• Nie Znaleziono Wyników

Interweniujący w obliczu cierpienia ofiar kryzysu i przemocy

Uboga oferta

4. Interweniujący w obliczu cierpienia ofiar kryzysu i przemocy

4.1. Obronność interweniujących

Zarówno potoczne obserwacje, jak i  wyniki badań wskazują, że stosowanie przemocy oraz wywoływanie cierpienia aktywizuje u  postronnych świad-ków, ratowniświad-ków, czy interwentów, silne reakcje emocjonalne: „Właściwością wszystkich ludzi jest niemożność zniesienia widoku cudzego cierpienia […]. To uczucie niepokoju, którego wtedy doświadczamy jest pierwszą oznaką człowieczeństwa” pisał w IV w p.n.e. Mencjusz (za Aronson, Wilson i Akert, 1997, s. 462). Powszechne reakcje wobec cierpienia innych to zaprzeczenie, obojętność, lekceważenie i  niezauważanie rozmiarów pokrzywdzenia. „Tłu-mienie, dysocjacje i zaprzeczanie są zjawiskami typowymi dla świadomości tak zbiorowej, jak i indywidualnej” – stwierdza Herman (1998, s. 19).

Reakcje niepokoju, napięcie, zachowania i mechanizmy obronne, aktywi-zowane w kontakcie z cierpiącymi ofi arami kryzysu i pokrzywdzenia, dotyczą nie tylko osób postronnych i świadków, ale również, co ważniejsze, profesjo-nalistów „pierwszej linii frontu”, w tym także interwentów kryzysowych.

Sytuacja osób interweniujących w kryzysach powiązanych z przemocą, czy pomagających ofi arom pokrzywdzenia, bywa szczególnie trudna. O trudno-ści decyduje szereg czynników występujących zarówno po stronie klientów, jak i po stronie interweniujących oraz wynikających z ich wzajemnej relacji. Przeżywany lęk i niepokój, a także mechanizmy projekcji kryją się częstokroć za biernością oraz wstrzymywaniem się od podjęcia interwencji przez osoby powołane do udzielenia pomocy. Bywają one racjonalizowane i  usprawie-dliwiane w  różnorodny sposób, nierzadko sprowadzający się do negowania zasadności udzielenia pomocy w konkretnych sytuacjach. Interwencja bywa zatem spostrzegana i określana jako:

– niczym nieusprawiedliwiona i niepotrzebna;

– nieetyczna ingerencja w życie rodzinne i osobiste poszkodowanych; – chęć załatwienia wszystkiego „na własną rękę”, w poczuciu własnej

omni-potencji (bez powiadamiania i „wciągania” innych);

– interwencja niemożliwa do samodzielnego przeprowadzenia – „cóż ja sam jeden mogę zrobić?”;

– sytuacja niejednoznaczna z braku oczywistych dowodów i wiarygodnych świadków;

– sytuacja przerastająca kompetencje i przygotowanie zawodowe osoby, któ-ra winna podjąć interwencję;

– sytuacja zbyt wiele wymagająca i  stawiająca wygórowane oczekiwania przejmowania odpowiedzialności przez osobę interweniującą.

Wypowiedzi odwołujące się do wyżej wymienionych argumentów bywają w gruncie rzeczy wyrazem dążenia do własnej wygody, ucieczki od odpowie-dzialności, czy ochrony własnej osoby.

Szczególne znaczenie może mieć wysoki poziom lęku, brak poczucia bezpieczeństwa, strach przed odwetem i  zemstą, ze strony sprawców, bądź przedstawicieli instytucji ochraniających dysfunkcjonalne systemy społeczne. Oprócz realnych utrudnień i zagrożeń niebagatelną rolę odgrywają – oparte na mechanizmie projekcji, najczęściej nieświadome – wrogie emocje i postawy, nie tylko wobec sprawców przemocy, ale także świadków i co najgorsze, ofi ar pokrzywdzenia. Lękowi towarzyszy najczęściej nieokreślone, obezwładniające poczucie winy i wstydu, hamujące aktywność pomocową. Poczucie winy do-tyczy szczególnie osób, które nie rozwiązały problemu własnej agresywności, w obliczu której stosują mechanizmy zaprzeczania, wyparcia, formowania re-akcji przeciwnych, budujących pozytywną samoocenę i przekonanie, że w rze-czywistości są osobami opiekuńczymi oraz wspierającymi.

