• Nie Znaleziono Wyników

ju ż od k ilk u lat zd arzały się co rocznie w o kolicach G ro d n a n a N iem nie w y p a d k i p o ja w ia n ia się, w zg lę d n ie n ie le g a ln e g o c h w y tan ia p o jed y n czy ch b o b ró w . W m aju 1926 r.

ub ito b o b ra k o ło P o n ie m u n ia , przyczem ani zw ierzęcia ani sp ra w c ó w nie w y k ry to ; w czerw cu 1927 ro k u zab ito k o tn ą sam icę b o b ra ko ło p rz ed m ieścia G ro d n a : N ow a K o lo n ja i w tym w y p a d k u sp ra w c y zostali u k aran i przez S ą d grodzki, zaś sk ó rk ę b o b ra, n iestety b ez ch ara k te ry sty cz n e g o ogona, w ła d z e są d o w e p rz e k a z ały M iejskiem u M uzeum P rz y ro d n ic z e m u w G ro d n ie, gdzie ją s p re p a ro w a n o i w y sta w io n o w o d d ziel­

nej g ab lo tce. S k ó rk a w yżej o p isa n a p o sia d a d łu g o ść bez o g o n a je d e n m e tr i b a rw ę ru d o -b ru n a tn ą .

W dn iu 2 c z erw ca 1929 roku, w sk u te k d ep eszy n a d a n e j przez nauczycielkę sz k o ły lu d o w e j w Ł u n n ie n ad N iem nem p. M a r j ę R e i n h a r d t ó w n ę, u d a ł się do Ł u n n y p. inż. J a n K o c h a n o w s k i , nau czy ciel p rz y ro d y m iejsco w eg o gim n azju m p a ń ­ stw o w e g o i tam u d a ło m u się sc h w y tać ra n n e g o b o b ra przy b rzeg u należący m do m a ­ ją tk u C zerlona.

P. K o c h a n o w s k i p rz y w ió z ł b o b ra do G ro d n a i o d d a ł w ręce d e le g a ta P a ń - stw d w e j R ady O ch ro n y P rz y ro d y n a p o w ia t g ro d zień sk i, k tó ry p rzetrzy m ał b o b ra n a - razie w m a ją tk u S ta n isła w ó w , a d n ia n a stę p n e g o p rz e w ió z ł do o g ro d u m iejskiego, gd zie p rz y g o to w a n o d la ch o reg o zw ierzęcia o d p o w ie d n ie sta n o w isk o i b ase n cem en to w y z p rz e p ły w a ją c ą w o d ą.

K uracją b o b ra z a ją ł się z n ie z w y k łą pieczo ło w ito ścią k ap itan K a z i m i e r z S i d o r , lekarz w etery n arji, k tó ry z n a la z ł u ra n n e g o zw ierzęcia p ra w ą p rz e d n ią nóżk ę strz a sk a n ą w k ilku m iejscach, tu d zież p ra w e oko w yłuszczone. P o n ie w a ż zach o d ziła konieczność u n ie ru c h o m ie n ia zła m a n e j kończyny, lekarz n a ło ż y ł n a n ią o p a tru n e k g ip so w y , p o d trzy ­ m y w a n y b a n d a ż e m w ksztacie szelk i przez grzbiet. O p a tru n e k ten n ie ste ty nie w y trw a ł d łu żej niż d w a dni, poczem z su n ą ł się z p o w o d u sw ej lejk o w atej form y. P o tern n ie p o ­ w o d z e n iu lekarz z a sto so w a ł sia tk o w e szy n y i p o w tó rn ie silnie z b a n d a ż o w a ł n o g ę n o w ą o p a s k ą g ip so w ą z szelk ą g rz b ie to w ą , p o d trz y m u ją c ą o p a tru n e k . T y m razem g ip so w a o p a s k a n a ło ż o n a w d n iu 13 cz e rw c a w y trw a ła d o sk o n a le do d n ia 28 czerw ca, w k tó ­ rym to d n iu b ó b r, ja k g d y b y sam o ce n ia ją c d a ls z ą z b ę d n o ść o p a tru n k u , p rzeg ry zł b a n ­ daż, przyczem o k azało się, że z ro st acz jeszcze n ie d o sk o n a ły już n a s tą p ił i zw ierzątk o , choć jeszcze z w id o c z n ą o stro żn o ścią, lecz u zy sk a ło m o żn o ść w ła d a n ia c h o rą ła p k ą . Ja k o b s e rw o w a n o , o b ie p rz e d n ie k o ńczyny są b o b ro w i n ie z b ę d n ie p o trz e b n e , u ży w a

