• Nie Znaleziono Wyników

Społeczeństwo i literatura – rozważania wokół Sartre’a

W dokumencie Nowa Krytyka nr 18/2005 (Stron 121-133)

Fakt, iż Sartre obarczał winą Flauberta i braci Goncourtów za „represję, jaka nastąpiła po Komunie, ponieważ nie napisali ani jednego wiersza, aby jej prze-szkodzić”185, wydaje się trudne do pogodzenia z naczelnymi tezami Bytu i

nico-ści. Skoro „niebo zwierzchnich wartości jest puste”186, a człowiekowi „nic – z wyjątkiem Bytu – nie jest dane”187, to dlaczego mieliby oni uczynić akurat to, czego

od nich wymagał Sartre (szczególnie jako od pisarzy właśnie); w imię jakich wartości, skoro de facto nie ma żadnych, które człowiek musiałby nieuchronnie akceptować? Sartre’owska wykładnia istoty literatury, sensu jej uprawiania, odpowiedzialności i zadań, jakie z tym rodzajem aktywności się wiążą, zapre-zentowana w Czym jest literatura?, bywa przypisywana do postklasycznego etapu Sartre’owskiego egzystencjalizmu. Otóż niewątpliwie w latach powojen-nych następuje w myśli Sartre’a zwrot w stronę problematyki dotyczącej histo-ryczno-społecznego wymiaru ludzkiej egzystencji, a sukcesywna penetracja owego obszaru, w którego „uteoretycznieniu” niebagatelną rolę odegrał mark-sizm, służyć ma – zgodnie z postulatami francuskiego myśliciela – dotarciu do „człowieka konkretnego”. Jednocześnie w koncepcji autora Dróg wolności

185

J.-P. Sartre, Prezentacja „Temps Modernes”, [w:] idem, Czym jest literatura? Wybór

szkiców krytycznoliterackich, wybór A. Tatarkiewicz, tłum. J. Lalewicz, Warszawa 1968, s. 139. 186

L. Kołakowski, Filozofia egzystencji i porażka egzystencji, [w:] Filozofia egzystencjalna

– wybór tekstów, red. L. Kołakowski i K. Pomian, Warszawa 1965, s. 20. 187

K. Pomian, Sartre’a metafizyka literatury, [w:] idem, Człowiek pośród rzeczy, Warszawa 1973, s. 232.

pojawia się nowe, nieobecne w Bycie i nicości, rozumienie wolności człowieka. Sartre zaczyna odróżniać wolność zidentyfikowaną za pomocą struktury „bytu- -dla-siebie” (polegającą na nieustannym transcendowaniu przez świadomość bytu) od wolności „praktycznej” związanej z działaniem jednostek w określo-nych realiach historyczno-społeczokreślo-nych i od owych realiów uzależnionej188. Po-ciąga to za sobą wizję stosunków międzyludzkich poza zasadą ontologicznego konfliktu między moją wolnością (świadomością) a wolnością (świadomością) Innego. Wizja ta łączy się z postulatem poszanowania wolności Innego i działa-nia na jej rzecz w świecie „praktycznego zniewoledziała-nia”. To z kolei przekłada się na krytykę społeczeństwa kapitalistycznego, brzemiennego w różnorakie formy ucisku człowieka przez człowieka, i wiąże się z wymogiem rewolucyjnej prze-miany panujących stosunków w celu stworzenia społeczeństwa bezklasowego.

Swoiste „nastawienie” na wolność Innego pełni w Sartre’owskiej teorii li-teratury funkcję zasadniczą. Niemniej, co trzeba podkreślić, w swych rozważa-niach o literaturze Sartre nie rezygnuje z wcześniejszych rozstrzygnięć filozo-ficznych z Wyobrażenia oraz Bytu i nicości i nie są one tutaj jedynie czymś marginalnym. Fenomenologiczna koncepcja dzieła jako przedmiotu intencjo-nalnego, istniejącego dzięki wspólnemu „wysiłkowi” pisarza i czytelnika, wska-zuje na sferę, w której staje się możliwe uznanie wolności-świadomości „Dru-giego”, a nieantagonistyczna relacja, jaka powstaje między nimi, łączy się ściśle z obrazem międzyludzkich stosunków kształtujących się poza „piekłem uprzed-miotownienia” oraz wymogiem działania na rzecz wolności Innych w panującej rzeczywistości społecznej „skrępowanej”.