Obronne zachowania nie zawsze i  nie tylko skutkują obojętnością, czy wrogością wobec cierpienia poszkodowanych. Mogą się również przejawiać poprzez pseudoopiekuńcze gesty wsparcia, pozorowane pseudotolerancyjne postawy, wywodzące się z dążeń do zabezpieczania własnej osoby i koncepcji „Ja”. W  poczuciu omnipotencji, nie licząc się ze zdaniem pokrzywdzonych, obronni interwenci uważają, że sami lepiej wiedzą jak rozwiązywać problemy osób „stałych i bezradnych”. Charakter obronny mogą mieć również postawy nadidentyfi kacji i nadopiekuńczości wobec ofi ar pokrzywdzenia.

Uzależnienie klientów może przybierać formę presji, przejmowania kon-troli, a także uzurpacji prawa do podejmowania decyzji w imieniu i za klien-tów. Ostrzega przed tym Chavez (1993, za James i  Gilliland, 2004, s.  585) „Nigdy, ale to nigdy nie pozbawiaj innego człowieka osobistej godności i sza-cunku – nie pozwalaj, by robiła to jakakolwiek inna, podległa Ci osoba”. Przej-mowanie całkowitej odpowiedzialności za rozwiązywanie sytuacji kryzysu pozostaje w sprzeczności z teoretycznymi założeniami działalności interwen-cyjnej, wyrażanymi przez czwartą i piątą zasadę interwencji, sformułowanymi przez Rhine’a i Weissberga (1982). Wskazują one jednoznacznie, że: „inter-weniujący nie jest odpowiedzialny za zakończenie kryzysu”, a jego rozwiązanie nie stanowi celu działania interwencyjnego pomagających. Jest nim natomiast wspieranie zasobów i wysiłku klientów: „Nigdy nie rób dla klienta czegoś, co może on zrobić sam”. W  myśl tej zasady uświadomienie sobie przez klienta własnych sił i możliwości podtrzymuje samoszacunek oraz poczucie własnej wartości u osób w stanach kryzysowych.

Opisane wyżej postawy wykraczają częstokroć poza obronny charakter powszechnego mitu sprawiedliwego świata – są bardziej złożone, często in-dywidualne, zakotwiczone we wczesnodziecięcych doświadczeniach, które po

części zostały naznaczone bolesnymi śladami autorytarnego lub odrzucające-go wychowania, samotności, pokrzywdzenia i maltretowania w dzieciństwie. Pollock i  Levy (1993) podkreślają znaczenie obniżonego i  niepewnego poczucia własnej wartości interweniujących. Niekorzystne bywają problemy autorytetu i rywalizacji, u interwentów, niezdolność do dzielenia się odpowie-dzialnością, kontrolą, których źródłem są dysfunkcje tożsamości – pozostało-ści traumatycznych doświadczeń przeszłopozostało-ści.

Obrona przed rozpoznaniem zjawisk pokrzywdzenia, zasłanianie się prze-pisami pełnionych ról, fałszywym poczuciem odpowiedzialności, czy pod-trzymywanie mitów społecznych prowadzi do niedostrzegania wyrazistych sygnałów przemocy oraz jej usprawiedliwiania. Problemy te mogą pozbawiać interweniujących zdolności do zaangażowania na rzecz innych, ich obrony, czy udzielania pomocy. Stąd występuje konieczność zwrócenia uwagi na oso-biste trudności osób szkolących się w zakresie pomocy i interwencji3. Zakty-wizowane, w sytuacjach pokrzywdzenia i przemocy, emocje mogą pętać wolę i możliwości działania osób interweniujących. Przechowywane w konkretno--obrazowej formie, najczęściej niezwerbalizowanego kodu, własne negatywne doświadczenia naznaczają zachowania pomocne i oddziaływania interwencyj-ne piętinterwencyj-nem nieadekwatności, niedojrzałości, często irracjonalności, a przede wszystkim brakiem profesjonalizmu.

Szczególne znaczenie, zwłaszcza w interwencji kryzysowej trzeciego nurtu, ma rozpoznawanie i przeciwstawianie się najczęściej nieświadomym uprzedze-niom oraz postawom społecznym dotyczącym zagadnień płci i współżycia sek-sualnego. Zwalczanie ukrytych przekonań seksistowskich, rozpowszechniania mitów „szczęśliwego życia rodzinnego” (niezależnie od jego realnej jakości), „dziecięcej niewinności”, czy „dziecięcej wybujałej fantazji” (np. w wypadku kazirodczego wykorzystania), utrudniają interweniowanie wobec ofi ar mole-stowania i nadużycia seksualnego. „Stosowane na szeroką skalę mechanizmy wyparcia, tłumienia, zaprzeczania stanowią bardzo istotną przeszkodę w two-rzeniu strategii prewencji i leczenia nadużyć seksualnych w stosunku do dzie-ci” piszą Hobbs, Wynne i Hanks (1999, s. 124).

