• Nie Znaleziono Wyników

Po co Unia Europejska?

W dokumencie Ku przyszłości (Stron 80-85)

Z pewnością odgrywają tu rolę czynniki wymieniane przez Jürgena Ha-bermasa i Timothy Garton Asha, tzn. pokój (wyeliminowanie konfl iktów zbrojnych) oraz swoboda poruszania się w przemyśle i handlu. Wspomi-nana różnorodność jest hasłem trochę mglistym, bowiem istnieje przede wszystkim różnorodność dochodów i klimatów geografi cznych. Zasadni-czym jednak motywem tworzenia Unii jest motyw klasy plutokratów, tzn.

wydłużenie serii produkcyjnych w przemyśle, co prowadzi do znacznego obniżenia kosztów. Dlatego występują dążenia do wyeliminowania wszel-kich regulacji, ceł zaporowych itp. interwencji poszczególnych państw. To jest mechanizm generujący znaczny rozwój i przyspieszenie. Czy ten mechanizm jest zgodny z równowagą? Czy nie wytwarza asymetrycznych strumieni środków, zysków? Czy po początkowym okresie rozruchu ludzie (siła robocza) nie znikną z fabryk zastąpieni przez roboty przemysłowe, jak to już od paru lat dziesiątków widzimy w fabrykach samochodów? Czy następnie, wskutek pauperyzacji (bezrobocie) nie nastąpi taka prze-waga rynku bogatych (jachty, pałace, wielkie samochody, dzieła sztuki itp.) nad rynkiem „ludu” (mieszkania itp.), że powstaną kontrasty znane obecnie jedynie w Afryce? Wyspy szczęśliwości w morzu nędzy?

Jeżeli jednak rozum bogatych se rapporte á leur plumage21 (pozostaje w racjonalnym stosunku do posiadanych bogactw, por. Jean de La Fon-taine Le renard et le corbeau – Lis i kruk), to wiedza o tworzeniu wartości przez istnienie rozległego rynku nabywców dysponujących środkami nie powinna im być obca i powinna znaleźć zastosowanie. Poza tym ludzie nie tylko powinni chcieć pracować, lecz także powinni móc pracować. Inaczej wyjdą na ulicę, co się już wielekroć zdarzyło.

Cel istnienia UE próbuje ująć Jürgen Habermas. Zabiera też głos w tej sprawie Ash. Ich wypowiedzi mają jednak dziwnie „salonowy” wy-dźwięk. Pomijają oni bowiem całkowicie istotne mechanizmy, głównych protagonistów, czynniki sprzyjające. Przypomina się tu jak gdyby Alek-sander Puszkin z jego Narody raspri zabyw…22. Zawsze przedstawiciele silniejszych namawiają słabszych do zapominania. Nie ulega wątpliwo-ści, że stabilność UE jest związana z niewinnością nowych pokoleń, któ-rych nie można obciążać niezaprzeczalnymi winami przodków. Chyba że sami tego nie chcą i dążą do tragicznych wznowień. Założenie niewin-ności jest warunkiem sine qua non prowadzenia rozmów i porozumień organizujących działania.

Brak wzmianek o ekonomiczno-technicznych motywacjach scala-nia Unii, a więc prawdziwych mechanizmach napędowych, siłach eko-nometrycznych dowodzi, że albo spojrzenie holistyczne jest za trudne dla „guru” politologii, albo „guru” z jakichś względów nie chcą lub nie mogą ujawniać zasadniczych mechanizmów. Przyczyną milczenia jest może konieczność odpowiedzenia na następne pytania: Kto jest głów-nym korzyściobiorcą?; Czy UE nie stanie się top-heavy (wywrotna)?; Czy nie wystąpi wspomniany już podział na „książąt” szczęśliwych i spaupe-ryzowany plebs? Takie zagrożenie w dłuższej perspektywie nasuwa się

21 Dosłownie: „odnosi się do ich upierzenia”.

wielu sceptykom. Unikając pesymizmu, trzeba jednak zwracać uwagę na przeszkody, ich omijanie i ostrożność w „prowadzeniu” Unii.

Jak dotychczas Bruksela ciągle jeszcze nie jest ultraplutokracją Giscar-da d’Estaing, ani nawet zwykłą plutokracją, ale raczej demokracją biu-rokratyczną. Co prawda nie jest ona równomiernie obudowana w struk-tury zarządzania. Rosnące zadłużenie państw i narodów gwarantuje na razie ich posłuszeństwo i umożliwia przepływ środków (obsługa kredy-tów) do centrów fi nansowych, które stymulując gospodarkę tam, gdzie się to daje, powodują powstanie strumienia podatków państwowych, a te z kolei tworzą pobieraną przez Brukselę „kontrybucję zjednoczeniową”. Tę z kolei rozdziela się z pewną dozą kontroli i celowości, tworząc nową infrastrukturę transportową i telekomunikacyjną oraz zatrzymując wy-twórców rolnych w terenie. Również czasem korzysta edukacja, bowiem modernizuje się budynki i laboratoria, przy udziale środków lokalnych.

Trwałe „zróżnicowanie” strumienia środków musi jednak z czasem wytworzyć kontrasty przez zwykłe sumowanie w czasie. Tu występują jed-nak pewne reakcje w duchu zasady przekory Henry Louis Le Châteliera: z rosną płace w obszarach o wyższym poziomie inwestycji,

z występuje migracja środków produkcji i całych zakładów produkcyj-nych do obszarów o niższych płacach,

z wędruje też siła robocza.

Można więc mówić o strumieniach dyfuzyjnych zmniejszających efekt koncentracji centralistycznej.

