• Nie Znaleziono Wyników

WŁADZE PAŃSTWOWE

Pań stw o now ożytne po p o konaniu feudalizm u, opartego na w łasności ziem skiej i łączącego w ładzę polityczną z ek o n o ­ m iczną, w ystępuje jako organizacja czysto polityczna. Nie p rz e ­ czy tem u fakt, że i ono p osiada w łasność, gdyż nie stąd poch o­

dzi jego w ładza, oraz że prow adzi politykę ekonom iczną. W ła ­ dzę ekonom iczną jako w łaściciele posiadają, oprócz państw a, k o rp oracje i jednostki, jedn ak sam a ta w ład za czyli posiadanie nie daje jeszcze w ładzy politycznej: to m oże tylko w yw ierać w pływ na tam tę. W idzim y rów nież w pań stw ach now ożytnych w yodrębnienie w ładzy duchow nej i św ieckiej w rozm aitych fo r­

m ach od um iarkow anej, t. j. sam odzielnego stan o w isk a kościo­

ła w państw ie, k tó ry jed n ak w chodzi w sk ład jego instytucyj, aż do skrajnej, t. j. zupełnego oddzielenia kościoła od państw a, co w idzim y w S tan ach Zjednoczonych A. P. i w e Francji. W każ- dem z tych p a ń stw ten sto su n ek byw a różny*}. W reszcie w y ­ stęp u je oddzielenie w ładz cyw ilnych od w ojskow ych. K ażda z nich m a oddzielny c h a ra k te r, organizacje, instytucje i sposób działania.

H ą u riou**) słusznie po d k reśla znaczenie rozd ziału w ładzy politycznej od ekonom icznej, religijnej od św ieckiej oraz cyw il­

nej od wojskowej. W y odrębnienie tych dziedzin było konieczne i dokonało się siłą rzeczy; wzmogło spraw ność p a ń stw a i stało się k o rzy stn e dla obyw ateli.

*) W Stanach Zjednoczonych A. P. kościoły różnych wyznań nie znajdują żadnych przeszkód ze strony władz w swych czynnościach. We Francji, zależnie od rządu, stosunki te bywają różne; niektóre stronnictwa pragną skrępować kościół katolicki.

**) Hauriou: Precis du droit constitutionnel, str. 146 — 157.

I l l —

W p ań stw ach w spółczesnych m am y tak ż e w yodrębnione zasad n icze w ładze państw ow e, a w ięc: w ładzę ustaw odaw czą, w ykonaw czą i sądow ą. U żyty tu jest celow o w yraz w y o d ręb n ie­

nie, zam iast podziału, poniew aż ch a ra k te ry z u je lepiej stosunek tych w ładz. Zazwyczaj uw aża się je b łędnie za zupełnie ro z ­ dzielone i rów norzędne, co nie odpow iada bynajm niej rzeczyw i­

stości.

M ontesquieu w „D uchu p ra w “ mówi o podziale w ładz, r o ­ zum iejąc je jako całkow icie niezależne od siebie. W idzi go b łę d ­ nie już w Anglji ówczesnej, tw o rzy ł się tam bow iem w tym cza­

sie w ychodzący z w iększości p arlam en tarn ej gabinet m inistrów , którzy, b ęd ąc rządem , zachow yw ali p raw a członków p a rla m e n ­ tu. N aw et w konstytucji federalnej Stanów Zjednoczonych A. P., nieobcej w pływ om idei M ontesquieu'go, nie widzim y zupełnego rozdziału w ładz, gdyż Senat, a w ięc organ ustaw odaw czy, z a ­ tw ierd za nom inację w yższych urzęd ników i posiada decydujący głos w dziedzinie polityki zagranicznej, p rez y d e n t zaś m a veto w zględne co do uch w ał p arlam entu.

, M o ntesquieu uw ażał słusznie rozdział ty ch w ładz za k o ­ nieczny w a ru n e k wolności, gdyż skupienie ich prow adzi do d e ­ spotyzm u. Gdyby, jak mówi, w ład za w ykonaw cza i u sta w o d aw ­ cza były p ołączone w jednym ręku , to panujący, czy zgrom adze­

nie u staw o d aw cze m ogłoby uchw alać p raw a despotyczne, aby je sam ow olnie w ykonyw ać, stosując do pew nych w ypadków . R ów ­ nie szkodliw e byłoby połączenie w ładzy sądow ej z u sta w o d aw ­ czą albo w ykonaw czą, gdyż w pierw szym p rzy p ad k u sędzia jest jednocześnie p raw odaw cą, i w ładza jego nad życiem i m ieniem o byw ateli będzie sam ow olna; w drugim — sędzia posiada m oż­

ność k a ra n ia swych podsądnych.

