wo. W ten sposób Polska nie tylko wywią
zała się z ustaleń protokołu z Kioto, ale osiągnęła wynik kilkakrotnie lepszy, z trzydziestoprocentową redukcją emisji z przemysłu.
Niestety, do tego protokołu nie przystą
pili najwięksi producenci dwutlenku węgla.
Wśród nich rozwijające się na potęgę Chi
ny i Indie oraz Stany Zjednoczone. Później wycofała się z niego Rosja, Japonia i Ka
nada. Rezultat tego globalnego porozumie
nia klimatycznego okazał się mizerny.
Dlatego na ubiegłorocznej ONZ- -owskiej konferencji COP 19 w stolicy Kataru - Dołia za sukces uznano prze
dłużenie ważności globalnego porozu
mienia z Kioto do 2020 roku. Liderem wśród sygnatariuszy Kioto II pozostała niezmiennie Unia Europejska, ze swoją deklaracją dwudziestoprocentowej z otwarciem na większą, redukcją dwutlenku węgla. Przystąpiły do niego również: Australia, Szwajcaria, Norwe
gia, Islandia, Monako. Akces zadeklaro
wały w późniejszym dla nich terminie In
die oraz Chiny, które niedawno przyjęły plan działania, mający poprawić jakość powietrza w największych miastach.
T
ymczasem tempo ocieplania się klimatu nie słabnie. Temperatura atmos
fery okołoziemskiej rośnie.
Symptomy tego procesu nie zaskakują naukowców. Wi
dać je jak na dłoni. Badacze, dzięki satelitom, docierają wszędzie. Niemal każdego dnia dostarczają dowody, zapowiadające katastrofę klimatyczną, jeśli nie prze
staniemy pompować do at
mosfery ziemskiej coraz większego strumienia ga
zów szklarniowych. Są to:
dwutlenek węgla, podtle
nek azotu, metan, freony czyli węglowodory zwią
zane z fluorem, niszczące ozonową, ochronną powło
kę atmosferyczną Ziemi.
Coroczne raporty wyspe
cjalizowanych w badaniach klimatu globalnych ośrod
ków naukowych, agend i in
stytucji są coraz bardziej alarmistyczne.
Według Światowej Or
ganizacji Meteorologicz
nej obecny 2013 rok zapo
wiada się jako jeden z dziesięciu najcieplejszych od początku prowadzenia pomiarów w 1850 roku.
Temperatura powierzchni ziemi i oceanów przekro
czyła o 0,48 st. Celsjusza średnią temperaturę z lat 1961-1990.
W wielu częściach świata padały rekordy ciepła. Już nie tylko w Australii, Amery
ce czy Afiyce. Najgorętsze lato w swojej historii przeżywała Japonia. Również w Chinach padł rekord temperatury w sierpniu, nie notowany dotąd w dziejach tego kraju. Podobnie jak i w północnej, zimnej Rosji.
A będzie jeszcze gorzej. Globalne emi
sje dwutlenku węgla, pochodzące ze spa
lania węgla (w ub. roku przekroczyły 34,5 miliarda ton) i innych gazów szklarniowych wzrosły rekordowo. W tym roku, jak wy
nika z ostatniego, międzynarodowego ra
portu zespołu naukowców, zaangażowanych w Global Carbon Project, przekroczą 36 mi
liardów ton! To prawdziwa klęska polity
ki klimatycznej świata, z wszelkimi jej kon
sekwencjami.
Do początku listopada bieżącego roku odnotowano 86 tropikalnych cyklonów.
Wśród nich tajfun Haiyan, który powstał na Pacyfiku (gdy jego nagrzane wody za
reagowały na zmiany ciśnienia) i z poraża
jącą siłą zaatakował Filipiny. Do końca ro
ku ich liczba może przekroczyć średnią z trzech ostatnich dekad.
Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach Niebezpiecznie podnosi się
poziom wód morskich. Od 1993 r. wzrasta średnio o ponad trzy milimetry z każdym mijają
cym rokiem. Dwa razy więcej niż w całym XX wieku.
To efekt topnienia podgrze
wanych lodowców. W ostatnim trzydziestoleciu ubyło 75 proc.
masy lodu arktycznego, który działa jak klimatyczny termo
stat. Ubywa go też na Grenlan
dii i na Antarktydzie. To tam właśnie niedawno od potężne
go lodowca Pine Island oderwał się blok lodu o powierzchni
dwukrotnie większej od War- L odow ce topnieją
szawy i dryfuje sobie po Morzu Amundsena.
