• Nie Znaleziono Wyników

przypadek Jana Pawła Woronicza i Adama Mickiewicza

Tradycyjne myślenie o procesie historycznoliterackim każe nam patrzeć na literaturę przez pryzmat następowania po sobie poszczególnych epok, a poeci niepasujący do danego prądu określani są mianem bądź epigonów, bądź pre-kursorów. Te dwa słowa wytrychy wydają się niezbędne, by ocalić przez lata mi-sternie wznoszoną konstrukcję, jaką jest periodyzacja literatury, celnie nazwana przez Jerzego Ziomka „skrótem skrótu i  uproszczeniem uproszczenia”1. Oczy-wiście próba ujęcia literatury w pewne ramy pozwala nam na – powierzchowne, co prawda, ale lepiej takie niż żadne – usystematyzowanie zjawisk i korzystanie z pojęć umożliwiających poruszanie się po owej literackiej terra incognita. Po-dział na epoki, swoim zasięgiem obejmujący historię w ogóle, stanowi – zdaniem Barbary Skargi – próbę zrozumienia dziejów, a tym samym jest działaniem ma-jącym na celu przeniknięcie, choćby częściowe tylko, przyszłości, która budzi lęk i niepokój2. Jak podkreśla uczona, stosunki między poszczególnymi epokami są niejednoznaczne, co nastręcza wielu problemów przy każdej refleksji dotyczącej trwałości czy zmienności danych tendencji:

Trudno jest dojść do konstruktywnych wniosków, choćby z tego względu, że wcale nie jesteśmy pewni, czy dostrzegane zmiany pojawiły się nagle, niby deus ex machina, czy przeciwnie, zostały przygotowane szeregiem drobnych posunięć, modyfikacji, a więc częściowymi reinterpretacjami tez, odrzuce-niem wątpliwych, wprowadzeodrzuce-niem dodatkowych, nieco innych itd.3.

W przypadku przełomu XVIII i XIX wieku należy, wbrew temu, co się po-wszechnie sądzi, ukazać właśnie owo „przygotowywanie” do nadejścia roman-

1 J. Ziomek: Epoki i formacje w dziejach literatury polskiej. „Pamiętnik Literacki” 1986, z. 4, s. 54.

2 B. Skarga: Granice historyczności. Warszawa 1989, s. 5.

3 Ibidem, s. 53.

tyzmu „drobnymi posunięciami”, co bynajmniej nie ma na celu obniżenia rangi tej epoki, a jedynie głębsze zrozumienie obecnych w  niej zjawisk. Dlatego też trudno się zgodzić ze znakomitym przecież badaczem literatury schyłku XVIII wieku Piotrem Żbikowskim, który wyznacza sztywne granice między wspomi-nanymi tu epokami, nie uwzględniając często, że wiele elementów wskazanych przez niego jako przejaw oryginalności i nowatorstwa romantyków (czy pisarzy doby porozbiorowej, określanych mianem prekursorów lub preromantyków), ma swoją proweniencję w literaturze staropolskiej i oświecenia. We współczesnej hi-storiografii coraz częściej akcentuje się zresztą pluralistyczny charakter ewolucji literackiej, by wspomnieć chociaż cenne studium Marka Stanisza, podkreślają-cego długie trwanie tendencji klasycystycznych w XIX wieku4.

Mimo tego typ myślenia prezentowany przez Żbikowskiego nadal jest bar-dzo głęboko zakorzeniony w powszechnej świadomości (o czym wspomina też Stanisz5), stąd zasadne wydaje się podjęcie próby przeformułowania refleksji uczonego. Za przykład niech posłuży następująca obserwacja: „Poezja staje się teraz przede wszystkim ekspresją, wyrazem osobistych oraz zbiorowych uczuć, doznań i przeżyć […]”6. Przytoczony fragment otwiera wiele kwestii i zagadnień.

