• Nie Znaleziono Wyników

Krytyka jako prezentacja czystego rozumu

W dokumencie Nowa Krytyka nr 18/2005 (Stron 181-187)

Lustro Immanuela Kanta

III. Krytyka jako prezentacja czystego rozumu

W Prolegomenach możemy przeczytać, że Krytyka to „dzieło, które przedsta-wia (darstellt) czystą władzę rozumu w całym jej zakresie i granicach, [...] musi jako nauka istnieć w postaci systematycznej i aż do najdrobniejszych szczegó-łów wykończonej”328

.

Rozwiązanie mojego problemu zawiera się, być może, w owym darstellt –

Krytyka uobecnia, prezentuje czysty rozum, nie zaś przedstawia (vorstellt).

Ukazuje go w działaniu, nie jest opisem, który swój obiekt ma zawsze gotowy przed i poza sobą – jest prezentacją, a nie reprezentacją rozumu. Tylko tak daje się sensownie rozwikłać problem podmiotu dyskursu transcendentalnego i statusu

328

Krytyki, który przy reprezentacjonistycznym rozumieniu nieuchronnie i szybko

wiedzie nas ku błędnemu kołu lub regresowi nieskończonemu.

Tajemnica filozofii transcendentalnej tkwi, moim zdaniem, w dwu poję-ciach – w pojęciu organicznej budowy (Gliederbau) rozumu i Krytyki oraz w tym, iż książka ta nie jest żadnym przedstawieniem, żadną reprezentacją ro-zumu. Jedno nierozerwalnie związane jest z drugim.

Krytyka prezentuje, stawia nam przed oczami rozum i jego budowę, nie

jest jego odbitką, lecz uobecnieniem. Jest to możliwe wyłącznie dzięki temu, że, tak jak rozum, charakteryzuje się ona budową organiczną (Gliederbau). Rozum nie jest w stosunku do Krytyki w takiej relacji, jak to, co przedstawiane (przed-miot przedstawienia niebędący już przedstawieniem), do przedstawienia. Nie jest on przez nią reprezentowany, lecz właśnie w niej prezentuje się sobie w całości, poddając się tym samym sprawdzeniu określającemu cały jego zakres „zarówno co do jego granic, jak i treści”329

.

Pojawia się tu jednak problem, którego nie wolno lekceważyć. W jaki spo-sób dokonać prezentacji (Darstellung) rozumu za pomocą pojęć, które zawsze są przedstawieniami (Vorstellungen)? Pojęcia są przedstawieniami pośrednimi, jako takie nigdy nie prezentują swych obiektów, zawsze tylko je reprezentują. Krytyka rozumu jest przedsięwzięciem dyskursywnym, wszak ma ona być na-uką, nie zaś kontemplacją. Wszelkie poznanie teoretyczne ma charakter repre-zentacjonistyczny – obiekt, o którym mowa, jest zawsze poza nim, jest tym, co jest przedstawiane, a prawdziwość takiego poznania zagwarantowana jest jego zgodnością z badanym obiektem.

Filozofia jest w zupełności przedsięwzięciem dyskursywnym, nie ma w niej miejsca na żadną formę intelektualnej czy duchowej naoczności (intui-cji). Pojawiający się tu problem daje się tylko w ten sposób rozwiązać, że

Kry-tyka jako całość mająca budowę organiczną jest prezentacją (okazaniem)

rozu-mu, a dokładniej: jego samo-prezentacją (samo-okazaniem). Nie jest ona odbit-ką, podobizną czy obrazem (Bild) rozumu, który stanowi dla niej niedościgły prawzór (Urbild). Jej stosunek do rozumu nie jest taki, jak stosunek zachodzący między ręką czy uchem człowieka stojącego przed lustrem do ręki czy ucha w lustrze; nie jest ona jego nieprzystającym korelatem, którego odpowiedniość może być rozpoznana tylko naocznie. Nic tu nie pomoże stwierdzenie, że gdyby człowieka z lustra postawić na miejscu tego sprzed lustra, to prawa ręka byłaby

329

185 prawą ręką, a lewe ucho – lewym uchem. Albowiem tak jak jest to niemożliwe w przypadku obrazu człowieka w lustrze, czy jakiegokolwiek innego lustrzane-go odbicia, tak samo nie można „wyjąć” rozumu z Krytyki. Dzieło to jest uobec-nieniem się rozumu jako pewnej dynamiki, działania, samorzutności, która roz-poznaje w sobie warunek możliwości tej samoprezentacji.

