• Nie Znaleziono Wyników

Do szkieletu rozebrał zeschłe myśli ciało… ‒ „Godzina myśli”

Napisana prawdopodobnie w 1832 lub 1833 roku1 Godzina myśli zamyka okres twórczości młodzieńczej Juliusza Słowackiego. Tym utworem poeta zapoczątkowuje nowe, dojrzalsze postrzeganie siebie jako podmiotu poznającego i podmiotu twórczego. Coraz bardziej rozumie, że jest istotą uwikłaną w cielesność. Zaczyna dostrzegać materialną stronę otaczającego świata, cielesne relacje z Innym oraz głęboko rozważa somatyczny aspekt procesów, które można by nazwać umysłowymi czy intelektualnymi.

Godzina myśli to utwór wysoko ceniony przez Słowackiego. 15 marca 1833 roku poeta w liście do matki nazwał go „poematem serca”, w którym zawarł historię swego dzieciństwa oraz stwierdził, że dla tego utworu warto przeczytać przygotowywany właśnie tom III Poezji (K I, 179). Dwa lata później, kiedy pogląd poety na własną twórczość znacznie się zmienił, nadal wspominał on Godzinę myśli jako najlepszy ze swoich młodzieńczych utworów:

[…] Wyznam ci, że znienawidziłem moje pierwsze utwory. Czuję potrzebę większej doskonałości – rozwinęło się we mnie jakieś nowe piękności uczucie. […] Lubię jednak wszakże więcej nad inne Godzinę myśli. Coś w niej jest, co mię samego kołysze przeszłości dźwiękiem – jakąś cichą dawną piosenką. (K I, 313)

‒ pisał do matki z Genewy 20 października 1835 roku.

Słowacki cenił ten poemat, gdyż odpowiadał on jego nowemu oglądowi rzeczywistości. We wspomnianym wyżej liście poeta stwierdził:

Trzy miesiące przepędzone pośród najpiękniejszych widoków przyrodzenia były wielką dla mnie nauką. Uważałem harmoniją która wszystko łączy i nalewa jednym kolorem. Postrzegłem, że sztuka powinna naśladować tę dziwną jedność wszystkiego. (K I, 313)

Pobyt w Szwajcarii, obcowanie z zachwycającą alpejską przyrodą spowodowały, że Słowacki zaczął widzieć siebie jako w pełni przynależny do świata, cielesny podmiot. Co więcej, poeta dostrzegł w sobie podmiot twórczy właśnie dlatego, że cieleśnie jest związany ze światem. Jego twórczość powinna zatem (i, co ważne, Słowacki widział w tym głęboką potrzebę, nie powinność czy zadanie do wypełnienia) odzwierciedlać tę cielesną, fizyczną jedność.

38

Pisano o Godzinie myśli, że jest poematem wyjątkowym w polskiej literaturze. Juliusz Kleiner widział w nim poetyckie studium o romantyzmie, o twórczości literackiej, wreszcie portret samego autora2. Henryk Życzyński, który odnalazł w tym utworze inspirację Balzakowskim Ludwikiem Lambertem, odczytał go jako pierwszy sygnał „żywiołu mistycznego” w twórczości poety oraz zapowiedź nowej, odmiennej twórczości z pozytywnym programem3. Danuta Danek zinterpretowała ten utwór przy użyciu narzędzi psychoanalizy jako studium miłości romantycznej opartej na mechanizmie przeniesienia4. Można odczytać ten utwór także jako poemat o myślącym i twórczym podmiocie.

Na płaszczyźnie biograficznej Godzina myśli jest opowieścią o latach szkolnej nauki Juliusza Słowackiego, jego przyjaźni z Ludwikiem Spitznaglem i pierwszej miłości do Ludwiki Śniadeckiej. Co więcej, mamy do czynienia z następującą sytuacją: oto ja teraźniejszy, bardziej świadomy swojej kondycji i miejsca w świecie, spotykam we własnym tekście siebie z przeszłości, z czasu, w którym kształtował się mój obraz świata i samego siebie. Był to czas tworzenia się (trudnych) relacji podmiotświat. Narrator mówi:

Niech blade uczuć dziecko o przyszłości marzy, Niechaj myślami z kwiatów zapachem ulata, Niechaj przeczuciem szuka zakrytego świata; To potem wiele dawnych marzeń stanie przed nim, I ujrzy je zmysłami, pozna zbladłe mary.

