• Nie Znaleziono Wyników

Leśmianowska „filozofia słowa” a język i obraz w Klechdach sezamowych i Przygodach Sindbada Żeglarza

3. Od słowa do księgi

„Nazywam się Sindbad”, czyli w niewoli imienia

Leśmian w poezji wręcz programowo unikał geograficznych i historycznych odniesień.

Dlatego też nawet gdy badacze kuszą się o poszukiwania rzeczywistych pierwowzorów miejsc utrwalonych w poetyckim obrazie, są to poszukiwanie niepewne i właściwie nieweryfikowalne. Pytanie: czy „malinowy chruśniak” jest chruśniakiem znajdującym

151 się koło domu Sunderlandów? – aż tak wiele nie wnosi do interpretacji tego tajemniczego cyklu, poza kontekstem biograficznym wpisanym w genezę69. Z podobną ostrożnością Leśmian nie obdarzał niektórych postaci ze swoich wierszy imionami mogącymi wskazywać na rzeczywistą osobę. Dla poety poezja to w większym stopniu kreowanie świata lub przetwarzanie zastanego niż dawanie świadectwa współczesności. Tworzenie stało się ucieczką od spraw aktualnych i prawdopodobnie dlatego autor nie chciał pisać o o b e c n y c h .

W jego poezji trudno znaleźć utwór, z którego tekstu jednoznacznie by wynikało, że opowiada o kimś, kogo można zlokalizować z imienia i nazwiska. Na przykład zwykło się sądzić, że adresatką wspomnianego cyklu W Malinowego chruśniaka jest Teodora Lebenthal – ale trzeba podkreślić, iż wiadomo to ze znajomości biografii autora, nie zaś z samych tekstów. W jedenastu wierszach nie ma żadnej informacji np. o kolorze oczu, włosów czy innej cesze charakterystycznej dla Dory, nie mówiąc już o imieniu. Leśmian, zdradzając tak dużo intymnych szczegółów, zdołał uchronić swoją największą miłość.

Nie oddał jej „zazdrośnikom”. W jednym z wierszy padło pytanie: „Czyliż pustym domysłem te czary wyśledzą?”. I dla interpretatorów – nic pewnego poza domysłem, że poetyckie słowo utrwaliło tajemnice ciała Dory, zapewniło mu nieśmiertelność, o którą modlił się kochanek w ostatnim wierszu.

W dziełach, w których pojawia się postać żony (Warkocz, Poeta), również nie ma zbyt wielu przesłanek, by traktować je jako wyimki z życia Leśmianów. Wydaje się raczej, że jest to poezja, która odżegnuje się od biograficznych przełożeń. Artur Sandauer napisał: „U Leśmiana przepaść między człowiekiem a artystą jest na pierwsze wejrzenie bezdenna. Bezpośrednio do autobiografii nawiązuje kilka zaledwie wierszy, a i w nich trop po chwili się gubi i rozwiewa w metafizyce”70.

Także w wierszach poruszających temat tak traumatyczny jak odchodzenie bliskich, odniesienie biograficzne jest tylko jednym z możliwych odczytań. Gdy poeta mówi o którymś członku rodziny, nigdy nie pada imię. Na ważną sprawę w tej materii zwrócił Michał Głowiński; pisząc o Leśmianowskich elegiach autobiograficznych, stwierdził, że ich kształt narracyjny określają: tematyzacja aktu wspomnienia,

69 O tym fragmencie biografii Leśmiana pisał Adam Bednarczyk – zob. „Taka cisza w ogrodzie”… Iłżeckie miłości Leśmiana, Warszawa 1992.

70 A. Sandauer, Pośmiertny tryumf Młodej Polski, [w:] tegoż, Liryka i logika, Warszawa 1971, s. 196.

152 przeciwstawienie dawniej–dziś, a także reifikowanie elementów przeszłości71. Oznacza to, że gdy mowa o ojcu, matce, siostrze czy bracie – jest to przywołanie n i e o b e c n y c h .

