• Nie Znaleziono Wyników

Rozmowa z  Pawłem Silbertem, prezydentem Jaworzna

W dokumencie Nowe Zagłębie, 2014, nr 3-4 (33-34) (Stron 103-106)

ska, gdybyśmy nie wykonali kanalizacji na sporych połaciach miasta.

Pojawiają się głosy z ust członków Platformy Oby-watelskiej czyli dzisiejszej opozycji, że przebudowa dróg była błędem. Nie tylko sytuacji w Śródmieściu nie poprawiła, ale ich zdaniem wręcz pogorszyła.

Zdumiewające, że ludzie, którzy całkiem niedawno podpisywali się pod tymi pro-jektami, firmowali je swoim nazwiskiem podnosząc rękę w głosowaniu na „tak”, dziś próbują je negować. Ale tak chyba działa wielka polityka, którą niektórzy próbują przeszczepić z Warszawy do Jaworzna. Ta-kie zachowanie odbieram jako polityczną i niepoważną grę. Poza próbą szukania so-bie miejsca na wypadek przegranych wy-borów parlamentarnych nie widzę więk-szego sensu takich zachowań.

Nowy układ drogowy był niezbędny. To przebudowa dróg umożliwiła inne, ważne dla miasta działania: przygotowanie terenów inwestycyjnych, uwolnienie Śródmieścia z ruchu tranzytowego, przebudowę Rynku.

Być może na pierwszy rzut oka najwięcej zmian widocznych jest w naszym mieście na drogach. Nie zapominajmy o innych, nie-zwykle ważnych przedsięwzięciach. Dzię-ki unijnym środkom budujemy ponad 120 km kanalizacji, wybudowaliśmy nowocze-sną Bibliotekę, zmodernizowaliśmy Rynek, położyliśmy kilometry światłowodów pod

szybki internet, stworzyliśmy Ośrodek Edu-kacjiGeologiczno-Ekologicznej Geosfera czy w końcu ociepliliśmy wiele placówek oświatowych. A zapewniam, że wymienio-ne projekty to tylko cząstka przedsięwzięć, które w ostatniej dekadzie realizowaliśmy na terenie Jaworzna. Czy wielu z nas pamię-ta jeszcze, jak raptem 10 lat temu wyglądał nasz szpital, a jak miejska komunikacja?

A jak Pan zapamiętał Jaworzno sprzed 2004 roku, kiedy przystąpiliśmy do UE?

Kiedy mieszkańcy obdarzyli mnie za-ufaniem i powierzyli kierowanie Jaworz-nem, miałem poczucie, że jest to miasto z ogromnym potencjałem, ale jednocze-śnie miasto niewykorzystanych szans. Mia-sto „dusiło” się wzrastającym ruchem sa-mochodowym, co czwarty jaworznianin nie miał pracy i większych perspektyw na nią, bo miasto odstraszało inwestorów. I nie można się temu dziwić, bo wówczas nie mieliśmy ani hektara przygotowanej ziemi, na której można by cokolwiek wy-budować.

Do dziś ogromnie żałuję lat 1998–2002, kiedy to jako prawica przegraliśmy wybo-ry, a miastem rządził SLD-wski prezydent Marian Tarabuła. Człowiek bez pomysłu na miasto i z nieudolną ekipą najbliższych współpracowników. Te cztery lata okaza-ły się stracone, bo był to czas, kiedy

na-leżało się szykować do członkostwa Pol-ski w Unii EuropejPol-skiej, przygotowywać projekty i korzystać z pierwszych fundu-szy przedakcesyjnych. Wiele miast, także z naszego regionu, wykorzystało ten czas wzorowo. Jaworzno niestety nie – z tego, co pamiętam, w okresie przedakcesyjnym uda-ło się pozyskać raptem parę milionów zuda-ło- zło-tych na fragment obwodnicy południowej.

Jakie były późniejsze konsekwencje?

