• Nie Znaleziono Wyników

Przygotowana przez Kamila Kuskowskiego i Jarosława Lubiaka wystawa „Maszyny Pożądające” inauguruje działalność nowej

W dokumencie Format : pismo artystyczne, 2009, nr 56 (Stron 114-118)

przestrzeni wystawienniczej w Łodzi, Zony Sztuki Aktualnej.

Anna Nawrot

Na pierwszym planie: instalacja Andrzeja Wasilewskiego M O T Y W Y

113

MIĘDZY PORZĄDKIEM A OBSESJĄ, CZYLI O POŻĄDANIU

wiatru, jednak pozbawiona jest ich wdzięku. Ma-szynki budzą niepokój wydając donośny warkot, gdy ktoś się do nich zbliży. Artystka umieszcza-jąc je w galerii, zdaje się upominać o ich prawo do uczestnictwa w dziedzinie sztuki przekraczają-cej funkcjonalność. Jej aranżacja objawia majestat zaklęty w ich niezawinionym ubóstwie.

Transfuzja Andrzeja Wasilewskiego to

insta-lacja składająca się z niewielkiego ekranu podłą-czonego do kroplówki, pompującej do niego błę-kitną ciecz. Towarzyszy temu wyświetlacz po-kazujący krew płynącą przez naczynie krwiono-śne. Na ekranie pojawiają się poszarpane krót-kie fragmenty teledysków, programów informa-cyjnych, reportaży z miejsc kataklizmów, na-wet filmów pornograficznych. Kroplówka określa ekran jako organizm, którego homeostaza zosta-ła zachwiana. Migające niespokojnie obrazy przy-wodzą na myśl rozregulowany odczyt EKG, EEG, tętna. Sama kroplówka jednak wydaje się tak-że popsuta, bezładnie unosi się i opada.

Absurdal-ność tego zestawienia zwraca uwagę na dehuma-nizację współczesnej ikonosfery. W stronę niepo-kojącego odczłowieczenia kieruje też uwagę wi-dza Aleksandra Ska swoją pracą type. Odkurza-czowi, którego rury tworzą zamknięty obieg, to-warzyszą eksponowane na ścianie wymien-ne worki na kurz, których otwory wlotowe wy-modelowane są na kształt warg sromowych. Wy-mowne nie-działanie tej maszyny i jej wewnętrz-na izolacja daje obraz wyobcowania i inercji, wła-ściwej uprzedmiotowionej, traktowanej jak to-war seksualności.

Pesymistyczny obraz implikowany przez wy-stawę przełamuje praca Miasto Masa Maszyna Piotra Jędrzejewskiego – urządzenie złożone z trzech mechanizmów uruchamiających się ko-lejno, z których każdy wprawia w ruch następny i zastyga. Ta sztafeta zostaje uruchomiona przez fotokomórkę reagującą na pojawienie się widza. Jeśli jednak zapatrzony odbiorca zastygnie na dłużej w bezruchu, mechanizm

znieruchomie-je także. Dopiero wtedy, gdy fotokomórka zare-jestruje ruch, maszyna wznowi pracę. Ma miejsce swoista interakcja maszyny i widza. W tej pracy widać, że mechanizmy nie są samowładne i wy-obcowane, lecz uzależnione od ludzkiej aktyw-ności. Tu wyraźne rysuje się analogia do koncep-cji Deleuze’a-Guattariego, gdzie działanie ma-szyn będących narzędziami ludzkiego pożądania nie jest chaotyczne, destrukcyjne i skazane na in-ercję, lecz kreatywne. Praca otwiera drogę do ro-zumienia sił działających w ludzkiej psychice jako kreatywnych, mających realną moc sprawczą.

Prace składające się na wystawę przeno-szą postulat funkcjonalności w projektowaniu z poziomu wzornictwa na poziom egzystencjal-ny. Mechanizmy psychiczne i społeczne przed-stawione w mikrokosmosie tych prac, z którymi stykamy się na co dzień zostają tu zdemaskowa-ne jako dysfunkcyjzdemaskowa-ne. Obcowanie z nimi sprawia jednak, że tęsknota za bardziej funkcjonalnym porządkiem wprawia w ruch pożądania widza.•

M O T Y W Y

Ekspozycja, od lewej: obiekt Kamila Stańczaka, Piotra Jędrzejewskiego i Wojciecha Hofmanna

