• Nie Znaleziono Wyników

Krytyka zasady potencjalności

P ojęcie po ten cjaln o ści, a szczeg ó ln ie pojęcie potencjalnej istoty ludz­

kiej, budzą liczne w ątpliw ości. Co znaczy zdanie, że „X ma m ożliw ość (po­

tencjalność) stania się Y ”? O dpow iedź m ów iąca, iż je s t m ożliw e lub praw ­ dopodobne, że X stanie się Y lub istnieje specjalna dyspozycja um ożliw ia­

ją c a p rzek ształcen ie się X w Y (o ile X ju ż j ą m a), niczego nie w yjaśnia.

N adal m ożn a p ytać, ja k rozu m ieć m ożliw ość, d y sp o z y c ję 22. Co w ięcej, istn ie ją pow od y , by o d ró żn ia ć m o żliw o ść te o re ty c z n ą od p rak ty czn ej.

M ożliw ość teoretyczna dotyczy zdań. Jest teoretycznie m ożliw e, że istnieje życie na M arsie, je śli nie m a żadnych racji em pirycznych zaprzeczających tem u. M ożliw ość p rakty czn a dotyczy stosunku spraw stw a. Jest np. p rak ­ tycznie m ożliw e, że g ąsien ica p rzek ształci się w m otyla, jeśli nie zostanie zjedzona przez ptaka. „M ożliw ość praktyczna nie im plikuje logicznie m oż­

liw ości teoretyczn ej. Jest p rak ty czn ie m ożliw e (choć m ało praw do po do b­

ne), że w ygram g łów ną n agrodę w totolotku. Jest to jed n a k teoretycznie n iem o ż liw e , je ż e li np. z pew n ych w z g lę d ó w nig dy nie b io rę udziału w grach h azard o w y ch .”23

O dnosząc to do zygoty ludzkiej, m ożem y pow iedzieć, że je s t teoretycz­

nie m ożliw e, iż zygota przekształci się w osobę. To jednak nie oznacza, że zygota je s t ju ż o sobą ludzką. M ożliw ość praktyczna, zaznacza Z. Szaw ar­

ski, jest tu bardziej skom plikow ana. Jest praktycznie m ożliw e, że zygota

22 Z. S z a w a r s k i : Zasada potencjalności i prawa moralne płodu. „Kwartalnik Filozoficz­

ny” 1997, T. 25, z. 2, s .125-133.

23 Ibidem, s. 127. Na marginesie dodajmy, że proponowane przez Szawarskiego rozumienie różnicy między m ożliw ością praktyczną i teoretyczną wydaje się niezgodne z intuicyjnym wyczuciem tej różnicy - jest teoretycznie możliwe, że wygram główną nagrodę w totolotku, ale praktycznie je st to niemożliwe, jak długo nie wypełnię i nie kupię zakładu (nie wezmę udziału w grze).

stanie się osobą, ale tylko wtedy, gdy nie stanie się nic, co m ogłoby unie­

m ożliw ić takie przekształcen ie. Jedn ak takie w yjaśnienie po tencjalno ści ludzkiej opiera się na kilku założeniach: 1) że zygota zaw iera coś, co ini­

cjuje i steruje jej rozw ojem , 2) że istnieje w iele czynników , które m ogą uniem ożliw ić zygocie przekształcenie się w osobę, 3) że m uszą zaistnieć optym alne w arunki udanego rozw oju zygoty.

M ożliwość praktyczna je s t m ocniejsza od teoretycznej, bo zakłada ona więcej niż kontynuację rozw oju biologicznego - „zakłada ona sw oistą lo­

gikę i dynam izm staw ania się osobą ludzką. M ożna bow iem praw om ocnie tw ierdzić, że zy g o ta je s t po p ro stu o so b ą in statu nascendi. N ie u leg a w ątpliw ości, że w sensie praktycznym zygota istotnie m oże stać się osobą i w tym sensie m oże być popraw nie opisana jak o potencjalna osoba.”24

Jak rozum ieć dyspozycję zygoty do stania się osobą ludzką? Z. Szaw ar­

ski proponuje następującą tezę: „A" ma dyspozycję do stania się osobą ludz­

ką w tedy i tylko wtedy, jeżeli X ma taką w łasność d, że ilekroć pojaw i się bodziec S, to w odpow iednich okolicznościach A, X stanie się osobą ludz­

ką.”25 Za X m ożem y podstaw ić ludzką: gam etę, zygotę, zam rożoną zygotę.

W każdym w ypadku początkow y bodziec i okoliczności mu tow arzyszące są inne, końcow y efekt jest ten sam (osoba), nie jesteśm y pew ni czy dysp o­

zycja (d) je s t tą sam ą w łasnością. W w ypadku gam ety d oznacza pew ien unikatowy, m ęski lub żeński, układ chrom osom ów , w w ypadku zygoty jest to układ będący skutkiem połączenia się dw óch różnych układów chrom o­

somów. M ożna pytać, czy je s t to jedn a i ta sama dyspozycja, czy dwie różne.

