PZKOWTYMROKU W M CIAW SW E PIĘĆDZIESIĘCIOLECIE
ROK
KULTURY POLSKIEJ
W REPUBLICE CZESKIEJ
TACY BYLIŚMY
POCZĄTKI PZKO
Zemsky närm lm vybor \\ Ostrawie uchw ałą z dnia 27 czerwca 1947 zatwierdził utworzenie dwóch polskich organizacji: Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego oraz Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej.
20 lipca 1047 odby ło się w Karw inie zebranie, n a który m powołano tymczasowy Z arząd Powiatowy PZKO. W listopadzie praw ie we wszystkich miejsowościach powstały Koła PZKO. W g rudniu 1947 w Karwinie odbyła sit; pierwsza Konferencja Delegatów Kół PZKO. którzy zostali uwiecznieni n a powyższej fotografii.
n - n r At
MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO KULTURALNYmmmm S m
p o l s k i e g o z w i ą z k u k u l t u r a l n o o ś w i a t o w e g o W REPUBLICE c z e s k ie jRok XI.VII
1/97
Nr 566 Cena num eru 12,00 Kć W prenum eracie pocztow ej 15,50 Kc
W NUM ERZE
[ 2 ] W ydarzenia roku 1996 ~ ~ --- --- [ 9 ] Jubileusze 1996 '--- --- --- -
[ 1 1 ] Szanowni Czytelnicy — [ERZY C7 \P
1 1 -i ] Legion Śląski w sieci przeciw ieństw politycznych_________ EDWARD BUŁAWA 1 20 ] Z myślą o Ślipku Cieszyńskim (2) - Konspiracja sztubacka ALOJZY NOWOK [ 27 ] Moje w ojenne w spom nienia (Gustawa Kukały) IAN KUBiCZEK L ł U Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży ROMAN ALOJZY CHOWANIEC [ 37 1 Wisława Szymborska - czw arty Nobel dla polskiej literatury
--- KRYSTYNA KARDYNI-PELIKÄNOWA
[ 40 ] Poezja Henryka łasiczka
[ 41 ] Jiri Daehne: w spom nienia dzieci niepożądanych
[ 48 ] Fraszki Gustawa Sajdoka " ~ ~ ~ ---
N 9 ) Ikar w zniósł się w górę.. ELŻBIETA BARON [ 5 1 ] Renata Putzlacher - Moje fascynacje
[ 5 1 ] Nasze nazwiska (31) WŁADYSŁAW MILERSKI
[ 58 ] Posłowie narodow ości polskiej w najwyższych organach państw ow ych JOZEF KAZIK [ 59 1 Echo wydarzeń muzycznych
[ 641 Listy rencisty- — ---
l 65 ] Mozaika: O tym jak sie nasz brat Paweł wymigoł od pasiynio krów
— KAROL MRÓZEK
[ 6 7 ] Trybuna czytelników ---
[ 69 ] Kronika "" --- --- ---
I 79 ] Krzyżówka ~ ~ ~ ---
N u m er zam k n ięto 3.1 .1 9 9 7
1 str. okładki - W kraczam y w pięćdziesięciolecie
CSH050 U l
T> i&S/fl
10,02
WYDARZENIA ROKU
9 stycznia Państw ow a Opera w Bytom iu przedstawiła w Tea
trze im. A ntoniego Dvofaka w Ostrawie operę „Halka“Stani- sła w a M o n iu szk i. W tym sa m ym dniu w foyer Teatru im.
Jifigo Myronä otw aro wystawę
„Polscy artyści na Zaolziu w la
tach 1945-1995“ eksponow aną w cześniej w Bielsku-Białej, Krakowie i Pradze. W dniach 9 II - 1 III wystaw a prezento
wana była w naddunajskiej stolicy Słowacji, Bratysławie, a od 3 kw ietnia do 3 maja w sali w y s ta w im . J o s e f a M ä n esa Miejskiego D om u Kultury w K arw inie-N ow ym Mieście.
W p o ło w ie styczn ia kom itet redakcyjny jubileuszowej publi
kacji z okazji 50 -lecia PZKO rozpoczął pracę nad „Encyklo
pedią PZKO“.
D elegacja p o słó w Sejmu RP - - cz ło n k ó w K om isji Łączności z P olakam i za Granicą wraz z jej p rzew o d n iczą cy m p osłem Leszkiem M oczulskim na cze
le p rzeb yw ała na Zaolziu w d n ia ch 13 i 14 stycznia, gdzie spotkała się z przedstawi
cielam i p olsk ich organizacji w RC.
30 styczn ia W aw rzyniec Fój- cik, starosta C ierlicka i prezes Rady P olaków zo sta ł przew od
n i c z ą c y m R a d y R e g io n a l
nej Obywatelskiej Partii D em o
kratycznej (ODS) w Hawie- rzowie.
K onsul generalny RP w Os
t r a w ie J e r z y K r o n h o ld za k o ń c z y ł p o n a d c z t e r o le t n ią m isję dyplom atyczną w Repub
lice Czeskiej. Z dniem 1 lutego u rzą d k o n s u la g e n e r a ln e g o objął Bernard Błaszczyk.
24 lutego odbył się w Mostach koło Jabłonkow a jubileuszow y XXV Zjazd Gwiaździsty, w któ
rym w zięli udział uczniow ie 30 p olsk ich szk ół podstaw ow ych, dwu czeskich, a także z Polski z Istebnej i Swierczynowca ze Słowacji.
Pod koniec lutego w Klubie T ea tra ln y m T eatru C ie s z y ń sk ie g o w C zesk im C ie sz y n ie p oeci Renata Putzlacher i Ja
rom ir Nohavica sw oim progra
m em pn. „W kawiarni Avion, której n ie m a ...“ zainurguro- w a li d z ia ła ln o ś ć n o w e j k a
w iarni poetyckiej.
28 lutego w Katowicach zm a rł O sw ald G uziur, a u to r książki „Lido i Stragan“ o u- dziale Zaolziaków w w ywiadzie A rm ii Krajowej i w ie lu arty
k u łó w zam ieszczan ych na ła m ach Zwrotu.
m
W dniach 23 i 24 m arca na za
proszenie Sceny Polskiej Teatru C ieszyńskiego go ścił z wizytą na Zaolziu w iceprem ier Rzeczy
p o sp o lite j P o lsk ie j M irosław P ietrew icz, k tó ry w r ę czy ł z e sp o ło w i S cen y P o lsk iej „Brą
z o w e g o P o lo n u s a “, n a g r o d ę przyznawaną przez Klub Publi
cystów P o lo n ijn ych Stowarzy
szenia D ziennikarzy RP.
W Dom u PZKO w Olbrachci- cach 30 marca odbył się Prze
gląd m ałych zesp o łó w w o k a l
nych, w którym udział w zięły zespoły: „Anki“ PSP Błędowice,
„Gama“ Sucha Górna, „Allegro“
Stonawa i K om pania Osób Pry
w atnych „Amici C antionis Anti- quae“.
W marcu Sekcja Kultury Tea
tralnej ZG PZKO zorganizow ła p r z y w s p ó łu d z ia le p o ls k ic h przedszkoli i szk ó ł oraz akto
r ó w S c e n y P o ls k ie j T ea tru C ieszyńskiego konkurs recyta
torski, w którego finale w zięło udział sześćdziesiąt dzieci.
Polska Szkoła Podstawowa w Trzy neu VI p o raz 7. przygo
tow ała w yb ory n ajsym patycz
niejszej uczennicy i najsym pa
tyczniejszego ucznia PSP w RC Miss & Mister 96 Show.
Szefowie sześciu praskich sto w a rzy szeń p o lo n ijn y c h p o d czas spotkania w Pradze 16 k w i e t n i a w y b r a l i n o w e g o prezesa Praskiego Centrum Po
lo n ijn eg o . Z ostał n im M ichał Chrząstowski, w iceprezes Rady Polaków.
P r e m ie r V a c la v K la u s 19 kw ietnia złożył wizytę w po
w iecie K arwina, którą rozp o
czął spotkaniem z uczniami Akademii Handlowej i klas d o k o w a n y ch P o lsk ieg o Gim naz
jum.
D z ię k i p o m o c y fin a n so w e j S t o w a r z y s z e n ia „ W sp ó ln o ta Polska“ Teatr Lalek „Bajka“zys- kał n ow ą salę w idow iskow ą na p od d a szu b u dyn k u ZG PZKO przy ul. Strzelniczej.
Sekcja Kultury Teatrlnej ZG PZKO zorganizow ała 30 kwiet
nia II Turniej Teatrzyków Dzie
cięcych „Talinki“.
