• Nie Znaleziono Wyników

Poszukiwania sacrum

W dokumencie Śląsk, 2013, R. 19, nr 12 (Stron 75-78)

14-16 listopada Miejska Galeria Sztu­

ki w Częstochowie i jej najbliższe otocze­

nie stały się sceną kolejnej odsłony cyklicz­

nego spotkania na temat sacrum. Impre­

za odbywa się od 1991 roku co trzy lata.

Wśród różnorodnych działań częstocho- wianie mogli już uczestniczyć w wysta­

wach, wykładach, koncertach, akcjach plastycznych, sypaniu mandali przez ty­

betańskich mnichów, a także spektaklach teatralnych. W tym roku organizatorzy byli niezwykle tajemniczy i hasło ujawnili do­

piero w czasie rozpoczęcia spotkania.

Pierwszym działaniem sacrum?profanum była wystawa Justyny Rybak składająca się ze zmidtiplikowanych plakatów rozsta­

wionych na placu Biegańskiego i na dep­

taku w III Alei aż do MGS-u. Artystka wy­

korzystała rozpowszechnione w naszej kul­

turze znaki-symbołe, by pokazać płynność granicy między pojęciami, gdy dla wielu przestrzeń rytualna nie musi być tożsama

z religią.

Tegoroczne spotkanie składało się przede wszystkim z rozmaitych akcji za­

miast z trwałych i autonomicznych dzieł, które wypełniłyby przestrzenie galerii. Ich jednorazowość była zaproszeniem dla od­

biorców. Domagała się obecności w okre­

ślonym miejscu i czasie oraz uczestnic­

twa zamiast kontemplacji. Oczekiwanie interakcji ujawniała także ankieta spo­

łeczna na temat sacrum, przeprowadzo­

na przez studentów Wydziału Sztuki A JD.

Odpowiedzi były emitowane w czasie trwania poszczególnych wydarzeń z gło­

śników u stóp Jasnej Góry. Organizato­

rzy próbowali w ten sposób udowodnić, że nawet w społeczeństwie coraz bardziej zsekularyzowanym pytanie o sacrum po­

jawia się w życiu każdego.

Kolejnym działaniem był performans Arti Grabowskiego, absolwenta ASP w Krakowie, jednego z bardziej uznanych artystów swojego pokolenia. Przedstawio­

ny przez niego program: 3, 2, 1 urzekał środkami, plastycznością oraz precyzją wykonania. Artysta nie posługiwał się sło­

wem, odgłosy ograniczył do znaczących kaszlnięć, podkreślając tym samym nie­

możność wyrażenia w języku ogólnym osobistego doświadczenia. Elementy pantomimy oraz działań pirotechnicznych tworzyły przejmujące widowisko o poszu­

kiwaniu sacrum. Opowieść o procesie pa- rarytualnym budowały stopniowe meta­

morfozy, zaznaczane zrzucaniem kolej­

nych koszul oraz złoceniem swojego cia­

ła w czasie projektowanego lotu.

Happening Andrzeja Szarka „ Czy­

ściec”. „Rzeka "przybrała kształt oczysz­

czającej podróży w kierunku Jasnej Gó­

ry. Za pomocą wody i ognia uczestnicy osiągali katharsis, choć pokazy pirotech­

niczne ujawniały również ambiwalencję ognia, możliwość jego okiełznania w ce­

lu uświetnienia rozmaitych uroczystości.

Częstochowę reprezentowało dwoje artystów - Anka Fugazi w programie

„ Związki organiczne ” oraz Marian Pa­

nek w „Autoportrecie rytualnym na 33 czarne parasole i 33 czarne kapelusze w 33 etiudach z białym gołębiem w tle ".

JOANNA KOTKOWSKA

K ad ry C zęstochow y

10 listopada w OPK „Iluzja” ogłoszono wy­

niki konkursu Częstochowa w kadrze. Wzięło w nim udział 23 autorów, a ich prace różniły się gatunkiem i stylem, co można było zobaczyć na piątkowym i sobotnim pokazie. W tym roku nie obyło się bez problemów; niektórzy nawet wieścili, że 14. edycja nie dojdzie do skutku, a konkurs zostanie zastąpiony formułą przeglą­

du (Przegląd Iluzja 2013 odbył się 11 listopada jako impreza dodatkowa).

