• Nie Znaleziono Wyników

Imperium wolności

W czasie pełnienia przez Jeff ersona urzędu Prezydenta Stanów Zjednoczonych nie było chyba wydarzenia ważniejszego aniżeli zakup od Francji terytorium Lui-zjany. W każdym razie żadna inna decyzja podjęta przez niego jako szefa federal-nej egzekutywy nie miała tak dalekosiężnych skutków, w tak istotny sposób ważąc na przyszłości Unii. W jej wyniku obszar Stanów Zjednoczonych został podwo-jony. Droga do dalszej ekspansji w kierunku zachodnim, zakończonej ostatecznie dopiero na wybrzeżu Pacyfi ku, stanęła otworem.

To bez wątpienia największe osiągnięcie prezydentury Jeff ersona było właś-ciwie niezamierzone, jako że zamiarem administracji nie było nigdy przejęcie kontroli nad całą Luizjaną, ale jedynie nad tą jej częścią, która była kluczowa z punktu widzenia zabezpieczenia amerykańskim jednostkom swobodnej żeglugi

56 P.S. Onuf, L.J. Sadosky, Jeff ersonian America, Blackwell, Malden–Oxford 2002, s. 216.

57 Th omas Jeff erson to the Marquis de Lafayette, December 26, 1820 [w:] WTJ, vol. 12, s. 191.

po Missisipi i korzystania przez amerykańskich kupców bez ograniczeń z portu w Nowym Orleanie58. Ta zasadnicza dla bezpieczeństwa i rozwoju gospodarcze-go Stanów Zjednoczonych kwestia była jeszcze w okresie konfederacji jednym z punktów zapalnych w jej stosunkach z Hiszpanią, która od 1763 roku kontrolo-wała obszary położone na zachód od Missisipi. Traktat pomiędzy Hiszpanią a Sta-nami Zjednoczonymi zawarty w San Lorenzo w 1795 roku uregulował kwestię korzystania z portu w Nowym Orleanie przez amerykańskie statki. Na jego mocy Stany Zjednoczone nie tylko zapewniły swoim kupcom swobodę żeglugi po Mis-sisipi, ale i prawo bezpłatnego składowania towarów w porcie w Nowym Orleanie.

W ten sposób poza zabezpieczeniem handlu wewnętrznego Stanów Zjednoczo-nych – transport towarów z zachodnich stanów i terytoriów drogą morską wzdłuż wschodniego wybrzeża był znacznie szybszy i łatwiejszy aniżeli lądem przez Ap-palachy – otwarty został również dostęp dla towarów amerykańskich do rynków innych państw poprzez Zatokę Meksykańską.

Tak długo jak deltę Missisipi kontrolowała Hiszpania, państwo wówczas już bardzo słabe, mimo iż wciąż sprawujące władzę nad ogromnym imperium w obu Amerykach, Amerykanie mieli prawo sądzić, że ewentualny konfl ikt, jaki mógłby ponownie powstać na tle praw do korzystania z portu w Nowym Orleanie, został-by rozstrzygnięty na ich korzyść, nawet jeśli wymagałozostał-by to użycia siły. Władze hiszpańskie nie były też w stanie skutecznie przeciwstawiać się amerykańskiemu osadnictwu na zachodnim brzegu Missisipi, które z czasem musiałoby niechybnie doprowadzić do przyłączenia tych terytoriów do Stanów Zjednoczonych lub osta-tecznie skłonić Hiszpanię do ich odsprzedania.

