• Nie Znaleziono Wyników

Miłość macierzyńska

W dokumencie Książka do czytania Cz. 2 (Stron 43-47)

1. W włoskićj krainie u podnóża drzewem porosłego wzgórza mieszkała biedna rodzina, składająca się z męża, żony i trojga dziatek. Ojciec wychodził codziennie na zarobek, pozostawiając ukochanój żonie całą troskę około domu i uko- chanćj dziatwy. I m ógł spokojnie oddawać się pracy, gdyż w Klementynie (takie było imię żony wyrobnika) Bóg dobry tyle umieścił wzniosłych zalet, że za prawdziwy wzór matki i żoi • każdćj służyćby mogła.

2. Od samego rana zajęta w domu. aby w każdym zakątku utrzymać czystość i porządek, nie spuszczała przecież z oka dwojga ukochanych dziatek Antosia i Franusi, które w ogródku wśród róż i pięknych drzew oliwnych wesołćj oddane były zabawie, doglądając przytem kolebki, w którćj najmłodsze jćj dziecię, snem ujęte, spoczywało. A że cisza panowała w naturze, że tylko wesoły śpiew ptasząt dolatywał jć j ucha, nic dziwnego, że pracą i rychłćm wstaniem znużone oko po ukończonćj pracy zwolna zamykać się poczęło, i stru­ dzona niewiasta nad kolebką dziecięcia już prawie zasnąć miała. 3. Ale myśl, że dla dziewczęcia sukienkę uszyć trzeba, zbudziła osłabioną. Już pełna zapału zasiadła do krosien, a wpierw powikłaną nić w kłąbki wić zaczyna, gdy oto prze­ raźliwe wołanie chłopca odbija się o jćj uszy. Rzuciwszy wszystko, wybiega przelękniona i widzi przerażonego Antosia, wiodącego za rączkę krwią zbroczoną siostrzyczkę swoją. „Cóżto jest?“ wrzasnęła na pół nieprzytomna matka. „Żm ija jadowita ukąsiła Franię11, odpowiada z płaczem chłopczyna. „ A więc śmierć niechybna,“ woła nieszczęśliwa, złamana bólem Klementyna. „O ludzie, zlitujcie się nademną' Ratunku! Pom ocy!“

4. Przechodzący mieszkaniec wioski tłumaczył się, że sam spieszy do łoża konającego ojca, ale tćj jednśj udzielił jćj rady, aby co prędzćj sprowadziła psa jakiego, któryby jad z rany wyssał. I pozostawił zrozpaczoną. , Zkąd psa wziąć? a czy pies zechce lizać ranę i ssać jad zabójczy?11 Tak ba­ dało serce matki. O zapewne! czego żadne niedokaże stwo­ rzenie, tego dokona miłość macierzyńska. I tćj chwili, przy­

ciągnąwszy rękę dzieciny, przypięła usta swe dc skrwawionej rany i poczęła ssać jad tam ukryty. I, zamiast uczucia trwogi lub smutku, że się życia pozbawia, wzniosła ta matka bohaterka czuła z każdą chwilą powiększającą się słodycz i takie szczęście, jakiego w całćm nie zaznała życiu.

. 5 . A w tym czasie zbliżył się wracający od pracy mał­ żonek, a ujrzawszy syna spłakanego, pyta się, co się stało. Gdy tylko pierwsze usłyszał słowa, zbladł, i, oparty o drzewo, patrzał na pół martwćm okiem na dom , w którym najza­ cniejsza jego żona, poświęcająca się za dziecię, śmierć w siebie ssała. Chłopczyna, zdumiony milczeniem ojca, zbliża się z skromnćm pytaniem: „C óż tobie, ojcze?11 Lecz słyszy tylko grobowy jęk bólu: „O żmija, żmija zabiła mi mą żonę!“ Nagle przecież ożywia się oko ojca, gdy schylony dojrzał w leżącym u nóg jeg o gadzie nie żmiję jadowitą, ale węża zwyczajnego. Z całym zapałem, ująwszy chłopczynę za rękę, spieszy w próg domu i w tę szlachetną duszę ofiarnćj matki to słodkie po­ ciechy przelewa słowo, że w ranie nie masz trucizny. Któż opisze radość i zachwyt tćj chwili! Jakżeż nie miał uwielbiać mąż tak szlachetnćj niewiasty; a dziatki, pod takićm ciepłem macierzyńskiego serca chowane, czyżby mogły kiedy zapomnieć, ile rodzicom swym prawdziwej wdzięczności są winne?

