14-16 listopada Miejska Galeria Sztu
ki w Częstochowie i jej najbliższe otocze
nie stały się sceną kolejnej odsłony cyklicz
nego spotkania na temat sacrum. Impre
za odbywa się od 1991 roku co trzy lata.
Wśród różnorodnych działań częstocho- wianie mogli już uczestniczyć w wysta
wach, wykładach, koncertach, akcjach plastycznych, sypaniu mandali przez ty
betańskich mnichów, a także spektaklach teatralnych. W tym roku organizatorzy byli niezwykle tajemniczy i hasło ujawnili do
piero w czasie rozpoczęcia spotkania.
Pierwszym działaniem sacrum?profanum była wystawa Justyny Rybak składająca się ze zmidtiplikowanych plakatów rozsta
wionych na placu Biegańskiego i na dep
taku w III Alei aż do MGS-u. Artystka wy
korzystała rozpowszechnione w naszej kul
turze znaki-symbołe, by pokazać płynność granicy między pojęciami, gdy dla wielu przestrzeń rytualna nie musi być tożsama
z religią.
Tegoroczne spotkanie składało się przede wszystkim z rozmaitych akcji za
miast z trwałych i autonomicznych dzieł, które wypełniłyby przestrzenie galerii. Ich jednorazowość była zaproszeniem dla od
biorców. Domagała się obecności w okre
ślonym miejscu i czasie oraz uczestnic
twa zamiast kontemplacji. Oczekiwanie interakcji ujawniała także ankieta spo
łeczna na temat sacrum, przeprowadzo
na przez studentów Wydziału Sztuki A JD.
Odpowiedzi były emitowane w czasie trwania poszczególnych wydarzeń z gło
śników u stóp Jasnej Góry. Organizato
rzy próbowali w ten sposób udowodnić, że nawet w społeczeństwie coraz bardziej zsekularyzowanym pytanie o sacrum po
jawia się w życiu każdego.
Kolejnym działaniem był performans Arti Grabowskiego, absolwenta ASP w Krakowie, jednego z bardziej uznanych artystów swojego pokolenia. Przedstawio
ny przez niego program: 3, 2, 1 urzekał środkami, plastycznością oraz precyzją wykonania. Artysta nie posługiwał się sło
wem, odgłosy ograniczył do znaczących kaszlnięć, podkreślając tym samym nie
możność wyrażenia w języku ogólnym osobistego doświadczenia. Elementy pantomimy oraz działań pirotechnicznych tworzyły przejmujące widowisko o poszu
kiwaniu sacrum. Opowieść o procesie pa- rarytualnym budowały stopniowe meta
morfozy, zaznaczane zrzucaniem kolej
nych koszul oraz złoceniem swojego cia
ła w czasie projektowanego lotu.
Happening Andrzeja Szarka „ Czy
ściec”. „Rzeka "przybrała kształt oczysz
czającej podróży w kierunku Jasnej Gó
ry. Za pomocą wody i ognia uczestnicy osiągali katharsis, choć pokazy pirotech
niczne ujawniały również ambiwalencję ognia, możliwość jego okiełznania w ce
lu uświetnienia rozmaitych uroczystości.
Częstochowę reprezentowało dwoje artystów - Anka Fugazi w programie
„ Związki organiczne ” oraz Marian Pa
nek w „Autoportrecie rytualnym na 33 czarne parasole i 33 czarne kapelusze w 33 etiudach z białym gołębiem w tle ".
JOANNA KOTKOWSKA
K ad ry C zęstochow y
10 listopada w OPK „Iluzja” ogłoszono wy
niki konkursu Częstochowa w kadrze. Wzięło w nim udział 23 autorów, a ich prace różniły się gatunkiem i stylem, co można było zobaczyć na piątkowym i sobotnim pokazie. W tym roku nie obyło się bez problemów; niektórzy nawet wieścili, że 14. edycja nie dojdzie do skutku, a konkurs zostanie zastąpiony formułą przeglą
du (Przegląd Iluzja 2013 odbył się 11 listopada jako impreza dodatkowa).
