• Nie Znaleziono Wyników

Nie tylko idee mediumistyczne poddawane były ostrej krytyce Kościoła katolickiego;

niepokój budziły także praktyki magnetyczne i hipnotyczne. Podłoże dyskusji nad szkodliwością podobnych zjawisk w doskonały sposób scharakteryzował Włodzimierz Zagórski. Stwierdzał on, że narastające kontrowersje mają swój początek nie tylko w zaniepokojeniu ewentualnymi zagrożeniami dla zdrowia wynikającymi ze stoso-wania hipnozy, ale także stanowią przejaw ścierania się diametralnie odmiennych wizji człowieka i cywilizacji:

Oto jest druga strona tej kwestii – strona nadzwyczaj ciekawa, wnikająca […] w dziedzinę prawodawstwa, etyki, filozofii, ba, nawet i religii, bo stawiająca niejako znak zapytania nad naszym człowieczeństwem.

Więc też niepokoi prawników, filozofów i teologów pojawienie się tego intruza, który na pozór wstrzą-sać się zdaje głównymi podstawami naszych pojęć o moralnej istocie człowieka, a tu i tam odzywają się głosy potępiające praktyki magnetyzerów, owszem nawet domagające się ustaw przeciwko tym „mo-ralnym wiwisekcjom” człowieka65.

Autor poruszył kwestię niezwykle istotną, bo dotykającą tych wszystkich sfer, w których rodziły się wątpliwości i niechęć wobec hipnozy i magnetyzmu. Obu zja-wiskom zarzucano bowiem ogromną szkodliwość, podnosząc między innymi, że wpływ jednej osoby na drugą nie jest w ich przypadku naturalny i może prowadzić do nad-użyć wynikających ze złej woli magnetyzera, któremu poddaje się jaźń pacjenta. Po-dobne odczucia odnotować można także w odniesieniu do kierunku prekursorskiego względem magnetyzmu i hipnozy, czyli mesmeryzmu.

Wzmiankowany już kilkakrotnie Semenenko nie szczędził słów krytyki także magnetyzmowi, poświęcając mu osobną rozprawę. W opracowaniu z 1850 roku do-wodził, że „magnetyzm jest rzeczą niedozwoloną, i że nikomu nie jest dozwolonym ani magnetyzować, ani być magnetyzowanym”66, ponieważ poddanie ciała ludz-kiego woli innego człowieka jest niezwykle drastyczną formą opętania. Identycznych

65 W. Zagórski, Magnetyzm i hipnotyzm, „Niwa” 1888, nr 320, s. 563.

66 P. Semenenko, O magnetyzmie. Nauka miana dnia 9 lutego 1850 roku w kościele Matki Bożej Wniebowziętej, Paryż 1850, s. 26.

argumentów (oraz identycznych zdań i sformułowań, co nasuwa wnioski o mecha-nicznym kopiowaniu i braku samodzielności) używał Domaszewicz w rozprawie opublikowanej pół wieku po ukazaniu się pracy Semenenki. Autor Magnetyzmu… pisał między innymi, że w stanie letargu (hipnozy) zachodzi proces częściowego odłącze-nia się duszy od ciała:

W tym odosobnieniu […] dusza widzi, słyszy, czuje […] swym własnym zmysłem. W tym stanie można z duszą rozmawiać […]. Widzi dusza i czyta myśli osoby posiadającej w swej mocy ciało jej, czyli ma-gnetyzera swojego […], widzi rzeczy nie tylko obecne, ale przenosić się może w przeszłość67.

Jednak „dusza […], zachowując wady swoje i mianowicie próżność, chce zawsze na każde pytanie dać odpowiedź”68; zaczyna się jej wydawać, że poznała nowe światy, a jej moc jest niemal równa potędze boskiej. Dlatego Domaszewicz konstatował, iż:

„jakkolwiek magnetyzm zda się być dobrym, leczy choroby, jest on raczej szkodli-wym, niż pomocniczym. […] Nieraz magnetyzm żadnego skutku sprawić nie może, a często tylko pozornie leczy chorego”69.

