• Nie Znaleziono Wyników

Nie można nie docenić roli, jaką w rozwoju polskiej socjologii odegrało Polskie Towarzystwo Socjologiczne. Wbrew rozmaitym naciskom wywieranym na nie przez władze, PTS wyróżniało się zawsze spośród innych towarzystw wysokim stopniem niezależności i autonomii.

PTS zawsze odgrywało bardzo ważną rolę instrumentu integracji socjologów. Jeśli można mówić o socjologicznym środowisku w socjologicznym znaczeniu tego słowa, to zawdzięcza ono swoje istnienie właśnie Towarzystwu.

Wśród wielu ról, jakie PTS odegrało, wspomniałbym przede wszystkim funkcję

„strażnika" etyki zawodowej. Oczywiście Towarzystwo nie ma sankcji, aby wprowadzać te normy w życie, ale duży prestiż, jakim się cieszy, stanowi istotną pomoc w realizacji tego zadania. Tę właśnie funkcję Towarzystwa podkreślam szczególnie, ponieważ w istnieniu silnego etosu zawodowego upatruję ważny czynnik specyficznej drogi rozwoju polskiej socjologii.

Nie mniej ważna wydaje się rola Towarzystwa jako medium rozprowadzania i wymiany informacji oraz jako forum dyskusji naukowych. Dystrybucja informacji za pomocą druku jest często nieefektywna, a czasem niemożliwa. Z jednej strony przyczyną mogą być problemy techniczne, takie jak brak papieru lub niska wydolność produkcyjna

P. Sztompka: Socjologia polska na tle socjologii światowej —dyskusja. „Studia Socjologiczne" 1986 nr 4.

28 Jacek Tarkowski

drukarni, co oznacza, że cykl wydawniczy jednej książki może trwać trzy lub cztery lata.

Z drugiej strony, mamy cenzurę, która blokuje swobodny przepływ informacji. W tej sytuacji PTS odgrywa bardzo ważną rolę organizując regularne wykłady i od czasu do czasu dwudniowe sesje poświęcone wybranym problemom, takim jak na przykład legitymacja systemu, społeczne i polityczne czynniki reform gospodarczych, badania sondażowe we współczesnej Polsce czy wartości i postawy młodzieży polskiej, żeby wymienić tylko kilka.

Podobne funkcje pełnią niektóre otwarte seminaria organizowane na uniwersyte­

tach i w Polskiej Akademii Nauk. We wszystkich tych spotkaniach uczestniczą nie tylko socjologowie, ale także ekonomiści, historycy, prawnicy i politolodzy. Na rolę tych spotkań w rozwoju socjologii polskiej wskazał Antoni Sułek, określając ją mianem „socjologii oralnej". Określenie to zrobiło furorę na ostatnim Zjeździe Socjologicznym.

Jednocześnie PTS próbuje przezwyciężyć ograniczenia, szczególnie te narzucone przez cenzurę. W bibliotece Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszaws­

kiego gromadzi dostępny zbiór niepublikowanych maszynopisów. Każdy socjolog może dostarczyć tam swoją pracę, która po zaakceptowaniu przez specjalną komisję zostaje włączona do zbioru. Ostatnia Towarzystwo próbuje wykorzystać specjalną klauzulę ustawy o cenzurze, która umożliwia publikację prac naukowych poza cenzurą pod warunkiem, że zostaną one wydrukowane w nie więcej niż... 99 egzemplarzach.

Pomijając tę śmieszną liczbę, publikowanie czegoś legalnie bez ingerencji cenzury jest w kraju komunistycznym rzeczą niezwykłą. Socjologowie w pełni wykorzystują tę możliwość, tym bardziej, że książkę o niskim nakładzie wydrukować można stosunko­

wo szybko. Większość tych prac drukuje Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszaws­

kiego albo Instytut Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Ale także PTS przygotowuje dwa tomy: zbiór artykułów na temat legitymizacji oraz zbiór wystą­

pień na ostatnim Zjeździe Socjologicznym.

Towarzystwo spełnia również zadania „związku zawodowego". Prowadzi „bank stanowisk", pomaga znajdować pracę bezrobotnym socjologom, posiada fundusz zapo­

mogowy. Działania te wykraczają jednak poza nasze zainteresowania w niniejszym tekście.

