• Nie Znaleziono Wyników

Stanisław Przybyszewski i romantyzm

Stosunek Przybyszewskiego do romantyzmu był złożony. Pisarz pozosta-wił wiele świadectw potwierdzających jego zainteresowanie okresem dziejów literatury romantycznej. Wśród nich można wyróżnić dwa podstawowe: pierw- sze, podejmujące temat romantyzmu w  sposób explicite za pomocą bezpo-średniego nawiązywania do dorobku Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego oraz innych twórców im współczesnych; drugie, stanowiące przewartościo-wanie koncepcji dominujących w  romantyzmie, pozwalające ukonstytuować się ogólnym tendencjom neoromantycznym (neoidealistycznym)1. Stanowis-ko Przybyszewskiego w  odniesieniu do tradycji romantycznej powinno być zatem rozpatrywane z  co najmniej dwóch perspektyw: jako jawne czerpanie z  dorobku romantyków, inspirowanie się nim, badanie go, jak również jako zerwanie z  przeszłością umożliwiające wyodrębnienie się swoistości odróż-niającej neoromantyzm od romantyzmu i  – tym samym – zwrócenie się ku nowoczesności.

Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX wieku, określa-ny mianem czasu bezdogmatowców oraz melancholików2, zainicjował rozwój prozy spowiedniczej. Za pewną odmianę jej realizacji można właśnie uznać twórczość Stanisława Przybyszewskiego3. W  tym miejscu warto wyróżnić za-gadnienie nerwowości, które oczywiście określało postać romantyka – odsyłało do całego spektrum romantycznej obyczajowości – lecz zarazem które na przeło-mie pozytywizmu i Młodej Polski, a zatem w dobie pojawienia się w literaturze pierwszoplanowej postaci nerwowca, zaczęło być traktowane w  sposób dotąd

1 Zob. H. Markiewicz: Młoda Polska i „izmy”. W: K. Wyka: Modernizm polski. Kraków 1968, s. 302–304, s. 318–319.

2 Zob. H. Markiewicz: Bezdogmatowcy i melancholicy. W: Idem: W kręgu Żeromskiego.

Warszawa 1977.

3 M. Sadlik: „Konfesje samotnych”. W kręgu prozy spowiedniczej 1884–1914. Kraków 2004, s. 176.

Stanisław Przybyszewski i romantyzm 117 niespotykany – tj. scjentyczny4. Powieściowym bohaterem Przybyszewskiego, nieco młodszym od Leona Płoszowskiego z Bez dogmatu Henryka Sienkiewicza bądź od Józefa Rudnickiego ze Śmierci Ignacego Dąbrowskiego, który poddaje się typowym dla nerwowców autoanalizom5, jest Eryk Falk z Homo sapiens. Oto ilustrujący ten problem fragment:

Badał swe serce bardzo skrupulatnie, ale nie mógł rozróżnić, co w sercu jego rzeczywistością a co autosugestią. Ukuł tyle planów, jakby ją zdobyć, wy-szukiwał tyle słów, szczerych i kłamliwych, któremi chciał ją do siebie przy-wiązać, że zatracił całkiem poczucie, co w nim było prawdą a co kłamstwem.

Jego własne autosugestje wydawały mu się nawskroś szczeremi, słowa, któ-re na zimno wymyślił, nabyły teraz uczuciowego, namiętnego ciepła – i tak długo igrał z uczuciami, aż je rzeczywiście w sobie wytworzył.

Gubił się w zaciekaniach nad formą miłości, wywołanej przez autosugestję.

Prawdopodobnie wytworzył w swym mózgu nowy obieg krwi. Powiązał pewne pojęcia, pewne słowa, które dawniej były czcze i oderwane z swoim sercem – bo czemuż mu serce drży i bije gwałtownie, gdy mówi jej to, co przed paru dniami jeszcze mówił na zimno i prawie bezmyślnie?

Ciekawy temat! Jakby to przedstawił?

Myślał głęboko, rozprowadzał ten ciekawy temat. Przecież raz trzeba go-rączkujący mózg doprowadzić do równowagi.