Poezja Leśmiana jest więc tęsknotą za tym, czego/kogo (już) nie ma. Świetnie to ukazują utwory o istotach, których status ontologiczny jest trudny do zdefiniowania.

Aniołowie czy przemądra Wasylisa są t y m i , k t ó r y c h n i e m a . Podobnie dzieje się z nienazwanymi dziewczętami, które wyrażają dramat niemożliwości zaistnienia.

Niewcielone słowo pozostaje w sferze niedopowiedzenia, a równocześnie już sam akt mówienia o tym, czego nie ma, jest dramatyczną walką o zaistnienie. Różne realizacje motywu nienazwanej dziewczyny dotykają tajemnicy Wiecznej Kobiecości.

Bezimienność i niezindywidualizowanie tych postaci wskazuje na ich pierwotność. Są one bowiem elementem świata jeszcze niedookreślonego, nienazwanego, zatrzymanego w połowie drogi do stania się. Można to określić zawieszeniem między słowem a obrazem. Poeta chciałby postrzegać jak człowiek pierwotny, od obrazu do słowa, ale problem pojawia się już w ujrzeniu tego obrazu, spowija go mgła (dziewczyńska). Nieuchwytna dziewczyna musi tym samym pozostać bezimienna.

„Trudno dać imię temu, co w dalekość płynie…” (PZ, 46) – napisał Leśmian w Głuchoniemej. Bohaterka tej ballady wymyka się poznaniu, jest wykluczona ze świata, więc nie ma z nią kontaktu: „Nad bezimienną rzeką stoi bezimienna…” (PZ, 47).

Piękny obraz nieuchwytności. Prawdopodobnie z tej samej przyczyny nienazywani, lecz opisywani są bohaterowie cyklu Oddaleńcy.

Znajomość imienia jest zwykle sygnałem nawiązania kontaktu. Świadczy o rozpoznaniu. Niemożliwość przywołania po imieniu łączy się natomiast z dramatem twórczego niespełnienia. Niekiedy jednak kontakt jest możliwy, o czym traktują wiersze, których tematem i zarazem bohaterką jest natura. Leśmian posunął się krok dalej w Łące, pozwalając nazwanemu podmiotowi na „rozpoznanie się”, nabycie tożsamości. Dzieło najpełniej realizuje to, co można nazwać Leśmianowską „filozofią natury”. Poemat rozpoczyna się apostrofą Stworzenia do swego Stwórcy:

Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru, Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru?

Zawołana po imieniu

71 M. Głowiński, Elegie autobiograficzne…, s. 243.

153 Raz przejrzałam się w strumieniu –

I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu.

(PZ, 303)

Imię jest tym, co wyróżnia. Imię (szerzej: nazwa) pozwala na wyodrębnienie rzeczy, istoty, zjawiska, pojęcia. Jak napisał Ryszard Przybylski: „[...] dopiero imię poświadcza istnienie osoby i pieczętuje jej tożsamość. Bezimienny człowiek ginie w mgle niebytu”72. Bezimienna dziewczyna nie wyłania się z mgły niebytu – u Leśmiana, który zasadę „poświadczania imieniem” stosował i w szerszym zakresie, obdarzając imieniem różne elementy świata poetyckiego, a w Zdziczeniu obyczajów pośmiertnych niemal upostaciowił imię: „Bo imię ma coś z oczu, z warg, a nawet z chodu… / Imię to tak, jak gdyby ktoś miał przyjść z ogrodu…” (ZOP, 31). Imię więc przywołuje obraz osoby. Jest hasłem dla ciągu skojarzeń.

