• Nie Znaleziono Wyników

Ł u szczk ook w iatow e

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1846, T. 3 (Stron 37-71)

m nością swoją w ielu zwabiając słuchaczów , zaszczepiał

7. Ł u szczk ook w iatow e

f 8 . D o ln o o w o en ik o w e.

\ 9 . G ó rn o o w o cn ik o w e.

. 10. Ł u szczk o o k w ia to w e.

. 1 1. L iściaste.

Z teraźniejszych b o ta ników odznaczył się je szc ze G u ja r t, p o d ł u g k tó r e g o u k ł a d u o g ró d botani­

c z n y szkoły farmacyi w P a r y ż u j e s t u r z ą d z o n y . U k ł a d G u j a r t a j e s t t o zmieniony u k ł a d T u rn e fo rta , d o k t ó r e g o starał się autor w p ro w a d z ić w sz e lk ie u l e p s z e n i a , j a k i e u k ł a d n a t u ra ln y przedstaw ia , o , A l e zpomiędzy wszystkich sp o s o b ó w p o r z ą d k o w a n ia r o ś l i n , u k ł a d płcio wy L m ne usza , i u k ła d

n a t u r a l n y , na największą zasługują u w a g ę . c o

co

W BOTANICE.

L inneusz o b ra w s z y p o d r z ę d n y w p ra w d z ie ale ważny o r g a n roślin za zasadę sw o je g o u k ł a d u , szczęśliwszym był od innych w wyborze i ułoż eniu je g o . D o s trz e g ł w nim b a r d z o wiele cech, i w g łó w n y c h zarysach w iele u s ta n o w ił działów . Porozdzielał tym sp o so b e m rośliny n a mnićj liczne g rom ady, i przez to u k ł a d sw ój ła t w i e j ­ szym do użycia uczynił. C hc ąc b o w ie m objąć o k o ło 5 0 0 0 dziś poznanych r o ś lin , nie można dążyć do u k ł a ­ d ó w sztucznych ani do u k ł a d u n a t u r a l n e g o zbyt uogól­

nio nego.

D o z a le t u k ł a d u L in n e u s z o w s k ie g o to je szcze d o d a ć w y p a d a , że on o b ją ł niety lk o rośliny podów czas znajo­

m e , ale i później o d k r y te , a z p e w n o śc ią tw ie rd z ić m o ­ żna, że i te co k ie dyś b ę d ą w y n a l e z i o n e , sw o je w nim pom ie szczenie znajdą.

N ajw ię ksz ą atoli zaletą, k tó r a m u je d n a z w o le n n ik ó w , j e s t je g o p r o s to ta i ła tw o ś ć po zn a w an ia w g łó w n y c h z a ry ­

sach. Każdy b o w ie m , o b e z n a n y co k o lw ie k z o r g a n e m za­

sadniczym u k ła d u te g o , m oże do n ie g o przystąpić i bez t r u d n o ś c i korzystać. D la te g o na p ie rw sz y r z u t o k a t a k nas om a m ia , że p o tr z e b a głę bsze go za sta n o w ien ia i r o z ­ w a g i, aby się z b łę d u w ja k i w p r o w a d z a , w ydobyć.

A le p oznanie u k ł a d u te go, nie m oże być g łó w n ą d ą ­ żnością w bota nice . U ł a t w i a ty lko wynalezienie n a z w i­

ska roślin ju ż poznanych i opisanych, daje

poznać

tylko

p o w ió rz c h o w n ie rośliny i w y k ry w a ważność je d n e g o tylko o r g a n u , a do poznania całej n a t u ry roślin d o p r o ­ w a d z ić n a s nie może.

Inaczój m a się rzecz z u k ł a d e m naturalnym . U p a t r u ­ ją c p o d o b ie ń s tw o roślin na c echach lub innych w ła s n o ­ ściach o p a r t e , i p o d łu g niego zbliżając te istoty do sie­

34 O UKŁADACH

W BOTANICE.

35

bie, dążymy do uch w y c e n ia p u n k tu , z k tó r e g o nie jako n a t u r a sa m a w ychodziła, s tw a rz ają c te ż istoty.