Czy Treny Jana Kochanowskiego, Abrys ostatniego żalu… utrapionego ojca po Jerzym, kochanym synu Wacława Potockiego lub – zadość czyniąc kategorii zbio-rowości – Psalmodia polska Wespazjana Kochowskiego nie stanowią ekspresji podmiotu twórczego? Odmienna niż w romantyzmie koncepcja bycia w tekście nie uprawnia do lekceważenia i  pomijania zagadnienia podmiotowości w lite-raturze epok dawnych, co przez Żbikowskiego zostało zepchnięte na margines.

Pisząc o nowatorstwie Elegii więziennych Kołłątaja, badacz literatury nie tylko deprecjonuje dorobek wcześniejszych twórców, ale też wykazuje całkowity brak zrozumienia dla innych sposobów manifestowania „ja” w literaturze:

odrzuca więc Kołłątaj usilnie zalecaną przez ówczesną zasadę decorum misty-fikację literacką wobec czytelnika, czyli jak gdyby rodzaj umownej maskarady poetyckiej, dając wielokrotnie do zrozumienia, że podmiot liryczny jego wier-szy i ich osobowy autor stanowią jedność7.

4 M. Stanisz: „Klasyczność” i klasycy w literaturze polskiej XIX wieku. Przegląd stanowisk badawczych. W: Klasycyzm. Estetyka – doktryna literacka – antropologia. Red. K. Meller. War-szawa 2009, s. 261–280.

5 Ibidem, s. 269. Pluralistyczne ujęcie epoki, w kontekście zjawisk dotyczących literatury ro-mantycznej, postuluje też B. Dopart: Romantyzm polski: pluralizm prądów i synkretyzm dzieła.

Kraków 1999, s. 6: „Spluralizowany i sfragmentaryzowany świat kultury, uniwersum reprezenta-cji symbolicznych doby romantyzmu wpływa, rzecz jasna, na kształt i sens dzieła; i na odwrót, dzieło, wiernie odwzorowując pęknięcia i zrosty kultury, która je wydała, stanowi obraz i wyraz samoświadomości kultury spluralizowanej”.

6 P. Żbikowski: „…bolem śmiertelnym ściśnione mam serce…”. Rozpacz oświeconych u źródeł romantycznego przełomu w poezji polskiej w latach 1793–1805. Wrocław 1998, s. 310.

7 Ibidem, s. 305.

W poszukiwaniu korzeni… 71 Niezbędna tu wydaje się refleksja Henriego Peyre’a, według którego klasycz-na idea bezosobowości, uniwersalizmu ma swoje korzenie w poczuciu dobrego tonu i skromności, powstrzymującej autora przed wystawianiem „ja” na widok publiczny8. Oczywiście z ogromną ostrożnością należy komentować polską po-ezję poprzez obserwacje odnoszące się do literatury francuskiej, niemniej jednak uwaga ta pozwala nam, co wcześniej sugerowałam, traktować uniwersalizm jako sposób manifestowania się podmiotu w tekście poprzez gest wycofania, co nie jest równoznaczne z nieobecnością całkowitą, a z pewnością nie może być walo-ryzowane, gdyż takie porównania wydają się anachroniczne, a przede wszystkim bezowocne.