W dniach 27 - kwietnia w D om u P olonii w Pułtusku o d b y ł s ię Zjazd E uropejskiej Rady W sp ó ln o t P o lo n ijn y c h . Środowisko Polaków w Repub
lic e C zeskiej rep rezen to w a li:
Jerzy Czap, człon ek Rady Pola
ków i prezes PZKO, Michał Chrząstowski, w iceprezes Rady Polaków i prezes Praskiego C e n tr u m P o l o n i j n e g o o r a z p r z ed sta w icie le C o e x iste n tii- W spólnoty z prezesem Stanisła
w em Gawlikiem na czele.
1 maja k on certem orkiestry dętej i w ystępam i zespołów
„Skotnica“, „Skotniczka“ i „Olza“
w parku zdrojowym i Dom u To
w arzyskim w Karwinie-Dar- kow ie zainaugurow ano „Maj nad O lzą“, który od b yw ał się przez w szystk ie n iedziele maja. O rganizatoram i im prezy b y ł ZG PZKO, karw ińska Rada O bw odow a PZKO oraz
[ 3 ]
Państwowe U z d ro w isk o Dar
ków.
Z dwudniową (1 -2 maja) ro
b o czą w iz y tą p r z e b y w a ł na Zaolziu prezes Stowarzyszenia
„Wspólnota Polska“, prof. An
drzej S telm a ch o w sk i. M iędzy innym i obejrzał h o tel „Piast“, nową salę w id ow isk ow ą „Baj
ki“ i w ziął udział w inauguracji
„Maju nad Olzą“ w Darkowie.
W sali „Pod białym i orłam i“
Domu Polskiego w Ostrawie od
były się uroczystości obchodów Święta Konstytucji 3 Maja. Gos
podarzem spotkania był konsul generalny RP w Ostrawie, Ber
nard Błaszczyk.
27 maja zm arł dr Józef On- drusz, autor „Godek śląskich“
i w ielu publikacji w Zwrocie, Głosie Ludu, Jutrzence, Ogniwie i Kalendarzach Śląskich.
30 maja na stadionie lekkoat
letycznym w Trzyńcu odbyły s ię XIV Ig r z y sk a L ek k o a tle
tyczn e dla U czn iów P olsk ich Szkół Podstawowych. Wzięło w n ich udział 550 m łodych za
wodników .
Na z a p r o s z e n i e k o n s u la generalnego RP w Ostrawie, Bernarda B łaszczyka 30 maja do konsulatu przybyli przedsta
w iciele 92 Kół PZKO.
W dniach 5 - 8 czerwca od
były się „Dni P o lsk ie w Kro- m ierzyżu“, których oficjalnym gościem był w icem inister kul
tury i sztuki RP, Michał Jagiełło.
[ 4 ]
W program ie kulturalnym za
p r e z e n t o w a ł s ię z e s p ó ł re prezentacyjny ZG PZKO „Olza“.
W czerw cow ych w yborach do parlam entu RC m andat p o se l
s k i z r a m ie n ia ODS u z y sk a ł W a w r z y n ie c F ó jcik , p r e z e s Rady Polaków.
D ziesięciu jubilatów - artys
tów , którzy urodzili się w roku kończącym się cyfrą 6, w zięło udział w pierwszej benefisow ej im prezie na Zaolziu, czyli k o lejnym spotkaniu w poetyckiej
„K aw iarni A vion , której n ie ma...“. Spotkanie odbyło się 7 czerwca w Klubie Teatru C ie s z y ń s k ie g o p n . „K o lu m b ow ie rocznik...6“.
9 czerw ca zm arł J ó ze f Roz
brój, scenograf i plastyk.
P o ra z p ią t y o d b y ło s i ę w sp ólne Cieszyna i Czeskiego Cieszyna Święto Trzech Braci w dniach 14 - 16 czerwca.
Jednym z trójki w iceprzew od
niczących Kom isji Izby P o sel
skiej Parlamentu RC ds. Petycji, Praw Człowieka i M niejszości N a r o d o w y c h z o s t a ł p o s e ł W a w r z y n ie c F ó jcik , p r e z e s Rady Polaków.
Od 12 lipca do 7 sierpnia ZPiT ZG PZKO „Olza“ przebywał w Stanach Zjednoczonych, jako u czestn ik m ięd zy n a ro d o w y ch festiw ali folklorystycznych.
13 lipca na Festynie Górskim,
który odbył się w Ośrodku Re- k r e a c y jn o -S z k o le n io w y m ZG PZKO w Koszarzyskach wystą
p ił stuosobow y Harcerski Zes
p ó ł Pieśni i Tańca „Dzieci Płocka“.
15 lipca z jednodniową wizytą na Zaolziu bawił m inister szkol
nictwa i wiceprzewodniczący ODS, Ivan Pilip. Na spotkaniu ze starostami Karwiny, Hawierzo- wa i Frydku-Mistku m. in. om a
wiał sprawy polskiego szkolnic
twa narodowościowego.
W strugach deszczu 3 i 4 sierpnia w Lasku Miejskim w Jabłonkow ie odbyło się 49.
G orolskie Święto, k tórego g o ściem m. in. b y ł Z espół Tańców i Pieśni Polskiej YMCA „Ma
zury“ z Londynu.
Na Festiwalu Z espołów Polo
nijnych w R zeszowie w yró
ż n ie n ie u z y s k a ł z e s p ó ł „Su- szanie“.
Wśród p on ad 1000 u czestni
k ó w 28. M ię d z y n a r o d o w e g o Kongresu G eograficznego, któ
ry odbył się w dniach od 10 do 14 sierp n ia w Hadze (H o la n dia), był prodziekan Wydziału F ilo z o fic z n e g o U n iw e r sy te tu O straw skiego, p ra co w n ik Za
kładu Badań Etnikum Polskiego w RC, dr Tadeusz Siwek.
Od 19 d o 26 s ie r p n ia PZŚ
„Hutnik“ i Trzyniecka Orkies
tra Kameralna koncertow ały w Szwajcarii i Francji.
G ośćm i 29. „ D o ży n ek Śląs
kich “ w Gutach b yli członkow ie Klubu Polskiego w Pradze.
W dniach 5 - 8 września w Cierlicku m iała miejsce czwarta edycja Cierlickiego Lata Film owego.
55 lat tem u pow stało w Lon
d y n ie KOŁO ŚLĄZAKÓW CIE
SZYŃSKICH w WIELKIEJ BRY
TANII, k t ó r e g o c z ło n k o w ie w spierali m. in. budow ę Domu Polskiego im. Żwirki i Wigury w Cierlicku-Kościelcu.
PZKO-wcy z H awierzowa- B łędow ic uroczyście św iętow ali tradycyjne dożynki w niedzielę 8 w rześnia.
3. Babski Festyn odbył się w tym roku w Dom u PZKO w Karwinie-Frysztacie (p o przednie w Bystrzycy i Olbrach- cicach).
P o d k o m isję ds. M niejszości Narodowych p ow ołała na w nio
sek p o sła W awrzyńca Fójcika P o se lsk a K om isja P etycyjna, Praw Człowieka i Mniejszości Narodowych.
W I Światowym Zjeździć Cu
d zoziem ców P olsk iego P och o
dzenia - A bsolw entów Polskich Szkół W yższych, który odbył się w Krakowie w dniach 15 - 18 w rześnia w zięli rów nież udział przedstaw iciele Zaolzia.
15 w rześnia w hotelu „Piast“
w Cz. Cieszynie m iało miejsce spotkanie przedstaw icieli Koła Polskich K om batantów w RC
z polskim i kom batantam i m ieszk ającym i n a ter e n ie W.
Brytanii.
W Bibliotece R egionalnej w Karwinie w dniach 7 - 2 5 października m ogliśm y oglądać obrazy i rzeźby nestora zaol- z ia ń s k ic h p la s t y k ó w , F ra n ciszka Świdra.
Ambasador RP w Pradze, Marek Pernal spotkał się 19 i 20 października z przedstaw icie
lam i środow isk PZKO-wskich.
Po dwu latach ofiarnej pracy członków MK PZKO w Bu
k ow cu otw arto p rzyb u d ów k ę Domu, w której znalazła m iejs
ce scena.
Z o k a z ji Ś w ię ta N ie p o d le głości Fundacja C zesko-Polskie Centrum Kultury i Nauki w Os
trawie oraz Bernard Błaszczyk, konsul generalny RP w Os
trawie i J o sef Byrtus, konsul generalny RC w Katowicach, byli organizatorami koncertu, który miał miejsce w Dom u Pol
skim w Ostrawie 4 listopada.
W dniach 9 - 1 2 listopada w Cz. Cieszynie w Klubie PZKO przy ul. Bożka odbyła się trady
cyjna wystawa polskiej książki.
Stary ratusz południow om o- rawskiej m etropolii - Brna - był świadkiem pierwszego spotka
nia miejscowej Polonii, które od było się z inicjatywy Konsulatu Generalnego RP w Ostrawie.
Rada P o la k ó w o g ło s iła rok 1997 ROKIEM KULTURY POL
SKIEJ.