Konkurs dla filmowców-amatorów wystar
tował w 1994 i do 1997 organizowano go pod nazwą Teraz ja!; wśród jurorów pojawili się m.in. P. Łazarkiewicz, Ł. Wylężałek, M. Dej
czer, T. Kotlarczyk, T. Sobolewski, M. Piwo- woski, J. Zaorski, L. Majewski, X. Żuławski, W. Krzystek, J. Bławut, M. Tkaczyński. Podob
nie jak w poprzednim roku pracom jury prze
wodniczyła Lidia Duda, autorka reportaży, fil
mów i seriali dokumentalnych. W składzie ju ry znaleźli się również: A. Kalinow ska, J. Mielczarek i T. Piersiak.
Główną nagrodę w tegorocznym konkursie otrzymał obraz animowany Michała Sałaty Ko
miniarz, którego autor prezentował się już w po
przednich latach (2006 i 2007). Drugie miejsce przyznano Populacji Jacka Janikowskiego, trze
cie miejsce oraz statuetkę „Gazety Wyborczej”
wręczono Tomaszowi Wiśniewskiemu za doku
ment montowany Na śniadanie Częstochowa.
Wyróżnienia otrzymali: Katarzyna Sikora, Wio
letta Tomala i Weronika Wróblewska za film Ką- kole oraz Sebastian Puchała i Bartosz Mielcza
rek za Egzamin.
H u b erm an w now ej od słon ie
W tym roku organizatorzy Festiwalu Wioli- nistycznego im. Bronisława Hubermana przy
gotowali niezwykle atrakcyjny program. Były występy zagranicznych wirtuozów (skrzypka Soo-Hyun Parka z Korei Południowej w czasie koncertu inauguracyjnego, prowadzonego przez Vladimira Kiradjieva z Bułgarii), prawykona
nie koncertu altówkowego Krzysztofa Penderec
kiego w transkrypcji na saksofon i orkiestrę au
torstwa Pawła Gusnara, wykładowcy Uniwer
sytetu Muzycznego w Warszawie, który wystą
pił także jako solista, prezentacje utworów mniej popularnych, np. III Symfonia koncertu
jąca Aleksandra Tansmana. Zgodnie z panują
cym duchem interdyscyplinarności, inauguracji festiwalu towarzyszyła wystawa prac Janusza Burzyńskiego Burzy Andante Picturoso oraz Yuliyi Pavlyuk.
Nowością był Konkurs Kameralistyki, ocenia
ny przez międzynarodowe jury, w składzie:
prof. M. Nosowska, prof. D. Wasiliew, prof. Z.
Łapiński, prof. P. Reichert oraz dr hab. A. Klo
cek, dyrektor artystyczny Filharmonii Często
chowskiej. Wystąpiło 10 duetów z Polski i Li
twy, studentów i młodych absolwentów szkół muzycznych. Zwyciężyli Magdalena Bojanowicz (wiolonczela) i Mischa Kozłowski (fotepian) z Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
Kolejną atrakcją był występ Młodej Filharmo
nii, projekt Fundacji Zwierciadło. Częstochowa była drugim przystankiem prawie 40-osobowe- go zespołu uczniów szkół muzycznych różnych poziomów (od 14 do 23 lat) i solistów: Emanu
ela Salvadora z Portugalii i 14-letniej pianistki z Wrocławia Izoldy Kierc. Podczas festiwalu za
prezentowano utwory Manuela Ponce’a, Wol
fganga Amadeusza Mozarta, Henryka Mikoła
ja Góreckiego oraz Ludwiga van Beethovena.