Sytuacja zmieniła się zasadniczo, kiedy na mocy tajnych traktatów z San Ilde-fonso z 1800 roku oraz z Madrytu z roku 1801 Hiszpania dokonała cesji prowincji Luizjana na rzecz napoleońskiej Francji. Kiedy w pierwszej połowie 1802 roku informacje te stały się znane w Stanach Zjednoczonych, wywołały one wielkie poruszenie. Jeff erson zdawał sobie sprawę z potencjalnego zagrożenia, jakie stwa-rzało dla przyszłości Stanów Zjednoczonych przejęcie przez Francję kontroli nad tym terytorium. W tej sytuacji polecił amerykańskiemu ministrowi w Paryżu Ro-bertowi R. Livingstonowi poszukiwać szansy na zakupienie od Francji wyspy, na której położony był Nowy Orlean, oraz zachodniej i wschodniej Florydy. O deter-minacji Jeff ersona świadczy zawarta w liście Livingstone’a sugestia, której

adresa-58 Obejmowała ona większość terytorium współczesnego stanu Luizjana. Cała ówczesna fran-cuska prowincja była natomiast ogromna, rozciągając się na północ aż po południową granicę po-siadłości brytyjskich w Ameryce (współczesna granica Stanów Zjednoczonych z Kanadą) i dale-ko na zachód. Na północnym zachodzie Luizjana sięgała zachodniej granicy współczesnego stanu Montana, zaś na południowym zachodzie południowej granicy współczesnej Oklahomy. W sumie w granicach tej historycznej prowincji istnieje obecnie piętnaście stanów, przy czym w całości mieszczą się w nich: Arkansas, Iowa, Kansas, Missouri, Nebraska, Dakota Południowa i Oklahoma;

w większości: Montana, Dakota Północna i Wyoming, zaś w mniejszej lub większej części: Kolorado, Luizjana, Minnesota, Nowy Meksyk i Teksas.

tem był oczywiście Napoleon, że w razie gdyby Francja zdecydowana była umoc-nić się trwale w delcie Missisipi, jedynym, co mogłyby w takiej sytuacji uczyumoc-nić Stany Zjednoczone, było podjęcie wszelkich możliwych działań, aby utrzymać ją

„na niskich wodach”, to znaczy odepchnąć od oceanu. Nawet jeśli wymagałoby to sojuszu z Wielką Brytanią59.

Jeff erson sądził, że Francja będzie skłonna sprzedać kluczowe dla Stanów Zjed-noczonych tereny za 6 milionów dolarów. Obok Livingstone’a, do którego nie miał pełnego zaufania, wysłał do Paryża wczesną wiosną 1803 roku, w charakterze dru-giego negocjatora, Jamesa Monroe. Zanim ten jednak dotarł do stolicy Francji, historyczna transakcja została już uzgodniona. Pozostało jedynie ustalenie ceny.

Trudno powiedzieć, czy Francja rzeczywiście byłaby skłonna odsprzedać Nowy Orlean oraz zachodnią i wschodnią Florydę, pozostawiając sobie resztę Lu-izjany. Bez tych terenów przedstawiała ona bowiem niewielką wartość. W każdym razie o sukcesie amerykańskich zabiegów w Paryżu przesądziła prawdopodobnie klęska francuskiej wyprawy na San Domingo. Zniechęcony do rozwijania kolo-nialnego imperium w Ameryce i stojący wobec trudności w Europie Napoleon, za pośrednictwem Talleyranda, złożył amerykańskiemu ministrowi zaskakującą propozycję zakupu całej Luizjany. Miało to miejsce 11 kwietnia 1803 roku, tego samego dnia, w którym nastąpiło zerwanie przez Francję stosunków z Wielką Brytanią. Po negocjacjach cenę, jaką miały zapłacić Stany Zjednoczone, ustalono na 15 milionów dolarów, co stanowiło niemal dwukrotność budżetu federalnego na rok 1803.