A utor opow iada się za tym, że je s t to ta sam a dyspozycja, ale d w ustopnio­

wa: bierna i czynna. Gam ety m ają jedynie dyspozycję bierną stania się osobą i dopiero m om ent zapłodnienia je s t początkiem czynnej dyspozycji p rze ­ kształcenia się zygoty w osobę. K w estia m om entu, w którym dokonuje się pełne u rzeczy w istn ien ie po ten cjaln o ści osoby ludzkiej, nie je s t, uznaje Z. Szaw arski, istotna. W ażniejsze je s t rozstrzygnięcie, czy istn ieją m oralnie znaczące różnice m iędzy różnym i fazam i aktualizacji potencjalności czło­

w ieka - w ydaje się oczyw iste, że poten cjalność zygoty je s t w ięk sza niż potencjalność gam ety, p o ten cjaln o ść sześcio m iesięczn eg o em b rio nu je s t w iększa niż potencjalność jednodniow ej zygoty. M ożna jed n a k sensow nie dowodzić, że niezależnie od stopnia aktualizacji potencjalności jest ona wciąż taka sama. W tej sytuacji mamy, zdaniem Z. Szaw arskiego, do w yboru jed n ą z trzech tez: 1) potencjalna osoba ludzka nie ma żadnego statusu m oralne­

go, 2) m oralny status potencjalnej osoby zależy od fazy urzeczyw istnienia jej potencjalności, 3) osoba potencjalna ma zaw sze ten sam status m oralny co osoba realna, niezależnie od stopnia aktualizacji swojej potencjalności.

24 Ibidem, s. 128.

25 Ibidem, s. 130.

Po analizie konsekw encji, do jak ich p row adzą te trzy m ożliw e wybory, Z. Szaw arski opow iada się za pierw szym . Pojęcie potencjalności, ja k uw a­

ża, nie ma w iększego zastosow ania do form ułow ania praw m oralnych. Nie m ożna też znaleźć żadnego rozstrzygającego argum entu, by przyznać pra­

w a m oralne potencjalnym osobom . Jeśli ktoś traktuje zasadę potencjalności pow ażnie, to m usi zaakceptow ać argum enty H are’a i uznać obow iązek pro- kreacji. N ie będzie to jedn ak obow iązek absolutny. „G dyby jed nak [...] ktoś zdecydow ał się przyznać praw a m oralne zygocie i em brionom ludzkim, będą to zaw sze jed ynie praw a prim a fa c ie i wobec tego nigdy nie będą skutecz­

nie pełniły tej roli, jakiej się od nich oczekuje, m ianow icie obrony »niew in­

nego życia ludzkiego« poprzez skuteczne przeciw staw ianie się egoistycznym interesom i am bicjom żyjących osób.”26

N a w ieloznaczność pojęcia potencjalności zw raca także uw agę A. Przy- łuska-F iszer. Jej zdaniem poten cjaln ość o znacza albo teo rety czn ą m o żli­

w ość zaistn ienia osobników ludzkich w nieokreślonej przyszłości (przyszli ludzie, przyszłe p o ko len ia), albo teo rety czn ą i p rak ty c zn ą zarazem m oż­

liw ość p rzek ształcen ia się danego zarodka ludzkiego w dorosłego o so b n i­

ka. R óżnica m iędzy jed n y m oraz drugim pojm ow aniem potencjalności jest tak duża, że nie m ożna po jęcia tego stosow ać w obec zarod ka ludzkiego i przy szły ch ludzi. N aw et je ś li założym y słuszność argum entu p o ten cjal­

n ości, nie daje on p odstaw do u z a sa d n ien ia tak ich sam ych zobow iązań m oralnych istn iejący ch ludzi w obec zarodków i przyszły ch pokoleń, ani tym bardziej nie m oże być p o dstaw ą do ustalania praw potencjalnych ludzi.

„P rzyp isy w an ie p rzyszłym , niepoczętym jesz c ze istotom ludzkim ja k ic h ­ kolw iek praw m oralnych, w łączając w to praw o do pojaw ien ia się na św ie­

cie, je s t p o jęc io w y m ab su rd em , m ię d z y innym i z tego p o w odu , że nie m ożna szanow ać ani złam ać praw istot, których nie m a.”27 Jeśli argum ent p o ten cjaln ości m a m ieć praktyczn e znaczenie, podkreśla autorka, to m usi brać pod uw ag ę jak o śc io w e różnice m iędzy różnym i stopniam i p o ten c jal­

ności (m iędzy p o te n c jaln o śc ią gam et i p o ten cjaln o ścią zarodka). W p rze ­ ciw nym razie będzie on k o n stru k cją tak nieok reślon ą, że doprow adzi nas do absurdu i naruszy istniejące konw encje m yślow e. W spieranie argum entu p oten cjaln o ści „ zło tą reg u łą ” (jak to robi H are) nie w nosi niczego n o w e­

go do sporu o dopuszczalność przeryw ania ciąży. M anipulacje, ja k ie u czy ­ nił H are ze „ z ło tą reg u łą ” , dopro w ad ziły do po staw ien ia tezy głoszącej:

skoro cie sz y sz się ży ciem , to m usisz u znać p rze ry w a n ie ciąży za złe m oralnie. A rgum entacja taka, sądzi A. Przyłuska-Fiszer, je s t chybiona. Ktoś zaw dzięcza sw oje istn ien ie tem u, że je g o m atka nie p rzerw ała ciąży, choć dokonano na niej gw ałtu. Czy z faktu, że je s t on zadow olony ze swego