In struk taż (d e )lk o n stru k cji
Już po raz trzeci w Częstochowie odbył się Fe
stiwal Dekonstrukcji Słowa „Czytaj!”. Od 14 do 20 października wszyscy wielbiciele słów, tak
że w formie niekonwencjonalnej, zaproszeni zo
stali do szczególnej aktywności. Troje głównych organizatorów: Agnieszka Batorek (Biblioteka Miejska im. W. Biegańskiego), Adam Florczyk (Centrum Promocji Młodych) oraz Tomasz Florczyk (polonista z Zespołu Szkół Plastycz
nych), pozyskało wsparcie wielu instytucji kul
turalnych (Biblioteki Miejskiej, OPK Gaudę Ma- ter, ROK-u, Muzeum Częstochowskiego) oraz Wydziału Kultury, Promocji i Sportu Urzędu Miasta.
Jednym z pierwszych wydarzeń była wysta
wa poświęcona typografii, przygotowana przez studentów Instytutu Plastyki AJD (z pracowni prof. A. Półroli-Koćwin) oraz uczniów Zespo
łu Szkół Plastycznych. Nie zabrakło spotkań z uznanymi pisarzami: Sylwią Chutnik (Cwania- ry, nominowane do tegorocznej Nike), Ignacym Karpowiczem (ostatnia książka Ości), Piotrem Macierzyńskim (laureat jednej z edycji Konkur
su im. Haliny Poświatowskiej), Ziemowitem Szczerkiem oraz Krzysztofem Piskorskim, za
dbano również o ich następców (były np. warsz
taty pisania scenariuszy). Po raz kolejny często- chowianie mogli spotkać się z Krzysztofem Bart
nickim, tłumaczem Finnegans Wake Jamesa Joyce’a wyróżnionym przez „Literaturę na Świe- cie”. Tym razem autor zastanawiał się nad śla
dami obecności w księdze utworów Witolda Lu
tosławskiego, przekształcając ją tym samym w kosmos pozbawiony granic. Polską fantasty
kę reprezentował Krzysztof Piskorski.
Pozostałe imprezy również krążyły wokół książek. Delikatesy Kulturalne La Hacienda przygotowały Grę w klasy śladami Julio Corta- zara. Poza tym były rozmaite adaptacje i insce
nizacje literatury; interpretacje muzyczne (np.
prozy Białoszewskiego Asia Min czy Bruno Schulza Krzyśka Niedźwieckiego z grupą Bak- szysz), filmowe (inspirowane prozą Marka Sie- prawskiego FotoloF z taperką zespołu Wolność Ptaków Drażni Drzewa czy Kronika wypadków miłosnych wg prozy Tadeusza Konwickiego), te
atralne...
Jak zwykle festiwal godził w przyzwyczaje
nia. Kto wcześniej wyobraziłby sobie koncert w czytelni, a tu Asia Min zastąpiła obowiązko
wą ciszę wbrew nakazom tabliczek.
§
N
■ Zagrali: Teatr from Poland - Armia, Acid Drinkers, Lao Che, Luxtorpeda; hala widowisko
wa - Dżem; klub Rura - Closterkeller; Disco Club Ray - Ewa Farna; restauracja Dobry Rok - Mieczysław Szczęśniak; klub Politech
nik - Stare Dobre M ałżeństw o; filharm o
nia - Grupa MoCarta, Budka Suflera;
■ W ramach Ars Cameralis w Paradoksie wy
stąpiła Thayer Sarrano;
■ Już po raz piąty Tadeusz Ehrhardt-Orgie- lewski odprawił Tadeuszki; tym razem spotka
nie odbyło się w Tori, a prezentowana poezja mu
siała korespondować z jazzem;
■ Podczas kolejnego Salonu Poezji Iwona Chołuj i Waldemar Cudzik interpretowali wier
sze Adama Ziemianina; na fortepianie towarzy
szył im Andrzej Młodkowski;
■ W filharmonii wystawiono spektakl Kallas Marcina Szczygielskiego w reżyserii Dariusza Ta- raszkiewicza z Ewą Kasprzak (Violetta Villas) i Joanną Kurowską (Kalina Jędrusik);
■ Z okazji Święta Niepodległości w filharmo
nii odbyło się wspólne śpiewanie; program Śla
dami dawnych dni - koncert na żołnierską nutę po
prowadził Tomasz Chmiel; wystąpił Chór Filhar
monii Częstochowskiej „Collegium Cantorum”;
■ W ART Foto wystawa prac Arkadiusza Be- licy Mazurskie impresje;
■ W Sali Sesyjnej Urzędu Miasta odbyło się III Sympozjum Historyków, Regionalistów Ziemi Częstochowskiej;
■ 29 października zmarł w szpitalu Roman Lothe; pogrzeb odbył się 4 listopada na cmen
tarzu św. Rocha w grobie rodzinnym.
