• Nie Znaleziono Wyników

Zainteresowanie powojenn histori Polski w ostatnich kilkunastu latach ze zrozumia-ych wzgl dów znacznie wzros o. Dost p do materia ów ród owzrozumia-ych u atwia obiektyw-ne postrzeganie tego okresu. Rok 1945, czas zmian politycznych i spo eczno-gospodar-czych, budowania nowej rzeczywisto ci z równoczesnym bezpardonowym niszczeniem starej – skupia uwag badaczy w sposób szczególny. W przypadku bada miesi cy powojennych na Górnym l sku, politolog i historyk uwzgl dni musz istotn ró ni-c mi dzy jego ni-cz ni-ci przyznan w 1922 r. Polsni-ce, a ni-cz ni-ci pozostawion do 1945 r. w Niemczech, skupion w rejencji opolskiej. Tu procesy te ze zrozumia ych wzgl dów przebiega y inaczej.

Wyborem Bytomia jako przedmiotu bada nie rz dzi przypadek. Mimo przynale -no ci do pa stwa pruskiego, a potem II i III Rzeszy, miasto nie przestawa o by bowiem wielkim centrum budzenia polskiej wiadomo ci narodowej w ca ym regionie. By przy tym miastem na mapie administracyjnej i gospodarczej nie tylko dla owej rejencji, ale i dla Rzeszy znacz cym. Z tego drugiego wzgl du jego powojenne losy mo na wi c uzna za reprezentatywne dla miast zindustrializowanej cz ci Górnego l ska.

Pami tnego mro nego wieczora 27 stycznia 1945 r., gdy pierwsi czerwonoarmi ci wkroczyli do miasta, pozosta o w nim oko o 77 tysi cy osób, a wi c o 24 tysi ce mniej ni w 1939 r. Na ten stan z o y y si nie tylko mier w trakcie dzia a wojennych, s u ba wojskowa i pobyt wielu m czyzn w obozach jenieckich, ale tak e ewakuacja cz ci mieszka ców przeprowadzona przez w adze niemieckie oraz po pieszna ucieczka wielu Niemców przed nadchodz cymi o nierzami radzieckimi. Sprawozdanie z grudnia 1945 r. wspomina o 11 550 Niemcach, którzy uszli przed dziesi cioma miesi cami z powiatu bytomskiego przed zbli aj cym si frontem1.

Wojenne zniszczenia substancji mieszkaniowej nie by y zbyt du e, bo walki o mia-sto nie okaza y si ani d ugie, ani zaci te. Gdyby nie lekkomy lno i nonszalancja zdobywców, a nawet celowo przez nich dokonywane podpalenia, wiele budynków unikn oby zniszczenia. Statystyki mówi ce o 478 kamienicach dotkni tych dzia a-niami wojennymi, o zniszczonych 134 obiektach gospodarczych, 35 przemys owych

Jan Drabina

24

i 80 gmachach u yteczno ci publicznej, nie wydaj si obiektywne, ale trudno je dzi zweryfi kowa 2.

Miasto od chwili wyparcia z niego oddzia ów niemieckich oddane zosta o pod ra-dzieck komendantur wojskow . Odt d przez prawie dwa miesi ce o wszystkim de-cydowa stoj cy na jej czele pp k Rachno. Wiele rozkazów, jakie wychodzi y z okaza ego budynku nad „Cafe Hindenburg” przy obecnym pl. Ko ciuszki, gdzie rezydowa , reda-gowanych by o nieprzypadkowo nie tylko po rosyjsku, ale tak e po niemiecku, a Bytom zapisywano nadal w niemieckim brzmieniu jako Beuthen, gdy traktowano miasto jako wojenn zdobycz, le c dot d w granicach III Rzeszy. Pozwala na to brak ostatecznej decyzji mocarstw o dok adnym biegu granicy polsko-niemieckiej na zachodzie (zaj cie Bytomia i innych miast górno l skich dokona o si przed obradami konferencji w Ja cie, a ustalenia z Poczdamu przyj to w terenie dopiero w sierpniu 1945 r.). St d w mie cie panowa y jeszcze nadal prawa wojenne3.

