• Nie Znaleziono Wyników

Huta Katowice

W dokumencie W Chorzowie czyli na Śląsku (Stron 78-81)

Gierek nie stworzył w Warszawie śląskiego rządu, o co go stale posądza-no. Nie zmieniła się też zasadniczo polityka gospodarcza, a jej podstawą był nadal przemysł ciężki. Jednak ekipa Gierka bardziej niż poprzednicy widzia-ła konieczność rozwoju kraju poprzez inwestycje i modernizację. Zamierza-no tego dokonać z kredytów zaciągniętych na Zachodzie.

Modernizacji i unowocześnienia potrzebował cały kraj, w tym rów-nież przemysł śląski, który powstał w XIX wieku. Huta Kościuszko w Chorzowie, dawna Königshütte powstała w roku 1802. W tym samym mniej więcej czasie powstały chorzowskie kopalnie: Prezydent, Barba-ra-Wyzwolenie, Chorzów. Później bo w roku 1873 powstała huta Batory.

Podobnie było w innych miastach.

W Polsce Ludowej inwestowano głównie w górnictwo, bo potrzeba było coraz więcej węgla. Ale modernizacji potrzebowało też hutnictwo i inne zakłady, podobnie stare górnicze i hutnicze domy mieszkalne. Niezbędne były inwestycje, które przewidziałały by dalszej degradacji środowiska.

Zamiast modernizacji tego co było przewidziano dla Śląska dwie nowe duże inwestycje. W roku 1972 podjęto decyzję o budowie Fabry-ki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku Białej, oraz huty Katowice w Dąbrowie Górniczej. Wyroby pierwszej z inwestycji miały zmotoryzo-wać Polskę. Natomiast huta Katowice miała przejąć produkcję surowcową śląskich hut. W hutach tych miały być wygaszone wielkie piece, a w ich miej-sce powstać nowoczesne zakłady przetwórstwa stali. Miało to w założeniu doprowadzić do racjonalnego podziału pracy w hutnictwie. Z drugiej strony - śląskie huty miały przestać zatruwać środowisko. Założenie wydawało się logiczne, ale jak mówili niektórzy - Mitręga był przeciwny budowie huty Ka-towice, bo uważał że należy modernizować huty istniejące. Mogło tak być bo niedługo potem przestał być ministrem górnictwa, a także wicepremierem.

Chociaż - podobno sprzeciwiał się też nadmiernemu zwiększaniu wydoby-cia węgla i rabunkowej gospodarce w kopalniach.

Nowe inwestycje potrzebowały pracowników, a to oznaczało dalszy na-pływ ludzi na Śląsk. Przyjeżdżało ich coraz więcej skuszonych tym co mó-wiono o wysokich zarobkach i możliwości szybkiego otrzymania mieszkania tak że pod koniec lat siedemdziesiątych na 1 km2 w województwie katowic-kim mieszkało średnio 600 osób, to jest pięć razy więcej niż przeciętnie w kraju. W Chorzowie i w sąsiednich miastach liczba osób mieszkających na 1 km2 dochodziła do 5 tysięcy. Robiło się coraz ciaśniej, wydłużała się kolejka po mieszkanie i nie tylko. Także do sklepów, do lekarza, na pocztę. Tłoczniej zaczynało być w przedszkolach i szkołach.

Jeżdżono werbować ludzi do pracy po całym kraju, a napływ ludzi z różnych stron, o niejednakowym wychowaniu, kulturze, nawykach

wywoływał określone, niekorzystne problemy społeczne. Rodowici Ślą-zacy stawali się coraz bardziej mniejszością na własnej ziemi. Ale nikt nie zwracał na to uwagi. Liczyły się tony produkcji, a te rosły. W roku 1979 osiągnięto magiczną ilość wydobytego węgla 200 milionów ton.

Podobnie rosła produkcja hut. W roku 1979 wyprodukowano o ponad 60% więcej stali i wyrobów walcowanych niż w roku 1970.

Hutę Katowice - największy po Nowej Hucie kombinat metalurgicz-ny budowano we współpracy z ZSRR, według radzieckiej dokumentacji oraz z gwarancją radzieckich dostaw rudy i urządzeń. Zbudowano w tym celu szeroki tor, co zaraz skomentowano, że teraz będzie się jeszcze wię-cej z Polski wywozić...Mówiono też, że Gierek buduje sobie pomnik na ojczystej ziemi. Wiele lat później w jednym z wywiadów Gierek powie-dział iż była koncepcja budowy huty bliżej granicy radzieckiej, gdzieś w okolicach Medyki. Ale jej koszt byłby wtedy kilkadziesiąt procent wyż-szy, pomijając koszt ściągnięcia wielu tysięcy hutników. No i brak tradycji hutniczych na tym terenie.

Na budowę huty Katowice szły wielkie pieniądze. Stwarzało to szansę na pracę i zarobek dla wielu: budowlańców, producentów i dostawców materiałów budowlanych, sprzętu, urządzeń, także dla hutników, trans-portowców i wielu innych, w tym nawet naukowców. W hucie Katowice płacono dobrze, lepiej niż w starych śląskich hutach. I wielu poszło tam do pracy, także z chorzowskich hut Kościuszko i Batory.