Akt twórczy pisarza, jak twierdzi autor Czym jest literatura?, to tylko „moment” tworzenia danego dzieła literackiego – aby się ono pojawiło, trzeba „konkretnej czynności zwanej czytaniem”. Dlatego też zobiektywizowne wy-obrażenie – utrwalona przez pisarza, opisana i nazwana w języku pewna „nierzeczywista” całość, zorganizowana według jego projektu, wiedzy i woli189

188

Por. M. Kowalska, W poszukiwaniu straconej syntezy. J.-P. Sartre i paradygmaty

filozo-ficznego myślenia, Warszawa 1977, s. 126. 189

Dzieło sztuki jest dla Sartre’a „przedmiotem nierzeczywistym”, a więc takim, który zosta-je przez świadomość wyobrażającą założony „jako nieistniejący, albo jako nieobecny, albo jako istniejący gdzieś indziej, albo też nie założony jako istniejący” (J.-P. Sartre, Wyobrażenie, tłum. P. Beylin, Warszawa 1970, s. 343). Portret Karola VIII jako obiekt postrzeżenia to po prostu zespół barwnych plam i kresek. Jako taki przynależy on do realnej rzeczywistości. Jeżeli nato-miast w związku z tymi samymi barwami i kreskami pojawi się wyobrażenie, zaczynają one funkcjonować jako materialny analogon przedmiotu od nich różnego, tj. „nierzeczywistego”. Aby ten przedmiot nierzeczywisty się wyłonił, musi zostać zanegowana (zneantyzowana)

mate-125 – bez udziału innej, autonomicznej świadomości, świadomości czytelnika, spadłoby do rangi rzeczy. W trakcie lektury, chroniącej dane dzieło literackie przed taką ontologiczną degradacją, „będącej syntezą postrzegania i tworze-nia”190, czytelnik tworzy – czy też współtworzy z pisarzem – „urojoną” rzeczy-wistość, „nierzeczywiste” zdarzenia, postaci, namiętności i czyny. Jeżeli dzieło literackie istnieje tylko przez zespoloną aktywność dwóch wolności, jest apelem wystosowanym do wolności „Drugiego”, aby ten, jako byt wolny, podjął się jego współtworzenia. Dzieło tym bardziej będzie apelować do naszej wolności, im bardziej w sposobie swego ukształtowania pozwoli, aby w jego tworzeniu zamanifestowała się ona najpełniej jak to możliwie. Dany utwór nie może słu-żyć za środek perswazyjnego oddziaływania, ponieważ wówczas, zamiast afir-mować naszą wolność, zrównuje nas z rzeczą, którą można tak czy inaczej ma-nipulować. Pisarz winien jedynie apelować do wolności czytelnika – natomiast idea dzieła jako apelu zostaje zapoznana wówczas, kiedy literatura ulega „wy-obcowaniu”, podporządkowując się „władzy świeckiej” lub „jakiejś ideologii”. Jeżeli więc pisarz podchodzi do wolności czytelnika w sposób afirmatywny, czytelnik zaś – realizując swą wolność w trakcie lektury – jednocześnie uznaje wolność pisarza, wówczas konflikt między jedną a drugą wolnością zostaje zniesiony.

Świat przedstawiony w utworze literackim, istniejący dzięki mojej i pisa-rza wolności, jest jednocześnie światem ukazującym możliwe sposoby egzy-stencji bytu ludzkiego, wielorakie formy jego „bycia-w-świecie”, które od mo-mentu rozpoczęcia lektury stają się również naszymi możliwościami. Pisarstwo

rialna rzeczywistość artefaktu, będąca obiektem postrzeżenia. Artysta obiektywizuje swoje wyobrażenie, tworząc jego materialny analogon, taki, iż każdy może je uchwycić, „jeśli tylko weźmie pod uwagę analogon”. W odniesieniu do swych tworów – utrwalonych w języku przed-miotów nierzeczywistych – pisarz czuje się kimś „istotnym”, gdyż owe wyobrażone byty całko-wicie zależą od jego podmiotowości, nie poznaje on ich ani nie odkrywa, tak jak przedmiotów rzeczywistych danych w percepcji, których trzeba „uczyć się”, stopniowo je odkrywać. Przedmiot nierzeczywisty „od chwili swego pojawienia się udostępnia się świadomości jako to, czym jest”. Nie może nas „zaskoczyć” – w wyobrażeniu nie odnajdziemy nic ponad to, co sami weń włożyliśmy.