Rejestry w Urz dzie Stanu Cywilnego i ksi gi zgonów w poszczególnych parafi ach w Bytomiu i okolicznych gminach pozwalaj obliczy liczb osób zabitych ju po

przej-ciu frontu, w dobie komendantury radzieckiej. St d wiadomo, e w styczniowej ma-sakrze ludno ci cywilnej w Miechowicach zastrzelono prawie 400 osób i zgwa cono kilkadziesi t kobiet. W parafi i w. Barbary odnotowano wtedy a 220 zgonów (w tym dziewi w wyniku rozstrzelania), w tymczasowo funkcjonuj cej parafi i w. Ducha – 168 zgonów (10 rozstrzelanych), w parafi i w. Jacka – 477 zgonów (17 rozstrzelanych), w pa-rafi i w. Józefa – 80 zgonów (33 rozstrzelanych), w papa-rafi i w. Krzy a – 80 zgonów (33 rozstrzelanych, w tym 5-letnie dziecko), w parafi i w. Ma gorzaty – 59 zgonów (15 roz-strzelanych), w parafi i Naj wi tszego Serca Pana Jezusa przy ul. Pu askiego – 132 zgony (10 rozstrzelanych), w parafi i w. Trójcy – 585 zgonów (18 rozstrzelanych), w parafi i Wniebowzi cia NMP – 222 zgony (4 rozstrzelanych, w tym ks. Kurt Lerch). W ksi dze cmentarza komunalnego nie zdo ano ustali nazwisk 59 pochowanych w tym e roku4, a na kilku cmentarzach bytomskich nie ma ju ladów zbiorowych mogi cywilnych ofi ar terroru. Z nakazu w adz zosta y zrównane z ziemi i obsiane traw . Tylko na cmentarzu

2 Bytom. Zarys rozwoju miasta, red. W. D ugoborski, Warszawa–Kraków 1979, s. 533. Inny obraz sytuacji w mie cie – zob.: Bytom powojenny 1945–1956 we wspomnieniach i na fotografi i, red. J. Drabina, Bytom 2002.

3 „Ci g e rabunki nocne, ograbianie mieszka zajmowanych przez Niemców, skandaliczna dzia alno urz du mieszkaniowego, nadzwyczajna rozpi to i dowolno cen na wolnym rynku, dziki handel ze strony czynników miejskich”. „Miasto pogr one w chaosie rabunków i mordów. Sprawa aprowi-zacji jest okropna. Chleb nie jest wydawany. Górnicy z kopalni «Rozbark» o wiadczyli, e przestan pracowa , je li nie dostan lepszej p acy”. Fragmenty z miesi cznego sprawozdania Komitetu Miej-skiego PPR – pierwszy za wrzesie 1945 r., a drugi za stycze roku nast pnego, AP Katowice, nr 1745, KM PPR, sygn. 6. Strach przed represjami sprawi , e pierwsze wspomnienia zapisali bytomianie po przesiedleniu do RFN, zob. np.: E. Drewi z, Land unterm Kreuz, „Der neue Oberschlesische Wande-rer” 1985; M. Zeidler, Die Rote Armee und die Besetzung Deutschlands östlich von Oder und Neisse

1944–1945, Oldenburg 1996.

4 Imienny zestaw wszystkich tych osób: J. Bonczol, Ksi gi zmar ych i rejestry cmentarne z lat 1945–

–1947. O tragicznym losie ludno ci cywilnej w Bytomiu, „Rocznik Muzeum Górno l skiego w

Powojenne miesi ce 1945 r. w Bytomiu

25

w. Ma gorzaty i cmentarzu przy ul. Sta a mogi y doczeka y si nagrobków i ludzkiej pami ci.

W pierwszych powojennych miesi cach zgodnie z intencjami trzech mocarstw, wszystko, co znajdowa o si w mie cie, w szczególno ci obiekty przemys owe, stano-wi y w asno pa stwa radzieckiego, mog y stano-wi c podlega tak e demonta ostano-wi w celu przetransportowania ich wyposa enia za wschodni granic . Instrukcja ministra prze-mys u PKWN ze stycznia 1945 r. zawiera a wi c nieprzypadkowo tak wskazówk : „tylko zdane przez Armi Czerwon obiekty traktowane s jako w asno pa stwa polskie-go, a wszystkie pozosta e stanowi zdobycz wojenn ”. Smutnym wiadectwem tego stanu rzeczy jest zachowana teczka z napisem „Mienie wywiezione i akta przekazania huty Bobrek (dawnej huty Julia) przez Armi Czerwon w 1945 r.”. Odnotowano w niej wszystkie rzeczy zabrane przez w adze radzieckie i wywiezione do ZSRR z dziewi ciu wydzia ów huty: od koksochemicznego, mechanicznego, energetycznego, poprzez piece martenowskie, po parowozowni , laboratorium i magazyn. Nie zapomniano na-wet o biurach, „oczyszczonych” doszcz tnie – nana-wet z krzese , sto ów, lamp, zegarów

