• Nie Znaleziono Wyników

KRONIKA ZAGRANICZNA

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1856, T. 2 (Stron 125-185)

L I T E R A C K A N A U K O W A I A R T Y S T Y C Z N A .

H istorya angielska M acaulaya. — Literatura hiszpańska; d zieła pana Q uell y Rente. — Zdjęcie z krzyża, fresk T eodora C liasseriau .— H enryk H ein e.—

W iad om ości literack ie.

P o d koniec z e s z ł e g o roku, Macaulay s ł a w n y dziejopis Wielkiej Brytanii, w y d a ł drugie d w a tomy Historyi a n­

gielskiej. Dalszy c i ą g znakomitego dzi eła, któro tyle narobiło o dg ło s u w swoim czasie, był czytany w Anglii z bezprzykładni} na kontynencie pożądl iwością. K s i ę ­ g ar z Longman z a p ł a c i ł aut orowi za ma nuskrypt na dwa tomy 10,000 funtów szter. (040,000 ztp.). Od c z a s ów publikacyi dzi el lorda Byrona, k s i ę g a r z e angielscy nie mieli takiego odbytu. Cał ą ulicę na którśj z n a j d o w a ł a się księgar ni a, gdzi e s p r z ed aw a no dzieło Macaulaya, n ap eł ni ał nieustannie taki tłum l u d z i , że musiano wst rzymać cyrkulacyą p o w o z ó w dopóki k a ż d y Anglik nie kupi sobie owej naj cieka ws zó j z książek. Edyeye nowe w y c ho dz ił y co tydzień: odbijano nar az po 25,000 exemplarzy, a k s ię g a r z e j e s z c z e nie mogli n as tar czy ć obdzielenia 2,000,000 kupujących. W Par yżu Juliusz Premaray, t ł umacz dwó ch piś rwsz ych tomów tego dzie­

ł a, na g w a ł t w z ią ł się do t ł umaczenia dw óc h drugich, i ks iążk a już j e s t pod pr asą. Dzienniki eur opej ski e mi­

mo wojny, p o ś w i ę c a ł y c a ł e kolumny r ozbiorowi lub pa- negirykom tego dzieła: d ot yc hc za s mówią o niem tyle na Zachodzie, że i my p o cz uw a my się do o bowi ązku powiedzenia o tej książce s ł ó w kilka naszym czytelni­

kom, ch oci ażb y tylko dla sumiennego w y w i ąz an i a się z powinności s p r a wo zd aw c y.

Wydana dotąd Historya angi elska Macaulaya dzieli się na trzy części: pierwsza j e s t obrazem wszelkiego rodzaju nadużyć, które s p o w o d o w a ł y upadek i śmierć Karola lg0; w drugiej wyk azu je autor przyczyny z a ł o ż e ­ nia i upadku rzeczypospolilćj; w trzeciej, powody pr zy­

woł ani a Stuar tów i ich os tat eczn eg o wygnania. C z w a r ­ ty tom kończy się wjazdem do Londynu Wilhelma llle°, dnia 15 listopada 1697 roku. Pod zi ał y te nie są w y ­ raźnie oz na c zo ne w dziele, ale wynikaj ą same przez się z w ypad kó w: my zaś zakr eśl amy je mocnićj dla n a ­ dania ja sn oś c i tśj krótkiej notatce.

Przyczyny wielkich wst rząś nięć, które przed w i e ­ kami z a k o ń c z y ł a Anglia powrotem do w z o r o w e g o p o ­ r zą dk u i dobrego bytu, nadto są znane, żeby się tu nad niemi zas tanawiać: dlatego podajemy tylko treść w i d z e ­ nia r ze c zy Macaulaya, nie zaś t re ś ć książki.

Za panowania Karola I, kalwinizm g ł ę b o k o za ko ­ rzeni ł się w Anglii; wyznanie rzymsko-katolickie i a n ­ glikańskie z ar ó wn o były niecierpiane. Rząd c hc i ał w cał ym kraju z a p ro w ad zi ć religią katolicką: oto piórw- szy p owód wzburzeni a u m y s ł ó w , a następnie rewolu- cyi, s tracenia króla i o gło s ze ni a rzeczpospolitój.