i
Z pisarką o książkach i... rocku
Nie tylko o swoich książkach, ale także o... rocku, rozmawiała 20 listopa
da z uczniami bystrzyckiej polskiej pod
stawówki polska pisarka Małgorzata Gu- towska-Adamczyk. Stało się tak w ramach kolejnej edycji organizowanej co roku przez Stowarzyszenie Przyjaciół Polskiej Książki imprezy „Z książką na walizkach ", w której wzięło w tym ro
ku udział pięcioro polskich autorów książek dla młodzieży: Małgorzata Gu- towska-Adamczyk Barbara Kosmowska, Paweł Beręsewicz, Grzegorz Kasdepke i Marcin Pałasz.
Autorka przedstawiła bystrzyczanom swoją książkę „ 220 linii - Przygodę z pisaniem rozpoczynałam od książek, których bohaterami byli chłopcy podob
ni do moich synów. Ta została zadedy
kowana zespołowi rockowemu, w którym na perkusji grał ten młodszy. Cieszy mnie więc, że mogę z wami rozmawiać wła
śnie w waszej klasie wychowania mu
zycznego - podkreśliła. Opowiadała, z jakich części składa się perkusja, jak założyć kapelę i wybrać dla niej styl lub jak „wygłuszyć "piwnicę na próby zespo
łu. Wyjaśniła, że tytułowe „ 220 linii ” to liczba linii autobusowych w Warszawie.
Rozmawiała ponadto z bystrzyczana- mi o potrzebie tolerancji, szacunku wo
bec innych ludzi. - Jeśli oczekujemy, że inni uznają nasze prawa, to szanujmy ich prawa. A więc: zanim zareagujesz na sło
wa rodziców, pomyśl; zanim odburkniesz, ugryź się w język. Nie traktujmy się w ro
dzinie jak najwięksi wrogowie, ale z sza
cunkiem - mówiła pisarka. Młodzież do
wiedziała się też, że przy lekturze należy uświadomić sobie, iż autor nie opisuje historii tak, ja k się odegrała w rzeczy
wistości, ale „jak mogła się ode
grać". - Czytając, nie zastanawiajcie się, czy ta mama w książce to dokładnie ja.
Nie o to w książkach chodzi. Szukajcie w nich siebie! Bo literatura to rodzaj psy
choterapii - wyjaśniała pisarka.
Sporo było pytań: o to, czy trudno być pisarzem, ja k długo powstaje książka, skąd autorka czerpie pomysły. -Zżycia, gdy chodzę, to zastanawiam się, czy z da
nej sytuacji, zdarzenia, może powstać po
wieść. Czasami powstaje. A rodzi się pół roku, półtora. Bo to trudna praca - od
powiadała bohaterka spotkania. Nato
miast naszej gazecie powiedziała, że mi
łe zaskoczył ją ten literacki poranek w Bystrzycy. - Młodzież żywo reagowa
ła, jestem zbudowana pytaniami. To znaczy, że wszyscy słuchali w skupieniu i że ich to bawiło. A przecież mówiłam o książce, której nie znali - dodała.
Podobało się też bystrzyczanom. Szó- stokłasista Paweł Cieślar zdradził, że szedł na spotkanie z mieszanymi uczu
ciami. -A le byłem zaskoczony. Nie tyl
ko opowieścią o kapelach i o rocku, któ
ry lubię, ale również o pracy pisarza, o tym, jak rodzi się książka. Takich spo
tkań mogłoby być więcej - zapewnił nas Setną rocznicę urodzin gwarowego pisarza Adama Wawrosza przypomnia
no 23 listopada w trzynieckim Domu Kul
tury na akademii pt. „Z Adamowej dzich- ty”. Galowy program przygotowany przez Radę Obwodową PZKO w Trzyń- cu oraz miesięcznik „Zwrot” był punk
tem kulminacyjnym obchodów Roku Adama Wawrosza.