Dodawał także, iż magnetyzm:

[…] oddaje ciało jednego człowieka pod władzę drugiego zupełnie tak, iż ten, który ciało drugiego po-siada, rozporządza nim do woli. Jak się ten stan właściwie nazywa? Nazywa się opętaniem, i magnetyzm nic innego nie jest, jak opętanie jednego człowieka przez drugiego70.

Warto jednak nadmienić, że wypowiedź Domaszewicza nie referowała stanowi-ska Stolicy Apostolskiej wobec magnetyzmu, który:

[…] jeszcze nie jest uroczyście […] potępiony. A poniekąd, jeśli się nie obraża moralności i dobrych oby-czajów, jest tolerowanym: lecz, aby nie było wyraźnej lub domyślnej umowy z duchem ciemności, jak w spirytyzmie; nadto, jeżeli magnetyzujący i magnetyzowany są dobrej wiary, uważają magnetyzm za lekarstwo naturalne i użyteczne, tj. magnetyzm tak zwany „zwierzęcy”. Wyższe stopnie magnetyzmu w jego dziwnych nadprzyrodzonych objawach [spirytyzm i manifestacje duchów oraz somnambulizm]

są niedozwolone71.

67 J. Domaszewicz, op. cit., s. 24.

68 Ibid., s. 25.

69 Ibid., s. 27.

70 Ibid., s. 77.

71 Ibid., s. 74. Należy dodać, że według Domaszewskiego opętanie człowieka przez człowieka jest gorsze od opętania przez złego ducha z kilku powodów: (1) duch ciemności nie może bez boskiego przyzwolenia odebrać życia, (2) człowiek ma-gnetyzujący może bezpośrednio rozkazywać duszy, duch ciemności natomiast nie jest władny tego dokonać, (3) magnetyzer może przelać własne upodobania, wady, skłonności w duszę magnetyzowanego, co również pozostaje poza kręgiem możli-wości złego ducha.

Także w cytowanej pracy księdza Wartenberga pojawiła się krytyka magnety-zmu i hipnotymagnety-zmu jako czynników szkodliwych i przeczących zaleceniom Kościoła.

Wartenberg powołuje się tutaj na encykliki z lat 1841, 1847 oraz 1856, pozwalające na stosowanie magnetyzmu wyłącznie w celach leczniczych. Jednak:

[…] dekret ten [tj. encyklika z 1847 r.] potępia w użyciu magnetyzmu „stosowanie zasad i środków wy-łącznie przyrodzonych do rzeczy i skutków wywy-łącznie nadprzyrodzonych, żeby te fizycznie tłumaczyć, co niczym innym nie jest jak obłędem […]”. Odnosi się to przede wszystkim do faktów magicznych: jasno-widzenia, pojawiania duchów, działania magicznego wprost na duszę72.

Tłumaczenie zatem tych faktów czy zjawisk za pomocą metod naukowych sta-nowi herezję i w związku z tym podlega potępieniu73.

Swoistą przeciwwagę dla tego rodzaju wystąpień stanowił artykuł Morawskiego, zamieszczony w „Przeglądzie Powszechnym”74 w 1888 roku i zatytułowany Co to jest hipnotyzm?75. Praca ta charakteryzowała się rzetelnością w przekazywaniu faktów do-tyczących opisywanego zjawiska, przy czym autor nader często powoływał się na krytyczne naukowe opracowanie autorstwa Napoleona Cybulskiego O hipnotyzmie ze stanowiska fizjologicznego (Kraków 1887)76. Hipnotyzm został zatem opisany w aspek-cie przede wszystkim naukowym; dokonana została weryfikacja między innymi po-glądów Ochorowicza oraz powszechnego przekonania o nadnaturalnych

możliwo-72 Ibid., s. 21–22.

73 Podobnie zresztą jak metody badania mediów (chodzi tu o media żeńskie) uznane za nieprzyzwoite. Prawdopodobnie autor ma na myśli badania ginekologiczne przeprowadzane przed seansami, mające na celu zweryfikowanie uczciwości mediów i wykluczenie możliwości fałszerstwa w procesie tworzenia ektoplazmy.