Specyfika literatury dawnej tkwi w tym, iż tropów „ja” często należy doszu-kiwać się „między wierszami”, przy czym – co trzeba podkreślić – nie można nie dostrzegać takich przejawów autobiografizmu, czy może raczej zacierania granic między autorem a podmiotem, jak w O sobie samym do potomności Kle-mensa Janickiego czy w Horatiusie Flaccusie w trudach więzienia moskiewskiego Sebastiana Petrycego z Pilzna. Wypadałoby też wspomnieć tu obserwacje Jerze-go Ziomka poczynione przy okazji lektury Trenów KochanowskieJerze-go: „Autobio-grafizm Kochanowskiego jest właśnie dlatego autobio„Autobio-grafizmem łączącym silne piętno wypowiadawczego »ja« z minimalną informacją […], że na wizerunek osoby pisarza i jego przebieg życia nakłada się konstrukcja osobowości Poety”9. Dostrzeżony przez badacza jeden ze sposobów manifestowania się podmioto-wości – tu poetyckiej – egzemplifikuje wspomnianą przez Peyre’a powściągli-wość i uniwersalizm przy jednoczesnym wyeksponowaniu konkretnej jednostki, ściśle określonego bytu. Na antypodach tej konwencji bycia w tekście umieścić należałoby, wskazany przez Żbikowskiego, swoisty emocjonalny ekshibicjonizm Kołłątaja. Jest on nie tyle czymś całkowicie nowym i niepowtarzalnym, ile raczej wykorzystaniem możliwości pewnej tendencji tkwiącej – choć w innej formie – w  tekstach wcześniejszych. Wydaje się, że zjawiska obecne w literaturze po-rozbiorowej, które nie pasują badaczowi do powierzchownie ujmowanej poezji przed upadkiem Rzeczypospolitej, są przez niego rozpatrywane jako przejaw – nawiązując do sformułowania Barbary Skargi – artystycznego deus ex machina.

„…bolem śmiertelnym ściśnione mam serce…” – to studium poświęcone poezji z lat 1793–1805, w którym jak mantra pojawiają się określenia uwypuklające pre-kursorstwo owego okresu: „przedmickiewiczowskie prefiguracje romantyzmu”,

„Jedna z antycypacji dojrzałego romantyzmu”, „Ale to nie jedyny przykład ro-mantycznych postaw, romantycznej mentalności i romantycznego sposobu my-ślenia o świecie”, „Kolejną prefiguracją romantyzmu w poezji porozbiorowej jest postać zdesperowanego samobójcy…”10. Pisanie o cechach romantyzmu

8 H. Peyre: Co to jest klasycyzm? Przeł. i oprac. M. Żurowski. Warszawa 1985, s. 107.

9 J. Ziomek: Autobiografizm jako hipoteza konieczna. „Treny” Jana Kochanowskiego.

W: Idem: Powinowactwa literatury. Studia i szkice. Warszawa 1980, s. 231.

10 P. Żbikowski: „…bolem śmiertelnym ściśnione mam serce…”…, s. 5, 99, 197, 198, 236.

raturze wcześniejszej jest nie tylko anachronizmem, ale przede wszystkim dzia-łaniem bezowocnym, gdyż nie pozwala dostrzec tego, co stanowi fundament owej epoki. Sugerując jednak prekursorstwo okresu porozbiorowego, bardziej adekwatne byłoby definiowanie tego – wieloznacznego przecież, jak udowadnia Skarga – terminu w  odmienny sposób: „prekursor […] nie wybiega myślą na-przód, jest dzieckiem swej epoki, tylko tyle, że jego osiągnięcia będą stanowiły szczebel dla osiągnięć późniejszych”11.

Być może zatem należałoby odwrócić niektóre relacje po to, by uciec od niebezpieczeństw, na jakie naraża nas schemat. Nie dość bowiem powtarzania, że oświecenie to nie tylko racjonalizm. Już w tej epoce zaczyna dziać się wiele rzeczy, które będą miały ogromny wpływ na romantyków – jakkolwiek chcia-łabym odejść od tych pojęć (oświecenie i  romantyzm), gdyż są one, zwłaszcza w  powszechnym obiegu, upraszczane. Ponieważ jednak nie ma odpowiednich terminów, którymi mogłabym się posłużyć, więc zostanę przy tym, co jest. Na-leży jednocześnie podkreślić rzecz oczywistą, choć często – ze względu na jej banalność – pomijaną, mianowicie współistnienie w ramach oświecenia wielu różnorodnych tendencji, co w odniesieniu do literatury tego okresu podkreśla Teresa Kostkiewiczowa:

za jedną z podstawowych cech tej formacji można uznać współistnienie w niej trzech prądów literackich, trwające nie tyle na zasadzie opozycji czy antyno-mii, ile w drodze podziału ról i  kompetencji […]; współistnienie świadczące przecież także o występujących w płaszczyźnie życia literackiego związkach między różnymi tendencjami kulturowymi oraz różnymi grupami i sferami odbiorców literatury12.

