• Nie Znaleziono Wyników

Zainteresowanie magnetyzmem i hipnozą w dziewiętnastowiecznej Polsce

Niemal przez cały wiek dziewiętnasty trwał dyskurs dotyczący zasadności stosowania magnetyzmu i hipnozy. Podobnie jak spirytyzm, także i te dyscypliny miały zwolen-ników i adwersarzy. Polemiki odbywały się zresztą zarówno na łamach czasopism, jak i w formie publikacji książkowych. Warto dodać, że hipnoza nadal nie jest uwa-żana za pełnowartościową i nieszkodliwą metodę leczenia.

46 J. Domaszewicz, Magnetyzm. Pożyteczne wiadomości tym, dla których te wyrazy: magnetyzm zwierzęcy, somnambulizm magnetyczny, spirytyzm, są nowe; albo, którzy o tym słyszeli, lecz nie mają należytego pojęcia (z punktu religijnego), Warszawa 1899, s. 22–23.

47 O nieustalonym imieniu.

48 Wiadomości różne, „Słowo” 1894, nr 292, s. 3. Proces zakończył się trzyletnim wyrokiem dla Czyńskiego za „przestępstwo przeciw porządkowi publicznemu i za fałszowanie dokumentów” (Rozmaitości, „Słowo” 1894, nr 296, s.4). Czyńskiemu udowodniono podrobienie dyplomu lekarskiego rzymskiej Reale Academia di Medicina, a biegły, włoski konsul Olden-bourg, stwierdził ponadto, że szkoła taka nie istnieje.

Jednym z pierwszych przejawów zainteresowań sferą mesmeryczną był „Pamięt-nik Magnetyczny”, ukazujący się od stycznia 1816 do grudnia 1818 roku, redagowany w Wilnie przez Ignacego Emanuela Lachnickiego.

Natomiast najwcześniejszych relacji dotyczących zainteresowania Polaków mes-meryzmem dostarcza praca Rzut oka na mesmeryzm Jana Baudoina de Courtenay (War-szawa 1820). Obok istotnych informacji odnoszących się do dziejów magnetyzmu zwierzęcego na przestrzeni ostatniego stulecia, zamieszcza autor także wzmianki na temat rodzimych fascynacji nową dyscypliną.

Pomimo przekonania o sprawczej mocy magnetyzmu Baudouin de Courtenay zdawał sobie sprawę, jak wiele czasu potrzeba, aby nowa sfera zjawisk mogła zostać w pełni zaakceptowana:

Przez magnetyzm wpadliśmy znowu w ciemność świata czarodziejskiego, czarownic i wiedźm: wszystko, co się do tego odnosi, czary, zadania, sympatia, egzorcyzm, amulety, kabalarstwo, […] zjawienia duchów, cudowne leczenia, […] to wszystko wymawia jedno słowo magnetyzm: wszystko to on w sobie zawiera. Lecz z drugiej strony stanęliśmy przy wejściu nowej jutrzenki dla nauk i dla ludzkości, dla nowego odkrycia, które wszystko przewyższa, i klucz nam do najgłębszych tajemnic natury obiecuje, i wcale nowy świat nauk otwiera […]. Doświadczajmy usilnie wartości tego nowego odkrycia jako pewnego jedynie środka leczenia. Porzućmy dawne zabobony, gusła i niedowiarstwo, i uwierzmy prawdzie na nieodzownych czynach, na cudach natury wspartej, a której światła po całej Europie już się rozciągającego, nic już przytłumić nie potrafi49.

Badacz wszakże doskonale przewidział spektakularny sukces magnetyzmu, o któ-rym pisano jeszcze sto lat później, nawet wówczas, gdy koncepcje spirytystyczne były już przebrzmiałe i nie przystawały do szybko postępującego rozwoju cywilizacyj-nego. Konstatował bowiem, że:

Spodziewać się należy, że i Polska postępując z światłem wieku rzuci przesądy o magnetyzmie, o któ-rym wielu mniej pojęcia mających sądzi, że jest kuglarstwem lub szarlatanią, mimo tysiączne jego cuda, stanowiące niezaprzeczone czyny, rzeczywistość i prawdę dowodzące. Taki cud się okazał już i w War-szawie: widziała go zdziwiona publiczność i gazety, jako istotnie prawdziwy ogłosiły50.

W 1844 roku opublikowana została praca Bronisława Ferdynanda Trentowskie-go Demonomania czyli nauka nadziemskiej mądrości w najnowszej postaci (Poznań 1844).