A więc dostał polecenie jakiegoś naukowego miesięcznika dla badań psy-chologicznych6.

Powieść Przybyszewskiego, której pierwsze wydanie (niemieckie) przypada na połowę lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, podejmując problem nerwowości, jawnie nawiązuje do bliskiego romantyzmowi bólu istnienia, niemniej, co za-sadnicze, już w sposób zgoła od niego odmienny – tj. scjentyczny – dopuszcza się jego reprezentacji.

Tymczasem wspomnienia Przybyszewskiego dotyczące lektur pism romanty-ków sięgają lat jego dzieciństwa. Dzięki zasobom biblioteki ojca, który był wiej-skim nauczycielem, mógł on poznawać utwory autorstwa Ryszarda Berwińskie-go, Józefa Ignacego KraszewskieBerwińskie-go, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego.

Skłonności do popadania w melancholię dały o sobie znać w życiu Przyby-szewskiego bardzo wcześnie. Już w 1885 roku, w liście z 2 czerwca skierowa-nym do Praksedy Żmudzińskiej, młody Przybyszewski odnotował fakt osiągania przez niego stanów bliskich romantycznemu bólowi istnienia: „mnie – pisał –

4 K. Kłosińska: Powieści o „wieku nerwowym”. Katowice 1988, s. 6.

5 Zob. M. Głowiński: Od dokumentu do wyznania: o powieści w pierwszej osobie.

W: Idem: Powieść młodopolska. Studium z poetyki historycznej. Kraków 1997.

6 Korzystam z wydania: S. Przybyszewski: Homo sapiens. T. 2: Po drodze. Warszawa 1923, s. 97–98.

nie razi już smutek, ani cierpienie, bo za bardzo się do nich przyzwyczaiłem, ja się czuję swoim w tej ciężkiej atmosferze płaczu i cierpień”7. Gdyż to właśnie nostalgia i nerwowość stały się dla „genialnego Polaka” fenomenami, którym poświęcił swoją pierwszą rozprawę filozoficzną – zdobywającą uznanie wśród berlińskiej bohemy – Z psychologii jednostki twórczej. Chopin i Nietzsche.

Co jednostkę twórczą dnia dzisiejszego wyróżnia, to poczucie wyższości nad ludźmi, poczucie, że stoi poza interesami doczesnymi gromady, i przede wszystkim poczucie, że jego instynkty idą na marne, że źródło jego sił stopnio-wo wysycha – dzieje jednostki twórczej stają się smutną historią zahamowanej woli i źle skierowanych popędów. Stają się dziejami powolnego obsuwania się góry, gdzie woda, nie znajdując innego ujścia, wsiąka w zwały skalne, rozkłada je i rozsadza, rozprzęgając ich wewnętrzną spoistość

Stąd tęsknota za wyzwoleniem i wybawieniem, tęsknota niebezpieczna, trzepocząca skrzydłami, aby wzlecieć wzwyż i w dal8.

Skąd ów powrót, w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, do tęsknoty, tak charakterystycznej dla romantyków? Odpowiedź brzmi: z pobudek mistycznych.

To również z potrzeb mistycznych zrodził się między innymi symbolizm, nurt bliski Przybyszewskiemu. Julian Krzyżanowski wyjaśnia, że estetyka symboli-zmu – jakże ważna dla Przybyszewskiego – swoje źródło ma w  romantyzmie, kulcie roli artysty, który sięga swym rodowodem Króla-Ducha Juliusza Słowac-kiego9. Artysta-kapłan, wyznający wiarę w migracje dusz, w koncepcjach Przy-byszewskiego staje się bowiem kimś na wzór geniusza, który przeszłości poko-leń, jej najskrytszych prawd, doszukuje się w krzyku „nagiej duszy”10.

Filozofia genezyjska stworzona przez Słowackiego wywarła swego czasu zna-czący wpływ na Przybyszewskiego. Pozytywny stosunek tego drugiego do pism Słowackiego pozwolił mu na lepsze zapoznanie się z zagadnieniem koronnym dla romantyków – patriotyzmem. Przybyszewski zaznaczał:

Dlatego jest głupią niedorzecznością zarzucać artyście w naszym pojęciu bez-narodowość, bo w nim najsilniej przejawia się „istotny”, wewnętrzny duch na-rodu, on jest tym mistycznym Królem-Duchem, chwałą i wniebowstąpieniem narodu11.