Ciepło, cieplej....
R
ównie niepokojące są dane z częściowo publikowanego, najnowszego Ra
portu Międzyrządowego Zespołu ds.
Zmian Klimatycznych (IPCC). Zdecydo
wanie potwierdza, że ocieplenie klimatu postępuje. W ponad dziewięćdziesięciu procentach z winy człowieka. To głównie skutek spalania paliw kopalnych. Od po
czątku XX wieku temperatura atmosfery ziemskiej wzrosła z tego powodu o 0,89 st. Celsjusza. Dotyczy to także Europy.
Stary Kontynent od 1979 roku ocieplał się szybciej niż wynosiła średnia temperatura dla całego świata (o 0,27 st. Celsjusza w cią
gu 10 lat). Ocieplał się nierównomiernie.
W północnej Europie np. w Wielkiej Bry
tanii i Szwecji, temperatura rosła o 0,48 st.
Celsjusza w ciągu każdego dziesięciolecia.
We Francji i Niemczech już tylko o 0,44 st.
Celsjusza. Najwolniej w krajach śród
ziemnomorskich.
Jeśli, jak ustalono w 2010 roku, w mek
sykańskim Cancum podczas COP 16, wzrost temperatury na Ziemi przekroczy krytyczny próg dwóch stopni Celsjusza, skutki będą nieodwracalne. To już nie tyl
ko wizja.
Świat dalej nie może obyć się bez wę
gla. Z tego nieekonomicznie i nieekolo- gicznie wykorzystywanego surowca na
dal powstaje ponad 30 proc. energii pierwotnej i 41 proc. energii elektrycznej.
Szybka rezygnacja z tego źró
dła nie wydaje się, zdaniem wielu analityków, możliwa do przyjęcia dla rozwijających się krajów. Zwłaszcza przy obecnym przyroście populacji ludzkiej. Co 10 lat przybywa kolejny miliard ludzi.
Ponadto skutków podgrzewa
nia naszej planety nie łagodzą, jak dawniej, płuca Ziemi czyli
deszczowe lasy tropikalne. Rą
biemy je bez opamiętania. Po
twierdziła to ostatnio Brazylij
ska Agencja Kosmiczna na podstawie zdjęć
satelitar-racj e na temat kto j est sprawcą zmian klimatu: natura czy czło
wiek?
Kto winien?
P
rofesor Józef Pacyną dyrektor ds. badawczych Nor
weskiego Instytutu Badań Po
wietrza o światowej renomie, od lat pracujący nad rozpo
znaniem zakłóceń klimatycz
nych, mówi o tym problemie otwarcie.
Zdaniem profesora, życie na Ziemi, jego procesy che
miczne, fizyczne, biologiczne i inne zależą przede wszystkim od promieniowania słonecznego, dociera
jącego do powierzchni ziemi. Część tego promieniowania, tzw. podczerwień odpo
wiada za ciepło na ziemi, hn więcej jej znaj
dzie się w atmosferze przy powierzchni zie
mi, tym wyższa staje się temperatura powietrza. Nie ma żadnych naukowych wątpliwości, że gazy cieplarniane, z dwu- tlenłdem węgla na czele, mające zdolność zatrzymywania energii słonecznej w atmos
ferze, absorbują promieniowanie w pod
czerwieni. Zatem im wyższe stężenie tego gazu w powietrzu - tym jest cieplej.
W ciągu ostatnich 200 lat wzrosło ono z 285 do 400 ppm. Głównym źródłem te
go wzrostu dwutlenku węgla jest działal
ność ludzka. Przede wszystkim produkcja energii ze źródeł kopalnych, w tym węgla.
To ewidentny czynnik wpływający na wzrost stężenia gazów cieplarnianych i w konsekwencji rosnącej temperatury Ziemi.
Na podstawie aktualnego stanu wie
dzy, kontynuuje prof. J. Pacyna, trudno jed
noznacznie określić, w jakim stopniu zmia
ny na Słońcu wpływają na promieniowanie słoneczne, docierające do powierzchni ziemi i jaki ma to wpływ na ocieplenie po
wietrza. W porównaniu oczywiście z wpły
wem na wzrost temperatury, zwiększającej się wciąż emisji C 02 z działalności czło
wieka.