74 Którego ks. Morawski był redaktorem.

75 Jako druk zwarty opublikowany został w Krakowie w 1889 roku. Opracowanie zostało przyjęte z rezerwą między innymi ze względu na dość dowolne potraktowanie i interpretację pewnych faktów. W „Tygodniku Ilustrowanym” z 1889 roku pojawiła się recenzja, w której przeczytać można między innymi, że autor pracy Co to jest hipnotyzm? „przychodzi do wniosku, że to, co w hipnotyzmie daje się krytycznie i naukowo sprawdzić, nie jest nadzwyczajnym, co zaś przedstawia się w hipnotyzmie istotnie anormalnie […], to faktycznie nie daje się ze ścisłością naukową skomentować, zdradza często szarlatanerię, a nawet zabobonność. «Kiedy Tobiasz […] umywał nogi w wodach Tygrysu, wychyliła się z fali potworna ryba, powiada ksiądz Morawski, i groziła mu pożarciem. Młodzieniec krzyknął […]. Ale anioł Rafael kazał mu potwór (chyba potwora) wyciągnąć na ląd i rozpłatać. […] Tak chciałem postąpić z hipnotyzmem». O ile się jednak zdaje, skutek nie ze wszystkim sprostał zamiarowi” – zauważa z przekąsem recenzent (Nowe książki nadsyłane do redakcji „Tygodnika Ilustrowanego”, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 338, s. 400).

76 „Pracę profesora Cybulskiego […] uważam za jedną z najcenniejszych w tym przedmiocie, łączącą trzeźwość poglądów z bogatym zasobem własnych badań i doświadczeń” – pisał Morawski (op. cit., s. 321), dodając, iż osobiście uczestniczył w pokazie hipnotycznym zorganizowanym przez Cybulskiego i obserwował eksperymenty z sugestią, przeprowadzane przez badacza na niejakim panu K. Doświadczenia te, wg Morawskiego, dowodzą niezbicie, że praktyka hipnotyczna pozbawiona jest elementu nadprzyrodzonego (to znaczy nie zawiera się w niej jasnowidzenie czy polepszenie zdolności kojarzeniowych w związku ze zdarzeniami przeszłymi). Dyskutował natomiast z Ochorowiczem (La suggestion mentale, Paryż 1887), któremu zarzucał brak obiektywności we wskazywaniu wyraźnych różnic pomiędzy eksperymentami za-fałszowującymi rzeczywistość a tymi, których efekty są niezbicie prawdziwe. Uważał, że w teorii o udzielaniu się myśli jednego mózgu drugiemu są poważne luki, natomiast doświadczenia przeprowadzone przez Ochorowicza niekoniecz-nie poświadczały prawdziwość jego koncepcji.

ściach zahipnotyzowanych. Morawski szukał analogii między snem a hipnozą, upa-trując w tym ostatnim stanie pochodnej pierwszego. Był ponadto zdania, iż „egzalta-cja władz psychicznych i zmysłów hipnotyka” jest efektem spotęgowanej wrażliwo-ści, która wynika z naturalnego dla snu stanu pobudzenia pewnych funkcji psychicz-nych kosztem hibernacji pozostałych. Uleganie hipnotyzerowi jest natomiast wyni-kiem zasypiania z myślą, że należy ulec sugestiom eksperymentatora. Morawski nad-mienił również, że hipnoza nie służy leczeniu, ponieważ nie potrafi i nie może usu-wać bezpośrednich przyczyn cierpienia fizycznego. Podobnie dzieje się w odniesie-niu do celów moralnych i pedagogicznych, gdyż zabiegi hipnotyczne „na charakter i wolną wolę […] żadnego korzystnego wpływu nie wywarły i wywrzeć nie mogą”77. Takie działania nie tylko nie przynoszą korzyści, lecz wywołują skutki o zdecydowa-nie negatywnym charakterze, powodując stopniowe uzależniazdecydowa-nie się od stanu hipnozy, jak również mimowolne, mechaniczne czy też odruchowe poddawanie się wpływowi oraz gestom hipnotyzera, określanym jako osłabienie woli78. Morawski podkreślił natomiast niezaprzeczalną zaletę hipnozy jako czynnika rozwijającego oraz posze-rzającego obszar badań psychologicznych o wnikliwą obserwację ich przedmiotu.