Konkurs dla filmowców-amatorów wystar­

tował w 1994 i do 1997 organizowano go pod nazwą Teraz ja!; wśród jurorów pojawili się m.in. P. Łazarkiewicz, Ł. Wylężałek, M. Dej­

czer, T. Kotlarczyk, T. Sobolewski, M. Piwo- woski, J. Zaorski, L. Majewski, X. Żuławski, W. Krzystek, J. Bławut, M. Tkaczyński. Podob­

nie jak w poprzednim roku pracom jury prze­

wodniczyła Lidia Duda, autorka reportaży, fil­

mów i seriali dokumentalnych. W składzie ju ­ ry znaleźli się również: A. Kalinow ska, J. Mielczarek i T. Piersiak.

Główną nagrodę w tegorocznym konkursie otrzymał obraz animowany Michała Sałaty Ko­

miniarz, którego autor prezentował się już w po­

przednich latach (2006 i 2007). Drugie miejsce przyznano Populacji Jacka Janikowskiego, trze­

cie miejsce oraz statuetkę „Gazety Wyborczej”

wręczono Tomaszowi Wiśniewskiemu za doku­

ment montowany Na śniadanie Częstochowa.

Wyróżnienia otrzymali: Katarzyna Sikora, Wio­

letta Tomala i Weronika Wróblewska za film Ką- kole oraz Sebastian Puchała i Bartosz Mielcza­

rek za Egzamin.

H u b erm an w now ej od słon ie

W tym roku organizatorzy Festiwalu Wioli- nistycznego im. Bronisława Hubermana przy­

gotowali niezwykle atrakcyjny program. Były występy zagranicznych wirtuozów (skrzypka Soo-Hyun Parka z Korei Południowej w czasie koncertu inauguracyjnego, prowadzonego przez Vladimira Kiradjieva z Bułgarii), prawykona­

nie koncertu altówkowego Krzysztofa Penderec­

kiego w transkrypcji na saksofon i orkiestrę au­

torstwa Pawła Gusnara, wykładowcy Uniwer­

sytetu Muzycznego w Warszawie, który wystą­

pił także jako solista, prezentacje utworów mniej popularnych, np. III Symfonia koncertu­

jąca Aleksandra Tansmana. Zgodnie z panują­

cym duchem interdyscyplinarności, inauguracji festiwalu towarzyszyła wystawa prac Janusza Burzyńskiego Burzy Andante Picturoso oraz Yuliyi Pavlyuk.

Nowością był Konkurs Kameralistyki, ocenia­

ny przez międzynarodowe jury, w składzie:

prof. M. Nosowska, prof. D. Wasiliew, prof. Z.

Łapiński, prof. P. Reichert oraz dr hab. A. Klo­

cek, dyrektor artystyczny Filharmonii Często­

chowskiej. Wystąpiło 10 duetów z Polski i Li­

twy, studentów i młodych absolwentów szkół muzycznych. Zwyciężyli Magdalena Bojanowicz (wiolonczela) i Mischa Kozłowski (fotepian) z Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie.

Kolejną atrakcją był występ Młodej Filharmo­

nii, projekt Fundacji Zwierciadło. Częstochowa była drugim przystankiem prawie 40-osobowe- go zespołu uczniów szkół muzycznych różnych poziomów (od 14 do 23 lat) i solistów: Emanu­

ela Salvadora z Portugalii i 14-letniej pianistki z Wrocławia Izoldy Kierc. Podczas festiwalu za­

prezentowano utwory Manuela Ponce’a, Wol­

fganga Amadeusza Mozarta, Henryka Mikoła­

ja Góreckiego oraz Ludwiga van Beethovena.