W listo p a d o w y ch w yborach do Senatu RC żaden z polskich kandydatów n ie uzyskał m an
datu.
23 listo p a d a o d b y ło się III Walne Zgrom adzenie Macierzy Szkolnej w RC.
30 listopada p o raz drugi w Dom u PZKO w Nawsiu od
b y ła s ię im p r e z a f o lk lo r y s tyczna pod nazwą „Zabijaczka“, której gościem b ył Józef Broda i kapela Zbyszka Wałacha z Is
tebnej.
L a u r e a te m d o r o c z n e j n a grody „Srebrne sp in ki“ za do
konania twórcze na p olu artys
ty czn y m , u fu n d ow an ej przez Konsulat Generalny RP w Os
t r a w i e z o s t a ł B r o n i s ł a w Liberda.
Po raz trzeci w nadgra
n ic z n y m g ro d zie C ieszyn po obu stronach Olzy zaistniał IN
CYDENT NA GRANICY, zorgani- z o w n y p r z e z G m in ę A rty s
tyczną im. mjr. Szmauza.
Przed Ś w iętam i B ożego Na
ro d zen ia u c z n io w ie p o lsk ic h szkół i pezetkaow cy przygoto
w ali jasełka, m. in. w Bukowcu, Oldrzychowicach, Nawsiu, Sto- nawie.
[ 6 ] ,ys. TADEUSZ W R A T N Y ►
s m r sowM
DRODZY CZYTELNICY
Tylko prenumerata Zwrotu op łacon a do końca marca daje Wam niepow tarzalną szan sę w ylosow ania
trzydniow ego pobytu w DOMU POLONII w KRAKOWIE
wr tem inie do uzgodnienia, zapew nione noclegi w apartamencie, wyżywienie, zwiedzanie miasta i atrakcje kulturalne dla dw óch osób.
Dla pozostałych szczęśliw ców 10 atrakcyjnych nagród książkow ych.
Nagrody ufundow ało Stowarzyszenie „W spólnota Polska“
w Warszawie.
W u b ieg ły m roku g łó w n ą nagrodę w y lo so w a li p p . H ław iczk ow ie z Trzyń- ca - na zdjęciu przed DOMEM POLONII w K rakow ie w raz dr K rystyną Gą- so w sk ą , d yrek torem D om u P o lo n ii (w środku).
[ 8 ]
JUBILEUSZE 1996
60. urodziny ob ch od ził STANISŁAW ORSZULIK, film ow iec amator, dokum entujący działalność PZKO.
27 stycznia FRANCISZEK ŚWIDER, nestor polskich plastyków na Zaolziu, obchodził jubileusz 85-lecia urodzin.
75. urodziny ob ch od ził GABRIEL PALOWSKI, poeta związany z Grupą literacką 63.
Jubileusz 7 5 -lecia ob ch od ził WŁADYSŁAW CEJNAR, plastyk i sce
nograf Sceny Polskiej Teatru C ieszyńskiego.
10 lat śpiew a chór „ZGODA“MK PZKO Niebory.
60. urodziny WILHELMA PRZECZKA, pisarza i poety przebiegły pod znakiem poetyckich spotkań i literackich nagród.
PSP w K arwinie-Now ym Mieście już 45 lat uczy i wychowuje.
Budynek PSP w B łędow icach ma już 85 lat.
PSP w Oldrzy ch ow icach -R ów n i obchodziła jubileusz 90-lecia.
7 czerwca 70. urodziny obchodził WIESŁAW ADAM BERGER, pisarz znany nie tylko na Zaolziu.
25 cz e rw c a 1926 u r o d z i ł s i ę BOGUMIŁ SWOBODA, malarz pejzażysta.
W końcu czerwca w Stonawie ob ch od zon o setną rocznicę założe
nia Stowarzyszenia Spożywczego dla R obotników i Rolników.
18 lipca m inęła setna rocznica urodzin malarza GUSTAWA FIERLI, w ychowaw cy w ielu zaolziańskich plastyków.
Chór „HASŁO“ działający obecnie przy MK PZKO w Skrzeczeniu obchodził jubileusz 70-lecia.
[ »]
75-lecie istnieaia obchodziło TECHNIKUM PRZEMYSŁOWE w Kar winie.
DOM PZKO w Karwinie-Starym M ieście został otwarty 15 lat temu.
45-lecie swego istnienia Scena Polska Teatru C ieszyńskiego uczciła prem ierą sztuki Zofii Kossak-Szczuckiej „Gość oczeki
w any“.
Chór m ieszany COLLEGIUM CANTICORUM śpiew a już 10 lat, zdo bywając najwyższe laury krajowe i zagraniczne.
50. urodziny obchodził FRANCISZEK BALON, grafik i redaktor Zwrotu, w spółpracow nik w szystkich p olsk ich czasopism w ych o
dzących na Zaolziu.
KAZIMIERZ KASZPER, poeta, publicysta, w ykładowca i w y ch o wawca m łodego pokolenia p olon istów , 50. urodziny uczcił spotka
niam i ze sw oim i czytelnikam i.
Jubileusz 70 -lecia działalności ob ch od ził ch ór m ieszany „HASŁO", działający obecn ie przy MK PZKO w Skrzeczoniu.
KLUB EMERYTÓW w H awierzowie działa już 20 lat.
Chór żeński „KALINA“ z Karwiny ob ch od ził 15-lecie swej działal
n o ś c i
W Stonawie uroczyście o b ch o d zo n o 75-lecie p olsk iego śpiewa- ctwa, którego kontynuatorem jest ch ór „STONAWA“.
20. rocznicę śm ierci HENRYKA JASICZKA uczczono w ieczoram i w sp o m n ień p ośw ięconym i jego poezji.
15 lat tem u w Suchej-Średniej pow stał KLUB PANÓW w NAJ
LEPSZYCH LECIECH.
W Marklowicach ob ch od zon o jubileusz 75-lecia polskiego śpie- wactwa.
2. PSP w Trzyńcu VI obchodziła jubileusz 30-lecia.
[ 1 0 ]
SZANOWNI CZYTELNICY
Wkraczamy w 50. rok istnienia Polskiego Związku Kulturalno-Oświa
towego. Półwiecze działalności organizacji, której celem jest kultywo
wanie i rozwój rodzimej kultury, zachowanie ojczystego języka i narodo
wej tożsamości, jest okazją do rozważań i ocen dotychczasowych dokonań, aktualnych warunków i możliwości oraz perspektyw na przy
szłość. Tych rozważań będzie w roku jubileuszowym z pewnością więcej.
W wielu wypadkach oceny mogą się różnić, ale tylko wtedy, kiedy do
tyczyć będą pojedynczych zjawisk, które składały się na 50-letnią historię Związku. Jednak ogólna ocena uwzględniająca całą złożoność minionego okresu, może być tylko jedna: Polski Związek Kulturalno-Oświatowy, działający na przestrzeni niemal 40 lat (1952-1990), jako jedyna polska organizacja na Zaolziu i kontynuujący tę działalność w nowych demokra
tycznych warunkach ustrojowych, wywiązał się z godnością z zadań, jakie wyznaczyli mu nasi poprzednicy, którzy w roku 1947 powołali Związek do życia. Obecny stan posiadania, zarówno duchowy, jak materialny, jaki jeszcze mamy, to właśnie zasługa 50-letniej, nieustającej pracy od pod
staw, opartej na zaangażowaniu całej plejady członków i działaczy, któ
rym własne sumienie nie pozwoliło poddać się obojętności lub naciskom otoczenia i wybrania rozwiązań łatwiejszych. Aktualny dorobek duchowy, organizacyjny i materialny polskiej społeczności na Zaolziu, o którym z uznaniem mówi się zarówno w Polsce, jak i w skupiskach polskich i po
lonijnych w świecie, to wynik działalności PZKO.
Mówimy, że obecne lata są dla Związku trudne. I tak jest rzeczywiście.
Ale czy kiedyś było łatwiej? Wystarczy wertować prasę sprzed lat, czytać kroniki Miejscowych Kół, kroniki szkolne, by sobie uświadomić, że nam tutaj nigdy nie było łatwo. Z tych pożółkłych szpalt gazet, zapisów kroni- karzy, starych fotografii, opowiadań seniorów wynika, że właśnie trudne warunki i okoliczności polityczne, społeczne czy materialne, były bodź
cem do zachowania własnej godności, do chęci tworzenia dóbr społecz
nych, czego świadectwem są choćby Domy PZKO.
Dorobek 50-lecia to dziesiątki zespołów i tysiące młodzieży, która w nich występowała, kilkadziesiąt chórów, i tysiące śpiewaków, kilkadzie
siąt teatrów amatorskich i setki aktorów, to wpaniały teatrzyk „Bajka“ ze swoją dziecięcą widownią i tysiące abonentów Sceny Polskiej, bez.których ta scena by nie istniała.