Program uroczystości składał się z dwóch części. W pierwszej przedstawio
ne zostały wiersze i humoreski Adama Wawrosza. Na scenie pojawili się świet
ni wykonawcy - Karol Suszka, dyrektor Teatru Cieszyńskiego, gawędziarz Tade
usz Filipczyk oraz młode talenty - Tomasz Suchy i Marian Mazur. Wystąpiła również rodzina Wawrosza - jego córka Urszula Czudek oraz wnuk Michał Czudek. Całość przeplatana była pieśniami ludowymi w wykonaniu kapel „Olza”, „Oldrzycho- wice” i „Górole”, solowo śpiewały Doro
ta Bartnicka i Jolanta Niemiec.
W drugiej części sobotniego wieczora pokazano humorystyczne j ednoaktówki Wawrosza „Malowane wajca”, „Zolyty”,
„U Drzónzgały po wypłacie” oraz „Jako mać, tako nać” w wykonaniu amatorskich zespołów teatralnych miejscowych kół PZKO w Wędryni, Nydku, Jasieniu i Mi- likowie.
W foyer Domu Kultury widzowie mo
gli natomiast obejrzeć wystawę nt. życia i twórczości Adama Wawrosza, przygoto
waną przez Mariana Steflka. Redaktor na
czelna „Zwrotu”, Halina Szczotka ogłosi
ła wyniki konkursu literackiego im. Adama Wawrosza. Nagrody i wyróżnienia otrzy
mali: Otmar Kantor, Andrzej Strokosz, Władysław Wrana i Wacław Kapsia.
Zaolzie pomaga pieśnią Artyści z Zaolzia włączyli się do ak
cji ratowania organów w kościele Jezu
sowym w Cieszynie. W niedzielę 24 li
stopada, w przeddzień 90. rocznicy po
święcenia tego instrumentu, w tej najstar
szej na Śląsku Cieszyńskim świątyni ew angelickiej, zaprezentow ały się przed zapełnionym do ostatniego miej
sca kościołem chóry „Collegium Iuve- num” i „Canticum Novum” pod batutą Leszka Kaliny oraz soliści: organistka Marta Wierzgoń i piosenkarka Noemi Bocek.
Jak powiedziała Danuta Siderek, pro
wadząca wspólnie z Piotrem Sikorą kon
cert, kościół Jezusowy był zawsze bliski sercom mieszkańcom lewego brzegu Olzy. - Nasi pradziadowie odwiedzali go, gdyż nie było jeszcze kościoła Na Ni
wach, ani świątyń ewangelickich w in
nych miejscowościach. Czujemy się zo
bowiązani do przynajmniej symbolicznej pomocy w ratowaniu tych orga
nów — podkreśliła. Podobnie mówiła podczas występu Noemi Bocek. Wspo
minała, że jej praprababcia chodziła do kościoła Jezusowego co niedziela aż z Oldrzychowic. - 1 to boso, buty wkła
dała dopiero tuż przed kościołem - opo
wiadała.
A Zaolziacy przygotowali dla przyja
ciół z Cieszyna prawdziwą ucztę ducho
wą, i to bardzo urozmaiconą. Pierwszy z chórów (oba działają w ramach Polskie
go Towarzystwa Artystycznego „Ars Musica”), gimnazjalny „Collegium Iuve- num”, zaśpiewał m.in. pieśni: „Tota pul- chra es Maria” Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego oraz „Glorię” z mszy afro- -brazylijskiej. Natomiast ich starsi kole
dzy z „Canticum Novum” przygotowali m.in.: „Michelle” z repertuaru The Be
atles, „Java Jive” Bena Oaklanda i „Bo- gorodice Djewo” Siergieja Rachmanino
wa. Cztery pieśni zespoły wykonały wspólnie. W wykonaniu organistki Mar
ty Wierzgoń zabrzmiała „Sonata nr 1, f-moll, op. 65” Feliksa Mendelssohna Bartholdy’ego, a Noemi Bocek z akom
paniamentem klawiszowym Filipa Macu
ry zaśpiewała utwory z repertuaru Mieczysława Szczęśniaka, Ryszarda Rynkowskiego i zespołu Trzecia Go
dzina Dnia.
