• Nie Znaleziono Wyników

POWSTAWANIE PAŃSTW

Nauka o państwie musi wyjaśnić dwa sposoby powstawa­

nia państw: pierwotny — z poprzedzających je organizacyj spo­

łecznych, który odbywał się powoli pod wpływem rozmaitych czynników, na tle nieuregulowanych stosunków pomiędzy ple­

mionami i ich federacjami, oraz późniejszy—szybki, będący skut­

kiem świadomych celów i dążeń wśród mniej więcej uregulowa­

nych stosunków międzynarodowych.

Pierwszy sposób powstawania państw oznacza wyłonie­

nie się ich z pośród ugrupowań społecznych, jako form współ­

życia zupełnie nowych; drugi—ich tworzenie się jako związków politycznych znanych, już istniejących i całkowicie zorganizo­

wanych.

1.

Pierwotne powstawanie państw.

Powstawanie państw nie jest równoznaczne z powstawa­

niem społeczeństw, grupy społeczne bowiem poprzedziły pań­

stwa. Zadaniem nauki jest zbadać, w jaki sposób z ustrojów spo­

łecznych doby przedpaństwowej tworzyły się państwa.

Socjologja współczesna stoi na tem stanowisku, że ludzie bytowali zawsze w grupach społecznych, nigdy nie żyli roz­

proszeni, ani dopiero później łączyli się w związki. Dlatego też bierze za punkt wyjścia swych badań pierwotną, zupełnie nie zróżniczkowaną hordę, z której rozwinęły się społeczeństwa rodowo - plemienne albo, że tu użyję terminologji szkoły fran­

cuskiej, klanowo - totemiczne. Nie jest nam wiadomy sposób,

38

w jaki to n astąpiło. N atom iast znam y dokładnie organizację ty ch społeczeństw . C zytelników p ragn ących zapoznać się z tym p rzedm iotem odsyłam do m oich „Z asad Socjologji" *). Tu zaznaczę tylko, że spo łeczeń stw a rodow o - plem ienne, klany totem iczn e są to organizacje o p a rte n a rzeczyw istem czy fik- cyjnem pochodzeniu od w spólnego żeńskiego albo m ęskiego p rzo d ka. K ażdy ród czyli klan, stanow i oddzielną całość go­

spodarczą, fam ilijną (nie rodzinną w znaczeniu ściślejszem ) i do pew nego sto pnia p olityczną. W yrazem zew n ętrznym i zarazem religijnym jedności tej grupy jest totem , rodzaj godła, k tó re jest przedm iotem czci. W rodzie paniuje rówftość w szystk ich człon­

ków , w fazach zaś początk o w y ch w spólność gospodarcza, przy któ rejjed y n ie p rzed m io ty u ż y tk u indyw idualnego stan o w ią w ła s­

ność osobistą. R ody obejm ują w ięk szą ilość osób i rodzin, p o d ­ legają swym naczelnikom w ybieranym , k tó rz y posiadają rodzaj w ład zy adm inistracyjnej i cieszą się w ielkiem pow ażaniem . R o­

dy ta k ie łąc z ą się w e fra trje o c h a ra k te rz e p rzew ażn ie religij­

nym, n astęp n ie zaś w plem iona, k tó ry c h organizacja jest an alo ­ giczna.

N ajw ażniejsze sp raw y plem ienia decydują się na zgrom a­

dzen iach jego dorosłych członków mniej w ażne— n a n a ra d a c h naczelnik ó w rodow ych. G łow ą plem ienia jest n aczeln ik p le ­ m ienny, w y b ieran y jedynie na p ew ien przeciąg czasu. N a w y ­ p a d e k w iększej w ojny i tylko na czas jej trw an ia w y b iera się w odza plem iennego. D robne w alki m ogły być p row adzone p rze z n iek tó ry ch tylko członków plem ienia pod kierunkiem niew ybranego w odza, lecz jakiegoś bardziej przedsiębiorczego w spółplem ieńca.

W raz z ro zro stem ludności stosunki m iędzy plem ionam i i federacjam i plem ion (które są w yższą jed n o stk ą organizacyj­

ną) stają się częstsze. D łuższe w alki w pływ ają n a w yw yższenie się w odzów o raz bardziej przedsiębiorczych jednostek.

U strój rodow y albo klanow y pow oli ulega stopniow ym przeob rażenio m pod w pływ em w ojny i rozpoczynającej się w y ­ m iany, R ozm nażanie się ludności pow oduje rozsiedlanie się sk u ­ pionych p ierw o tn ie członków rodu, co w pływ a n a osłabienie ich w ięzów. N aczelnicy rodow i w czasie pokoju a jeszcze b a r ­ dziej w odzow ie w czasie w ojny zaczynają n a b ie rać w iększego

*) Zasady Socjologji st. 125 — 138.