Brak imienia świadczy też o wolności. Tylko to, co bezimienne, wymyka się poznaniu. Ale i jest w dorobku Leśmiana spora grupa wierszy, których bohaterowie posiadają imiona bardzo dużo mówiące o ich nietypowym istnieniu. Fantastyczne istoty z cyklu Postacie funkcjonują gdzieś na pograniczu świata i zaświatów. Takie imiona jak: Zmierzchun, Znikomek, Śnigrobek, Srebroń, Niewidzialni czy Pozorzanie wskazują na wyjątkowy, a przede wszystkim ulotny status ontologiczny tych istot.

W poezji Leśmiana przewijają się postacie znane z literatury dziecięcej, ludowej oraz z tekstów mocno ugruntowanych w świadomości literackiej. Autor zinterpretował lub przekształcił wątki, albo też dopowiedział losy związane z don Kichotem, don Żuanem, Urszulką Kochanowską, Kopciuszkiem czy Śpiącą Królewną. W ten sposób podjął dialog z tradycją.

Wdzięcznym źródłem inspiracji była też dla Leśmiana Księga tysiąca i jednej nocy, pod wpływem której kształtowały się np. postacie królewien.

Co ciekawe, autor pracując nad dwoma zbiorami baśni dla dzieci, nie wszystkie imiona przejął w pierwowzoru, często wykazał dużą inwencję w nazywaniu postaci.

Nadawanie imion odbywało się często na podobnych zasadach co w poezji. Kwestia nazw własnych postaci jest o tyle istotna, że prawie wszystkie imiona są znaczące, gdyż w jakiś sposób wpływają na tok opowieści bądź występują w roli wyjaśnienia pewnych

72 R. Przybylski, Pewność niepewności, [w:] tegoż, Ogrom zła i odrobina dobra. Cztery lektury biblijne, Warszawa 2006, s. 9.

154 cech lub zachowań. Czyli tak jak w poezji. Niektórzy bohaterowie Klechd sezamowych i Przygód Sindbada Żeglarza nie mają swojego odpowiednika w zbiorze arabskich opowieści, inne zaś noszą zmienione imiona.

Główny bohater Leśmianowskich Przygód Sindbada Żeglarza nosi to samo imię, co postać z Księgi tysiąca i jednej nocy. W ten sposób autor wskazał na literacki pierwowzór, przy czym obdarzył swego bohatera dużą autoświadomością. Młodzieniec wie, kim jest, ale musi jeszcze sobie uświadomić, czego pragnie. I po to są przygody, by u kresu zdecydować, jak chce się żyć. A imię przysparza Sindbadowi chwały i troski.

Z jednej strony jest z niego dumny, dlatego fascynuje go adresowany do niego list.

Z drugiej – jest przyczyną kłopotów, bowiem marynarzy nie tyle interesuje treść tajemniczego rękopisu, co jego nadawca i adresat. Diabeł Morski w jeszcze inny sposób wykorzystuje imię Sindbada. Pod postacią młodzieńca przypochlebia się Żeglarzowi, mówiąc, że jego imię jest już rozsławione. Przydomek Żeglarz (także wzięty z arabskiego pierwowzoru) w tekście zastaje użyty tylko raz. W opowieściach z Księgi tysiąca i jednej nocy Sindbad bywa jeszcze określany przydomkiem Morski, Sindbad Tragarz natomiast jest Lądowy. Obie te postacie kontrastują ze sobą. Leśmianowski Sindbad też posiada swego „oponenta” – Hindbada. Imiona tej pary bohaterów zostały zbudowane na tej samej zasadzie co Migoń i Jawrzon czy Świdryga i Midryga, tj. obie nazwy własne różnią się nieznacznie w warstwie brzmieniowej. W balladach zostały przedstawione sytuacje rozdwojenia jak gdyby na zasadzie Yin i Yang, postacie są zależne i dopełniające się. W przypadku baśniowej pary mamy zaś do czynienia ze zdublowaniem postaci. Sindbad i Hindbad są wrogami, nie mogą koegzystować. Nie łączą się w żadnym działaniu i nie ma między nimi symetrii, która cechuje wymienione pary. Hindbad jest wrogą konstrukcją sobowtórową, powstałą ze złej mocy. Można by znaleźć takich wiele w literaturze powszechnej, także w młodopolskiej, a jest i Leśmianowska realizacja tego pomysłu w wierszu Pośpiech.