In struk taż (d e )lk o n stru k cji

Już po raz trzeci w Częstochowie odbył się Fe­

stiwal Dekonstrukcji Słowa „Czytaj!”. Od 14 do 20 października wszyscy wielbiciele słów, tak­

że w formie niekonwencjonalnej, zaproszeni zo­

stali do szczególnej aktywności. Troje głównych organizatorów: Agnieszka Batorek (Biblioteka Miejska im. W. Biegańskiego), Adam Florczyk (Centrum Promocji Młodych) oraz Tomasz Florczyk (polonista z Zespołu Szkół Plastycz­

nych), pozyskało wsparcie wielu instytucji kul­

turalnych (Biblioteki Miejskiej, OPK Gaudę Ma- ter, ROK-u, Muzeum Częstochowskiego) oraz Wydziału Kultury, Promocji i Sportu Urzędu Miasta.

Jednym z pierwszych wydarzeń była wysta­

wa poświęcona typografii, przygotowana przez studentów Instytutu Plastyki AJD (z pracowni prof. A. Półroli-Koćwin) oraz uczniów Zespo­

łu Szkół Plastycznych. Nie zabrakło spotkań z uznanymi pisarzami: Sylwią Chutnik (Cwania- ry, nominowane do tegorocznej Nike), Ignacym Karpowiczem (ostatnia książka Ości), Piotrem Macierzyńskim (laureat jednej z edycji Konkur­

su im. Haliny Poświatowskiej), Ziemowitem Szczerkiem oraz Krzysztofem Piskorskim, za­

dbano również o ich następców (były np. warsz­

taty pisania scenariuszy). Po raz kolejny często- chowianie mogli spotkać się z Krzysztofem Bart­

nickim, tłumaczem Finnegans Wake Jamesa Joyce’a wyróżnionym przez „Literaturę na Świe- cie”. Tym razem autor zastanawiał się nad śla­

dami obecności w księdze utworów Witolda Lu­

tosławskiego, przekształcając ją tym samym w kosmos pozbawiony granic. Polską fantasty­

kę reprezentował Krzysztof Piskorski.

Pozostałe imprezy również krążyły wokół książek. Delikatesy Kulturalne La Hacienda przygotowały Grę w klasy śladami Julio Corta- zara. Poza tym były rozmaite adaptacje i insce­

nizacje literatury; interpretacje muzyczne (np.

prozy Białoszewskiego Asia Min czy Bruno Schulza Krzyśka Niedźwieckiego z grupą Bak- szysz), filmowe (inspirowane prozą Marka Sie- prawskiego FotoloF z taperką zespołu Wolność Ptaków Drażni Drzewa czy Kronika wypadków miłosnych wg prozy Tadeusza Konwickiego), te­

atralne...

Jak zwykle festiwal godził w przyzwyczaje­

nia. Kto wcześniej wyobraziłby sobie koncert w czytelni, a tu Asia Min zastąpiła obowiązko­

wą ciszę wbrew nakazom tabliczek.

§

N

■ Zagrali: Teatr from Poland - Armia, Acid Drinkers, Lao Che, Luxtorpeda; hala widowisko­

wa - Dżem; klub Rura - Closterkeller; Disco Club Ray - Ewa Farna; restauracja Dobry Rok - Mieczysław Szczęśniak; klub Politech­

nik - Stare Dobre M ałżeństw o; filharm o­

nia - Grupa MoCarta, Budka Suflera;

■ W ramach Ars Cameralis w Paradoksie wy­

stąpiła Thayer Sarrano;

■ Już po raz piąty Tadeusz Ehrhardt-Orgie- lewski odprawił Tadeuszki; tym razem spotka­

nie odbyło się w Tori, a prezentowana poezja mu­

siała korespondować z jazzem;

■ Podczas kolejnego Salonu Poezji Iwona Chołuj i Waldemar Cudzik interpretowali wier­

sze Adama Ziemianina; na fortepianie towarzy­

szył im Andrzej Młodkowski;

■ W filharmonii wystawiono spektakl Kallas Marcina Szczygielskiego w reżyserii Dariusza Ta- raszkiewicza z Ewą Kasprzak (Violetta Villas) i Joanną Kurowską (Kalina Jędrusik);

■ Z okazji Święta Niepodległości w filharmo­

nii odbyło się wspólne śpiewanie; program Śla­

dami dawnych dni - koncert na żołnierską nutę po­

prowadził Tomasz Chmiel; wystąpił Chór Filhar­

monii Częstochowskiej „Collegium Cantorum”;