Na ową niejednorodność oświecenia oraz jego skomplikowane relacje z ro-mantyzmem zwraca też uwagę Maciej Parkitny. Badacz, odchodząc od dycho-tomicznego ujęcia obu epok, wskazuje na fakt niewystarczalności klasycyzmu jako środka artystycznego wyrazu wobec – rodzących się jeszcze w oświeceniu – nowych koncepcji antropologicznych i historiozoficznych. Romantyzm w tym ujęciu nie wyrasta z negacji kultury i tradycji wieku świateł, lecz raczej wkracza na miejsce dezaktualizującego paradygmatu, odpowiadając na potrzeby i wy-zwania w nim samym się rodzące13.

Podążając tym sposobem myślenia, postaram się ukazać – na przykładzie twórczości Jana Pawła Woronicza i Adama Mickiewicza – możliwość odczytania literatury przełomu XVIII i XIX stulecia przez pryzmat „autopojetycznej pętli

11 B. Skarga: Granice historyczności…, s. 54.

12 T. Kostkiewiczowa: Klasycyzm, sentymentalizm, rokoko. Szkice o prądach literackich polskiego Oświecenia. Warszawa 1975, s. 459.

13 M. Parkitny: Klasycyzm – oświecenie – nowoczesność. W: Klasycyzm. Estetyka – doktryna literacka – antropologia…, s. 256.

W poszukiwaniu korzeni… 73 feedbacku”, systemu wzajemnych relacji i powiązań, akcji rodzących reakcje14. W tym miejscu czuję się w obowiązku podkreślić, że wykorzystanie przeze mnie pojęć Eriki Fisher-Lichte nie znaczy, iż zamierzam przekonywać, że zwrot per-formatywny miał miejsce pod koniec XVIII wieku. Moim celem jest tylko i wy-łącznie zwrócić uwagę na wewnętrzną niejednorodność oświecenia, z którym romantyzm ma o wiele więcej wspólnego, niż zwykło się powszechnie sądzić i niż sam się przyznawał.

Powód owego nieprzyznawania się jest bardzo prosty. Kiedy spytamy lice-alisty, czym charakteryzuje się romantyzm, odpowie nam, że przede wszystkim oryginalnością i zerwaniem z dotychczasowymi koncepcjami poety i poezji (co stanowiło zresztą idée fixe romantyków). Warto przy tym zwrócić uwagę na po-jęcie geniuszu, rozumianego tu „jako personifikacja indywidualnych sił twór- czych”15. Jak podkreśla Stefan Treugutt, u podłoża romantycznego definiowania geniuszu stoją rozważania Immanuela Kanta, dla którego sztuki piękne są efek-tem genialności „jako działania spontanicznego, oryginalnego, nie do wyjaśnie-nia pojęciowego”16.

Programowo manifestowane przez romantyków niechęć wobec autorytetów, kult młodości, postulowane zakwestionowanie znanych sposobów pisania każą wierzyć, że tak rzeczywiście było. Tę kwestię pozwoli nam rozwiązać znana teo-ria poezji Harolda Blooma, przy czym muszę zwrócić uwagę na fakt, że używam (idąc za radą Richarda Rorty’ego) tylko pewnych spostrzeżeń autora Lęku przed wpływem.

Warto tu pochylić się nad twórczością Jana Pawła Woronicza, która – po-dobnie jak tezy Blooma – zostanie przeze mnie użyta w celu pokazania, jak ele-menty obecne w jego poezji funkcjonują u Adama Mickiewicza. Ten szczególny przypadek zależności między poetami nie pozwoli oczywiście rozwikłać wszyst-kich zawiłości wynikających ze skomplikowanych, wcale niejednoznacznych re-lacji między romantyzmem a oświeceniem, może jednak stać się przyczynkiem do dalszych badań i refleksji nad tym zagadnieniem.