M ontesqu ieu b łędnie p o łączy ł teorję podziału w ładz z na- stępującem i: 1) w ład ze te b ęd ą w zajem nie się rów now ażyły i ham ow ały, oraz — 2) najlepszą form ą u stroju jest m ieszana, m ieszcząca w sobie p ierw ia ste k m onarchiczny, rep re z en to w a n y w e w ładzy w ykonaw czej przez króla, a ry sto k ra ty c z n y — we w ładzy sądow ej przez Izbę Lordów i d em o kratyczn y — w e w ła ­ dzy ustaw odaw czej przez Izbę Gmin.

G dyby w szystkie w ładze państw ow e, posiadając jed n ak o ­ w y a u to ry tet, m iały się rów now ażyć, czynności p aństw a

bardzo-by na tem ucierpiały, gdyż w spółzaw odnictw o ich m ogłobardzo-by nie- Kiedy p araliżo w ać jego akcję.

Rów nież najlepszem i konstytucjam i nie m ogą być te w ła ­ śnie, w k tó ry ch sp o ty k a się pow yższe trz y pierw iastk i. Rozwój historyczny w ykazał, że z p ośród tych p ierw iastk ó w jeden musi zdobyć przew agę. T ak też się stało n a w e t w Anglji, w k tó rej Izba Gmin zdobyła p rzew agę n ad k rólem i Izbą Lordów.

Rosyjski p raw n ik W. M. H ęssen, kry ty k u jąc pogląd o rów - norzędności trzech zasadniczych w ładz państw ow ych, słusznie podnosi w yższpść w ładzy ustaw odaw czej n ad pozostałem u

„P aństw o w spółczesne, mówi on, spełnia dw ojakiego rodzaju funkcje. Z jednej stro n y u sta n a w ia p raw a ; w ładza p aństw ow a jest tw ó rcą p raw a pozytyw nego. Z drugiej stro n y to sam o p a ń ­ stw o rządzi, w ykonyw a czynności, spełniając sw e zad an ia w z a ­ k r e s ie ’ ustanow ionego przez siebie praw a. S tan ow iąc p raw a, p aństw o jest wolne, nie jest zw iązane p raw em obyczajow em i ustaw odaw czem ... P raw o pozytyw ne nie w yznacza żadnych granic tw órczości ustaw odaw czej państw a... N aodw rót, to s a ­ mo państw o, rząd zące w osobie swego rządu, a nie u sta n a w ia ­ jące praw , jest ograniczone p rzez p raw o pozytyw ne"*).

Ja k k o lw ie k H essen zbyt ciasno pojmuje tu w ładzę w yko ­ naw czą, zapom inając o tem, co słusznie tw ierdzi Jellin ek , że ona p rz e k ra c z a często ścisłe ram y działalności w ykonaw czej**), to jednak rację m a niezaw odnie w tem , że, p raw nie rzeczy biorąc, w ładza u staw o d aw cza p ań stw a nie jest k ręp o w a n a żadnem p r a ­ w em pozytyw nem , czego pow iedzieć nie m ożna o w ład zy w y k o ­ naw czej i sądow ej, i że dlatego stoi ponad, a nie narów ni, z n ie­

mi.

W ładza w ykonaw cza p o w sta ła w cześniej od u sta w o d aw ­ czej, ale w p ań stw ie k o nstytucyjnem ta zdobyła nad nią p rz e w a ­ gę. System rząd ó w p a rla m e n tarn y c h jest najsilniejszym w yrazem tej przew agi.

O stopniu niezależności poszczególnych w ładz, czyli ich działalności wolnej i niezaw isłej, słusznie mówi Je llin e k :

„D ziałalność w olna jest p o d w zględem znaczenia swego pierw szą, logicznie pierw o tn ą, na k tó rej op iera się w szelk a inna

*) Dzieło zbiorowe uczonych rosyjskich p. t. „Politiczeskij strój so- wremiennych gosudarstw" art. Hessena, tom I, str. 132 i 133.