Takie, że w wyścigu po unijne pieniądze już na starcie byliśmy mocno spóźnieni. Kiedy przyszedłem do pracy w 2002 roku, z prze-rażeniem stwierdziłem, że miasto nie ma ani jednego gotowego projektu, na pod-stawie którego można było próbować po-zyskać pieniądze z zewnątrz. Razem z mo-imi współpracownikami postanowiłem, że trzeba zakasać rękawy i mocno wziąć się do przygotowywania projektów, których w mieście zwyczajnie nie było.

Moja pierwsza kadencja jako prezydenta miasta upłynęła na przygotowywaniu pro-jektów. Dziś mogę powiedzieć z satysfak-cją, że wysiłek ten się opłacił.

Nie bał się Pan się, że ambitne projekty zwyczaj-nie „zwyczaj-nie wypalą”? Że w oczach zwyczaj-niektórych był Pan uważany za człowieka porywającego się na zbyt ambitne przedsięwzięcia?

Mam szczęście współpracować z ludźmi, którzy nie boją się odważnie myśleć,

a póź-Region

Nowe tereny rekreacyjne. Fot. arch. UM Jaworzno

niej myśli te przekuwać w realne projekty.

Sam lubię wyzwania i nie boję się zmian.

Oczywiście byli i tacy współpracownicy, którzy mi odradzali porywanie się na zbyt odważne i zbyt duże zadania. Przestrze-gali, że realizując równolegle dwa gigan-tyczne projekty – przebudowę dróg i bu-dowę kanalizacji – zwyczajnie nie damy rady. Jak widać nie mieli racji. Na szczę-ście (śmiech)!

Jakie dziś widzi Pan zatem Jaworzno?

Rozwijające się, z ogromnym potencjałem nie tylko infrastrukturalnym, ale i ludzkim.

W Diagnozie społecznej prof. Czapińskie-go okazało się, że Jaworzno zamieszkują najszczęśliwsi ludzie w województwie, że tu jest najbezpieczniej w Polsce, poziom stresu jest minimalny, a „wkurzonych na władzę” mieszkańców prawie nie ma. Ja-worznianom na tyle wzrosły dochody, że znaleźli się w dziewiątce najlepiej zarabia-jących powiatów w statystykach Minister-stwa Pracy i Polityki Społecznej. To ostat-nie mocno mostat-nie, co prawda, zdziwiło, ale nie mam podstaw do kwestionowania ba-dań. Jaworznickiej komunikacji miejskiej co roku przybywa pasażerów, a wszystkie autobusy są niskopodłogowe, bezrobocie zeszło poniżej średniej krajowej, a w 2013 roku nawet poniżej średniej wojewódzkiej.

Widzę miasto przyjazne inwestorom i przedsiębiorcom. W ubiegłym roku skoń-czyły się też ostatnie etapy programu uzbra-jania terenów w infrastrukturę służącą przedsiębiorcom w programie Gospodar-cza Brama Śląska. Ponad 100 ha

uzbrojo-nych działek jest stopniowo zabudowywane przez nowe firmy. Pozwolenie na budowę dostał nowy blok elektrowni, ruszyła też budowa nowego szybu kopalni węgla. Wę-zeł autostradowy w 2013 roku był niestety wciąż zamknięty, choć już tylko częścio-wo, a od drogi krajowej połączyła go dro-ga współpracy regionalnej, która w 2013 roku uzyskała status drogi wojewódzkiej.

Wspomniał Pan o potencjale ludzkim... Ostat-nia dekada to Pana zdaniem na tym polu rów-nież sukces?