Na dorobek 50-lecia składa się twórczość zaolziańskich literatów oraz artystów-plastyków; wszyścy oni utrwalili poprzez swoje dzieła nie tylko własne nazwiska, ale zapisywali tym samym karty historii PZKO zarówno tutaj, na Zaolziu, jak poza granicą. W tym mieszczą się naukowe osiągnię
cia folklorystów i historyków.
[ 11 ]
D orobek PZKO utrw alan y b y ł i jest przez n aszą prasę: ZWROT, GŁOS LUDU, polską audycję radia o straw sk iego, d zien n ik a rz y i k o r e sp o n d e n tów , którzy w yd arzen ia 50 lat d o k u m en to w a li. D o ro b ek 50-lecia to 40 D om ów PZKO i trw ała w ię ź, która p rzy b u d o w ie w sp ó ln e g o d zieła złą
czyła tysiące b u d o w n icz y ch . D ziałające w ty c h D o m a ch i św ietlica ch Kluby Kobiet p o p r zez se tk i w y sta w prac ręczn ych , d zia ła ln o ść kulinarną i o g ó ln e za an gażow an ie w n io s ły trw ałe i rzadkie gd zie indziej zjaw isko sw ojsk ości ty c h p rzy b y tk ó w kultury. Tutaj jest m iejce sp o tk a ń w szy stk ich generacji, z e sp o łó w i k lu b ó w zain teresow ań .
D orobek 5 0 -le c ia to setk i prelekcji, kursów , k on k u rsów , tysiące im prez i sp otk ań dzieci, m ło d z ie ż y i d o r o sły ch . To w sp a n ia łe F estiw ale, G orolskie Święta, fe sty n y i d o ży n k i, o lim p ia d y i zaw od y sp o r to w e . D o teg o dorobku n ależy n ieu stan n a d ą żn o ść do b lisk ic h w ię z ó w z M acierzą. N ie zaw sze w p rzeszło ści p rzyjm ow an a z otw artym se rce m p rzez p o lity c z n y c h d e
cyd en tów , ale ty m ciep lej p rzez sto w a rzy szen ia r e g io n a ln e, instytucje p o lo n ijn e i o so b y , w śr ó d k tó ry c h zn a jd o w a liśm y dla nas w ie lu przyjaciół.
P r a w d o p o d o b n ie n ie w sz y stk o , c o o k r e śla d o r o b e k 5 0 -lecia PZKO, zd o ła łem w ty m m iejscu w y m ie n ić . C hciałem p rz y p o m n ie ć, ch ociażb y sk rótow o, te zjaw iska z 5 0 -letn iej h isto rii PZKO, które się sk ła d a ły i o b ec
n ie nadal składają n a m o z a ik ę d zia ła ń w c elu rozbudzania osłabianej, przez różn e c zy n n ik i, św ia d o m o śc i narodow ej a p o śr e d n io pozw alają utrzym ać jeszcze sw oje szk o ły , p rasę, teatr...
To jest p o w ó d d o teg o , b y w rok u 50-lecia p rz y p o m n ieć so b ie tych w szystk ich , k tórzy PZKO tw o rzy li i rozw ijali, od d ać h o łd i szacu n ek dla ic h ofiarnej, b ezin te reso w n ej p ra cy sp o łec zn ej. To jest p o w ó d b y u m ocn ić p rzek on an ie se te k a k tu a ln y ch d ziałaczy PZKO o tym , że ic h zaan
gażow an ie i p o św ię c e n ie m a sen s.
Rok jubileuszowy będzie obfitow ał w liczne im prezy, tradycyjne i te bardziej świąteczne. Chcielibyśm y, by zaktywizowały naszą działalność, w yzw oliły inw ecję i n ow e pom ysły, by przyciągnęły m łodzież, bo dalszy los PZKO zależy w łaśn ie od niej.
Minął n ied a w n o ro k 1996. P rzeżyw aliśm y w n im ra d o ści i sm utki, suk
c e sy i tru d n ości w p ra cy sp o łe czn ej. O d n o to w a liśm y ak tyw n ą działaln ość w ielu M iejscow ych K ół, z e sp o łó w , c h ó ró w , k lubów .
W szystkim c z ło n k o m PZKO i d ziałaczom p ra g n ę za tę pracę sp o łeczn ą gorąco p o d zięk o w a ć. P o d zięk o w a n ia sk ład am r ó w n ież w sz y stk im organ i
zacjom , in stytu cjom i firm o m , u n a s i w P olsce, za w sp ó łp r a c ę i p om oc.
W n o w y rok w stęp u je m y z nadzieją w iększej a k ty w n o ści, p o m y śln e g o rozw iązyw ania tru d n y c h sytuacji, e fek ty w n eg o p r zy g o to w a n ia się do kul
m in acyjn ych im p rez roku: F estiw alu PZKO, G orolsk iego Święta, Zjazdu PZKO.
W zw iązku z ty m ży cz ę P aństw u oraz n a szy m p rzy ja cio ło m w ielu m iły ch sp otk ań , p o m y śln o śc i, su k c e só w i o w o cn ej w sp ó łp r a c y w roku 1997.
Jerzy Czap
[ t l ] JASEŁKA PSP W NA W SW ( tekst w kronice) fo t. ZWROT - Franciszek Bałon
LEGION ŚLĄSKI W SIECI PRZECIWIEŃSTW POLITYCZNYCH
Redakcja „Dziennika Cieszyńskiego“, przekazując swoim czytelnikom wieść o powstaniu w dniu 23 sierpnia 1914 roku Sekcji Śląskiej Naczelnego Ko
mitetu Narodowego i formowaniu przez nią Legionu Śląskiego, poprzedziła podanie szczegółów takim wstępem: „Czujemy się syn a m i Polski, która nas wspierała, a m y u m iem y się odwdzięczyć, stąd, kiedy Orzeł Biafy śmiałymi lotem w zbija się w niebiosa, na sz lud polski na Śląsku krew sw ą niesie z całymi narodem w ofierze. Ojczyznę, wolność racz na m zwrócić Panie .
W powyższym tekście pismo, bliskie Polskiemu Zjednoczeniu Naro
dowemu, manifestowało jedność całej społeczności polskiej austriackiego Śląska w sprawie czynu zbrojnego. Czyniło to w sposób jednoznaczny, szczery, podbudowany mocnym ładunkiem uczuć. Owej jedności nie było jednak w kierowniczych ośrodkach poszczególnych m chów politycznych.
Radykalny „Strzelec“ już w nocy z 1 na 2 sierpnia zarządził mobilizację swoich członków i formował z nich kompanie kadrowe, do których mszyło ponad półtora setki ochotników ze Śląska Cieszyńskiego. Popierali tę akcję socjaldemokraci polscy z Tadeuszem Regerem, Henrykiem Kłuszyńskim oraz prezesem „Siły“ Ryszardem Kunickim z Frysztatu, który osobiście włączył się do szeregów polskich i odegrał istotną rolę w organizowaniu le
gionowej służby medycznej. Bardziej umiarkowane stanowisko zajmował ksiądz Józef Londzin i jego Związek Śląskich Katolików, który podobnie jak wielu działaczy ewangelickich wspierał prace stałych drużyn Sokoła, przygo
towujące się do wystąpienia zbrojnego.
Równocześnie na postawę polskiej społeczności Śląska w sprawie czynu zbrojnego m ocno oddziaływały wybitne osobowości z kierowniczej grupy Polskiego Zjednoczenia Narodowego, będące równocześnie członkami eli
tarnej, tajnej, ogólnopolskiej Ligi Narodowej. Spośród nich na formowanie się i losy Legionu Śląskiego najmocniejszy wpływ wywarli: Ignacy Domagal
ski, w icedyrektor Towarzystwa Oszczędności i Zaliczek w Cieszynie oraz Gustaw Szura, profesor gimnazjum w Orłowej. Byli oni zdecydowanymi wyznawcami stanowiska Romana Dmowskiego, ideowego przywódcy Ligi Narodowej, który traktował Austrię jako wasala Niemiec a Rzeszę Niemiecką jako śmiertelnego wroga Polaków, zdolnego nie tylko do ich ujarzmienia, ale też do ich zasymilowania, o czym przesądzał ekonomiczny, polityczny i kul
turowy potencjał narodu niemieckiego. Takim potencjałem nie dyspono
wała Rosja, która, zdaniem Dmowskiego, z racji swej słabości będzte zmu
szona do porozumienia się z Polakami i to na zasadach dla nich korzystnych.
Taki rozwój mógł zostać przyśpieszony przez zwycięstwo Rosji nad Niem
cami i Austrią w zbliżającej się wojnie i skupienie przez nią w swoich grani
cach całego potencjału Narodu Polskiego.