Po owacjach na stojąco podziękował ar
tystom zza Olzy proboszcz parafii ewan
gelicko-augsburskiej w Cieszynie, ks. Ja
nusz Sikora.
a<o
1
N
■ Ewelina Sokół-Galwas z Wodzisławia Ślą
skiego zdobyła tytuł Ślązaczki Roku, zwycięża
jąc w konkursie gwary „Po naszymu, czyli po Ślą
sku”. Honorowym Ślązakiem Roku został prof.
Karol Daniel Kadłubiec.
■ Jan Ryłko będzie przez najbliższe cztery la
ta sprawował funkcję prezesa Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego. Decyzja zapadła w Do
mu PZKO w Mostach koło Jabłonkowa, gdzie w niedzielę 24 listopada odbył się Zjazd PZKO.
■ Macierz Szkolna w Republice Czeskiej zo
stała wyróżniona Nagrodą Ondraszka, którą co roku przyznaje kapituła powołana przez Koło nr 6 Macierzy Ziemi Cieszyńskiej w Cieszynie.
■ 21 listopada w Domu Mniejszości Narodo
wych w stolicy Republiki Czeskiej dwunastka pierwszoklasistów, uczniów Polskiej Szkoły im.
św. Jadwigi w Pradze złożyła uroczyste ślubowa
nie. - W pierwszej klasie mamy w tym roku
osiemnaścioro dzieci, ale część nie mogła przy
być na dzisiejszą uroczystość z powodu grypy - powiedziała Agata Vlasakova, kierowniczka pla
cówki.
■ W Pensjonacie „Przy studzience” w Łom- nej Górnej odbyło się seminarium pt. „Redyk Karpacki 2013”. Wykłady wygłosili m.in. Piotr Kohut, Grzegorz Jawor i Michał Milerski.
■ Polskie Towarzystwo Turystyczno-Sporto
we „Beskid Śląski” zakończyło 23 listopada se
zon turystyczny. Setka jego członków spotkała się w Domu PZKO w Bystrzycy.
■ „Collegium Iuvenum”, chór Gimnazjum z Polskim Językiem Nauczania w Czeskim Cie
szynie, jest jednym z najlepszych zespołów śpie
waczych szkół średnich Republiki Czeskiej. Ta
ki w erdykt w ydało m iędzynarodow e ju ry konkursu „Opava Cantat”, gdzie zaolziański chór znalazł się w „złotej” trójce najlepszych.
N
asz wyborny malarz prof Jerzy Han- dermander należy do tych kolegów z profesji, których znam najdłużej. Spotkaliśmy się w roku 1956 w Studium Nauczy
cielskim przy ulicy Jagiellońskiej.
Jurek przybył tu z odległej bieszczadz
kiej krainy, by doskonalić zawód w którym już pracował.
Ja zaś z grupą 21 niedobitków, którzy odbyli egzaminy w Krakowskiej Akade
mii Sztuk Pięknych i nie zostali przyjęci.
Tu na wydziale Rysunku i Prac Ręcz
nych można było doskonalić swoje umie
jętności, ale co najważniejsze, schronić się przed poborem do wojska, by w przyszłym roku móc ponownie ubiegać się o przyję
cie na ASP.
Mieszkaliśmy wtedy wszyscy razem na Koszutce w Domu Studenta, to wspól
ne bytowanie pozwoliło nam na dobre i szybkie zaprzyjaźnienie się.
Później studiowaliśmy obaj na Akade
mii, choć nie na tym samym roku to jed
nakże już jako znajomi.