Nie ulega jednak wątpliwości, że tempe
ratura powietrza rośnie. Wraz z nią topnie
ją lodowce, wzrasta poziom wód, tworzą się sytuacje meteorologiczne sprzyjające powstawaniu huraganów, po
wodzi, suszy, pożarów itp.
Dzisiaj możemy w sposób odpowiedzialny przeciwdziałać emisji gazów cieplarnianych w skali globalnej. Nie mamy natomiast żadnego wpływu na zróżnicowanie emisji pro
mieniowania słonecznego. Czy mamy zatem zwlekać z ograni
czeniem C 02 z elektrowni i in
nych źródeł i tylko czekać na wyniki badań słonecznych?
Tutaj nie chodzi o racje zwolen
ników czy przeciwników takiej czy innej teorii.. Chodzi o to, by nych. W tym roku wycięto ich o jedną trze
cią więcej niż rok wcześniej. Zniknęły cał
kowicie z brazylijskiego obszaru po
nad 2,7 km kwadratowych. Czyli dwukrotnie większego niż powierzchnia Los Angeles.
Równocześnie naukowcy potwierdzili, że od 2005 roku w Europie spada zdolność drzew do pochłaniania dwutlenku węgla.
Jest go po prostu za dużo. Nie tylko w po
wietrzu. Zaczyna się uwalniać ten dotąd uwięziony w oceanach czy w ziemi. Coraz słabsze lasy, mniejsze powierzchnie zielo
ne w zabetonowanych miastach, nie są w stanie przetworzyć go w procesie foto
syntezy w życiodajny tlen.
Nieprzypadkowo, każdy nowy bilans kli
matyczny wypada gorzej od poprzedniego.
Podejmowane przez społeczność między
narodową działania wciąż są niewystarcza
jące. Można odnieść wrażenie, że Unia Eu
ropejska, lider w zmaganiach z ocieplaniem się klimatu - nierzadko samotnie zostaje na placu boju. Zwłaszcza że stare lobby wę
glowe i energetyczne trzyma się mocno. Nie chce przyjąć do wiadomości, że dawno nad
szedł czas, by nieprzetworzony, surowy wę
giel ustąpił miejsca efektywności energe
tycznej . Wtórują mu z różnych względów, wspierani przez to lobby, przeciwnicy udokumentowanej wiedzy o przyczynach ocieplania się klimatu.
Odjakiegoś czasu „anty-szczyty” klima
tyczne towarzyszą niemal wszystkim glo
balnym konferencjom COP. (Tak też było w Warszawie). Ciągle ścierają się skrajne
A ntarktyda - monitorow anie po kryw y lodowej
i
stosować dostępną nam dzisiaj wiedzę i ograniczyć procesy prowadzące do zmian klima
tycznych oraz ich skutki dla śro
dowiska i zdrowia ludzi.
Przy poszanowaniu potrzeb społeczeństw.
Pół wieku dyskusji T « oczywisty globalny cel.
1 U Świat dyskutuje o nim od lat sześćdziesiątych ubiegłe
go wieku. Dokładnie od ogło
szenia w 1969 roku słynnego ra
portu ówczesnego Sekretarza Generalnego ONZ, UThanta, który wstrząsnął opinią świato
wą udokumentowanymi dany
mi o zniszczeniu środowiska na
turalnego Ziemi.
Do dziś rezultaty globalnych debat i ne
gocjacji są nikłe.
Pokazała to również odbywająca się w Warszawie kolejna z corocznych konfe
rencji ONZ w Warszawie czyli COP 19, chociaż polskie Ministerstwo Środowi
ska uznało, że była sukcesem.
Zgromadziła ponad 12,5 tys. uczestników z 194 krajów świata. Po to, by po raz ko
lejny przygotować solidny grunt pod glo
balne porozumienie w sprawie ochrony kli
matu po 2020 roku! Czyli wypracować konkretne porozumienie w sprawie zatrzy
mania przynajmniej na stabilnym poziomie globalnej emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych.
Co się udało?
Według oceny resortu środowiska na COP 19 ustalono mapę drogową nowe
go porozumienia klimatycznego, które ma zostać podpisane w 2015 roku w Paryżu.
Wstępna wersja nowej umowy będzie go
towa na przyszłoroczny szczyt klimatycz
ny w Peru - COP 20.