Podsumowanie

Przypadek polskich nauk politycznych i socjologii jest szczególnie interesujący z jednego powodu. Mamy tu mianowicie do czynienia z całkowicie odmiennymi liniami rozwoju dwu nauk społecznych w tym samym kraju i w tym samym scentralizowanym systemie. Wygląda na to, że niezależne zmienne systemowe nie miały wpływu na te dziedziny albo że wpływały na nie w całkowicie odmienny sposób. Przyczyna jest tym bardziej interesująca, że zarówno socjologia jak i nauki polityczne nie znajdują się w

„strefie obojętności" ze strony elity, ale przeciwnie — obie są traktowane jako dyscypli­

ny polityczne i ideologiczne, elementy składowe „frontu ideologicznego". Gdzie należy szukać korzeni tych różnic?

Wskazywałem już na różnice w historii tych nauk. Kiedy socjologia rozwijała się spontanicznie, tak jak inne dziedziny wiedzy, nauki polityczne stworzono dla określo­

nych, pragmatycznych celów. Niewiele miejsca pozostawiono tu na tradycyjne cele nauki. Nauki polityczne musiały przede wszystkim służyć jako narzędzie indoktrynacji i

„edukacji ideologicznej" oraz ideowej kontroli uniwersytetów. Miało to, jak wiemy, duży wpływ na profil ludzi rekrutowanych na wykładowców. Masowa rekrutacja przeprowadzona w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wprowadziła w szeregi naukowców parających się tą dziedziną wielu ludzi o słabym przygotowaniu naukowym, raczej luźno powiązanych z tradycyjnymi wartościami akademickimi, ale podporządko­

wanych pragmatycznym celom stawianym przed naukami politycznymi. Lojalność polityczna wydawała się być ważniejsza od kwalifikacji zawodowych. Zdaniem jednego z politologów „zwłaszcza wykładowcy nauk politycznych w mniejszych ośrodkach prowincjonalnych interesują się głównie opinią lokalnych komitetów partyjnych i przeja­

wiają wiele cech typowych bardziej dla pracowników aparatu partyjnego niż dla nauczycieli uniwersyteckich". Wydaje się czasem, że ludzie ci są zainteresowani utrzymaniem niskiego poziomu naukowego wykładanego przez nich przedmiotu, ponie­

waż widoczne podniesienie poprzeczki natychmiast ujawniłoby ich niekompetencję i słabe przygotowanie zawodowe. Mógł to być jeden z powodów, dla którego liczni wykładowcy nauk politycznych tak wiele czasu poświęcali żmudnym egzegezom prac Lenina i pseudoteoretycznym rozprawom na temat demokracji socjalistycznej i rozwi­

niętego społeczeństwa socjalistycznego. Są to także przyczyny często spotykanych tendencji do pełnienia roli „dworskich" naukowców i gotowości pisania apologetycz-nych esejów niezmiennie zgodapologetycz-nych z aktualną linią partii. Rozkwit tego typu produkcji piśmienniczej miał miejsce szczególnie w latach siedemdziesiątych, ponieważ elita tego okresu wymagała i popierała ten rodzaj działalności. Ale także w latach osiemdziesią­

tych trend ten znajduje wielu zwolenników. Moim zdaniem jest to przede wszystkim rezultat specyficznego etosu zawodowego, jaki wytworzyło środowisko politologów, a który jest tak drastycznie odmienny od etosu socjologicznego.

Jak już wskazywałem, socjologia pielęgnuje tradycyjny etos akademicki. Jego podstawowe komponenty to wymóg uczciwości i rzetelności w badaniach i analizach, zgodność z prawdą jako główny obowiązek naukowca oraz zasada, że względy pozanau­

kowe nie powinny wpływać na nauczanie i badania. Przechodzimy tu do trudnej kwestii obiektywizmu i neutralności w naukach społecznych. Byłoby naiwnością twierdzić, że przedstawiciele nauk społecznych, szczególnie w czasach głębokiego kryzysu i gwał­

townych konfliktów, mogą zachować całkowitą neutralność i ściśle oddzielać swe wartości, opinie i poglądy od działalności profesjonalnej. Nie sądzę, by analiza rzeczy­

wistości społecznej mogła być całkowicie obiektywna, niezależna od opinii, poglądów i ideałów badaczy. Czynniki te bowiem wpływają nie tylko na wybór przedmiotu badań, ale też na sposób gromadzenia danych, ich analizę i prezentację. Jest to dobrze znana antynomia, z którą każda nauka społeczna i każdy jej przedstawiciel musi jakoś sobie poradzić. Jednym z remediów jest pełne uznanie istnienia tej antynomii i wszystkich zagrożeń związanych z faktem, że badacz jest jednocześnie aktorem badanej rzeczywis­

tości. Takie wartości jak krytycyzm, antydogmatyzm i antysekciarstwo pomagają zmniejszyć napięcia pomiędzy zaangażowaniem a obiektywizmem.

