I NA RZECZ WŁAŚCIWEGO KSZTAŁCENIA SIĘ MAŁŻEŃSTW 32. Kto miałby się w obu tych sprawach zwrócić i do kogo?
Być m oże, iż akcję tak ą przeprow adziłaby grupa osób o wielkim autory tecie m oralnym , p o d asuspicjam i Kościoła, poniew aż je st to zadanie przede wszystkim m oralne. E kum enizm tu m ógłby m ieć swe pierwsze ogólnoludz kie zadanie: dźwignąć świat w kierunku jego właściwego dalszego rozwoju - od podstaw : od m ałżeństw prow adzonych właściwie; skierow ać m ałżeń stwa na całym globie na drogi właściwego rozwoju; tym bardziej, że religie pozytywne, pozbaw ione m ałżeństw a o właściwym rozwoju, nie m ają szansy na istnienie.
Być m oże, iż zapoczątkow ałaby to specjalna wypowiedź takiej grupy. Wyszłaby z potrzeb dzieci nienarodzonych i w związku z tym - z potrzeb m ałżeństw . Przedstaw iono by tragedię dzieci nienarodzonych i z tego p rzede wszystkim pow odu - konieczność podjęcia szeregu akcji, w ym ienio nych w pierwszej części tej pracy, a mających na celu ratow anie bezp o śred nie i p ośrednie życia dzieci, zagrożonych uśm ierceniem ich w łonach m a tek, oraz, w konsekwencji, jednoczesną konieczność przekształcania się m ałżeństw całej ziemi w kierunku prawdziwego postępu: na m ałżeństw a odpow iedzialne. Z arazem konieczność przekształcania się nauki zawodów związanych z życiem m ałżeńskim i procesam i ludnościowymi oraz p rz e kształcenia się działalności ludnościowej rządów i O N Z - w kierunku w ła ściwego ich rozwoju. W yjaśniono by, że narzucające się skutkiem tego za dania są w pierwszym rzędzie m oralne, bo procesy przekształcenia wyma gają wyższej niż dotychczasowa m oralności, zarazem wyższej m oralności pow szechnej. Ta wyższa m oralność stanowiłaby klim at, ułatw iający m ał żeństwom wytwarzanie przyjaźni, koniecznej dla współżycia, regulacji p o częć i wychowania dzieci: ułatwiający specjalistom , związanym usługam i swej wiedzy i zaw odu z m ałżeństw am i, świadczenie tych usług w duchu prawdziwej przyjaźni i stąd prawdziwego postępu, ułatw iającego rządom i w ładzom O N Z - podo b n ą działalność ludnościową. Z arazem takie m ał żeństwa - odpow iedzialne; tacy specjaliści i m ężow ie stan u - odpow iedzial ni - wytwarzaliby przez swe działania wyższą m oralność, bo nie dadzą się o ne wykonywać bez starań o prawdziwą, głęboką, ofiarną przyjaźń. D o sta r czyliby więc wyższej m oralności swym społeczeństw om i światu przez takie spełnienie swych zadań. A tak się składa, że w artości m oralne, wywiązywa ne z tych okazji przez m ałżeństw a i przez związane z nim i dyscypliny nauki i zawody, są bliskie tym w artościom osobowościowym, jakie w naszych cza sach m usi człowiek z siebie wyzwalać udzielając się w innych dziedzinach
życia, żeby przez to nabierały te dziedziny właściwego rozwoju oraz czło w iek udzielający się tym dziedzinom .
W szędzie, zwłaszcza, je st konieczna rosnąca prawdziwa sam owiedza, rosnąca powściągliwość ofiarna i ofiarna przyjaźń. C hronią one przed p rz e m ocą w spółczesnego państw a i przem ocą propagandy, pozw alają n a w ła ściwy udział w przyjem nościach i dobrobycie oraz strzegą pokoju, który nie da się utrzym ać strachem przed skutkam i wojny, lecz przez wyższe p o w szechnie życie m oralne. Nową podstaw ą dalszej właściwej ewolucji n a ro dów i ludzkości je st nowe m ałżeństw o o właściwym kierunku rozwojowym, odpow iedzialne; zaś m odelem nowych narodów i ludzkości są w spólnoty tych m ałżeństw . A le m ałżeństw tych i w spólnot niem al wcale jeszcze nie m a, zabija je dem agogia wygodnego egoistycznego m ałżeństw a, k tóre d la tego, że w ybiera fałszywy postęp, pozbaw ia się kwalifikacji, żeby stanowić dalszą trw ałą podstaw ę narodów i ludzkości.