Kilkanaście lat temu, kiedy jedna czwarta jaworznian nie miała pracy, a wokół zamy-kano kopalnie, miasto nie miało nic do

za-oferowania. Nic – ani dobrych planów, ani dobrej ziemi, ani nawet ludzi z oczekiwa-nymi przez rynek kwalifikacjami. Zmiana zaczęła się właśnie od nich. Przez wiele lat jaworznickie urzędy pracy i pomocy spo-łecznej organizowały najwięcej w regionie szkoleń i programów z bezrobotnymi. Ich intensywność była świadomym wyborem – przygotowanie terenów pod inwestycje i ich uzbrojenie trwa latami, potem trze-ba długo czekać na inwestorów. W tym sa-mym czasie problemów ludzkich nie da się odsunąć w przyszłość. Jaworzniccy bezro-botni – wyszkoleni i zmotywowani łatwiej zdobywali pracę na rynku wielkiego regio-nu, jakim jest Śląsk. Dzięki temu, że w nich zainwestowano – w wiedzę, umiejętności – wygrywali konkurencyjnie. Dziś wciąż 13 proc. jaworznian pracuje poza miastem.

Połowa z nich w sąsiednich Mysłowicach, Sosnowcu i Katowicach.

Duże projekty dobiegają końca. Co dalej?

Zgodnie z moimi deklaracjami i reali-zowanym programem wyborczym JMM, PiS i PO (choć radni tego klubu dziś się go wyrzekli) teraz najważniejsze są dziel-nice i poprawa ich infrastruktury. Obie-całem i słowa dotrzymuję, że po wielkich inwestycjach na najważniejszych drogach w mieście przyjdzie czas na gruntówki. W 2013 roku na ponad 50. ulicach wykonano nową nawierzchnię asfaltową. W tym roku kolejne drogi zostaną zmodernizowane.

Artykuł sponsorowany

Region

Onowiony rynek. Fot. arch. UM Jaworzno

Nowe szlaki turystyczne. Fot. arch. UM Jaworzno

Na ten moment trzeba było poczekać nie-mal dwa miesiące, lecz wreszcie WIELKA GALA w szczakowskim Domu Kultury stała się faktem. Choć zapowiadano burze, dzień był gorący i nad laureatami słońce świeciło jasno. Na widowni kłębiły się rozradowane twarze zwycięzców konkursów, poubiera-nych w najprzeróżniejsze, kolorowe i bar-dziej stonowane kreacje.

Zaczęło się, jak u Hitchcocka, od trzęsie-nia ziemi w wykonaniu zespołu tanecznego AXEL z  SP nr 1 z Oddziałami Integracyj-nymi w Chrzanowie. Zatańczyli brawurowo, przygotowując wejście prowadzących koncert pań: Agaty Stelmachów, kierowniczki placów-ki i Renaty Gacek, radnej miasta Jaworzna.

– Pragniemy – rozpoczęły – aby był on przeżyciem dla występujących artystów, jak i dla Państwa, którzy będziecie ich oglądać, by stał się okazją do zaprezentowania naj-bardziej utalentowanych artystycznie mło-dych mieszkańców województwa śląskiego i małopolskiego.

Festiwal „Jawor” jest imprezą, poprzez którą pragniemy uwrażliwiać nasze mło-de pokolenie na sprawy nie tylko ich życia

codziennego, ale chcemy ich uczyć tworzyć i odbierać kulturę.

Powitały zebranych i dostojnych gości, któ-rzy pktó-rzybyli w dość szczupłym gronie. Obok wiceprezydenta Tadeusza Kaczmarka usie-dli dyrektorzy – organizatorzy XIV Festiwa-lu Kultury Dzieci i Młodzieży „Jawor 2014”

– Szczepan Paliński (Młodzieżowy Dom Kul-tury im. Jaworzniaków) i Mirosław Ciołczyk (Miejskie Centrum Kultury i Sportu).

Dziwne to wobec rozmachu, jakiego na-brał Festiwal, już nie miejski, już nie rejono-wy, ale coraz bardziej ogólnopolski, co panie udowodniły za pomocą konkretnych wyliczeń.

Festiwal składał się z trzech przeglądów:

Przeglądu Form Teatralnych, w którym

wzięło udział 30 zespołów z udziałem 389 osób, z Przeglądu Form Muzycznych, do któ-rego zgłosiło się 37 (solistów, 5 duetów. i 17 i zespołów) w  liczbie 174 osób, i  Przeglądu Form Tanecznych, w którym zaprezentowa-ło się 60 zespołów z liczbą 907 wykonawców.