↙ Konrad Smoleński, obiekt

114

WANNA MARATA

Swobodne skojarzenia są jedną z cech zasadniczych sztuki kolażu, która ma również wiele wspólnego z surrealizmem. Pochodzi bowiem z tamtego okre-su. Te czasem zaskakujące skojarzenia i przenośnie, mają również wiele wspólnego z poezją. Niekiedy wybitni poeci uprawiają także sztukę kolażu. Bar-dzo bliskie tej sztuce są też haiku – krótkie wiersze, zaskakujące dowcipem i, jeśli naprawdę dobre, bły-skotliwością przenośni oraz inwencji językowej. Po-chodzą z Japonii.

Cóż prostszego, wydawałoby się, wziąć no-życzki, jakieś stare gazety, kolorowe czasopisma, zdjęcia, pocztówki czy reklamy, których pełno wokół nas i powycinać ich fragmenty, a następnie ponaklejać na przygotowane tło lub zwykłą kartkę papieru, poszukując przy tym zaskakujących zesta-wień, czy nastrojów? Spróbujcie.

Inspiracją może być wszystko. Muzyka i tek-sty Pink Floydów stanowiły dla Grzegorza Bedna-rza punkt wyjścia do stworzenia ponad stu kolaży.

Postanowiłem zrobić jednorodną graficznie kolek-cję oddającą klimaty, w jakie się wpada, słuchając muzyki Pink Floydów – mówi autor.

Było to kolejne zadanie w szkole mail artu, którą artysta prowadzi od dziesięciu lat w Pra-cowni Plastycznej „Reja 17” we Wrocławiu. Bio-rą w niej udział uczniowie pracowni, którzy wraz ze swoim nauczycielem otrzymują każdego roku inny temat na wakacje. Temat ustalony oczywi-ście przez Mistrza. Wśród poprzednich tematów Mail–Art–School były: „Ty”, „Lustro”, „Widzę”, „O…”, „Tędy”, „Puola”, „Ptaszki w mojej głowie”, „Dzień dobry, Meksyk”. Po raz pierwszy, dziesięć lat temu, temat nie został zwerbalizowany. Były nim interpretacje utworów Pink Floydów. Prace uczniów zostały wtedy wysłane do stacji telewi-zyjnej mtv. W tym roku, po dziesięciu latach, te-mat na wakacje brzmiał: Pink Floyd.

W czasie dwumiesięcznych wakacji trzeba znaleźć chwilę czasu i namalować lub narysować pracę na zadany temat oraz napisać list i wysłać na adres pracowni. Uczniowie wysyłają swoje prace do Mistrza, a on wysyła swoje do nich. On

jeden musi wykonać wiele prac i napisać wiele li-stów, bo wielu jest uczniów. Liczy się tu nie tylko sam rysunek i tekst, ale także opakowanie listu, a więc koperta, znaczki pocztowe, grafika tekstu. Wszystko kończy się wystawą prac uczniów i Mi-strza po wakacjach. Sztuka poczty pełni tu jesz-cze jedną funkcję integracyjną w procesie edu-kacji plastycznej młodzieży. Uczniowie studiują w pracowni malarstwo i rysunek, ale też w wy-niku takich działań tworzą bliską sobie grupę ko-legów, a czasem przyjaciół. Nie mówiąc o szcze-gólnej płaszczyźnie kontaktu: uczeń – nauczyciel, piszący do siebie listy. Nie są to tylko zdawkowe pozdrowienia z wakacji. Jak mówi Grzegorz Bed-narz, jest to „dialog artystyczny”.

Ponieważ autor jest od początku zafascynowany muzyką elektroniczną i muzyką Pink Floydów, zna-leźli się oni w szkole mail artu po raz drugi. Jak waż-na była i jest ich twórczość w życiu autora, świadczą o tym jego własne słowa: Postanowiłem zamknąć

owe 10 lat specjalną artystyczną klamrą dla Pink Floyd. Była to dla mnie podróż sentymentalna pra-wie równoległa do ich przeżyć. Czułem, jak byśmy pracowali w ogrodach sztuk pod tym samym pło-tem. Ja jako plastyk, oni jako muzycy, chociaż i to dałoby się wymieszać. Przecież robili politechni-kę, architekturę, a Syd Barrett był uzdolniony pla-stycznie.