30 Jacek Tarkowski

Problemy te są szczególnie istotne ze względu na inny składnik etosu socjologiczne­

go — koncepcję socjologii jako społecznego obowiązku, kiedy to granice ról obywatela i naukowca są szczególnie zamazane. Jak wiadomo, koncepcja aktywnej, zaangażowanej socjologii ma w Polsce długą tradycję. Janusz Mucha w swojej książce o socjologii radykalnej wykazuje, że orientacja krytyczna w socjologii pojawia się i rozwija w kra­

jach, gdzie istnieje długa tego typu tradycja w naukach społecznych.

Drugim warunkiem, który według Muchy sprzyja pojawieniu się krytycznej nauki społecznej jest istnienie radykalnego ruchu opozyczyjnego, który kwestionuje istniejące systemy społeczno-ekonomiczne i polityczne"3. Dochodzimy tu do bardzo ważnej różni­

cy pomiędzy socjologią a naukami politycznymi. Powstanie „Solidarności", reformy i zmiany w Polsce lat 1980-81 uaktywniły socjologię. W środowisku socjologicznym poglądy opozycyjne były dość powszechne, nic więc dziwnego, że wielu socjologów przeniosło z praktyki do swej pracy zawodowej krytyczny wzorzec.

Większość politologów odebrała wydarzenia lat osiemdziesiątych jako zagrożenie wygodnego status quo, bezpieczeństwa ich pozycji zawodowej, przywilejów i nabytych praw. Dominowało poczucie zagubienia w obliczu całkowitego załamania się różnych dogmatów, wobec niespodziewanych zmian i braku dyrektyw i poleceń „z góry". Reak­

cja nauk politycznych bardzo przypomina reakcję lokalnego aparatu partyjnego, który miałem okazję obserwować w czasie badań władz lokalnych przeprowadzanych w roku 1981 i latach następnych54.

Byli oczywiście, co prawda nieliczni, politolodzy, którzy przyjęli nadchodzące zmiany entuzjastycznie, podobnie jak byli socjologowie, którzy nie podzielali opozy­

cyjnych poglądów swoich kolegów. Jest wielu członków partii, którzy nigdy nie zapisali się do „Solidarności", odnosząc się do tego związku bardzo krytycznie.

Jednakże ich poglądy i przynależność polityczna z reguły nic wpływała na wykony­

wanie ról zawodowych. Nie chodzi tu jedynie o jakość ich pracy, ale również o podejmowanie „gorących" tematów społecznych w badaniach i o krytyczną postawę wobec istniejącej rzeczywistości. Jest to bardzo interesujące zagadnienie. Można bowiem dojść do wniosku, że choć powszechne poglądy opozycyjne socjologów miały wpływ na rozwój tej dyscypliny, to główne czynniki różnicujące socjologię i politolo­

gię to odmienna tradycja i etos.

Wreszcie, nie można wykluczyć faktu, że różnice te, choćby częściowo, spowodowa­

ne są pewnymi czynnikami „technicznymi". Warsztat metodologiczny polskich nauk politycznych jest niezwykle ubogi. Podczas gdy typowy program studiów socjologicz­

nych gwarantuje studentom 180 godzin zajęć na temat metod i technik badań socjolo­

gicznych, 90 godzin ogólnej metodologii nauki i 120 godzin statystyki, program nauk politycznych w ogóle nie przewiduje zajęć z technik i metod badawczych.

W referacie tym starałem się udowodnić, że socjologia (a nie tylko socjologia polityki) zastępowała nauki polityczne podejmując przypisywane im problemy. Ktoś mógłby postawić zarzut, że ani socjologia ani politologia nie podejmowały badań na

J. Mucha: Socjologia jako krytyka społeczna. Warszawa 1986, s. 86.

" J. Tarkowski: Władze terenowe po reformie. W: J. Wiatr (red.): Władza lokalna u progu kryzysu.

Warszawa 1983, s. 100-114 (Przedrukowane w niniejszym tomie).

temat działalności partii i rządu. Sfera ta jest całkowicie dla badaczy zamknięta i nie można mieć nadziei, że w najbliższej przyszłości będą mieli oni do niej dostęp.

Jednocześnie jednak dostępność dla badań szczebla lokalnego zaowocowały długotermi­

nowymi, intensywnymi studiami nad lokalnym systemem politycznym. Można więc spodziewać się, że socjologia wykorzysta wszystkie nowe możliwości, by dotrzeć do nietkniętych jeszcze dziedzin i poszerzy obszar swoich dociekań.