Odcięci morzem od s t a ł e g o lądu, z natury z a m ­ knięci w sobie Anglicy, nie czuli wcale potrzeby p r o p a­

g ow a ni a reszty świ ata, j a k to czynili Francuzi za wiel­

kiej rewolucyi 1789 roku. Kłótnie polityczne z a ł a t w i a ­ li pomiędzy sobą j a k familijne z at ar gi , przy d r zw iac h zamknięt ych rozprawiali się z sobą, z pomiędzy siebie w y b i er aj ą c s ędziów polubownych, lub n aj wyżs ze t ry­

bunaty: i z tego to z upeł nego odosobnienia od innych n ar o d ó w wynikło, że mało kto na s tałym lądzie wie­

d z i ał co się dzieje w Londynie, a taż sama Europa, k t ó ­ r a w 92 roku z a w i ą z a ł a koalicyą pr zec iw Francyi, p a ­ t r za ł a obojętnie na ścięcie Karola 1. P ró cz kor zyś ci że nie była niepokojoną z zewnąt r z, rzeczpospolita a n ­ gielska mi ała nadto dwie rzeczy, na których zaz wycz aj zbywa poczynającym rządom: miała pieniądze i miała rozum. Prócz miłości kraju, p os iadał a w i e d z ę p o t r z e ­ bną do ur ząd zen ia się. W k ońcu miała po sobie p r o t e ­ stant ów s t a ł eg o lądu, stronnictwo silne i energiczne,

które w każdym ważny m r a z i e , ważn e o d d a w a ł o jćj

pr zys ługi . . \

Oto okoliczności, które wedle Macaulaya pr zy cz y ­ niły się głównie do z ał o żeni a i utrwalenia rzeczypo spolitej w Anglii. J ak s ł a b ł y i zni kały powoli te p r z y­

czyny, autor w y kł ad a obszernie; za n aj waż ni ej szy zaś powód up ad ku rzeczypospolilej uważa rozdwojenie, k t ó ­ re się w k r a d ł o pomiędzy ludzi s tojących na czele i p o ­ dzieliło ich na dwa stronnictwa: pie rws ze p e ł n e mi ło ­ ści kraju, czyste w s wyc h w i d ok ac h, rozumne i w y ­ t rw a ł e , z a c h o w a ł o n a z w ę P r e z b y t e r y a n ó w ; drugie, g w a łt o w n e , chci we, despotyczne, o b ł ą k a n e przez intry­

g ant ów i z dr aj có w, wz ię ł o n a z w ę Ni w e l a t o r ó w . Niwelatory stanowili mni ejszość w parlamencie, ale ściślćj p oł ączeni z sobą niż Presbyteryanie i p o p i e ­ rani przez c a ł e wojsko, pokonali tych ostatnich p r z e d ­ siębi orczością i o d w ag ą; wyparli ich z wysoki ch s t a n o ­ wisk ja ki e zajmowali, i zajęli sami wszystkie urzędy tak cywilne j a k woj sk owe , o s k a r ż a j ą c Pr es byter yanów o z a s a d y monarchiczne. Zarzut ten był niesłuszny:

dowodem, że na P r e sby ter yana ch mś ci ła się później pr zy wr ó co n a monarchia.

Dopóki trzeba było w a lc z yć i zdobywać, Niwelato- rowie postępowali zgodnie; ale r az d o s z e d ł s z y do w ł a ­ dzy zaczęli się różnić i p r z e ś c i g a ć w n a j d zi wa cz ni e j­

szych p omys ła ch. „ F a n a t y c y ” mówi Macau lay, . nazywa­

j ą c tak Ni w el at o ró w „chcieli nar zuc ić siłą krajowi uto­

pie s wojój go rą cz kowój imaginacyi” . Zwyczaj w s p ó l ­ nej modlitwy został z a k a z a n y nawet po domach. Ko­

ścioły, nagrobki, a rcyd zi eł a sztuki były niszczone lub b ez czes zczon e, wszystkie o brazy Chrystusa i Matki Bo- skiśj spalone. Starożytne p os ągi p ad ł y pod toporem lub z os tał y o dd ane mularzom, żeby j e ubrali p r z yz w oi ­ cie. Cudzołóstwo było k ar an e śmiercią. Wszelkie z a ­ bawy tak publiczne j a k o i prywatne, kar an e s ur owo;

teatra mi ały być zburzone: ci co do nich uczęszczal i s kazani na k ar y pieniężne, a akt or owi e chł ost ani po pl acach publicznych; tańce na linach i wyśc igi konne zostały z a ka z an e.