ciennych, telefonów. Nie osta a si , rzecz oczywista, ca a dokumentacja techniczna za-branych urz dze . Warto wywiezionych urz dze okre lono wtedy na sum prawie 10 milionów przedwojennych z otych (wed ug warto ci z 1939 r.)5.

Podobnie zdemontowano najnowocze niejsz jak na owe czasy elektrowni w Mie-chowicach. W momencie wkroczenia wojsk radzieckich znajdowa a si ona w ostatniej fazie budowy. Ju w marcu 1945 r. z rozkazu pu kownika Silbersteina, pod os on kara-binów kilkudziesi ciu radzieckich o nierzy, rozebrano b d ce ju w ruchu trzy turboze-spo y, a potem wysokopr ne kot y, które nast pnie wywieziono za wschodni granic pozostawiaj c puste hale. Analogiczny los spotka elektrowni w pobliskich Szombier-kach. Co znamienne, jeszcze w maju, a wi c ju po zniesieniu wojskowej komendantury radzieckiej, z bytomskiego dworca wyje d a y do Zwi zku Radzieckiego wagony kolejo-we ze zdemontowanymi maszynami z tutejszych zak adów przemys owych.

Brak miejsca nie pozwala na skupienie uwagi na losie bytomskich zak adów przemy-s owych w naprzemy-st pnych mieprzemy-si cach. Niepodobna natomiaprzemy-st pomin milczeniem loprzemy-su zatrudnionych w nich osób, szczególnie górników. W niedziel 15 lutego 1945 r.

pojawi-o si bpojawi-owiem w Bytpojawi-omiu pojawi-og pojawi-oszenie, e wszyscy m czy ni pojawi-od 17 dpojawi-o 50 rpojawi-oku ycia maj si zg osi do komendantury w ciep ym ubraniu zimowym i zabra ze sob : jedzenie na 10 do 14 dni, koc do spania i bielizn . Komendantura radziecka w mie cie wykonywa a w ten sposób tajne rozporz dzenie podpisane przez Stalina 12 dni wcze niej w

Mos-5 Muzeum Górno l skie w Bytomiu, Zbiory Dzia u Historii (wcze niej: Archiwum Huty Bobrek, sygn. A 1/1). Pod dokumentami stwierdzaj cymi demonta i wywózk urz dze hutniczych, które nosz dat 11 maja 1945 r., a wi c ju po likwidacji wojskowej komendantury radzieckiej nad miastem, fi guruj podpisy Burdina – radzieckiego Wojennego Komendanta ds. Gospodarczych. Warte uwagi jest pismo wystawione w tym samym dniu przez pp k. Ko ewnikowa pe nomocnika Komitetu przy GOKO (radziecki organ dzia alno ci gospodarczej) dla komendanta miasta Beuthen p k. Rachno, w którym czytamy: „W zwi zku z zako czeniem prac w zak adzie Huta «Julia» znajduj cym si w Wa-szym okr gu, zak ad mo e by przekazany w adzom polskim”. Tu obok w poszyt wpi to dokument o nazwie „Paszport”, na mocy którego zdemontowane cz ci huty mog y zosta przewiezione do ZSRR wraz z zapasami surowca i materia ów, o cznym ci arze przesz o 21 tys. ton.

Jan Drabina

26

kwie, o zmobilizowaniu na terenie frontowym wszystkich nadaj cych si do pracy fi -zycznej Niemców w celu uformowania z nich batalionów roboczych po 750–1200 osób ka dy, do wykorzystania ich na robotach w Zwi zku Radzieckim, w pierwszej kolejno ci na terenie Republiki Ukrainy i Bia orusi.