Rozprawa ta dotyczyła mesmeryzmu oraz szczególnego zjawiska z tej dziedziny –

49 J. Baudouin de Courtenay, op. cit., s. 76–77.

50 Ibid., s. 48.

jasnowidzenia. Autor niezwykle sceptycznie odniósł się do tego rodzaju zjawisk, do-wodząc anormalności stanu magnetycznego:

Człowiek znajdujący się w stanie magnetycznym, ogołocon jest, przynajmniej w chwilach paroksyzmu, z rozumu, rozsądku i umysłu. Jego dusza staje się przeto d u s z ą z w i e r z ę c ą . Co straciła jako dusza ludzka, musi pozyskać jako dusza zwierzęca. Instynkt zwierzęcy zatem w nią wstępuje. On jest jej ro-zumem, rozsądkiem i umysłem, a jednocząc ją z ogółem natury, jak duszę zwierzęcą, wiedzie ją do odkrywania lekarskich środków, do przeczuć i przewidywań, czyli do c u d o w n e g o j a s n o w i d z e n i a . I jestże taki stan godzien pożądania? Niechaj go żąda, komu milsza choroba od zdrowia; kto woli być zwierzem niż człowiekiem!51.

Jak jednak widać krytyczne uwagi Trentowskiego nie odstraszyły badaczy, a nowe odkrycia wzbudzały niemałą sensację, na przestrzeni kilkudziesięciu lat zyskując co-raz większą popularność. Brunner wskazywał na przykład:

U nas dr Miłosław Burzyński obecnie zamieszkały w Warszawie, jeszcze w r. 1853 doktoryzując się w Uniwersytecie Dorpackim, umieścił w swej doktorskiej rozprawie wniosek (Thesis), że t.z. magnetyzm zwierzęcy powinien być wprowadzony do fizjologii, ponieważ istnieniu jego zaprzeczyć nie można.

I on wówczas przypuszczał istnienie w organizmie oddzielnej siły, która wywiera wpływ swój na orga-nizm drugi, za pośrednictwem woli52.

Także w 1853 roku w krakowskim „Czasie” pojawiły się relacje dotyczące do-świadczeń z magnetyzmem (nry 130 i 167), przy czym były to wzmianki marginalne, zajmujące zdecydowanie mniej miejsca, niż te dotyczące popularnego wówczas spi-rytyzmu. W tym samym 1853 roku (obfitującym, jak się zdaje, w wydawnictwa oma-wiające magnetyzm), ukazała się książka Reichenbacha, zatytułowana Listy odo-ma-gnetyczne. Natomiast trzy lata wcześniej opublikowana została praca Piotra Seme-nenki O magnetyzmie (Paryż 1850), piętnująca praktyki mesmeryczne i wskazująca na ich szkodliwość z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej.

Na przestrzeni lat zainteresowanie magnetyzmem nie osłabło, powoli przekształ-cając się w nurt naukowy zaliczany do dyscyplin psychologicznych. W przeciwień-stwie do mediumizmu trudno jednak precyzyjnie określić moment, na jaki przypada największa fascynacja hipnotyzmem i magnetyzmem. Zauważyć zatem należy, że w odróżnieniu od budzącego sensację spirytyzmu omawiana dziedzina znajdowała

51 B. F. Trentowski, Demonomania, czyli nauka nadziemskiej mądrości w najnowszej postaci, Poznań 1844, s. 232–233.

52 M. Brunner, op. cit., s. 13–14.

się przez cały wiek dziewiętnasty na peryferiach nauki, stanowiąc nieprzerwanie przed-miot polemik.

Dopiero w latach 1880–1905 uwidoczniała się tendencja do popularyzowania hipnotyzmu i magnetyzmu jako dyscyplin medycznych, nierozłącznie związanych z psychologią oraz badaniami nad chorobami umysłowymi.

W 1886 roku w „Tygodniku Ilustrowanym” pojawia się na przykład wzmianka na temat leczenia hipnozą:

Co do leczenia chorych umysłowo, ciekawą wiadomość przynoszą nam pisma francuskie. Na kongresie naukowym w Nancy dr Voisin zdawał sprawę z leczenia obłąkanych hipnotyzmem wedle metody dra Ochorowicza. Szczególniej jeden przypadek kuracji hipnotycznej jest uderzający. Chora na melancho-lię z osłupieniem i manią samobójczą, po siedemnastu uśpieniach powróciła do zupełnej przytomno-ści. Nie jest to przykład jedyny i dr Ochorowicz twierdzi, że na 70-ciu chorych, poddawanych kuracji hipnotycznej, dwudziestu wróci do zdrowia. Tak wskazują symptomaty polepszenia53.