Karmił się marzeniami jak chlebem powszednim, Dziś chleb ten zgorżkniał, piołun został w głębi czary. Do szkieletu rozebrał zeschłe myśli ciało,

Odwrócił oczy, serce już myśleć przestało. (P I, 252)

Spojrzenie w przeszłość ujawnia krytyczną opinię o bezkształtnych, niewyrażonych konkretnie, materialnie marzeniach. Niegdyś twory myśli były „ciemnych marzeń ciszą” (P I, 251), „zbladłymi marami” (P I, 252) czy „otchłanią marzeń” (P I, 253). Po latach zrodziło się nowe spojrzenie podmiotu na myśl, a właściwie ukształtował się nowy podmiot –

2 J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, wstęp i oprac. J. Starnawski, t. I, Kraków 1999, s. 224‒227.

3 H. Życzyński, Juliusza Słowackiego „Godzina myśli”. (Jej geneza i znaczenie w rozwoju twórczości), „Pamiętnik Literacki”, 1925/26, z. 22/23/1/4, s. 241‒251.

4 D. Danek, „Godzina myśli” jako studium romantyzmu: dwoistość w miłości romantycznej, „Pamiętnik Literacki”, 2009, z. 3, s. 87‒106. Badaczka powołuje się m. in. na interpretację G. Bychowskiego, również operującego narzędziami psychoanalizy. Zob. G. Bychowski, Słowacki i jego dusza. Studium psychoanalityczne,

39

twórczy, cielesny, rozumiejący, że definiuje siebie poprzez otaczający świat i odwrotnie – konstytuuje świat poprzez odnoszenie go do własnej osoby.

Jeśli spojrzymy na myśl z perspektywy współczesnej filozofii egzystencji, to jawi się ona jako proces przynależny ciału. Małgorzata Kwietniewska komentuje poglądy Jeana-Luca Nancy’ego w następujący sposób:

[…] Wedle Nancy’ego myśl nie wpisuje się w oddzielny rejestr jakichś zdematerializowanych intelligibiliów, ponieważ stanowi tylko poruszenie organicznego ciała i podrażnienie jego włókien nerwowych. Podrażnienie to stanowi odpowiedź myśli na świat, który jest – powtórzmy to raz jeszcze – układem jak najbardziej cielesnych dotknięć, ciał poza ciałami. Taka konstytucja świata nie stanowi jednak dla myśli żadnej obezwładniającej ją przeszkody […]5.

Podobnie w kognitywistyce:

Kluczem do tego ponownego przemyślenia umysłu jest zerwanie z traktowaniem perceptów, pojęć, sądów i myśli jako quasi-obiektów (mentalnych jednostek albo abstrakcyjnych struktur) oraz spojrzenie na nie z innej strony jako na wzorce interakcji doświadczeniowej. One są aspektami albo wymiarami, albo strukturami wzorców sprzężenia (bądź zintegrowanej interakcji) między organizmem a środowiskiem konstutuującego doświadczenie. Jedyne znaczenie, w którym są one „wewnętrzne” jest takie, że moje myśli są moje (i nie Twoje) jednak nie są one mentalnymi przedmiotami zamkniętymi w pudełkowym teatrze umysłu i usiłującymi rozpaczliwie skontaktować się z zewnętrznym światem. […] Myśli są jedynie trybami interakcji i działania. One są w świecie i są świata (a nie po prostu o nim), gdyż są procesami doświadczenia6.