Pacjent bowiem pozbawiony zostaje świadomości blokującej psychikę, co stwarza okazję do dokładnej penetracji umysłu, a tym samym otwiera nowe możliwości w zakresie leczenia. Pomimo zatem negatywnych ocen i obaw związanych z nasileniem się zainteresowania, przede wszystkim zaś poszerzenia praktyki hipnotycznej, Mo-rawski uznawał, że nauka – w tym także omawiana dziedzina – zdolna jest wykorze-niać przesądy (inspirowane przez złego ducha), oświetlać zaciemnione obszary, które ludzkość stopniowo eksploruje79.

Głosy wyrażające zaniepokojenie, oburzenie czy lęk, starał się uspokoić Zagór-ski, konstatując optymistycznie, że: „umysł prawdziwie religijny może z zupełnym spokojem spoglądać na praktyki magnetyzerów, polegając na tym, że wartość tych

77 M. Morawski, op. cit., s. 335.

78 Jest to nawiązanie do opinii Cybulskiego, który wykazywał negatywne skutki stosowania hipnozy oraz podkreślał moż-liwość uzależnienia od tego stanu.

79 Warto jednak zauważyć, że Morawski negatywnie oceniał całokształt działań hipnotycznych, określając je na początku artykułu mianem „nowożytna magia”. Uważał także, iż jest to rodzaj kolejnej „czaromanii”, zjawiska, które co jakiś czas powraca w formie takich czy innych zainteresowań sferą niesamowitości. „Świadkami jesteśmy – konstatował – cieka-wego zjawiska w umysłowości naszego czasu. […] Dziś nie ma rzeczy tak dziwnych, […] które by nie budziły ciekawości, i nawet wiary, w szerokich kołach inteligencji i nauki. Ci sami ludzie, którzy przed kilkoma laty uśmiechali się […] na wzmiankę o stygmatach św. Franciszka […], dziś mówią i piszą, że te wszystkie zjawiska nie przedstawiają w ich oczach najmniejszej trudności; wierzą nawet cudom czarnoksiężników egipskich, szarlataneriom fakirów, urokom wróżek, wie-rzą p. Ochorowiczowi, kiedy opowiada o mocy rozkazywania myślą w największych odległościach” (M. Morawski, op.

cit., s. 153)

wysokich dóbr, które stanowią moralną istotę człowieka, nie może ulec zatracie ani obniżeniu”80.

Mimo licznych kontrowersji hipnoza i magnetyzm nie stanowiły żadnego zagro-żenia dla Kościoła katolickiego. W przeciwieństwie do teozofii czy spirytyzmu dys-cypliny te miały charakter ściśle naukowy, nie usiłowano nadawać im pozorów religii czy filozofii. Procesy hipnotyczne, somnambuliczne oraz magnetyczne nie powstały w opozycji do doktryny i nauki Kościoła katolickiego, w najmniejszym stopniu nie naruszając ani zasad, ani przykazań wynikających z przynależności religijnej. Argu-ment przeciw tym dziedzinom miał bowiem charakter wyłącznie etyczny (pytanie o moralny aspekt przejmowania kontroli nad świadomością drugiej osoby), a stop-niowo odnoszono tę kwestię do rangi teologicznych rozważań o wpływie jednej woli na drugą („kradzież” duszy, pojęcie opętania przez człowieka itp.).

Sprzeciw Kościoła wobec nowych praktyk dyktowany był jednak przede wszyst-kim polityką tej instytucji, negującej wszystko to, co nie mieściło się w kanonie i ra-mach wielowiekowej tradycji (tak było też na przykład w przypadku szczepionek przeciw ospie, którym stanowczo się sprzeciwiano, ale które ostatecznie zostały za-akceptowane). Dlatego nie dziwi, że praktyki magnetyczne (bioenergoterapeutyczne) i hipnotyczne nie podlegają obecnie ekskomunice i stanowią jedną z ważniejszych gałęzi medycyny niekonwencjonalnej.