— 39 —

znaczenia. W ten sposób ród, klan pow oli się różniczkuje. C ie­

k aw e te p ro cesy zo stały gruntow nie p rzed staw io n e przez L. K rzyw ickiego w jego cennej p rac y p. t. „U strój społeczno-go­

spod arczy w okresie dzikości i b arb a rz y ń stw a ", *) o p artej na olbrzym im m aterjale faktycznym i k rytycznym doborze źródeł.

W jaki sposób z tego u stroju rodow ego w ytw orzyło się państw o?

J a k w iem y z przytoczonej w e w stępie definicji, państw o jest zw iązkiem społecznym terytorjalnym , posiadającym w ład zę najw yższą. A by w ięc w yrobić sobie pojęcie o p ow staniu p a ń ­ stw a, należy p oprzednio zbadać genezę w ład zy politycznej, k tó ­ rą określam jako p rze k ra cz a ją c ą w ładzę czysto rodow ą.

P rzy b adan iu genezy w ładzy nasuw ają się pew ne uw agi psychologiczno - socjologiczne, od k tó ry c h należy zacząć.

Je ż e li będziem y obserw ow ać jak ąko lw iek grom adę: dzie­

ci, m ężczyzn, czy kobiet, jednych i drugich— bez w zględu na to, co jest przyczyną jej sk upienia: zabaw a, w ycieczka, czy co inn e­

go — u derzy nas zjaw isko, że w tej grom adzie jedn a jakaś oso­

ba, a niekiedy kilk a nadaje jej k ieru nek . B ędzie to zaw sze jed­

n o stk a obdarzona w ięk szą inicjatyw ą, żywszym tem p e ra m en ­ tem , szybciej działająca i m yśląca od innych Bez takiego p rz e ­ w odnika grom ada m oże nie dać sobie rady, gdyż k ażd a jed n ost­

k a w chodząca w jej skład m a inne upodobania, inny sposób b y ­ cia. W reszcie do każdego przedsięw zięcia trz e b a inicjatyw y i decyzji. Im bardziej jednolita jest ta grom ada, to znaczy im p o ­ szczególne jednostki są do siebie podobniejsze czy to skutkiem stałeg o p o by tu ze sobą, czy podobnych zajęć, czy jednakow ego w ychow ania, tem łatw iej obchodzi się bez takiego kierow n ika i odw ro tn ie — tem trudniej, im skład jej jest bardziej ró żn oro d­

ny- To sam o w w iększym jeszcze stopniu dotyczy trw ały ch ug ru ­ pow ań społecznych, a w ięc i ustroju rodow o - plem iennego. Ży­

cie zbiorow e w tym u stro ju w ym aga kierow ników bez w zględu na to, czy form alnie b ęd ą zao p atrz e n i w dużą w ładzę czy m niej­

szą. O ile społeczność żyjąca w tym u stro ju będzie bardziej zróżniczkow ana, o ty le wódz jej albo k ierow nik okaże się p o ­ trzebniejszy. W reszcie w pływ jego rosnąć będzie w sto su nk u prostym do kom plikujących się sto sun kó w życiow ych tej

spo-*) Wyodrębnianie się władzy książęcej i powstawanie warstwy wyższej rozpatrywane jest w rozdziale X st. 530 — 604.

łeczności, a to dlatego, że w ów czas inicjatyw a i decyzja sta n ą się konieczniejsze i trudniejsze, aniżeli w w a ru n k a ch mnie) skom plikow anych.

O koliczności te b ę d ą potęg ow ały znaczenie jed nostek kierow niczych, zapew niając im coraz w iększą w ładzę.

Teorja, k tó ra w um ow ie u p a try w a ła p o czątk i p a ń ­ stw a, jest zupełnie zarzucona. O becnie istnieją dw ie teo rje p o ­ w staw an ia p ań stw a: p ierw sza w idzi je w podboju jednych p le ­ mion albo ich federacyj przez inne, druga w pow olnem p rz e ­ o b rażaniu się skupień rodow o - plem iennych w p a ń stw a pod w pływ em w ojen i czynników gospodarczych.

G łów nym przed staw icielem teorji podboju jest Gum plo- wicz, k tó ry rozw inął ją w dw óch dziełach: „D er R assenkam pf

oraz w „System ie Socjologji“. Nasz socjolog i p raw n ik o p arł swe w yw ody, zw łaszcza w pierw szem , n a rozległym m aterjale fak ­ tycznym , um iejętnie dobranym i poddanym analizie krytycznej.