■ W ART Foto wystawa prac Arkadiusza Be- licy Mazurskie impresje;

■ W Sali Sesyjnej Urzędu Miasta odbyło się III Sympozjum Historyków, Regionalistów Ziemi Częstochowskiej;

■ 29 października zmarł w szpitalu Roman Lothe; pogrzeb odbył się 4 listopada na cmen­

tarzu św. Rocha w grobie rodzinnym.

i

Z pisarką o książkach i... rocku

Nie tylko o swoich książkach, ale także o... rocku, rozmawiała 20 listopa­

da z uczniami bystrzyckiej polskiej pod­

stawówki polska pisarka Małgorzata Gu- towska-Adamczyk. Stało się tak w ramach kolejnej edycji organizowanej co roku przez Stowarzyszenie Przyjaciół Polskiej Książki imprezy „Z książką na walizkach ", w której wzięło w tym ro­

ku udział pięcioro polskich autorów książek dla młodzieży: Małgorzata Gu- towska-Adamczyk Barbara Kosmowska, Paweł Beręsewicz, Grzegorz Kasdepke i Marcin Pałasz.

Autorka przedstawiła bystrzyczanom swoją książkę „ 220 linii - Przygodę z pisaniem rozpoczynałam od książek, których bohaterami byli chłopcy podob­

ni do moich synów. Ta została zadedy­

kowana zespołowi rockowemu, w którym na perkusji grał ten młodszy. Cieszy mnie więc, że mogę z wami rozmawiać wła­

śnie w waszej klasie wychowania mu­

zycznego - podkreśliła. Opowiadała, z jakich części składa się perkusja, jak założyć kapelę i wybrać dla niej styl lub jak „wygłuszyć "piwnicę na próby zespo­

łu. Wyjaśniła, że tytułowe „ 220 linii ” to liczba linii autobusowych w Warszawie.

Rozmawiała ponadto z bystrzyczana- mi o potrzebie tolerancji, szacunku wo­

bec innych ludzi. - Jeśli oczekujemy, że inni uznają nasze prawa, to szanujmy ich prawa. A więc: zanim zareagujesz na sło­

wa rodziców, pomyśl; zanim odburkniesz, ugryź się w język. Nie traktujmy się w ro­

dzinie jak najwięksi wrogowie, ale z sza­

cunkiem - mówiła pisarka. Młodzież do­

wiedziała się też, że przy lekturze należy uświadomić sobie, iż autor nie opisuje historii tak, ja k się odegrała w rzeczy­

wistości, ale „jak mogła się ode­

grać". - Czytając, nie zastanawiajcie się, czy ta mama w książce to dokładnie ja.

Nie o to w książkach chodzi. Szukajcie w nich siebie! Bo literatura to rodzaj psy­

choterapii - wyjaśniała pisarka.

Sporo było pytań: o to, czy trudno być pisarzem, ja k długo powstaje książka, skąd autorka czerpie pomysły. -Zżycia, gdy chodzę, to zastanawiam się, czy z da­

nej sytuacji, zdarzenia, może powstać po­

wieść. Czasami powstaje. A rodzi się pół roku, półtora. Bo to trudna praca - od­

powiadała bohaterka spotkania. Nato­

miast naszej gazecie powiedziała, że mi­

łe zaskoczył ją ten literacki poranek w Bystrzycy. - Młodzież żywo reagowa­

ła, jestem zbudowana pytaniami. To znaczy, że wszyscy słuchali w skupieniu i że ich to bawiło. A przecież mówiłam o książce, której nie znali - dodała.

Podobało się też bystrzyczanom. Szó- stokłasista Paweł Cieślar zdradził, że szedł na spotkanie z mieszanymi uczu­

ciami. -A le byłem zaskoczony. Nie tyl­

ko opowieścią o kapelach i o rocku, któ­

ry lubię, ale również o pracy pisarza, o tym, jak rodzi się książka. Takich spo­

tkań mogłoby być więcej - zapewnił nas Setną rocznicę urodzin gwarowego pisarza Adama Wawrosza przypomnia­

no 23 listopada w trzynieckim Domu Kul­

tury na akademii pt. „Z Adamowej dzich- ty”. Galowy program przygotowany przez Radę Obwodową PZKO w Trzyń- cu oraz miesięcznik „Zwrot” był punk­

tem kulminacyjnym obchodów Roku Adama Wawrosza.