Inwestycje stały się sprawą najważniejszą i zachęcano zakłady do ich podejmowania: do rozbudowy, zakupu nowych maszyn i urządzeń, całych linii technologicznych. W Konstalu też planowano inwestycje na niektórych wydziałach. Zaczęły się dyskusje nad zakresem inwestycji, wyborem dostawców w kraju, czy za granicą. To drugie rozwiązanie uważano zwykle za lepsze i nie tylko ze względu na - jak zakładano wyższy poziom techniczny urządzeń. Była wtedy możliwość służbowego wyjazdu za granicę, czasem na Zachód, a to się liczyło. Powstała wtedy możliwość przej-ścia do pracy w dziale inwestycji i postanowiłam z tego skorzystać, aby jako ekonomista zająć się planowaniem i liczeniem efektywności inwestycji.

Ale któregoś dnia znalazłam w gazecie ogłoszenie, że w Katowicach po-wstaje oddział jednego z warszawskich instytutów, który ma między innymi prowadzić badania na budowie huty Katowice. Instytut chciał zatrudnić in-żynierów i ekonomistów, znających problemy przemysłu i budownictwa. Nie znałam się wprawdzie na budownictwie, ale dojrzałam już - jak się mówiło - do zmiany pracy. Postanowiłam się zgłosić do pracy w instytucie, bo wydawało mi się, że będzie ciekawsza i pozwoli lepiej wykorzystać posiadane kwalifikacje.

W instytucie poza szefem, inżynierem budownictwa pracowało jesz-cze trzech inżynierów i dwóch ekonomistów. Oprócz tego była sekretarka i dziewczyna do prac pomocniczych. Nie było nikogo ze stopniem

nauko-wym doktora, wyposażenia, czy nawet skromnej biblioteki. Ale wszyscy byli dobrej myśli, bo były zlecenia.

Oprócz innych zleceń instytut dostał też propozycje badań na bu-dowie huty Katowice. Był temat badań z zakresu organizacji budowy, o warunkach dojazdów pracowników do pracy, oraz o tym jak pracowni-cy spędzają wolny czas po prapracowni-cy. Ostatni temat dostał się mnie, co mnie ucieszyło, bo interesowały mnie także problemy społeczne. A poza tym za pracę na hucie dostawało się 30% dodatek do płacy. Jak mówiłam zna-jomym co będę robiła w instytucie ci zaczynali się śmiać i mówili:

- Będziesz badać, co ludzie robią po pracy na budowie huty Katowice?

Przecież wiadomo że piją!

Miałam to jednak zbadać. Zaczęłam wraz z kolegami jeździć na budo-wę. Tam witał nas wielki rozkopany teren, rozgardiasz typowy dla takich miejsc. Zbudowano już kilka budynków dla zarządzających budową, a na jednym z nich było z daleka widoczne hasło: „Polak potrafi!” Na bu-dowie spotykało się różnych ludzi z podobnych instytutów i ośrodków badawczych. Mieli zwykle zbliżone do naszych zadania i rozglądali się za możliwościami zdobycia potrzebnych informacji, za ludźmi którzy mogli informacji tych udzielić. Nie było to łatwe, bo ludzie ci mieli na głowie rzeczy ważniejsze od odpowiedzi na nasze mądre pytania.

Opracowałam ankietę z pytaniami, na które ludzie pracujący na bu-dowie huty mieli odpowiedzieć. I zaczęłam chodzić po hotelach robot-niczych, czasem rano, a niekiedy po południu, bo ludzie pracowali na zmiany. Pamiętam, że chodziłam tam ze strachem, bo byli tu różni ludzie, z całej Polski, najczęściej bez rodzin, z nienajlepszymi życiorysami.

Wielu z nich zastawałam śpiących, rozwalonych na łóżkach. Na stole stały puste butelki po wódce, na krzesłach leżały porozrzucane łachy. Ale najczęściej zastawałam mieszkańców hoteli robotniczych przy piciu, pod zagrychę z konserwy, cebulę i ogórki. Zwykle zapraszali do stołu i pro-ponowali, żeby się z nimi napić, myli nawet dla mnie szklankę. Zgadzali się chętnie na rozmowę, ale zwykle nie interesowały ich pytania z mojej ankiety. Pytali raczej skąd przychodzę i po co komu takie badania?

Bo przecież wiadomo, że przyjechali tu zarobić, a nie rozwijać się kul-turalnie. Przyjechali pracować a nie spędzać czas wolny! Pracują ciężko i długo, a potem już niewiele się chce. Ale gdyby było w pobliżu kino, przyjechał jakiś ciekawy zespół muzyczny, znany piosenkarz, czy aktor-ka to kto wie? Może by i poszli? Mogliby też poczytać książki gdyby była biblioteka. Najlepiej kryminały, albo coś z sensacji.

Opisałam to wszystko i przekazałam temat generalnemu wykonawcy budowy huty Katowice, który nam badania zlecił. Nie wiem, na ile sko-rzystał z zawartych tam wniosków, bo nasz instytut zajął się potem inny-mi problemainny-mi.

W dokumencie W Chorzowie czyli na Śląsku (Stron 78-81)