4 2 C zarny b ó b r z Ł unny pod G rodnem

ich b o w iem n iety lk o ja k o n arzęd zi ruchu, ale o b y czajem gryzoni, także do p o d trzy ­ m y w an ia p o k a rm u p rzy jeg o o g ry zan iu , przyczem nie b ierze p o ż y w ie n ia w p ro s t z ziem i p yszczkiem , lecz w postaci sied zącej p o d n o si je p rzed n iem i ła p k a m i do pyszczka.

P o s ta w a ta je st d la b o b ra b ard zo c h a ra k te ry s ty cz n a i p o leg a n a tern, że b ó b r siedzi n a sw ym p łask im , n ib y łu sk o w y m ogonie, k tó reg o k o n iec w te d y je st z przodu w idoczny, zaś ty ln e ła p k i z szero k o ro z sta w io n e m i, o p atrzo n em i b ło n ą p alcam i u m iesz­

czone są n a ziem i po obu stro n a c h ogona.

W czasie k u racji nie o b eszło się bez dość d rasty czn y ch w y p a d k ó w . M ian o w icie ra n n e zw ierzątk o stale p o d d a w a ło się zab ieg o m lek arsk im b ez żad n e g o o p o ru , ja k g d y b y p rzy jm u jąc je z p ełn em zro zu m ien iem , czem o śm ielo n y lek arz b ez n ależy teg o u n ie ru ­ ch o m ie n ia p acjen ta, c h w y cił p in c e tą za z m a rtw ia łą g a łk ę oczną, ch cąc ją p o d w aży ć i e w e n tu a ln ie u su n ą ć zb ie ra ją cy się w y sięk . W tym m o m en cie b ó b r pod w p ły w e m sil­

n eg o bó lu p o rz u c ił s w ą d o ty c h c z a so w ą ła g o d n ą p o sta w ę i c h w y cił zęb am i le k a rz a za czw arty p alec p ra w e j ręki. L ekarz z d ą ż y ł w p o rę w y rw a ć p alec z ro z sz a rp a n em i m ię­

śn iam i aż do kości, k tó ra n a szczęście ocalała. R ana o k a z a ła się ta k p o w a ż n ą , że zaszła p o trz e b a n iezw ło czn eg o p rz e w iezien ia p a c je n ta do S zp itala O k ręg o w eg o , g d zie po o p a ­ tru n k u n ało ż o n o szw y. Z ajście p o w y ższe nie zraziło o fiarn eg o le k a rz a do pacjen ta, g dyż ju ż na d ru g i dzień kpt. S i d o r z całą tro sk liw o śc ią p o m im o w ła sn e j z a b a n d a ż o w a n e j ręki, o p a try w a ł z n o w u ra n n e zw ierzę.

W ciągu p ierw szy ch dni k u racji b ó b r z d ra d z a ł s ła b ą o ch o tę do jed zen ia, p o k ilk u je d n a k d n ia c h ap e ty t w z ra s ta ł i o b ecn ie zw ierzę k o n su m u je o g ro m n e ilości p o ż y w ie n ia d o sta rc z a n eg o m u w p o staci gałęzi z liśćm i różnych g a tu n k ó w topoli, d alej g a łęzi w ierz­

b o w y ch , ło d y g g rz y b ie n ia i t. d. N ajch ętn iej b ierze b ó b r g a łą z k i b ia ło d rz e w iu , topoli b alsam iczn ej, o sin y i w ierzby.

W dn iu 10 czerw ca d o k o n a n o p o m ia ró w , k tó re d a ły w w y n ik u : w a g a 9,4 kg, d łu ­ g o ść tu ło w ia b ez o g o n a 70 cm, o b w ó d p o w ierzch u b rz u c h a 70 cm, d łu g o ść o g o n a 35 cm. Je st on ja k w id ać z p o m ia ró w o w iele m n iejszy od cy to w an ej sk ó rk i w M uzeum w G ro d n ie, n a w e t p rzy u w z g lę d n ie n iu jej ro zciągnięcia.