190

J.-P. Sartre, Czym jest literatura?, op.cit., s. 189. Lektura jest postrzeżeniem, ponieważ dany tekst jako całość nigdy nie jest nam dany natychmiast, w jednorazowym akcie. Tak jak postrzegając rzecz, „uczymy się” jej poprzez ciąg jej przejawów, bo nie jest nam ona dana od razu, lecz stopniowo, tak też w wypadku lektury dzieła literackiego całość, jaką ono stanowi, „odsłaniamy” krok po kroku, wydobywając z „pomroki” następujące po sobie słowa i zdania. Sukcesywne odsłanianie utworu jest jednocześnie jego tworzeniem. W tworzeniu dzieła podczas lektury zaangażowana jest nie tylko wyobraźnia czytelnika, lecz cała jego podmiotowość, cała osoba z jej „namiętnościami, uprzedzeniami, sympatiami, temperamentem seksualnym i skalą wartości” (ibidem, s. 196).

jest przeto szczególną aktywnością polegającą na „odsłanianiu” świata i czło-wieka „w-świecie”. Nazwanie pewnych aspektów świata, ludzkich zachowań, cech, czynów itp., jakiego dokonuje pisarz, powoduje iż stają się one „widocz-ne”, „zaczynają istnieć dla wszystkich”. Jak pisze Hanna Puszko, „nazwać coś – to dokonać rytualnego aktu nominacji, który zmienia zasadniczo sytuację na-zwanego bytu”191. Nazywając kogoś np. złodziejem, sprawiam tym samym, iż nabiera on cech rzeczopodobnego bytu – akt nominacyjny nadaje człowie-kowi pewną „określoność”, jego istnienie nabiera walorów „trwałości” i „tożsa-mości”, co ukazuje np. analizowany przez Sartre’a casus Geneta. Jako dziecko „schwytane i nazwane złodziejem, staje się przedmiotem za sprawą Drugie-go”192. Niemniej człowiek, jako byt wolny, zawsze może dokonać przekrocze-nia tego, co zostało nazwane. Może utożsamić się z urzeczowioną postacią swego istnienia lub jej zaprzeczyć (reakcją Geneta jest „chęć stania się jeszcze bardziej przedmiotem”, a pragnienie to „znajdzie swoje wysublimowane speł-nienie

w twórczości literackiej”193). „Akt nominacyjny” ewokuje konieczność podjęcia przez jednostkę, której zachowanie czy czyny zostały nazwane, jakiejś decyzji. Pisarstwo, jako aktywność polegająca na nazywaniu-odsłanianiu świata i czło-wieka, jego różnych możliwości „bycia-w-świecie”, mieści więc w sobie pe-wien projekt zmiany, przekroczenia tego, co zostało nazwane. Narzuca to pisa-rzowi szczególną odpowiedzialność, odpowiada on bowiem „za wybór tych aspektów świata, które postanowił odsłonić, oraz za wybór perspektywy, z ja-kiej ujmuje świat; odpowiada za proponowaną przez siebie postawę wobec świata i za sugerowany kierunek zmian, jakie należałoby wprowadzić”194

. Ak-tywność pisarza Sartre nazywa również „drugorzędnym sposobem działania [...] przez odsłanianie”195. Pisarz, działając poprzez odsłanianie, w przeciwieństwie do poety nie traktuje słów jako autotelicznych przedmiotów. Jeżeli poeta sytu-uje się niejako „na zewnątrz” języka, a słowa jawią mu się jako samoistne byty, które mają swój opór, swoje „powinowactwa”, „obyczaje”, „splatają się” i

191

H. Puszko, Czy Jean Paul Sartre był egzystencjalistą?, „Sztuka i filozofia” 1995, nr 10, s. 66.

192

J.-P. Sartre, Zwycięstwo moje jest czysto słowne, a zawdzięczam je bogactwu wyrażeń, przeł. J. Skoczylas, [w:] Antologia współczesnej krytyki literackiej we Francji, red. W. Karpiński, Warszawa 1974, s. 193.

193

Ibidem.