Na długo przed tym, zanim w Paryżu osiągnięte zostało porozumienie, Jeff er-son rozważał ze swymi doradcami zgodność proponowanej umowy dotyczącej zakupu Nowego Orleanu i obydwu Floryd z Konstytucją. Początkowo dał się prze-konać Gallatinowi co do braku konstytucyjnych przeszkód odnośnie do możliwo-ści dokonywania przez rząd federalny w imieniu Stanów Zjednoczonych kupna terytoriów od obcych państw, a w rezultacie i włączenia ich do federacji, czy to jako terytoriów federalnych podlegających bezpośrednio Kongresowi, czy to po-przez utworzenie na nich nowych stanów i przyjęcia ich do Unii, czy wreszcie poprzez włączenie ich w granice dotychczasowych jej członków. W tym ostatnim przypadku, rzecz jasna, za ich zgodą.

Wykładnia Konstytucji dokonana na ten użytek przez Gallatina rzeczywiście była „właściwie nie do odróżnienia” od tej, jaką posługiwał się jego słynny po-przednik na stanowisku sekretarza skarbu Alexander Hamilton. Gallatin argu-mentował bowiem, że Stany Zjednoczone jako państwo dysponują nieodzownym prawem powiększania swego terytorium. Jeśli nabycie terytorium dokonuje się poprzez zawarcie traktatu, wówczas z prawa do zawierania traktatów wynika konstytucyjne upoważnienie do realizacji ich postanowień. W rezultacie, w

ra-59 Th omas Jeff erson to Robert R. Livingstone, April 18, 1802 [w:] WTJ, vol. 9, s. 365–366.

zie nabycia przez Stany Zjednoczone terytorium od obcego państwa, Kongres ma prawo przyjąć je do Unii jako nowy stan, przyłączyć je do któregoś z już istnieją-cych stanów za jego zgodą lub ustanawiać regulacje w celu bezpośredniego nim zarządzania60.

Początkowo argumentacja ta wydała się Jeff ersonowi przekonująca. Uznając więc na gruncie Konstytucji zarówno prawo rządu federalnego do nabywania te-rytoriów od innych państw, jak również kwestię przyłączania ich do Unii za spra-wę natury praktycznej, nadal jednak uważał, że byłoby „bezpieczniej nie przyzwa-lać na powiększenie Unii jak tylko poprzez poprawkę do Konstytucji”61.

Z czasem jego stanowisko stało się jednak bardziej dogmatyczne. Wydaje się, że na usztywnienie poglądów Jeff ersona w tym zakresie wpłynęła wiadomość o ostatecznym rezultacie negocjacji z rządem francuskim, którego efektem był za-kup całej prowincji, a nie jedynie jej niewielkiej części, jak pierwotnie zakładano.

W tej sytuacji, z punktu widzenia Jeff ersona, zagadnienie zgodności całej operacji z Konstytucją nabierało większego znaczenia. Przyłączenie do Unii Nowego Orle-anu, a nawet obydwu Floryd, nie zmieniłoby jej w zasadniczy sposób. Co innego dwukrotnie powiększenie jej obszaru. Musiało ono wszak w dłuższej perspekty-wie prowadzić do znacznego zwiększania liczby członków federalnej republiki.

W lipcu i sierpniu 1803 roku Jeff erson wyrażał już więc przekonanie, że przy-łączenie Luizjany do Stanów Zjednoczonych wymaga uchwalenia poprawki do Konstytucji. Po tym, jak terytorium to stałoby się ich częścią, mogłyby tam być tworzone nowe stany, przyjmowane do Unii decyzją Kongresu, zgodnie z od-powiednimi postanowieniami Konstytucji. Teraz, kluczowym dla niego argu-mentem było to, że Konstytucja została ustanowiona dla Stanów Zjednoczonych w granicach ustalonych traktatem paryskim z 1783 roku. Zgodnie z zasadami ścisłej wykładni, jeżeli wyraźnie to ona stwierdza, to wynikać z tego musi, że „in-tencją nie było zezwolenie Kongresowi na przyjmowanie do Unii nowych stanów, które miałyby być tworzone poza terytorium”, dla którego twórcy Konstytucji ją opracowywali. Ostatecznie była ona przecież umową zawartą przez precyzyjnie wskazane wspólnoty polityczne, z myślą o konkretnym obszarze, na jakim miała obowiązywać. W tej sytuacji trudno było przypuszczać, aby jej twórcy dopusz-czali, żeby na jej podstawie Kongres mógł przyłączyć do Stanów Zjednoczonych

„Anglię, Irlandię [czy] Holandię”62.