W ciągu o b se rw a c ji n a d b o b rem stw ierd zo n o n ie słu sz n o ść p o d a w a n y c h w lite ra ­ tu rze w iad o m o ści, że b ó b r w y p ró ż n ia się tylko w w odzie. P rz e c iw n ie stw ie rd z o n o te fu n k cje n a ląd zie i p ró b k i k ału w d n iu 2 lip ca z e b ra ł celem z b a d a n ia prof. E. S c h e c h - t e f z P o zn an ia. M ożliw em jest, że p rz y w iązan ie tych funkcyj do w o d y o g ra n ic z a się do o d d a w a n ia m oczu, czego nie u d ało się ani razu za o b se rw o w a ć. N a o k o liczn o ść ta k ą w sk a z u je lu d o w a p io s n k a ro sy jsk a, z a p isa n a przez n a u c z y c iela g im n azju m w G ro d n ie p . ^ G - o s i e w s k i e g o , z k tó reg o up rzejm o ści k o rzy stając, p o zw alam so b ie te k st tej p io sn k i p o d a ć poniżej w w ie rn e m tłu m aczen iu , d o k o n a n e m przez p o lo n istę teg o ż g im n a ­ zjum prof. B u d z y n o w s k i e g o :

W wartkiej rzece W yszedł na pagórek

Kąpał się bóbr otrząsnął się

Oj luli, luli, kąpał się bóbr Oj luli i t. d.

Nie wykąpał, ale się wymoczył Oj luli i t. d.

Tam myśliwi byli Pogwizdywali Oj luli i t. d.

C zarny b ó b r z Łunny pod G rodnem 4 3

Czarnego bobra poszukiwali Oj luli i t. d.

P io sn k ę p o w y ż sz ą p rz y ­ taczam jeszcze ze w zg lęd u n a okoliczn o ść, że w o g ó le lite ra tu ra ło w ie c k a w s k a ­ zuje n a ro sn ą c ą w a rto ść i rz a d k o ść b o b ra w m iarę w ięk szej ciem n o ści fu te rk a ; zaś b ó b r o p isy w a n y p o sia d a fu terk o p ra w ie czarne, p rzy - czem zau w aży ć należy, że b e z p o śre d n io po sch w y tan iu k o lo r fu te rk a b y ł n iem al zu­

p e łn ie czarny, obecnie nieco p o jaśn iał. W k ażdym razie k o lo r jego je st p o su n ięty 0 k ilk a to n ó w sk ali w kie­

ru n k u czarn eg o , w sto su n k u

do k o lo ru sk ó rk i p rzech o w an ej w M uzeum G ro d z ie ń sk ie m lub k o lo ru b o b ró w żyjących w porcie g ro d zień sk im . W p o czątk u k u racji ra n n y b ó b r p rz e sy p ia ł całe dnie w b u d ce, w y ch o d ząc do w o d y ty lk o w nocy, przyczem ch o ra k o ń czy n a nie p o z w a la ła m u n a s a ­ m o d zieln e w y d o sta n ie się z b a se n u i m u sia ł k o rzy stać z pom ocy ludzkiej, tym czasem o b ecn ie b ó b r z d ra d z a z u p e łn ą niezależn o ść, chodzi do w o d y w ciągu dnia, pływ a, n u r­

kuje, w y ch o d zi n a brzeg, o trząsając się z w o d y i m a su jąc ła p k a m i pyszczek, piersi 1 lędźw ie. N ajdłuższy, jak i z a o b se rw o w a n o , n ie p rz e rw a n y o k res p o z o sta w a n ia b o b ra bez o d d e c h u p o d w o d ą w y n o si 5 m inut. P rzy sto isk u b o b ra g ro m a d z ą się sto sy o k o ro w a ­ n ych i ogryzio n y ch gałęzi, zaś m ło d zież sz k o ln a ze szczególnem zam iło w an iem d o starcza o g ro d o w i m iejsk iem u p o ż y w ie n ia d la zw ierzątka, k tóre stało się u lu b ień cem G rodna.

P e w n e g o razu w czasie k ąp ieli b o b ra w b asen ie, zja w ił się .pies, k tó rem u u d ało się p o p rzez p ierw sze o g ro d z e n ie dotrzeć zb y t b lisk o do siatki o taczającej sto isk o zw ierzęcia. B ó b r o k a z a ł sw o je n iezad o w o len ie przez n ad zw y czaj en erg iczn e u d e ­ rzenie n a p ła s k o g o n em po w o dzie, tak silne, że w y rzuciło w y try sk w o d y p a ru m e tro w e j w ysokości.