14 „To, co robią aktorzy, ma zawsze wpływ na widzów, zaś to, co robią widzowie – na ak-torów i innych widzów. W tym sensie można powiedzieć, że przedstawienie zaczyna się i jest sterowane przez samozwrotną i bezustannie zmieniającą się pętlę feedbacku. Dlatego jego prze-biegu nie da się ani z góry zaplanować, ani przewidzieć”. E. Fisher-Lichte: Estetyka perfor-matywności. Przeł. M. Borowski, M. Sugiera. Kraków 2008, s. 58. Sformułowanie badaczki odnosi się przede wszystkim do spektakli i performance’ów. Wydaje się jednak, że owa refleksja może stanowić ciekawy komentarz do procesu kształtowania się poszczególnych epok, formacji, gdyż zwraca uwagę na wzajemne relacje, procesualność rozwoju, jako efekt reakcji na podjęte uprzednio działania. Propozycję ujęcia historii literatury w kategorii wyzwania możemy znaleźć zresztą w inspirującej rozprawie Teresy Walas: Czy jest możliwa inna historia literatury? Kraków 1993, s. 115–121.

15 S. Treugutt: Geniusz. W: Słownik literatury polskiej XIX wieku. Red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa. Wrocław 2009, s. 318.

16 Ibidem, s. 319.

Dlatego też nie chcę nazywać Woronicza preromantykiem, gdyż jest to kolej-ny termin, który utrwala schematy wśród czytelników. Tak zwana poezja poroz-biorowa jest potrzebna, gdyż – przypominam tu o patronacie Eriki Fisher-Lich-te – reaguje ona na akcję podjętą przez nowożytnych filozofów, próbując przy okazji uporać się z pytaniami, przed jakimi stawiają ich wydarzenia historyczne.

Warto przypomnieć, że Woronicz stanowi tu pewne exemplum. Podobne reflek-sje na temat poezji, narodu, roli historii, wpisujące się w późnooświeceniowy proces przeobrażeń kultury, co stanowiło punkt wyjścia dla romantyków, znaj-dziemy chociażby u Kazimierza Brodzińskiego.

Problemy, z jakimi mierzył się Woronicz, są przede wszystkim związane z wyjściowym pytaniem o sensowność dziejów, którą rozbiory i kolejne klęski Polaków mogły podać w wątpliwość (jak dowodzi Bard polski Adama Czarto-ryskiego). Właśnie na płaszczyźnie sposobów ujmowania procesu historycznego oraz możliwości jego przeniknięcia najlepiej uwidacznia się wspominana oświe-ceniowa niejednorodność, intelektualny performance, w którym romantyzm, choć nie zawsze się do tego przyznaje, wziął udział.

Warto uświadomić, a może raczej przypomnieć sobie, najważniejsze dla kształtowania ówczesnej mentalności i intelektualnej atmosfery tendencje. Nie chodzi tu rzecz jasna o  tropienie bezpośrednich wpływów mających kluczowe znaczenie dla polskiej poezji przełomu XVIII i XIX wieku, ale o dostrzeżenie, że podobne koncepcje, sposoby ujmowania różnych zagadnień, znamionują pro-ces przeobrażeń w  kulturze europejskiej, a swoimi korzeniami tkwią właśnie w oświeceniu.

W Nauce nowej Giambattista Vico podkreśla, że poznanie historii jest moż-liwe, gdyż tworzą ją ludzie. Rozum ludzki ewoluuje, a proces ten przebiega od epoki poezji do epoki filozofii. Istotna jest też rola Opatrzności, pełniącej funk-cję swoistej strażniczki, czuwającej nad procesem dziejowym17. Rozpięcie między ludzką wolnością, posuniętą aż do granic samostanowienia a poddaniem woli Bożej jest bardzo ważne, gdyż pozwala odejść od uproszczonego obrazu oświe-cenia jako wyłącznego kultu rozumu i przekonania o stałości ludzkiej natury.