Inne osiągnięcie to zapisy o zasilaniu Zie
lonego Funduszu Klimatycznego, który po
wstał przed czterema laty. Powstał, by wspierać działania na rzecz ochrony klima
tu i ograniczanie gazów cieplarnianych w krajach rozwijających się. Fundusz ten ma być zasilany przez państwa rozwinię
te, które jak zapisano (bez szczegółów), ma
ją przeznaczać na ten cel rocznie mini
mum 10 miliardów złotych.
Utworzono również Warszawski Mię
dzynarodowy Mechanizm Strat i Szkód, który ma wspomagać przy
stosowanie się do zmian klima
tu i w jakimś stopniu rekom
pensować ich skutki w krajach rozwijających się. Udało się też polskiej prezydencji (będziemy ją sprawować do przyszłego COP 20) zmobilizować pań
stwa-strony do zadeklarowania ponad 100 milionów dolarów wpłat na Fundusz Adaptacyj
ny dla najbiedniejszych krajów świata.
Porozumiano się również w sprawie mechanizmu fi
nansowego, rekompensują
cego straty tym krajom, któ
re zrezygnują u siebie z wycinki lasów tropikalnych
Takie w idoki to przeszłość?
i obniżą równocześnie emisje dwutlenku węgla.
Nie bez znaczenia w opinii Ministerstwa Środowiska było zaprezentowanie wizerun
ku ekologicznego Polski czyli dotychcza
sowych jej osiągnięć na arenie międzyna
rodowej, m.in. w obszarze redukcji gazów cieplarnianych przy równoczesnym wzro
ście gospodarczym.
Nadszarpnięty wizerunek .rzeczywiście są to sukcesy, sko
ro prestiż gospodarza globalnej acji w trakcie jej trwania z różnych powodów został nadszarpnięty?
Krótko przed rozpoczęciem warszaw
skiej COP 19 Unia Europejska upomnia
ła nasz kraj o niewywiązanie się z obowiąz
ku dotrzymania norm ochrony powietrza (sukces Kioto dotyczy ekologicznej prze
szłości Polski).
Niemal równocześnie ukazał się raport Eu- ropejskiej Agencji Ochrony Środowiska oceniającej jakość powietrza w Europie. Pol
ska jawi się w nim jako epicentrum zanie
czyszczenia atmosfery. Aż 6! z dziesięciu naj
bardziej zanieczyszczonych pyłem europejskich miast to miasta polskie. Kraków znalazł się na trzecim miejscu, zaraz za mia
stami bułgarskimi. Niedaleko za nim Nowy Sącz, Zabrze, Gliwice, Sosnowiec i Katowi
ce. Nie dziwi ten śląski rekord, skoro nadal w naszym województwie koncentruje się aż 40 proc.! krajowych zanieczyszczeń.
Czary goryczy dołożyło publikowane podczas trwania konferencji kolejne wy
Trąby pow ietrzne zaw itały także do nas
danie globalnego „Wskaźnika działalności klimatycznej”.
Świat nie ma powodów do za
dowolenia, a i sumaryczny wynik dotyczący naszego kra
ju jest jednym z najgorszych w Unii Europej skiej.
Ostro krytykowano zor
ganizowanie w trakcie war
szawskiej konferencji świa
towego Szczytu Węgla i Klimatu. Nie miałoby to większego znaczenia, gdyby Polska, w której od co naj
mniej czterdziestu lat dysku
tuje się o bardziej efektyw
nym wykorzystaniu węgla, dysponowała choćby zary
sem proekologicznej, przy
szłościowej strategii ener
getycznej z pełnym rachunkiem ekonomicznym wydatków i zaniedbań w tej dziedzinie! Takiej, której kolejne rządy nie wyrzucają do kosza ze stra
chu przed lobby związkowym. Strate
gii, która potrafi się obronić.
Niestety incydentem, który najmocniej nadwyrężył nasz wizerunek gospodarza szczytu klimatycznego było nagłe, niezro
zumiałe dla delegatów, zdymisjonowanie przewodniczącego konferencji klimatycz
nej Marcina Korolca z funkcji szefa resor
tu środowiska. Pozostał pełnomocnikiem rządu ds. klimatu.
Jego miejsce w resorcie środowiska zajął wiceminister finansów Maciej Grabowski, który za swój priorytet uznał przyśpieszenie eksploatacji gazu łupkowego, czym zaszokował nie tylko rodzimą, ale i zagraniczną opinię pu
bliczną.