7 Idem: Listy. Oprac. S. Helsztyński. T. 1. Warszawa 1937, s. 17. Przybyszewski powołuje się na Krasińskiego, którego słowa: „Świat ten smętarzem z łez, ze krwi i błota / Świat ten jak wieczna każdemu Golgota” uznaje za wyjątkowo mu bliskie.

8 S. Przybyszewski: Z psychologii jednostki twórczej. Chopin i Nietzsche. Przeł. S. Helsz-tyński. W: S. Przybyszewski: Wybór pism. Oprac. R. Taborski. Wrocław 1966, s. 6.

9 J. Krzyżanowski: Neoromantyzm polski. 1890–1918. Wrocław 1980, s. 31.

10 Zob. E. Boniecki: Estetyka „nagiej duszy”. W: Idem: Struktura „nagiej duszy”. Studium o Stanisławie Przybyszewskim. Warszawa 1993.

11 S. Przybyszewski: Confiteor. W: Idem: Wybór pism…, s. 145.

Stanisław Przybyszewski i romantyzm 119 Przybyszewski filozofię sztuki oraz artysty oparł na koncepcjach powią-zanych z teorią, którą Słowacki wyłożył w Genezis z Ducha i w Królu-Duchu.

Toteż celem „nowej” sztuki, według Przybyszewskiego, stało się docieranie do stanów, „jakie dusza dotychczas przeżyła”12, stanów, z których można wydobyć wszystkie zaistniałe jak do tej pory światy oraz wszystkie, bez wyjątku, spo-czywające w przyrodzie tajemnice13. Stąd też, jak autor Requiem aeternam po-stulował, każda podjęta „próba naśladowania rzeczywistości jest absurdem”14. Albowiem tylko duch może sprzyjać rozwojowi człowieczeństwa w całej jego rozciągłości. Duch, który pozwala człowiekowi, człowiekowi żyjącemu z po-kolenia na pokolenie, czerpać wiedzę i doświadczenie bezpośrednio od swych przodków.

„Olbrzymia i bezdennie głęboka koncepcja kosmogoniczna Słowackiego daje się całkowicie zastosować do ewolucji wewnętrznej życia Ducha w ludzko-ści”15. Zgodnie z tak postawioną tezą świat, w imieniu którego działa „Wieczny Rewolucjonista”16, a takim jest artysta, powinien zmierzać w stronę „nowości”

(dziś powiedzielibyśmy – „innego”). Artysta „musi kruszyć stare tablice, musi niszczyć stare formy”17, zakłócać spokój, nie godzić się na wartości tradycyjne.

Nie może bezkrytycznie grząźć w przeszłości. Dlatego Mickiewicz dla Przyby-szewskiego nie pełni funkcji wieszcza, który, wypowiedziawszy w literaturze

„wszystko”, winien być traktowany z pietyzmem, w sposób przyznający jego poglądom rolę fundamentu nowoczesności. Nie oznacza to jednak, iż powrót do pism Mickiewicza nie może dostarczać młodemu pokoleniu odkrywczych treści, przeciwnie – ma być on pobudzający, skłaniający do refleksji ponadcza-sowej. Jak ponadto stwierdza Tomasz Weiss: „Dla Przybyszewskiego Mickie-wicz to przede wszystkim rewelator pojęć ogólnych, dotyczących miejsca arty-sty w społeczeństwie, teorii poznania, roli sztuki. Poglądy moralne, narodowy,