Widać więc, że scalanie Europy jest materią delikatną i nie wszyst-ko o tym procesie można ujawniać. Dziennikarze postrzegają z reguły opóźnione skutki, a z różnych względów nie widzą, lub nie chcą widzieć wcześniejszych przyczyn. Widzą przebiegi, nie widząc mechanizmów.

Czy w dającej się przewidzieć przyszłości narody zachowają tożsamość? Może rozpłyną się, jak jakiś Patrick Slomka, w masie Amerykanów? Ujed-norodnienie Unii byłoby możliwe, gdyby zaistniał wspólny język. Jakieś sensowne esperanto dla całej Unii? Myśleli o tym językoznawcy holen-derscy, ale nikt ich nie rozumiał. Jeżeli zachowamy bogactwo języków, to może zrozumiemy etymologiczno-semantyczne znaczenie sanskrytopo-dobnych języków słowiańskich. Znajomość tych języków ma zasadnicze znaczenie dla semiologii języków europejskich, dla opisu dynamiki prze-suwania i modyfi kacji znaczeń. Spotykają się historycy, winni spotykać się fi lologowie i przekraczać granice „rodzin języków”, dostrzegając po-krewieństwo norweskiego opplysning z polskim „objaśnienie”, bowiem lys to jasny, niekoniecznie łysy i świecący łysiną.

Tak jak kiedyś w Małopolsce, pod zaborem austriackim, wielu rdzen-nych Austriaków polonizowało się i mamy wiele niemieckich nazwisk, ale obywateli o niezaprzeczalnej polskości. Czasem może, w nastroju

depresyjnym, powiedzą sobie ich weine23, jak felietonista przełomu XIX i XX w. Zygmunt Nowakowski. Szansa przetrwania narodów w sytuacji zjednoczenia jest realna. Chodzi jednak o to, aby w Unii nie zostać chi-cagowskimi pollacks. O to bywają toczone homeryckie boje z partnerami unijnymi. Wielu polityków europejskich, tak jak publicyści, postrzega ko-rzyści natychmiastowe ze zjednoczenia Europy, nie widząc czających się zagrożeń. Istnieją wyjątki – londyński „Times” chwali stanowisko Polski w negocjacjach, może nie tylko dlatego, że dzięki niemu jakieś gorące kasztany udało się Wyspiarzom wyciągnąć.

Ciekawe jest podejście prof. Yvesa Mény, który jako prezes Instytutu Europejskiego we Florencji żyje w tym mieście renesansowym z jego trady-cją trudnego jednoczenia Italii z miast republik kierowanych przez dożów, prawdziwych plutokratów łączących bogactwo i władzę. To we Włoszech wynaleziono podstawy współczesnej księgowości, fi nansów i ubezpieczeń. Republika Wenecka stosowała nawet subsydia, wypłacając po jednym złotym fl orenie za każde prywatnie zasadzone na Rodos drzewo oliwne. Owocują one do dziś. Może pisząc o „sprzeczności interesów”, w sposób oczywisty, postrzega tu Mény „Dożów Europy” i dlatego poglądy Ulricha Becka i Edgara Grande (Europe as empire, das kosmopolitische Europa) wzbudzają u niego obawy o trwałość takiego przedsięwzięcia wobec, jak pisze, „śmiertelności imperiów”. Rozumienie topologii społeczeństw eu-ropejskich staje się w ten sposób kluczem do zrozumienia istoty debaty europejskiej i wiele skojarzeń i ocen uzyskuje podstawy i interpretacje.

Bibliografi a

Ash T.G., Pod jaki numer dzwonić do Europy? „Forum” 2007, nr 26, s. 7. Beck U., Grande E., Das kosmopolitische Europa. Suhrkamp Verlag, Frankfurt

am Main 2004.

Bendyk E., Antymatrix. Człowiek w labiryncie sieci, Wydawnictwo W.A.B., War-szawa 2004.

Berge C., Théorie des graphes et ses applications, Dunod, Paris 1958.

Forrester J.W., World Dynamics. Wright-Allen Press, Cambridge, Mass. 1971. Habermas J., Ein avantgardistischer Spürsinn für Relevanzen, „Blätter für

deutsche und internationale Politik” 2006, nr 5, s. 551–557.

Karbowska M., Dlaczego Francuzi odrzucili Europejski Traktat

Konstytucyj-ny?, http://www.racja.org.pl/content/view/391/11/

Lippmann W., Public Opinion. Harcourt, Brace and Company, New York 1922. Mączyński J.F., Abecadło obywatelskie z komentarzem. „Transformacje” 1995/96,

nr 9/10. 23 (niem.) Płaczę.

Mączyński J.F., Kult drzewa, „Prasa Techniczna” 1986, nr 80, s. 2–3.

Mądry SJ, O., Elektorat czy selektorat, „Tygodnik Powszechny” 1993 (cytat z pamięci).

Mény Y., Il popolo, le elites e la sfi da populista, 25 Febbraio 1998, Istituto Uni-versitario Europeo – Firenze.

Trends in Harmonic Analysis, June 18–22, 2007, Strobl, Salzburg

(time-frequency analysis, wavelet theory, pseudodifferential operators, sparse representations and probabilistic methods, computational methods, ap-plications in signal and image processing) http://www.univie.ac.at/nuhag-php/strobl07/info.php

Voltaire, Kandyd czyli Optymizm, RTW, Warszawa 1998.

Zacher L.W., Spór o globalizację, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2003. Żakowski J., Bogactwo zobowiązuje, „Polityka” 2007, nr 32–33, s. 6–14.

W dokumencie Ku przyszłości (Stron 80-85)