Program uroczystości składał się z dwóch części. W pierwszej przedstawio­

ne zostały wiersze i humoreski Adama Wawrosza. Na scenie pojawili się świet­

ni wykonawcy - Karol Suszka, dyrektor Teatru Cieszyńskiego, gawędziarz Tade­

usz Filipczyk oraz młode talenty - Tomasz Suchy i Marian Mazur. Wystąpiła również rodzina Wawrosza - jego córka Urszula Czudek oraz wnuk Michał Czudek. Całość przeplatana była pieśniami ludowymi w wykonaniu kapel „Olza”, „Oldrzycho- wice” i „Górole”, solowo śpiewały Doro­

ta Bartnicka i Jolanta Niemiec.

W drugiej części sobotniego wieczora pokazano humorystyczne j ednoaktówki Wawrosza „Malowane wajca”, „Zolyty”,

„U Drzónzgały po wypłacie” oraz „Jako mać, tako nać” w wykonaniu amatorskich zespołów teatralnych miejscowych kół PZKO w Wędryni, Nydku, Jasieniu i Mi- likowie.

W foyer Domu Kultury widzowie mo­

gli natomiast obejrzeć wystawę nt. życia i twórczości Adama Wawrosza, przygoto­

waną przez Mariana Steflka. Redaktor na­

czelna „Zwrotu”, Halina Szczotka ogłosi­

ła wyniki konkursu literackiego im. Adama Wawrosza. Nagrody i wyróżnienia otrzy­

mali: Otmar Kantor, Andrzej Strokosz, Władysław Wrana i Wacław Kapsia.

Zaolzie pomaga pieśnią Artyści z Zaolzia włączyli się do ak­

cji ratowania organów w kościele Jezu­

sowym w Cieszynie. W niedzielę 24 li­

stopada, w przeddzień 90. rocznicy po­

święcenia tego instrumentu, w tej najstar­

szej na Śląsku Cieszyńskim świątyni ew angelickiej, zaprezentow ały się przed zapełnionym do ostatniego miej­

sca kościołem chóry „Collegium Iuve- num” i „Canticum Novum” pod batutą Leszka Kaliny oraz soliści: organistka Marta Wierzgoń i piosenkarka Noemi Bocek.

Jak powiedziała Danuta Siderek, pro­

wadząca wspólnie z Piotrem Sikorą kon­

cert, kościół Jezusowy był zawsze bliski sercom mieszkańcom lewego brzegu Olzy. - Nasi pradziadowie odwiedzali go, gdyż nie było jeszcze kościoła Na Ni­

wach, ani świątyń ewangelickich w in­

nych miejscowościach. Czujemy się zo­

bowiązani do przynajmniej symbolicznej pomocy w ratowaniu tych orga­

nów — podkreśliła. Podobnie mówiła podczas występu Noemi Bocek. Wspo­

minała, że jej praprababcia chodziła do kościoła Jezusowego co niedziela aż z Oldrzychowic. - 1 to boso, buty wkła­

dała dopiero tuż przed kościołem - opo­

wiadała.

A Zaolziacy przygotowali dla przyja­

ciół z Cieszyna prawdziwą ucztę ducho­

wą, i to bardzo urozmaiconą. Pierwszy z chórów (oba działają w ramach Polskie­

go Towarzystwa Artystycznego „Ars Musica”), gimnazjalny „Collegium Iuve- num”, zaśpiewał m.in. pieśni: „Tota pul- chra es Maria” Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego oraz „Glorię” z mszy afro- -brazylijskiej. Natomiast ich starsi kole­

dzy z „Canticum Novum” przygotowali m.in.: „Michelle” z repertuaru The Be­

atles, „Java Jive” Bena Oaklanda i „Bo- gorodice Djewo” Siergieja Rachmanino­

wa. Cztery pieśni zespoły wykonały wspólnie. W wykonaniu organistki Mar­

ty Wierzgoń zabrzmiała „Sonata nr 1, f-moll, op. 65” Feliksa Mendelssohna Bartholdy’ego, a Noemi Bocek z akom­

paniamentem klawiszowym Filipa Macu­

ry zaśpiewała utwory z repertuaru Mieczysława Szczęśniaka, Ryszarda Rynkowskiego i zespołu Trzecia Go­

dzina Dnia.