12 Idem: O „nową” sztukę. W: Idem: Wybór pism…, s. 149.

13 Juliusz Słowacki w Genezis z Ducha pisze: „ten jedynie kto z ducha pocznie rozglądać naturę o tajemnicach jej, w głębi ducha własnego z pewnością się dowie”. J. Słowacki: Genezis z Ducha. Modlitwa. Kraków 2004, s. 16. Przybyszewski – za Słowackim – przyjmuje wyższość ducha nad materią. To tłumaczy jego poglądy uznające pokrewieństwo zachodzące pomiędzy dowolnie wybranymi elementami wszechświata, które z punktu widzenia materii nie mają nic ze sobą wspólnego. Przybyszewski notuje: „przedstawiciel nowej sztuki całkiem odwraca się od tego

»zewnątrz« jako od rzeczy przypadkowej, zmiennej, włania się w siebie, chwyta w swej duszy rze-czy słowem nie ujęte, szuka poza złudnym obrazem tzw. rzerze-czywistości całą drobniuteńką sieć pobudek, wpływów, obrazów niejasnych, rzeczy niesformułowanych logiką, stara się wniknąć w zagmatwanie wpływów i oddziaływań wzajemnych, jakie zachodzą pomiędzy całą przyrodą a człowiekiem, jednym słowem, nie da się mamić świadomości, a wszystkich przyczyn szuka poza jej obrębem”. S. Przybyszewski: O „nową” sztukę…, s. 152.

14 T. Weiss: Stanisław Przybyszewski a romantyzm. „Pamiętnik Literacki” 1973, z. 1, s. 54.

15 S. Przybyszewski: Powrotna fala. Naokoło ekspresjonizmu. W: Idem: Wybór pism…, s. 319.

16 Ibidem, s. 323.

17 Ibidem.

polityczny sens wykładów Mickiewicza o literaturze słowiańskiej nie interesują Przybyszewskiego”18.

W prospekcie z 16 lutego 1917 roku dotyczącym poznańskiego „Zdroju”, ilu-strowanego dwutygodnika poświęconego sztuce oraz kulturze, Przybyszewski odwołuje się do źródeł romantycznej duszy polskiej. Stawia jednak nacisk na twórczą krytykę.

„Sztuka nie jest i nie może być czym innym, jak tylko widzeniem”, dopeł-nia Mickiewicz – to, co nazywamy talentem, nie jest niczym innym, jak tylko spójnią łączącą ducha artysty ze światem niewidomym, a Sztuka sama – jed-nym z więzów łączących człowieka z tymże światem. Tak pojmował Sztukę najpotężniejszy geniusz, jakiego Polska wydała i tak my ją pojmujemy i tej to Sztuce oddajemy pismo nasze na usługi19.

Wskutek tego konieczny jest nawrót do „źródeł duszy polskiej, które nam Mickiewicz, Słowacki, Norwid otworzyli”20. W planach „Zdroju” nie znajdowało się służenie modernizmowi i dekadentyzmowi, lecz temu, czemu hołdował sym-bolizm – tj. sztuce nieśmiertelnej.

Z najczystszych zatem źródeł duszy polskiej zaczerpnęliśmy nasze pojęcia o Sztuce, a zadaniem naszego pisma nie będzie tworzenie „rewolucji”, ale za-dzierzgnięcie (przez obce duszy polskiej wpływy: racjonalizm, pozytywizm, najordynarniejszy życiowy utylitaryzm, zanik pragnienia wytwarzania nad-wartości życiowych) poszarpanych nici z oną dostojną, królewską przeszło-ścią w romantyzmie, w której się po raz pierwszy świadomie istota Sztuki objawiła. Zadaniem naszym będzie ustalenie i utrwalenie ciężko zagrożonej ciągłości myśli polskiej […].

I w tej myśli daliśmy naszemu pismu nazwę symboliczną: „Zdrój”. Ma ono być istotnie Zdrojem, który otworzyli nam potomnym Mickiewicz, Słowacki, Norwid czarodziejską różdżką genialnej intuicji i proroczego jasnowidzenia, a Zdrojem tym to właśnie Sztuka, jako łącznik świata widomego z niewido-mym – Sztuka: samoobjawienie człowieka w całej jego nieobjętej sferze byto-wania – życia człowieka, w całej jego ogromnej pełni21.