**) Ogólna nauka o państwie. Str. 465 — 483.

działalność. Przy jej pom ocy państw o stw ierdza swe istnienie, po w stanie p ań stw a nie dokonyw a się bowiem nigdy p rzy pom o­

cy w ykonyw ania norm praw n y ch; działalność w olna państw a decyduje o celu i k ieru n k u jego historycznego rozw oju; w szelkie zm iany i w szelki p o stęp w życiu p ań stw a w niej bierze początek.

P a ń stw o, któ reg o cała działalność b yłaby zależna, należy do p o ­ jęć m eziszczalnych"*). W ład za w y konaw cza i sądow a ujaw n ia­

ją tak że, w edług Jellin k a, w pew nym stopniu działalność w olną.

„N ajrozleglejszą jej sferą działania jest dziedzina u staw o ­ daw cza, k tó ra ze w zględu na sw ą n atu rę, z najw yższej w olno­

ści ko fzy stać musi. N iem niejszą jednak jest dziedzina adm ini­

stracji, w k tó rej czynnik ten nosi nazw ę rządu. Państw o, k tó ­ rego rząd działałb y ty lk o na m ocy ustaw , byłoby politycznie tw orem niem ożliwym . O k ieru n k u działalności państw a, w y k o ­ nyw anej przez rząd, nie m oże rozstrzygać nigdy norm a praw na.

U jaw nia się to przed ew szy stk iem w polityce zagranicznej pań stw a, w ykazującej tę sam ą p raw ie w olność, co działalność p raw odaw cza, poniew aż norm y p raw no - p aństw o w e i z p raw a n aro d ó w płynące, p ozostaw iają i pozostaw iać w inny n ajw ięk ­ szą sw obodę działania. Lecz rów nież w działalności w e w n ę trz ­ nej rządu, jej k ieru n e k usuw a się z dziedziny norm praw nych.

Je ż e li coś z isto ty swojej nie nadaje się do norm ow ania, to p rz e ­ dew szystkiem odnosi się to do inicjatyw y, spoczyw ającej p rz e ­ w ażnie i w spraw ach najw ażniejszych w ręk a c h rządu. Do tego przybyw a następ nie, ró żn a co do rozm iarów w różnych p a ń ­ stw ach, obszerna dziedzina u p raw n ień rządow ych, odnośnie do kolegjów parlam en tarn y ch , m ianow ania m inistrów i u rzęd n i­

ków, w ładzy naczelnej w sto su n ku do siły zbrojnej, p raw a ułaskaw iania, udzielania godności państw ow ej." **)

Co do w ładzy sądow ej, pogląd swój Je llin e k form ułuje w sposób n astępujący:

„Na pierw szy rzu t oka w ydaw ać się może, że sędziem u nie m oże przysługiw ać sw oboda działania w obec tego, że z a d a ­ niem jego jest k o n k rety zo w an ie p raw a w rozstrzyganiu co do poszczególnych faktów . Pojm ow anie tak ie zapoznaje atoli isto ­ tę um ysłowej p ra c y wogóle. G dyby w ym iar spraw iedliw ości był tylko m echanicznem stosow aniem ustaw , w ów czas m

ożna-— 113 ożna-—

*) Ogólna nauka o państwie str. 475 i 476.

**) Ogólna nauka o państwie str. 476.

114 —

by zgóry określić z całą pew nością, jaki będzie w ynik danego sporu, a sprzeciw p rzeciw ko w yrokow i sędziego b y łb y n ie ­ możliwy. Lecz w w ym iarze spraw iedliw ości m ieści się zaw sze czynnik tw órczy, niezależny od jakichkolw iek reguł, zaś norm a p raw n a m oże dopiero przez w ym iar spraw iedliw ości rozw inąć się T b y ć w całej pełn i swego znaczenia poznaną. Sędzia przy- czynią się sam tą drogą do rozw oju praw a, now oczesnem u sę ­ dziem u p rzy zn an a zo stała n ad to znaczna ustaw ow o określona sfera sw obodnego sądu... N atom iast b ra k w działalności sę d z ie ­ go m om entów inicjatyw y, w łaściw ej rządow i; sędzia m oże b o ­ wiem zaw sze tylko na s k u te k bodźca, działającego zzew nątrz, p rzystąp ić do w ym iaru spraw iedliw ości." *)