Sindbad, będąc przy Hindbadzie, czuje, że jego tożsamość jest zagrożona.

Nienawidzi sobowtóra, gdyż ten podważa jego niepowtarzalność. Jakie mogą być konsekwencje utraty tożsamości, Sindbad dowiaduje się jeszcze podczas przygody z karłami. Marynarze po wypiciu zaczarowanego napoju nie reagują wołani po imieniu.

Zaczynają uważać się za potrawy i giną zjedzeni przez karły. Imię jest więc tym, co określa tożsamość, a jego wyparcie ją unieważnia lub zmienia.

155 Większość bohaterów z Klechd sezamowych ma swoje odpowiedniki w opowieściach z Księgi tysiąca i jednej nocy: Firuz Szach, Ali Baba i jego brat Kassim, Aladyn i Parysada. Również nieobdarzone indywidualnym imieniem postacie z danych historii zostały zaczerpnięte ze wschodniego zbioru: sułtan, rybak, geniusz (dżin), czterdziestu zbójców. Prawie wszyscy ci bohaterowie są tak mocno zakorzenieni w przestrzeni literackiej, że ich wykorzystanie jednoznacznie wskazuje na źródło (jednakże głębszej analizy wymagałoby ich porównanie z pierwowzorem).

Postaciami na wskroś Leśmianowskimi są natomiast: wuj Tarabuk i Diabeł Morski.

Imię wuja znaczy nie wiadomo co. Innymi słowy: nie znaczy czegoś wiadomego. I chyba o to właśnie mogło chodzić autorowi, by nadać poecie-grafomanowi imię oryginalne, zastanawiające formą. Pompatyczne imię zobowiązuje! – w tym miejscu dochodzi do głosu Leśmianowski humor.

Inaczej rzecz się ma z Diabłem Morskim. Dla tej postaci sprawa imienia też nie jest kwestią obojętną, ale traktuje je jak przykre przezwisko, zupełnie nieprzystające do spokojnego usposobienia:

Ani burza najsroższa, ani złe wichrzysko Nie męczy mię, nie boli tak jak to przezwisko!

Trudno! Muszę je nosić, choćby z tej przyczyny, By nie zostać bez nazwy wśród morskiej głębiny!

(PSŻ, 12)

W cytowanym fragmencie została podkreślona waga imienia. Diabeł Morski woli mieć imię, które mu uwłacza, niż być bezimiennym. Dalej, w liście do Sindbada, charakteryzuje siebie jako istotę dobrą, tkliwą i rubaszną. To inni, jak twierdzi, widzą w nim „diabelskość”, gdyż ma straszliwy wygląd i naturę żarłoka. Spryt i przebiegłość, jakimi się wykazuje, przekonując Sindbada do podróży, zaprzeczają jego słowom o łagodnym charakterze. Postać występuje w roli kusiciela i równocześnie jest uosobieniem ukrytych pragnień Sindbada. Namawiając młodzieńca do podróży, wyraża potrzeby tkwiące w podświadomości bohatera. Innym aspektem „diabelskości” może być to, że ujawnienie listu zawsze wróży katastrofę, która jest potrzebna, by Sindbad mógł sam przeżyć przygodę. Diabeł jest Morski, podobnie jak Cisza i Koń. Ten wspólny mianownik wskazuje na związek z morzem – żywiołem tajemniczym, fascynującym

156 i twórczym. Podobne konotacje mają motywy morskie w poezji, zwłaszcza w cyklu Oddaleńcy.

Leśmian obdarzając tę postać takim imieniem, znakomicie wykorzystał nazwę już istniejącą. „Diabeł morski” bowiem to inne określenie manty, ryby chrzęstnoszkieletowej, niegroźnej dla ludzi, żywiącej się planktonem i małymi rybkami.