Warto w tym momencie zauważyć, że to, co nazywa Słowacki w tym poemacie (i później, w kolejnej fazie twórczości) myślą, jest istotą człowieka, jego tożsamości. Jest jego „sobością” czy też „duszą”:

A dusza z iskry urodzona

Różnym życiem przez wieki rozkwita – i kona Przez długie wieki, biorąc kształt różnych tworów. W kwiecie jest duszą woni i treścią kolorów, W człowieku myślą, światłem staje się w aniele. (P I, 255)

Co ważne – „sobość” nie jest czymś oderwanym od ciała. Stanowisko Słowackiego jest bliskie poglądom współczesnego francuskiego filozofa. Myśl jest w utworze poety zmysłowa,

5 M. Kwietniewska, Jean-Luc Nancy. Dekonstrukcja wobec tradycji, Łódź 2013, s. 247.

6 M. Johnson, Znaczenie ciała. Estetyka rozumienia ludzkiego, przeł. J. Płuciennik, Łódź 2015, s. 137. Badacz uznaje umysł za element procesu interakcji organizm‒środowisko.

40

wiąże się z doznaniami sensualnymi – bohaterowie „słuchają myślą” (P I, 253), „wyobraźnią chorą igrają z żółtym liściem lasów” (P I, 254). Marzenia można „ujrzeć zmysłami”. Zostały także porównane do chleba – są jak pokarm, który odżywia ciało (P I, 252).

Myśl dziecka czarnookiego mieści się w takich rejestrach – jest cielesna, zamknięta w kształcie, ludzka – podobna do innych ludzkich doświadczeń:

Młodszy marzenia stroił czarnoksięską szatą, A potem, silną wolą, rzucał je przed siebie, I stawały – i widział przed sobą obrazy, Od których się odłamał zimniejszym rozumem: Więc przeczuł, że marzeniom da kiedyś wyrazy, Że się zapozna myślą z myślnym ludzi tłumem. (P I, 254, podkreśl. moje – M.C.)

Ludzkie myśli mają kształt, znajdują jakiś środek wyrazu – wspólny wszystkim ludziom. Łączy je doświadczenie antropologiczne:

Jeśli spróbuję sobie wyobrazić anioły, Marsjan albo też myśl boską, której logika nie jest podobna do mojej, to ta anielska, marsjańska czy boska myśl musi mieścić się w moim uniwersum, nie burząc go. Moja myśl, moja oczywistość nie jest faktem pomiędzy innymi, lecz faktem-wartością, który obejmuje i warunkuje każdy inny możliwy fakt. Nie ma innego możliwego świata w takim samym sensie, w jakim możliwy jest mój świat, nie dlatego, że ten świat jest konieczny, jak sądził Spinoza, lecz dlatego, że każdy „inny świat”, który chciałbym pojąć, przylegałby do mojego, stykałby się z jego granicami i w efekcie zlewałby się z nim w jedno7.

Dziecko niebieskookie doświadcza procesu myślowego inaczej – myśl jest w jego przypadku pozacielesna, pozbawiona sensualności, a przez to niepełna, ułomna:

Jako posągom nieraz braknie w rysach duszy, Posągom jego myśli brakowało ciała.

Dusza, jak w kryształowym zamknięta przezroczu, Patrzała na świat dzikim obłąkaniem oczu, Niezupełności wrażeń łamana katuszą. (P I, 255)

41

Myśl tego chłopca jest obca ciału, a przez to dla niego niebezpieczna8. Narrator zauważa, że znajduje się ona poza granicą wrażeń zmysłowych: „Gdy tak marzył – to wisznie i kwiaty ogrodu / Bezwonne przed nim rosły, bo myśl dalej biegła” (P I, 257). Taka myśl należy do porządku innego świata, nie-ludzkiego, poza-słownego, nie jest możliwa do wyrażenia w żaden znany istocie ludzkiej sposób. Przekracza ona to, co nazywamy doświadczeniem antropologicznym. Ta sprzeczność jest źródłem frustracji, a w konsekwencji samozniszczenia. Niebieskooki chłopiec zazdrości swemu towarzyszowi oswojenia myśli, możliwości ich wyrażania:

Szczęśliwy! twoje myśli świetniej w słowach płoną, Niż gdy w sercu zamknięte – moje myśli gasną, Słów nie cierpią – lecz nieraz w godzinie tajemnic Tłumnymi słowy w piersiach jak szatany wrzasną, I wołają, ażebym je wypuścił z ciemnic,