N iezaw odnie p ań stw a p o w stają najczęściej w drodze podboju;

G um plow icz poszedł jedn ak zbyt daleko, w ykluczając inny spo ­ sób, w iem y bowiem , że p ań stw a p o w sta ły i bez podboju, nprz.

daw n e państw o polskie i czeskie. W p raw dzie n iek tó rzy h isto ­ rycy przypisyw ali pow stan ie naszego p a ń stw a podbojowi, że w spom nę tylko Szajnochę, P iekosińskiego i w o sta tn ic h cza­

sach K rotow skiego, Teorjom tym b ra k w szelkiego uzasadnienia źródłow ego, a n a w e t p o p a rc ia w tradycji. Co najwyżej, p rz y ­ puścić należy znaczny udział cudzoziem ców , zw łaszcza N or­

m anów , jak to czyni i Pannenkow a*), i W ojciechowski**), w p ro cesie tw o rzen ia się naszego p a ń stw a nie przez podbój jed ­ nak, lecz przez ich p rzen ik an ie do drużyny książęcej oraz czę­

ściow e osiedlanie się w Polsce.

T eo rja podboju albo najazdu zw ykle sp o ty k a się z z arzu ­ tem , że nie mógł on stw orzyć p ań stw a, gdyż sam a jego m ożli­

w ość w sto su n k u do plem ion podbitych przypuszczać każe istnienie już p ań stw a podbijającego. A rgum ent ten nie jest słusz­

ny, gdyż w ychodzi z pom ieszania pew nych pojęć, m ianow icie w ładzy politycznej w ogóle z państw em . Podbój d ok onany przez plem ię zw ycięskie pozw ala się dom yślać działania w niem

*) Warszawianka r. 1926 nr. 292 i 293.

**) Polska przedpiastowska str. 79.

41

pew nej w ładzy politycznej, ale w ładza ta k a nie znam ionuje jeszcze istnienia państw a.

W u stroju rodow o - plem iennym tk w ią już zarod ki w ładzy politycznej w p o staci w odza plem iennego. C zęsto p o w ta rz a ją ­ ce się w ojny potęgują ją. E tnografja porów naw cza do starcza m nóstw a p rzy kład ów rozm aitych stopni w ład zy tych wodzów . O koło nich skupiają się ich pom ocnicy. G dzie ta w ładza jest już dożyw otnia albo dość silna i gdzie skutk iem częstych wojen w zm aga się ciągle, tam szczęśliw a w ojna kończy się podbojem plem ienia słabszego p rzez silniejsze. Do tego niezbędny jest jed­

n ak n astęp u jący w aru n ek : sto su n ki gospodarcze m uszą już być 0 tyle rozw inięte, żeby ludzie mogli pro du ko w ać w ięcej, a n iże­

li p o trzeb u ją do p o d trzym an ia sw ego życia, w ów czas bow iem dopiero podbój przynosi trw a łe korzyści zwycięzcom . W zm ac­

nia on pozycję w odza zw ycięzkiego, podnosi jego pom ocników 1 drużynę, k tó ra się w yodrębnia od ogółu p rzy częstych w oj­

nach.

P o d b ite plem ię m oże pozo staw ać w dw ojakim stosun ku do podbijającego: sk ła d a n a jego rzecz p ew n e daniny i okazuje po­

m oc w ojenną, podlegając zw ycięskiem u w odzow i, albo odrazu p rz e o b ra ż a się w ludność zależn ą osobiście od zw ycięzców i d a ­ je p o c z ą te k ludności podległej, poddanej.

P ań stw o pow staje w ów czas, k ied y ludność jest osiadła, w ład za polity czn a s ta ła i w y odrębniona od ogółu o raz zróżnicz­

kow ana.

W szystko to dzieje się zw ykle, a przynajm niej b ardzo czę­

sto po podboju, k tó ry przyczy n ia się do szybszego zróżniczko­

w ania sp o łeczeń stw a niety lk o pod w zględem politycznym , to jest znaczenia poszczególnych grup i jednostek, lecz i m ają tk o ­ wym, gdyż lw ia część łupów dostaje się wodzom i ich najbliż­

szym pom ocnikom . W ierzenia p ierw o tn e przyśpieszają ten p ro ­ ces: sław ny w ódz po śm ierci staje się półbogiem albo bogiem d la sw ych w spółplem ieńców i po śm ierci opiekuje się nimi; oni zaś w yb ierają na n a stęp có w jego potom ków . S tanow isko w o­

dza plem iennego p rze o b ra ża się z obieralnego n ajp ierw w doży­

w otne, p o tem dziedziczne w rodzie, później zaś przechodzi z ojca na syna.

