• Nie Znaleziono Wyników

PORTRET POETKI

lubię zadania trudne. A w każdym razie - skomplikowane. Takie, które wy-magają powagi, cierpliwości i czułości. O których rozmyślać należy w ciszy i radosnym skupieniu – angażując w owe rozmyślania wyobraźnię na równi z wiedzą i doświadczeniem. Do tego rodzaju lubianych przeze mnie trudnych zadań należy z cała pewnością omawianie, opisywanie, charakteryzowanie wystaw zbiorowych – poplenerowych, pokonkursowych, tematycznych czy okolicznościowych - organizowanych i aranżowanych z określonego powodu, okazji i przyczyny. Oto zjawiają się obok siebie różne temperamenty i osobo-wości, różne spojrzenia na świat i różnorakie świata tego interpretacje. Ktoś powie – mozaika. Niezupełnie. Bo to dopiero zbiór elementów – lśniących, barwnych, różnorodnych, osobliwych i nie zawsze pasujących do siebie. Ale zgromadzonych po to, aby zestawić je w pewną nową całość – czasem oczy-wistą, jasną i czytelną, a czasem nieoczekiwana i zaskakującą. Mozaika do-piero powstanie. Powstanie w oczach i myślach uważnego widza i odbiorcy.

A sposoby, metody i stopnie trudności tworzenia takiej mozaiki bywają różne.

Zdarza się, że wystarczy jedno spokojne popołudnie spędzone w galerii sam na sam z tym, co na ścianach. Ale są też przypadki, że konieczna i niezbędna okazuje się benedyktyńska cierpliwość połączona z romantyczną fantazją. bo oto korytarze labiryntów biegną w dal, wydłużają się i komplikują, przecinają się i krzyżują w niespodziewanych miejscach. Nić Ariadny musi być wtedy dłuższa i mocniejsza. Oraz bardziej niezawodna. Tak, wystawa prezentująca wiele dzieł różnych autorów może okazać się prawdziwym labiryntem – a jej opisanie przedsięwzięciem wcale nie łatwym. Także i wtedy – a może zwłasz-cza wtedy – gdy eksponowane są prace młodych twórców, ściślej – jeszcze studentów, poznających arkana malarstwa i tajemnice warsztatu w pracowni wybitnego artysty, znakomitego malarza i doskonałego pedagoga.

I w tym miejscu zróbmy sobie niewielką przerwę, uczyńmy małą dygresję.

Otóż jednym z obrazów, które na zawsze zagościły w mojej pamięci jest kom-pozycja „Rzymianie z okresu upadku”, którą w 1847 roku stworzył Thomas Co-uture. Rzecz to poprawnie akademicka (ów akademizm rozumiemy tu zgodnie z intencjami i zaleceniami prof. Marii Poprzęckiej) w formie i cudownie pseu-dohistoriozoficzna w treści. Przypominać może utrwaloną na płótnie scenę z przedstawienia teatralnego – i to najpewniej amatorskiego. Choć przyznać

trzeba, że dekoracje, kostiu-my i liczne rekwizyty dowo-dzą dużej znajomości rzeczy, a dobrane są z wielkim na-kładem sił i środków. Ale to nie kompozytowe kolum-ny, wszechobecne draperie i piękne niewolnice sprawiły, że polubiłam owych rozpa-sanych „Rzymian”. Tę histo-ryczną machinę (wymiary:

466 na 775 cm – robi wraże-nie, prawda?) zapamiętałam jako dzieło – czy może tylko malarskie wypracowanie – twórcy, który był doskona-łym pedagogiem. Świetnym nauczycielem. Wychowawcą adeptów sztuki młodszych od siebie o pokolenie. Potrafił nauczyć warsztatu, pomagał odkrywać jego tajemnice i zagadki. A dzięki swej inteligencji i wiedzy pojmował, czuł i rozumiał, kiedy należy zaprzestać udzielania dobrych rad, wycofać się dyskretnie i z odpowiedniego oddalenia śledzić samodzielne po-czynania uczniów. Akademik Couture był nauczycielem impresjonistów i sym-bolistów. Przez jego pracownię przeszli m.in. Edouard Manet i Pierre Puvis de Chavannes. Nauczył ich tego, co umieć, poznać i wiedzieć powinni i - pozwolił być sobą. Imponujące. I godne podziwu.