Typ dawnego małżeństwa - z żywiołową dzietnością - zanika wśród n a ro dów europejskiego pochodzenia, a występuje nadal masowo tylko w A m ery ce Łacińskiej. Chodzi o to, by od przejściowego - z fałszywym postępem - okresu m ałżeństw uwolnić narody i świat ja k najszybciej, a wraz z tym zlikwi dować światową rzeź dzieci nienarodzonych, małżeństwom przywrócić w ła ściwy kierunek rozwojowy, a rodzajowi ludzkiem u zapewnić nową podstawę. Z w rócono by się p o tym w stępie do wyznań; do narodów , w tym n a ro dów najgęściej zaludnionych, do O N Z i rządów wszystkich państw ; do przy wódców socjalizmu; do świata lekarskiego, do organizacji społecznych i do kobiet, wreszcie do wyznawców Kościoła.
33. Do kierownictw wyznań
C hodzi o udział w podniesieniu spraw ności m oralnej świata przez p o d wyższenie tej sprawności u wyznawców, zwłaszcza przez ich życie m ałżeń skie o właściwym kierunku rozwojowym. K ażda religia - i najstarsza, i n aj liczniejsza - składa dziś egzamin, czy je st nadal przydatna. M iarą przydat ności je st fakt, n a ile pom aga m ałżeństw om do prow adzenia m ałżeństw a z prawdziwym postępem : odpow iedzialnego, bo inaczej religia nie wspiera swych wyznawców w tym, co dla niech dziś najtrudniejsze m oralnie, dla społeczeństw podstaw ow e, a sam a pozbaw ia się swej naturalnej podstawy, traci więc rację bytu i zanika. M inim um wiary, to m onogam ia bez rozw o dów, szacunek dla każdego bez wyjątku dziecka poczętego i biologia m a ł żeńska w granicach jej właściwego rozwoju.
34. Do narodów pochodzenia europejskiego
O siągnęły o ne najwyższy rozwój intelektualny, techniczny i w sta n d a r dzie życiowym, zwłaszcza narody protestanckie: czołówka narodów b ia
łych. A le czołówka nie nadąża w hum anizm ie m ałżeńskim i w m ałżeńskiej biologii. Prow adzi życie m ałżeńskie o sfałszowanym najdaw niej postępie i ostatnio narzuca ów fałsz światu, zwłaszcza silniej rozradzającem u się. M ałżeństw a z fałszywym postępem są typowo protestanckie, stanow ią naj słabszą stronę m oralności protestanckiej i największą obecnie p ro testan ty zm u słabość. Szerzenie zwyrodnień m ałżeńskich, obciążających tak zwane „planow anie rodziny” grozi przerodzeniem się w posłannictw o misyjne protestantyzm u. R ola przodow nicza tych narodów się kończy, bo ich p o d łoże biologiczne i jakość wychowania m łodych pokoleń je st coraz gorsza, skutkiem fałszywego w ich m ałżeństw ach postępu. M ogą te narody ocalić siebie i zakwalifikować się do właściwego udziału w nowym świecie, który wyjdzie z m ałżeństw o prawdziwym postępie, gdy zaprzestaną zakażać ludzkość propagow aniem m ałżeństw z fałszywym postępem - co, ja k w ia dom o, czynią po to, żeby sobie zapew niać tą drogą nadal dotychczasową pozycję w śród osłabianych biologicznie i m oralnie narodów i ludzkości - gdy p o n ad to w prow adzą prawdziwy postęp do swych m ałżeństw i gdy w pro w adzą te sam e niepow strzym ane postępy do swego życia m oralnego, o ja kie dotychczas się starali w nauce, technice i dobrobycie. Tą drogą m ogą też wyrównać swą w świecie pozycję i bezpieczeństwo: więc nie przez niższą, ale przez wyższą m oralność własną i przez godny swych tradycji wpływ na ludzkość, i na jej m oralne i biologiczne oblicze.