D alsze losy zw ierzęcia b ę d ą d e c y d o w a n e n a g ru n c ie p o ro z u m ie n ia m iejsco w y ch czy n n ik ó w sp o łeczn y ch , sp ra w o m p rzy ro d y bliskich, z P a ń s tw o w ą R ad ą O ch ro n y P rz y ­ ro d y w o so b ie jej p rezesa prof. dr. W ł a d y s ł a w a S z a f e r a i prof. dr. E d w a r d a S c h e c h t l a . W k ażd y m b ą d ź razie ze w zg lęd u n a ch rom ą, n a w e t po zrośnięciu, ła p k ę tu d zież k a lectw o w p o staci b ra k u je d n e g o oka, nie m ożna będ zie m y śleć o w y p u sz c z e ­ n iu b o b ra n a sw o b o d ę , g dzie p a d łb y z p e w n o śc ią o fiarą k łu so w n ik ó w , m ających u ła ­ tw io n e z a d a n ie z kalek iem zw ierzęciem . N ato m iast ciek aw em b ęd zie zd o b y cie dla n ieg o p ary i o sied len ie w sp ecjaln em sta n o w isk u , k tó re m a być u rząd zo n e n a teren ie m iejskim , n a rzece H o ro d n iczan ce; życie p ary b o b ró w będ zie tu m o g ła o b se rw o w a ć

nie-mmamsmm

Czarny bóbr w swojej zagrodzie w Grodnie

F ot. K. Simm.

4 4 C zarny b ó b r z Ł unny p od G rodnem

tylko z w ied zająca publiczn o ść, ale co w ażn iejsze, b ęd zie ono d o stę p n e d la b a d a ń i o b se r- w acy j n au k o w y ch .

N a jw łaściw szy m sp o so b e m z d o b y cia p a ry b y ło b y sc h w y ta n ie d ru g ie g o okazu z że- r e m i e n i a b o b r o w e g o o sie d lo n e g o w p o rcie Ż eglugi W o d n e j w G ro d n ie, g d zie b o b ry czu ją się d o sk o n a le p o d o p ie k ą n a c z e ln ik a p o rtu p. B i e l i c k i e g o ; p a szy dostarcza im d e le g a t P. R. O. P., g d y ż w szy stk ie ro sn ące w porcie p rzy żerem ien iu sta re w ierzb y zd ąży ły o d d a w n a ogołocić, ściąć i o k o ro w ać.

B o b ry czy n ią w p ra w d z ie w p o rcie d o ść p o w a ż n e sz k o d y przez „ b o b ro w a n ie " , czyli niszczen ie p o d ziem n em i n o ram i g robli, d zielącej p o rt od N iem na, są je d n a k ż e ta ­ kim fen o m en em , ja k o o siad łe w ś ro d k u lu d n eg o m iasta przy h u k u i h a ła sie w a rsz ta tó w żeglugi, że należy im szk o d y w y b aczy ć i nie z a k łó cać p o b y tu w m iejscu, które sobie szczeg ó ln ie u p o d o b a ły .

Ż erem ie to w po rcie je st p ra w d z iw ą o so b liw o śc ią i d u m ą G ro d n a, zaś u ro k n ie­

o p isa n y m a w id o k z o k ien S tareg o Z am k u B atorego, p o ło żo n eg o n a d ru g im brzeg u w p ro st żerem ien ia, n a częste p e re g ry n a cje b o b ró w w p ła w przez rzekę.

C zęste w y p a d k i p o ja w ia n ia się p o jed y n czy ch sztu k w N iem nie, n iezależn ie od że­

re m ie n ia w po rcie, k tó re je st p o d śc isłą o b se rw a c ją , n a p ro w a d z iło n a p o d e jrzen ie, że b o b ry są g d zieś w g ó rze rzeki tę p io n e i n ę k a n e i nie z n a jd u ją c d o stateczn ej o ch ro n y p ły n ą z p rą d e m , sz u k a ją c b ezp ieczn iejszej k ry jó w k i.

N ależało w ięc zb a d a ć w a ru n k i w g ó rze N iem n a i w tym celu d e le g a tu ra g ro d z ie ń sk a P. R. O. P. sk o rz y sta ła z o d w ied zin p. prof. E. S c h e c h t l a , k tó ry p rz e p ro w a d z a in ­ sp ek cję s ta n o w isk b o b ró w w P o lsc e i w dn iu 3 lipca 1929 ro k u u rz ą d z o n o w y cieczk ę do rez e rw atu b o b ro w e g o w N a d le śn ic tw ie M osty koło w si R ybaki.