Abym je wywiódł na świat – słów otworzył drogę. Niech mi świat da poezją – dać mu jej nie mogę. W tłumie myśli mam przepaść wiecznie czczą myślami, Przepaść ciemną, głęboką; napełnię ją życiem… Jeżeli nie wystarczy? biada! Ciągłym gniciem Myśl się w martwą przekształci ciemnością i łzami, Stanę się myśli grobem – lub umrę przedwcześnie. (P I, 257)

Myśli niebieskookiego chłopca szamoczą się w ciele („w piersiach jak szatany wrzasną”), on jednak nie znajduje dla nich żadnego kształtu. Nie potrafi nawet wyrazić tego, że jego myśl jest niewyrażalna. Próbuje ją uosabiać, lecz podobieństwo znajduje tylko w figurze szatana. Co więcej, taka myśl jest pułapką: „I wkrótce marzeniami ognistymi Wschodu / Zamknęła go [myśl] w płomieni kole i obiegła” (P I, 257). Metafora: „W tłumie myśli mam przepaść wiecznie czczą myślami” świadczy o dramatycznych zmaganiach istoty ludzkiej z materią nie-ludzką, obcą człowiekowi i znanym mu doświadczeniom. Niewyrażalność doświadczeń (zwłaszcza tych, które są procesami intelektualnymi) grozi unicestwieniem ludzkiego istnienia (przerwaniem myśli lub przerwaniem biologicznej egzystencji, co miałoby dokładnie takie same skutki).

8 Tak jak niebezpieczne i destrukcyjne dla człowieka są bezcielesne postaci we wczesnych powieściach poetyckich Słowackiego.

42

Czarnookie dziecko, postać, za którą kryje się autor9, postrzega świat za pośrednictwem sztuki. Uznaje twórczość artystyczną (w tym wypadku sztukę słowa) za „prawomocne źródło doświadczenia będącego punktem wyjścia do orzekania przez jednostkę o sobie i świecie”10. Szczególnie istotną kwestią dla obu głównych bohaterów tego poematu jest definiowanie siebie przez język. Czarnooki chłopiec doskonale rozumie, że należy odrzucić rozróżnienie między myślą a językiem – „myśl nie tylko przybiera językowy wyraz, ale […] istnieje tylko dzięki językowi”11. Słowa, język oraz pismo należy rozumieć jako materialne ciało sensu. Myśl jest Nancy’ańskim hoc est – obciążeniem bytu, miejscem bycia, po prostu byciem: „myśl jest ukazującym się byciem, poglądowością-samego-siebie oraz byciem-wskaźnikiem-tego-co-mu-właściwe”12. Myśl wyraża się poprzez bycie, a bycie jest tożsame z ciałem: „potrzeba ust, języka, mięśni, wibracji, częstotliwości lub też rąk, klawiatury, przedstawień graficznych, zakreśleń”13 – pisze Nancy. Niepodobna ująć myśli inaczej niż w ludzkim, zmysłowym, cielesnym kształcie:

[…] Jesteśmy tak skonstruowani, aby nasze organy kierowały się ku znaczeniu, taka jest nasza or ganizacja. B yt w nas i e gz ys t e nc j a , którą my zapoczątkowujemy, są jednak nie mającym końca skończonym zawieszeniem takiej organizacji nas samych; są kruchą, łamliwą ekspozycją jej anatomii. Wartość pisma nie wyraża się w bezładzie lub chaosie znaczenia, lecz wyłącznie w napięciu na styku z systemem znaczeń, to znaczy w tym napięciu (że jesteśmy) z bytu, co idzie w stronę tego, czym sami jesteśmy. Wartość pisma wyraża się w anatomizacji organizacji – bez której nie bylibyśmy śmiertelni, ale też nie bylibyśmy niczym więcej niż Śmiercią we Własnej Osobie14.