Bytom le a na terenach przyfrontowych, za wszyscy bytomianie jako obywatele III Rzeszy, byli w oczach zdobywców Niemcami, wi c rozporz dzenie og oszono i bardzo skwapliwie wykonano. W lad za tym rozkazem wielu bytomian powodowanych po-czuciem obowi zku ufnie pod y o do swego zak adu, tym bardziej e uspokajano ich o krótko trwaj cej pracy w mie cie i okolicy, jakie maj wykona . Wobec innych, którzy nie mieli zamiaru pos ucha tego polecenia, zastosowano przymus: jednych zatrzyma-no na ulicach, nie pozwalaj c nawet na po egnanie z rodzin , za innymi chodzozatrzyma-no po domach. W Bytomiu nie oby o si nawet bez ulicznych apanek.

Przez kilka nast pnych dni komendantura radziecka próbowa a jeszcze zachowa pozory, e wszystko dzieje si zgodnie z zapowiedziami. Skoszarowani m czy ni prze-bywali zrazu na terenie zak adów b d w prowizorycznych punktach zbornych. I cho dost p do nich by utrudniony, nie by wszak niemo liwy, a szansa ucieczki realna. Za apówk , najcz ciej w formie zegarka, mo na by o uwolni bliskich. Wydaje si jednak, e niewielu z tego skorzysta o, nie przeczuwaj c najgorszego. Jest ma o prawdopodob-ne, by dociera y do nich informacje, e podobnie potraktowano górników i innych ro-botników z s siednich miast i gmin. Wydaje si , e u wiadomili sobie groz w asnego po o enia dopiero wówczas, gdy pod konwojem odprowadzeni zostali do ab d, gdzie w otoczonym zasiekami z kolczastego drutu obozie zacz to gromadzi setki innych, a potem, gdy ich liczba si gn a tysi ca, wywozi z rampy kolejowej do ZSRR.

Ten zbrodniczy proceder, zwany eufemistycznie internowaniem, którego dopu ci-y si w adze radzieckie nie tci-ylko na Górnci-ym l sku, lecz tak e w innci-ych krajach, do których wkroczy a Armia Czerwona, zdawa si nie kolidowa z polityk alianckich mo-carstw dopuszczaj cych mo liwo uzyskania w taki sposób odszkodowania wojennego ze strony pokonanych Niemiec, wykorzystuj c ich si robocz . Z tego chyba powodu komendantura radziecka rozg asza a w ród ludno ci miast i wiosek, przez które przeje -d a potem ich transport, e znaj-duj si w nim niemieccy przest pcy wojenni. St -d nie dziwi, e powracaj cy z ZSRR kierowani byli w pierwszej kolejno ci za Odr do Niemiec. Stamt d dopiero mogli powróci na l sk.

Archiwa bytomskie nie zachowa y adnej dokumentacji tej akcji6. Badania dot d przeprowadzone7 pozwalaj jednak ustali tragiczne losy wielu i szczegó y tej

zbrod-6 Dopiero pod koniec maja 1946 r. w ramach pró b (!) w adz polskich o uwolnienie internowanych powsta „Spis polskich obywateli – górników, wywiezionych do ZSRR z pocz tkiem 1945 r. z tery-torium Górnego i Opolskiego l ska. Zestaw polski sk adano i t oczono w drukarni w. Wojciecha pod zarz dem pa stwowym w Poznaniu”. Przed niniejszym fragmentem tytu u, wydanego w formie ksi kowej nadpisano „Generalny Pe nomocnik Rzeczpospolitej Polskiej do Spraw Repatriacji”. Ca y spis wydawa sukcesywnie periodyk „Górnik” w 1990 r., a opublikowa : Z. Wo niczka, Z Górnego

l ska do sowieckich agrów, Katowice 1996, s. 106–337.