Jeff erson przygotował dwa różne projekty poprawki do Konstytucji w związ-ku z zazwiąz-kupem Luizjany. Pierwszy deklarował, że „prowincja Luizjany zostaje przyłączona do S[tanów] Z[jednoczonych] i uczyniona ich częścią”. Drugi w po-dobny sposób wskazywał, że „Luizjana, tak jak została scedowana przez

Fran-60 D. Malone, Jeff erson the President. First Term, 1801–1805, University Press of Virginia, Char-lottesville 2005, s. 312.

61 Th omas Jeff erson to Albert Gallatin, January 13, 1803. Cyt. za: ibidem.

62 Th omas Jeff erson to Wilson C. Nicholas, September 7, 1803 [w:] JPW, s. 373.

cję na rzecz S[tanów] Z[jednoczonych], zostaje uczyniona częścią S[tanów]

Z[jednoczonych]”63. Żaden z dwóch projektów nie przewidywał utworzenia na nowo nabytym terytorium nowych stanów, a jeden z nich nawet wyraźnie zaka-zywał ich tworzenia na północ od ujścia rzeki Arkansas. Jedna z przygotowanych poprawek autoryzowała również przyłączenie w przyszłości do Stanów Zjedno-czonych Florydy. Ogólnie rzecz biorąc, proponowane przez Jeff ersona poprawki, umożliwiając przyłączenie Luizjany do Stanów Zjednoczonych, miały równocześ-nie ograniczać uprawrównocześ-nienia Kongresu odnośrównocześ-nie do nowo włączonych do Unii ob-szarów. Może to wydawać się zaskakujące, ale tego rodzaju podejście do kwestii zagospodarowania ogromnego obszaru, o jaki miały powiększyć się Stany Zjed-noczone, miało głębokie uzasadnienie. Nierozważne powiększenie Unii o nowych członków mogło mieć dla niej zgubne skutki.

W każdym razie ostatecznie Jeff erson ustąpił w kwestii poprawki do Konsty-tucji, uznając milcząco władzę Kongresu odnośnie do przyłączenia i zarządzania nowo nabytym terytorium na podstawie konstytucyjnego prawa do zawierania traktatów i wprowadzania w życie regulacji „koniecznych i właściwych” dla ich re-alizacji. Jego wycofanie się z wcześniej zajmowanego stanowiska odnośnie do ko-nieczności uchwalenia poprawki do Konstytucji w związku z potrzebą przyłącze-nia Luizjany do Stanów Zjednoczonych stało się dla jego ówczesnych, a zwłaszcza przyszłych krytyków – którzy są w porównaniu z tymi pierwszymi w o tyle lepszej sytuacji, że wiedzą o tym, iż Jeff erson był autorem Rezolucji Kentucky eksponują-cych teorię umowy konstytucyjnej oraz zasadę ścisłej wykładni Konstytucji – ko-ronnym świadectwem jeśli nie w ogóle hipokryzji, to przynajmniej daleko idącej niekonsekwencji po jego stronie. Co do tego, że zabrakło mu w tym wypadku konsekwencji, nie może być oczywiście żadnych wątpliwości. Zresztą odnosi się to nie tylko do samego przyłączenia Luizjany bez podstawy w postaci poprawki do Konstytucji, co jak wcześniej twierdził Jeff erson, było konieczne. Ten wielki orędownik republikanizmu i prawa do samorządu (self-government) przygotował bowiem dla Luizjany plan, na podstawie którego ustanowiono tam formę rządu niemającą wiele lub zgoła nic wspólnego z republikanizmem.