W utw o r z o n y m z roślin tylko znajomych , n o w o o d ­ k r y te cz ęstokroć pomieśc ić się nie m o g ą , przeto dla t a ­ kich albo n o w ą familią s ta n o w ić , albo n a więcćj podzia­

ł ó w rozdzielać je potrze ba. N a t u r a b o w ie m , ro zsie w ają c rośliny n a pow iórzchni ziemi, ró ż n e strefy szczególnemi roślinam i albo całem i rodza jam i c e c h o w a ła , pośw ięcając niekiedy c a łe dla nich familie, j a k m a m y p rz y k ła d te g o n a palmach.

U k ła d przyrodzony pole gają c n a p o d o b ie ń s tw ie w y n i ­ kającym ze wszystkich cech, albo przynajm nie j w iększćj

liczby w ażniejszych, w ym aga g r u n t o w n e j ich znajomości.

Z te g o w z g lę d u nie w y d a je się t a k ł a tw y m i przystę pnym ja k sztuczny, a p ocz ątkując ych, albo przyw ykłych do s ą ­

dzenia o rzeczach z p o w ie r z c h o w n o śc i, zniechęca k u so­

bie. A le dla lubiących się g r u n t o w n i e n a d w szystkiem zastanawiać, i dla chcących w ca łć m ś w ie tle zba dać te istoty, u k ła d przyrodzony m a n ie p o r ó w n a n ą w yższość n a d sz tucz nym ; ta k iż m ożna p ow iedzieć, że w ięcćj te n zna b o ta n ik i k to w o g ó ln y m tylko zarysie p ozna ł u k ł a d przyrodzony, aniżeli t e n k tóry w sz czegóła ch sp a m ię tał sztuczny system L in n e u s z a .

N ajg łó w n iejs zą rzeczą p r zy ro d zo n e g o u k ł a d u są fami­

lie, o b ejm u ją ce rośliny p o d o b n e . P o d o b ie ń s t w o to za­

chodzi często w cechach w e w n ę t r z n y c h i uk ry ty ch przed okiem naszćm, od k tó r y c h b u d o w a w e w n ę t r z n a ty c h istot zależy. Zbliżając p o d ł u g ty ch samych zasad f a m i­

lie do siebie, tw orzym y oddziały , a z tych p o w s ta ją g ł ó ­ w n e działy r o ś l i n , n a w e w n e t rz n ć j b u d o w i e tych is tot oparte.

30

O UKŁADACH

W y c h o d z ą c i te g o sta n o w isk a możnaby m n ie m a ć , że b e z zniszczeniu istoty (co nieraz życzeniom naszym b y ł o ­ by przeciwne), o b u d o w ie jćj w e w n ę trz n ć j, a te m sa m ć m i o ukła dzie sądzićby nie m ożna, albobyśmy przymuszeni byli wierzyć w to co n a m inni podaj;). L ecz szczęściem ma się rzecz inaczćj: b u d o w a w e w n ę t rz n a istot pociąga za so b ą ich p o sta ć z e w n ę tr z n ą tak, że ich k s z ta łt p o w ie r z ­ c h o w n y o b u d o w i e w e w n ę t r z n ć j uprzedza, co większa, je d n a część tych istot daje n am niekiedy w y o b ra ż e n ie ca- łć j ich b u d o w y czyli organizacyi.

I tak rozrastanie się ło dygi na g a łę z ie i pokrycie j ć j korą, w skazuje r o ś lin ę na ze w n ą tr z n a c z y n io -k o m ó r k o - wą, to je s t że jej naczynia na ze w n ątrz są umieszczone, że w y d aje nasienie, i że to w składzie sw o im p o s ia d a z a ­ r o d e k d w o m a liścieniami opatrzony. S am liść n a w e t, jeżeli j e s t szeroki i ma n e r w y g alęzisto ro zrastają ce się, ju ż nam to w skaz ać może. P rz e c iw n ie , w y ra sta n ie ł o ­ dygi bez żadnych gałęzi, b r a k kory, znaczna d łu g o ś ć li­

ścia przy małej je g o sz erokości, r ozc hodzenie się w nim n e r w ó w bez ż a dnego rozgałęzienia się, naznacza miejsce tćj roślinie m iędzy je d n o liśc ie n io w e m i J u s s i e u g o , albo w e w n ę t rz n o - naczyniowemi D e k a n d o la . B r a k zaś liści a n a w e t sam b ra k koloru tylko zielonego, j u ż staje się dla n a s skazówką, że ta ka roślina nie ma nasienia, że w b u ­ d o w ie jćj nie znajdują się naczynia, i że do bezliścienio- wych p o d łu g Jussio u a k o m ó rk o w y c h p o d ł u g D e k a n d o la należćć pow inna.

