• Nie Znaleziono Wyników

Przezroczyste przedmioty, czyli świat z perspektywy zaświatów

Andrey Kotin

8.3. Przezroczyste przedmioty, czyli świat z perspektywy zaświatów

Nie przypadkiem więc protagonista Przezroczystych przedmiotów, przedostatniej ukończonej powieści Nabokova, nazywa się Hugo Person.

Jedyna w swoim rodzaju narracja owej krótkiej, zabawnej, a zarazem smutnej historii, ujawnia się już na pierwszej stronie:

Oto właściwa persona. Hej tam, persono! Nie słyszy. […] O co chodzi, nie szarp mnie za rękaw. Ja mu się wcale nie narzucam. Och, dobrze już, dobrze.

[…] Gdy my koncentrujemy się na dowolnym obiekcie materialnym […], sam akt skupienia uwagi może nas doprowadzić do mimowolnego zapada-nia się w historię tegoż obiektu. Nowicjusze muszą się nauczyć ślizgać po powierzchni materii, jeżeli chcą, aby materia trwała dokładnie na poziomie chwili obecnej. Ech, rzeczy przezroczyste, przez które prześwituje przeszłość!

[Nabokov 2011: 7].

Wielogłosową narrację sugeruje zarówno zaznaczona forma „my”, jak i zwracanie się do innych nienazwanych świadków procesu opowiadania.

Nadzwyczajne zdolności zagadkowych postaci polegają zaś na umiejętności rekonstrukcji przeszłości poprzez długie, uważne skupianie się na wybranym obiekcie materialnym – tytułowych przezroczystych przedmiotach. Przywra-canie przeszłości jest ściśle powiązane z baczną obserwacją teraźniejszości oraz wybranych ludzi, których losy są konsekwentnie śledzone. W przypadku przedstawionej historii anonimowi narratorzy postanawiają skupić swoją uwagę na personie Hugona Persona, młodego mężczyzny, który po raz czwarty w swoim życiu odwiedza urokliwe miasteczko w szwajcarskich górach, gdzie kiedyś stracił ojca oraz spotkał swoją przyszłą żonę Armandę. Jednakże miesiąc po trzecich odwiedzinach szwajcarskiego uzdrowiska dochodzi do kolejnej tragedii: pewnej nocy Hugo nieświadomie zabija swoją żoną, gdyż śni mu się koszmar, w którym dom ogarnia pożar, Armanda zaś, spaniko-wana, chce wyskoczyć z okna, przed czym Hugo próbuje ją powstrzymać,

106 Andrey Kotin

łapiąc za szyję i ciągnąc do siebie. Obudziwszy się, widzi z przerażeniem, iż małżonka leży obok niego na podłodze, uduszona. Znów przyjeżdżając do Szwajcarii po odbyciu kary w więzieniu oraz psychoterapii, dzięki której ową karę skrócono, Hugo postanawia odwiedzić wszystkie feralne punkty miasteczka, prosi nawet, aby przydzielono mu ten sam pokój, gdzie niegdyś zatrzymał się z ojcem. Ostatecznie ginie w rezultacie pożaru w owym hotelu.

Główny biograf Nabokova Brian Boyd słusznie zauważa, że „zaklęty krąg «świadomości śmiertelnej» stanowi «constans myśli filozoficznej»”

[Boyd 2006: 142] pisarza. W Przezroczystych przedmiotach śmierć czai się na każdym kroku. Niemalże wszystkie wspomniane w tekście postacie w momencie powstawania książki albo już nie żyją, albo – jak Hugo – niedługo opuszczą ten świat. Łączna liczba zmarłych (zakładając, że nie pomyliłem się przy podliczeniu) to dziewiętnaście osób. Do pokaźnego grona niebosz-czyków należą między innymi rodzice protagonisty, jego żona Armanda, jej rodzice, pisarz R. oraz całe mnóstwo postaci wysoce marginalnych, o których śmierci wspomina się mimochodem, w nawiasie, lecz wystarczająco syste-matycznie, by nie wolno było uznać tego za przypadek. Nie wolno, ponieważ to właśnie one, dusze umarłych, czujnie nadzorują świat żyjących, w tym przypadku koleje losu Hugona. Jak mówią same o sobie: „[…] zmarli świetnie się integrują – przynajmniej to jedno można o nich powiedzieć na pewno.”

[Nabokov 2011: 112]. Mamy więc do czynienia z nieco implikowaną, przy dokładniejszym spojrzeniu jednak łatwo rozpoznawalną narracją pozagro-bową. Dusze owe nie dysponują, skądinąd, nieograniczonym wpływem na życie obserwowanych przez nie osób. Ściśle rzecz biorąc, nie dysponują żad-nym bezpośrednim wpływem, choć w pewnych sytuacjach mogą delikatnie coś insynuować lub przepowiadać. Zresztą, dopuśćmy zmarłych do głosu:

Bezpośrednia ingerencja w życie osoby nie wchodzi w zakres naszych działań, lecz z drugiej […] strony, los nie jest też łańcuchem z góry ustalonych ogniw:

zgoda – pewne „przyszłe” zdarzenia bywają bardziej prawdopodobne od innych, ale wszystkie są chimeryczne, a ciągi przyczynowo-skutkowe układają się zawsze ze strzałów w ciemno […] [Nabokov 2011: 111].