Zdaniem Herman (1998) badacze traumy, przede wszystkim jednak pro-fesjonalni interwenci i  terapeuci, winni stale pracować nad przeciwstawia-niem się tendencji do: dyskredytowania ofi ar, podważania wiarygodności i  prawdomówności poszkodowanych, wreszcie zawoalowanym próbom ich rzeczywistego, czy pośredniego krzywdzenia i  wykorzystywania. W  ujęciu Herman przeciwstawienie się stereotypowym postawom społecznym, mitom oraz własnym postawom konformistycznym i obronnym, wymaga kreowania

3 Mogą temu służyć treningi interpersonalne, grupy psychoterapeutyczne, spotkania grup Balinta, a po podjęciu pracy interwencyjnej – spotkania superwizyjne.

społecznego kontekstu, który afi rmowałby i chronił ofi ary, budował przymie-rze między poszkodowanymi a  ich bliższym i  dalszym otoczeniem. W  rela-cjach społecznych kontekst ten winny tworzyć argumenty i  rozstrzygnięcia legislacyjne oraz polityczne broniące praw jednostki, w tym interesów ofi ar i poszkodowanych.

4.2. Przeniesienie i przeciwprzeniesienie w interwencji kryzysowej

Jak wspomniano wyżej obserwacja krzywdy i  cierpienia innych aktywizuje nierozwiązane problemy i  konfl ikty, których najczęstszym źródłem bywa-ją doświadczenia maltretowania i  przemocy sięgabywa-jące częstokroć wczesnego dzieciństwa, prowadzące do zjawisk zwanych procesami przeniesieniowymi i przeciwprzeniesieniowymi. Terminy te, zaczerpnięte z podejścia psychody-namicznego, odnoszą się do zjawisk zachodzących w  relacji terapeuty z  pa-cjentem. Elementy procesu przeniesienia występują w każdej znaczącej rela-cji, a więc także i interwencyjnej. Mogą się pojawiać jeszcze zanim dojdzie do pierwszego kontaktu, na etapie ustalania terminu spotkania. Przeniesienie jest z defi nicji powtórzeniem – emocje, związane z jakąś znaczącą postacią z prze-szłości klienta (pacjenta), mogą się ujawniać, przenosić na relację z terapeutą, czy interweniującym. Zjawisko to pozwala na wgląd we wcześniejsze, nie za-wsze zwerbalizowane, czy w pełni uświadamiane, przeszłe doświadczenia pa-cjenta w relacjach z innymi ludźmi (Gabbard, 2009).

Druga strona relacji – terapeuta (interwent), także wnosi w aktualną więź z klientem, rzutuje pewne aspekty psychicznych, schematowych reprezentacji innych ludzi ( Jangs, 1976, za Gabbard, 2009). Powoduje to traktowanie klien-ta jakby był kimś innym – najczęściej osobą z przeszłości terapeuty (interwen-ta); zjawisko to zostało nazwane przeciwprzeniesieniem.

Powstaje pytanie, w  jakim stopniu przeciwprzeniesienie jest wywołane przez rzeczywiste zachowanie klienta, a w jakim nieświadomą problematyką klinicysty? Odpowiedź na to pytanie, w konkretnej sytuacji terapeutycznej, czy interwencyjnej bywa niełatwa i złożona. Przede wszystkim należy jednak zapytać, czy reakcje przeciwprzeniesieniowe stanowią niepożądane obciąże-nie w  interwencji kryzysowej, czy też, podobobciąże-nie jak w  psychoterapii, przy-noszą pewne korzyści? Przytoczmy za Gabbardem (2009, s. 77) wypowiedź lekarki wykorzystującej własne emocje w  procesie diagnostycznym: „Pewna lekarka, dziecięcy psychiatra zauważyła, że potrafi rozpoznać ofi arę przemocy, ponieważ w konfrontacji z małym pacjentem pojawia się u niej irracjonalna złość i impuls prowokujący do użycia przemocy wobec niego. Następuje więc projekcja prześladującego obiektu wewnętrznego w dziecku na lekarkę. Nie-grzeczne, czy prowokujące zachowania dziecka do tego stopnia wytrącają ją z równowagi, że identyfi kuje się z wyprojektowanym na nią obiektem”. Zwróć-my uwagę, że interpretacja postawy lekarki, nawiązująca do dynamiki teorii

relacji z obiektem, jednocześnie stanowi pogłębioną analizę mechanizmu po-wstawania negatywnych postaw wobec ofi ar pokrzywdzenia.