W w ycieczce w zięli u d z ia ł: p. prof. E. S c h e c h t e l , p iszący te sło w a i p. inż. J a n K o c h a n o w s k i .

W y cieczk a d o ta rła sa m o c h o d e m p rzez Ś w isło cz do m iasteczk a Ł u n n a stary m i li­

chym gościń cem , zaś p o czy n ając od p o m ie n io n e g o m iasteczk a z a p u szczo n o się n a drogi g ru n to w e , p rzejeżd żając k o ło w si H led n iew icze przez rzekę R oś p o m oście pochy lo n y m w je d n ą stro n ę do tego sto p n ia, że fale rzeki p rz e le w a ją się k a s k a d ą przez m ost, zaś p a sa ż e ro w ie m usieli polecić B ogu eg zy sten cję sw o ją i sa m o c h o d u p o d czas isto tn ie e m o ­ cjo n u jącej p rz e p ra w y . Ja z d a sam o c h o d e m m u sia ła być p o n ie c h a n a w lesie rząd o w y m w o d leg ło ści o k o ło 4 km od re zerw atu , k tó ry o d d z ie lo n y je st g rz ą sk ą łą k ą i bag n em . D alszy m arsz o d b y to p ieszo i w y cieczk a d o ta rła do b rz e g ó w rzeczki P lissy i stareg o k o ry ta N iem na, gdzie m ieści się re z e rw a t b o b ro w y .

O taczający las w y ró ż n ia się szczególnem zjaw isk iem ob ecn o ści k ilk u g n ia z d b o ­ cian ich w ś ro d k u lasu n a so sn a c h , ro sn ący ch n a su ch szy ch p a rtja c h p o n a d b łotem .

P rz y ro d a m iejsca z a słu g u je n a sz c zeg ó ln ą u w a g ę z racji u ro k u , ja k i s p ra w ia p ie r- w o tn o ść i d ziew iczo ść teren u . B rzegi w ó d z a m ieszk ałe przez b o b ry są g ęsto p o ro śn ię te osiną, olchą, w ie rz b ą i g ęsty m p o d szy tem . B rzeg je s t w y so k i p o ro śn ię ty tra w ą , w której co k ilk a n a śc ie k ro k ó w sp o ty k a się w y ra ź n e ścieżki w y d e p ta n e przez b o b ry w y ch o d zące z w o d y n a brzeg.

W y cieczk a n a liczy ła k ilk a n a śc ie nor, z tych k ilk a z w y ra ź n e m i św ieżem i śla d a m i Deklinacja: żeremie, żeremienia, w zorow ana na deklinacji użytej w „Puszczy Jodłow ej“, przez Stefana Żeromskiego.

C zarny b ó b r z Ł unny p od G rodnem 4 5

z a m ie sz k a n ia oraz o d cisk am i p rz e d n ic h ła p n a p iask u . W p o ło w ie je z io rk a z a o b se rw o ­ w an o p ro sto p a d ły do b rzeg u su ch y kanał, w io d ący do' p o ło żo n eg o o p o d al b ag ien k a.

K an ał ten i n ie k tó re n o ry b y ły m a sk o w a n e g ałęziam i ściętem i przez b o b ry i często już o k o ro w an em i.

N a całej ro zciąg ło ści b rzeg u n a p o tk a n o n a śla d y o żyw ionej działalności b o b ró w , sk u tk iem czego należy odrzucić w ersję, d o ty ch czas n a w e t oficjalnie p o d a w a n ą , że w tym rezerw acie p rz e b y w a je d e n bóbr, do k tó reg o w 1928 roku ja k o b y przy łączy ł się drugi.