194

K. Pomian, Sartre’a metafizyka literatury, op.cit., s. 262.

195

127 pychają”, to dla pisarza-prozaika są one przede wszystkim znakami odsyłającymi do leżącej poza nimi rzeczywistości (odsyłanie to zapośredniczone jest poprzez znaczenie); język jest przez niego traktowany jako system „wygodnych kon-wencji”, „drogowskazów”, „przezroczystych szyb” – przez które przeziera świat ludzi i rzeczy – służących do „nazywania”, „oznakowania”, „odsłaniania” tego świata. Pisarz jest człowiekiem rzuconym „w środek języka utylitarnego”; jeżeli słowa służą mu jako narzędzia do demaskowania rzeczywistości, to cho-dzi mu już nie tyle i nie tylko o to, „czy podobają się one, czy też nie, lecz o to, czy prawidłowo wskazują pewną rzecz czy pojęcie”196

. Pisarz, podejmując się nazywania i odsłaniania, nie może czynić tego, nie zmieniając zasadniczo sytua-cji nazwanego, „widocznego” bytu i nie projektując pewnej zmiany. Tak więc rola bezstronnego świadka, zewnętrznego obserwatora ludzi i otaczającego świa-ta, nie może być jego udziałem. Słowa, których używa jako znaków rzeczywi-stości, nie mogą jej zachować w stanie nienaruszonym:

Czysta stylistyka popełnia groźny błąd mniemając, iż słowo jest ja-kimś zefirkiem, który przelatuje lekko po powierzchni rzeczy, muska je tylko, lecz ich nie zmienia197.

Błędne jest także twierdzenie, iż pisarz-prozaik jest tylko świadkiem, który stresz-cza słowami swą „nieszkodliwą kontemplację” – twierdzi autor Czym jest

litera-tura? (jednocześnie formułując zarzut w stosunku do postulowanej w

dziewięt-nastowiecznym realizmie postawy pisarza jako bezstronnego, niezaangażowa-nego obserwatora rzeczywistości społecznej). Pisarz, który działa przez odsła-nianie, „porzucił nierealizowalne marzenie o tworzeniu bezstronnego obrazu społeczeństwa i ludzkiej doli”198. Demaskując przed czytelnikiem pewne zda-rzenia, zachowania, czyny jednostek itp., literatura powoduje równocześnie, iż w taki czy inny sposób musimy ustosunkować się do odsłoniętej w dziele rzeczywistości. Jednakże

ów świat, z jego niesprawiedliwościami, daje mi się nie po to, bym je chłodno kontemplował, lecz bym je ożywiał swoim oburzeniem, bym odsłaniał je i tworzył wraz z ich charakterem niesprawiedliwości, czy-li niesprawiedczy-liwości-które-winny-być-zniesione199. 196 Ibidem, s. 172. 197 Ibidem, s. 173. 198 Ibidem, s. 174. 199 Ibidem, s. 206.

Jeżeli więc współtworzę z pisarzem ów niesprawiedliwy świat, to tylko po to, aby świat ten przekroczyć – odrzucić go i zaangażować się na rzecz przemiany panujących realiów społecznych. Doświadczając swej wolności w akcie two-rzenia dzieła, nie mogę jednocześnie, twierdzi Sartre, aprobować takiego układu społeczeństwa, w którym ktoś zostaje sprowadzony jedynie do rangi rzeczy, przekształcony w wykonawcę jednej czynności „powtarzanej sto razy dzien-nie”. Nie mogę godzić się na stosunki oparte na ucisku człowieka przez czło-wieka (generujące też takie zjawiska jak rasizm i antysemityzm), na społeczeń-stwo wyznaczające różne i nierówne pola możliwości podjęcia takich czy in-nych działań. Partycypacja w „urojonym” świecie uzmysławia mi dystans między tym, kim jestem, i tym, kim mogę być, między obecnym, „gotowym” stanem rzeczywistości a stanem, który może dopiero zaistnieć; stawia nas przed koniecznością wyboru samych siebie oraz świata, w którym żyjemy, i pociąga za sobą imperatyw, aby Inny nigdy nie był traktowany jak rzecz, lecz zawsze jak cel, by wybór nasz był zawsze wyborem dokonywanym w świetle Kantow-skiego ideału „Królestwa Celów”.