Mnie osobiście towarzyszyła ich twórczość w różnych przedsięwzięciach plastycznych. Nie na siłę, bardzo naturalnie uzupełniali potrzeb-ne mi spektrum dla moich projekcji. Czy to były prace plastyczne, czy dawniej pokazy przeźroczy, czy przyjemność odkrywania kolejnych okładek cover artu, latania po sklepach i dotykania pach-nących zachodem płyt, u nas wtedy niedostęp-nych. Dźwięki ich muzyki nakładały się czasem na wydarzenia zwykłe w moim życiu i te stawa-ły się niezwykłe, inne, kultowe, wręcz mityczne.

Prace artysty wykonane zostały na jednakowej wielkości formatach A-4 komponowanych w po-ziomie i w pionie. Wszystkie one mają czarne tło, podkreślające kolorystykę pozostałych elementów

kolażu. Zestawienia części pochodzących z zupeł-nie różnych źródeł przynoszą wielokrotzupeł-nie radość, gdy, jak się okazuje, takie fragmenty rzeczywi-stości dokładnie pasują do siebie, tworząc nowe, często zaskakujące i pełne napięcia obrazy. Waż-na jest przy tym dyscypliWaż-na, której przestrzega au-tor. Dzięki temu prace są klarowne i konsekwent-nie komponowane. Wiele z tych kolaży może stać się plakatami lub okładkami książek.

Dekoracyjność czerni zostaje złamana wpi-sanymi na niej ręcznie przez autora oryginalnymi tekstami utworów Pink Floydów. Biorą one udział w kompozycji poszczególnych prac. Niekoniecz-nie jednak swoją treścią nawiązują do tworzonego obrazu. Są tu teksty Rogera Watersa: A Saucerfull

of Secrets (1968), Meddle (1971), More, The Body

(1968); Davida Gilmoura: A Momentary Lapse of

Reason (1987); Syda Barretta: The Piper at the Ga-tes of Dawn (1967) i oczywiście teksty z Atom Heart Mother (1970), Dark Side of the Moon (1973) i The Wall (1979).

Pink Floyd: czterech architektów, którzy stwo-rzyli nieprzemijające i rewolucjonizujące muzykę rockową utwory. Ich kompozycje pełne są zasko-czeń, ostrych zakrętów, wstrząsów, ale także pięk-nej harmonii, symfoniczpięk-nej klasyczności i nadre-alizmu.

Pewnego wieczoru autor wystawy znalazł się w kinie. Bohater filmu właśnie wszedł do wąskiej, dosyć obskurnej łazienki w swoim mieszkaniu. Wszedł tu, by się wykąpać w wannie. Kiedy się w niej znalazł, autor ujrzał scenę, którą umie-ścił w jednym ze swoich kolaży. Było to dla niego poruszające zaskoczenie. Wycinając różne sceny, elementy, postacie, nie zwracał uwagi na ich po-chodzenie. Liczyła się tylko ich wartość plastycz-na oraz możliwość zastosowania, w którejś z prac. I oczywiście inspiracja. Scena pochodziła z filmu wybitnego polskiego reżysera, pracującego za gra-nicą, który powrócił do kina po kilkunastu latach przerwy. Kojarzy się ona ze słynnym obrazem Davi-da. Film spotkał się w 2008 roku z dużym uznaniem na świecie. •

Wanna Marata

Janusz A. Lewicki

Nóż przecinający kobiece ciało. Nóż i kobieta.

Karolina Corday przebijająca nożem serce Marata

leżącego w wannie. Słynny obraz Davida.

I muzyka: fortepian, kontrabas. Jest jeszcze

perkusja, są gitary i teksty piosenek.

Grzegorz Bednarz, z cyklu „Pink Floyd”, 2008, kolaż M O T Y W Y

115

WANNA MARATA

Grzegorz Bednarz, z cyklu „Pink Floyd”, 2008, kolaż Natalia Nguyen, Mail-Art-School Temat na Wakacje PINK FLOYD

M O T Y W Y

Marek Rybicki, Mail-Art School Temat na Wakacje PINK FLOYD Grzegorz Bednarz, z cyklu „Pink Floyd”, 2008, kolaż