P rz e c iw n ie z o b se rw o w a n y c h okoliczności m iejsca i śla d ó w d ziałaln o ści, m o żn a z dużem p ra w d o p o d o b ie ń stw e m przy p u szczać, że re z e rw a t ten je st sied lisk iem w ięk szej ilości b o b ró w i p ra w d o p o d o b n ie w sk u te k n ie d o sta te c z n ej o ch ro n y i k łu so w n iczeg o p o ­ lo w an ia lub też m oże z n a tu ra ln y c h p o b u d e k rozrodczych, b o b ry w y ch o d zą z teg o re zerw atu n a N iem en, p ły n ą z p rą d e m szu k a ją c to w a rz y stw a , czy u ciek ając od p rz e śla ­ d o w c ó w i stą d p o c h o d z ą liczne w y p a d k i c h w y ta n ia czy o b se rw o w a n ia pojed y n czy ch o k azó w b o b ra w N iem n ie p o d G ro d n em .

C h a ra k te ry sty c zn e m jest, że w e d łu g m iejsco w eg o p rz e są d u lu d o w e g o zab icie b o b ra p o w o d u je nieszczęście d la sp raw cy , co zn alazło sw ó j w y ra z w p rz y sło w iu b ia ło ru sk ie m :

„u b jo sz b o b ra nie b u d zie d o b r a “ .

Istotnie b ó b r ra n io n y p o d -Łunną nie b y ł przez k łu so w n ik ó w dobity, czego m ogli z ła tw o śc ią d o k o n ać, a p rzeciw n ie po zran ien iu b o b ra o czek iw an o k ilk a dni, o b se rw u ją c sta ra n n ie , jeg o n ib y n a tu ra ln e j śm ierci, żeby w ten sto só b o b ejść za ró w n o p rzesąd , ja k i p raw o , k tóre nie m o g ło b y k a ra ć za zn alezien ie n ież y w e g o b o b ra.

P o w y ższe okoliczności n ajzu p ełn iej p o tw ie rd z iło śled ztw o policyjne, sk u tk ie m czego sp ra w c y p o ra n ie n ia b o b ra, d w aj ry b acy ze w si K niażew odce, zostali o d d an i w ręce s p ra ­ w ied liw o ści.

W ra c a jąc do s p ra w y z w ied zo n eg o re z e rw atu ko ło w si R ybaki, n ależy stw ierd zić, że p o d czas p o b y tu w rezerw acie uczestnikom w ycieczki nie u d ało się z a a la rm o w ać straży leśnej, co d o w o d zi że k łu so w n ic tw o je st tam aż n a d to m ożliw e i u łatw io n e. T e ­ ren sam p rz e d sta w ia ja k n a jle p sz e m ożliw ości do stw o rz e n ia tam w łaściw eg o i n ależy cie z o rg a n iz o w a n eg o re z e rw atu , co d a ło b y się o siąg n ąć sto su n k o w o n iew ielk im kosztem przez w y z y sk an ie d o sk o n a ły c h w łaściw o ści przy ro d zo n y ch . W czasie p o b y tu w rezer­

w acie w y cieczk a n a tk n ę ła się n a k ilo m e tro w e j d łu g o ści o g ro d z e n ia z żerdzi i d ru tu i z p o czątk u są d z iła z z a d o w o len iem , że m a do czynienia z o g ro d zen iem rezerw atu . N ie­

stety o k azało się, że tak s ta ra n n ie o g ro d zo n e są sia n o k o sy na łąk ach , d zierżaw io n e czy m oże w y d zielo n e w c h a ra k te rz e d e p u ta tó w straży leśnej. Jeśli istnieje m ożność g ro d z e n ia sia n o k o só w , to n ie tru d n o c h y b a będ zie znaleźć m ożność o g ro d z e n ia rezerw atu .

Jeżeliby je d n a k cho d ziło o isto tn e p o sta w ie n ie rez e rw atu n a n ależy tej sto p ie, to stw ierd zić należy, że n a p rzeciw leg ły m brzeg u w ód, przez b o b ry zam ieszk ały ch , zn a jd u je się p a stw isk o w sp ó ln e w si D u b n o , które b ezw z g lę d n ie n a le ż a ło b y w y k u p ić, zaś d o - sk o n a łe m zam k n ięciem rez e rw atu b y ło b y p rz e n ie sie n ie w si R ybaki, z n ajd u jącej się w śro d k u p a ń stw o w y c h lasó w na in n e g ru n ta, b ę d ą c e w p o w iecie do d yspozycji s k u t­

kiem ożyw ionej p arcelacji g ru n tó w p ań stw o w y ch .