Zatem dusza człowieka po opuszczeniu ciała nadal podlega szeregowi ograniczeń, chociaż niepozbawiona jest także niektórych luksusów, niedo-stępnych dla osób uwięzionych w świecie materii. Niemniej istotne jest to, że duchy wciąż mówią o przezroczystych przedmiotach, nigdy zaś – o przezroczy-stych duszach (w Zaproszeniu na egzekucję [Nabokov 2014] – przedostatniej rosyjskojęzycznej powieści Nabokova – nieprzejrzystość duszy stanowi wręcz podstawową cechę persony). Potrafią przejrzeć historię powstania ołówka aż do pradawnych losów drzewa, z którego został wyrzeźbiony, ale nie umieją

107 Przezroczyste ciała, nieprzejrzyste dusze – światy i zaświaty…

czytać w myślach ani przewidzieć (w sposób nadprzyrodzony) czynów tej lub innej jednostki. Cóż natomiast z żyjącymi? Czy mogą w jakikolwiek sposób odczuwać obecność swoich krewnych lub znajomych przebywających po drugiej stronie? Z nielicznymi wyjątkami przypadkowych wybrańców typu Faltera, większość Nabokovowskich postaci jest – niestety albo i na szczęście – pozbawiona takiej możliwości. Jak zauważa Henri Bergson: „Jest zresztą zupełnie możliwe, że jeśli wola jest zdolna do wytwarzania energii, to ilość tej energii jest zbyt nikła, by mogła w sposób wyczuwalny poruszać nasze narzędzia pomiaru: może jednak mieć ogromne skutki, jak iskra, która wysadza w powietrze skład prochu” [Bergson 1963: 141]. Dlatego też zdarzają się czasem chwilowe, niejasne przebłyski, kiedy osoba (czy raczej persona) zdaje się na moment nawiązać kontakt z innym, zaświatowym planem, acz-kolwiek zazwyczaj te momenty ignoruje. W bardzo klarowny i trafny sposób wypowiada się na ten temat Małgorzata Sacha-Piekło w książce Zaświaty i krainy mistyczne:

Zaświaty nie istnieją całkowicie „poza” światem codzienności. Niewielkie zmiany w świadomości mogą spowodować otworzenie się dotychczas ukry-tych wymiarów doświadczenia i wejście w dziedziny zaświatów lub kontakt z ich emisariuszami: duchami, duszami zmarłych lub pozornie „normalnymi”

istotami, takimi jak ludzie czy zwierzęta, pod których postaciami mogą kryć się inne byty [Sacha-Piekło 1999: 10].

Tacy „emisariusze” pojawiają się prawie w każdej powieści Nabokova, co udowadnia w swoich nieskazitelnych interpretacjach zaświatowych aspektów Nabokovowskiej prozy znakomity literaturoznawca i tłumacz Giennadij Barabtarło [Барабтарло 2011]. Kluczowym pozostaje zaś pytanie o możliwość obustronnego kontaktu pomiędzy wspomnianym emisariuszem a zwykłym śmiertelnikiem. Podobnie, jak Sinieusow zlekceważył kluczową wypowiedź Faltera, tak samo Hugo nie zwraca należytej uwagi na ulotny rozbłysk transcendentalnej intuicji:

Person poczuł, że coś, lub ktoś, radzi mu bezzwłocznie wyjechać […] Nie usłu-chał cienia i w gruncie rzeczy może postąpił słusznie. Zdawało nam się, że jest w nim jeszcze na parę lat zwierzęcej rozkoszy, gotowi byliśmy wtrącić mu tę dziewczynę do łóżka – ale to w końcu on miał zadecydować, mógł sobie nawet umrzeć, gdyby chciał [Nabokov 2011: 119].

Zatem dusze obserwujące Persona są w gruncie rzeczy pozytywnie do niego nastawione, choć znowuż nie na tyle, by rozpaczać nad jego osobistym nieodwracalnym wyborem. Wiedzą wszak, iż życie bynajmniej nie kończy się wraz ze śmiercią. Przy czym za życia niektórzy z nich byli wielce sceptycznie nastawieni do opcji życia pośmiertnego. Osobę co najmniej jednego z

obser-108 Andrey Kotin

wujących Hugona narratorów możemy bowiem ustalić z dużą pewnością.

Jest to tajemniczy pisarz R., który w swoim ostatnim liście do wydawcy, sporządzonym już w szpitalu, w obliczu zbliżającej się śmierci wyznaje:

Drogi Philu!

List ten jest, bez wątpienia, ostatnim, jaki do Ciebie piszę. Opuszczam Cię.

Opuszczam Cię dla innego, jeszcze większego, Wydawcy. Tam cherubini zrobią mi korektę albo diabli nadadzą błędów drukarskich – w zależności od tego, do którego działu przypisana zostanie moja dusza. […] Im bardziej się kurczę, tym bardziej się rozrastam. Jest to zjawisko, podejrzewam, niezwykłe. Całkowite odrzucenie wszystkich religii, jakie wyśnił rodzaj ludzki, i całkowity spokój wobec całkowitej śmierci! Gdybym zdołał wyjaśnić tę triadę całkowitości w jednej wielkiej księdze, księga ta stałaby się, nie wątpię, nową biblią, a jej autor – założycielem nowej wiary [Nabokov 2011: 112–113].

Manifest umierającego pisarza można zatem równie dobrze uznać za parodię przedśmiertnych objawień, jak i zakamuflowaną deklarację odmien-nej duchowości.