P o w i e r z c h o w n o ś ć ta, cechująca b u d ow ę roślin, rozcią­

ga się i dalej, a niekiedy tak jest uderzającą i charaktery­

styczną, że każdy spostrzegać ją m oże. D latego odda- wnu upatrywano podob ień stw o do siebie między rośli­

nami traw iastem i, w argow em i, krzyżowem i, złożon em i,

b aldasz kow em i, palmam i i innemi, nigdy ich nie r o z d z ie ­ la n o , ch o cia ż g ł ó w n e cechy tyc h familij n i e b y ł y znajom e.

Dzisiaj n a w e t n apotykam y jeszcze u d e r z a ją c e p o d o b i e ń ­ s tw o roślin do siebie, chociaż nie u m ie m y zdać z te g o sp raw y.

D latego zbliżając rośliny do siebie p od łu g p od ob ień ­ stw a, postępujem y niejako za naturą, i familie ich nazy­

w am y naturalnem i, z których jedna roślin a, nadająca najczęściej nazw isko takiej familii, przedstaw ia nam wzór wszystkich innych do tójże familii należących.

L ecz nie n a t ć m tylko p ie rw s z e ń s t w o , n a t u r a l n e m u u k ł a d o w i prze d sz tucznemi n a d a w a n e , p o le g a. D ąży on d o g r u n t o w n e g o poznania roślin i podnosi ich n a u k ę do najwyższego sto p n ia d o sk o n a ło śc i.

S iedząc p o d o b ie ń s tw o roślin, n ie m o ż e pom iną ć ża­

d n eg o c h a r a k te r u , żadnćj cechy, k tó r e przecież pom im o w aż n o ści sw ojćj, b yw ają w sztucznych sy s te m a ta c h o p u ­ szczane, jak np. u L in n e u sz a , k tó r y p o m im o ty le g r u n ­ to w n e g o zastanaw iania się n a d roślinam i, ani o o s a d z e ­ niu p r ę c ik ó w , ani o sk ła d z ie nasienia, tak w ażnych o r g a ­ n ac h i ta k sta ły c h cech dostarczających, nie w sp o m in a . Inaczej j e s t w przyrodzonym u k ła d zie , gdzie nietyłko żadna cecha p o m in iętą być nie może, ale n a d to klassyfi- k o w ać j ą w y p ad a . Uważają c b o w i e m familie, przekonywa*

my się, że n ie k tó r e ce chy niezm iennie i stule w e wszy­

stk ich p r a w ie familiach znajd ują się, inne w pew nyc h tylko są d o s tr z e g a n e , w in nych się zmieniają, a są i takie co w każdćj p ra w ie familii są zniie „ n e. D a lć j, że j e d n e cechy zawsze i wszędzie tow arzyszą d r u g im , d r u g i e w pe­

wnych familiach rozdzielają się, a in n e n igdy się z s0Jją nie zchodzą. T o nietyłko daje n a m poznać w iększą lu b mniejszą ważność c e c h , a

tćm samćtn

z a prow a dze nia

w b o t a n i c e . 3 7

38

O U K Ł A D A C H

stalszych p r a w id e ł w u p o r z ą d k o w a n iu roślin i ich po­

działu, ale n a d to rozw iązuje p e w n e zagadnienia, na j a ­ kie pom iędzy istotam i te m i n atrafiam y w n a u c e botaniki.

N a p r z y k ła d : dla cz ego k o r o n ie j e d n o p ł a t k o w ć j , p odobny kielich zawsze tow arz yszy? dlaczego rośliny g r o c h o w a t e , g o źdz ikow ate, u któ ry ch j e s t kielich je d n o d z ia lk o w y , j e ­ d n a k o w ą m ają liczbę p r ę c ik ó w ? i dlaczego prędzćjb y r o ­ śliny te m ożna policzyć do roślin je d n o p la t k o w y c h , aniżeli c z ystkow a te, m a k o w a te , i inne? tu dz ież dlaczego k o ro n a je d n o p ł a t k o w a zaw sze m a o sa dzone n a sobie pręciki?

P o ró w n y w a ją c sta ło ść ce ch z ich w a ż n o śc ią , p rz e k o ­ n y w a m y się, że s ta ło ś ć zawsze to w arz yszy ich w ażności, i że sta ło ść ta przyw ią zana j e s t do w a ż n o śc i o r g a n u lu b części roślin, z k tó rćj u w a ż a n ia p ow sta je. P o d ł u g tego m oglibyśm y j u ż o d g a d n ą ć na ja k ić j zasadzie podział n a ­ tu r a l n e g o u k ł a d u o p ie ra ć się p o w in ie n .