Jak co roku towarzyszyły im dwa konkursy:

konkurs plastyczny, na który wpłynęło 219

prac z 30 placówek. Drugim towarzyszącym Festiwalowi konkursem był konkurs recyta-torski. Tym razem zaproponowano zmaga-nia recytatorskie uczniom ze szkół podstawo-wych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych.

Każdy przedział wiekowy miał swój odręb-ny temat. Do konkursu zgłosiło się 43 recy-tatorów. Ogółem, na scenie festiwalowej „Ja-wor 2014”, gościliśmy 1732 młodych tancerzy, aktorów, muzyków, recytatorów z placówek kulturalnych i oświatowych z Będzina, Ryb-nika, Mysłowic, Myślachowic, Radomska, Sosnowca, Katowic, Świętochłowic, Czela-dzi, Będzina, Dąbrowy Górniczej, Siemia-nowic Śląskich, Rudy Śląskiej, Oświęcimia, Osieka, Radzionkowa, Pszczyny, Jastrzębia Zdroju, Tychów, Chorzowa, Krakowa, Sol-ca,Węgierskiej Górki, Brzeszcz, Czerwion-ki-Leszczyny, Chełmka, Chrzanowa i oczy-wiście Jaworzna.

Do liczby uczestników – wykonawców

należy doliczyć kilkuset nauczycieli, instruk-torów, techników, krawcowych i całe mnó-stwo osób niewidocznych, tworzących

za-plecze, bez którego żadne przedsięwzięcie nie mogłoby się udać.

Rozpoczął się koncert wybranych lau-reatów – niewielu spośród wielu nagro-dzonych, bowiem czas był ograniczony do zaledwie dwóch godzin – zatem nie zapre-zentowano żadnego z teatrów, chociaż do-prawdy było warto. Zatem zaśpiewali, wy-recytowali, a przede wszystkim zatańczyli.

W oczach widowni migały w najrozmait-szych – południowych, klasycznych, spor-towych układach – młode ciała przyozdo-bione błyszczącymi, efektownymi strojami.

Ręce same składały się do owacji, usta do entuzjastycznych okrzyków, a nogi podska-kiwały w rytmie muzyki. Wielka szkoda, że TAKI koncert nie został wykonany przed większą widownią, albo chociaż zarejestro-wany przez kamery telewizyjne. Może na-stępnym razem, przy okazji jubileuszowe-go, piętnastego Festiwalu.

Nadeszła pora wręczenia nagród – statu-etek i dyplomów. Ceremonię poprzedził sym-patycznym wystąpieniem prezydent Tade-usz Kaczmarek, który podziękował szczerze organizatorom, uczestnikom i ich

nauczy-cielom za ogromną pracę włożoną w prze-prowadzenie Festiwalu. Głęboko pokłonił się współpomysłodawczyni i organizatorce Festiwalu, pani Marcie Grzybowskiej, która postanowiła skorzystać z przysługujących jej praw do wypoczynku. Rozpoczęło się wręczanie nagród. Laureaci uśmiechali się radośnie, pozowali do zdjęć, albo tak szyb-ko schodzili ze sceny, że uwiecznieni zosta-li tylko z tyłu. Ale to nie było ważne – istot-ny był sukces i prestiż. Poczucie satysfakcji z dokonania czegoś wielkiego, co jest fan-tastyczną zapowiedzią na przyszłość. Udo-wodnienie, że dzieci i młodzież posiadają ogromny potencjał, który dobrzy nauczycie-le potrafią wydobyć i pokierować właściwie.

Który zasługuje, by za rok zabłysnął z rów-nym, a może nawet większym rozmachem.

Katarzyna Pilch

W dokumencie Nowe Zagłębie, 2014, nr 3-4 (33-34) (Stron 103-106)