• Nie Znaleziono Wyników

PAŃSTWO, WŁADZA - ODWIECZNE POLA WALKI

W dokumencie Zwrot, R. 49 (1997), Nry 1-12 (Stron 95-100)

W chwili narodzin każdem u z nas rodzi się także nasza przynależność państwowa W tej tez chw ili stajemy się częścią określonego stanu n c c zy - wistosci w którym będziemy żyli, pracow ali, wychow ywali nasze potom ­ stwo. Określone państw o, bo o tym tu m owa, będzie nadawało naszemu życiu pew ien charakter, będzie kreow ało nasze cele, marzenia. Tak wiec warto przyjrzeć się bliżej zjawisku, jakim jest państw o, jako jednej z insty­

tucji społecznych. Mechanizmy pow stania państw a, jako pew nej struk- tury społecznej, nie są do końca poznane. Hipotez na te n tem at jest jed­

nak bardzo duzo N iektórzy m yśliciele uważają, że „pań stw o w o ść“

wynika z natury ludzkiej, co sugeruje jego odw ieczne istnienie Zw olen­

nicy teorii um ow y społecznej uważają z kolei, że państw o pow stało w o- kreslonym m omencie jako instytucja społeczna, na którą przeniesiono częsc upraw nień obywateli. W edług Marksa natom iast nie był to akt zgody, lecz przym usu. Jeszcze inni uważają, że państw o pow stało wsku­

tek podbojow dokonyw anych przez plem ię lub naród

Najbardziej wiarygodna wydaje się być hipoteza m ówiąca o pow staniu państwa w m om encie przekształcenia się sposobu życia plem ion z ko­

czowniczego na rolniczy. Zajęcie się upraw ą roślin um ożliw iało po­

wstanie i utrzymanie struktury społecznej, jaką jest państw o. Określone terytorium, na którym żyła duża ilościow o społeczność, dało możliwość kontrolowania swych obyw ateli i konieczności obrony sw oich granic.

Po co właściwie istnieje państwo? Jaką rolę pełni w naszym życiu? Tu dpowiedz jest bardziej prosta. Zw olennicy pojm ow ania państw a jako umowy społecznej zwracali uwagę na interes społeczny. Za obronę i za- P ™ m? ^ P i e c z e ń s tw a swym obyw atelom oczekiwali posłuszeństw a wobec władzy. W czasach ośw iecenia (zwłaszcza u Locke’a) koncepcje ndywidualizmu mówiły o państw ie jako płaszczu ochronnym dla wol­

ności jednostki. Dla Marksa państw o było środkiem realizacji celów klasy panującej, dla polskiego socjologa Ludwika Gum plowicza - najeźdźców a według Friedricha Nietzschego miało zapew nić w arunki do rozwoju jedynego wybranego narodu lub rasy (filozofia, na której opierał się Adolf Hitler). We w spółczesnym świecie w państw ach dem okratycznych zazwyczaj cele jednostki, grupy i samego państw a są ukonstytuowane prawnie Równowaga między interesami jednostek, grup i państwa jest wskaźnikiem demokracji w danym państw ie.

Funkcje, jakie spełnia państwo, są dwojakiego charakteru. A mianowicie tunkcja zew nętrzna i w ew nętrzna. Ta pierw sza nie zmieniła się od cza­

sów powstania pierw szych struktur państw ow ych, kiedy to budow ano grody i mury obronne w celu obrony przed najeźdźcami z zewnątrz.

Państwo ma przede wszystkim bronić swych obywateli przed najeźdź­

cami. Wystarczy w spom nieć sytuację porozbiorow ą Polski, kiedy nie miał

[ 7 1

kto bronić interesów Polaków. Nierów ność była widoczna w ich codzien­

nym życiu, brak możliwości pobierania nauki w swoim języku ojczystym, mniejszej szansie na zdobycie lepszej pracy. Jedynym wyjściem dla ów ­ czesnych Polaków, by popraw ić swój byt, było po prostu przyjęcie pew ­ nych zasad, które reprezentow ały punkt w idzenia okupantów . Ucisk ten był świadomie stosow any przez państw a, które dokonały „podboju“. Miał on na celu stłum ienie nadziei Polaków na stw orzenie w łasnego państwa.