Natomiast „Wędrowiec” z 1888 roku donosi:

W pewnym szpitalu w Haadze miano na chorym już od dłuższego czasu młodzieńcu dokonać operacji nader trudnej i wiele czasu zabierającej. Ponieważ stan chorego nie pozwalał na chloroformowanie, a za-strzykiwanie kokainy nie skutkowało, przeto doktorowie […] postanowili uciec się do hipnotyzmu […].

Wykonano operację, która trwała całą godzinę. Kiedy chory zbudził się ze snu magnetycznego, oświad-czył, iż widział wszystko, co się około niego działo, ale bólu wcale nie czuł54.

„Słowo” w 1893 roku informowało też o tym, że:

Członkowie francuskiego Towarzystwa Magnetycznego odbyli w tych dniach narady, celem założenia syndykatu magnetyzerów zawodowych […]. Pięćdziesięciu „professionels” przyjmowało udział w obra-dach; a zadaniem syndykatu byłoby „bronić swobody chorego”, w razie gdyby wolał ratunek zwykłego amatora-lekarza od patentowanego doktora. Do syndykatu wejdą sami tylko magnetyzerowie z zawodu, leczyć będą jedynie „magnetyzmem kuracyjnym” i zobowiążą się „nie używać żadnych lekarstw”55.

Hipnoza i magnetyzm stawały się zatem nową nadzieją chorych i obiecującym polem eksperymentalnym dla badaczy. W związku z tym w czasopismach często in-formowano o najnowszych wynikach doświadczeń i odkryć w dziedzinie hipnozy, głównie dokonywanych przez Ochorowicza.

53 S. M. Rzętkowski, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1886, nr 191, s. 143.

54 Z teki „Wędrowca”, „Wędrowiec” 1888, nr 31, s. 371.

55 Rozmaitości, „Słowo” 1893, nr 85, s. 3.

Publikacje prasowe pełniły rolę informacyjną także w zakresie definiowania i opi-sywania zjawisk hipnotycznych, a także dostarczania elementarnej wiedzy na ten te-mat. Sporo informacji przynosiły również rozliczne publikacje książkowe mające za temat wyłącznie hipnozę czy magnetyzm. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdzie-siątych dziewiętnastego wieku wydano znaczną liczbę prac analizujących lub podsu-mowujących badania z tego zakresu, przy czym nie brakowało wśród nich dzieł zo-rientowanych krytycznie.

Obok wydawnictw swoistą rolę informacyjną pełniły także publiczne pokazy zdolności magnetycznych. Jednak już w roku 1882 Brunner ostrzegał, że:

Magnetyzm w ostatnich czasach na dobre się u nas rozgospodarował – […] od pewnego czasu z nasta-niem dłuższych wieczorów stał się niejako zabawką towarzyską, że szkody, które wyrządza i jeszcze wyrządzać będzie, nigdy nie zostaną zrównoważone pożytkiem, jaki przynieść może – jeśli nadal przez zupełnie niekompetentnych traktowanym będzie, jeśli władza lekarska nie ukróci swawoli bezmyśl-nych magnetyzerów, jeśli publiczność nie pozna bliżej natury tych pozorbezmyśl-nych cudów, jeśli wreszcie gwoli zabawy raz na zawsze zabronione nie zostaną publiczne przedstawienia t.z. magnetyzerów56.

Także w „Przeglądzie Katolickim” ostro krytykowano te ostatnie z wzmianko-wanych przez Brunnera praktyki:

Doświadczenia hipnotyczne p. Czyńskiego wywołały w „Warszawskim Dniewniku” artykuł doktora Po-powa, profesora Uniwersytetu Warszawskiego. Dr Popow ze względów zarówno moralnych, jak i fi-zycznych wykazuje szkodliwość publicznych eksperymentów hipnotycznych, które mogą być przed-miotem jedynie badań naukowych i dlatego wypowiada życzenie, które najzupełniej podzielamy, aby publiczne popisy zostały zakazane, tak jak to już ma miejsce w Niemczech, Austrii, Włoszech, Danii I Szwajcarii57.

