szatę służyć może… oto jest ideał, do którego duch wszelki w mocy dorastać powinien… (DW XIV, 299)

Pisma genezyjskie tworzył człowiek, niepewny przyszłości i wdzięczny Stwórcy za to, że „zatrzymał duszę na jego ustach” (DW XIV, 72). W pierwszej redakcji Genezis z Ducha Słowacki zapisał ponadto:

W zgodzie więc ze światami […] stoi mój duch, Panie… wybrawszy to puste miejsce nad Oceanem… Od wieków z tym posępnym szumem fal zapoznany… pierwszy raz słuchający płaczu rodzenia się i westchnień konania bez smutku i bez rozpaczy, pierwszy raz już w uczuciu wnętrznym nie robak ani igraszka rąk Twoich […]. (DW XIV, 67)

Wiara widząca stała się nadzieją na cielesną wieczność. Zmagający się z chorobą poeta był świadomy, że przed nim jawi się perspektywa otchłani: „Gdzież mi teraz [z] tej wysokości powrócić – czy znów [w] te bezdno… gdzie mi przedkołyskowy żywot był tajemnicą – a przeszłość celu nie miała…” (DW XIV, 80). Jednak idea odradzania się w ludzkim kształcie niweczyła lub minimalizowała trwogę śmierci. „Oto od wieków cierpię – abym się teraz rozradował za wszystkie wieki” (DW XIV, 67). Trudno nie dostrzec w tych przejmujących słowach osobistego wyznania poety. „Albowiem niewidomą mi była ciągła sprawiedliwość twoja – pókim…” – tu autor urywa w pół zdania, lecz już w kolejnym dodaje: „I w tym jest podobieństwo moje i ta myśl, żem jest stworzon na obraz Twój – albowiem Tyś jest Stworzycielem w duchu moim – a jam jest stwórcą kształtów […]” (DW XIV, 67). Poeta sytuuje się zatem na pozycji Ducha Globowego, tego który tworzy kształty, a więc i ujarzmia śmierć. Co więcej, Bóg został nazwany „Stworzycielem w duchu moim”, a zatem poeta stawia Boga w całkowitej zależności od mocy kreacyjnej stwórcy kształtów. Panowanie nad śmiercią ma zatem ten, kto przeciwstawia się jej, kształtując się jako wcielona „sobość”.