W stereotyp uderza też refleksja autora Nauki nowej na temat mitów, baśni czy samej poezji. Mit zostaje ukazany jako nośnik prawdy, gdyż człowiek u zarania dziejów nie był w stanie – jak twierdzi Vico – myśleć abstrakcyjnie, a własne spostrzeżenia, sądy przekazywał za pomocą obrazu metaforycznego, u podstaw którego leży asocjacja.

Należy zwrócić tu uwagę na pojmowanie poezji w twórczości Woronicza.

Według niego – jak wynika z Rozprawy pierwszej o pieśniach narodowych, sta-nowiącej swego rodzaju projekt stworzenia pieśnioksięgu narodowego – poezja wyraża ducha narodu, jest świadectwem chwalebnej przeszłości, wypełnionej czynami świadczącymi o cnocie, honorze, religijności i odwadze dawnych

Po-17 E. Angehrn: Filozofia dziejów. Przeł. J. Marzęcki. Kęty 2007, s. 58–62.

W poszukiwaniu korzeni… 75 laków, co jest warunkiem sine qua non ocalenia tożsamości narodu pozbawio-nego państwa18. Stanowisko to zostało potwierdzone w dwóch późniejszych rozprawach, w których język okazuje się „żyjącym pomnikiem narodowym”19, przechowującym „niezmienną istność”20 ludów. Pisanie zaś o dziejach dawnych narodu pozwala – jak możemy przeczytać w Pierwszym rysie poematu epicznego pod tytułem „Jagielloniada”:

zgromadzić to wszystko, co tylko sławę polskiego narodu, jego przyrodzony charakter, cnoty publiczne i prywatne, starożytne obyczaje domowe […] przed grożącym zapomnieniem uratować, a następnym pokoleniom do […] uwiel-bienia przekazać może21.

Odejście od pojmowania natury ludzkiej jako niezmiennej, na rzecz uję-cia jej w aspekcie procesualnym, pojawia się też w refleksjach Herdera, ucznia Hamanna. Jak zaznacza Isaiah Berlin, kontynuował on dzieło mistrza, który polemizował z przekonaniem o  epistemologicznej wyższości rozumu, pozwa-lającego tylko i wyłącznie na ujmowanie zjawisk w schematy. Obaj podkreślali, że poznanie odbywa się na płaszczyźnie jednostkowej, nie zaś ogólnej, a język i poezja stanowią wyraz istnienia zmiennego w czasie, gdyż narody podlegają nieustannym przeobrażeniom, zależnym od momentu historycznego. Negacja uniwersalizmu jest równoznaczna z nową koncepcją poznania – nie można mó-wić o  ponadczasowych wartościach czy ogólnych prawidłach, gdyż należy pa-trzeć na to, co jednostkowe, w kontekście danej kultury, tradycji, do której każdy człowiek – jak twierdzi Herder – odczuwa wrodzoną potrzebę przynależności22. Widzimy zatem, że fundamentalne dla romantyzmu koncepcje wyprzedzają ową epokę, a kontestacja wielu oświeceniowych założeń rozpoczęła się w zasadzie na płaszczyźnie oświecenia.

Zwrócenie się ku przeszłości, powołanie się na rolę tradycji, obyczaju przod-ków, jest oczywiście stałym motywem wielu utopii regresywnych, jednak wydaje się, że obecność tej koncepcji u Woronicza stanowi też reakcję na przywołane wcześniej refleksje filozofów. Nie chodzi tu o wpływ bezpośredni, idee wynie-sione z lektur, ale raczej o fakt przynależności do tej samej intelektualnej, men-talnej formacji. Zawarta w Rozprawie pierwszej o pieśniach narodowych wizja poezji ma nie tylko wymiar dydaktyczny. Źródeł jej – jak podkreśla Katarzyna

18 J.P. Woronicz: Rozprawa pierwsza o pieśniach narodowych. W: Idem: Pisma wybrane.

Wstęp i wybór M. Nesteruk, Z. Rejman. Warszawa 1993, s. 213–239.