Luizjana została włączona do Stanów Zjednoczonych jako terytorium federal-ne. Odnośnie do sposobu zarządzania nim w grę wchodziło więc albo uchwale-nie przez Kongres specjalnej ustawy, która określałaby organizację władz na tym obszarze, albo objęcie go regulującym te kwestie na pozostałych terytoriach fe-deralnych Ordonansem Północnozachodnim z 1787 roku, na podstawie którego terytoria przechodziły kolejne etapy samorządu aż do wypełnienia warunków od-nośnie do zaludnienia, których spełnienie upoważniało do podjęcia starań o uzy-skanie statusu stanu i przyjęcie do Unii. Przy czym chodziło właściwie tylko o tak zwaną dolną Luizjanę, to znaczy obszar położony w delcie Missisipi. Pozostała

63 Draft s of an Amendment to the Constitution [w:] WTJ, vol. 10, s. 3.

część prowincji była bowiem bardzo słabo zaludniona, miejscami właściwie dzi-ka, nie przedstawiała zatem większych trudności z punktu widzenia sprawowania nad nim władzy. Do czasu podjęcia przez Kongres ostatecznych decyzji w tym zakresie, na podstawie ustawy uchwalonej 21 października 1803 roku (enabling act) powołano na terytorium Luizjany tymczasowe władze. Wspomniana ustawa przekazywała całą władzę wojskową i cywilną na tym terytorium Prezydentowi Stanów Zjednoczonych oraz mianowanym przezeń urzędnikom. Stany Zjedno-czone przejęły kontrolę nad Luizjaną 20 grudnia. Ustawa regulująca organizację władz nowego terytorium federalnego została jednak uchwalona dopiero w mar-cu 1804 roku. Jej postanowienia zostały zaś oparte na projekcie opracowanym osobiście przez Jeff ersona a zgłoszonym przez Johna Breckinridge’a w Senacie w ostatnich dniach 1803 roku.

Projekt Jeff ersona przewidywał, że władzę nad terytorium Luizjany sprawować będzie gubernator mianowany przez Prezydenta, do którego należałoby również powoływanie sędziów na czteroletnią kadencję. Nie przewidywał on ustanowienia pochodzącej z wyborów legislatury. Zamiast tego, władzę ustawodawczą powie-rzał wspólnie gubernatorowi oraz „zgromadzeniu możnych” (assembly of notab-les), organowi mającemu składać się z dwudziestu czterech wybitnych osobistości powoływanych na roczną kadencję przez gubernatora.

Ustawa uchwalona przez Kongres miała pierwotnie obowiązywać tylko przez rok. Jej przepisy znajdowały zastosowanie wyłącznie wobec dolnej Luizjany, nazy-wanej teraz terytorium Orleanu (Orleans territory). Obszar powyżej trzydziestego trzeciego równoleżnika, nazwany Dystryktem Luizjany, został tymczasowo włą-czony do terytorium federalnego Indiany.

Początkowo Jeff erson planował przyłączenie dolnej Luizjany do terytorium Missisipi, sądząc, że dzięki temu możliwe będzie stopniowe wprowadzanie tam amerykańskich praw i republikańskich zasad. Z czasem zmienił jednak zdanie, najpewniej pod wpływem docierających doń coraz bardziej szczegółowych in-formacji na temat stosunków panujących w zakupionej prowincji. Te zaś były niezwykle zniechęcające. Przekonały go one nie tylko o tym, że Ordonans Pół-nocnozachodni, dokument opracowany z myślą o stopniowym tworzeniu stanów na niemal niezamieszkanych rubieżach północnego zachodu Stanów Zjednoczo-nych w granicach z 1783 roku, nie nadaje się do zarządzania stosunkowo gęsto zaludnioną byłą kolonią francuską i hiszpańską. Wskazywały one również na to, że w Luizjanie nie mogą zostać ustanowione instytucje republikańskie. Zamiesz-kująca ją ludność, poddana w przeszłości właściwie despotycznej władzy, była bowiem całkowicie nieprzygotowana na przyjęcie republikańskiej formy rządu.