Trzeźwa myśl ideologa nie była jednak w stanie zmienić antyro-
1 1 4 ]
syjskiego oblicza polskiej tradycji pow stańczej, stanow iącej podstaw ę rozwijającego się od roku 1908 m chu niepodległościow ego. Zmiany tei orientacji me m ożna było w ów czesnych w arunkach dokonać bez utraty kontaktu z palącą się do walki z caratem młodzieżą oraz narażenia się na dotkliw e represje ze strony Austriaków. Stąd narodow i dem okraci w Ga
licji, podobnie jak ich odpow iednik na Śląsku Cieszyńskim - Polskie Zjed
noczenie Narodowe, mimo braku zaufania do Austrii, uczestniczyło w proaustnackim m ch u niepodległościowym, tworzyło od 1912 roku bo
jowe „stałe drużyny Sokoła“ i mimo wszystkich zastrzeżeń liczyło na przekształcenie dualistycznej m onarchii austro-w ęgierskiej w tw ór trialis- tyczny, ktorego członem trzecim miała być Polska.
Jednak rezerw a w obec radykaUzmu m chu niepodległościow ego pozo
stała , ujawniła się w sierpniu 1914 roku. Jej przejaw em było odcinanie się od piłsudczykowskich kom panii kadrow ych, zwlekanie do 9 sierpnia ze zgłoszeniem pogotow ia mobilizacyjnego w „stałych drużynach Sokoła“
7 . P0Nf awi? wyczekującej do 23 sierpnia, a więc do utworzenia Sekcji Śląskiej Naczelnego Kom itetu Narodowego.
Owa Sekcja została całkowicie zdominowana przez działaczy Polskiego Zjednoczenia Narodowego, z ramienia którego dwie centralne funkcje a więc prezesa oraz komisaraa wojskowego objął Ignacy Domagalski, posia
dający pełne poparcie prezesa swojej partii - doktora Jana Michejdy, księdza posła Jozefa Londzma, prezesa Związku Śląskich Katolików. Autorytetowi prezesa Sekcji Śląskiej NKN, w imię jedności działania w sprawie nadrzęd
nej, podporządkowali się też socjademokraci posła Tadeusza Regera.
Jednak różnice i tarcia między poszczególnymi orientacjam i ujawniały się. Irytację socjaldem okratów wywołała odm ow a obsadzenia dw u miejsc przyznanych Sekcji Śląskiej w Komitecie W ykonawczym NKN w Kra
kowie, co wynikało z woli zachowania przez śląskich działaczy naro
dow ych niezależności od władz centralnych NKN i dom inujących w nich krakowskich konserw atystów . Drażniło Regera przedstaw ienie akcji for- m owama Legionu Śląskiego wyłącznie jako dorobku m iejscowego So
koła , rozme tez określano cele Sekcji Śląskiej. Dla socjaldem okratów miała ona byc protektorem polskiego czynu zbrojnego pizez cały okres wojny. Dla stronnictw księdza Londzina i doktora Jana Michejdy cel Sekcji był doraźny: sform owanie legionowego oddziału.
PoUtyczne założenia, choć nie zawsze, rzutowały bezpośrednio na sposób formowania Legionu i na panującą w nim atmosferę. Socjaldemokraci, choć me tylko om domagali się wystawienia możliwie licznego i dobrze wypo
sażonego oddziału. Natomiast ich partnerzy, dysponujący w Wydziale Wyko
nawczym decydującą większością, przeprowadzili uchwałę o potrzebie osz
czędzania niewielkiego w sumie polskiego potencjału na Śląsku. Wyrażało się to w rezygnacji z nabom do Legionu uczniów szkół średnich, co pomi
jając jednostki, konsekw entnie przeprow adzono w cieszyńskim gimnaz
[ 1 5 ]
jum i bobreckim seminarium nauczycielskim, mniej konsekw entnie w gimnazjum orłow skim . Oszczędzano też nauczycieli, przyjmując do Le
gionu tylko instruktorów wojskow ych oraz tych, których odejście nie po
ciągało za sobą likwidacji polskiej placów ki szkolnej. Odeszła też grupa inteligencji, jak to określił Reger, głównie adw okackich kancelistów.
W ciągu ostatniego pobytu Legionu Śląskiego w Cieszynie całkowicie za
hamowany został napływ ochotników do jego szeregów, rów nocześnie zaś, według obliczeń Regera, opuściło je 75 osób. Groził dalszy odpływ, stąd starania o możliwie rychłe wysłanie jednostek poza Śląsk.
Niezależnie od licznych kontaktów Sekcji Śląskiej z centralnymi władzami NKN w Krakowie i wydatnej ich pomocy w dziele formowania Legionu Śląs
kiego, o sposobie użycia legionistów śląskich zadecydowały powiązania prezesa Ignacego Domagalskiego z Aleksandrem Skarbkiem, szefem depar
tamentu wojskowego Sekcji Wschodniej NKN. Taka decyzja zapadła w połowie września, kiedy to wyraźnie zarysowała się możliwość klęski Aus
triaków. W rękach Rosjan była Galicja Wschodnia, od 3 września Lwów, ich oddziały zagrażały wtargnięciem na Węgry przez przełęcze karpackie, ocze
kiwano kolejnego potężnego uderzenia, tym razem na Kraków i Górny Śląsk, a wtedy stojący na przedpolu Bramy Morawskiej Rosjanie w ciągu nie
wielu dni mogli się znaleźć w okolicach W iednia. W takich w arunkach powstała anegdota, cytow ana w e w spom nieniach Zofii z Grabskich Kir- kor-K iedroniow ej, zgodnie z którą staremu i ciężko chorującem u cesa
rzowi Franciszkowi Józefowi doradzano, by nie męczył się odwiedzaniem swych żołnierzy na dalekim froncie galicyjskim i poczekał „chwileczkę “, a będzie tego mógł dokonać na przedm ieściach W iednia.
Napór Rosjan skłaniał polskich przyw ódców na Śląsku do przew arto
ściowania swojego, dotąd proaustriackiego stanowiska. Jak pisze Tadeusz Reger, naw et um iarkowany ksiądz Londzin myślał w tedy o sposobie korzystnego usytuow ania rodaków i swojego kościoła pod rządami ro
syjskimi, które w zestawieniu z bezwzględnością germ anizatorów nie wy
dawały się być groźnymi. Mieszkająca w tedy w przykarwińskiej Dąbrowej Zofia K irkor-K iedroniow a pisze, iż na Śląsku poza Niemcami i Żydami, nikt wtedy Rosjan się nie bał. Oczekiwano ich przybycia, czego prze
jawem między innymi był w zrost zapotrzebow ania na w izerunki Matki Boskiej Częstochow skiej, które zawieszone na budynku gwarantow ać miały ochronę przed samowolą rosyjskich żołnierzy frontow ych, dow o
dząc, iż ów dom nie jest siedzibą Niemca lub Żyda.
W daleko ostrzejszym kryzysie znajdował się Legion W schodni, do którego włączony miał być oddział śląski. Już 29 sierpnia rozpoczął on swoją ewakuację ze zagrożonego Lwowa, jego bazami przejściowo były Sanok i Jasło, a 19 w rześnia znalazł się o n w rejonie Rabki i Mszany Dol
nej w stanie m ocno zaawansowanego rozkładu, który zakończył się w dniach 20 do 22 września jego rozpadem.
[ 1 6 ]
Dla żołnierzy i oficerów , którzy 21 września opuszczali Cieszyn, de
cyzja o włączeniu ich oddziału do Legionu W schodniego była całkowitym zaskoczeniem. W cześniej o tym fakcie został poinform ow any przez Alek
sandra Skarbka Tadeusz Reger, przebywający w dniu 19 września w Rabce. Natychmiast wysłał o n listy protestacyjne do władz NKN w Kra
kow ie oraz do prezesa Polskiej Partii Socjaldemokratycznej - Ignacego Daszyńskiego. Nie dotarły one jednak do adresatów . W Cieszynie, w dniu 21 września, a w ięc przed uroczystością pożegnania Legionu, zażądał Reger od doktora Jana Michejdy zwołania posiedzenia Wydziału Wyko
nawczego Sekcji, dla rozpatrzenia tej sprawy, spotkał się jednak z od
mową, uzasadnioną obłożną chorobą prezesa Domagalskiego.
I tak Legion Śląski wyjeżdżający do Mszany Dolnej stał się obszarem starcia dw u koncepcji politycznych: proaustriackiej i w istocie prorosyjskiej. Za dragą już w czasie wyjazdu do Mszany agitowali działacze Polskiego Zjed
noczenia Narodowego, zachęcając pojedyńczych legionistów do zrzucenia m undurów i pow rotu do domów, ofenijąc im pośrednictw o w załatwianiu pracy chroniącej przed służbą wojskową. Pierwszoplanową postacią wśród inicjatorów tej akcji był profesor Gustaw Szura, który towarzyszył legionis
tom do Białej. Później kierował tą działalnością redaktor „Dziennika Cieszyń
skiego“ Władysław Zabawski, określający swą misję jako „ratowanie możliwie dużej ilości dusz“. Warto dodać, że według dobrze zorientowane
go w sprawie Tadeusza Regent, w dniu 19 września i to na koszt Sekcji Śląs
kiej NKN, redaktor Zabawski przebywał u Aleksandra Skarbka w Rabce.