Prezes parlamentu Barebone postanowił , że do s ł u ­ żby publicznój p rzypus zczeni zo staną ci tylko, kt órych ś wi ętobl iwość będzi e dowiedzi ona autentycznie. Że

0 dowo dy było niełatwo, przeto dla up ros zczeni a r zec zy skreślono p ow ie rz c ho wn y rys ś w i ę t e g o : z a d e k r e t o ­ wano, że za dowód ś wi ętoś ci będzi e u w a ż a n y ciemny ubiór, tudzież twarz s u r o w a , r o zmo wa p eł na cylacyi z Pisma ś wi ęt eg o i wstręt wyraźny do z a b a w i teatrów.

Bezrozumna i dokuczliwa g o r l i w o ś ć fanatyków w y w o ł a ł a zwyczaj ny skutek. Cała Anglia p r z y w i ą z a ­ ł a się silniej do religii, którą jej g w a ł t e m w y d r z ć ć chciano. Niwelatorowie podwoili prześ la do wani a. Obu­

rzenie z każdym dniem rosło. Wielu wysoki ch u r z ę ­ dnik ów państwa p rotes tował o g w a ł t o w n i e , za co r o z ­ strzelani zostali. Skoro z ob ac z o n o , że stronnicy re- wolucyi nie byli więcej o s zczę dzan i od innych, p o w s t a ł s tr ach i pr zer ażenie p owsz echn e. Aż w końcu p r z e ­ b r ał a się miara. Wszystkie stronnictwa p o ł ą c z y ł y się p rz ec i w zgromadzeniu, k tór e po czteroletniej dy kta tu­

rze upadł o bez godnoś ci pod w ł a d z ą wojs kową.

Pan Macaulay uwielbia Cromwella, sądzi go nie j a k o bezstronny historyk, ale j a k Anglik wd zi ęc z ny z a ­ łożycielowi potęgi s we go kraju. „Dziejopisowie z a r ę ­ czali nieraz, mówi Macaulay, nie mo g ą c atoli d o s t a ­ tecznie w y m ot yw o wa ć swoj ego twierdzenia, że Crom­

well u ma r ł w sam cz a s dla ocalenia swej s ławy , że gdyby był ż y ł dłużej, byłby zap e wn e s k oń cz ył we wst y­

dzie i hańbi e” .

Zdaje się, że do stal ecznś m wymotywowaniem twier­

dzenia dziejopisów są znane k ażdemu fakta, których tylko Macaulay widzieć nie c h c e , tojest: że liczba nie­

przyjaciół Cromwella w z r a s t a ł a codziennie, że tyrania j e g o ci ężył a wszystkim, n aw et przyjacioł om, że spiski na życie j e g o mnożyły się z p r z e r a ż a j ą c y m uporem, że w końcu nie w ie dz ą c już na kim pol eg ać, r o z d a w a ł 1 o dbie ra ł co dzień urzędy, że dzień i noc żył w t r w o ­ dze i niepokoju, wi dząc w k ażdym c z yh a ją ce g o na s ie­

bie m o r d e r c ę , co w r e s zc ie sam Macaulay przyznaje, mówiąc: „ ż e Cromwell ilekroć w y d a l a ł się z p ał acu, był otoczony nagiemi p ał as zami swej g wa r d y i ” . To wszystko j e d n a k nie p rz eko ny wa Macaulaya. Dalej, o powiedzi awszy śmierć Cromwella, mówi: „Syn j e go Ryszard wst ąpił po nim na tron tak spokojnie i n a t u r a l ­ nie, j a k nigdy ż ad e n k s ią żę Galii po królu angielskim” . Dlaczego? Bo nie ma jąc ani geni uszu, ani uroku oj­

cows kiego, z o s t a ł przyjęty przez wszyst kie parlye j a ko nar zędzie, którem po myśli swojej s p o dz i ew a ł y się w ł a ­ dać, a w końcu z ł a m a ć j e bez wysilenia. J a ko ż r z e ­ czywiście, po kilkomiesięcznem p an o w a n i u , up ad ł bez oporu ani s t a w y , zost awi aj ąc n ie zg od ę w stronnictwach, wojnę domową w wojsku, a w catćj Anglii zamęt nie do opisania.