W kontekście powyższych sformułowań można powiedzieć, iż każdy utwór literacki jako apel do wolności czytelnika w sensie „formalnym” mieści w sobie nakaz kształtowania rzeczywistości społecznej na wzór ideału „Króle-stwa Celów” – w tym sensie, jak głosi Sartre, literatura jest z natury „rewolu-cyjna”. Niemniej, kiedy wyrażać będzie ona treści zgodne z panującą władzą czy ideologią sankcjonującą i utrwalającą społeczne status quo lub kiedy pisarz poprzestanie na głoszeniu swej absolutnej niezależności wobec tego, co histo-ryczne i społeczne, oraz opowie się za całkowitą „bezużytecznością” literatury – nakaz ów, niejako w sensie „materialnym”, realizowany nie będzie. Wtedy też

eidos literatury jako aktywności implikującej żądanie, aby świat w coraz

więk-szym stopniu był „przepojony wolnością”, ulega rozbiciu. Jeżeli więc nie popie-ra ona dążeń klas uciskanych i nie przyczynia się do faktycznego wyzwolenia człowieka „praktycznie” zniewolonego, stoi w sprzeczności z samą sobą.

Żądania likwidacji ucisku człowieka przez człowieka są przeto identyczne z żądaniami, jakie wysuwa „sztuka pisarska pojęta jako konkretne, historyczne zjawisko, to znaczy jako partykularny, umiejscowiony w czasie apel, dotyczący człowieka pełnego i skierowany do wszystkich ludzi danej epoki przez człowieka, który zaakceptował swoją historyczność”200. Jak widać, pisarz nie adresuje swego

200

129 apelu do „człowieka uniwersalnego”. Nie możemy bowiem mówić o czymś takim, jak „człowiek w ogóle”, o indywiduum mającym uniwersalne i nie-zmienne cechy, jakąś naturę, jak głosi ideologia burżuazyjna operująca – w celu utrzymania istniejącego układu społeczeństwa – „myśleniem analitycznym”201. Czytelnik, jak i sam autor, to przecież konkretne jednostki, które nie sytuują się ponad historią, lecz są w niej zanurzone i, co akcentuje Sartre, wspólnie przy-czyniają się do jej kształtowania. To ludzie „z krwi i kości”, żyjący w określo-nych realiach historyczokreślo-nych, społeczokreślo-nych, narodowych, kulturowych, familij-nych, żywiący takie, a nie inne przekonania polityczne, należący do różnych klas społecznych itp. Dlatego też „faktyczną publicznością” Vercorsa (właśc. Jean Bruller, pisarz od samego początku okupacji działający w ruchu oporu) jest „człowiek z roku 1941; upokorzony przez porażkę, ale zaskoczony przez wyuczoną kurtuazję okupanta, szczerze pragnący pokoju, przerażony widmem bolszewizmu, otumaniony przemówieniami Peteina”202. Autor Milczenia morza, odsłaniając czy demaskując przed takim czytelnikiem niemieckich okupantów, którzy potrafią „być mili, a nawet sympatyczni”, zwrócił się jednocześnie ku jego wolności po to, by podjął takie, a nie inne działania w konkretnej sytuacji roku 1941203.

Skoro każda książka odwołuje się do współczesnej czytelnikowi i autorowi rzeczywistości historycznej i społecznej, to – jak twierdzi Sartre na kartach

Czym jest literatura? – proponuje też „konkretne wyzwolenie”, wychodząc

od „konkretnej alienacji”. Problem alienacji bytu ludzkiego pojawia się u Sartre’a

201

W ramach modelu myślenia analitycznego – wyrażającego interesy burżuazji – określo-nego rodzaju całości (np. społeczeństwo, jednostka) ulegały anihilacji. Zgodnie z zasadą, iż ca-łość nie stanowi czegoś jakościowo różnego od sumy składających się na nią elementów, a te z kolei obdarzone są niezmiennymi właściwościami istotowymi, społeczeństwo zostaje zreduko-wane do sumy składających się na nią jednostek, a każda z nich – mimo swych „przypadłości” podyktowanych różnego rodzaju czynnikami natury „zewnętrznej” (miejsce i czas urodzenia, status społeczny, przynależność klasowa) – jest nosicielem nienaruszalnej i uniwersalnej natury ludzkiej. „Mit uniwersalności” w istocie zaciera różnice klasowe między ludźmi, jak i prawdziwy obraz bytu ludzkiego.

202

J.-P. Sartre, Czym jest literatura?..., op.cit., s. 215.