Po owacjach na stojąco podziękował ar­

tystom zza Olzy proboszcz parafii ewan­

gelicko-augsburskiej w Cieszynie, ks. Ja­

nusz Sikora.

a<o

1

N

■ Ewelina Sokół-Galwas z Wodzisławia Ślą­

skiego zdobyła tytuł Ślązaczki Roku, zwycięża­

jąc w konkursie gwary „Po naszymu, czyli po Ślą­

sku”. Honorowym Ślązakiem Roku został prof.

Karol Daniel Kadłubiec.

■ Jan Ryłko będzie przez najbliższe cztery la­

ta sprawował funkcję prezesa Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego. Decyzja zapadła w Do­

mu PZKO w Mostach koło Jabłonkowa, gdzie w niedzielę 24 listopada odbył się Zjazd PZKO.

■ Macierz Szkolna w Republice Czeskiej zo­

stała wyróżniona Nagrodą Ondraszka, którą co roku przyznaje kapituła powołana przez Koło nr 6 Macierzy Ziemi Cieszyńskiej w Cieszynie.

■ 21 listopada w Domu Mniejszości Narodo­

wych w stolicy Republiki Czeskiej dwunastka pierwszoklasistów, uczniów Polskiej Szkoły im.

św. Jadwigi w Pradze złożyła uroczyste ślubowa­

nie. - W pierwszej klasie mamy w tym roku

osiemnaścioro dzieci, ale część nie mogła przy­

być na dzisiejszą uroczystość z powodu grypy - powiedziała Agata Vlasakova, kierowniczka pla­

cówki.

■ W Pensjonacie „Przy studzience” w Łom- nej Górnej odbyło się seminarium pt. „Redyk Karpacki 2013”. Wykłady wygłosili m.in. Piotr Kohut, Grzegorz Jawor i Michał Milerski.

■ Polskie Towarzystwo Turystyczno-Sporto­

we „Beskid Śląski” zakończyło 23 listopada se­

zon turystyczny. Setka jego członków spotkała się w Domu PZKO w Bystrzycy.

■ „Collegium Iuvenum”, chór Gimnazjum z Polskim Językiem Nauczania w Czeskim Cie­

szynie, jest jednym z najlepszych zespołów śpie­

waczych szkół średnich Republiki Czeskiej. Ta­

ki w erdykt w ydało m iędzynarodow e ju ry konkursu „Opava Cantat”, gdzie zaolziański chór znalazł się w „złotej” trójce najlepszych.

N

asz wyborny malarz prof Jerzy Han- dermander należy do tych kolegów z profesji, których znam najdłużej. Spotka­

liśmy się w roku 1956 w Studium Nauczy­

cielskim przy ulicy Jagiellońskiej.

Jurek przybył tu z odległej bieszczadz­

kiej krainy, by doskonalić zawód w którym już pracował.

Ja zaś z grupą 21 niedobitków, którzy odbyli egzaminy w Krakowskiej Akade­

mii Sztuk Pięknych i nie zostali przyjęci.

Tu na wydziale Rysunku i Prac Ręcz­

nych można było doskonalić swoje umie­

jętności, ale co najważniejsze, schronić się przed poborem do wojska, by w przyszłym roku móc ponownie ubiegać się o przyję­

cie na ASP.

Mieszkaliśmy wtedy wszyscy razem na Koszutce w Domu Studenta, to wspól­

ne bytowanie pozwoliło nam na dobre i szybkie zaprzyjaźnienie się.

Później studiowaliśmy obaj na Akade­

mii, choć nie na tym samym roku to jed­

nakże już jako znajomi.