Ale p owr óćmy na stanowisko Macaulaya, bo i na ­ czej nie poznamy dzi eła je g o, a o to tylko nam chodzi.

Po śmierci Cromwella Anglia j e sz c z e c hci ał a rze- czypospolitśj; ale po usunięciu się syna je g o, zami es z a­

nie było tak wielkie, niezgody w wojsku i parlamencie tak z a j ad łe , projekta i ambieye s tronnictw tak szalone, że oburzenie wkr ót ce stał o się powsz echn e. Skoro zaś pr zys zła w i a d o m o ś ć , ż e Mo n k , w ó d z armii szkockiej, o g ł o s i ł się obr ońcą w ł a d z y cywilnej, i ma przybyć na czele 7,000 w y ć wi cz on eg o żoł nierza: c a ł y Londyn się zbunt ował . Odmówiono p od a t k u ; wyrobnicy z a n i e ­ c h a w s z y p r a c ę schodzili się tysiącami na szalone z a b a ­ wy; nienawi dzo ny p ar la ment , który się z gr oma dzi ł w Westminsterze, z o s ta ł rozpędzony.

Taki by ł stan rzeczy, kiedy przybył do Londynu Monk. Czł owi ek ten milczący i zimny, bez namiętności ani wyr aźnie o kr eś lo ny ch z as ad , s t a n ą ł z raz u na boku, s ta ra j ąc się z b a d a ć usposobienie o g ó ł u , i wedle niego obmyślóć naj lepszy ś ro de k ex pl oatowania narodu na kor zyś ć w ła sn ą.

Skoro się p r z e k o n a ł , że wojs ko i parlament były w równej p o g ar d zi e u ludu, Niwelatory niecierpiani, r e ­ publikanie bezsilni, o ś w i a d c z y ł się za nowemi w y b o r a ­ mi. , , Dowi edziawszy się o tern c a ł y n a r ó d , powi ada Macaulay, s z a l a ł z radości; gdzi e tylko p o k a z a ł się Monk, o t a c z a ł go tłum i b ł o g o s ł a w i ł mu: dzwony w c a ­ łej Anglii dzwo ni ł y bez pr zer wy , porter p ły n ą ł r ynszto­

kami, Londyn pr zez kilka nocy g o r z a ł od f aj e r w e r k ó w

* illuminacyi na 5 mil d o k o ł a ” .

Wybory odbyły się pośród radości, nadziei i ni epo ­ koju. W końcu mimo drobnych rozr uchó w, które s t a r a ł się w y w o ł a ć pomiędzy wojskiem Lambert, lordowie p o ­ wrócili do izby z którśj wy gnani byli przez blizko lat 12, nowy par lament zapr os ił króla, żeby p o wr ó ci ł do s w e g o państwa. „Niwelalorowie, mówi Macaulay, naj zago rzal si

nieprzyjaciele mona rc hii, ludzie których bezrozumna w ś c i e k ł o ś ć zgub ił a r zeczpospol it ą, pierwsi rzucili się do nóg Karola II, tak j a k niegdyś do nóg Cromwella” .

Karol II p r z y r z e k ł s z a n o w a ć p r awa, opierać się na parlamencie, z a c h o w a ć wszystkim wo js kowym dawne stopnie i żołdy, utrzymać religią protestancką, s z a n o ­ w a ć wolnoś ć wyznań i s pr zedaż dóbr n a r o d o w y c h , tu­

dzież o g ło s ić o gólną amnestyą.