Chłopiec błękitnooki kieruje swoje władze intelektualne do nieznanych rejonów bytu. Jego myśli wykraczają poza ludzkie, cielesne przeżycia: „Gdy patrzał w niewidziane oczyma obrazy, / Ludzie obłędność w oczach widzieli – lecz skazy / Żadnej dostrzec nie mogli” (P I, 253, podkreśl. moje – M.C.). Chłopiec o czarnych oczach używa języka poetyckiego jak zwierciadła, w którym ogląda wszystkie swoje doświadczenia. Myśli zyskują w ten sposób „ludzki” kształt, stają się możliwe do pojęcia. Młodzieniec jest obserwatorem własnych doznań. Dzięki temu, że nadał im czytelność, może się im przyglądać.

9 D. Danek zwraca uwagę na uporczywe nazywanie dorastającego młodego człowieka dzieckiem i interpretuje ten fakt jako trwanie podmiotu przy wzorcu przeniesienia uczuć wobec matki na osobę ukochanej. Zob. D. Danek, „Godzina myśli”… , s. 99.

10 M. Gołębiewska, Sensotwórcza rola ciała w samopoznaniu według Maurice’a Merleau-Ponty’ego, „Teksty Drugie” 2004, nr 1‒2, s. 243.

11 Tamże, s. 245.

12 J. L. Nancy, Corpus, przeł. M. Kwietniewska, Gdańsk 2002, s. 101.

13 Tamże.

43

Młodzieniec czarnooki znalazł możliwość cielesnego zakorzenienia się w świecie. Dla niego relacja ja-myśl-świat lub ja-myśl-inny jest haptyczna, budowana na wrażeniach dotykowych (mimo że wcale nie jest życzliwie nastawiony do otoczenia). Chłopiec chłonie w siebie doświadczenie świata i nasyca nim swoją myśl:

A dziecię, bolem uczuć złamane przedwcześnie, Po takich mowach ludzi chroniło się tłumu I biegło w ciemne lasy – tam na dzikie wrzosy Kładło się bladą twarzą – sosen słuchając szumu; Tam uśpionemu myślą wiatr rozwiewał włosy, A myśli rosły wielkie, ciemne, tajemnicze, Jak gwiazdy ogromnymi płynące obroty.

Lub w niebo kładł się twarzą – wtenczas na oblicze Padało światło lasów – promień słońca złoty, Pocięty cieniem liści w marmurowe palmy. A potem w głębiach lasu wicher z szumem wzbity Nad głową mu odmykał gałęziste bramy,

Skąd w ciemne myśli nieba spadały błękity. (P I, 259, podkreśl. moje – M.C.)

Jest to doświadczenie na wskroś sensualne. „Ciemne myśli” wymieniają cząsteczki bytu z „nieba błękitami”. Konieczne w tym obrazie poetyckim jest otwarcie przestrzeni – przestrzeni natury i ciała. Podmiot doznaje cielesnego współistnienia ze światem, niejako się w nim rozpuszcza. Myśląc, w pełni do niego przynależy. Świat jest dla niego źródłem materialnych kształtów. Podmiot jest ludzki, cielesny, twórczy.

Poemat Godzina myśli dobitnie świadczy o tym, że Słowacki zaczął w pełni dostrzegać złożoność ludzkiego życia i jego uwikłanie w cielesność. Egzystencja pozacielesna jest niemożliwa do pomyślenia dla istoty ludzkiej – zawsze będzie przybierała kształty (choćby językowe) znane doświadczeniu ludzkiemu. To, co pozacielesne, staje się nie-ludzkie, obce człowiekowi, jego kondycji i możliwościom percepcyjnym. Nawet marzenia o wędrówce duszy i przeobrażeniu w formę anielską, które obaj bohaterowie poematu snują po lekturze pism Swedenborga, nie wykraczają poza ludzką myśl, a tym samym poza język ludzkich doświadczeń. Czytamy, że myśl rozkwita w ciele, aby człowiek, przeobrażony w anioła, mógł rozlać się światłem w Bogu i być jego częścią „na żywiołów tronie” (P I, 256). Takie obrazowanie mieści się w spektrum wyobrażeń antropologicznych.

44

Od tego momentu nie ma dla autora Balladyny ontologii bez ciała. Wszelkie formy człowieczego istnienia są cielesne i nie można powiedzieć ani pomyśleć niczego, co nie byłoby osadzone w ciele. Oznaczałoby to opuszczenie bytu i odejście w nieistnienie.

45