35. Do narodów kolorowych i narodów Ameryki Łacińskiej
Ich przew aga w spółczesna nad pozostałym światem, to życie m ałżeńskie naturalniejsze i silniejszy rozwój ludnościowy niż w E u ro p ie i A m eryce Pół nocnej. To kwalifikuje te narody do przodującej na przyszłość roli w życiu swych kontynentów i całej kuli ziemskiej. Czas pracuje dla nich przez p o stęp techniki i jej możliwości produkcyjne, przez rozwój rów ności i spraw ie dliwości. N iech wytrwają w prawdziwym w m ałżeństw ie postępie i w p o stę p ie gospodarczym . N iech w najkrótszym czasie dojrzeją m oralnie i intelek tualnie do prow adzenia m ałżeństw odpowiedzialnych. N arody te zwracają się do narodów białych, najbogatszych i najbardziej wykształconych, o p o m oc dla racjonalizow ania swej dzietności. Gdy bliżej poznają tę pro b lem a tykę, przekonają się, że ta pom oc to kolonializm najbardziej wyniszczający i poniżający.
Indie m ogą wykorzystać dla przekształcenia własnych m ałżeństw n a o d pow iedzialne - swe tradycje wysokiego m oralnie życia duchow ego, jego p o wściągliwości i refleksyjności. G handi powiedział: „Nie potrzebujem y, żeby nas nauczano posługiw ania się środkam i zapobiegawczymi lub żeby nam p om agano zadow alać się apetytam i zwierzęcymi, ale, żeby nas uczono o p a nowywać te apetyty, niekiedy aż do powściągliwości zupełnej. P otrzebuje
my, żeby nauczano nas słowem i przykładem , że powściągliwość je st zupeł nie m ożliwa i nagląco konieczna, jeżeli nie chcemy zostać umysłowo i fi zycznie niższymi. Trzeba - jeśli nie chcemy zostać n arodem m anekinów - żeby kształcono nas w zachowywaniu i w zm acnianiu energii życiowych, k tó re codziennie rozpraszam y”42. Indie z upow szechnieniem środków zap o biegawczych, w tym i poronieniow ych, sterylizacji i ew entualnego przery w ania chirurgicznego życia dzieciom poczętym , to dalsza okupacja brytyj ska, tyle że sięgająca aż w głąb ognisk domowych i dlatego hańbiąca tym bardziej, ja k analogicznie am erykańska w Japonii. Indie są szczególnie p re dysponow ane do m etody rytm u, lecz ich religie i wielkie instytucje wycho wawcze m uszą do rytm u wychować świat swych małżeństw.
B ogata w ludność, ja k żadne państw o świata, Jap o n ia43 m oże się starać z wyjątkowym sukcesem o nowe podstaw y p o d dalszy rozwój swego narodu: o nowy m odel m ałżeństw a z prawdziwym postępem , bo znam ienne dla te go naro d u bohaterstw o wojskowe, upostaciow ane w kodeksie elitarnym ry cerskim Busiudo, m oże się sublim ować w życiu cywilnym: w prow adzeniu m ałżeństw a odpow iedzialnego o bohaterskiej przyjaźni i ofiarności - we współżyciu, w dzietności m aksym alnej na m inim alnym terenie, w wychowa niu. Tu stała się dojrzałą po trzeb a em igracji m ałżeństw, k tóre chciałyby żyć życiem pełnodzietnym . Japonia, gdy zewolucjonizuje swe m ałżeństw a w ła ściwie, m oże się stać przew odnikiem narodów najgęściej zaludnionych, ich gospodarki, emigracji, działalności ludnościowej ich rządów, kontaktów m iędzyludzkich w takim narodzie i takiego n a ro d u ze światem. Odkrycie lekarza O gino, do którego m etody rytm u m uszą się uciekać teraz wszystkie pło d n e m ałżeństw a odpow iedzialne świata, a lekarze m eto d ę tę doskona lić, tudzież narodow a gotowość na heroizm , przeniesiona do ognisk d om o wych - do ich delikatnej przyjaźni, czułej ofiarności, życzliwej powściągli wości m ęskiej - to dwa symbole tego, co m oże wnieść Jap o n ia do właściwe go rozw oju m ałżeństw i właściwej działalności ludnościowej w świecie dzi siejszych, najgęściej zaludnionych państw i jutrzejszych najbardziej gęstnie jących w świecie kolorowym. Jak H olandia - w białym.