Niesłabnącym powodzeniem oraz uznaniem cieszyły się natomiast odczyty58, przyciągające bardzo wielu słuchaczy, których potrzeby nikt nie podważał. Naukowe

56 M. Brunner, op.cit., s. 1.

57 Notatki z prasy periodycznej, „Przegląd Katolicki” 1885, nr 50, s. 811.

58 Warto zaznaczyć, że ogromne kontrowersje i jednocześnie zainteresowanie wzbudzały odczyty Ochorowicza. Na przy-kład w 1888 roku w „Tygodniku Powszechnym” pisano: „W ostatnich tygodniach Warszawa cała o niczym innym nie mówiła, jeno tylko o prelekcjach Ochorowicza, wygłoszonych na salach ratusza na korzyść Osad Rolnych. […] Nie pa-miętają ludzie takiego tłoku, jaki towarzyszył prelekcjom Ochorowicza. Wielu od kasy […] musiało odejść bez miejsca […]. Przy tym już w kochanej Warszawie zrobił się szmerek mały. Jeszcze za ostatniego pobytu w Warszawie napadły na Ochorowicza niektóre organizacje specjalne, przezywając go szarlatanem […]. Toteż poprzednicy Ochorowicza, specja-liści lekarze, którzy przed nim wygłaszali swoje odczyty – już zaczepiali prelegenta – […] na ślepo dowodząc, że teorie jego nie mają żadnego znaczenia dla medycyny […]. W odczytach tych niewiele uwzględniał dr Ochorowicz wyników swojej nauki. Poświęcił on raczej prelekcję samej idei i wykazał, na jaki trafiła ona opór. Nie dziwimy się temu, każda idea musi napotkać na taki sam opór” (Rębajło, Pro publico bono, „Tygodnik Powszechny” 1888, nr 13, s. 143). Autor nad-mienił, że odczyt Ochorowicza został dobrze przyjęty przez słuchaczy.

prelekcje dotyczące hipnozy zyskiwały olbrzymią popularność, nawet pomimo ne-gatywnego stosunku lekarzy przede wszystkim do Ochorowicza. Na przykład w 1889 roku na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” Gawalewicz donosił:

Przyznaję się, że dawno nie słuchałem z takim zajęciem publicznego wykładu z katedry, jak dwóch pre-lekcji naszego paryskiego gościa; było nas takich zasłuchanych pełno na sali i galeriach, ale każde słowo prelegenta musieliśmy przyjmować za dobrą monetę. Żałuję, że nie widziałem wśród słuchaczy ani jed-nego ze znajomych lekarzy, który by mi swoje poważne zdanie objawił o wywodach dra Ochorowicza, wchodzących zwłaszcza w zakres medycyny; zeszłoroczna polemika widocznie utkwiła im dotąd za głę-boko w pamięci i zatrzymała w domu. Nie wiem, czy ta ignorancja jest słuszna w wypadku, w którym osobiste względy i uprzedzenia nie powinny wchodzić w rachubę, a sprawa nauki i dobro ogółu stać wyżej ponad prywatą. My, publiczność, my, materiał na pacjentów, możemy tylko z dobrą wiarą słuchać takich wykładów z katedry, dziwić się, głową kiwać […]. Przytaczane przykłady, czerpane z własnych doświadczeń prelegenta budziły ogólne zdumienie; coś takiego słyszało się lub czytało w fantastycznych powieściach, a dzisiaj stwierdza to, jako fakty, poważna nauka w nowej dla siebie dziedzinie badań. Streszczeniem swo-jego „wyznania wiary” w przedmiocie hipnotyzmu i magnetyzmu zakończył doktor Ochorowicz swoje wykłady, o których nie śmiem wydawać żadnego sądu, ale powiedzieć mi wolno […], że były dla ogółu słuchaczy niezmiernie zajmujące, jasno, przystępnie, bez frazesu i treściwie opracowane59.

Warto jednak podkreślić, że o ile prelekcje Ochorowicza miały charakter w pełni naukowy, to trudno do takowych zaliczyć na przykład wystąpienia Czyńskiego.

W „Tygodniku Ilustrowanym” pojawiła się zresztą złośliwa wzmianka na temat nie-naukowego charakteru jego popisów:

Dam sobie mój organ węchu [z powodu epidemii grypy] zahipnotyzować przez dra Czesława Czyń-skiego, który zaczął urządzać w Warszawie seanse hipnotyczno-magnetyczno-terapeutyczne […] i wija przed publicznością niezwykłą władzę sugestyjną, wmawiając w pojedyncze i zbiorowe osoby roz-maite rzeczy60.