Nie zawiedli polscy ekolodzy. Nie dla
tego, że ci pierwsi opuścili w gronie swo
ich zagranicznych kolegów obrady na znak protestu przeciw mizernym efektom kolej
nego globalnego szczytu. Słusznie uznali, że dobre jej przygotowanie i ustalenie terminarza kolejnych spotkań trudno uznać za osiągnięcie.
Swoją rolę doskonale wypełnili na
ukowcy i instytucje pozarządowe. Uczest
niczyli w niej aktywnie nie po, by kryty
kować polski rząd za brak polityki klimatycznej, lecz dla zaprezentowania konkretnych rozwiązań. Wśród nich byli skupieni w Koalicji Klimatycznej na
ukowcy i eksperci oraz liderzy Instytutu na Rzecz Ekorozwoju. Ten In
stytut, wspólnie z Instytutem Badań Strukturalnych przygoto
wał cenny projekt pn. „Nisko- emisyjna Polska 2050”.
W ostatecznej ocenie tej kon
ferencji klimatycznej, warto przytoczyć słowa byłego sekre
tarza generalnego ONZ Kofi Annana, który przed samym szczytem, na łamach jednej z eu
ropejskich gazet, powiedział:
walka z ocieplaniem się klima
tu jest walką o przeżycie. Nie można jej pozostawiać wyłącz
nie politykom.
JOLANTA MATIAKOWSKA
P
ierwsza połowa lat sześćdziesiątych w gomułkowskim PRl-u.
O tym informują głównie piosen
ki płynące z radia i śpiewane na powiato
wym poziomie, podczas dancingu w przy- hotelowej restauracji: „Rudy, rudy rydz”,
„Nie płacz, kiedy odjadę”, itp. Z tą rzeczy
wistości ą, czy raczej: nierzeczywistością, zderza się tytułowa Ida, nowicjuszka, która za cztery dni ma przyjąć śluby za
konne. To od jej twarzyczki zaczyna się film Pawła Pawlikowskiego. Skupiona dziewczyna w zakonnej chustce na głowie, podmalowuje rysy figurze, która, co oka
że się w następnej chwili, jest wyobraże
niem Chrystusa z gorejącym sercem i wy
ciągniętą ręką, najwidoczniej odświeżana na uroczystość ślubowania kilku nowicju- szek. W następnej scenie poniosą we cztery owego Chrystusa na swoich barkach i postawią na postumencie pośrodku klasztornego dziedzińca. Czy stąd go za
brały na czas owych kosmetycznych za
biegów, czy był gdzieś schowany? To waż
ne, bo w tym filmie pada wprost zdanie:
„A co, jeżeli Boga nie ma?” A spod skó
ry tej opowieści cały czas przebija się na powierzchnię pytanie: „Gdzie wtedy był Bóg?”
Punkt wyjścia filmowej opowieści:
przeorysza nakazuje nowicjuszce Idzie pojechać do ciotki, Wandy Guzy, o któ
rej istnieniu Ida nie wie. Jest dzieckiem wychowanym w sierocińcu, resztę swe
go dotychczasowego życia spędziła w klasztorze; czy pozostanie w nim do śmierci? Dochodzi do spotkania z ciotką, kobietą czterdziestoparoletnią, jak się rychło okaże alkoholiczką, pro
wadzącą chaotyczne życie seksualne z przygodnymi mężczyznami. Jest sędzią.
Obserwujemy ją podczas rozprawy, gdy orzeka w jakimś absurdalnym procesie o morderstwo dokonane szablą ekslegio- nisty, co starczy, by z oskarżonego zro
bić zwolennika Piłsudskiego, wroga tak zwanej socjalistycznej ojczyzny. Twarz towarzyszki sędzi jest kamienna, może śmiertelnie znużona. Cóż, nie w takich procesach uczestniczyła. Ale jako proku
rator. Powie o tym Idzie: „To ja jestem krwawa Wanda” ! Idzie nic to nie mówi.
„Kilku oskarżonych wysłałam na śmierć”
Ida pyta: za co? Odpowiedź ciotki: „Bo byli wrogami ludu”. Ponadto Ida dowia
duje się od ciotki, że tak samo jak ona, jest Żydówką, co nie robi na niej specjal
nego wrażenia. Dowiaduje się też, że jej matka była ruda. „Ty też jesteś ru
da?” - pół pyta, pół stwierdza ciotka Wanda. Ida potakująco skinęła głową.