W teorji swej G um plow icz robi jeszcze ten błąd, że dopie­

ro pań stw u przypisuje ustan o w ien ie w łasności i rodziny w jej

dzi-- 42

siejszem znaczeniu. Tym czasem jedno i drugie jest w cześniejsze od p ań stw a; ono proces ten tylko wzm ocniło, a później u san k cjo­

now ało przez sw ą w ładzę.

W ten sposób teo rja podboju jest niew ątpliw ie uzasadnio-l n a i z łatw o ścią o deprzeć m oże czynione jej zarzuty.

J a k zaznaczyłem wyżej, p aństw o pow stać może jednakże i bez podboju — w drodze ewolucji.

Istotnie, długie i zacięte w ojny m iędzy kilku plem ionam i albo ich federacjam i coraz bardziej w zm acniają stano w iska w o­

dzów, coraz silniej w yodrębniają w poszczególnych zw iązkach społecznych jednostki i grupy, na k tó ry ch opiera się wódz. Po pew nym czasie w tych plem ionach i federacjach, naw et bez p o d ­ boju, w odzow ie p rze o b ra żą się w k siążąt dziedzicznych, a w raz z osiadłością w ytw o rzy się p aństw o. P ierw o tn a w iara w pom oc i opiekę u dzielaną w odzom przez duchy zm arłych p rzod kó w od­

gryw a tu tak ż e sw ą rolę. T en proces musi być dłuższy od p ie rw ­ szego, gdyż przem iany n astęp u ją w nim wolniej. P rzy ewolucyj- nem pow staw aniu p ań stw a m ogą zachodzić tak ie zjaw iska, jak dobrow olne łączenie się plem ion albo ich federacyj czy to dla o d ­ p arcia w spólnego a now ego i groźnego w roga, czy to dla celów gospodarczych, jak pew ne w spólne roboty. W iem y nprz., że p rzy tw orzen iu się dużych p a ń stw znaczną rolę odgryw ała d ąż­

ność do przep ro w ad zan ia irrygacji pól upraw nych, celem z a ­ pew nienia sobie lepszych plonów . Zjaw isko to jednak w ystępuje już później i stan ow i dalszy e ta p rozw oju p aństw a.

Na dobrow olne łączenie się plem ion w w iększe całości, z k tó ry ch później pow staje państw o, głów ny nacisk kład zie Lip- p e rt w swej w ielkiej „K ulturg esch ichte d e r M enschheit"*) Za pom ocą um iejętnie d obranych p rzy k ład ó w z dziejów państw , zw łaszcza skandynaw skich, s ta ra się tezę tę uzasadnić. Nie p rz e ­ cząc tym faktom , trz e b a zauw ażyć, że gdyby nie w ojny i inne to w arzy szące im okoliczności, państw o, w ścisłem zn aczeniu te ­ go w yrazu, nie w ytw orzyłoby się z tych federacyj plem iennych.

P ow staw anie p ań stw a w p rzed staw ien iu L ip p e rta odbyw a się nazby t pokojow o, co naogół nie odpow iada rzeczyw istości.

K ow alew skij, znak o m ity p raw n ik i socjolog rosyjski, robi słuszną uw agę, że przy w ysuw aniu się na w odzów jed n ostek

*1 Socjologja tom II str. 201.

— 43 —

z p ośród plem ienia odgryw a w ażną rolę n ietylko ich siła fizycz­

na, energja i bitność, ale i zdolności um ysłowe*). Z nany jest fakt, że założyciele dynastyj a często tw ó rcy p a ń stw i ich po­

tęgi ujaw niali w łaśnie te zdolności.

P rzy tw o rzen iu się państw , zw łaszcza przez podbój, odgry­

w ała w ażną rolę ta okoliczność, że pom iędzy różnem i plem iona­

mi i ich federacjam i istn iały duże różnice psychofizyczne, b ęd ące najczęściej w ynikiem ich rozm aitego try b u życia, częściow o zaś sk ład u etnicznego. Plem iona m yśliw skie m ają c h a ra k te r różny od p a ste rsk ic h i są bardziej w ojow nicze; plem iona m orskie, żyjące w pobliżu licznych w ysp i osw ojone z łodziam i, są zazw yczaj p rzedsiębiorcze, co ujaw nia się jużto w ich rabunkow ych w y p ra ­ w ach w ojennych, jużto w rozw oju u nich handlu, co z re sz tą czę­

sto się łączy. T en ró żnorodny c h a ra k te r ugrupow ań społecznych u łatw ia tw o rzenie się p a ń stw i spraw ia, że jedne zw iązki ple-

■mienne są ich tw órcam i, inne — m aterjałem ludzkim, zw ycięz­

cam i i zw yciężonym i.