Jurka zawsze ciągnęło w góry, jeździł sam lub z kolegami w Bieszczady, praco­

wał tam m.in. z Arturem Starczewskim

J

erzy Sajdak - należał do najbardziej technicznie uzdolnionych kolegów na roku.

Kiedy nad jakimś zadaniem pracowali­

śmy przez tydzień, Jurek spoczywał ale my­

ślał, jak zrealizować je z najmniejszym wkładem pracy, najprościej, najszybciej i najefektowniej.

Wcześnie oparł swą twórczość na warsz­

tacie fotograficznym.

Cały proces twórczy realizował w ciem­

ni, wyposażonej w sprzęt, którym się szczycił.

Miał już dobry aparat kiedy my kupo­

waliśmy „Zenita”, znał lepiej od nas wszystkie tajniki fotografii i pracy labo­

ratoryjnej.

Posługiwał się fotoskładem, kiedy my jeszcze wyciągaliśmy teksty pędzlem...

To wszystko nie znaczyło, że był lepszy od nas, On był po prostu trochę inny.

Był twórcą wielu nagradzanych plakatów, okładek książkowych i wielu druków gra­

fiki użytkowej.

Perfekcyjnie opanował technikę seri- grafii realizując wiele prac od pomysłu do wydruku...

przy inseminacji owiec. Bywał w tych górach na wielu plene­

rach malarskich, a ostatni swój pobyt sentymentalny zaliczył ja­

ko już bardzo chory, niedługo przed definitywnym rozstaniem się nie tylko z górami.

Z tych pobytów mogłaby powstać jeszcze niejedna anegdota.

W okresie stanu wojennego nabył od Andrzeja Czeczota cha­

łupę na Prusowie ale niepomyślne zbiegi okoliczności zmusiły go do pozbycia się tej wymarzonej bacówki, przez którą krót­

ki czas byliśmy sąsiadami i jeździliśmy razem do Milówki, to­

warzyszył nam Dino „pies, który się koniom nie kłaniał”... Tak poinformował mnie Hander w samochodzie, to było zabawne do czasu kiedy za Węgierską Górką nie napotkaliśmy konia w za­

przęgu. Cud sprawił, że nie puściłem kierownicy, kiedy Dino sza­

lał na widok konia wyrywając się swemu panu bezskutecznie pró- bującymu go „ujeździć”.

Kiedy skończyły się nasze Beskidy Jurek wrócił w czasie wa­

kacyjnej włóczęgi do swoich Bieszczad, tamże wstąpił na piwo do knajpki w Ustrzykach Górnych.

Nie piwo jednakże było powodem tej wizyty lecz imię i nazwi­

sko wypisane na szyldzie, które profesorowi dziwnie się wydawa­

ło znajomym i jak się okazało należało do kolegi, z którym pięćdziesiąt lat temu chodził do tamtejszej szkoły podstawo­

wej. Kiedy ponownie się pozna­

li, kolega rozpoczął swą opo­

wieść jak to ze zwyczajnego sy­

na drwala wyrósł na radnego w gminie, jak to go wszyscy sza­

nują i kto to u niego w knajpce nie był i z kim się to nie fotogra­

fował, kiedy skończył rzekł:

- A tyś Handermander Julek, siedziałeś z Cedzakiem...

- Jurek - sprostował Jerzy - A teraz ty Jurek, tu mi opo­

wiedz, czy i ty wyszłeś na lu­

dzi i co to z ciebie wyrosło.

...Tu w pięknych ruinach, powstanie Park Pworcowy z fontanna! ścieżkami rowerowymi

na ulicę Mariacką.

Szczyt jego aktywności przypadł na okres największych przemian w Kraju, wchodziło nowe a zanikało to w czym był najlepszy.

Trochę się zatracił, świat usuwał mu się spod nóg.

Zabrakło nam tego grafika, o z daleka rozpoznawalnej sylwet­

ce w ruchu, a z bliska o lekko garbatym nosie, przedmiocie na­

szych żartów.

Taką samą cechą fizjonomiczną wyróżniał się cały jego szla­

Taką samą cechą fizjonomiczną wyróżniał się cały jego szla­

W dokumencie Śląsk, 2013, R. 19, nr 12 (Stron 75-78)

Powiązane dokumenty