Leśmianowski Diabeł Morski to też ryba żywiąca się rybami, tyle że uczona, magiczna, na wskroś baśniowa. Inny przedstawiciel rybiego gatunku w baśni – Ryba Latająca nosi swe imię ze względu na umiejętność fruwania. Fantastyczna postać powoli płynie w powietrzu, z wyraźnym trudem, prawie bezgłośnie porusza płetwimi skrzydłami, a w pysku trzyma magiczny list. W ichtiologii, ryby latające to rodzina morskich ryb Exocoetidae. Jeden z czarnoksiężników z Przygód Sindbada Żeglarza, Barbel, też został obdarzony „rybim” imieniem. Barbel to angielska nazwa brzany (inaczej Barbus barbus – gatunek słodkowodnej ryby z rodziny karpiowatych). Sprowadzanie „morskich” nazw do poziomu nazewnictwa z zakresu wodnej fauny może się wydać zbyt dużym uproszczeniem, niemniej są i ryby piły, i koniki (nie Konie) morskie, których „taniec godowy w wykonaniu pary zwróconej ku sobie frontem wygląda jak prawdziwy taniec”73. Spośród tego wodnego świata zwierzęcego trzeba wyróżnić ryby piły – gdyż jest to lejtmotyw, który fascynował Leśmiana i łączy się z założeniami jego „filozofii słowa”.

Znaczące są także imiona innych postaci. Napotkany podczas pierwszej przygody przez „arabskiego” Sindbada król jest władcą Mahradżanu, z kolei Leśmianowski bohater spotyka króla Miraża, rządzącego kilkoma nienazwanymi wyspami. Romanowi Zimandowi udało się ustalić, że imiona postaci z pierwszej przygody: Miraż, Degial i Piruza, autor zaczerpnął z polskiego przekładu Powieści z tysiąca i jednej nocy. Dla młodzieży, według Alberta Ludwiga Grimma (wydanie trzecie ukazało się w Warszawie w 1893 roku, nakładem Gebethnera i Wolffa)74.

73 Zob. W. Załachowski, Ryby, Warszawa 1992, s. 382; brzana – s. 76, diabeł morski – s. 490, ryby latające – s. 498, koniki morskie – s. 381.

74 Według badacza: „[…] polski przekład przeróbki Grimma jest jedynym poza tym tekstem [tj.

Leśmianowskimi Przygodami… – przyp. J.W], w którym władca wyspy nazywa się M i r a ż , i jedynym, w którym czarnoksiężnik nazywa się D e g i a l ”. Imię Piruza również zostało zaczerpnięte z tej edycji, z Historii o Kodadadzie i braciach jego. (R. Zimand, Preliminaria do klechd Leśmiana, [w:] Studia o Leśmianie, s. 386 i 387).

157 Imię króla wiele wyjaśnia. Otóż, Miraż jest władcą królestwa, którego poddani zadawalają się ułudą. Co ciekawe, Sindbad trafia na tę wyspę akurat w dniu imienin władcy. Imię tej postaci ma kilka znaczeń. Miraż w rozumieniu przenośnym oznacza złudzenie, marzenie. Za złudzenie można uznać przekonanie o oryginalności tańca królewskich koni. Mieszkańcy wyspy nie są świadomi, że wzbudzający ich zachwyt popis to powtórzenie ruchów Konia Morskiego. Piruza zaś wpada w zachwyt nad księgą naśladującą życie. To doświadczenie można nazwać „mirażem”, pojmowanym jako zjawisko optyczne polegające na tym, że przedmioty bardzo oddalone stają się widoczne. Zaczarowany podarunek jest dziełem Degiala, który naśladuje dzieło stworzenia w jeszcze jednym przypadku – powołując do istnienia Hindbada. Sobowtór Sindbada jest tworem sztucznym i przez to lepiej wpisującym się w „realia” wyspy. Jego imię nieznacznie różni się od pierwowzoru i – co ważne – wyprzedza powstanie sobowtóra. Piruza i jej ojciec nazywają Sindbada „Hindbadem”. Nomen omen. Imię i podarunek sprawiają, że Hindbad zajmuje miejsce Sindbada i nieprawdą okazują się słowa Miraża, że uczucia są ważniejsze od słowa. Król poruszył istotną kwestię: „Cóż bowiem znaczy imię?”. Pytanie iście Szekspirowskie! „Cóż znaczy nazwa? To, co zwiemy różą, / Pod inną nazwą nie mniej by pachniało”75. Miraż natomiast na postawione przez siebie pytanie udzielił takiej odpowiedzi: „Czy nazwiemy cię tak, czy owak, zawsze będziesz zarówno bliski naszemu sercu!” (PSŻ, 37). A jednak serce próżnej Piruzy nie rozpoznaje prawdy. W państwie Miraża rządzi prawo złudzenia.

