• Nie Znaleziono Wyników

Z opowiadania Herlinga nie dowiemy się, jak przebiegały wypadki w domu zastawnika. Akt zranienia hostii zupełnie wymazano. To ta sama scena, którą pisarz/narrator najpierw błędnie zapamiętał jako wyodrębnioną na „braku-jącej” miniaturze Uccello, a następnie równie błędnie usunął z jego obrazu.

Ponieważ nadaje ona sens całej opowieści, jej pominięcie przez pisarza można nazwać acte manqué, w dosłownym znaczeniu tego sformułowania. W termi-nologii francuskiego freudyzmu acte manqué (niem. Fehlleistung) to specjal-ny typ pomyłki. „Chodzi o coś, co normalnie wykonujemy bez trudności, a co w jakiejś konkretnej sytuacji albo względem jakiejś szczególnej osoby z nie-znanych powodów się nie udaje. Na przykład ktoś mnie zaprasza na film, na który nie mam ochoty pojść, a ja akceptuję zaproszenie tylko po to, aby mu nie sprawić przykrości. Jadąc do kina, wsiadam jednak do tramwaju w przeciwnym kierunku, niż powinnam… W tym sensie akt chybiony (= un acte manqué) jest doskonale udany (= réussi), bo dzięki niemu nie obejrzałam tego okropnego filmu…”58. To ostatnie zdanie odnosi się wprost do pomyłki Gustawa Herlinga- -Grudzińskiego. Akt chybiony jest jednocześnie doskonale udany: zaciem-niając powód prześladowania Żydów, możemy o nim mówić, nie dotykając w ogóle jego zasadniczej, bolesnej dla nas istoty59. Jest to typowe dla strategii

57 R, s. 202.

58 Wyjaśnienie, które zawdzięczam psychoanalityczce, Małgorzacie Maliszewskiej.

Zob. też: . http://www. psychanalyse-paris. com/Les-actes-manques. html; http://www.

psychanalyse-paris. com/L-Acte-manque-d-un-octogenaire. Html.

59 Na temat przemilczeń Gustawa Herlinga-Grudzińskiego związanych z jego ży-dowskim pochodzeniem zob. E. Bieńkowska, Pisarz i los. O twórczości Gustawa Herlinga- -Grudzińskiego,Warszawa 2002, s. 99–101.

literackich Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, o których Ewa Bieńkowska pi-sze, że unikał „zmierzenia się z losem Żydów, przenosząc szybko bohatera we wzorzec głupca Bożego, wędrowca franciszkańskiego, metafory bezdomności i błądzenia człowieczeństwa”60.

Ten charakterystyczny zabieg pojawia się w kontekście apokryficznego za-kończenia Legendy o nawróconym pustelniku, której bohaterem jest właśnie nawrócony Żyd-głupiec Boży. Także i ta historia ma niezprzeczalnie konfesyj-ny wydźwięk, trudkonfesyj-ny do przyjęcia dla niechrześcijanina, szczególnie dla Żyda.

W odróżnieniu od podstawowej wersji legendy, żydowski profanator z tego apokryfu nie ma ani żony, ani dzieci, odznacza się „atletyczną budową i wielką siłą” i z niewyjaśnionych powodów nienawidzi hostii. Nienawiść (połączona – dodajmy za Trachtenbergiem – „z samobójczą głupotą”61) każe mu wykraść opłatek z wiejskiego kościoła pod wezwaniem św. Franciszka, rozetrzeć hostię w palcach i wdeptać ją w ziemię62. Skazany na stos, dzięki olbrzymiej sile uwal-nia się z płomieni, a uniewinniony – „jak uniewinuwal-nia się wisielców, którzy obe-rwali się z szubienicznego stryczka” – na znak nawrócenia pada krzyżem na