Karol II wst ąpił na tron 29 maja 1660 r o k u , w n a j ­ pomyślniejszych dla siebie w a r un k ac h. Cała Anglia upojona była rado ści ą. Parlament, flota, wojsko, kor- por acye świ eckie i duch owne, na wyśc ig i s k ł a d a ł y m o ­ nar sze dowo dy czci i po sł us z eń st wa . Oświecone ulice Londynu n a p e ł n i a ł t ł u m , który c a ł ą noc b a n k i et ow a ł i z m u sz a ł p rzechodniów, żeby pili za zdr owi e Jego świętobliwój królewskiej mości. Co kilka k r o k ó w b ł y ­ s z c z a ł y ogniska w kt órych lud palił lalki n a ś la du j ąc e c zł o n k ó w b y łe g o p ar la me nt u , miotając p rzeciw nim bezws tydne obelgi. Cromwell w is ia ł na szubienicy, w k o ł o której tańcowano, z ł o r z e c z ą c mu i u r ągaj ąc.

Ale niedługo t r w a ł a owa r a d o ś ć p ow sz ech na.

Wybory odbyły się w począ tku 1661 roku. Nowa izba nietylko nie p o p ie r a ł a ł a s k a w e g o usposobienia Karola II, a l e n a m a w i a ł a go do cofania danych obietnic. P r z e ś l a ­ d ow an ia religijne z a c z ę ł y się na nowo. Izba uchwali ła, ż e k a ż d y jej c z ł o n e k pod k a r ą wy kluczenia z grona, b ędzi e k o m u n i k o w a ł się wed le katolickiego o b r z ę ­ du. Dwa tysiące ks ię ży pr es byterya ński ch w jednym dniu utraciło s woj e posady. Narzucono nową p r z y s i ę ­ g ę dyssydentom pod k a r ą więzienia lub wy gn an ia. Mi­

mo przyobiecanej amneslyi wydano pr ok la ma cyą , n a k a ­ z u j ą cą ws zyst kim sędziom Karola 1, a że by udali się do więzienia. Dziewiętnastu p oddał o się p r aw u, r eszta uci e­

kła. Wk ró tc e s kazani na śmierć, zginęli z wielką o d ­ w a g ą . J eden z nich Tomasz Scott, j a k o ostatnią ł a s k ę prosił z gr oma dzeni a, żeby na g r ob ie j e g o pozwoliło p oł oż y ć kamień z napisem: „Tu leży Tomasz Scott, k t ó ­ r y s k a z a ł na ś mierć Karola I króla ang iels kiego” .

Parlament u ch wa li ł pr awo uznaj ące za zbrodniarza k a ż d e g o , ktoby prosił króla o p rzywr ócenie synom s t r a ­ conych s ęd zi ów Karola 1 ich tytułu i dziedzictwa. P r z e ­ ślad owan ie było wielkie, p r es b yt er y an ó w zabijano

mas-sami. W Szkocyi ut wo rzy ły się z g ro ma d ze ni a , które p o ­ dał y p etycy e do króla, p r os z ą c go najpokorniej o p r z y ­ wrócenie religii presbyteryańskiej. Czterdziestu s z k o ­ ckich w y sł a nn ik ów zabito na miejscu, dziesięciu po ­ wieszono w Edymburgu, a 35 przed w ł as n emi domami w ohec ifeh żon i dzieci.

Tomy c a ł e inożnaby n a p i s a ć , c h c ą c z g r om a dz ić wszystkie o kr opnoś ci spełnione w Anglii w owym c z a ­ sie, a które tak wymownie o p o wi a da j ą Macaulay, Hume i inni historycy angielscy. Takie p os tępowanie izby musiało w y w o ł a ć r eakcyą: j a k o ż uskuteczniła się ona wolno, ale gruntownie.

W 1660 rok u c a ł a Anglia rzuci ła się do n óg K a ­ rola II; w 1678 już zupeł na na s t a ł a przemiana. W 1660 po dwudziestoletniej wojnie d o m o w e j , Anglia c h ci a ł a pokoju za j a k ą k o l w i e k b ą d ź cenę, i kupił a go kosztem wszyst kich p r a w swoi ch. W 1678, po 18 latach p a n o ­ wania Karola 11, upomni ała się o nie, tak, że gol owa j e odkupić za j a k ą k o l w i e k b ą d ź cenę. Potężna opozycya p o k a z a ł a się w izbie niższej: król r o z w i ą z a ł j ą trzy r a ­ zy i za k a ż d ą r a z ą wy bo rcy tych s amych o des łal i mu deputowanych. Gdyby Karol II był miał dumę s w e g o ojca, zgubi łby się niechybnie; ale wr odzona o bojętnoś ć ocaliła go. Cał a wina s p a d ł a na d o r a dc ó w króla. Ka­