Odrębny system prawny, oparty na prawie cywilnym, a więc nieprzewidujący na przykład procesu z udziałem ławy przysięgłych, będącego dla Amerykanów jed-nym z dogmatów wolnościowych rządów, był najmniejszym ze wszystkich prob-lemów. Znacznie większym była panosząca się korupcja oraz chaos w systemie

prawnym, szczególnie dotkliwy w zakresie tytułów prawnych do ziemi. Jednak

„największym przekleństwem ze wszystkich była ignorancja, nieodrodne dziedzi-ctwo despotyzmu. Wszechobecna była religijna bigoteria. Szkoły właściwie nie istniały; ponad połowa ludności była niepiśmienna; w Point Coupee, drugiej pod względem wielkości miejscowości, znanej z bogactwa i przepychu, mniej niż jed-na trzecia wolnych mieszkańców była w stanie się podpisać”. W takich warunkach ustanowienie instytucji opartych na republikańskich zasadach nie tylko nie było-by możliwe, ale wręcz niebezpieczne. Zaprowadzenie rządów przedstawicielskich na wzór amerykański opóźniłoby jedynie proces adaptowania przez mieszkańców Luizjany republikańskich wartości, form i praw. Utrudniłoby oddziaływanie ame-rykańskich wpływów, które jako jedyne mogły położyć fundamenty pod wolne rządy. W tej sytuacji „Jeff erson przewidywał stopniowe przechodzenie [Luizjany]

do republikanizmu wraz z postępem amerykańskiego osadnictwa”64.

Zarówno wówczas, w tych konkretnych okolicznościach, jak i później, kiedy formułował tego rodzaju uwagi odnośnie do Francji czy państw Ameryki Połu-dniowej w kontekście toczących się tam wojen o niepodległość, Jeff erson uważał, że instytucje republikańskie nie mogą być z powodzeniem ustanawiane w każ-dych warunkach. Republikańska forma rządów opierała się bowiem na charak-terze ludu. Wymagała ona więc odpowiednich cnót, których tworzący wspólnoty polityczne ludzie nie mogli nabrać w warunkach despotyzmu. Dlatego właśnie przejście od despotii do systemu wolnych rządów musiało być zawsze stopniowe.

Trzeba było czasu, aby pod rządami „roztropnych praw sprzyjających postępowi wiedzy wśród mas ludowych” powstały odpowiednie warunki dla ustanowienia wolnych rządów. „Zamiast tej wolności, która rodzi się i rozwija wraz z postępem rozumu, uzyskana tylko dzięki sile bądź przypadkowi, staje się ona, z nieprzygo-towanym ludem, wciąż tyranią, wielu, nielicznych albo jednego”65.

Nie tylko z tego względu stosunkowo łatwo przyszło Jeff ersonowi odstąpić od republikańskich dogmatów odnośnie do samego zakupu Luizjany, a następnie za-rządzania prowincją. Słusznie wskazuje Joseph J. Ellis, zresztą wobec Jeff ersona niezwykle krytycznie usposobiony, że decydujące w tym przypadku było coś wię-cej aniżeli tylko polityczna pragmatyka. Owszem, latem 1803 roku Napoleon miał rzeczywiście nabrać wątpliwości odnośnie do transakcji, co po amerykańskiej stronie skłaniać musiało do pośpiechu, który oczywiście z gruntu wykluczał moż-liwość opracowania poprawki do Konstytucji i rozpoczęcia żmudnego procesu jej uchwalania przez Kongres, a następnie ratyfi kacji przez stany. Jeśli jednak stawka nie byłaby tak wysoka, wahania kontrahenta nie miałyby aż tak wielkiego znacze-nia, a w każdym razie nie musiałyby być decydujące. Tyle tylko, że dla Jeff ersona

64 M.D. Peterson, Th omas Jeff erson and the New Nation, Oxford University Press, London–

Oxford–New York 1970, s. 779–780.

