• Nie Znaleziono Wyników

Trzech przyjaciół

W dokumencie Książka do czytania Cz. 2 (Stron 104-109)

Człowiek jeden miał trzech przyjaciół; dwóch bardzo kochał, a dla trzeciego był cbojętny, chociaż ten najszczerzej do niego był przywiązany. Raz zapozwano go do sądu, gdzie niewinnie, ale ciężko był oskarżony. „K tóry z was pójdzie ze raną“ rzekł do swych przyjaciół, „aby za mną świadczył? Albowiem ciężko mnie obwiniono, a król jest bard?o zagniewany/1 Pierwszy przyjaciel wymówił się, że z nim iść nie może, bo ma inne ważne zatrudnienia. Drugi towarzyszył mu do drzwi sądowego domu, ale tam odwrócił się z boiaźni i odszedł. JedyDie trzeci, na którego wcale nie liczył, ów człowiek wszedł, przemówił za nim i świadczył tak wymownie za jego niewinnością, że sędzia człowieka wypuścił i udarował go wolnością.

Trzech przyjaciół ma i człowiek każdy na tym świecie. Jakież jest ich postępowanie w godzinę śmierci, kiedy go Bóg przed sąd swój zapozw ie?! Bogactwo, jego najmilszy przy­ jaciel, najprzód go opuszcza; krewni i przyjaciele towarzyszą mu aż do grobu i wracają do domów swoich; trzeci, o którym w życiu zwykle zapominał, są dobre uczynki; one jedne towarzyszą mu do wieczności aż przed tron Najwyższego, one idą przed nim i znajdują miłosierdzie i łaskę.

98. Przyjaciele.

1. Zajączek ieden m łodj,

Korzystając z swobody,

Pasł się trawką, ziółkami w polu i ogrodzie Z każdym w zgodzie.

2. A że był bardzo grzeczny, rozkoszny i miły, Bardzo go tam zwierzęta lubiły: I on też, używając wszystkiego z weselem,

Wszystkich był przyjąć. ’ !.em.

3. Raz, gdy wyszedł w świtaniu i bujał po łące, Słyszy przerażające

Głosy trąb, psów szczekanie, trzask wielki po lesie. Stanął, — słucha, — dziwuje się;

A gdy się coraz zbliżał ów hałas, wrzask srogi, — Zając w nogi.

4. Spojrzy się poza siebie, aż dwa psy i strzelce — Strwoźon wielce!

Przecież wypadł na drogę, od psów się oddalił. Spotkał konia; prosi go, iżby się użalił;

\Veź mnie na grzbiet i unieś.“ Koń na to: „Nie mogę, Ale od innych pewną będziesz miał załogę."

Jakoż wół się nadarzył. „Ratuj, przyjacielu!" 5. W ół na to: „Takich jak ja zapewne nie wielu

Znajdziesz; ale poczekaj i ukryj się w trawie, Jałowica mnie czeka, nie długo zabawię, A tym czasem masz kozła, co ci dopomoże." Kozieł: „Żal mi cię, nieboże,

Ale ci grzbietu nie dani; twardy, niedogodny. Oto wełniasta owca niedaleko chodzi, Będzie ci miękko siedzieć.'1 Owca rzecze:

„Ja nie przeczę.

Ale choć cię uniosę pomiędzy manowce, Psy dogonią i zjedzą zająca i owcę. Udaj się do cielęcia, które się tu pasie." 6 „Jak ja ciebie mam wziąć na się,

K ied y starsi n ie w z ię li? ‘ ‘ cie lę n a to rzek ło I u cie k ło .

Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły, Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.

I. Krasicki.

99. Człowiek.

1. Koroną stworzenia, najwyższą, najszlachetniejszą i najpotężniejszą istotą na ziemi jest człowiek. Nim uwień­ czył Bóg dzk-ło rąk swoich. Dlatego też człowiek na ostatku stworzony, aby wszystko, co istnieje, jemu oddane być mogło, aby mógł być panem nad rybami morskiemi, nad ptastwem niebieskim i nad zwierzętami. Ziemia cała i wszystko, co żyje na nićj, żadnego nie mają poświadczenia o sobie; jeden tylko człowiek wie, że istnieje; może zrozumieć, dla­

czego Ptwórca na ziemi go osadził; może wreszcie zagłębiać

się w tajniki natury i badać przeznaczenie każdśj istoty.

Świetnie go też Pan Bóg wyposażył, gdyż mu dał c i a ł o i d u s z ę .