rol II dosyć lubiony, u m a r ł 1685 roku. Po nim brat j e ­ go J ak ób II, znany nieprzyjaciel Whi gów, w s t ąp ił na tron; ale po trzech latach pan owani a w y p ę d z o n y z kraju, przybył do Francyi p r o s z ą c Ludwika XIV o go śc in no ść .

C z ę ś ć , w której Macaulay op ow ia da przyczyny upadku J akó ba 11, j e s t napi sana naj wymowni ej z c a ł e ­ go dzieła, ale niezmiernie stronniczo. W tym ustępie Macaulay nie j e s t j uż historykiem piszącym w 1856 r., ale zaż a rt ym Whigiem z r. 1688, ś c igaj ący m z n i e u b ł a ­ ganą z a j a d ł o ś c i ą nieprzyjaciela s w e g o k r a j u , s w e g o stronnictwa i swojej religii.

Czwarty tom p raw ie c a ł y p o ś w i ę c a autor rewolu- cyi 1688 r o k u , n a j i ag od n ie j s z ś j i naj płodniej szej ze wszystkich. Była ona ostat ecznóm z wy c i ę z t we m o d ­ niesionym przez pr otest antów na katolikach. Po d ł u ­ gi ój i k r w a we j wal ce , po w yg na ni ac h, r u sz to wa ni a ch , rzeziach, z e s z ł a wr es z ci e dla Anglii zo r za spokoju

T o r a I I . K w i e c i e ń 1 8 5 6 . 1 K

i pomyślności ze wstąpieniem na tron Wilhelma III.

Ogł os zo ne pr zez eń pr aw a były z a p e wn e niekompletne, ale c h o w a ł y w s wćm łoni e z ar o d e k wszyst kich m ą ­ drych instytucyj, które sobie Anglia us tanowił a później.

Ażeby dobr ze o s ądzi ć rewolucyą 1688, trzeba b a d a ć nie jej powody, które różni różnie pojmują, ale jej skutki odl e gł e i ogólne; pomiędzy któremi n a j w i ę k s z ą z d o b y ­ c z ą , n aj waż ni ej szć m dobrem okupionem morzem krwi i ci ężk ą p ó ł w i e k o w ą wojną domową, je st niezawodnie wolnoś ć wyznań religijnych.

„Rewolucyą 1688 roku, p o w i a d a w końcu Maca u- l ay, była n a s z ą ostatnią r e w o l u c y ą , i to j e s t jej n a j ­ wi ęk s za p o c h w a ł a . Wiele pokoleń pr zes zł o, a ż a d n e ­ mu Anglikowi w myśli nie p os tał a c h ę ć obalenia w ł a ­ dzy. Każdy z nas ma przekonanie, pr zekonanie n a b y ­ te d o ś wi a dc ze n ie m: że n asza konstylucya nosi sama w sobie śr odki potrzebne do uskutecznienia reform, któ­

rych kraj p ot rz e bowa ć może. Konwencyi, i Wilhel­

mowi d’ Or an ge powinniśmy z a w d z i ę c z a ć s z a n o w a n ą p o w a g ę p r a w a , bezpi eczeńst wo w ł a s no ś ci , spokój ulic i s z c z ę ś c i e rodzin naszych"’.

Historya Anglii Macaulay’a n api san a ze s t an ow is k a czysto angielskiego, j e s t naj znakomi tszą i naj ko mpl e­

tniejszą z ws zyst kich, j a k ie wydano dotąd. Prócz t a ­ lentu pisarskiego, znać tam na każdej karci e g ł ę b o k i e ­ go myśliciela i mocno k o c h a j ą c e g o swój kraj Anglika.