65 Th omas Jeff erson to the Marquis de Lafayette, February 14, 1815 [w:] WTJ, vol. 11, s. 455.

była ona w istocie niezwykle wysoka. Decydowała się bowiem przyszłość Stanów Zjednoczonych jako wielkiego, bezprecedensowego eksperymentu w dziedzinie rządzenia. „Dla Jeff ersona, w stopniu większym aniżeli jakiejkolwiek innej waż-nej postaci pokolenia rewolucyjnego, zachód był przyszłością Ameryki”. Ogrom-ne obszary, jakie zakup Luizjany otwierał dla osadnictwa, pozwalały z nadzieją myśleć o przyszłości republikańskich rządów, które wszak opierały się na owym

„narodzie wybranym ”, jakim dla Jeff ersona byli niezależni farmerzy. „Zachód był miejscem, gdzie jego agrarna idylla mogła się wciąż odkrywać na nowo, w ten sposób oddalając w nieokreśloną przyszłość stłoczenie i polityczne przeludnienie europejskiego społeczeństwa. […] Była to tajna broń, która czyniła amerykański eksperyment republikański odpornym na proces starzenia się narodu, przynaj-mniej na pozostałą część stulecia. Była to amerykańska studnia młodości”66.

Niespodziewana możliwość tak znacznego powiększenia terytorium Stanów Zjednoczonych, jaką stworzył zakup Luizjany, otwierała na niespotykaną wcześ-niej skalę szansę na realizację owej fantastycznej wizji rozległego imperium wol-ności. Trudna do ogarnięcia obfi tość ziemi uprawnej tworzyła znakomite warunki dla rozwoju rolnictwa a dzięki temu „cnotliwego, republikańskiego społeczeń-stwa”. W ten sposób można było opóźnić, jeśli w ogóle nie zatrzymać naturalny proces moralnej degeneracji republikańskich wspólnot politycznych, która stała się przyczyną upadku klasycznych republik. Historia dostarczała wystarczająco wielu przykładów potwierdzających, że „upływ czasu był największym wrogiem republiki, jako że rozwój i urbanizacja prowadziły w końcu do koncentracji wła-dzy i społecznego upadku. Ustrój republikański mógł więc przetrwać w atmosferze ograniczonego rządu i w społeczeństwie cnotliwych i moralnych obywateli. Jako taki, republikanizm polegał na wsparciu określonych narzędzi obrony, nakiero-wanych na zapobiegnięcie upadkowi”67. Tym właśnie kierował się najpewniej

Niespodziewana możliwość tak znacznego powiększenia terytorium Stanów Zjednoczonych, jaką stworzył zakup Luizjany, otwierała na niespotykaną wcześ-niej skalę szansę na realizację owej fantastycznej wizji rozległego imperium wol-ności. Trudna do ogarnięcia obfi tość ziemi uprawnej tworzyła znakomite warunki dla rozwoju rolnictwa a dzięki temu „cnotliwego, republikańskiego społeczeń-stwa”. W ten sposób można było opóźnić, jeśli w ogóle nie zatrzymać naturalny proces moralnej degeneracji republikańskich wspólnot politycznych, która stała się przyczyną upadku klasycznych republik. Historia dostarczała wystarczająco wielu przykładów potwierdzających, że „upływ czasu był największym wrogiem republiki, jako że rozwój i urbanizacja prowadziły w końcu do koncentracji wła-dzy i społecznego upadku. Ustrój republikański mógł więc przetrwać w atmosferze ograniczonego rządu i w społeczeństwie cnotliwych i moralnych obywateli. Jako taki, republikanizm polegał na wsparciu określonych narzędzi obrony, nakiero-wanych na zapobiegnięcie upadkowi”67. Tym właśnie kierował się najpewniej