W nocy z 21 na 22 w rześnia ochotnicy ze Śląska dotarli do Mszany Dol
nej. Oczekiwali, że zostaną w łączeni do spraw nej formacji bojowej, tym
czasem znaleźli się w zbiorowości pełnej żalów i rozczarowań, w stanie or
ganizacyjnego bezładu. Do takiego stanu sprawną i pełną ideowych wartości formację doprowadziła, po kilku tygodniach świadomych oddziaływań, pro
paganda inicjowana przez jej kierownictw o polityczne i akceptowana przez jej oficerską kadrę. Podziałała też ona natychmiast na przybyszów ze Śląska, którzy dowiedzieli się, że wobec klęski Austrii idea legionowa nie ma sensu i stąd trzeba, by każdy miał możność wypowiedzenia się na temat dalszego pozostawania w szeregach Legionu, czy też jego opuszczenia. Zarządzono głosowanie i Ślązacy zostali zobowiązani do wzięcia w nim udziału. Odbyło się ono 22 września, a więc w pierwszym dniu pobytu w Mszanie.
Aleksander Skarbek pisał, iż on sam, ze względu na specyfikę narodow ą Śląska, był zwolennikiem pozostania Ślązaków w szeregach. Jednak nie stwierdzam y działań potw ierdzających jego intencje. Dow ódca oddziału śląskiego podporucznik Józef Lebiedzik stwierdzał, że oficerow ie Legionu W schodniego agitowali w śród Ślązaków za opuszczaniem szeregów, a największe spustoszenie czyniła bardzo silna propaganda, zmierzająca do takiego właśnie celu. Głosiła ona, że Piłsudski to austriacki agent, a jego strzelcy to habsburscy najemnicy. Szerzono wieści, że pułk Piłsud
1 1 7 ]
skiego został rozbity p od Szczucinem a on sam zginął. Pobrzmiewały tony zdecydowanie nisofilskie; w edług nich Rosja pierwsza postaw iła na Pol
skę i zorganizowała liczący 70 tysięcy polski Legion Grunwaldzki, z któ
rym wypadnie zmierzyć się legionistom walczącym po boku Austrii. Mó
wiono, że legiony nie są w ojskiem polskim, bo przysięga jest austriacka, za potrzebne uznano organizow anie legionów w e Francji lub gdzieś na W ęgrzech. Tw ierdzono, że Austriacy wyślą legionistów do Serbii lub użyją do pilnowania m ostów w Królestwie. Nieważne, że powyższe w ieści w zasadzie były propagandow ym wymysłem, w atmosferze istnie
jącego w Mszanie Dolnej zam ętu one oddziaływały.
O głębi rozkładu Legionu W schodniego m ów i fakt, że Ślązacy mogli od kolegów z tej formacji, bez większych trudności nabyć now oczesny ka
rabin z bagnetem za jedną koronę, jak pisze podporucznik Józef Lebie- dzik, a za trzy papierosy w edług szeregowca Karola Chmielą; za jeden można było nabyć legionową czapkę z orzełkiem. Po latach uczestnik tych wydarzeń - Ludwik Zych stwierdzi: „W ciągnięto nas w ogień w alk partyjnych. W yszliśm y z nich rozbici i r o zd w o jen i“.
W dniu 22 września, w wyniku publicznych ośw iadczeń w szeregach pozostało około 300 byłych żołnierzy Legionu W schodniego, a liczył on u schyłku września 6 200 ludzi, odeszło więc z niego 95% stanu. Legionis
tów ze Śląska też zostało około trzystu, a więc 80% z tych 373, którzy 21 września opuścili Cieszyn. Dodać trzeba, że spośród w racających do dom u co najmniej jedna czw arta pow róciła do szeregów po kilku tygod
niach, dołączyli też nowi ochotnicy.
W dniu 26 września trzystu Ślązaków złożyło w Mszanie Dolnej przy
sięgę wojskową. Z dw u i pół setki sform owano 2 „śląską“ kom panię 3 pułku piechoty legionów, resztę przydzielono do innych pododdziałów tej jednostki. Nie było zauważalnych sprzeciw ów w obec roty przysięgi, którą była po prostu językowo polska wersja austriackiej przysięgi pos
politego ruszenia. Wszyscy za m om ent pozytywny uznawali, iż położyła ona kres trw ającem u zam ętow i i przekształciła zbiorow ość ochotników w oddział wojskowy austriacki, ale z polską kom endą i polskimi znakami.
Ważnym m om entem było też w łączenie całej form acji do zaopatrze
niowego i usługow ego zaplecza austriackiej armii.
Trudno dziś, poza niepow tarzalnym ko n tek stem historycznym , oce
niać postaw ę agitujących za opuszczeniem legionow ych szeregów . Na p ew n o chcieli d obrze przysłużyć się spraw ie polskiej i sw oim roda
kom. Dziś w iem y, że pom ylili się, bo załamał się n a p ó r rosyjski, ale ich przew idyw ania mogły się spraw dzić i w tedy ich o cena byłaby inna.
Możemy dyskutow ać nad sytuacją Polaków na Śląsku p o zw ycięstw ie Rosjan, czy Austrii, a w łaściw ie Niem iec, bo już w e w rześniu 1914 roku potencjał m ilitarny i pozycja polityczna m onarchii habsburskiej tak się obniżyła, że tru d n o już było ją traktow ać jako spolegliw ego
1 1 8 ]
i niezależnego od Niemca protektora polskich dążeń niepodległościow ych.
Ocenić natomiast trzeba postaw ę ow ych 80% ochotników z Legionu Śląskiego, którzy w szeregach pozostali. Nie kierowała nimi potrzeba w iernego trwania przy Austrii, choć sentym enty do tego politycznego tw oru, a szczególnie cesarza Franciszka Józefa mogły pew n ą rolę odegrać.
Pozostali w legionowych szeregach, bo było to zgodne z ich patrio
tycznymi, polskimi przekonaniam i, które zostały im zaszczepione w rodzi
nach, środow iskach gm innych, tow arzystw ach narodow ych w czasie w ieloletnich oddziaływań w ychow aw czych, szczególnie intensywnych w ostatnim miesiącu, a w ięc w czasie służby w Legionie Śląskim.
Na ówczesnej postaw ie legionistów w zasadniczej mierze zaważyło poczucie odpowiedzialności przed własną społecznością za los oddziału sform owanego przy tak wielkim nakładzie sił moralnych i środków ma
terialn y ch . Nie m ogli o n i sprzen iew ierzy ć się w yznaw anym dotąd ideałom, bo były to ideały ich środowisk. Rozkład Legionu Śląskiego sta
nowiłby wielką kom prom itację i tw ardy cios dla ruchu narodow ego na Śląsku. Dużą zashigę w przetrw aniu ciężkiej próby trzeba przypisać ofice
rom, szczególnie Hieronim owi Przepilińskiemu, który dla dow ódców i żołnierzy był niekw estionow anym autorytetem moralnym.
Po latach, bo w 1929 roku na Zjeździć Legionistów Polskich Okręgu Śląskiego, Stefan Pasłowski, w e w rześniu 1914 roku adiutant dowódcy formującego się w ram ach Legionu W schodniego 3 pułku piechoty, na przełom ie lat 1914-1915 dow ódca 2 śląskiej kompanii 3 pułku a w 1929 roku generał brygady W ojska Polskiego, po opisaniu krytycznej sytuacji w Mszanie Dolnej, w takich słow ach ujął ówczesną postaw ę legionistów ze Śląska: (Hufiec cieszyński) „przyniósł z e sobą w sp a n ia łe cechy łu d u śląskiego - twardość, siłę m oralną, odporność na nastroje i w ierność n ieza c h w ia n ą idei. Ślązacy w tej p r ze ło m o w e j chw ili w la li w nas ży w ą silę sw ych serc i stali się p o d w a lin ą 3 p u ł k u “.
Nie potępiając polityków, którzy z obowiązku, wyprzedzając dzień dzi
siejszy, chcieli stworzyć naszej w spólnocie możliwie korzystne warunki egzystencji pod rządami now ych panów , trzeba się z uznaniem odnieść do postaw y tych, którzy pozostali wiernym i sobie. Pewnie, że wątpliwym w yborem było budow anie na zaufaniu do Austrii, a tym w ięcej do jej p o tężnego sojusznika - Niemiec, ale dokonywanie politycznych w yborów nie należało do tych żołnierzy. Nie widząc dobrego w yboru zachowali się oni tak, jak ow e Juliusza Słowackiego „kamienie przez Boga rzucane na szaniec , i na miarę swych niew ielkich sił, ale przy wielkim poczuciu obowiązku, w niejasnej, trudnej sytuacji oddziałali zgodnie ze swą wiarą na nieprzejrzyste m eandry historii, prow adzące w ostateczności, przy przeróżnych kom plikacjach do Niepodległej.