Nie brakowało także akcentów jeszcze mniej poważnych, wywodzących się ze sfery towarzyskiej. Oto w „Niwie” w 1885 roku opublikowano artykuł Kazimierza Wa-liczewskiego pt. Hipnotyzm czyli sen nerwowy. Jego autor podnosił między innymi kwe-stię obyczajową, wskazując na zainteresowanie technikami magnetyzowania jako na formę rozrywki. Zanotował również własne doświadczenia w tej dziedzinie.

Natomiast Gawalewicz w jednym z felietonów dowcipnie podsumował użytecz-ność hipnozy:

59 M. Gawalewicz, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 326, s. 204–205.

60 Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 362, s. 374.

Czego jeszcze nie zaczną przypisywać hipnotyzmowi i tłumaczyć tym anormalnym stanem, w którym człowiek przestaje być odpowiedzialną istotą, […] a zmieni się w jakieś bierne, powolne narzędzie cudzej woli […]. Wkrótce nie będziemy mogli być pewni, czy wszyscy nie jesteśmy tylko somnabulikami, ule-gającymi bezwiednie w naszych czynnościach […] obcym wpływom […] i rozkazom silniejszych organi-zmów, oddziaływujących na naszą duchową i fizyczną istotę bez naszej wiedzy. Miałoby to [strony]

dodatnie, gdybyśmy mogli wmawiać w siebie wzajemnie pewne pojęcia, trudne do zaszczepienia w gło-wach twardych […]. Taka sugestia i taki rodzaj hipnotyzmu przydałyby się nam nawet bardzo do ła-twiejszego rozwiązania wielu kwestii61.

Żartobliwą formę posiada również notatka zamieszczona w 1893 roku w „Słowie”:

Nowe zastosowanie hipnotyzmu. Z Nowego Jorku donoszą: „Herald” tutejszy pomieścił wiadomość o sensacyjnym wypadku. Oto do biura policji przyprowadzono pewnego Anglika, który zupełnie był nieprzytomnym, a wyglądał na pijanego. Nie było tedy możności dowiedzieć się o jego nazwisku. Jeden z urzędników wpadł tedy na myśl zahipnotyzowania […] i wówczas Anglik począł odpowiadać na wszel-kie zadawane mu pytania62.

Bardzo liczne były także rozmaite pokazy umiejętności magnetyzerskich i po-krewnych im „cudów”. Na przykład „Słowo” z 1893 roku informuje:

Miss Anna Abbot, głośna z niewytłumaczonej siły Amerykanka, zaangażowana przez dyrekcję naszych teatrów na szereg występów, przybyła do Warszawy […]. Wczoraj […] popisywała się wobec władz teatru i przedstawicieli prasy. Popis ten udał się zupełnie i był istotnie zajmującym. Według wyjaśnień impre-saria Amerykanki, panna Abbott sama podobno nie potrafi wytłumaczyć sobie siły, jaką posiada, a któ-rej źródłem nie jest ani hipnotyzm, ani sugestia. Faktem jest jednak, iż czterech silnych mężczyzn, spo-między obecnych wczoraj na próbnym popisie, nie mogło utrzymać drążka żelaznego pionowo, gdy tylko panna Abbott dłoń swoją do niego zbliżyła63.

W kolejnym numerze pojawiła się zresztą wzmianka o konkurentce „cudotwórczyni”:

Wczorajszy pierwszy publiczny popis miss Anny Abbott w Salach Redutowych nie zdołał ściągnąć więk-szego grona widzów […]. Zdaje się, że i dalsze popisy […] nie będą miały powodzenia, jednocześnie bo-wiem pojawiła się rywalka, miss Gabryel, która popisywać się będzie z podobnymi produkcjami w cyrku, gdzie istotnie jest dla nich odpowiednie miejsce64.

Podobne występy – postrzegane prawie wyłącznie jako forma rozrywki i oparte na zręcznej grze wyobraźnią oraz złudzeniem – stanowiły swoistą przeciwwagę dla

61 M. Gawalewicz, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 352, s. 205.

62 Rozmaitości, „Słowo” 1893, nr 155, s. 3.

63 Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 27, s. 2.

64 Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 28, s. 2.

osiągnięć nauki. Stwarzały jednak fałszywy obraz istoty hipnozy i magnetyzmu, de-precjonując je jako dziedziny balansujące na granicy szarlatanerii.