I Przybyszewski uściślał: „Twórca musi mieć bezwzględną swobodę tworze-nia”22. Tylko duch ludzki, który nie jest skrępowany żadnymi politycznymi i spo-łecznymi więzami, jest w stanie zgłębiać nieodkryte dotąd poziomy

człowieczeń-18 T. Weiss: Stanisław Przybyszewski a romantyzm…, s. 64.

19 S. Przybyszewski: Listy. Zebrał, życiorysem, wstępem i przypisami opatrzył S. Helsz-tyński. T. 2. Warszawa 1938, s. 685.

20 Ibidem, s. 686.

21 Ibidem, s. 688.

22 Ibidem.

Stanisław Przybyszewski i romantyzm 121 stwa. Dzięki sztuce może on doświadczać „zupełnej »złotej« wolności”23 – idącej w parze z „epifanią”. Czym miałaby być „zupełna »złota« wolność”, o  której wspomina pisarz? By odpowiedzieć na to pytanie, warto podjąć temat dwóch rodzajów epifanii – romantycznej i modernistycznej. Wojciech Gutowski – za Ryszardem Nyczem – twierdzi, że „ta pierwsza [tj. epifania romantyczna – A.M.]

oznacza dostęp do transcendentnej, »esencjalnej rzeczywistości«, druga pragnie

»wyrazić niewyrażalne«, czyli uchwycić coś »bezkształtnego i  semantycznie nieokreślonego«, wyraża przede wszystkim splot fascynacji nieznanym i »lęku przed tym, co Inne«, jest triumfem ekspresywnego subiektywizmu, »nie mówi o czymś«, lecz »wypowiada coś«, czyli może być również traktowana jako jedna z form realizacji programu Przybyszewskiego, który głosił konieczność pełnego, nieskrępowanego żadną cenzurą wyjawienia »głębi, absolutnej świadomości«”24. Epifania modernistyczna byłaby w tym sensie bliska temu, co afektywne i przed-dyskursywne, a tym samym nie odnosiłaby się do żadnego fantazmatycznego porządku, gdyż nie posługiwałaby się reprezentacjami – tj. językiem – lecz arty-kulacjami spod znaku bełkotu i chaosu. Epifania modernistyczna miałaby zatem wymiar produkcyjny (niezależny od dostępnej dyskursywności), w przeciwień-stwie do romantycznej, która posiadałaby wymiar redukcyjny (konstytuowany przez obowiązującą dyskursywność). Nie bez powodu wszak, jak można mnie-mać, Jan Czerkaski, główny bohater Synów ziemi, deklaruje: „Ale ja tylko beł-kotać umiem”25. Jak twierdzi Przybyszewski, aby artysta mógł w pełni rozwijać się, doświadczać owej „złotej” wolności (tu: epifania, ekstaza, to, co nie-języko-we, bełkot/krzyk itd.), prócz filozofii musi uprawiać – krytykę26. Roland Barthes powiada, że „dzieło jest w istocie paradoksalne, będąc zarazem znakiem jakiejś historii i oporem wobec niej”27. I  ta uwaga stanowi sprawę wielkiej wagi, jeśli idzie o pisarstwo Przybyszewskiego, gdyż wskazuje ona na krytykę spod znaku szczególnego – krytykę stawiającą opór temu, co ogranicza jej wolność.

Stąd w Synach ziemi niejednoznaczny stosunek bohaterów do twórców z przeszłości: Słowackiego oraz Mickiewicza. Proponuję oddać głos poststruktu-ralistom: „Stawanie-się (becoming) – przekonują Gilles Deleuze i Félix Guattari – jest ruchem, przez który linia uwalnia się z punktu, czyniąc punkty niezauwa-żalnymi: kłączem, przeciwieństwem drzewiastości; odrywa się od drzewiastości.

Stawanie-się jest antypamięcią. […] Wspomnienia zawsze mają reterytorializa-cyjną funkcję”28. Przywoływanie postaci Słowackiego oraz Mickiewicza pozwala

23 Ibidem.

24 W. Gutowski: Konstelacja Przybyszewskiego. Toruń 2008, s. 37.

25 S. Przybyszewski: Synowie ziemi. Dzień sądu. Lwów 1923, s. 11.

26 Idem: Listy… T. 2…, s. 688.

27 R. Barthes: Historia czy literatura? Przeł. W. Błońska. W: R. Barthes: Mit i znak. Eseje.

Przeł. W. Błońska, J. Błoński, J. Lalewicz, A. Tatarkiewicz. Warszawa 1970, s. 165.