36. Do narodów najgęściej zaludnionych i do wielkich miast
Tu zachodzi najdotkliw sza potrzeb a m ałżeństw odpow iedzialnych - z liczbą dzieci w ognisku domowym, konieczną dla właściwego rozwoju tych dzieci przez ich życie rodzinne i dla właściwego rozwoju mężczyzny, ja ko m ęża i ojca oraz kobiety, jako żony i m atki przez ich życie m ałżeńskie
42 „Too many of us?”, s. 131. Przytacza „Informations Catholiques Internationales” 1956, mai, s. 18.
i rodzicielskie - przy m inim um w arunków m ieszkaniowych i terenowych. Owo m aksim um , konieczne przy m inim um rów nie koniecznym, to całkiem nowa sprawność, kwalifikująca do zam ieszkiwania w wielkich m iastach i re gionach oraz państw ach z największą gęstością ludności. In n a sprawność, to em igracja m ałżonków , chcących prow adzić swobodniejsze, więcej dziet ne, życie m ałżeńskie i rodzinne. R ozbiór wielkich m iast, to jed n o z zadań działalności ludnościowej rządów i O N Z.
37. Do ONZ
U kazać w ładzom światowym perspektywy dalszego rozwoju jakości dzie dzicznej i wychowywanej rodzaju ludzkiego, zwłaszcza m oralnej, i start do tego rozwoju przez powstawanie nowej podstawy społeczeństw: małżeństw o nowym m odelu, ich wspólnot i ich działalności „cywilnej” ogólnonarodo wej w łonie państw i ogólnoludzkiej w łonie świata, ja k również ukazać dal sze drogi rozwojowe w równości, wywołane koniecznością zrów nania ludz kości prenatalnej z ponatalną, i w sprawiedliwości - wywoływane tym zrów naniem - wobec m ałżeństw bardziej dzietnych i w obec państw o szybszym wzroście zaludnienia. Nowa konieczność - stosownie do tego - odpow ie dzialnej działalności ludnościowej O N Z, systematycznego podziału dóbr produkcyjnych ludzkości i okresowej korektury granic państwowych.
38. Do państw
D ojrzała konieczność zrów nania dzieci nienarodzonych z urodzonym i, w yrów nania sprawiedliwości dla m ałżeństw bardziej dzietnych; walki o m iędzynarodow ą sprawiedliwość w zakresie ludnościowym. W ychowanie m ałżeństw do odpow iedzialnego prow adzenia m ałżeństw a i rodziny, tu dzież - medycyny i n a u k oraz zawodów, związanych z usługam i dla m ał żeństw i procesów ludnościowych, do rozwoju tych nau k i zawodów oraz do świadczenia przez nie usług w duchu prawdziwego postępu. Stw arzanie ku tem u w arunków, ja k również w arunków dla w spólnot małżeństw odpow ie dzialnych, to kładzenie podw alin pod przekształcenie się n aro d u i państw a na dalszą przyszłość.
39. Do przywódców socjalizmu
Socjalizm m usi wyrównać swą nau k ę o sprawiedliwości o tyle, żeby w u stro ju socjalistycznym nie m ożna było m asow o, bo w życiu m ałżeńskim , popraw iać sobie w arunków bytowych nie przez pracę, ale przez uniknie dzieci, a naw et przez m ordow anie ich w łonie m atki; w d o d atk u przez u n i kanie i zabijanie z zachęty państw a - dla w zrostu w nim kapitału. Państw o socjalistyczne z takim i m ałżeństw am i pozbaw ia się podstaw do dalszego właściwego rozwoju: b ra k m u - lub zbyt wielki m u b ra k - m ałżeństw o d p o
wiedzialnych, a absolutnie b ra k m u klim atu dla w spólnot m ałżeńskich, k tó re autom atycznie zam ieniono by na instytucje państw ow e. Państw a te m ogą co najwyżej posiadać ludność, zwłaszcza dzięki ró żnorakiem u n a kręcaniu koniunktury n a prokreację, ale bez właściwego rozw oju u fu n d a m entów życia tej ludności, w m ałżeństw ach. B ra k tu klim atu dla cywilnego życia n arodu, tym czasem m ałżeństw a o właściwym rozw oju - odpow ie dzialne - wytwarzają społecznie, cywilne życie n arodu. W d o d a tk u socja lizm taki je st oderw any od w alki z jedyną najw iększą w spółczesną krzywdą społeczną i z coraz bardziej jedyną: od w alki z wyzyskiem bezbronności dzieci nienarodzonych i ich zabijaniem oraz od walki o spraw iedliw ość dla m ałżeństw bardziej dzietnych - niezależnie od tego, czy dan e państw o so bie życzy więcej czy m niej ludności - oraz dla państw silniej rosnących w ludność: jedynych proletariuszy w dzisiejszym świecie. Bo czyż są nim i ludzie z egoistyczną liczbą dzieci lub bezdzietne i z fałszywym w m ałżeń stwie p ostępem ?