Z pow yższego p rzed staw ien ia w idać, że pow stanie państw a jest zupełnie w yśw ietlone. J e d n a k ż e n iek tó rzy uczeni dow o­

dzą, że są to tylk o niepew ne hipotezy. O becnie m am y ta k ol­

brzym i m ate rja ł w przedm iocie p o w staw ania państw a, że jest ono w ięcej niż h ip o tezą w stosunku do istniejących p ań stw b a r ­ barzyńskich. Sposób po w stania ty ch p ań stw jest dobrze znany i pośrednio w yjaśnia p o czątek t. zw. p ań stw historycznych, do czego b ra k nam dostateczn y ch źró d eł w spółczesnych.

Nie m ożna zgodzić się z tw ierdzeniem , że sposób p ie rw o t­

nego p o w staw an ia p a ń stw nie posiada znaczenia d la nauki, p o ­ niew aż nie znam y poglądów p raw nych ludzi ów czesnych. M i­

mo to m a w arto ść ogrom ną, gdyż przyczynia się do w yjaśnie­

nia ta k w ażnych zagadnień praw nych, jak nprz, stosu nek p raw a do państw a.

O becnie sami praw n icy przy ch odzą do tego p rze k o n a n i!

Dość w spom nieć M aine'a, K ow alew skiego, P osta, W inogradow a, K ohlera, D avyego i innych. W S tan ach Zjednoczonych A. P.

p rac e socjologiczne w yw ierają tak ż e coraz w ę k s z y w pływ na n auk ę o państw ie. W yrazem tego jest dzieło uczonego a m e ry ­ kańskiego . H. E. B arn esa o p racach socjologów dotyczących

Tom II str, 565 — 603.

— 44 —

•państwa. Studjum to p .t. „Soziologie nud Staatstheorie"*) prze­

tłumaczył na niemiecki prof. Salomon z Frankfurtu.

2

.

Wtórne powstawanie państw.

Zupełnie inaczej przedstawia się zagadnienie powstawa­

nia państwa na tle stosunków międzynarodowych, wśród państw już istniejących, czyli wtórnego powstawania państwa. Nie cho­

dzi tu już bowiem o jego sposób, lecz o czynnik decydujący przy tych narodzinach: czy jest nim fakt zorganizowania się państwa nowego, czy też akt prawny, a w takim razie -— jaki. Innemi sło­

wy: czy powstawanie państwa uważać za akt siły, akt znajdu­

jący się poza sferą prawną, czy też za wynik prawa.

Współczesna nauka o państwie skłania się raczej ku pierwszemu punktowi widzenia, jakkolwiek i drugi posiada zwolenników.

Pierwszy uzasadniał w sposób przekonywający w swej

„Ogólnej nauce o państwie" Jellinek**). Istotnie o po­

wstaniu państwa decyduje siła i możliwość wyłonienia z grup społecznych nowego tworu państwowego i aparatu rządowego zdolnego do jego utrzymania.

Nowe państwo nie tworzy się naskutek własnego prawa, gdyż to nie istniało przed jego powstaniem ani na podstawie prawa innych państw, jakkolwiek mogły współdziałać w faktycz- nem jego powstaniu, gdyż państwo nie może być tworem cudzego prawa. Zresztą jeżeli nawet jedno albo więcej państw współ­

działa utworzeniu nowego, nie uchwala jakiegoś prawa przed tym faktem.

W naszej literaturze pogląd, że wtórne tworzenie się pań­

stwa jest faktem, a nie skutkiem prawa, reprezentuje prof. Ko­

rn arnicki***). Uzasadnia on słusznie to samo co do pierwotnego powstawania państwa. Także państwo złożone, związkowe jest według niego faktem, po którym dopiero następuje akt prawny, będący jego skonstatowaniem.

Natomiast wprowadzenie państwa nowego do stosunków międzynarodowych musi być oczywiście wynikiem prawa t. zn.

pewnych traktatów.

*) Innsbruck 1927 Universitäts-Verlag Wagner.

**) str. 136 — 148.

***) Powstanie państwa ze stanowiska nauki o państwie. Warsza­

wa 1916.

\

ROZDZIAŁ II