Permutacje

Ze względu na liczne aspekty działań hipnotycznych oraz ich rozmaite rezultaty po-jawiły się zagadnienia związane bezpośrednio z tym kierunkiem badań. Istotnym ele-mentem stanu sztucznego snu stawał się aspekt domniemanego jasnowidzenia, in-terpretowanego – w odróżnieniu od rozumienia teozoficznego – jako możliwość po-zazmysłowego przeczuwania wydarzeń przyszłych lub też zdolność do określania jednostki chorobowej u osoby poddanej doświadczeniu. Obydwie ewentualności wy-nikały z przekonania o pobudzeniu ośrodków mózgowych człowieka odpowiadają-cych za swoiste hiperwidzenie, przejawiające się właśnie w postaci przepowiadania przyszłości czy określania dolegliwości cielesnych.

80 W. Zagórski, op. cit., z. 321, s. 658.

Z pojęciem sugestii związany jest natomiast problem przekazywania myśli, czyli tak zwana telepatia. Według współczesnej naukowej definicji Aleksandra Dubrowa i Wieniamina Puszkina jest to „pozazmysłowa percepcja lub przekazywanie myśli i stanu psychicznego pomiędzy ludźmi”81. Podobnie w Glosariuszu okultyzmu identy-fikuje się to zjawisko jako „zdolność odbierania cudzych myśli lub wysyłania swoich komuś, niezależnie od odległości, bez żadnych zmysłowo dostrzegalnych oznak”82.

Związek pomiędzy aspektami umysłowymi czy emocjonalnymi zaistniały w kon-takcie niefizycznym dwóch osób zauważył na przykład van Helmont. Koncepcja sie-demnastowiecznego lekarza zakładała:

[…] że jedną z największych tajemnic świata jest nieznana energia w człowieku, którą on przez wolę i ima-ginację może rozwijać, działać nią na zewnątrz, wywierając swój wpływ trwały na najbardziej oddalone osobniki. Owa tajemnicza energia objaśnia wiele do tej pory trudnych do zrozumienia fenomenów czy cudów i jest podstawą magii i panowania człowieka nad światem83.

W pracy O sugestii myślowej Ochorowicz wspomniał także, że jako pierwszy tele-patię zinterpretował naukowo Mesmer, który jednak unikał wypowiadania się na jej temat ze względu na nieprzychylną atmosferę wokół magnetyzmu. Polski psycholog opisywał wszakże jedno z doświadczeń Mesmera, który:

[…] chcąc zupełnie już przekonać austriackiego uczonego Seiferta o istnieniu działania myśli i działania magnetycznego, zamiast przyjmować chorych poszedł do kiosku, skąd zaczął wysyłać rozkazy myślo-we i robić gesty. Efekt był ten, że wszyscy chorzy oczekujący w sali dostali jakiegoś nerwomyślo-wego roz-stroju, niektórzy nawet ataków. Seifert poinformowany o tym pobiegł do gabinetu przyjęć Mesmera, aby mu donieść o dziwnym stanie chorych, ale ku swemu zdziwieniu nie zastał go w gabinecie. Poszedł więc na poszukiwanie i odnalazł go dopiero w kiosku, uśmiechniętego, jakby oczekującego przybycia uczonego. Na opowiadanie Seiferta lekko się tylko uśmiechnął i odrzekł: — zaraz im to wszystko przej-dzie. Istotnie, gdy weszli na salę, chorzy przychodzili już do siebie84.

Około roku 1784 problemowi transmisji myślowych poświęcił pracę markiz de Dampierre, który pisał:

Kilka razy robiłem doświadczenia tego rodzaju, iż moje medium rozmawiało w salonie z kilkoma oso-bami, które specjalnie starały się zająć je rozmową i zaabsorbować uwagę, a ja z innego pokoju bez wiedzy

81 A. Dubrow, W. Puszkin, Parapsychologia i współczesne przyrodoznawstwo, przeł. z rosyjskiego E. Zakrzewska, Warszawa 1989, s. 285.

82 A. K. Gleic, Telepatia. W: A. K. Gleic, op. cit., s. 79.

83 J. Ochorowicz, O sugestii…, s. 151.

84 Ibid., s. 150.

medium usypiałem je. Medium nie orientowało się w tym, czasem czując nadchodzącą senność uwa-żało, że jest po prostu zmęczone i że źle się czuje – i snu wcale nie pamiętało85.