To, co działo się w przeszłości, ma odzw ierciedlenie i dziś, na przykład walka narodu kurdyjskiego, czeczeńskiego czy palestyńskiego o stw o­

rzenie własnego państw a, z którym wiążą marzenia o bezpiecznym , god­

nym i niezależnym życiu. Bardzo ciekawym zjawiskiem w ostatnich dzie­

sięcioleciach jest tw orzenie się unii, które skupiają w sw oich ramach po kilkanaście naw et państw . Dążenie do tw orzenia pew nych struktur „po­

nadpaństw ow ych“, w gruncie rzeczy jest tw orzeniem rów nież schem a­

tów państw ow ych, tyle że w grę nie w chodzą interesy narodow ościow e ani dążenia do realizacji celów pojedynczych grup. Wszystkie działania mają charakter „złotego środka“. Mają one na celu zaspokojenie w rów­

nym stopniu interesów wszystkich grup członkow skich unii. Unie takie są przykładem tego, że pom im o pew nych różnic między danymi państ­

wami jest możliwe porozum ienie i w spółpraca w różnych dziedzinach życia społecznego. Tw orzenie się unii było i jest poprzedzone pewnymi etapami. Unia, jeżeli jest narzucona, nigdy nie będzie unią z praw dziw ego zdarzenia. Człony tej unii będą pragnęły swego sam ostanow ienia i w kon­

sekw encji oderw ania się od przym usowej „w spółpracy“. W m omencie urzeczywistnienia tychże planów dochodzi do stw orzenia już własnej struktury państw ow ej. Mija kolejnych kilkadziesiąt lat, w czasie których um acnia się jeszcze bardziej tożsamość państw ow a obywateli. W chwili, kiedy dane państw o dochodzi do wniosku, że w gronie jego sąsiadów nie ma chętnych, by go zaatakować, jego stosunek do nich staje się bardziej otwarty. Potem następuje coraz szersza w spółpraca i znalezienie wspól­

nych celów, które są najlepszym czynnikiem do tw orzenia się unii. Tak w ięc najpierw musi się coś oderw ać, p o w stać, by m óc się potem połączyć.

Drugą funkcją p ań stw a jest zapew nienie spokoju w ew nętrznego.

Chodzi tutaj o ochronę obyw ateli przed napadami, gwałtem, rabunkiem, pilnow aniem porządku w m iastach i wsiach itd. W tym celu istmeją insty­

tucje państw ow e, które zakazują pew nych zachow ań i wymagają prze­

strzegania zakazów i nakazów poprzez system kar i nagród. Do takich in­

stytucji, które pilnują przestrzegania pew nych zasad współżycia, należy zwłaszcza wymiar sprawiedliwości. Państwo zatem ustanawia praw a i wy­

mierza kary oraz egzekw uje dotrzym ywanie um ów zawieranych między ludźmi.

Jednakże państw o jako takie nie m ogłoby istnieć bez podstaw ow ej jed­

nostki, jaką jest obywatel. To on przede wszystkim wkłada wysiłek w roz­

wój swego państw a, zazwyczaj w postaci podatku. Podatek to pew nego rodzaju zapłata za świadczenia, jakimi darzy państw o sw ego obywatela.

[ 8 ]

Wszystko jest w porządku, kiedy wysokość podatków jest w prost p ro­

porcjonalna do otrzym ywanych świadczeń. Sytuacja zaczyna być przygnę­

biająca w m om encie, kiedy państw o ma w ygórow ane wymagania co do pobieranych podatków , a samo nie jest w stanie zapew nić normalnych w arunków egzystencjalnych swym obyw atelom . W tedy zaczynają się wszelkiego rodzaju niepokoje społeczne. Dlatego też tem at podwyższenia podatków jest tem atem drażliwym w każdym parlamencie.

Wszystkie funkcje jak i obowiązki i praw a obywateli są niezbędne do sprawnego działania instytucji zwanej państw em . Czemu zatem postrze­

gamy je zazwyczaj jako zło konieczne? Być może chodzi o zm onopolizo­

wany charakter instytucji państw ow ej. Jednostka społeczna, czyli oby­

watel, raczej nie ma praw a decydow ania o swojej przynależności państw ow ej. Miejsce urodzenia jest istotnym czynnikiem decydującym w tejże kwestii. Zmiana przynależności państw ow ej może być brana pod uwagę tylko w pew nych określonych w arunkach. Tak więc przym uso­

wość trw ania w określonych strukturach państw ow ych i niem ożność bezpośredniego oddziaływania na ńinkcjonalność tychże struktur p ro ­ wadzi do niechęci w obec instytucji państw ow ych. Jednostka być może nie czułaby się wyalienowana w m om encie, gdyby jej działania były w pełni dostrzeżone przez m achinę, jaką jest państw o.

Państwo lub „państw ow ość“ wiąże się z nierozłącznie z pojęciem władzy. Sama władza w edług Marksa (niektórym być może nie spodoba się fakt, iż w spom inam nazwisko człowieka, który jest łączony z epoką władzy proletariatu, ale „niestety“ ów człow iek włożył wielki wkład do zrozumienia p ew n y ch m echanizm ów społecznych, jednakże w nioski przez niego w ysuw ane nie były w pełni adekw atne do izeczywistości) powstała w wyniku nadwyżek produkcji żywności i wszelkich dóbr w danej społeczności. Walka o te dobra, która trw ała i trw a, jest nazy­

wana polityką, czyli inaczej m ów iąc walką o w ładzę. Walka ta jest najbardziej w idoczna w m om encie w yborów do parlam entu lub też wy­