Krytyka musi być napisana podług metody syntetycznej, a to w tym celu,

by „ukazała nam całe swoje rozczłonkowanie (Artikulationen) jako budowę organiczną (Gliederbau) całkiem szczególnej władzy poznawczej w jej natural-nym powiązaniu”330. Tak więc relacja, jaka zachodzi między Krytyką a jej pla-nem (Prolegomena), jest analogiczna do tej, jaka ma miejsce między organi-zmem a jego opisem anatomicznym. Ale tylko analogiczna!

Nie jest przypadkiem, jak sądzę, że w cytowanym twierdzeniu pojawia się, w określeniu tego, co czyni się w Krytyce, termin zaczerpnięty z anatomii (i architektury) – Artikulation, articulatio. Tak jak niemożliwy jest anatomiczny opis budowy organizmu, zanim on dojrzeje (i umrze!), tak samo nie sposób sporządzić analitycznego planu Krytyki przed jej napisaniem. Rozum nie jest tu

a priori daną sobie całością organiczną, którą następnie poddaje się badaniu

analitycznemu. Rozum musi się najpierw a priori urzeczywistnić w procesie samopoznania (krytyki swej władzy), by następnie można było sporządzić ana-lityczno-anatomiczny plan tego urzeczywistnienia. Za urzeczywistnienie takie może uchodzić Krytyka, jeśli tylko sprostała wcześniej określonym wymogom. Na marginesie warto wspomnieć, że plan Krytyki, w przeciwieństwie do jakie-gokolwiek anatomicznego opisu, nie ma do czynienia ze zwłokami rozumu; tutaj kończy się analogia anatomiczno-organiczna.

Dwie rzeczy zwracają uwagę w cytowanej wypowiedzi Kanta. Po pierw-sze – organiczna budowa Krytyki jest w istocie uobecnieniem organicznej bu-dowy rozumu i w obu przypadkach jest ona tak samo naturalna; struktura tej książki nie jest czymś sztucznie wytworzonym, a skargi na jej skomplikowanie

330

Ibidem, s. 16. Zdanie to i występująca w nim terminologia są na tyle ważne, iż warto, jak sądzę, podać jego oryginalne brzmienie: „Hier ist nun ein solcher Plan, nach vollendetem Werke, der nunmehr nach analytischer Methode angelegt sein darf, da das Werk selbst durchaus nach

synthetischer Lehrart abgefaßt sein mußte, damit die Wissenschaft alle ihre Artikulationen,

als den Gliederbau eines ganz besonderen Erkenntnisvermögen, in seiner natürlichen Verbindung vor Augen stelle”. I. Kant, Prolegomena zu einer jeden künftigen Metaphysik, die als

są w istocie utyskiwaniem na naturę rozumu331

. Po drugie – Krytyka ukazuje (dosłownie: stawia nam przed oczami, por. przyp. 26) budowę rozumu, nie zaś

wskazuje na nią. Znaczy to dokładnie tyle, że nie jest ona analizą jakiegoś

rze-komego obiektu, uprzednio danego nam w tajemniczy sposób od razu w całości. Dlatego też nie poprzedza jej żaden plan332, dzięki któremu moglibyśmy objąć całość, zanim zostanie ona zaprezentowana. Taki poprzedzający Krytykę plan byłby, w opinii Kanta, niezrozumiały, niepewny i nieużyteczny. Rzeczywisty, pożyteczny i zrozumiały jej plan mógł i być może musiał powstać dopiero

po ukończeniu Krytyki333. Został on sporządzony podług metody analitycznej (całość, którą ma przedstawić, jest już dana w Krytyce) i znany jest pod tytułem

Prolegomena do wszelkiej przyszłej metafizyki, która będzie mogła wystąpić jako nauka. Sama zaś Krytyka może słusznie uchodzić za syntetyczne i

syste-matyczne uobecnienie rozumu, stawia nam go ona przed oczami w całości jego organicznej budowy. Jest syntetycznie budowaną prezentacją rozumu, nie zaś jego analitycznie uzyskanym obrazem (wizerunkiem).