N ależy m ieć nadzieję, że P a ń s tw o P o lsk ie w k ro czy w szy n a d ro g ę o c h ro n y przy­

ro d y i m ając za so b ą b a rd zo p ię k n e w tym k ie ru n k u poczynania, nie o d m ó w i sw ej z d e cy d o w an ej p o m o cy w d alszych w y siłk a c h czy n n ik ó w o ch ro n y p rzy ro d y , d ążący ch d o

4 6 C zarny b ó b r z Ł unny pod G rodnem

p rz e k a z an ia n a stę p n y m p o k o le n io m ludzkim w sp a n ia ły c h p o m n ik ó w p rz y ro d y i n ie s k a ­ żo n eg o p ię k n a jej oblicza.

W re z e rw ac ie „ R y b a k i“ m ożna by ło znaleźć p o tw ie rd z e n ie tezy prof. S c h e c h t l a , że chaty b o b ro w e są n a jp ra w d o p o d o b n ie j tylko zam a sk o w a n ie m le g o w isk w y so k o za­

ło żo n y ch z racji p o d m o k łeg o teren u , nie p o z w alająceg o u zy sk ać su ch eg o g n ia z d a n isko p o d p o w ie rz c h n ią ziem i. T am w ięc, g d zie brzeg i w ó d są w y so k ie i suche, nie zachodzi p o trz e b a b u d o w y c h a t i isto tn ie ch aty b o b ro w e o b se rw u je m y n a P o le siu n a te ren ach p o d m o k ły ch , nie w id zim y ich zaś ani przy g ro b li p o rtu Ż eg lu g i w G ro d n ie ani w re ­ z e rw a c ie „R y b a k i", g dyż w obu tych w y p a d k a c h b o b ry m a ją m ożn o ść rycia suchych, d o b ry c h n o r w w y so k ic h brzegach.

O k o liczn o ść tę p o tw ie rd z a o p is dr. F 1 o e r i c k e (D ie S ä u g e tie re d es d eu tsch en W a ld e s, S tu ttg a rt) z a c h o w a n ia się b o b ró w , żyjących jeszcze w śro d k o w y m b ieg u Ł ab y przy ujściu Saali. C y to w an y autor, o p ie ra ją c się n a św ia d e c tw ie M e r t e n s a i K r a f t a, pisze, że w przy to czo n em żerem ien iu b o b ry o g ra n ic z a ją się do z a k ła d a n ia w strom ym , g lin iasty m brzeg u n o r 10— 15 m d łu g ich , z a k o ń czo n y ch z je d n e j stro n y su ch em g n iaz­

dem i m ających w d ru g im k o ń cu ujście p o d p o w ie rz c h n ią w o d y . W w y p a d k u je d n a k p o w o d zi i z a lan ia nor, b o b ry tam tejsze b u d u ją z gałęzi g n ia z d a suche, n a m etr w y stające n a d w odą.

W o b ec szczerego zajęcia się e w id e n c ją i o c h ro n ą b o b ró w w P o lsce, k tó re jeszcze o c a la ły w dzikim stan ie, n ie w ą tp liw ie ta k w e stja zn ajd zie w k ró tc e ro z w iązan ie i zaszczyt jej ro zstrzy g n ięcia p o w in ie n p rz y p a ść p olskim uczonym w udziale, w m iarę rosn ący ch

m ożności o b se rw a c y j i p o ró w n a ń w o ch ra n ia n y c h żerem io n ach .

Z racji b a d a n ia starej literatu ry , tyczącej się życia i obyczaju b o b ra, n atrafio n o na ch a ra k te ry sty cz n y opis, z a w arty w dziele: „ S k arb iec O ek o n o m ie y Z ie m ia ń sk ie y “ J a k ó b a K a z i m i e r z a H a u r a , Ed. 1689 r., w e g zem p larzu p rz e c h o w y w an y m w P a ń stw o w e m M uzeum K ultury i S ztuki w G ro d n ie. P o n ie w a ż dzieło to n ależy ju ż raczej do rzad k o ści b ib ljo g raficzn y ch p o zw alam so b ie p rzy sp o so b n o ści, korzy stając z up rzejm o ści k u sto sza w sp o m n ia n e g o M uzeum p. J. J o d k o w s k i e g o, p o d a ć

in extenso

u stę p tyczący b o b ró w :