C i a ł o człowieka jest lepsze i doskonalsze, niż ciało zwierząt, chociaż także z prochu ziemi jest wzięte. Prosta postawa jego znrmionuje pana ziemi; oko, które ku niebu wznosić się m oże, oznajmia związek nasz z !>itbem. Lecz ciało nasze, jako z ziemi wzięte, podlega wszelkim prawom natury; i ono się zmienia, rośnie, podlega chorobom, starzeje się, wreszcie, gdy czas jego nadejdzie, umiera.

2. Ciało nasze ma zmysły, podobnie jak i piało zwie­ rząt, lecz wyrazistsze i doskonalsze od zmysłów zwierzęcjch. W z r o k jest najważniejszym zmysłem; przez niego świat ze­ wnętrzny odbija się niejako w naszćm ciele i na odwrót; w oku człowieka dusza jego — jak w zwierciadle. S ł u c h oznaimia nas o tem wszystkićm, czego oko dosięgnąć nie może. Sma K jest czuciem nerwów, rozpostartych na języku i na pod­ niebieniu; ostrzega nas o tem, co jest dobre i zdrowiu naszemu pożyteczne; co służy ciału naszemu, a co mu szko­ dzić może. P o w o n i e n i e także jest wynikiem nadzwyczajnej draźliwości nerwów. D o t y k a n i e , owo czucie najniższego ro­ dzaju, równie pochodzi z układu nerwowego, po całćm ciele rozpostartego.

Za pomocą zmysłów przyjmujemy w r a ż e n i a różnorodne; przez nie świat zewnętrzny w nas się odbija. Z wrażeń do­ znanych tworzą się w nas w y o b r a ż e n i a o rzeczach; wyobra­ żenia te zatrzymujemy za pośrednictwem p a m i ę c i , która nam przypomina to, cośmy widzieli, słyszeli i jak to na nas od- działowywało. Gdy zaś zbieramy różnorodne wrażenia, jakie ten lub ów przedmiot na nas wywarł, nabywamy wtedy p o j ę c i a czyli jasnój świadomości o przedmiocie. R o z u m znowu, owa najwyższa potęga wiedzy naszćj, zaraz ubiera w wyrazy to, cośmy widzieli lub słyszeli, a ztąd powstaje mo wa .

3. Ciało ma zatem n e r w y ; te zaś są siedliskiem zmy­ słów, a te znowu wywołują wrażenia, przypomnienia, pojęcia i mowę. Zaiste! ilekroć badamy ciało ludzkie i siły jego, uwielbiać musimy mądrość B oga, który wszystko tak cudnie urządził.

D u s z a człowieka jest niewidzialną potęgą je g o ; jest węzłem, łączącym ciało nasze z duchem czyli człowiekiem wewnętrznym. Do nićj należy r o z u m czyli w y o b r a ź n i a , bujająca po niebie, marząca o innym świecie. R o z s ą d e k roz­ sądza rzeczy, rozważa, co prawda i nieprawda. U m y s ł , naj­

wyższa władza duszy, myśleniem się trudni:! on przyjmuje mądrość wszelką.

Dusza nasza jest to ów duch, którym nas Bóg natchnął; ona właściwie człowieka stanowi; jestto ta iskra Boża w nas, która nam właściwe nasze przeznaczenie wskazuje. Duch ten jest nieśmiertelny, gdyż jest cząstką Bożą i świadkiem, że nas Bóg według podobieństwa swego stworzył. Gdybyśmy tylko mieli ciało, nie różnilibyśmy się niczem od zwierząt; żylibyśmy bezmyślnie bez żadnego o sobie pojęcia. Duch zaś prowadzi nas do poznania samych siebie, do poznania Boga, do zrozumienia zadania naszego i celu życia; w nim jest uczucie wyższe, uczucie prawdy,świętości,światłości, sprawiedliwości i mi­ ło ści; w nim jest wola czyli moc samodzielnego postępowania.

4. P o z n a n i e , m i ł o ś ć i w o l a , owe potęgi ducha, łączą nas z Bogiem, sprowadzają raj na ziemię, zniewalają nas do bezustannćj pracy, która urozmaica i uprzyjemnia życie ziemskie. Duch jestto ów człowiek wewnętrzny, ów istotny żywot, o którym Pismo Święte wspomina: „A zaż nie wiecie, iż kościołem Bożym jesteście, a duch Boży mieszka w w as?’*

Zaiste 1 świetny to skład człowieka: ciałem należymy do natury i jesteśmy jćj szczytem najwyższym; duchem zaś na­ leżymy do Boga, ■— Boskiego jesteśmy pochodzenia.