Takich oto – i nie tylko takich – refleksji doznawałam na wystawie studen-tów pracowni malarstwa prof. Ireneusza Walczaka i dr. Piotra Kossakowskiego w Galerii Multimedialnej „Piwnica” w Muzeum Miejskim. Błądziłam wśród ścian (nb. multimedialna „Piwnica” w pewnych okolicznościach i porach potrafi za-mieniać się w labirynt!), notowałam i starałam się zapamiętać jak najwięcej.

Otaczały mnie impresje, symbole, wizje i poematy. Wspomnienia i wy-obrażenia. Obserwacje i sny. Zagadki i odkrycia. Zaskoczenia zwyczajnością i codziennością podniesione do wzniosłości i potęgi metafory. lęki i radości.

Rzeczy i zjawiska znane i niewiadome. Widziane i nigdy nie dostrzeżone.

Niedostrzegane - a wszędzie obecne. Piękne, straszne, groteskowe i melan-choliojne. Urzekające. Niezwykłe. Wspaniałe.

Otaczały mnie oliwkowe zielenie, cytrynowe żółcienie, czernie zielonka-wo-szare (Anna Jarzymowska). Dalej były symfonie brązów i niebieskości

Martyna Wawrowska - Portret, olej na płótnie

(Marta Czarnecka) i nieskrępowana radość czystego koloru (Katarzyna Pio-trowicz). A nonszalancko wytworne, przewrotne i ukształtowane przedziwnie matowo-perłowe szarości Martyny Wawrowskiej po prostu mnie oczarowały.

Poznałam też kilka wcale nie wesołych bajek (Marlena Owsiany, Magdalena Kubik i Marek Rachwalik) i kilka przejmujących zagadek (Iga Wilczyńska, He-lena Zakliczyńska, Anna Rank) - które jednak nie domagają się odpowiedzi, ponieważ bardziej cenią sobie znaki zapytania. Paulina Sieczkowska pewnie lubi „Siódmą pieczęć” Ingmara Bergmana (ja też). Zaś Aleksandra Klimas chy-ba nie lubi prowincji - chociaż może raczej współczuje jej mieszkańcom.

Barbara Skrzyniarz zaprezentowała portret młodej damy – takiej niezwy-kłej damy, która widzi, wie, czuje i rozumie. Jest piękna, delikatna i zamyślona.

Wyłaniając się z karminowych brązów, złocistego światła i zielonkawego cie-nia - coraz głębiej zapada się w skórzany fotel. Ze środka swego świata prze-syła nam spojrzenie ogromnych, ciemnych oczu. Spojrzenie trochę zdumione, ale dziwnie łagodne i wybaczające. Tytuł obrazu? – oczywiście: „Autoportret”.

Ale ja nazwałam go inaczej – „Portret poetki”.

lubię trudne zadania. A opisanie wystawy studentów pracowni malar-stwa prof. Ireneusza Walczaka i dr Piotra Kossakowskiego to kategorii takich właśnie zadań należy.

Karolina Chorąży, Marta Czarnecka, Magdalena Juszczak, Anna Jarzymowska, Aleksandra Kli-mas, Kamil Kocurek, Angelika Krzus, Magdalena Kubik, Ela Kulej, Marlena Owsiany, Katarzyna Pio-trowicz, Marek Rachwalik, Anna Rank, Paulina Sieczkowska, Zofia Rogula, Michał Justycki, Anna Skrzyniarz, Miłodsz Szatkowski, Martyna Wawrowska, Iga Wilczyńska, Helena Zakliczyńska – „Historie” – wystawa studentów pracowni malarstwa prof. Ireneusza Walczaka i dr Piotra Kossakowskiego

Galeria Multimedialna „Piwnica”, Muzeum Miejskie, Siemianowice Śląskie kwiecień-maj 2013 rok

wernisaż 16 IV 2013

Reprodukcję „Rzymian z okresu upadku” autorka znalazła w monografii prof. Marii Poprzęckiej

„Akademizm” (Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1977) lub w dziele Richarda Muthera

„Geschichte der Malerei” (Berlin, 1922)

Katarzyna Młynarczyk