Jurka zawsze ciągnęło w góry, jeździł sam lub z kolegami w Bieszczady, praco
wał tam m.in. z Arturem Starczewskim
J
erzy Sajdak - należał do najbardziej technicznie uzdolnionych kolegów na roku.Kiedy nad jakimś zadaniem pracowali
śmy przez tydzień, Jurek spoczywał ale my
ślał, jak zrealizować je z najmniejszym wkładem pracy, najprościej, najszybciej i najefektowniej.
Wcześnie oparł swą twórczość na warsz
tacie fotograficznym.
Cały proces twórczy realizował w ciem
ni, wyposażonej w sprzęt, którym się szczycił.
Miał już dobry aparat kiedy my kupo
waliśmy „Zenita”, znał lepiej od nas wszystkie tajniki fotografii i pracy labo
ratoryjnej.
Posługiwał się fotoskładem, kiedy my jeszcze wyciągaliśmy teksty pędzlem...
To wszystko nie znaczyło, że był lepszy od nas, On był po prostu trochę inny.
Był twórcą wielu nagradzanych plakatów, okładek książkowych i wielu druków gra
fiki użytkowej.
Perfekcyjnie opanował technikę seri- grafii realizując wiele prac od pomysłu do wydruku...
przy inseminacji owiec. Bywał w tych górach na wielu plene
rach malarskich, a ostatni swój pobyt sentymentalny zaliczył ja
ko już bardzo chory, niedługo przed definitywnym rozstaniem się nie tylko z górami.
Z tych pobytów mogłaby powstać jeszcze niejedna anegdota.
W okresie stanu wojennego nabył od Andrzeja Czeczota cha
łupę na Prusowie ale niepomyślne zbiegi okoliczności zmusiły go do pozbycia się tej wymarzonej bacówki, przez którą krót
ki czas byliśmy sąsiadami i jeździliśmy razem do Milówki, to
warzyszył nam Dino „pies, który się koniom nie kłaniał”... Tak poinformował mnie Hander w samochodzie, to było zabawne do czasu kiedy za Węgierską Górką nie napotkaliśmy konia w za
przęgu. Cud sprawił, że nie puściłem kierownicy, kiedy Dino sza
lał na widok konia wyrywając się swemu panu bezskutecznie pró- bującymu go „ujeździć”.
Kiedy skończyły się nasze Beskidy Jurek wrócił w czasie wa
kacyjnej włóczęgi do swoich Bieszczad, tamże wstąpił na piwo do knajpki w Ustrzykach Górnych.
Nie piwo jednakże było powodem tej wizyty lecz imię i nazwi
sko wypisane na szyldzie, które profesorowi dziwnie się wydawa
ło znajomym i jak się okazało należało do kolegi, z którym pięćdziesiąt lat temu chodził do tamtejszej szkoły podstawo
wej. Kiedy ponownie się pozna
li, kolega rozpoczął swą opo
wieść jak to ze zwyczajnego sy
na drwala wyrósł na radnego w gminie, jak to go wszyscy sza
nują i kto to u niego w knajpce nie był i z kim się to nie fotogra
fował, kiedy skończył rzekł:
- A tyś Handermander Julek, siedziałeś z Cedzakiem...
- Jurek - sprostował Jerzy - A teraz ty Jurek, tu mi opo
wiedz, czy i ty wyszłeś na lu
dzi i co to z ciebie wyrosło.
...Tu w pięknych ruinach, powstanie Park Pworcowy z fontanna! ścieżkami rowerowymi
na ulicę Mariacką.
Szczyt jego aktywności przypadł na okres największych przemian w Kraju, wchodziło nowe a zanikało to w czym był najlepszy.
Trochę się zatracił, świat usuwał mu się spod nóg.
Zabrakło nam tego grafika, o z daleka rozpoznawalnej sylwet
ce w ruchu, a z bliska o lekko garbatym nosie, przedmiocie na
szych żartów.
Taką samą cechą fizjonomiczną wyróżniał się cały jego szla
Taką samą cechą fizjonomiczną wyróżniał się cały jego szla