ostrzedz. Skarcił go też za to Pius IX w r. 1867 ; a kiedy zmieszany prałat chciał się tłómaczyć nie- wiadomością, odpowiedział mu Papież, że jako ar
cybiskup paryzki i wielki jałmużnik dworu winien był wiedzieć, że zmarły piastował w sekcie godność naczelnika „Wielkiego Wschodu", i wskutek tego odmówić swego udziału w pogrzebie..
Niebawem masonerya opanowała Napoleona III, i jak pierw przez Palmerstona. tak później przez swoich członków lub przyjaciół wpływała na jego politykę. Szatanem kusicielem był dla niego prze- dewszystkiem „czerwony książę“, Hieronim Napole
on, gorliwy mason i jawny wróg religii, który na
•większą jej wzgardę urządzał z S ainteB euve’m i podobnymi sobie mięsne obiady w W. Piątek. Ma
jąc takich opiekunów, podniosła sekta zuchwale czoło i kazała w r. 1863 „wielkiemu kanclerzowi korespondencyi i finansów W. Wschodu", Ernesto
wi Renanowi, napisać ohydny romans p. t. Vie de Jesus, który wnet na jej koszt przełożono na wszyst
kie prawie języki.
Głownem usiłowaniem masoneryi było w yru
gować ze szkół religię i odjąć duchowieństwu wpływ na wychowanie publiczne; w tym też celu jeden z jej członków, Jan Mace, funkcyonaryusz uniwer
sytetu paryskiego, założył 15 paźdz. 1866 ligę, zwa
ną Ligue de V enseignement, mającą popierać naucza
nie świeckie z wykluczeniem religii. Wszystkie loże oświadczyły się gorąco za tą sprawą; a czego isto tnie chciały, wypowiedziały ustami „brata“ Feliksa Rocquain w r. 1868: „Pragniemy, aby z dziedziny wychowania publicznego usunięto wszelkie naucza
nie religijne i dogmatyczne, ja k również wszelki wpływ osobisty duchowieństwa".
Równooześnie pracowała masonerya nad wye
mancypowaniem kobiety z pod wpływu Kościoła,
po-6*
64
dzielając przekonanie, wypowiedziane przez b r.\
Jul. Ferry (w kwietniu 1878), że „kto owładnie ko
bietę, owładnie wszystko, bo będzie miał w ręku dzie
cię i mężau. Za jej, zdaje się, inspiracyą minister oświecenia Duruy zaprowadził w roku 1867 kursa wyższe dla dziewcząt, gdzie mieli wykładać profe
sorowie kolegiów i liceów, a dla religii nie było miejsca ; bo zadaniem ich było wychowywać kobie
ty „wolnomyślnie", jak to dziennik Siecle otwarcie wyznał.
Silna opieką rządu, wystąpiła masonerya fran
cuska niebawem z otwartą przyłbicą, i nietylko w r. 1865 uchwaliła, że wyznawanie ateizmn nie je st przeszkodą do przyjęcia na członka, ale na kongresie w Metz, odbytym w roku 1869, zażądała wymazania ze statutów imienia Boga, czjdi raczej
„Wielkiego Architekta świata", co w r. J877 rze- ozywiście nastąpiło. Z jej to łona, a mianowicie z paryskiej loży V Avenir, wyszedł w r. 1860 „ko
m itet wolnomyślnych“, pod nazwą Comite des Libres- Penseurs potir les enterrements civils, rozpowszechnia
jący pogrzeby cywilne za pomocą zobowiązań p i
semnych, jakie członkowie dawali za życia I1) W lataoh 1870 i 1371 odbył się sąd Boży nad Napoleonem III. i nad Francyą. Po klęsce sedań- skiej lud paryski ogłosił rzeczpospolitą, na której czele stanął rząd „obrony narodowej", złożony prze
ważnie z masonów. Postanowiono walczyć do upa
dłego, ale błogosławieństwo Boże odwróciło się od Francyi. Rzec można, że wówczas pokonał ją nie tyle oręż pruski, ile moralny jej upadek, który spo
wodowały zasady r. 1789, wnikające przy pomocy częstych rewolucyj i sekty masońskiej ooraz głębiej w seroe narodu, — dalej radykalne dzienniki, be- zeone romanse, niemoralne widowiska, wiodące d ó
r) P or. Pius IX i Jeg o Pontyfikat. T, II. str. 412 sq.