EDWARD BUŁAWA
t 1 9 ]
Z MYŚLĄ O POLSKIM ŚLĄSKU CIESZYŃSKIM (2)
Już kilka razy dokładnie przewcrtowałem zdobyte, na maszynie przepisane, rozdziały pam iętnika m ego krewniaka Alojzego Nowoka z Ropiey. Arkusze m aszynopisu nie są ponum erowane, w ięc tekst starałem się uporządkować według tego, jak opisane w nim wyda
rzenia i przeżycia autora prawdopodobnie po sobie następowały.
Żywię nadzieję, że p on iższy, k olejn y fragm ent pam iętn ik ów m ego wujka zainteresuje czytelników w takim sam ym stopn iu jak fragm enty opublikow ane w Zwrocie nr 11 z 1994 r. i nr 10 z 1996.
Starsi i m łodsi czytelnicy przypom ną sobie przy czytaniu tych w sp om n ień , jak dow iadyw ali się o dawniej m in io n y ch czasach z opow iadań sw ych rodziców czy też „starzyków“.
A dzisiejsza m łodzież - studenci i in n i - jeżeli pam iętniki te przeczytają, to dow iedzą się, c o ów czesn a m łod zież na Śląsku Cieszyńskim robiła, czym się interesow ała.
JAN MACURA
KONSPIRACJA SZTUBACKA
B ardzo wiele sp o tka ń i spraw z k o le g a m i z a ła tw ia łe m - je ż e li p o goda dop isyw a ła - w n a szy m sadzie. Więc w a rto m u pośw ięcić k iłk a zdań.
K tóżby to nie p a m ię ta ł tego sa d u ow ocow ego za cza ro w a n eg o ręką naszego ojca, zn a n e g o w okolicy czarodzieja sadów ? S ad p o ło żo n y był na dogodnej u y n io sło ści w p o d b e sk id zk ie j Ropicy tu ż n a d doliną by
strej rzec zk i R o p ic za n k i w padającej o trzy kilo m e try dalej n a p ó łn o c do b łę k itn e j Olzy. W ty m sa d zie z a k w ita ło co r o k u k ilk a d z ie s ią t różnego g a tu n k u i w yb o ru ja b ło n i i grusz, a n a p o łu d n io w y m p rze d polu naszego d o m u czerniało siedem rzędów p n i śliw ek węgierek. Toteż sad naszego ojca cieszył się opinią najpiękniejszego i najdorodniejszego nie tylko w naszej rodzinnej Ropicy, lecz i w szerokiej okolicy.
W sa d zie tym raczyłem o w o ca m i n iera z w p o g o d n e d n i letnie m oich kolegów szkolnych, a d zia ło się to z a w s z e b e z n a jm niejszego sprze
ciw u m oich rodziców. Z sa d u tego w yn io słem niejeden p leca k ja b łe k i g ru szek dla m oich w spółlokatorów za m ie szk a ły c h w bursie Macierz)’
Szkolnej czy te ż w internacie im. M elchiora G rodzieckiego w Cieszy
nie. N ie ra z te ż p rz y c h o d ziły na za p ro szen ie m e j m a tk i ubogie sta
ru szk i j a k Huczałowa, Tomalowa, Habreczkowa, W aniołkowa, aby na
zbierać sobie gruszek i jabłek. Nie ża ło w a ł też ojciec słodkich owoców ptakom , g d y ż na k a żd y m u y ż sz y m drzeivie robił dla nich kadłubki.
W latach dobrych u ro d za jó w m n ó stw o było pracy, lecz i uciechy
[ 2 0 ]
w sadzie. Z bieranie i sortow anie, k ra ja n ie i su sze n ie ow oców w dw óch su sza rn ia ch za b iera ło d u ż o czasu i licznych p r zy sp a rza ło kłopotów.
B a rd zo u cią żliw e było g o to w a n ie p o w id e ł z e śliw ek. P ow idła były p rzec h o w yw a n e w specjalnym d re w n ia n y m korycie n a strychu, p o k
ryte p łó tn em . T rzym a ły się w ten sposób do z b io r u śliw ek i go to w a n ia now ych p o w id e ł w n a stęp n ym roku. Jeżeli b y ły u p a ły i suchy rok, to p o d k o n ie c p o w id ła b y ły ta k twarde, ż e trzeba było j e rąbać siekierką.
Ogólny btlans ra c h u n kó w i w y siłkó w z w ią za n y c h z sa dem był je d n a k z a w sze dodatni. N ie ra z p ła ciło się p o d a tk i w y łą c zn ie z e z b io ró w ow o
ców, a n a w e t i do m iejscow ej k a sy oszczędnościow ej p ro w a d zo n e j p i z e z kiei'o w n ika szk o ły J ó zefa Brodę w p łynęło często za o szczęd zo
nych z tego tytu łu k ilk a setek i to z w y k le w zło tych koro n a ch cesar
skich.
N a d m ia i św ieżych i su szo n ych ow oców sprzed a w a ło się w Cieszynie n a Starym Targu. D u żo su szo n ych ow oców czyli „pieczek“ w ynosiłem z d o m u p r z e w a ż n ie w okresie z im o w y m u kra d kie m , lecz z a cichą zg o d ą m a tk i i p o k ry jo m u p r z e d in n y m i d o m o w n ik a m i w kieszeniach i torbie szko ln ej dla ko legów szkolnych. Często je d n a k zd a r za ło się, że p iec zek do szk o ły n ie p rzy n io słe m i w ów czas n ie k tó rzy z kolegów upo
m in a li się o nie n a trętn ie i p rzep ro w a d za li rew izję w m oich kiesze
niach i torbie szkolnej. W takich chwilach obiecyw ałem , ż e ju tr o p ie c z k i będą i słow a zw y k le do trzym yw a łem .
K ilka k o szy k ó w tych p ie c z e k było w k a ż d y m r o k u p r z e z n a c z o n e i z a rezerw o w a n e dla k lek o ta czy w ielkanocnych, k tó r z y w k a ż d y Wielki C zw ai tek, W ielki P iątek i W ielką Sobotę k rą ży li p o d d o w ó d ztw e m mo- jeg o bi a ta ciotecznego F ranciszka Brannego, d obrze zn a n e g o szefa m in istra n tó w i klekotaczy, w d u ż e j ch m a rze p o Kopicy, o k rą ża li p o drodze n a s z do m i ta k długo k le ko ta li p o d o kn a m i, d o p ó k i nie otrzy
m a li k ilk a m ia re k pieczek.
N igdy nie było u nas k r a d zie ż y ow oców z sadu, n a w e t węgierki, które sta ły nieogrodzone w sie d m iu rzędach w o tw a rtym polu, nigdy nie b yły łupem s m a k o szó w i ła kom czuchów .
Z dobrodziejstw i u ro k ó w naszego sa d u k o rzy sta łe m w całej p e łn i dopiero w czasie f e r i i szkolnych. Łaziłem albo sia d yw a łe m w sadzie i raczyłem się n a jlep szym i g a tu n k a m i w czesnych ja b łe k , g ru sze k i śli
w ek i d u żo p r z y tym czytałem . R o zp o czyn a łem w m ło d ych latach od kalendarzy, a d o tarłem do takich lek tu r j a k „H rabina ż e b r a c z k a “, „Mi
lioner i śm ieciarz “, „Żyd w ieczny tu ła c z“. Czytałem d u żo różnych ja r
m arcznych i odpustow ych „grejcarowych“ opowiadań. P óźniej w czwar
tym i p ią ty m roku szko ln ym czytało się j u ż „Robinsona Crusoe“, „Chatę Wuja Tom a , „Podróże Gulliwet'a“ o ra z szereg innych j u ż pożytecz
niejszych książek. W g im n a zju m zaaw a n so w a łem j u ż na czytelnika p o w a żn iejszej literatury. K o rzysta liśm y p rzec ie ż do w oli z d iiże j polskiej biblioteki publicznej, k tó rą p ro w a d z iła nauczycielka Św ibów na. Po
chodziła z Brennej, g d zie j e j ojciec b y ł kie ro w n ik ie m szkoły.
Co czy też ja k ie k s ią ż k i m a m y czytać, ra d zili n a m n a si profesorowie.