40. Do świata lekarskiego
N ędza współczesnej medycyny - techniczna i m oralna - zlokalizowała się w usługach dla małżeństw. Gdy m ałżeństw a całego świata stanęły przed za daniem przekształcenia się na kolejny w rozwoju m odel: n a typ małżeństwa odpowiedzialnego, m edycyna nie udzieliła im pom ocy prawdziwie lekar skiej, lecz sfałszowanej. Stan ten trwa nadal. Stąd każdem u lekarzowi grozi pośrednio, a lekarzom służącym swą pom ocą zawodową m ałżeństw om - grozi bezpośrednio, udział w chirurgicznie dokonywanych m orderstw ach dzieci w łonie m atki i w aplikowaniu antykoncepcji, w tym i antykoncepcji abortywnej oraz sterylizacji lub wykonywanie osobiste tych czynności. Z n ie kształcają w ten sposób biologię życia seksualno-rozrodczego, wprowadzają w tej dziedzinie fałszywy postęp do życia małżeństw, a naw et do życia m ło dzieży, szerzą sfałszowaną o tym wiedzę i osłabiają przez całość takich usług zdrowie młodzieży, małżeństw, a zwłaszcza kobiet, „wychowują” do dziecio bójstwa i do sfałszowanej biologii m ałżeńskiej, szczególniej kobiecej, m acie rzyńskiej; sam i przypuszczalnie na ogół podobnie załam ani we własnym ży ciu małżeńskim . Jest to tragedia w medycynie współczesnej, osobista zawo dowa każdego niem al lekarza, i tragedia ludzkości, zwłaszcza małżeństw, nade wszystko zaś kobiet. Trzeba wyzwolić świat od medycyny skażonej na tym odcinku jej usług, a medycynę od obciążenia tą tragedią.
L ekarze na całym globie m uszą wyłaniać z siebie grupy, dostosow ane w tej dziedzinie do prawdziwych potrzeb współczesnych m ałżeństw i p ro c e sów ludnościowych, i przez nie wychowywać pozostały świat lekarski do prawdziwego na tym odcinku teo rii i praktyki lekarskiej p o stęp u medycyny, w tym p ersonel pomocniczy, zwłaszcza położne.
U suną „wskazania” do przeryw ania życia dzieciom poczętym , do steryli zacji i antykoncepcji, jako m edycznie fałszywe i jak o p róbę w prow adzenia zabójstw do medycyny [Nie używamy tu w yrażenia ’’przeryw anie ciąży” ani abortyw ne środki w ew nątrzm aciczne i środki parah o rm o n aln e, bo podczas posługiw ania się tymi pojęciam i nie „widzi” się sytuacji dziecka w łonie m atki i jego tam śm ierci z rą k lekarzy, czy „z rą k ” m atki i lekarzy przy uży w aniu środków w ew nątrzm acicznych oraz parahorm onalnych]: sfinalizują na swym odcinku praw o dzieci nienarodzonych z urodzonym i - do równej opieki lekarskiej w zdrow iu i życiu. Fałszywy w medycynie postęp w prow a dził zabijanie dzieci w łonie m atki jak o „lekarstw o” dla ciężko zagrożonej kobiety brzem iennej i jako środek „gospodarczy”, zapobiegający nędzy m ałżeństw i państw , ta k ja k w prow adził zabijanie dzieci w łonie m atki ze współczucia dla kobiety brzem iennej, któ rem u towarzyszy jednocześnie b ra k współczucia dla m ordow anego dziecka. Lekarzy dopuszczających się tego fałszu m edycznego - i antykoncepcji oraz sterylizacji, również m e dycznie fałszywych, bo przeciw właściwem u rozwojowi człowieka - m edy cyna prawdziwa usuw ać będzie ze swoich szeregów jako znachorów na tym odcinku lecznictwa i m orderców ; tym więcej, jeśli ciągną z tego zyski.