Godne uwagi jest to, że Prolegomena, będące w zasadzie planem Krytyki, wykładane są za pomocą metody analitycznej i pojawić się mogły dopiero

po jej ukończeniu. Jest to zrozumiałe nie tylko dlatego, że obiektem, ku

które-mu zwrócone jest ich analityczne ostrze, nie jest sam rozum, lecz Krytyka, ale także z tego powodu, iż warunkiem możliwości analizy jest synteza. Aby coś mogło zostać rozczłonkowane, musi być dane lub urzeczywistnione jako uczłonowana całość. Krytyka, jak wiadomo, jest prezentacją organicznej budowy rozumu i dlatego sama musi charakteryzować się organiczną budową – jest więc pewną całością i jako taka może stać się obiektem następującej po niej analizy. Poza tym plan może być tylko planem tego, co znane (resp. to, co nie-znane, może zostać nań naniesione jako pozostające w ściśle określonym sto-sunku do tego, co znane), dlatego Prolegomena Kant mógł napisać dopiero

331

„Jednakże czysty rozum jest dziedziną tak wyodrębnioną, tak w samej sobie wszędzie zwartą, że nie można dotknąć żadnej jego części, nie poruszając przy tym wszystkich pozosta-łych, i nie można nic osiągnąć, nie wyznaczywszy uprzednio każdej części jej miejsca i jej wpły-wu na inne, albowiem [...] ważność i używanie każdej jego części zależy od stosunku, w jakim się ona znajduje do pozostałych części rozumu i ponieważ – jak w uczłonowanej budowie ciała

pew-nego organizmu – przeznaczenie każdego członka da się wyprowadzić tylko z zupełpew-nego pojęcia

całości”. I. Kant, Prolegomena..., op.cit., s. 15 (podkr. moje – A.B.).

332

Ibidem, s. 16.

333

187 po Krytyce, będącej wszak samopoznaniem rozumu. Owo samopoznanie ma jed-nak charakter dyskursywny – dokonuje się zawsze tylko za pomocą pojęć.

Jak już wspomniałem, w pojęciu, które zawsze jest przedstawieniem po-średnim, nic nie jest dane; wszystko, co może być przedmiotem pojęcia, może być wyłącznie pomyślane jako pod nie podpadające. Pojęcia są zawsze tylko reprezentacjami (Vorstellungen), nie ma intelektualnych danych naocznych ani intelektualnej naoczności, to bowiem znaczyłoby tyle, że w pojęciu lub w są-dzie można oglądać ich przedmiot. Intelekt, tak jak wszystkie nasze władze dyskursywne (rozum, władza sądzenia), nie jest zdolnością oglądania, lecz my-ślenia. Jak zatem rozum jest sam sobie dany w swym samopoznaniu?

Krytyka rozumu jest zadaniem, które może zostać rozwiązane wyłącznie za pomocą myślenia, jest przedsięwzięciem na wskroś dyskursywnym; nie jest aktem naoczności intelektualnej ani też nie prowadzi do niego. Zgodnie z za-prezentowanymi tu ustaleniami Krytyka, by osiągnąć cel, jaki Kant postawił przed filozofią transcendentalną, musi być prezentacją (Darstellung) czystego rozumu. Jak jednak zbudować prezentację z pojęć i sądów, które zawsze są reprezentacjami, przedstawieniami (Vorstellungen) pośrednimi? Sądzę, że jest to możliwe tylko wówczas, gdy Krytyka będzie urzeczywistnieniem naturalnej struktury rozumu, a nie jej opisem charakteryzującym się podobieństwem, które zresztą w tym przypadku byłoby co najmniej trudno stwierdzić. Organiczna budowa Krytyki nie jest li tylko realizacją metodologicznego wymogu możliwie najdoskonalszej systematycznej spójności; rozważana jako całość jest ona rze-czywistym uobecnieniem, prezentacją, a raczej samoprezentacją rozumu. Dzięki temu może zrealizować bodaj najważniejszy z wymogów, jakie Kant przed nią postawił, mianowicie wymóg zupełności; jego spełnienie w zasadzie decyduje o powodzeniu całego przedsięwzięcia.