7 Najnowsze opracowanie: J. Drabina, Wywózki bytomian do Zwi zku Radzieckiego, [w:] Bytomskie

mar-tyrologium powojennych lat 1945–1956, red. J. Drabina, Bytom 2008, s. 57–77 (tu zestaw bibliografi i

Powojenne miesi ce 1945 r. w Bytomiu

27

niczej akcji na ziemi bytomskiej. Wiadomo wi c, e bytomianie i mieszka cy okolicz-nych gmin przetransportowani zostali do kopal Donbasu. By y to miejscowo ci: Sta-lino, Trudnoskaja, Woroszy owsk, Piotrowka, Burmas, Woroszy owgrad, Kipuczaja i Kinerow. Tam internowani wychodzili do pracy z obozów, w których zostali zamkni -ci, pod czujnym okiem uzbrojonych wartowników. Ich praca wykorzystywana by a dla wsparcia gospodarki radzieckiej, której z racji braku r k do pracy, grozi mog a stagna-cja, pierwszorz dnym jednak celem tej akcji by a eksterminacja wywiezionych. Za tym przemawiaj ich relacje i zeznania przed trybuna ami s dowymi8. Z miasta Bytomia, w którego sk ad wchodzi ju wówczas Rozbark, wywieziono oko o 3000 osób, z gminy Miechowice – 1001, ze Stolarzowic – 394, z Radzionkowa i Rojcy uda o si zidentyfi ko-wa 253, a z Szombierek – 456, z Karbia 456, z Bobrka – 406 m czyzn, a z Górnik – 549. Podsumowuj c, z gmin wokó le cych, które wesz y potem w obr b miasta, do ZSRR pod y musia o prawie 9 tysi cy, a wi c prawie po owa wszystkich internowanych z ca ego Górnego l ska10. Po wielu miesi cach powróci zaledwie co pi ty (20% ogó u). Wielu nie przetrzyma o transportu do ZSRR. Inni zmarli w obozach radzieckich z g odu, chorób, szykan i wyczerpuj cej pracy w prymitywnych warunkach. Wielu po powrocie by o niezdolnych przez czas d u szy do pracy. I co znamienne, by o nadal szykanowa-nych przez w adze polskie.

Tymczasem 19 marca, a wi c pi dni po decyzji Rz du Tymczasowego o organizo-waniu polskiej administracji na ziemiach po Odr i Nys u yck , odby o si uroczyste przekazanie Bytomia polskiej administracji cywilnej, w lad za analogiczn symboliczn ceremoni w Katowicach11. Chocia ju pod koniec stycznia Prezydium Krajowej Rady Narodowej poleci o natychmiastowe powo ywanie na terenach przej tych od Niem-ców organów samorz dowych (dysponuj cych szerokimi uprawnieniami – tak e wyko-nawczymi), pierwsze posiedzenie Miejskiej Rady Narodowej w Bytomiu, który uzyska status powiatu miejskiego, odby o si dopiero 17 pa dziernika 1945 r. w dawnych po-mieszczeniach w adz miasta przy pl. Klasztornym (ratusz by zniszczony).

8 Protoko y przes uchania niektórych ofi ar wywózki spisa a Okr gowa Komisja Badania Zbrodni prze-ciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach, kilka z nich zacytowa Z. Wo niczka, Z Górnego l ska…, s. 63–99.

9 Dok adne ustalenia w tym wzgl dzie poczyniono w oparciu o dane w ksi gach parafi alnych – zgo-nów, ksi gach USC oraz wysnute zosta y z osobistych rozmów z ofi arami wywózek lub ich rodzinami, zob.: Ofi ary stalinizmu na ziemi bytomskiej w latach 1945–1956, red. J. Drabina, Bytom 1993.

10 Zalecenie wicestarosty bytomskiego z 13 lipca 1945 r., dotycz ce ustale strat osobowych we wszystkich gminach powiatu bytomskiego brzmia o: „Rejestracj nale y obj straty osobowe po-niesione w ludziach w czasie okupacji, a nie ju po wyzwoleniu przez wojska radzieckie i polskie”. AP Katowice, nr 686, Starostwo Powiatowe w Bytomiu.

11 Akt ten dokona si na Pogodzie, a wi c na ko cu drogi z Chorzowa do Bytomia. Zachowane zdj cia wskazuj , e w pierwszym rz dzie stali premier polskiego Rz du Tymczasowego Edward Osóbka--Morawski i w adze województwa l skiego z Aleksandrem Zawadzkim i Jerzym Zi tkiem (obydwaj w mundurach wojskowych), a w drugim rz dzie przedstawiciele radzieckiej komendantury wojsko-wej z komendantem miasta pp k. Rachno na czele. Stoj cy co kilka metrów o nierze polscy mieli zapewni bezpiecze stwo prominentom. Dopiero 21 marca zacz to w mie cie redagowa bytomski segment „Dziennika Zachodniego” i wykorzystywa drukarni przy ul. Przemys owej. 18 marca 1945 r. odby o si ofi cjalne przej cie by ej rejencji opolskiej z r k wojskowych radzieckich, a 14 marca wo-jewod l skim zosta A. Zawadzki.