26 Ibidem, s. 136.

27 A. P r z y ł u s k a - F i s z e r : Argument potencjalności..., s. 115.

istnienia, m am y (na m ocy uo gó ln ien ia, które czyni H are) utrzy m y w ać, że dobrze się stało, że je g o m atka zo sta ła zg w ałco n a i zalecać w szy stk im m ężczyznom gw ałcenie kobiet? Oto ktoś, kto w yszedł cało z pow ażnego w ypadku sam o ch o d o w eg o dzięki tem u, że k iero w c a w y k o n ał m an ew r om ijający drzew o kosztem p o trącen ia grupy pieszych. Czy radość z istn ie­

nia urato w an eg o w ten sposób czło w iek a m a pociągać za so b ą m o raln ą akceptację takiego sposobu u n ik n ięcia w ypadku sam ochodow ego? P rz y ­ toczę jesz c ze jed en z p rzykładów podanych przez autorkę: „Jeżeli osoba psychicznie chora je s t szczęśliw a i zadow olona z w łasnej eg zysten cji, czy daje to w ystarczająco uzasadniony pow ód do uznania, że pow inniśm y tw o ­ rzyć w ięcej osób chorych u m y sło w o ?”28 Te przyk łady w ystarczą, by p o ­ staw ić w niosek, że zadow olenie z w łasnego istnienia nie m oże potw ierdzać tezy o m oralnym o b o w iązk u p ro k re a c ji, ani służy ć do z a ak c e p to w a n ia w szystkich czynów p o pełnionych w p rzeszłości przez innych ludzi, a słu ­ żących ich w łasnem u p rzetrw an iu lub przetrw an iu innych ludzi. Z d a rze ­ nia zaistniałe w przeszłości nie zaw sze pow inny decydow ać o naszych zo ­ bow iązaniach m oralnych. Poza tym zalecanie jak ie g o ś sposobu p o stę p o ­ w ania na podstaw ie w łasnych odczuć zadow olenia je s t naruszeniem zasady b ezstronności, a ta zasada je s t fundam entem „złotej reg u ły ” .

W niosek końcow y autorki głosi, że w aga i znaczenie zasady potencjal­

ności zm ienia się w zależności od akceptow anej teorii etycznej. Sam a opo­

w iada się za tak ą w ersją utylitaryzm u, która zasadę użyteczności pojm uje jako nakaz m inim alizow ania cierpienia, a nie m aksym alizow ania szczęścia.

Najbardziej w iarygodne sform ułow anie zasady potencjalności to, jej zdaniem, argum ent odw ołujący się do pewnej koncepcji interesów. Pozbaw ienie ży ­ cia potencjalnej istoty ludzkiej je s t złe, bo pozbaw ia j ą przyszłości i prow a­

dzenia racjonalnego życia. Interesy m ogą m ieć tylko osoby istniejące ak tu ­ alnie oraz zdolne do odczuw ania w rażeń - tylko one m ają praw a m oralne.

Gam eta, zapłodniona kom órka jajo w a nie m ają interesów. „W arunkiem p o ­ siadania interesów je s t pojaw ienie się [...] aktyw ności m ózgow ej. Stanow i­

sko to pozw ala na odrzucenie argum entu potencjalności, który sw oją siłę od ­ działywania czerpie, m oim zdaniem , z intuicyjnego przyjm ow ania tezy o ko­

nieczności ochrony życia ludzkiego bez uśw iadom ienia sobie powodów , dla których takie postępow anie je s t uznaw ane za słuszne.”29

O pinie zw olennik ó w i kry ty kó w zasady p o ten cjaln o ści p o kazują, że w brew oczekiw aniom zasada potencjalności nigdy nie będzie podstaw ą do jed n o znacznego rozstrzyg n ięcia kw estii m oralnej oceny aborcji. Ta sam a zasada, w zależności od przyjętej teorii etycznej i rozum ienia pojęcia p o ten ­ cjalności, m oże służyć zarów no potępieniu unicestw ienia potencjalnej isto ­

28 Ibidem, s. 118.

29 Ibidem, s. 121.

ty ludzkiej, ja k też uspraw iedliw ieniu kontroli urodzeń i świadom ej polity­

ki populacyjnej. Z uzasadnionych pow odów w olno pośw ięcić potencjalność jednej istoty poczętej przez ludzi w im ię potencjalności innej (naw et je s z ­

cze nie poczętej) lub ju ż istniejącej istoty ludzkiej.