Należy jeszcze zapytać: dlaczego reprezentacjonistyczna perspektywa ro-zumienia Krytyki jest chybiona? Relację „przedstawienie–przedmiot” można by porównać do sytuacji, w jakiej znajduje się człowiek stojący przed lustrem. Jeśli

Krytyka ma być lustrem dla rozumu, to mamy w niej do czynienia wyłącznie

z jego obrazem (Bild), on sam zaś pozostaje wówczas poza nią jako niedości-gniony wzorzec (Urbild). Nie to jednak jest najpoważniejszą trudnością, jaką pociąga za sobą ten sposób rozumienia. Nie dość, że rozum musi tu nieustannie niejako dzielić się i występować zarazem w roli tego, co przedstawiane, oraz tego, co przedstawiające, to jeszcze, dla oceny adekwatności, która jest tu w zasadzie jedynym kryterium prawdziwości, musi wystąpić w roli bezstronnego obserwatora,

jednym „okiem” zerkającego ku obrazowi, drugim natomiast ku pierwowzorowi i oceniającego ich zgodność. Przy czym, co warto podkreślić, ma to być stale ten sam rozum skończonej istoty ludzkiej; będąc zarazem tym, co reprezento-wane, tym, co reprezentujące, oraz tym, co ocenia adekwatność obrazu i wzor-ca, cierpi on na chroniczne rozszczepienie osobowości (jest jeden, ale w trzech osobach) oraz nieuleczalnego zeza rozbieżnego. Poza tym w takim ujęciu relacji „rozum – Krytyka” rozum, czyniąc się obiektem swego poznania, musi w nie-skończoność dzielić się na to, co poznawane, oraz na to, co poznaje.

Podsumowując, należy stwierdzić, że nauka, jaką jest krytyka rozumu, przeprowadzona jest wedle metody syntetycznej, nie zaś analitycznej – nie jest ona żadną analizą rozumu; ta bowiem zakłada zawsze podział na to, co anali-zowane, i to, co tej analizy dokonuje, samo nie będąc jej przedmiotem. Każda analiza zakłada: podmiot, przedmiot i metodę. Ten, kto dokonuje analizy, sam jej nie podlega, w konsekwencji w obszarze rozumu, podejmującego się takiego zabiegu, znajdowałby się zawsze obszar, z perspektywy którego dokonuje on owej analizy, a który może się stać jej obiektem tylko dzięki ponownemu wy-dzieleniu w jego obrębie przedmiotu i podmiotu analizy, i tak w nieskończo-ność; regres nieskończony jest tu nie do uniknięcia. Poza tym wymagana jest metoda poprawnego badania, to ostatnie bowiem nie może mieć postaci cha-otycznego poszukiwania po omacku, skoro krytyka rozumu ma być nauką. A zatem od razu pojawia się problem metody takiej analizy – w jaki sposób do niej dojść, skoro to właśnie Krytyka jest „traktatem o metodzie”334

. W tym przypadku rozum musiałby wystąpić w obu rolach jednocześnie, wskutek czego nigdy nie zostałby spełniony postulat zupełności, tj. rozum nie zostałby podda-ny krytyce jako całość. Poza tym, co wydaje się rozstrzygające, gdyby krytyka miała być analizą, to rozum musiałby w niej poddać się analizie; bez względu na to, jak mądrze to brzmi, ma to dokładnie tyle sensu co: syn bezdzietnej matki.

Toteż uczłonowanie (Artikulationen) Krytyki ukazuje nam uczłonowanie rozumu; w Krytyce robi się to, a nie mówi się o tym. Nie jest ona żadną teorią czegoś, gdyż to coś w niej się uobecnia, dlatego „próba zmiany choćby naj-drobniejszej części sprowadza zaraz sprzeczności nie tylko systemu [tj. krytyki jako nauki – A.B.], lecz i powszechnego rozumu ludzkiego”335. Gwarancją jej

334

I. Kant, Krytyka czystego rozumu, op.cit., t. 1, s. 36.

335

189 prawdziwości może być i jest wyłącznie to, że jej organiczna budowa jest urze-czywistnieniem, prezentacją organicznej budowy samego rozumu.

W dokumencie Nowa Krytyka nr 18/2005 (Stron 181-187)