N a m iejsce dotychczasowych ze strony fałszywej m edycyny „w skazań” dla lekarza, by niszczył dzieci w łonie m atki i zalecał antykoncepcję i stery lizację, grupa inaugurująca pow stanie prawdziwej medycyny w dziedzinie seksualno-rozrodczej m ałżeństw - w prow adzi inne w skazania - dla m a ł żonków i dla lekarza - m ianowicie: obow iązek starań o głęboką, praw dzi wą, ofiarną przyjaźń - m ałżeńską i rodzicielską po stro n ie p acjen tek i p a cjentów ; dla p acje n tek i pacjentów , w tym dla dzieci poczętych - po stro nie lekarza. L ekarz w ięc będzie żądał przyjaźni o tym poziom ie obojga m ałżonków dla każdego z dzieci poczętych, takiej przyjaźni m ęża dla żony w okresie brzem ienności; przyjaźni o tejże głębi i ofiarności od m ęża dla żony, by przyjaźń uzdalniała go do powściągliwości w czasie potrzeby u n i kania poczęcia, ta k iż w im ię tej prawdziwej przyjaźni dla żony i praw dzi wej dbałości o jej zdrow ie i o w arunki dla żyjących dzieci będzie lekarz wy m agał od m ęża powściągliwości; będzie wymagał tejże ofiarnej przyjaźni żony dla m ęża, by przyjaźń ta dopingow ała ją do nauczenia się m etody p o wściągliwości okresow ej i do ułatw iania przez to powściągliwości mężowi. Z arazem lekarz będzie wym agał sam od siebie głębokiej, prawdziwej ofiarnej przyjaźni dla p acjentki jak o kobiety, żony i m atki; dla pacjen ta ja ko mężczyzny, m ęża i ojca; dla każdego z dzieci poczętych; tudzież znajo m ości m etody rytm u i jej udoskonalania. Tymi w skazaniam i lekarze ci u zu p ełn ią przysięgę H ipokratesa.
Tenże dział medycyny włączać będzie świat lekarski do ogólnoludzkiej akcji ratow ania nienarodzonych i przekształcania się m ałżeństw w k ieru n
ku dalszego właściwego ich rozwoju jako nowej podstaw y w biologii ro d za ju ludzkiego, tym samym będzie uzdatniać świat lekarski do prawdziwie medycznych usług dla odpow iedzialnego rodzicielstwa.
N adszedł czas ścisłego związku wszystkich dziedzin medycyny praw dzi wej - bez planow anego w niewłaściwym kierunku rozwoju - z m oralnością i to z wysoką m oralnością, co na razie najsilniej u derza jak o w aru n ek w ła ściwego rozw oju ginekologii, seksuologii, eugeniki i genetyki ludzkiej. D la tego, jeśli co, to m edycyna, oczyszczona z niewłaściwego kierunku w dzie dzinie seksualizm u i rozrodczości, włączy się do powszechnej akcji p o d n ie sienia sprawności m oralnej świata - zwłaszcza m as m ęskich w powściągli wości i w ich odpow iedzialności za zdrowie drugich - z b raku czego ludz kość obciąża się chorobam i „niekoniecznym i”; spraw ności zaś kobiet - w ich odpow iedzialności za życie świata prenatalnego. Zycie popędow e przedm ałżeńskie i m ałżeńskie staje się coraz bardziej szkołą w rękach lek a rza do wychowywania w spółczesnego świata do powściągliwości, do o fiar nej przyjaźni, do odpow iedzialnego rodzicielstwa: do właściwego rozwoju rodzaju ludzkiego w biologii i w prawdziwej przyjaźni.
41. Do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, do organizacji społecz nych i kobiecych
Najgroźniejsza niedola kobiety-żony, pow ołanej do szczęśliwego m acie rzyństwa i prow adzenia szczęśliwego ogniska rodzinnego, zlokalizowała się w naszych czasach w odbieraniu życia własnym dzieciom w ich łonach i fał szywych biologicznie m etodach racjonalizow ania m acierzyństwa. Tu się też usadow iła największa pokusa dla kobiet i m ałżeństw naszych czasów. Tu rów nież najcięższa niedola dzieci w łonach m atek, skazywanych na m asa krę, bądź na zagładę przez środki abortywne. Trzeba ratow ać te m atki, m a ł