Imię często też decyduje o stosunku Sindbada do nowo spotkanych istot. Poznanie imienia królewny jest bardzo ważne, choćby z tego względu, by wiedzieć jak przywołać jego posiadaczkę. Zawsze jest to jedna z pierwszych informacji, jakie uzyskuje podróżnik, w kilku przypadkach określająca stosunek młodzieńca do cudownej dziewczyny. Zasada nomen omen sprawdza się w przypadku Najdroższej. Jej imię posiada wyjątkową moc. Ten, kto je pozna, zaczyna traktować królewnę jak najdroższą osobę, która wymaga poświęceń, troski i wiele… kosztowności. W istocie bohaterka jest najdroższa pod wieloma względami, również w rozumieniu dosłownym.

Imię jest zwiastunem przeznaczenia Kaskady. Jej dążenie do autodestrukcji wynika z pragnienia bycia kaskadą, czyli spadającym strumieniem wody. Imię działa jak

75 W. Shakespeare, Romeo i Julia, tłum. S. Barańczak, Kraków 2002, s. 57.

158 zaklęcie także w przypadku Serminy. Jego napisanie pozwala Sindbadowi dostać się do ukochanej.

Autor, nadając dziewczęcym postaciom imiona, zadbał, by brzmiały one nietypowo, orientalnie. Gdyby zestawić parami poszczególne imiona, wyraźnie daje się zaobserwować podobieństwo brzmieniowe: Arkela i Urgela, Sermina i Armina. Prócz powtarzających się głosek, w wyrazach występuje ta sama liczba sylab. Imię Chryzeida natomiast nosi jeszcze jedna postać, mianowicie czarownica z Opowiadania króla Wysp Hebanowych. Obie bohaterki niewiele łączy poza literackim pochodzeniem.

Bodajże jedynym imieniem o łacińskim pochodzeniu została obdarzona Stella.

Dziewczyna różni się od pozostałych ukochanych Sindbada. Ta nie królewna okazuje się, jeśli można tak powiedzieć, najmniej „cudowna”. Otyła córka tłuściocha, której pasją jest jedzenie, posuwa się do strasznego postępku – unicestwia Urgelę.

Trzy królewny z ostatniej przygody są określane kolorami przynależnymi ich prawdziwej postaci. Królewna zielona to wierzba płacząca, błękitna – strumień, a złota – złota rybka. Zaklęte w postacie, nie uzyskują nowego imienia. Zabieg ten wydaje się podkreślać, że uosobienie jest w tym przypadku działaniem sztucznym, sprzecznym z właściwą naturą.

Poza tym w obu zbiorach opowieści pojawiają się grupy postaci, które nie są zindywidualizowane i trzeba je traktować jako typy lub zbiorowości. Marynarze i kapitanowie kolejnych statków, na które wsiada Sindbad, niczym się nie wyróżniają.