28 G. Deleuze, F. Guattari: A Thousand Plateaus. Capitalism and Schizophrenia. Transl.

B. Massumi. Minneapolis–London 2005, s. 294.

dostrzec pewne romantyczne, związane z buntem i  przełamywaniem utartych nawyków tendencje, mimo to nie pełni ono funkcji nadrzędnej w  kreowaniu artystycznych aspiracji tytułowych synów ziemi. Innymi słowy, figury romanty-ków nie stanowią „korzeni”, z których Jan Czerkaski i inni powieściowi boha-terowie „wyrastają”, lecz wyłącznie linie inspiracji, które rozpraszają się w tym, co aktualne.

jaka olbrzymia rzecz byłaby z „Króla-Ducha”, gdyby Słowacki był żył, chociaż jeden rok jeszcze! I to głupstwo. Słowackiego starczyło właśnie na te rapsody, które zostawił, a chociażby był żył sto lat jeszcze, nic by więcej nie zrobił.

SZ, s. 5229

I teraz na rynku, na tym najpiękniejszym rynku w całym świecie, stoi pomnik [Mickiewicza – A.M.] – ohyda, hańba, świństwo… […] Móc zniszczyć ten po-mnik i dać miastu inny […].

SZ, s. 56–57

Widzisz, był jeden potężny człowiek, którego czczę, wielbię, ubóstwiam – Mic-kiewicz. Na parę lat przed śmiercią przestał pisać. To był potężny, niesłychany czyn!

SZ.DS, s. 87

Dlaczego bohaterowie mimo dokonania krytyki Mickiewicza i Słowackiego nader często powracają do nazwisk wielkich romantyków? Ponieważ: „Pomniki są refrenami”30. I  jako pomniki-refreny wyznaczają rytm tożsamości narodu, historii, języka. Dzieło sztuki, będąc pomnikiem, nie jest ponadczasowym („ka-miennym”) utrwaleniem zdarzeń z przeszłości, jest przeto zespołem wrażeń dnia dzisiejszego, który wchodzi w relację z  przeszłością, z samym wyobrażeniem o przeszłości. „Działanie pomnika nie jest pamięcią, lecz fabulacją”31. A fabula-cja jest tym, co każdy z bohaterów powieści na swój własny rachunek uprawia.

I nieważne, czy chodzi tutaj o fabulację stricte literacką, czy – powiedziałbym – polityczno-społeczną. Literatura bądź czyn – to dylemat, który w drugim tomie powieści nabiera ważnego znaczenia. Jego tragizm natomiast polega na niemoż-liwości dokonania wyboru spomiędzy nich.

Zapytanie o Mickiewicza, Słowackiego i innych romantyków w kontekście twórczości Przybyszewskiego jest, jak na to by nie spojrzeć, zapytaniem o histo-rię literatury jako taką, o jej funkcję, a nawet – o jej sam status quo. Zwróćmy uwagę, iż historycznoliteracka problematyka, którą porusza twórczość

Przyby-29 Korzystam z wydania: S. Przybyszewski: Synowie ziemi… Numery stron lokuję w tek-ście głównym. Pierwszy tom powieści oznaczam jako „SZ” (Synowie ziemi), natomiast drugi jako „SZ.DS” (drugi tom Synów ziemi zatytułowany Dzień sądu). Pisownię zachowuję zgodnie z oryginałem.