Jan Drabina

28

Pierwsza MRN liczy a 45 cz onków (w tym trzyosobowe prezydium). Radni nie po-chodzili z wyborów powszechnych, lecz jak w reszcie kraju, z nominacji. Dominowali w niej jeszcze co prawda urz dnicy (18 radnych), nie zabrak o nawet lekarza, prawnika a nawet ksi dza (dla legitymizacji nowej w adzy w oczach spo ecze stwa), znacz c cz (15) stanowili jednak robotnicy. Cz onkowie PPR nie zdominowali jeszcze wtedy co prawda MRN, wprowadzaj c do niej tylko o miu swych cz onków (PPS – 7), ale za-pewnili sobie w niej kluczowe pozycje (przewodnicz cym zosta Wiktor Po piech z PPR, a jego zast pc Emanuel Mleczko z PPS, trzecim cz onkiem zosta Bronis aw Ostaszew-ski z SD). Znamienny by równie uk ad polityczny w zarz dzie miasta. Pierwszym pre-zydentem Bytomia zosta Piotr Mi tkiewicz z PPS, przedwojenny dyrektor tutejszego Polskiego Gimnazjum, za jego zast pcami Stanis aw Gadacz i Piotr Stanek – obydwaj z PPR, kierownikiem Urz du Bezpiecze stwa Publicznego by Miros aw Markowski z PPR, a na czele Robotniczego Towarzystwa Przyjació Dzieci sta cz onek PPS. Kierow-nik Miejskiego Urz du Informacji Propagandy by równie cz onkiem PPS, za inspekto-rem szkolnym, kierownikiem Pa stwowego Urz du Repatriacyjnego i S du Grodzkiego, a tak e lekarzem grodzkim zosta y osoby bezpartyjne.

Taki uk ad si we w adzach miasta by odbiciem ówczesnej sytuacji politycznej w By-tomiu. Funkcjonowa y tu dwie par e polityczne i dwa stronnictwa (Stronnictwo Pracy nie mia o tu swego oddzia u). Polska Par a Robotnicza zrazu nie posiada a w Bytomiu wielu zwolenników. Ale popierana i faworyzowana przez w adze, zgodnie z instrukcjami odgórnymi wykaza a du aktywno w werbowaniu nowych cz onków w zak adach pracy, a potem w tworzeniu kó terenowych i zak adowych PPR. St d nie dziwi fakt, e jej funkcjonariusze, rekrutuj cy si zrazu spo ród przybyszy, potrafi li szybko

pomno-y liczb partpomno-yjnpomno-ych towarzpomno-yszpomno-y. Po o miu miesi cach PPR liczpomno-y a w Bpomno-ytomiu ju 814 cz onków (w tym 441 robotników) i posiada a 20 kó12. Nie zaniedba a te tworzenia w mie cie i zak adach pracy stowarzysze spo ecznych, maj cych by przed u eniem jej oddzia ywania. Nie omieszka a wci ga w ich szeregi wielu bytomian, by pod odpo-wiednio dobranym kierownictwem, pozorowali udzia ca ego spo ecze stwa w yciu miasta. Próbowa a te kontrolowa sytuacj w trzech organizacjach m odzie owych: Zwi zku Walki M odych (ZWM), Zwi zku M odzie y Demokratycznej (ZMD) i Organizacji M odzie y Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego (OMTUR). Co jednak najwa -niejsze, uzurpowa a sobie od samego pocz tku prawo do podejmowania wszystkich najwa niejszych decyzji politycznych, gospodarczych i spo ecznych w mie cie. Próbo-wa a opinioPróbo-wa , a nawet dyscyplinoPróbo-wa zarz d miasta z prezydentem na czele, wypo-minaj c w adzom niech do konsultowania si z Komitetem Miejskim PPR.