65 zagłady wiary i rozpasania obyczajów, — wreszcie powszechny prąd materyalizmu, czyli szał wzboga
cenia się i używania, ogarniający całe społeczeń
stwo, a przez rząd Napoleona III niety Ikonie w strzy
mywany, ale owszem popierany.
Gorszym może od przegranej ciosem była dla Francyi bratobójcza walka w Paryżu. Ledwie mi
nęła groza oblężenia, a oto stronnictwo najrady
kalniej sze, pod nazwą „k o m u n y przyszło tam do steru i wypowiedziało posłuszeństwo Zgromadzeniu narodowemu, trzymając się zasad, które członkowie Internacyonału wypowiedzieli na zjeździe w Bru
kseli (w kwietniu 1871): „Nie chcemy własności, bo własność je st krzywdząoą niesprawiedliwością;
nie chcemy religii, bo religia czyni człowieka b y dlęciem i m aszyną; nie chcemy Boga, bo człowiek sam jest bogiem; nie chcemy księży, bo księża są nieprzyjaciółmi i najzaciętszymi wrogami rodzaju ludzkiego“.
Komuna, złożona przeważnie z członków In ter
nacyonału,. a popierana przez masoneryę, była za
ciekłą nieprzyjaciółką religii, to też dekretem z 4.
kwietnia ogłoszono rozdział Kościoła i państwa, zniesiono budżet wyznań, uznano majątek kościelny za własność narodową, prócz tego uwięziono arcy biskupa Jerzego D arboy1), i wielu księży jako „ser- viteurs d’un nomtne Dieuu, sprofanowano wiele świą
tyń, w których rozpasane kobiety miotały bluźnier*
stwa z ambon i piły z naczyń świętych, inne zaś obrócono na obrady klubów lub zamknięto, napi
sawszy na drzw iach: „Fermee par la cessation du com- merce.*J)
Po pokonaniu komuny nastąpił wzrot ku reli
gii i zasadom porządku, czego dowodem były wiel
*) K om una chciała go wypuścić, byle rząd w ersalski uw olnił Blanquiego, ale T h ie rs nie chciał n a to p rzystać.
3) P or. Pius IX i Jeg o Pontyfikat. T. III. str. 67 sq.
66
kie zbiorowe pielgrzymki do Lourdes i Paray-le*
Monial, budowa kościoła Serca Jezusowego na Mont- m artre ex voło narodu, ustawy o zamianowaniu k a
pelanów wojskowych i uprawnieniu uniwersytetów katolickich itd.
Ale wnet niezgoda na polu polityki rozbiła obóz katolicki, podczas gdy falangi antyreligijne szykowały się do walki na zabój. Przewodziła im masonerya, nie tyle imponująca liczbą lóż, których w r. 1876 było 120. w Paryżu i departamencie Se
kwany, a 204 na prowincyi, ile talentami i ruchli
wością swoich członków, do których należeli pra
wie wszyscy głowacze ówczesnego stronnictwa re
publikańskiego, z Thiersem i Gambettą na czele.
Działała ona nietylko przez dzienniki, kluby i try buny, ale dla ułatwienia propagandy republikań
skiej i przeprowadzenia swej ulubionej idei, to jest, wyrugowania religii ze szkół, protegowała mocno t.
z. Ligue d’ enseignement, która około r. 1880 miała 600 kółek prowincyonalnych (cercles loca.nx), zosta
jących pod zarządem kółka paryzkiego. Z lóż także wyszedł impuls do założenia stowarzyszeń pokre
wnego ducha, a oprócz tego powstały po miastach
„grupy ateuszów" i antydeistów, dążących do usu
nięcia słowa “Bóg“ ze wszystkich języków świata, jako „czczego utworu fantazyi" ; wśród robotników zaś, pozbawionych w znacznej części religii, wi
chrzyły jużto stowarzyszenia wrzekomo przemysło
we i filantropijne, jak np. Compagnonnages, Societes de secours mutuelsitp. jużto sekcye internacyonału których w r. 1876 było tamże 48.
Za podmuchem tychże sekt niektóre rady miej
skie wyrugowały duchowieństwo ze szkół, a dzien
niki radykalne plwały bezkarnie na religię, szerząc natom iast ateizm i zasady rewolucyjne. Równocze
śnie masoni na swoich agapach piorunowali przeciw
„czarnej bandzie11 i'„bezecnej tyranii"4 •, a kiedy pre
67