60 Tamże, s. 101. Zob. także wypowiedź Henryka Grynberga o żydowskości Gustawa Herlinga-Grudzinskiego: „kiedy jego żydowskość wyszła na jaw, zaczęto dodawać, że jego rodzina została całkowicie zasymilowana. Co to za tłumaczenie, do tego całkowicie nie-prawdziwe, bo to była żydowska rodzina praktykująca? Jego matka, z Bryczkowskich, rze-komo miała być Polką, ale Herling ochrzcił się dopiero w 1944 roku [chrzest miał miejsce w jednym ze szpitali wojskowych w marcu 1944, przed bitwą po Monte Cassino, o czym wspominała córka pisarza, Marta – przyp. J.T.-B.], jakiż więc obrządek religijny towarzyszył jego narodzeniu, jak nie obrzezanie? Dziecko nieżydowskiej matki nie jest żydowskie – i jak piszę w Pamiętniku – żaden mohel nie zgodziłby się go obrzezać […]. I jaka polska matka nadałaby mu imię Gecel? […] Wie pan, gdyby nie było wojny i okupacji, można było-by zrozumieć, że pisarz poddany antysemickiej presji chciał uciec od żydostwa. Ale nie przyznawać się do żydostwa po Holokauście, porzucić te ofiary… To smutne, ale niekiedy Żydzi tak bardzo nie chcą być Żydami, że nienawidzą innych Żydów, bo to – jak utrzymują – przez nich są za Żydów uważani i okupują się antysemityzmem kosztem innych Żydów.

Z tego punktu widzenia Gustaw Herling-Grudziński to klasyk”. Cyt. za: K. Masłoń, Herling- -Grudzinski: Ferajna tańczy, ja nie tańczę, „Rzeczpospolita” – „Plus Minus”, 25 listopada 2012, www.rp.pl/artykul/95412.html?print=tak&p=0.

61 Trachtenberg, s. 107: „Tovey przytacza opowieść, jak to w roku 1268, w czasie proce-sji uniwersyeteckiej w Oksfordzie na święto Wniebowstąpienia, »pewien Żyd ze skrajnym zuchwalstwem« (nie mówiąc już o samobójczej głupocie) wyrwał przemocą krzyż niosące-mu »i podeptał go nogami na znak swej pogardy dla Chrystusa«. Jak z hostią, tak i tu, gdy-byśmy mieli wierzyć w relacje o tych wypadkach, Żydzi często przejawiali tak straceńczą odwagę. Jeszcze w 1577 pewien autor czeski obwinił Żyda, jakoby ten w kościele zerwał krucyfiks i stratował go swymi końmi… na oczach całej zgromadzonej kongregacji!”.

62LNP, s. 43.

ziemię. Zostaje wędrowcem-pustelnikiem, niemym świętym Aronem, któremu

„cud ocalenia i nawrócenia odebrał ludzką mowę”. Jego śmierci towarzyszą cu-downe zdarzenia: ciało, które wydaje odor sanctitatis, okazuje się tak ciężkie, że para aniołów, którzy chcieli zabrać je do nieba, „zawisa nad umarłym jak dwa obłoki, podobne to do ptaków, to do istot człowieczych”. W końcu znika pochłonięte przez swój własny grób, przy wtórze spontanicznie odzywającego się dzwonu63.

Historia jest pięknie opowiedziana, ale brzmi dobrze tylko w chrześcijań-skim uchu. Jej punktem kulminacyjnym jest żydowskie nawrócenie. To sta-nowczo za mało jak na „opowieść o prześladowaniach religijnych”64, nawet jak na „punkt wyjścia do szukania źródeł strasznych prześladowań wyznaw-ców innej religii, jakich dopuszczali się chrześcijanie”65. Historia Herlinga to po prostu kolejna gentile’s tale, dogadzająca aż nazbyt widocznym upodoba-niom konfesyjnym. Jej głuchy dźwięk stanowi tym większy zawód, że Gustaw Herling-Grudziński, jako urodzony w żydowskiej rodzinie, musiał doskonale wiedzieć, jakie znaczenie dla ukształtowania się żydowskiego etosu martyro-logicznego miały legedny o krwi i jak bardzo Żydzi się ich obawiali.

W obu interpretacjach Legendy o sprofanowanej hostii pisarz okazuje się więźniem własnego światoobrazu. Wyczuwalny moralny niepokój pozostaje na poziomie deklaracji. Dla Żyda przewiduje się wciąż te same dwa wyjścia:

drogę zbawczej konwersji lub zatracenia. Potężnym symbolem niezrozumia-łości/niesłyszalności jego głosu jest święty Aron – niemowa. To, co w historii prześladowań religijnych bywa opisywane jako „wyrwany język”66 ofiar, po stronie słuchaczy można opisać jako zwykłą głuchotę. Jeszcze bardziej wy-mownym symbolem tej niewrażliwości jest koncept literacki, zgodnie z któ-rym w ostatniej scenie Legendy o nawróconym pustelniku żydowski emigrant, Martin, jakby w przymusie powtarzania wykonuje archetypowy żydowski gest

„kłucia hostii”67.