P raw n ik francuski, b ę d ący zarazem w ybitnym te o re ty ­ kiem syndykalizm u, L eroy w swej ciekaw ej pracy, choć p a r a ­ doksalnej, p. t. „La loi" poszedł znacznie dalej od Je llin k a w ocenie m om entów tw órczych w działalności w ładzy w y k o n aw ­ czej. W skazuje on bow iem na fakt, że w ładza ustaw od aw cza pozostaw ia jej rozległe pole do w kraczan ia w dziedzinę p r a ­ w odaw czą przez w ydaw anie a k tó w reglam entujących pew ne stosunki. R ozm aite rozp orząd zenia w ładzy w ykonaw czej, n o r­

m ujące n iek tó re kw estje, p recy zujące ustaw y, w strzym ujące w ykonyw anie innych — w szystko to stw arza pew nego rodzaju p raw o daw stw o p o zap arlam en tarn e, nab ierające coraz w ięk sze­

go znaczenia. Z aciera się w ięc różnica pom iędzy u staw ą a ro z ­ po rządzeniem o c h a ra k te rz e norm atyw nym . A ni ogólność, ani stałość nie są obecnie cechą ustaw . L eroy odrzuca tak że w szel­

kie teo rje dzielące pojęcie u sta w y od norm atyw nych ro zp o rz ą ­ dzeń. Przychodzi w końcu do tego w yniku, że różnice pom ię­

dzy w ład zą w y konaw czą a u staw o d aw czą się zacierają i p o ­ w staje chaos. Z daw ałoby się, że jego ostateczn y w niosek będzie taki, iż w ładza w yko n aw cza zaczyna górow ać nad u sta w o d aw ­ czą; tym czasem jest ten, że p arlam en tem rządzi chw iejna opinja publiczna, a w ład za w ykonaw cza jest igraszką w ręk a c h izby d eputo w any ch (Leroy mówi o Francji).

Praw o, zdaniem jego, nie p osiada już tej w ładzy, jaką mu przypisyw ano daw niej. Z a tra c a swój ogólny c h a ra k te r, stosuje się coraz częściej do poszczególnych grup, a w niek tó ry ch

przy-*) Jellinek: Ogólna nauka o państwie st. 478 i 479.

115 —

p a d k a ch n a w e t do pojedynczych osób; często z pow odu n a ­ cisku różnych czynników zaczyna n a b ie rać raczej c h a ra k te ru w sk azó w ek dla w ładz, aniżeli katego ryczny ch nakazów .

Do w niosków prak ty czn y ch L eroy nie dochodzi*). Je ż e li się zważy, że jest syndykalistą, nieuznającym p o trz e b y p ań stw a i p raw w znaczeniu norm przym usow ych, n ietrudn o jest zrozu mieć, do czego zdąża.

W yw ody tego pisarza, o p a rte na dość dużym m aterjale faktycznym , p rzed staw iają in te res z tego względu, że w skazują na tendencję nad aw ania w ładzy w ykonaw czej coraz w iększych p ra w przez norm ow anie n iek tó ry ch stosunków na p odstaw ie rozporządzeń.

L eroy zupełnie niesłusznie uw aża za obniżenie a u to ry te ­ tu p raw a ten fakt, że norm y jego są coraz mniej ogólne i znaj­

dują zastosow anie nie do w szystkich obyw ateli, lecz do n ie­

których . J a k już m iałem sposobność zaznaczyć, cała nasza cy­

w ilizacja idzie w k ieru n k u indyw idualizm u jedn ostek i grup.

Z drugiej strony, jak w nauce, im głębiej przenik am y pew n e ka- tegorje zjaw isk i szczegółow iej poznajem y ich przebieg, tem drobiazgow iej je ujmujem y; ta k sam o w dziedzinie polityczno - społecznej i kulturalnej, norm ow anej przez u s ta ­ wy, im lepiej poznajem y te zjaw iska i w yraźniej rozróżniam y w nich pew ne odręb n e grupy, tem drobiazgow iej p raw a dla nich uchw alam y. O koliczność ta jednak nie zm niejsza w ogóle znaczenia p raw a; przeciw nie, oznacza, że p rze n ik a głębiej do życia i że znajduje się z niem w w iększej zgodzie.