54. S vrotka.

1. Mamo! mamo! przemów słowo, —

T o ja sama, córka twoja! Klęczę, płaczę nad twą głową; O przebudź się, mamo moja! 2. Mamo! ty masz zimne ręce,

Tak jak z lodu — o dla Boga! Nie leż dłużćj w tej trunience, Otwórz oczy, mamo droga! 3. Tyś zasnęła już na wieki,

Mówią ludzie — o ! nie wierzę: Otwórz, mamo, twe powieki, Przecie ty mnie kochasz szczerze? 4. Powitań, powstań z tego łóżka,

*jO już grobem się wydaje, — Przyciśnij mnie do serduszka; A c h ! bo mi się serce kraje. 5. O ! ty milczysz! mamo złota,

Pozostawić chcesz mnie samą; Biednaż, biednaż ja sierota, Rozłączona mam być z mamą! 6. Byłam zawsze tuż przy tobie,

W ięc mnie także weź do siebie; Z tobą razem tu i w grobie. — Czyż bezemnie chcesz być w niebie?

7» Ty tak dobra, mamo dioga, Patrz! zalana jestem łzami; Ty upresisz za mną Boga, Bóg nas złączy z aniołkami . . •

55. Wilk.

1. W i l k ' jest prawdziwą klęską dla kraju, w którym przebywa. Przyciśniony głodem, szczególniej podczas mocnych mrozów, zaczepia i morduje podróżujących ludzi po drogach, porywa dzieci w polach i pastwiskach, napada na trzody i z tych łup swój krwawy albo w miejscu pożera, albo w lasy do siedliska swego unosi. Podkopuje się do obór, owczarń i chlewów, w których straszliwe mordy zarządza; wykrada i wystrasza z lasów użyteczną, łowną zwierzynę i ptastwo; rażony zaś jadem wścieklizny, nie lęka się znacznćj liczby uzbrojonych ludzi, a ukąszeniem swojćm, przelewając ja d w ludzi i domowe zwierzęta, staje się nader smutnych ofiar przyczyną. Jednćm słowem, ciągłym jego sposobem życia, wrodzoną skłonnością jest zadanie śmierci stworzeniom pod oko podpadającym i okropne nad temiż nastwienie się. Jedyny użytek przynosi tylko skóra je g o , przydatna na wygodne futra. Jeżeli jednak użytek ten pomimo niezaprzeczonej wygody i wartości pieniężnśj, za jaką futra wilcze nabywają się w różnych krajach, weźmiemy pod ścisłą uwagę, okaże się nieomylnie, iż użytek w przyrównaniu do szli i, jakie wilki zrządzają, zupełnie znika; przytem wykryje się niezbędna potrzeba zupełnego wyniszczenia tego gatunku zwierza.

2. W il k z natury jest ponury, niezgrabny i leniwy; staje się jednak chytrym, podstępnym i odważnym, skoro mu głód dokucza. Złapany zaś zupełnie utraca odwagę; często unika towarzystw sobie podobnych; głód zaś, szczególniej w czasie tęgich m rozów, a zarazem trudność wyszukania pożywienia przymusza go do gromadzenia się w stada mniejsze lub większe dla pomocy i wspólnego ścigania łupu. Chytrość i przemysł wilków godne są zadziwienia, jak, zebrane w mniej­ szej lub większćj liczbie, umieją śledzić zwierza, rozstawiać się na stanowiskach i napędzać na gołoledź lub miejsca do­ godne dla łatwiejszego złapania.