Literatura, jak to ma w zwyczaju, przekracza tu mens auctoris, zamysł twórczy. Tekst wie i mówi nam więcej, niż wiedział i chciał powiedzieć jego autor.

63 LNP, s. 44.

64 R, s. 197.

65 R, s. 201.

66 Zob. J. Tokarska-Bakir, Ganz Andere? Żyd jako czarownica i czarownica jako Żyd w polskich i obcych źródłach etnograficznych czyli jak czytać protokóły przesłuchań, w: Inny, inna, inne, red. M. Janion, C. Snochowska, K. Szczuka, Warszawa 2004, s. 110–148.

67 R, s. 201. Na temat czasownika „kłuć” w tym kontekście zob. J. Tokarska-Bakir, Legen-dy o krwi. Antropologia przesądu, s. 155–164.

Konkluzja

Od ponad wieku fenomen legend o krwi stanowi przedmiot dociekań histo-ryków, antropologów, psychologów i folklorystów. Konkluzywnym opracowa-niem w tej dziedzinie jest studium Alana Dundesa zatytułowane The Ritual Murder or Blood Libel: A Study of Anti-Semitic Victimization through Projective Inversion68. Folklorysta amerykański stawia w nim tezę, że legenda o żydow-skich zamachach na chrześcijańskie świętości, szczególnie zaś mit o tzw. mor-dzie rytualnym, jest zagadnieniem źle badanym. Nie stanowi bowiem problemu historycznego, tylko psychologiczny69. Dundes rozpoznaje w niej mechanizm inwersji projekcyjnej70. Ciekawość, dręcząca chrześcijan od chwili, gdy IV so-bór laterański wprowadził dogmat o Rzeczywistej Obecności, ze wszystkimi tego konsekwencjami, została wyprojektowana na Żydów.

Jak pisze krytyk, „ciemność w nas i wokół nas – to wielki temat Herlinga”71. Sztuką okazuje się też nie widzieć ciemności tam, gdzie jej nie ma.

68 The Meaning of Folklore. The Analytical Essays of Alan Dundes, red. S.J. Bronner, Logan 2007, s. 386–409.

69 Tamże, s. 394.

70 „Projective inversion refers to a psychological process in which A accuses B of car-rying out an action which A really wishes to carry out him or herself”. Tamże, s. 395.

71 A. Bagłajewski, Ciemność nas otacza, „Kresy” 1995, nr 24, s. 219–221.

Jerzy Miziołek

Tej ilości figur, tej grozy i wielkości dzieła niepodobna opisać.

(Giorgio Vasari)1 nieco zapomnianej monografii Michała Anioła pióra Władysława Kozickiego odnajdujemy myśli idące śladem Vasariego:

Freski Michała Anioła w Sykstyńskiej kaplicy są dziełem tak olbrzymich rozmiarów, a treść ich myślowa otwiera takie oceaniczne głębie, że trudno się pokusić o podkreślenie całej ich wielkości […]. Aby się z tego zadania godnie wywiązać, trzeba by […] należeć do umysłów najwyższych, sięga-jących do zawrotnych wyżyn, na których geniusz twórcy samotnie prze-bywał. Z filozoficzną bystrością musiałby iść w parze polot i przepych po-etycznego słowa. W braku tych zalet musi tu wystarczyć pokora i religijna cześć, z jaką przeciętny zjadacz chleba przystępuje do najpotężniejszych objawów typu homo sapiens2.

Gustaw Herling Grudziński, autor opowiadania Pożar w Kaplicy Sykstyńskiej A.D. 1998, nie należał do przeciętnych zjadaczy chleba i zapewne właśnie dlatego zachował pokorę wobec wielkich dzieł sztuki, zwłaszcza tych, o których pisał. W polu jego uwagi znalazło się również arcydzieło jedyne w swoim rodzaju – Sąd Ostateczny Michała Anioła umieszczony na ścianie ołtarzowej kaplicy Syks- tyńskiej (ryc. 1–2). Większość dokonań tego artysty zdumiewa do dziś swoją oryginalnością i onieśmiela siłą wyrazu. Dzieje się tak

1 G. Vasari, Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, przeł.

K. Estreicher, t. 7, Warszawa–Kraków 1988, s. 156. Do napisania tego tekstu przyczyniło się w znacznym stopniu stypendium w Rzymie, we wrześniu 2012 roku, przyznane przez Fundację Lanckorońskich przy PAU w Krakowie.

2 W. Kozicki, Michał Anioł, Lwów 1908, s. 55–56.