19 J.P. Woronicz: Rozprawa druga o pieśniach narodowych. W: Idem: Pisma wybrane…, s. 247.

20 Idem: Rozprawa trzecia o pieśniach narodowych. W: Idem: Pisma wybrane…, s. 267.

21 Idem: Pierwszy rys poematu epicznego pod tytułem „Jagielloniada” w XXIV pieśniach.

W: Idem: Pisma wybrane…, s. 321.

22 Por. I. Berlin: Kontroświecenie. W: Idem: Pod prąd: eseje z historii idei. Przeł. T. Bieroń.

Poznań 2002, s. 72–77.

Meller – należy upatrywać w harfie Dawida i lirze Orfeusza, które miały moc poskramiania natury, ale przede wszystkim ożywiania grzesznej, umarłej du-szy23. Również według Woronicza poezja panuje nad naturą, ale dlatego, że jest wyrazem naśladowania Boskiego aktu kreacyjnego, towarzyszącego już pierw-szemu człowiekowi:

Mało miał na tym ten jedynowładca uklękłych przed sobą stworzeń, czuł on w sobie coś twórczego i bożego. A kiedy sam będąc stworzeniem, nowych istot tworzyć i wyprowadzać nie mógł, usiłował […] naśladować tego nienaślednie-go mistrza, który mu rzemiosła swojenienaślednie-go dociekać pozwalał24.

Klasyczna, wywodząca się z antyku koncepcja poety jako tego, który jest

„ze dwojej złożony natury”, w wieku XIX została zrekontekstualizowana. Sytu-acja historyczna sprawiła, że to właśnie słowo stało się narzędziem pocieszenia, a poeta zyskał rangę kapłana, proroka, który w tradycji kształtowanej przez my-ślenie biblijne był – na co zwraca uwagę Anna Świderkówna – przede wszyst-kim człowiekiem przemawiającym w imieniu Jahwe, objawiającym jego wolę25. Koncepcja poety-przewodnika narodu, z płaszczyzny idei przeniesiona została do rzeczywistości. W Pochwale Jana Pawła Woronicza czytanej na posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk dnia 30 kwietnia 1830 r. Adam Jerzy Czartoryski nazywa go „bardem […] upadającej […] Polski”, dziedzicem Piotra Skargi, pod-kreślając przy tym podobieństwo do proroków Starego Testamentu26.

Zagadnienie sposobu postrzegania poezji i poety wydaje się tym, co Ha-rold Bloom ustanowił fundamentalnym problemem swojej teorii. W Lęku przed wpływem pojawia się stwierdzenie, że historię tworzą silni poeci, którzy nawza-jem błędnie odczytują swe dzieła, próbując nadać własnemu wytworowi status wyjątkowości, zagrożonej możliwością odebrania palmy pierwszeństwa, ukazu-jąc poprzedników tak, by to, co stworzyli wydawało się niepełne27.

Czytając np. III cz. Dziadów czy Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa pol-skiego, odnosi się wrażenie, że motywy, elementy znane chociażby z twórczości Woronicza czy koncepcji wspomnianych filozofów, zostały przez Mickiewicza – posługując się terminem Blooma – błędnie zinterpretowane.

U Woronicza poezja została sfunkcjonalizowana, jest cenna o tyle, o ile prze-kazuje obraz przeszłości. Koncepcja ta znajduje zastosowanie w Pieśni Wajdeloty, której motywem przewodnim jest hipostaza „pieśni gminnej”, strażniczki

dzie-23 K. Meller: Wstęp. W: J. Kochanowski: Psałterz Dawidów. Kraków 1997, s. 27–28.

24 J.P. Woronicz: Rozprawa pierwsza o pieśniach narodowych…, s. 215.

24 J.P. Woronicz: Rozprawa pierwsza o pieśniach narodowych…, s. 215.