Dziewczyna jest bierna, zamknięta w so
bie, o ruchach dość kanciastych, wysła
wia się zdaniami prostymi nierozwi- niętymi. Klasztorna szkoła powściągli
wości i nie paplania po próżnicy? Czy też reżyser musiał dostosować się do ogra
niczonych możliwości niezawodowej aktorki? Jednak ta powolność i bierność, a nawet brak wyrazu, nie razi, ponieważ to, co rozumiemy przez aktorstwo, wzię
ła na siebie Agata Kulesza.
Ida chce dowiedzieć się gdzie są po
chowani jej rodzice.
Wybierają się z ciotką w Polskę wcze
snych lat sześćdziesiątych, jadą samocho
dem i tak zaczyna się jeszcze jeden pol
ski wariant „filmu drogi”. Jest to kraina odrażająca, ludzie odpychający; prawda, że jesteśmy na wsi, ale pamiętam polską wieś z tamtych lat, z wędrówek autosto
pem. Panowie, bez przesady! Nie tylko da
ło się wtedy żyć. Chciało się żyć! Co in
nego dramat, który jest przedmiotem fil
mu; możemy z bohaterką zstępować do piekła, ale to piekło ma być w niej, a nie w scenografii i zdjęciach. Czy reżyser chce powiedzieć, że ludzie byli wtedy podli, stąd też i ta Polska była na ich miarę? Ni
by pełno wszędzie obrazów, figurek róż
nych świętych, tudzież krucyfiksów, a jak zajrzeć w czyjeś życie głębiej, okazuje się, że to wszystko to tylko dekoracje. Ludzie noszą w sobie zło, kłamstwo, i zbrodnię.
Ciotka Wanda zrujnowała swoje życie „dla sprawy”, dla której żywi coś w rodzaju
„Haasliebe”; chłop, który mieszka w do
mu Lebensteinów (rodzina Wandy Guze i Idy), raczej żałosna rudera, buda niż dom, powie, gdzie są pochowani rodzice Idy, jeśli ta zrzeknie się prawa do owego nędz
nego domu; trzebaż dodawać, że to on za
rąbał siekierą jej rodziców i zakopał w tym grobie; ba, tę rodzinę jego ojciec wpierw ukrywał, ale poszło w końcu o ten dom;, A- dlaczego mnie tam nie ma?” py
ta Ida. Z dna rozkopanej jamy, z której wy
dobył na wierzch czaszki i kości, pada od
powiedź: „Bo byłaś niepodobna do ży
dowskiego dziecka” Podrzucił niemow
lę na próg plebanii. Ida i ten jej klasztor!
Cóż ona wie o życiu, z które
go rezygnuje, dla kogo? Dla te
go, którego gipsową twarz oży
wiała farbkami w pierwszej scenie filmu? Ida raz tylko wybucha zdławionym śmie
chem: gdy po spotkaniu z ciot
ką i odkryciu prawdy o okolicz
nościach śmierci swoich rodzi
ców, wróciła do klasztoru: ni
gdy nie śmieszył jej sposób, w jaki siostry spożywają nader skromny posiłek. Ach, cóż za sztuczne zachowanie! A mo
że one same, a zwłaszcza to, co wybrały, jest sztuczne i godne co najwyżej parsknięcia? Z dru
giej strony, jeśli to życie poza klasztorem, wygląda tak, jak wygląda (w tym filmie!), to może rzeczy
wiście lepiej było zamknąć się w tym do
mu ni to żywych, ni umarłych?
Kości zostają przewiezione na cmen
tarz żydowski, złożone w grobie rodzi
ny Lebensteinów. W ciotce Wandzie na chwilę zapala się płomyk czułości dla Idy, jedynej osobie na świecie, z którą
„krwawą Wandę” łączą więzy krwi.
W czasie tej jazdy po gomułkowskiej Polsce - przez drzwi słyszymy jaką specjalistką od przesłuchań klasowych wrogów musiała być ta kobieta, skoro opornego chłopa bierze w monotonny krzyżowy ogień pytań, ta umiejętność, jak widać, pozostała w niej na za
wsze - j e s t równocześnie jazdą w głąb siebie. Agata Kulesza, swoim kunsztem, uwiarygodnia samobójczą decyzję
„krwawej Wandy”, decyzję, która przez cały czas kołacze, się, dojrzewa pod po
wierzchnią filmu.
Ida przyjeżdża na pogrzeb ciotki, po
grzeb, który jest komunistyczną karyka
tura pogrzebu katolickiego, przebiera się
tura pogrzebu katolickiego, przebiera się