[ 2 1 ]
A m ieliśm y w g im n a z ju m św ietnych profesorów , takich j a k profesor M ondelski, k s ią d z p r o f T o m a n ek i ew a n g e lic k o -a u g sb u rsk i k s ią d z p r o f Stonaw ski. Profesor M ondelski b y t szczupłym , słusznego w zrostu brunetem . D a rzy ł n a s stale w czasie sw oich w y k ła d ó w histo rii pogod
nym , ży c zliw y m śm ieją cym się spojrzeniem . B ył nie tylko m oim , lecz całej kla sy bożyszczem . N ie z a p o m n ę nigdy, j a k ro zp a la ł w nas p ło m ie ń w czasie sw oich w y k ła d ó w o m ę czen n ik a c h P olski porozbio- row ej a w szczególności o bohaterach p o w s ta n ia listopadow ego i stycz
niowego. B yły to dla m n ie i dla w ielu in n ych p a sjo n u ją ce lekcje. Pięk
no i ż a r jeg o słó w rozn ieca ły w e m nie, w m ej sztu b a c k ie j m yśli p ierw szą i d o zg o n n ą m iłość do Polski, u y c z a r o u y w a ły w izję p rzy szłe j niepodłegłej, d em o k ra ty c zn e j Polski, g d y ż prof. M ondelski s n u ł na m w izje ta kie j w łaśnie Polski.
D rugim m o im b ożyszczem był k s ią d z p ro feso r T o m a n ek z m ojej Kopicy, k tó r y sw oje lekcje p rze z n a c zo n e n a n a u k ę religii p rzep la ta ł często k ró tkim i, lecz ż a rto b liw y m i p o g a d a n k a m i p a trio tyc zn y m i. B ył ż a rłiw y m p a trio tą a p r z y tym z ło to u sty m m ó w cą i ka znodzieją.
(Ksiądz p ro fe so r T om anek został zam ordow any w hitlerow skim obo
zie koncentracyjnym - przyp. J. M.) O gólnym u lubieńcem i p u p i
lem w szystkich u c zn ió w g im n a z ju m b ył ró w n ie ż n a u czyciel religii dla u czn ió w w y z n a n ia ew a n g elicko-augsburskiego k s ią d z p rofesor Sto
naw ski. N ie za p o m n ia n a to sylw etka w spaniałego pedagoga. Z n a ł do
słow nie w szystkich stu d en tó w w całym g im n a z ju m p o im ie n iu i n a z
w isku i dla w szystkich zn a jd o w a ł czas n a k ilk a słó w i wesołych d ow cipów w czasie p rz e rw i z a b a w w k ic z k ę n a p o d w ó r k u szkolnym .
Ci trzej profesorow ie sivym p a trio ty zm e m nas ta k natchnęli i p o r
wali, ż e w g im n a z ju m p o w sta ły g ru p y konspiracyjne.
M ieliśm y ja k iś w o ln y d zień od n a u k i i byłem w dom u. B yło ciepło i j a k zw y k le byłem w ogrodzie, k ie d y p rz y sz e d ł A lo jzy Glajc, dow ódca na szej szó stk i ko n sp ira cyjn ej w g im n a z ju m . C hw ycił m n ie p o d ramię, p o p ro w a d ził w n a jn iż e j p o ło żo n y i tru d n y do obserw acji róg sa d u p o d stary’ k r z a k bzu, r o z w in ą ł za w in ią tk o w sta ry m n u m e rze „ G w ia zd ki C ieszyńskiej“ i p o k a z a ł m i u k ryty w m a fy m k a r to n ik u p isto let bęben
kowy.
- Czy jeste ś sa m tu w sa d zie i czy nas n ik t n ie zobaczy? - zapytał.
- Tak, je ste m sam , g d y ż w szyscy p o jech a li p o ż y to w p o le a m n ie p o zo sta w ili do p iln o w a n ia d o m u - odparłem .
- W skaż m i n a tyc h m ia st kryjów kę, w której b ędziesz p rzech o w yw a ł ten p isto let - ciągnie dalej Glajc - i p rzysięg n ij m i za ra z, ż e nikom u, a n i ojcu, a n i m atce nie p iśn ie sz o tej b ro n i a n i słow a. P rzysięgnij z a r a z n a k rzy ż !
- W yciąga p r z y tym ró ża n iec z kieszeni, poleca u ca ło w a ć k r z y ż y k ró żańcow y i p o w ta rza ć: „Przysięgam n a Chrystusa U krzyżow anego, ż e za c h o w a m tajem nicę u krycia tej b r o n i“. W drapaliśm y się p o drabinie n a d oborę i u k ryliśm y broń n a d św in ia rn ią . W yrw aliśm y d w ie cegty z e sklepienia, w yd rą żyliśm y odpow iednio g łęb o ką dziurę, do której
[ 2 2 ]
w ło żyliśm y dobrze o w in ięty w p a p ie r pistolet, a następnie n a kryliśm y cegłam i i sianem .
- Czy u m ie sz się obchodzić z tym rew olw erem i strzelać z niego? - p y ta m n ie p o o p u szcze n iu u krycia Glajc.
- Pewnie, ż e u m ie m — o d p o w ia d a m - w ub ieg łym ro k u strzelałem j u ż z takiego sam ego „na w iw a t“ w czasie Wigilii, a p o ż y c z y ł m i go m ó j szw a g ier B ra n n y z e Sibicy. N a u c zy ł m n ie strzela n ia i p o d a ro w a ł m i ró w n ie ż dziesięć n a b o jó w do w igilijnego w iw a to w a n ia .
- P a m ięta j o tym - m ó w i Glajc - to specjalne w yróżnienie, ż e p r ze cho w u jesz u siebie je d y n ą broń n a szej szóstki. J u tr o p rzysięga w lasku ko ło trzeciego j a z u n a Olzie, to j e s t na cyplu m ię d z y Olzą a ujściem Ro- p ic z a n k i do Olzy. M a sz p rzy b y ć ta m p u n k ttia ln ie o g o d zin ie czw artej p o p o łu d n iu i to ra zem z G ajdaczkiem , którego d zisia j o tym jeszcze za w ia d o m is z - p o czym uścisnął m i dłoń i o d d a lił się. Pobiegłem za nim , a b y m u sp rezen to w a ć k ilk a p a p ieró w ek o r a z trochę czarnych dojrzałych czereśni.
Do przysięg i zg ło siła się p u n k tu a ln ie i w kotnpłecie n a sza szóstka, a w ięc dow ódca szó stk i A lo jzy Glajc, L u d w ik Zych, H en ryk Niemiec, B ern a rd Adam ecki, A lo jzy G ajdaczek i ja . Spenetrow aliśm y dokła d n ie zarośla i kępy d rzew rosnące gęsto n a cyplu m ię d z y Olzą i Ropiczanką.
B yła w nich p u s tk a i tylko n a p o la ch Sibicy blisko torów ko le i grabiła ja k a ś stareczka m ie rzw ę p o sp rzą tn iętym życie.
M im o w oli obserw uję całą szó stkę z e b ra n ą n a p o la n ce p o d drzew em . Wszyscy byli sk u p ie n i i p rzejęci p o w a g ą chwili, zd ra d za ją c w idoczną trem ę. Tylko L u d w ik Zych, sta r s zy o d nas w szy stk ic h o k ilk a lat, n ajb a rd ziej rosły i barczysty blondyn o pog o d n ie uśm iechniętej tw a rzy za c h o w y w a ł k a m ie n n y spokój. H en ryk N iem iec w ycią g n ą ł skrzypce z fu te r a łu i za g ra ł p ia n issim o m elodię: „Gdy n a r ó d do boju i „Patrz K ościuszko n a n a s z nieba “.
Wreszcie Glajc w yciąga z k ie sze n i różaniec, ba d a w zro k ie m naj
bliższe kępy zarośli, p odaje n a m kolejno do ucałow ania k rzy ży k różań
cow y i poleca p o w ta r z a ć z a sobą półgłosem sło w a przysięgi: „Przysię
g a m P a n u Bogu W szechm ogącem u - w Trójcy Św iętej J e d y n e m u - że z w szelkich sił m oich - w alczyć będę - o niepodległą Polskę - o Polskę w olnego lu d u - z łą c zo n ą n a w ie k i - z n a szą śląską z ie m ią - tajem nicy n aszej - będę strzegł - ta k m i d o p o m ó ż Bóg!“
Śłow a przysięg i p o w ta rza liś m y p r a w ie szeptem w sp o ko jn ym skupie
niu, tylko A dam ecki, choć zw y k le z lekka za d z io r n y i uśm iechnięty, ro zp ła ka ł się trochę. J a p rzysięg a łe m z ogrom ną trem ą i w zru szen ie m i w y ra źn ie się ją k a łe m .
- W niedługim czasie p rze p r o w a d zim y ćw iczenie strzelania. O do
k ła d n y m term in ie i m iejscu ćw iczenia za w ia d o m ię - o św iadczył Glajc, p o że g n a ł się z n a m i i o d d a lił w k ie r u n k u na d re w n ia n ą ła w k ę dla pieszych n a d Olzą w Błogocicach. Zych, N iem iec i A d a m e c k i oddalili
się w k ie r u n k u p a r k u Sikory.
W racałem i j a do d o m u z G ajdaczkiem w y d e p ta n ą ścieżką na [ J3]