W k ry ty c e rozróżniania u staw y od norm reg lam en tu ją­

cych, w ydaw anych przez w ładzę w ykonaw czą, L ero y idzie zadaleko. P rzed ew szy stk iem zdaje się przeoczać fakt, że ow a reglam entacja, o ile p osiada sam odzielne znaczenie, o p a rta jest na pełnom ocnictw ach w ładzy ustaw odaw czej, a w ięc jest czynnikiem pochodnym ; o ile zaś p recyzuje ustaw y, m a c h a ra k ­ te r uzupełniający te u staw y uchw alone przez w ładzę u sta w o ­ daw czą. Pom ijając p rzy p ad k i w yjątkow e, w k tó ry ch w ładza w y ­ konaw cza otrzym uje n a pew ien czas pełnom ocnictw a nad zw y­

czajne, ow e rozp o rząd zen ia reglam en tacyjne albo precyzują

*) Leroy: ,,La Loi Paryż 1908. Rozumowania przytoczone są rozpro­

szone w całej książce. Najważniejsze ustąpy od str. 190 — 212 i rozdział ostatni str. 319 — 351.

r

w szczegółach u staw y ram ow e, albo ta k samo dopełniają, idąc zaw sze w k ieru n k u tendencji ustaw , z k tó rem i pozostają- w zw iązku.

N orm atyw ne reglam entujące rozpo rządzenia nie dotyczą sp ra w podstaw ow ych, k tó re b y stw a rz a ły całkow icie now e s to ­ sunki w tej, czy owej dziedzinie. Nie w idzę trud no ści w u trz y ­ m aniu starej teorji, odrzuconej później p rzez w ielu p ra w n i­

ków, m iędzy nimi i Esm eina, że w ład za u staw odaw cza m a p r a ­ wo pow ierzać w ykonaw czej precy zow anie i dopełnianie p e w ­ nych ustaw . G łów ny argum ent jej p rzeciw ników polega na tem, że p a rla m e n t albo inne ciało, k tó re m u k on sty tu cja pow ierzyła jakieś czynności, nie m oże p rzek azy w ać ich innem u czynnikow i, w tym p rzy p ad k u — . w ładzy w ykonaw czej. B yłoby istotnie ab d y kacją z p ra w p arlam entu , gdyby ten pozbaw iał się ich c a ł­

kow icie na rzecz innego ciała; tu p ow ierza tylk o w pewnych- p rzy p a d k a c h w yko nan ie d o datkow ej p rac y norm atyw nej in n e ­ m u czynnikow i. P a rla m en t Pozostaje przy tem w ład zą najw yż­

szą w p a ń stw ach z system em rząd ó w parlam en tarn y ch , co w ła ­ śnie zachodzi w e Francji. Skoro w tejże F ran cji n aró d jest su- w erenem , pom im o że b ezpośrednio nie w ykonyw a czynności ustaw odaw czych, lecz p rzez sw ych w ybrańców bezpośrednich (Izba D eputow anych) i pośredn ich (Senat), to dlaczego p a rla ­ m en t nie m oże w razie p o trz e b y przelew ać częściow o swych p ra w n a w ładzę w y k on aw czą?

Czy daw anie ta k rozległych pełnom ocnictw w ładzy w y ­ konaw czej jest pożądane, to stanow i już zagadnienie odm ienne.

P ełnom ocnictw a tak ie są n iew ątp liw ie anorm alne. W yjątkow o m ogą być po trzeb n e, ale czasam i byw ają w ym uszane nie w in ­ te re sie p ań stw a. W w y pad k ach k o n k retn y c h z d arza się rozm ai­

cie.

Że praw o tra c i swój a u to ry te t p rzez to, że b yw a często niew ykonyw ane, to jest faktem niew ątpliw ym , pożałow ania ' godnym i niebezpiecznym w sk u tkach . A le nie oznacza, żeby p raw o w ogóle traciło a u to ry te t i w agę — tylko, że ob ecnie w niek tó ry ch państw ach, p rzy pew nych okolicznościach, w yni­

kających z u k ład u sił, w ola czynników decydujących jest słaba i chw iejna. P ra w a w ięc nie tra c ą znaczenia dlatego, żeby m iały być zbędne albo b ezsk uteczn e, ale — że są niew ykonyw ane. Le- roy, jako syndykaliście negującem u praw o i państw o, chodziło»

- 116 —

o w ykazanie, że, jak m onarchja absolutystyczna się przeżyła, ia k samo i p ań stw o w spółczesne ze sw em praw em , podziałem w ładz i suw eren itetem .