Pollock i Levy (1993) przez przeciwprzeniesienie rozumieją wszystkie świa-dome i nieświaświa-dome zachowania oraz emocjonalne reakcje wobec ofi ar sytuacji krytycznych; jako najczęściej występujące wymieniają: sympatię z elementami współczucia, lęk, wstyd, poczucie winy i wściekłość, które mogą prowadzić do różnorodnych, najczęściej niekontrolowanych, zachowań obronnych.

W ujęciu terapeutów psychodynamicznych procesy przeniesienia i prze-ciwprzeniesienia pomagają zrozumieć wewnętrzny świat klienta oraz problemy występujące w jego relacjach z innymi ludźmi. Wydaje się jednak, że w świetle teorii kryzysu i założeń krótkoterminowego oddziaływania interwencyjnego stanowią one raczej utrudnienie i obciążenie. Interweniujący skonfrontowani z brutalnością i przemocą nie zawsze są w stanie adekwatnie lub profesjonalnie na nie reagować, czy udzielać pomocy ze względu na pojawiające się postawy i mechanizmy obronne.

4.3. Wobec obronności klientów

Osoby interweniujące winny wykazywać się zrozumieniem i tolerancją wobec oporu oraz niechęci okazywanych interweniującym przez niektórych klien-tów, szczególnie ofi ary traumy; zdawać sobie sprawę z możliwości występo-wania lęku i obaw klientów przed nawiązaniem relacji interwencyjnej. Obawy klientów mogą dotyczyć:

– naruszenia intymności i ujawnienia tajemnic, konfl iktów oraz sekretów ro-dzinnych,

– utraty pozycji społecznej i prestiżu,

– pogorszenia się samooceny, skutkiem konieczności przyznania się do bez-radności i niezdolności radzenia sobie z problemami,

– utraty samodzielności oraz uzależnienia od interweniujących,

– ewentualności „wtórnej traumatyzacji” – stania się ofi arą procesu pomaga-nia; obawy te bywają szczególnie nasilone u osób o negatywnych doświad-czeniach kontaktów z interwentami, czy psychologami.

Wymienione lęki i  obawy w  różnym nasileniu można napotkać prawie w każdej sytuacji interwencyjnej, szczególnie w początkowych stadiach relacji.

Natomiast kontakty z  ofi arami traumy winny uwzględniać tzw. postawę „wielkiej podwójności” ofi ar. Z jednej strony pragną one ujawnienia (często nawet „wykrzyczenia”) swojej krzywdy, zyskania zrozumienia i akceptacji po-staci znaczących oraz dalszego otoczenia, z drugiej w konfl ikcie z tym pragnie-niem pozostają równie silne dążenia do zatarcia, zapomnienia dramatycznych doświadczeń; chęć ukrycia swojej krzywdy, zachowania jej w sekrecie i w ta-jemnicy. Ambiwalentne, wynikające z „wielkiej podwójności” sprzeczne

po-stawy i zachowania dezorientują interweniujących, podważają wiarygodność samej ofi ary, jak i jej narracji pokrzywdzenia (Hermann, 1998).

Zadaniem interweniujących staje się zrozumienie i  przeciwstawienie się powszechnemu przekonaniu (również wśród profesjonalnie pomagających), że milczenie poszkodowanych (rezultat tłumienia i  procesów dysocjacji) oznacza powrót do równowagi oraz dobre radzenie sobie z doświadczeniem pokrzywdzenia. W rzeczywistości, kiedy klient powraca do traumatycznych doświadczeń, ujawniając swoje przeżycia, wzywając otoczenie do moralnej współodpowiedzialności, dokonuje postępu w procesie samoleczenia, często natomiast zostaje mylnie diagnozowany jako zaburzony psychicznie (Her-man, 1998; Obuchowski, 2000). „Przypomnienie sobie i opowiedzenie praw-dy o okropnych zajściach jest wstępnym warunkiem zarówno odbudowy spo-łecznego porządku, jak i uzdrowienia jednostki” uważa Herman (1998, s. 11). Z perspektywy osób pokrzywdzonych i straumatyzowanych podstawowe znaczenie ma konieczność jednoznacznego i bezwzględnego opowiadania się interweniujących i  osób postronnych po stronie ofi ar, a  także ich aktywne wspieranie.