Polska Par a Socjalistyczna, zakotwiczona w polskiej przedwojennej rzeczywisto ci i ciesz ca si wi kszym zaufaniem ni znacznie m odsza i nieznana dot d PPR, skupia a

12 W maju 1946 r. 907 cz onków PPR skupionych by o w 34 ko ach, a po sze ciu miesi cach par a liczy a ju 2060, w marcu 1947 r. – 3639, za pó roku pó niej – 4492. Po roku w mie cie i powiecie by o ju 10 618 cz onków zrzeszonych w 251 ko ach i 30 komitetach. Sytuacj polityczn i spo eczno-gospo-darcz w powojennych latach w Bytomiu ods aniaj szczegó owe sprawozdania. Do ich sk adania co miesi c zobowi zany by Komitet Miejski PPR. Meldunki i sprawozdania KM PPR z Bytomia z lat 1945–1948: AP Katowice, nr 1745, KM PPR w Bytomiu, sygn. 5, 6.

Powojenne miesi ce 1945 r. w Bytomiu

29

w Bytomiu wi cej osób. Natomiast Stronnictwo Demokratyczne stworzy o swe pierw-sze struktury w Bytomiu dopiero w po owie 1945 r.

Taki rozk ad preferencji politycznych, a raczej przynale no ci partyjnej zmieni si w mie cie po pojawieniu si Polskiego Stronnictwa Ludowego, które pod wodz pre-miera rz du londy skiego Stanis awa Miko ajczyka uchodzi o w opinii spo ecznej za je-dyn par niezale n od w adz krajowych. W sprawozdaniach Komitetu Miejskiego PPR, który ze zrozumia ych wzgl dów postrzega PSL jako wp ywow , konkurencyjn par opozycyjn , czytamy, e w jej sk ad wchodzili sklepikarze, kupcy, szabrownicy lwowscy, a jej sympatykami byli prawie bez wyj tku nauczyciele. To w jej szeregi ch tnie wst powali coraz licztniejsi w mie cie kresowiacy. Do wiadczyli wszak e ju wcze -niej osobi cie sowieckich rz dów w czasie wojny.

Poza pospiesznie tworzonymi strukturami w adzy lokalnej funkcjonowa o w mie-cie i okolicy zbrojne podziemie. Zrazu, co nie powinno dziwi , tworzyli je Niemcy. Naj-bardziej znany by „Werwolf” (Wilko ak), formacja utworzona na l sku ju w jesieni 1944 r. z inicjatywy armii, gestapo oraz HJ (pod protektoratem feldmarsza ka Ferdy-nanda Schoernera) z my l o przysz ej dywersji na terenach zaj tych przez wojska ra-dzieckie i polskie. Jego cz onkami byli o nierze Wehrmachtu, cz onkowie NSDAP i SA, a tak e m odzie z organizacji hitlerowskich, w tym i dziewcz ta.

W Bytomiu, zaliczanym obok Gliwic i Zabrza i Lubli ca, do najsilniejszych i najbar-dziej rozwini tych jego ogniw, przewodzi im Alfons Pipetz13. W podbytomskim Bobrku od kwietnia 1945 r. do pa dziernika roku nast pnego formacja liczy a 25 osób. Wspie-rana fi nansowo z Niemiec, dysponowa a nawet w asn radiostacj i 30 karabinami oraz karabinem maszynowym, pistoletami i granatami. Jej grupy dzia a y tak e w s siednim Karbiu. Na progu 1946 r. grupy te wraz z innymi z Zabrza i Gliwic utworzy y stuosobow organizacj .

Inne ugrupowanie, maj c podobne cele, z wyra nym uwypukleniem zadania gro-madzenia zapasów broni, nosi o nazw „Freies Deutschland” (Wolne Niemcy). Jego cz onkowie dzia ali równie na terenie Bytomia i wchodzili nawet w szeregi Milicji Oby-watelskiej14. W urz dowym sprawozdaniu bytomskiego starosty do Urz du Wojewódz-kiego za pierwsz po ow kwietnia 1945 r., mo na przeczyta , e

wszyscy oni wyst puj obecnie jako komuni ci bez przyznania si do narodowo ci, a maj c pe ne poparcie rosyjskich komendantów, s dalej cz onkami milicji i uwa aj si za organ, któ-ry naczelnikowi gminy nie jest podporz dkowany […] Zachodzi y wypadki w Karbiu, Bobrku i Miechowicach, e ludzie tacy wobec mnie o wiadczyli, e im nie ma nikt nic do