• Nie Znaleziono Wyników

Przekształcenie placówki – szansa na dobre usamodzielnienie

7. ROLA PLACÓWKI OPIEKUŃCZO – WYCHOWAWCZEJ W USAMODZIELNIANIU

7.4. Przekształcenie placówki – szansa na dobre usamodzielnienie

Myślą przewodnią w budowaniu Nowego Domu były idee Korczaka i jego wielki szacunek do indywi-dualności każdego dziecka.

Przekształcenia rozpoczęto po zdobyciu i rozwinięciu wiedzy oraz umiejętności związanych z pod-miotowym traktowaniem wychowanków. Wychowawcy wzięli udział w wielu szkoleniach i kursach. Wszyscy uczestniczyli w warsztatach prowadzonych przez p. Tomasza Polkowskiego z Towarzystwa

Nasz Dom. Ich głównym celem było rozwijanie umiejętności postrzeganie każdego dziecka indywi-dualnie oraz umiejętności używanie jak największej ilości wzmocnień, które miały powoli budować świadomość własnego ja.

Ze świadomością realizacji jednego z najpilniejszych zadań: dobrego, efektywnego usamodzielnie-nia wychowanków, rozpoczęliśmy przekształcanie domu dziecka w Zespół Placówek Opiekuńczo – Wychowawczych „Dobra Chata”.

Ważnym atutem w przekształcaniu i wprowadzaniu w nową rzeczywistość było to , że w 2000 r. pla-cówkę objęła nowa Dyrektor nie mająca nigdy wcześniej do czynienia z pracą w tego typu domu i posiadająca jednocześnie dużą wiedzę na temat problemów dzieci opuszczających domy dziecka. W bardzo krótkim czasie dobrała zespół specjalistów, z którymi mogła dokonać przekształceń. Kolejnym motorem napędowym do przeprowadzenia szybkich zmian była ogromna wiara w najmłod-szych wychowanków, którzy bardzo pragnęli zmian. Dzięki ogromnemu wsparciu przyjaciół, a jed-nocześnie sponsorów, proces przekształcania Domu Dziecka Nr 3 w Zespół Placówek Opiekuńczo – Wychowawczych „Dobra Chata” zakończył się 3 stycznia 2005 roku.

Przygotowując się do przekształcenia domu mieliśmy świadomość diametralnych zmian w podej-ściu do miejsca dzieci i wychowawców w przygotowaniu do samodzielnego życia. Byliśmy świadomi podejmowania nowych wyzwań związanych z pracą w zupełnie innych warunkach – w rodzinach autonomicznych.

Przed zasiedleniem mieszkań autonomicznych (nazwa stworzona dla placówki, mająca podkreślać zarówno autonomię każdego z wychowanków, jak i grupy ją zamieszkującej zwaną często rodziną autonomiczną lub rodzinką), Dyrektor próbowała stworzyć namiastkę „ciepła rodzinnego” w zastanych pomieszczeniach poprzez zmianę ich wyposażenia. Stąd też nawiązanie współpracy z holenderską fundacją, dzięki której otrzymaliśmy piękne meble i wyposażenie budujące namiastkę życia w rodzi-nie. Był to bardzo ważny okres, który powoli rozpoczął proces budowania poczucia przynależności i odpowiedzialności za dom. Szczególnie znaczący był on dla młodzieży, której nie dane było pozostać w przekształconym domu.

Projekt zmian organizacyjnych powstał w 2001 r. Celem przekształcenia było poszerzenie oferty usłu-gowej placówki oraz dostosowanie jej do realnych potrzeb dzieci. Spełniał swoim nowatorstwem standardy opisane w rozporządzeniu Ministra Pracy i Polityki Społecznej o placówkach opiekuńczo wychowawczych z 01. 09. 2000 roku. Zakładał on:

Î powstanie trzech mieszkań autonomicznych dla dzieci pozostających w całodobowej opiece, Î utworzenie mieszkania chronionego dla osób opuszczających placówki opiekuńczo

– wychowawcze,

Î utworzenie placówki wsparcia dziennego dla dzieci i ich rodzin z najbliższego środowiska. W listopadzie 2003 roku został zakończony I etap przekształcenia placówki. Uruchomiono dwa miesz-kania autonomiczne dla dwóch grup wychowawczych. Ważne było to, że dzieci były świadkami

i w pewnym sensie uczestnikami toczących się prac remontowych, co stwarzało atmosferę oczekiwania. W grudniu 2004 r. powstała kolejna, trzecia autonomia i został zakończony II etap zmian organizacyjnych. Zniknęła duża, jedyna w domu łaźnia, pralnia, stołówka, długie korytarze przypominające bursę. Zamiast tych odczłowieczonych, smutnych pomieszczeń pojawiły się mieszkania autonomiczne zaprojektowane przez architekta, wydzielone z większych przestrzeni, zapewniające większą intymność, dające szansę na budowanie poczucia przynależności do określonej społeczności. Stworzona w każdym z nich kuch-nia, w której każdy może sobie przygotować posiłek, łazienka, w której się pierze i suszy własne ubrakuch-nia, dały szansę poczucia się jak w domu, a nie wiecznej kolonii. Mniej zaludnione, jasne pokoje zachęcały dzieci do ich zapełniania swoimi pracami, zgromadzonymi przedmiotami, własnymi rzeczami, które dawały im poczucie prywatności, bezpieczeństwa i intymności.