Je ż e li H essen wr przytoczonym u stęp ie zan ad to zw ężał znaczenie w ładzy w ykonaw czej i sądow ej w stosunku do u s ta ­ w odaw czej, to Je liin e k skłonny jest niedoceniać przew agi w ła ­ dzy ustaw odaw czej nad pozostałem i. N iew ątpliw ie w ładza u staw o d aw cza góruje nad niem i de jurę i de facto, co stanow i jedną z głów nych cech p a ń stw a praw orządnego, ściślej m ów iąc

" z sYsl®m em rządó w p a rla m e n tarn y c h , chociaż tam te mają, jak słusznie zauw ażył Jeliin ek , tak ż e w olny z a k re s działania.

^ W ła d z a sądow a niew ątpliw ie w yodrębniać się pow inna od innych w ładz zarów no z teoretycznego, jak z prak ty czn eg o p u n k tu w idzenia: sądzenie jest czem ś rożnem n ietylk o od u s ta ­ naw iania praw , co nie w ym aga dalszych w yjaśnień, lecz tak że od ich w ykonyw ania.

Zupełnie słusznie mówi Esm ein: „N iedokładnem jest tw ierdzenie, jakoby in terw en cja sędziów przy rozstrzyganiu sporów , w ynikłych z zastosow ania praw a, b yła tylko okoliczno­

ścią przypadkow ą, to w arzy szącą w ykonaniu praw . N aw et gdy­

b y spór p o w sta ł dopiero po rozpoczęciu w ykonania, w yrok p rzecież zaw sze p o p rzed za to w ykonanie. Chodzi w ów czas o to, czy praw o pow inno m ieć zastosow anie, czy te ż nie powinno, czy w danie się w ładzy w ykonaw czej m a nastąpić, lub nie, i ła ­ tw o dostrzec, że tej ostatniej, jako stro n ie interesow anej, nie m ożna pow ierzyć rozstrzygnięcia sporu. Zw ażm y i to, że in te r­

w encja w ładzy sądow ej nie zaw sze i nie koniecznie dopuszcza istnienie spo ru i procesu. Zgodnie z zasadam i w olności now o­

czesnej interw encji sędziego w zyw a się nieraz, i to z k onieczno­

ści, n aw et gdy d an a osoba w cale nie p ro te stu je i nie kw estjo- nuje zastosow ania p rzep isu w danych w arunkach . T ak byw a zaw sze w z ak resie spraw iedliw ości karn ej: spółczesne p raw o publicznie nie pozw ala ani w razie schw ytania zb ro dn iarza n a gorącym uczynku, ani po jego p rzyznaniu się do winy, aby p rz e ­ pisaną k arę, jak k olw iek s ta łą i niezm ienną, w ym ierzano bez uprzedniej interw encji sądu. K at w ystępuje dopiero w tedy, gdy sądzia spełnił sw oje.“ *)

- H 7 - .

*) Esmein: Prawo konstytucyjne str. 392 i 393.

118

-To są w zględy teo rety czn e, przem aw iające za uznaniem w ładzy sądow ej za w ładzę od ręb n ą od w ykonaw czej. Co zaś do w zględów praktyczn y ch, to już M ontesquieu, jak widzieliśm y, w y k azał p o trz e b ę oddzielenia w ładzy sądow ej od innych, w imię w olności obyw ateli.

Z ew nętrznym i p rakty czn y m w yrazem tej d o ktryny jest niezależność w ładzy sądow ej od innych w ładz, po legająca na nieusuw alności sędziów w drodze adm inistracyjnej. J a k k o l­

w iek sędziow ie są najczęściej m ianow ani przez w ładzę w y k o ­ naw czą, jednakże, uzyskaw szy swoje stanow isko, są niezawiśli, bo dożyw otni. JecTyhie w razie popełnienia p rze stęp stw a mogą

”Hbyć usunięci w yrokiem sądu.

Zachodzi tera z pytanie, w jaki sposób mogą być ro zstrz y ­ gane konflikty m iędzy w ładzam i?

Z atargi pom iędzy w ład zą w ykonaw czą a u staw o d aw czą w p ań stw ach z system em rząd ów p a rla m e n tarn y c h z p u n k tu w idzenia p raw a znajdują łatw e rozw iązanie, gdyż rząd jest tam politycznie odpow iedzialny p rzed parlam entem , a w ięc w razie ko nflik tu z nim musi ustąpić, otrzym aw szy votum nieufności.

J e ż e li w ładza w ykonaw cza tem u się nie podda, opierając się na swej sile, w ów czas za ta rg ten z płaszczyzny p raw a przechodzi

J e ż e li w ładza w ykonaw cza tem u się nie podda, opierając się na swej sile, w ów czas za ta rg ten z płaszczyzny p raw a przechodzi