Pobyt wilka w jednćm miejscu nie jest stały; zmienia go często, przenosząc się w inne odległe ustronia; szczegól­ niej lubi przebywać w gęstych i ciemnych lasach, a naprze- mian w bagnistych błotach i suchych miejscach, w których chętnie przez dzień ukrywa się, a w nocy wychodzi na zdo­ bycz. Pożywienie wilka składa się z ptastwa i zwierząt tak dzikich, jako też swojskich i domowych wszelkiego gatunku

i rodzaju. W zimie — w czasie mocnych mrozów — wychodzi i wyszukuje ścierwa, który w odległości pół mili zwietrzyć może. Przyciśniony głodem, rzuca się nawet na słabsze ©d siebie wilki i pożera je. Wilczyca młode wilczęta przed żarłocznością starego wilka nieraz skrywać musi. W cza­ sie, kiedy ziemia głębokiemi śniegami jest okryta, a szczegól­ niej kiedy go ludzie śledzą, wiik ukrywa sie dosyć długo w małćj przestrzeni gęsto zarosłego lasu, aby się me zdradził.

3. W ilk, napadnięty w lesie, w ucieczce s woj Aj trzyma się gęstwin, z których wietrzy wszelkie przeszkody dla siebie niebezpieczne, podsłuchuje najmniejszy szelest ludzi na stanowiskach będących, chroni się spotkania i cicho wykrada się na ścieszki. Niepłoszony i nieporuszony lubi nocną porą przechadzać się po rozmaitych drogach tak dalece, iż niekiedy wyśledzić można drogi te , któremi każdy w blizkości uKrywający się wilk przechodzi. Po po­

żarciu łupu wilk, będąc obładowanym, spoczywa powszechnie w najbliższój gęstwinie; następnej zaś nocy oddala się w inne strony.

W ilk, jadem wścieklizny rażony, bardzo jest niebez­ pieczny; ukąszenie je g o , skoro brak spiesznój pomocy, jest śmiertelne. Dobry myśliwy łatwo rozpoznaje wilka wście­ kłego po jego nieregularnym, tu i owdzie rzucającym i chwie­ jącym się tropie.

4. Zwierz ten żyje we wszystkich strefach zimnych i gorących stałego lądu i wysp, i jest wszędzie mnićj więcój do siebie podobny kształtem, maścią i srogićm usposobieniem. W tój jego srogości są jednak pewne stopniowania; nie we wszystkich bowiem stronach objawia swą nieprzyjaźń ku ludziom z tą samą otwartością, odwagą i zapalczywością. I tak w Norwegii wilk nienawidzi człowieka, pożre go, gdy jest trupem, ale żywego się boi, nie śmie napastować nawet kobiety lub dziecka. W W ęgrzech przeciwnie tyle nabiera zuchwalstwa, że na człowieka czatuje, na uzbrojonego nawet się rzuca i często go pokonywa. W jednym tedy kraju jest żarłoczny, krwi chciwy, podły, lękliwy; w drugim jest nieubłaganym nieprzyjacielem rodu ludzkiego, człowiekowi krwawą wypo­ wiada wojnę i przemocą i podstępem zawziętą toczy z nim walkę.

W naszych stronach jest wilk także zuchwały, śmiały, okrutny i rzuca się na człowieka, ale tylko wtenczas, gdy jest do walki wezwany lub gdy go głód przyprze. Są także o wilku liczne przysłowia i przypowieści w języku polskim : Nie wywołuj wilka z lasu. — W ilcza pokora. — Leżąc wilk,

nie utyje. — O wilku mowa, a wilk pode drzwiami. — I wilk syty i koza cała. — M iłuje go, jak wilk barana.

• (Przez Łyszkow«kiego i Woicickiego.).

W dokumencie Książka do czytania Cz. 2 (Stron 43-47)