30 G. Deleuze, F. Guattari: Co to jest filozofia? Przeł. P. Pieniążek. Gdańsk 2000, s. 204.

31 Ibidem, s. 185.

Stanisław Przybyszewski i romantyzm 123 szewskiego, przekłada się na problematykę historii idei. Maria Janion wskazuje, że historia literatury sprowadzająca się do historii idei traktuje literaturę jak filo-zofię, „że – jak pisze – czyni z niej załącznik do »historii ducha«”32. Ten wniosek wydaje się pokrywać z zagadnieniami wyłaniającymi się z tekstów Przybyszew-skiego. Jest on jednak tylko jedną stroną medalu, oczywiście ważną. Drugą na-tomiast pozostają aspiracje literackie autora Requiem aeternam, które umykają systemowym „pewnikom”. Mówiąc inaczej, tam, gdzie pojawia się „literatura”

u  Przybyszewskiego (to, co „literackie”), tam następuje zerwanie z systemem wiernym romantyzmowi (tutaj: „cięcie”, „inny”, „opór wobec historii”) – odej-ście od reguł rządzących historią idei.

Pomnik nie upamiętnia, nie sławi czegoś, co przeminęło, ale powierza uchu przyszłości wciąż trwające wrażenia, które ucieleśniają zdarzenie: stale odna-wiające się cierpienie ludzi, ich powracający protest, ich ciągle na nowo podej-mowana walka33.

W Synach ziemi jest to walka na dwóch frontach: artystycznym i mesjani-stycznym. Wymiar artystyczny (literacki) i mesjanistyczny (ideologiczny) współ-istnieją. Sztuka oraz mesjanizm okazują się pochodnymi tego samego problemu:

cierpienia jednostki i narodu. Przypadek Przybyszewskiego – modernistycznego pisarza zafascynowanego romantyzmem, ale i buntownika „z krwi i kości” – wydaje się stać na straży teorii głoszącej, że literatura (to, co literackie) nie jest podrzędna w stosunku do historii, nie służy historii tak, jak chcieliby tego róż-nego typu ideologowie, lecz że literatura jest w gruncie rzeczy „równorzędną partnerką”34 historii.

32 M. Janion: Jak możliwa jest historia literatury? W: Eadem: Humanistyka: poznanie i te-rapia. Warszawa 1982, s. 202.

33 G. Deleuze, F. Guattari: Co to jest filozofia?…, s. 195.

34 M. Janion: Jak możliwa jest historia literatury?…, s. 203.

Adrian Mrówka

Stanisław Przybyszewski and Romanticism Summar y

In the article, the theme of Stanisław Przybyszewski’s connections with Romanticism have been discussed. The author refers to Przybyszewski’s novels (Homo sapiens and Synowie ziemi [Sons of The Earth]), and to programmatic manifestoes written by this controversial representa-tive of Neo-romanticism (Z  psychologii jednostki twórczej. Chopin i Nietzsche [Of The Crearepresenta-tive Individual’s Psychology. Chopin and Nietzsche], Confiteor, O „nową” sztukę [For “New” Art],

Pow-rotna fala. Naokoło ekspresjonizmu [The Return Wave, Around Expressionism]). Passages from Przybyszewski’s selected letters constitute an additional source of information. The article ends with reference to the remarks of Maria Janion, Gilles, Deleuze and Félix Guattari, owing to which reading of the aforementioned motifs related to Adam Mickiewicz and Juliusz Słowacki allow for post-structural reflection on such issues as “history”, “memorial” and “becoming”.

Adrian Mrówka

Stanisław Przybyszewski et le romantisme Résumé

L’auteur aborde le sujet des liens entre Stanisław Przybyszewski et le romantisme. L’auteur se réfère aux romans de Przybyszewski (Homo sapiens et Synowie ziemi), que des manifestes poé-tiques, écrits par ce représentant controverse du néoromantisme (Z psychologii jednostki twórczej.

Chopin i Nietzsche, Confiteor, O „nową” sztukę, Powrotna fala. Naokoło ekspresjonizmu). Les frag-ments des lettres choisies de Przybyszewski sont une source supplémentaire d’informations. L’ar-ticle clôt sur des remarques de Maria Janion, ainsi que de Gilles Deleuze et Félix Guattari, grâce auxquels la lecture des motifs romanesques, traitants d’Adam Mickiewicz et de Juliusz Słowacki, rend possible une réflexion poststructurelle sur des notions comme « histoire », « monument »,

« devenir ».