Zjawiskiem telepatii zajmował się w drugiej połowie dziewiętnastego wieku mię-dzy innymi Richet, przeprowadzając wiele doświadczeń z zakresu odczytywania wartości zakrytych kart. Temat ten podjęli także autorzy Dziwów życia, poświęcając mu osobny rozdział. Zauważyli oni między innymi, iż pierwszy przypadek przesy-łania myśli odnotowano podczas eksperymentów magnetycznych, a:

[…] zjawiska, jakie spostrzegano, polegały na pewnej wspólności czuć (wrażeń) operatora i pacjenta. Dla nas stosunek magnetyczny nie jest niczym innym […] jak tylko zdolnością przesyłania myśli, ograni-czoną w operatorze li tylko do pacjenta, a przez to tym silniejszą. […] P. Esdaille, dr Elliotson, Reichen-bach, przytaczali […] liczne fakty telepatii w stanie hipnotycznym86.

Autorzy kompendium nadmieniali również, że jesienią 1876 roku profesor W. F.

Barrett jako pierwszy poruszył publicznie problem telepatii. W związku z tym roz-poczęto badania mające na celu wykazanie możliwości porozumiewania się za po-mocą myśli. Doświadczenia tego typu opierały się najpierw na wrażeniach dotyko-wych, potem na odgadywaniu treści rysunków i odtwarzaniu ich przez drugą osobę, następnie skupiono się na przesyłaniu odczuć zmysłowych, takich jak smak, węch albo dotyk (między innymi wrażenia bólu).

Temat telepatii podjął również Ochorowicz, który stwierdził, iż przesyłanie wra-żeń umysłowych wyrażać się może także poprzez sugestię myślową działającą na od-ległość. Uważał, iż podobna praktyka jest jedną z najbardziej skomplikowanych dzie-dzin związanych z hipnozą. Ochorowicz przeprowadzał między innymi doświadcze-nia dotyczące „kontaktu magnetycznego” za pomocą dźwięku, który postrzegał jako możliwość łączenia wibracji audialnych z „wibracjami osobowymi indywiduum”.

Kolejne istotne zjawisko związane z hipnozą stanowi postrzeganie aury przez osoby hipnotyzowane. Wzmianka o tym pojawiła się w artykule Józefa Karola Potoc-kiego pt. Fluid życiowy, opisującym eksperymenty profesora Luys’a, kierującego szpi-talem Charité. Doświadczenia Francuza dotyczyły teorii emisji światła i związanego z tym zjawiskiem postrzegania aury.

Z kolei Brunner dowodził związków hipnozy ze złudzeniami, czyli halucynacja-mi uobecniającyhalucynacja-mi się w umyśle osoby poddanej działaniu sztucznego snu. Omamy

85 Cyt. za: Ibid., s. 150.

86 E. Gurney, F. W. H. Myers, F. Podmore, Dziwy życia, z francuskiego wydania przeł. J. K. Potocki, Warszawa 1892, s. 40.

te wywoływane były przez sugestię posthipnotyczną i jawiły się jako mylna interpre-tacja elementów przestrzeni, zastępowanie widzianego obrazu innym, którego obec-ność warunkowana była wydanym przez operatora poleceniem.

Odmiennym efektem stanu hipnotycznego było zjawisko nazwane przez Brun-nera „ekstazą” lub „zachwytem”, wynikające ze wzmożonej „czynności fantazji i na-der bogatą produkcją halucynacji”87. Zjawisko to tłumaczył zdolnością do kreowania spotęgowanych wrażeń zmysłowych, które przekładają się na określony stan emo-cjonalny, rozumiany właśnie jako zachwyt czy ekstaza.

Wszystkie wzmiankowane aspekty marginalne, niejako skutki uboczne hipnozy i dziedzin pokrewnych, stanowią lub stanowiły przedmiot wnikliwych badań. Współ-cześnie dyscypliną najbardziej zajmującą psychotroników jest transmitowanie myśli.

Doświadczenia takie są jednak przeprowadzane bez stosowania hipnozy.

87 M. Brunner, op. cit., s. 61.