203

Powieść Vercorsa ma inne znaczenie dla ludzi, którzy doświadczyli okupacji, a inne dla ludzi, który jej nie doświadczyli. Pula wspólnych dla pisarza i czytelnika doświadczeń sprawia, iż przedstawiony w dziele świat może być odsłaniany za pośrednictwem słów-kluczy. „Gdy opo-wiadam o okupacji niemieckiej Amerykanom, muszę robić wiele analiz i zastrzeżeń [...]. Kiedy piszę na ten temat Francuzom – jesteśmy między sobą i wystarczy powiedzieć na przykład: «Koncert niemieckiej muzyki wojskowej na estradzie w parku». W tych słowach jest wszystko: chłodna wiosna, prowincjonalny park, mężczyźni z wygolonymi głowami grający na instrumen-tach dętych [...] nasz wstyd i niepokój, nasz gniew i nasza duma” (ibidem, s. 211).

w związku z twierdzeniem głoszącym ontologiczny hiatus między bytem rzeczy a bytem świadomości. „Uprzedmiotawiające spojrzenie” Innego czy też uciecz-ka w „złą wiarę” są źródłem alienacji człowieuciecz-ka – moment, w którym jednostuciecz-ka spada do rangi rzeczy, niesie ze sobą doświadczenie o charakterze alienującym. W jednym z pism powstałych po drugiej wojnie światowej Sartre twierdzi, iż alienacja „to pewien typ relacji, jakie człowiek nawiązuje z samym sobą, z innymi ludźmi i ze światem”204. Polega to na tym, że zakłada on priorytet Innego. Inny to „pewna kategoria, [...] wymiar, element”; „wszystko może być Innym i Inny może być wszystkim”205. Człowiek, uznając priorytet Innego, ucieka w „złą wiarę”. Racji dla wszystkich swoich wyborów szuka w czymś innym niż on sam, swą podmiotowość traktuje jako nieistotną, jego własna wolność jawi mu się jako pozór. Uważa, iż podporządkowany jest różnym determinizmom – niezależnym od jego własnego bytu wartościom, wychowa-niu, własnej przeszłości itp. Przezwyciężenie tak rozumianej alienacji to odrzu-cenie prymatu Innego na rzecz autentyczności. Jeżeli człowiek w „złej wierze” przyjmuje prymat Innego, a jednocześnie rezygnuje z kreacji otaczającego go świata (widząc w nim pewną niezmienną strukturę mającą trwale ukonstytuo-wane znaczenia i wartości będące dziełem Innego), to człowiek istniejący na sposób autentyczny uznaje, że tylko on sam jest bezspornym sprawcą okreś-lonych sytuacji, zdarzeń oraz wartości i ponosi za nie całkowitą odpowiedzial-ność. Przezwyciężenie alienacji to dla Sartre’a postawa uprzywilejowana mo-ralnie – wówczas bowiem człowiek postrzega siebie jako twórcę zarówno sa-mego siebie, jak i otaczającego go świata. Podjęcie przez człowieka wysiłku tworzenia swej egzystencji i świata, w którym żyje, to postulowana przez Sartre’a postawa autentyczności – stąd też w pracy Czym jest literatura? pisze on, że: „ten świat jest alienacją, sytuacją, historią, jest światem, który winienem uczy-nić swoim i wziąć na siebie, który winienem zmieuczy-nić lub zachować dla siebie i dla innych”206

. Literatura, stawiając nas przed koniecznością podjęcia „auten-tycznej” decyzji co do samych siebie i otaczających nas realiów, pozwala nam więc przełamać prymat Innego, odrzucić wszystko to, co jawi się jako „zastane” i „gotowe”. Jeżeli jednak adresatem danego utworu literackiego nie jest „człowiek uniwersalny”, lecz określona publiczność w określonym systemie społecznym,

204

H. Puszko, Być Stendhalem i Spinozą... Szkic o filozofii J.-P. Sartre’a, Warszawa 1977, s. 160.

205

Ibidem.

206

131 należąca do różnych klas społecznych, to i propozycja wyzwolenia spod władzy Innego, jaką składa nam dane dzieło, jest ściśle z tym umiejscowieniem związana. Dlatego też, twierdzi Sartre, pisarz tworzący dla ludzi żyjących w rozbi-tym klasowo społeczeństwie, podzielonym różnego rodzaju antagonizmami, nie może być „mediatorem” dla wszystkich. Stałby się nim dopiero w społeczeń-stwie bezklasowym. Wtedy też nie groziłoby literaturze pomieszanie „interesów

W dokumencie Nowa Krytyka nr 18/2005 (Stron 121-133)