Co najwyżej któryś z ludzi morza cechuje się doświadczeniem. Takie schematyczne potraktowanie postaci pozwala sądzić, że wszystkie statki płynące z i do Balsory są identyczne, a ich zatonięcie służy tylko temu, by podróżnik mógł samotnie przeżyć kolejną przygodę. Inne grupy postaci też funkcjonują jako zbiorowości. Niewolnice Tarabuka różnią się chyba tylko włosami („blondyny, brunety, szatynki, rude i płowe”), mali ludożercy to „karli ogół”, poddani Pawica dzielą się na mężczyzn i „ludność kobiecą”, a wojownicze olbrzymki o purpurowych warkoczach mają swą królową, która góruje nad pozostałymi jedynie wzrostem. Rozmaite zbiorowości funkcjonują także w Klechdach sezamowych. Na przykład strażnicy pilnujący księżniczki z Baśni o rumaku zaklętym: „Wszyscy byli czarni, wszyscy chrapali i każdy miał szablę przy boku” (KS, 16).

Również służące księżniczki bengalskiej wszystko robią synchronicznie lub po kolei powtarzają jedną czynność, a tylko jedna z nich się wyróżnia tym, że jest stara

159 i doświadczona, więc może służyć radą (analogicznie jak stary marynarz z Przygód Sindbada Żeglarza).

Wątkiem zaczerpniętym z Księgi tysiąca i jednej nocy jest historia wielkiego jaja, potężnego skrzydlaka i Kotliny Diamentowej. W arabskiej opowieści ptak nosi imię Ruch (właściwie Ruchch), a w europejskich przekładach Roch lub Roc. Według jednej z etymologii, nazwa Ruch pochodzi od malajskiego wyrazu „ruk”, co znaczy „sęp”76. W wersji Leśmianowskiej pojawia się Rok.

Warto jeszcze wspomnieć o Chińczyku – mistrzu tatuażu, a następnie kucharzu w domu Sindbada. Ta humorystyczna postać pochodzi ze Wschodu – jak wskazuje jej imię, ale nie została zaczerpnięta ze wschodniego pierwowzoru. Można ją potraktować jako przejaw dobrego humoru autora (nb. Chińczyk-kucharz pojawił się w Baśni o korsarzu Palemonie Jana Brzechwy).

Imiona (także ich brak) w obu zbiorach pełnią różne, niekiedy sprzeczne funkcje:

wpływają na tok akcji bądź ją tłumaczą; indywidualizują albo typizują bohaterów;

wskazują na związek z arabskim pierwowzorem lub na miejsca, w których autor oddala się od niego – tym samym są dowodem na orientalność tych baśni, a w jeszcze większym stopniu na ich Leśmianowskość.

W mocy słowa

Nasycony środkami artystycznymi język Leśmianowskich dzieł pełni głównie funkcję kreacyjną. Jednakże słowo kreuje rzeczywistość już na poziomie wewnątrztekstowym i w tym rozumieniu pełni przede wszystkim następujące funkcje: sprawczą, nakłaniającą (impresywną) i ekspresywną. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że w Klechdach sezamowych i Przygodach Sindbada Żeglarza wielokrotnie została podkreślona magiczna moc słowa. Właściwie jednym z bohaterów baśni Leśmiana jest słowo. Podlega ono poetyckiej obróbce, a także jest przedmiotem językowych igraszek.

Twórcza zabawa słowem, która była domeną autora, dzięki jego woli staje się też udziałem poszczególnych postaci. W pewnych miejscach następuje przesunięcie części kompetencji lub wiedzy narratorskiej na bohaterów. Świat powołany za pomocą słowa do istnienia zyskał pozory autonomiczności, gdyż fragment demiurgicznej mocy

76 Por. przypis Tadeusza Lewickiego do: Księga tysiąca i jednej nocy. Wybór opowieści, wyb. i tłum.

76 Por. przypis Tadeusza Lewickiego do: Księga tysiąca i jednej nocy. Wybór opowieści, wyb. i tłum.