116

13. ART FORUM BERLIN

I N F O R M A C J E

W

roku 2000 Sabrina Van der Ley zo-stała szefową targów, reformu-jąc ich oblicze. Van der Ley pragnę-ła za pomocą „Art Forum” uwypu-klić kosmo polityczny charakter stolicy Niemiec. Zaznaczyć, że w Berlinie wielu artystów z całego świata rozpoczyna swoją karierę. Podkreślić przy-chylność miasta dla kuratorów, krytyków, hi-storyków sztuki otrzymujących właśnie tu moż-liwości koncypowania najnowszych, najbardziej ekstrawaganckich wystaw. Tak więc „Art Forum Berlin” skupiło się zarówno na handlu sztuką, jak i na propagandowym demonstrowaniu twórczych poszukiwań. Idei tej schlebiała, trwająca równole-gle do „Art Forum”, „Berlińska Jesień Artystycz-na” oraz zainicjowane po roku 2003 mniejsze al-ternatywne targi, jak: „Previeu”, „Berliner Liste”, „Berliner Kunstsalon”, „bridgeArtFair”, „Neuko-eln Art Fair”.

Niestety lansowanie wizerunku prężności ar-tystycznej miasta nie przyniosło finansowego sukcesu. Uchodzące za najbardziej prestiżowe targi sztuki w Niemczech „Art Forum Berlin” nie wytrzymały pod względem handlowym, kon-kurencji z targami sztuki w Londynie, Szwajcarii i Paryżu. Efektem czego Sabrina Van der Ley, za-kończyła w roku 2008 swą 8-letnią kadencję.

Od roku 2009 kierownictwo „Art Forum Ber-lin” przejmą: Eva-Maria Haeusler i Peter Vetsch. Oczekiwana jest też nowa koncepcja targów. Już dziś wiadomo, że paralelnie do „Art Forum” w starym budynku pocztowym (Postfuhramt) na Oranienburgerstr. róg Tucholskistr. trwać będzie

pokaz berlińskich galerii „Art Berlin Contempora-ry”. Pomysł ten świadczy o pojednaniu i przyszłej współpracy konkurencyjnych i skłóconych do tej pory stronnictw.

W 2008 roku 13. edycję „Art Forum Ber-lin” odwiedziło 44.000 widzów. Wielu wystaw-ców przybyło do Berlina bezpośrednio z londyń-skiego „Frieze Art Fair” i parylondyń-skiego „fiac”. Chęć uczestnictwa w „Art Forum Berlin” zgłosiło po-nad 400 galerii, wybrano tylko 136 galerii z 26 krajów. W tym 70 galerii zagranicznych, 60 galerii niemieckich, 31 galerii wystawiało po raz pierw-szy. Polskę reprezentowały 3 galerie: „Le Guern”, „Zak-Branicka”, „Zderzak”. Ciekawa ekspozycja stoiska krakowskiej galerii „Zderzak” oscylowa-ła wyłącznie wokół malarstwa. Wystawiono prace: Piotra Kurki, Kasi Majak, Jarosława Modzelew-skiego, Radka Szlaga, Moniki Szwed i Toma Ver-nimmena. Największym zainteresowaniem cie-szyły się delikatne obrazy Moniki Szwed. Prace

poznańskiej artystki wzbogacają dziś zbiory wie-lu międzynarodowych kolekcji na całym świecie. „Zderzak” proponował je, o ile pamiętam, za cenę 4.000 Euro. Mnie natomiast bardzo przypadła do gustu wystawiona przez galerię „Zak-Branicka” praca Jarosława Ficińskiego As You Wish. Eks-perymentujący z optyką twórca świadomie po-łożył nacisk na percepcję. Jego wibrujące krę-gi łatwo wpadały przechodniom w oko. Małe for-maty Ficińskiego (30 x 40 cm) można było na-być za 3000 Euro. A duży format (636 x 230cm) za 17.000 Euro. Galeria „Zak-Branicka” nazwa-ła swą targową prezentację: „Czy ornamentyka jest przestępstwem?”. Ten przewrotny tytuł na-wiązywał do wiszącej centralnie fotografii The

Splendour of Myself V, autorstwa Zofii Kulik.

Ele-menty ornaEle-mentyki tworzyły zestawione ze sobą małe zdjęcia ze Zbigniewem Liberą w roli głów-nej. Piękny obraz Zofii Kulik, znanej międzynaro-dowej publiczności z Documenta 12,

podchwy-Alexandra Hołownia

13. ART FORUM

BERLIN

„Art Forum Berlin”powstało

W dokumencie Format : pismo artystyczne, 2009, nr 56 (Stron 114-118)