„ B ó b r to je st zw ierzę w o d n o ziem n e, k tó re w w o d zie y po ziem i sz u k a sw eg o p o ­ ż y w ie n ia z rzek, z s ta w ó w y z p rzy leg ły ch s a d z a w e k w y p le n ia ry b k i, w lasach zaś ja b łk a m i, g ru sz k a m i y ró żn em i in n em i żyw i się o w o cam i n a w e t od d rz e w a o g ry zu jąc sk ó rk i, to zw ierze m a p rz e d n ie no g i ja k p iesek , p o śle d n ie zaś ja k o kaczka, ab o jak o ja k i ptak, z ę b ó w b a rd z o ostrych, sierci m iękkiej i d elik atn ej. Kwili się i szlo ch a n a czas, o so b liw ie n a n ie p o g o d ę , w ła śn ie k ied y ow o dziecię p o trz e b u je m am ki d la sw e g o p o ży ­ w ien ia. S k ó ra teg o zw ierzęcia im cz a rn ie jsza tym lepiej u d a tn a y d roższa, n a ziem i nie m oże d łu g o b ie sia d o w a ć , w zg lęd em n a tu ry i n a ło g u sw eg o , d la o g o n a ry b ieg o , k tó ry ra d m ie w a w w o d z ie częstokroć, ten m a sm a k oso b liw y , w ięc w w ierze c h rz e śc ijań ­ sk iej w p o st zażyć go m ożna, a lb o w iem część te g o o g o n a stan ie za ry b ę tłu s tą albo leszcza, k tó ry je s t w s o b ie n a ło k ie ć dłu g i. B óbr, g d y św iśn ie, zaraz w e s p ó ł g ro m a d n o do la só w y n a p u szczę g łę b o k ą b ieżą i sc h o d z ą się, d rz e w a z k ó r o b d z ie ra ją zębam i, y do jam sw y ch w n o sz ą ; m ają też m iędzy s o b ą p o rząd ek , g d y się z in n eg o s ta d a za­

b łą k a b ó b r do nich k ażą m u so b ie czynić p o słu g i y ro b o tę, w y w ró c ą go n o g am i do g ó ry y n a n ieg o sk ó ry łu p a n e z d rzew ja k n a w ó zek nało żą, a d ru d zy go za ogon aż d o jam ciąg n ą, że m u aż sierć z g rz b ie ta o b lezie od tej prace, trafia się n a czas, że na

C zafny b ó b r z Ł unny pod G ro d n em 4 7

to n a p a d a ją ło w c o w ie , a z lu to w aw szy się n ad nim , u w o ln ią go y p uszczą. B ó b r ziół go rzkich ra d zaży w a y za sp e c y a ln y p rz y sm a k o ne so b ie w aży i d la tego jego m ięsiw o je st do je d z e n ia g o rzk aw e. M yśliw i g d y go ło w ią i szczw ają w ięc on n a sam y m d o g o ­ n ie n iu w ied ząc o tym , że ło w c y n a jb ard ziej o jeg o sta ra ją się strój, o d g ry zu je to so b ie p ręd k o , a p rzed ich oczy o d rzu ca y m io ta ab y n a sam eg o w zg ląd m ieli i w o ln ie go puścili.

S a d łe m b o b ro w y m żyły n a rw a n e y su c h e sm aro w ać, tak że czło n k i n a rw a n e w iu n k - tu ra c h , je st zn a c z n ą pom ocą, w ie lk ą c h o ro b ę dzieciom p rz y p a d a ją c ą sm a ro w a n ie m u sk ra m ia n a w e t od n a g łe j śm ierci tym p rzen ik ający m o trzeźw ia y o ży w ia sm aro w an iem . S tro je je g o a lb o m o sen k a, w różn y ch affectiach lu d zk ich są p o trzeb n e, w ia try w czło­

w ie k u zatrzy m an e ro zp ęd zają. G ło w ę u tw ierd zają, o m d lałe siły u m acn iają. T ru c iz n ę za­

d a n ą z c z ło w ie k a w y p ę d z a ją , do k ic h a n ia p rzy w o d zą, b ia ło g ło w s k ą ch o ro b ę m iesięczną pędzą. O d n ag łej śm ierci b ro n ią, y od w ielk iej c h o ro b y zach o w u ją, od zb y tn ieg o sp a n ia

d a n ą z c z ło w ie k a w y p ę d z a ją , do k ic h a n ia p rzy w o d zą, b ia ło g ło w s k ą ch o ro b ę m iesięczną pędzą. O d n ag łej śm ierci b ro n ią, y od w ielk iej c h o ro b y zach o w u ją, od zb y tn ieg o sp a n ia