Hiszpania liczy w tej chwili wielu znakomitych pi­

sarzy, którzy nie ustępują w niczem autorom najcywili- z ow a ń s z y c h naro dó w. Twierdzenie nasze opieramy:

najprzód, na p ow a dz e b ar dzo znakomitego dzieła: H i ­ s z p a n i a n o w o c z e s n a , pana Mazade, które w ł a ś c i w i e możnaby n a z w a ć kursem krytycznym literatury hiszpań- skićj; j a k również na w ł a s n ś m pr zekonaniu, które po ­ wzięliśmy po przeczytani u dzi eł pana Guell, o kt ór ych tu mówić zamierzamy.

Piśmiennictwo hiszpańskie tak bo gat e niegdyś, od- d a w n a pr ze s ta ł o ś c i ą g a ć na siebie u w a g ę c y wi l iz ow a­

n eg o świata; długi e b e z k ró l ew ie po z m a r ł y c h g en i u­

s z ac h: Cervantesie, Lope de Vega, Moratynie i innych, z rodzi ło p ow sz ech ne mniemanie, że szafirowe niebo t e ­

go r ozk o sz ne go kraju, co kiedyś lak s z c z o d r z e sypało natchnienia swoim r omancerom, za m kn ęł o się przed n ie ­ mi; że ta ziemia pełna p r ze py s zn y ch p a ł a c ó w i o g r o ­ dów kwiet nych, w któr ych nieustannie odzywa się b rzęk gitary, ś pi ew s ł o w i k a i s zmer w o d o t r y s k ó w , s ta ł a się niemą i b ez p ł o d n ą . Merimee, Alfred de Musset i t ł u ­ ma c z N i e z ł o m n e g o - k s i ę c i a , ostatni z c ud z o z i e m­

ców, czerpali z jćj w y sy c h a j ą c y c h źró deł . A gdyby nie Donoso Cortes, który j a k olbrzym u k a z a ł się n agl e z p o ­ za pirenejowych s zczyt ów, Europa d o w i a d y w a ł a b y się o istnieniu Hiszpanii tylko ze smutnych scen wojny d o ­ mo wój, która z a k r w a w i a jej łono; a o jej literaturze tyl­

ko od turystów, których relacye k o ń c z ą się zwykle na opiewaniu walki byków, widzianej w Pampelunie lub Ma­

drycie. Grano w p r a w d z i e w P ar y żu przed kilkunaslą łaty dr amat z chór ami Martineza de la Rozy; ale ten dr amat był napisany po francuzku, i daleko więcej Fran­

cuzki niż hiszpański.

Pojawienie się przeto grona młodych literatów p o ­ śród politycznego zamętu i og ól ne go rozstroju Hiszpanii, ma w sobie coś u d er za jące go ; j a k równie u de rza jące m jest to, że wsz ysc y ci młodzi aut orowie są za ra z em l u ­

dźmi politycznemi.

Rozbudzenie życia literackiego pan Mazade p r z y­

pisuje klubom. Hiszpańskie kluby niepodobne są wcale do z w y kł y ch z gr o m a d z e ń tego nazwiska: są to k o ł a czysto-literackie, rodzaj akademij p r yw at ny ch , w k t ó ­ rych bywają r ozbier ane same p ow a ż n e kweslye. Na czele t akich z gr o m a d z e ń stoi kl ub A t h e n e urn, z a ł o ż o ­ ny w Madrycie r oku 1835. Atheneum j e s t r zec zywi st ą s z ko łą wymowy, w którój od dwudziestu pięciu lat o d ­ bywają się potężne walki s ł o w a , p r zy c i ą g a j ą c e codzi en­

nie tyleż prawie ak to ró w co s łu ch ac z y. Nie są to j a k dawniój, na podobnych z gr o ma d ze ni a ch w e Francyi, p u ­ ste wyścigi s łów , j ę z y k o w a s z er mi er ka, z os tawi aj ąca po sobie c z c z o ś ć i nudę; bynajmniej: Atheneum j e s t seryo n aucz aj ąc ą s z k o ł ą , której nie zbywa ani na p o w aż ny ch professorach, ani na po wa żn y ch uczniach: jeslto u ni we r­

sytet wszelkich pożyt ecznych wiadomości , mo gą cy ch w y k sz t a łc i ć umys ł narodu.