borów na prezydenta. W ówczas to w środkach m asow ego przekazu, jakimi są prasa, radio i telewizja, panuje istny szał przedwyborczy, a wszystko to w celu pozyskania jak największej liczby przychylnych sobie obywateU. Środki, jakimi się posługują kandydaci w ramach kam pa­

nii przedw yborczej, to cała gama działań m arketingowych. Składnikiem zmagań przedw yborczych są przede wszystkim dosyć natarczyw e re­

klamy, pokazujące kandydatów z jak najlepszej strony. Czasami ma się wrażenie, że reklamują i zachwalają siebie w formie tow aru, jednakże towar w porów naniu z kandydatami podlega reklamacji, czego nie można powiedzieć o samych kandydatach.

Sposób, w jaki nasi wybrani reprezentanci będą spełniać swoje zadania, niestety rzutuje na nas wszystkich i to niezależnie od tego, kto był naszym faworytem w czasie w yborów . Bardzo dobrze, jeżeli spełniają swoje obietnice przedw yborcze i starają się sprostać naszym wymaga­

niom. Rozczarowanie przychodzi w m om encie, kiedy mieszają interes państwa z własnym. W tedy mamy do czynienia z wykorzystywaniem

[ »]

swego stanowiska dla własnych celów, a to już nie mieści się w zakresie pew nych przym iotów , jakimi pow inna dysponow ać nasza władza. Bywa też, że władza, którą zdobyto w wyniku podboju lub przew rotu, od po­

czątku ma na celu eksploatację i przem oc. W takim wypadku nikt nie ma złudzeń co do rzeczywistych intencji. Gorzej jednak, jeżeli w wypadku legalnie przejętej władzy poprzez wybory dem okratyczne władza ulega wynaturzenia. Niestety bardzo często dochodzi do tego typu incydentów . Dzieje się tak z po w o d ó w niezwykle prostych: w spom niana wyżej po­

kusa nadużycia władzy przez urzędnika dla korzyści własnej, chęć utrzy­

mania się przy władzy za wszelką cenę, zatarcie śladów własnej nieudol­

ności lub błędów , korupcja. Istnieją jednak jeszcze inne przyczyny zwyrodnienia władzy. Pierwsza z nich - to swego rodzaju naturalna se­

lekcja ludzi władzy. Już od zarania dziejów władzę zdobywają przew ażnie osoby nie z pow odu swych przym iotów moralnych, um ysłowych czy duchow ych, ale przede wszystkim dlatego, że były od innych silniejsze albo wykazywały się mniejszymi skrupułam i w podporządkow aniu sobie w spółplem ieńców . Władza dziedziczna także nie wymagała specjalnych uzdolnień ciała i ducha. Także dzisiaj do władzy gam ie się określony gatu­

nek ludzi. Przeważnie są to mężczyźni i często w pew nym sensie nie­

dojrzali. Freud nazwał by to przerostem EGO. Wszyscy oni podzielają też osobliwy sposób patrzenia na życie poprzez pryzm at wymiaru politycz­

nego. Dla nich, jeżeli w polityce dzieje się źle, to w ogóle jest źle. Całe swoje życie podporządkują polityce, uważając, że jest to zajęcie najwa­

żniejsze i bardziej odpow iedzialne od innych. Stąd poczucie przynal­

eżności do kasty w tajem niczonych, która decyduje o losach tego świata.

To „ważniactwo“ prom ieniuje niezależnie od szerokości geograficznej - w urzędach, w m inisterstwach, na wszystkich szczeblach administracji państw ow ej. Co więcej, osoby, które zdobyły władzę, zmieniają się. To niestety uniwersalna praw da. Tylko nieliczni zmieniają się na lepsze. To właśnie z nich tw orzy się kadra najwspanialszych przyw ódców . Niestety to tylko nieliczne jednostki.

Dla pocieszenia w spom nę, że w najnow szych dziejach państw ow ości pojawia się m ożliwość wyegzekwow ania przez obywatela p raw mu należ- nych.(W Polsce coraz częściej dochodzi do procesów w ytoczonych przez samych obywateli przeciw ko państw u.) Jest to bardzo pozytyw ny akcent w naszych w spółczesnych stosunkach państw o - obywatel, kiedy to oby­

w atel może dom agać się spełnienia gw arantow anych mu praw zapisa­

nych w konstytucji.

Dzisiaj w państw ach mamy już do czynienia ze stosunkami obyw atel - państw o kształtow anym i przez dwie zasady: w olności przynależnej oby­

watelom i kom petencji przysługujących państw u. Te dw ie przeciw ­ staw ne z pozom kw estie są wyznacznikiem charaktem państw a, ale to już oddzielny tem at.

1 1 0]

EWA SANTARIUS

O’S. M O N IK A M ILERSK A

- ' V . ' * y-'

W dokumencie Zwrot, R. 49 (1997), Nry 1-12 (Stron 95-100)