Poznawszy człowieka, należy zapytać także, jakie jest przeznaczenie jego na tym padole ziemskim. Pytanie to wielkiśj jest wagi. Pismo Święte podaje i w tym względzie naukę i wskazuje, że ludzie są przeznaczeni: „A by byli do­ skonałymi, jak Ojciec ich w niebiesiech doskonały jest.“ — Niepodobieństwem jest, dojść na tćj ziemi do ostatecznśj do­ skonałości, ale najgorliwićj o to starać się winniśmy, abyśmy się przybliżali do doskonałości, abyśmy, naśladując wszystko, co w Bogu uwielbiamy, coraz bardzićj stawali się obrazem Jego, a tem samćm i Jemu podobni; stworzeni bowiem jesteśmy na obraz i podobieństwo Jego. Być Bogu podobnymi, jest więc celem, do którego bezprzestannie dążyć powinniśmy.

(Towarzysz pilnych dzieci.)

1U0. O szlachetności serca.

1. Rozumem zbliżamy się do najwyższśj mądrości, do B oga; lecz rozum ludzki, zostawiony swojćj tylko własnćj sile, jest jak giętka trzcina, którą najmniejszy powiew wiatru nachyla w inną stronę; bez szlachetnych serca przymiotów najświetniejsze dary dowcipu niczem, bo te łatwo zaniedbać lub nawet na złe obrócić możemy. Skoro więc wszystko dobre zaczyna się i zależy od szlachetności serca, cóż nam po caiśj mocy i bystrości rozumu, co po głębokićj i rozległćj

nauce? nie mają one bezwzględnćj wartości, ani trwałego poważania i szacunku u ludzi zjednać nam nie mogą i nie powinny, jeźli w piersiach naszych cnotliwe nie bije serce.

Możność prędkiego rozpoznania, co jest złe, a co dobre, złączona z wolnością wyboru, jest w nas zaiste celnym i może najwyższym przymiotem, najwięćśj nas różniącym od zwierząt, które ślepo zamiary wszechmocności wykonywają. Lecz możność ta marnym tylko i nieużytecznym, albo nawet nieszczęsnym byłaby dla nas przywilejem, gdybyśmy jćj pod straż dobrego serca nie oddali.

2. Szlachetność serca może nas jedynie utrzymać na najlepszćj drodze; bez tego zabezpieczenia nigdyśmy sami siebie niepewni, a zawsze gotowi odstąpić cnoty, podeptać najświętsze prawa ludzkości dla dogodzenia swej dumie lub żądzy. Tak więc ze złćm sercem nie godni jesteśmy hojnych darów przyrody i losu, nie godni pomyślności i szczęścia, jeżeli one być maja, dla nas tylko pomocą do złego, nie zaś zachęceniem do wytrwania w dobróm lub poprawy błędów.

Nie przypuszczaj zatem nawet do myśli nic takiego, coby było nieszlachetne; to niech będzie prawidłem twego po­ stępowania, to najlepszy i jedyny sposób ćwiczenia się w cnocie. Człowiek, któremu sumienie ani zbrodni, ani zbrodniczych chęci nie wyrzuca, jest w nieszczęściu wytrwały i stateczny; w niebezpieczeństwach odważny i nieustraszony, największe niesprawiedliwości, udręczenia życia, a nawę*' śmierć pogodnćm czołem przyjąć m oże, podnosząc się nadzieją do lepszego świata; bo pismo Boże wyraźnie powiada: „ B ł o g o s ł a w i e n i c z y s t e g o s e r c a , a l b o w i e m o n i B o g a o g l ą d a ć b ę d ą .“

(Teodozy Sierociński.)

101. Głos z nieba.

W niebie szczere rozkosze, a do tego wieczne, Od wszelakiej przekory wolne i bezpieczne. Tu troski nie panują, tu pracy nie znają, Tu nieszczęścia, tu miejsca przygody nie mają. Tu choroby nie najdzie, tu nie masz starości, Tu śmie *1, łzami karmiona, nie ma już wolności; Żyjem wiek nie przeżyty, wiecznie używamy Dobrej myśli: przyczyny wszystkich rzeczy znamy. Słońce nain zawsze świeci, dzień nigdy nie schodzi, Ani za sobą nocy niewidomej nie wodzi

Twórcę wszech rzeczy widzim w Jego Majestacie, Czego wy, w ciele będąc, próżno upatrzacie. Tu w czas obrócić swe myśli, a chowaj się na te Nieodmienne, synu mój, rozkosze bogate! —

W dokumencie Książka do czytania Cz. 2 (Stron 104-109)