Jako ż klub Atheneum pr zysposobił krajowi n a j z n a ­ komitszych ludzi ostatnich lat dwudziestu. Tamto

Do-noso Cortes o d c z y t y w a ł piór wsze prace swoje, a pó- źniśj w Atheneum z a ł o ż y ł trybunę, z klórćj d a ł się p o ­ znać światu. P ier ws ze wystąpienie s ł a w n e g o mówcy dodziśdnia jest obecne w u my sł ach H is zp an ów , bo k a ż d e g o z nich j uż wtedy u d e r z y ł a ś ci sł a i potężna lo- ika, oraz przepyszna w ym ow a tego mł odzieńc a, który miał być chlubą s w e g o kraju.

Pr ócz Donoso Corleza, Atheneum w y d a ł o j e sz c z e d wó ch ludzi stanu: pp. Galiano i Pechec o, którzy nie­

mniej ściśle są związ an i z wypad kami kraju. Galiano z a s ł y n ą ł j a k o mówca i biegły publicysta; Pec he c o j a k o poeta, p r a w o d a w c a , deputowany, minister, autor h i s l o ­ r y i R e g e n c y i M a r y i K r y s t y n y , or az d w ó c h z n a ­ komitych dr ama tów: A l f r e d o i S e p t I n f a n s d e L a ­ r a . Nadto, his tor ya , administracya i ekonomia z a ­ w d z ię c za ją klubowi Atheneum Moro na, Seyjas Lozana i Banavides’a; a literatura d r ama tyczna Serafina Cal de­

ron i wielu mniój s ł a w n y c h d r am a tu r gó w . Rzecz godna uw ag i, że k a ż d y z tych literatów i ludzi stanu był piór - wej dzi ennikar zem: n aw et Donoso Cortes, który w roku 1837 w y d a w a ł dziennik P o r v e n i r , a w roku 1839 P i ł o to.

Ale nie samo tylko Atheneum w y d ał o niepospo­

litych m ę ż ó w : prócz t y c h , kt órych wymieniliśmy, są inne znakomitości, które nie w stolicy, ale g dzi eś na uboczu w y k s z t a ł c i ł y się i w y b ie gł y myślą tak wysoko, że nietylko Hiszpania, ale każdy , kto zna ich dzieła \ uwielbiać j e musi. Do takich n al eży Don Jaime Rahnes, prosty ksiądz, syn rzemieślnika z Katalony, n a j z n a k o ­ mitszy pisarz ch r ze ś ci a ńs k i s w e g o kraju. Halmes, mimo ż e uma rł młodo, zos tawi ł po sobie dzi eł a ogromne, k t ó ­ r e w y da ją się być owocem stuletnich r ozmyślań i nauki:

l ak są doj rz a łe i peł ne w sz ech st ron nej wiedzy. Z p i­

s a rz y mł ods z yc h, k s ią żę Rivas j est niezwyczajnym poe­

tą, Herreros, Ventura de la Vega, Rodrigues Rubi z a ­ słynęli j a k o komedyo-pi sarze; Larra stoi na czele s z k o ł y fantastyko w; Romanos i Calderon stoją na piórwszem miejscu, j a k o pisarze obyczajowi.

Ciasność r amy nie dozwala nam r o z s z e r z a ć się więcój z wyliczaniem nazwis k i d z i eł ludzi, s ł y n ą ­ cych teraz na polu literatury hiszpańskiój. Przeto tych z czytelników n as zy ch, którzyby się chcieli obznaj mić

bliżej z tym p r z e d m i o t e m , o d s ył am y do wy bor nego d zi e ła pana Mazades: H i s z p a n i a n o w o c z e s n a , które, j a k wszyst kie znakomits ze utwor y poja wi aj ąc e się za Pirenejami, jest p r z e ł o ż o n e na j ę z y k francuzki.

Powyższe wiadomości zgr omadzil iś my jedynie na dowód, że Hiszpania nie je st t e ra z tak niema i b e z p ł o d ­ na j a k wielu mniema, i że posiada w obecnój chwili

Powyższe wiadomości zgr omadzil iś my jedynie na dowód, że Hiszpania nie je st t e ra z tak niema i b e z p ł o d ­ na j a k wielu mniema, i że posiada w obecnój chwili

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1856, T. 2 (Stron 125-185)