W mieszkaniu autonomicznym dzieci zaczęły być odpowiedzialne za czystość nie tylko w swoich po-kojach, ale w całym mieszkaniu. Zniknęły panie sprzątające łazienki i korytarze. Z chwilą zamieszkania w mieszkaniu autonomicznym to dzieci odpowiadały za czystość i porządek. Rozpoczął się nowy i nie-znany etap gospodarowania finansami. Każde mieszkanie autonomiczne dostawało i dostaje co miesiąc swój budżet i przy wsparciu wychowawców musi dobrze nim dysponować.

Dzieci bardzo szybko przystosowały się do nowych warunków. Rozpoczął się proces wypracowywania nowego modelu pracy wychowawców. Mając świadomość trudu zmiany mentalności dorosłych, pracę z nowym zespołem specjalistów rozpoczęliśmy od przygotowania wychowawców do diametralnie innego podejście do wychowania dzieci w przekształconych placówkach.

Wspólnie z wychowawcami na spotkaniach dokształcaliśmy się wzajemnie. Bazę do dyskusji stanowiły nowe doświadczenia oraz trudności, które były na bieżąco omawiane. Należy wspomnieć, że nie wszy-scy wychowawcy potrafili odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do dziś staramy się z całym zespołem uczestniczyć w różnych formach dokształcania, ponieważ są one niezwykle pomocne w ciągłym do-skonaleniu umiejętności. Bardzo długim procesem w nowej strukturze było i jest praktyczne zasto-sowanie nowatorskiego podejścia w wychowaniu dzieci. Staramy się je wspierać, a nie wyręczać,

wspomagać, a nie zastępować.

Dzisiaj wychowawcy wspólnie z dziećmi funkcjonują według ustalonych przez mieszkańców zasad panujących w autonomii. Dzieci nie muszą dostosowywać się do wymagań każdego z osobna wycho-wawcy. Wszystkie zmiany reguł wymagają wypowiedzenia się wychowanków na ich temat. Jest to ko-lejny element składający się na usamodzielnianie. Wychowankowie uczą się życia zgodnie z zasadami, które sami ustalają, aby móc później w dorosłości planować swoje życie w rodzinie i środowiskach, w których dane będzie im funkcjonować.

Przed przekształceniem mieliśmy bardzo poważne problemy z kradzieżami, dewastacją budynku, bra-kiem dbałości o otoczenie. Wynikało to z braku utożsamiania się dzieci z domem. Wiele było przypad-ków nocnego moczenia się wśród dzieci.

Główne problemy, z jakimi borykaliśmy się w nieprzekształconej placówce praktycznie zniknęły po za-kończeniu przemian. Dzieci przerosły nasze oczekiwania. Wychowawcy natomiast rozpoczęli długą

i żmudną pracę nad bardzo trudnym i wymagającym odpowiedzialności procesem przygotowywania podopiecznych od pierwszego wejścia do naszego domu do usamodzielnienia z sukcesem. W przekształconym domu to dziecko stawało się w bardzo widoczny sposób podmiotem, a ciężka praca nad utrzymaniem kontaktów i więzi z rodziną powoli zaczęła przynosić wymierne efekty. Zaczęły one dostrzegać, że mimo wielu słabości ich rodziców są oni traktowani przez pracowników placówki z sza-cunkiem i zrozumieniem, jako partnerzy w procesie wychowania i przygotowania do samodzielności. Na tym polu zmiany szły również małymi krokami. Pierwsze spotkania z rodzicami pokazały nam jak bardzo zaburzone są więzi emocjonalne między rodzicami a ich dziećmi. Niektórzy rodzice, być może po raz pierwszy, powiedzieli, że wiedzą jak bardzo skrzywdzili swoje dzieci. Zauważyli, że stworzyli takie domy z jakich sami się wywodzą. Nie wiedzieli jak wygląda normalnie funkcjonująca rodzina. Spotkania uzmysłowiły ogromny chłód emocjonalny jaki panował w rodzinach. Większość rodziców w sposób bardzo nieśmiały komunikowała, że „dziwnie” się czuje, gdy w trakcie wspólnych zajęć z dzieć-mi dostrzegała chęć zbliżenia z nidzieć-mi. Nie rozudzieć-mieli tego.

Te pierwsze, nieporadne kroki dające początek konieczności spójnej pracy z dzieckiem i jego rodziną uświadomiły nam, jak bardzo dużo mamy do zrobienia w obszarze budowania prawidłowych, tak bar-dzo upragnionych przez dzieci, zdrowych relacji z rodzinami.

W chwilach wzburzenia i ostrej oceny rodziców dokonywanej przez dzieci, mówiliśmy, np. o ich ciężkiej chorobie i o tym, jak bardzo potrzebują wsparcia i pomocy. Zorganizowana w placówce grupa wsparcia dla rodziców okazała się dobrym pomysłem, wartym systematycznej pracy. Jej założenie – pomoc rodzicom w zdobywaniu umiejętności rodzicielskich, rozpoznawaniu i nazywaniu uczuć – było jedną z najważniej-szych ścieżek prowadzących do dobrego przygotowania ich dzieci do budowania podstaw swoich rodzin. Pierwsze spotkania uświadomiły nam również, jak ważne będzie rozpoczęcie pracy indywidualnej z rodzicami naszych dzieci. Udzielanie wsparcia i kierowanie do specjalistów, którzy będą w stanie im pomóc.