I ta k , p o n ie w a ż do u trzy m an ia bytu w szystkich isto t organicznych, a t ć m s a m ć m i roślin, żywienie się i r o ­ zm nażanie je s t najw a żniejsz ym , cechy z a tć m z o r g a n ó w do tych d w ó c h funkcyj zm ierza ją cych, p o w in n y być n a j- stalsze i sta n o w ić n a jgłów niejszą zasadę p rzyrodzonego

u k ła d u .

Z ro z u m ia ł to J u s s i e u , b io r ą c za p o d s ta w ę u k ła d u p r zy ro d zo n e g o nasienie, a w ięcćj jeszcze z a r o d e k w nióm z a w a rty , do k tó r e g o w ydania ja k o do g ł ó w n e g o p r z e ­ zn aczenia. w szy s tk ie części b u d o w y r o ślinne j zm ierzają;

i D e k a n d o l, k tóry zw r a c a ją c u w a g ę na o r g a n a roślin, dążące do u trz y m a n ia życia tych isto t (pod k tó ry m to w z g lę d e m najważniejszem i są naczynia), podzielił rośli­

ny na trzy działy. Działy te p o d łu g różnyc h zasad t w o ­ rzone, zgadzają się ta k, że ty lko ich n az w isk a zmienić p o trze b a, aby j e w je d n y m lub d r u g im sposobie u w a

-ia ć. Rośliny b o w ie m d w u liśc ie n io w e u J u s s i e u , s t a n o ­ w ią z e w n ę tr z n o - naczyniow e u D e k a n d o l a , a je d n o li- ścieniowe u pićrw szego, są w e w n ę t r z n o - n a c z y n i o w e m i , u d r u g ie g o , b ez liś cie n io w e zaś n a z w a n e są t u k o m ó r k n - wem i.

R i c h a rd za p a tru ją c się na zarodek pod innym wzglę­

d e m , je g o organizacyi, u w a ż a , że k o rz o n e k ro ślin j e d n o - liście nio w ych, zawsze o p a trz o n y j e s t p o c h e w k ą , k t ó r ą przebija g d y się r o z r a s t a , i rośliny t a k i e nazywa E n d o - rhizae. D w u liśc ie n io w e p o c h e w k i takićj nie m a ją i n a ­ zywa j e E xorhizae; rośliny zaś b ez liś c ie n io w e n az y w a

Arliizae.

Działy te R i c h a rd a zgadzają się z działam i J u s s i e u g o i D e k a n d o la , do k tó r y c h jeszcze dział cz w arty tw o rzy , Synorhizae, z roślin d w u liśc ie n io w y c h ta kich, k tó r y c h za­

r o d e k z p e r y s p e r m e m j e s t zro sły , a k t ó r e w n a t u r a l n y m ukła dzie Ju s s i e u g o więcćj ja k dw a m a ją liścienie, ja k ie m i są rośliny szyszkowe.

A tak widzimy, że z r ó ż n e g o s ta n o w is k a za p a tru ją c się na rośliny i u w a ż a ją c j e w częściach najważniejszych, do je d n e g o celu dążymy, i u k ł a d t ć ż na nich polegający nazyw am y u k ł a d e m n a t u ra ln y m , że n ie jak o n a ś la d u j e m y n a t u rę , k tó r a z a p e w n e k ilkom a d r o g a m i nie po stę p o ­ w a ła .

Dalsze rozw in ię cie przy ro d zo n e g o u k ł a d u polega na ce ch a ch d ru g ie g o rzę d u , i d la teg o nie j e s t ta k s ta łe i zm ie­

niane być może, ja k m a m y p rz y k ła d w ukła dzie J u s s i e u ­ go, D e k a n d o la , L o is e le u r - D e s lo n g c h a m p s i M a rq u isa i in ­ nych, a tć m bardziej w dalszych podziała ch.

Tym sposobem przyrodzony u kład w g łó w n y c h tylko działach sw oich i familiach jest stały, w uporządkow a­

niu zaś familij i pomniejszych oddziałach zm ieniać się

W BOTANICE.

39

40

O U K Ł A D A C H

może. D la zapobieżenia atoli podo b n y m zm ian o m , jak te g o mamy przykład na u k ł a d a c h sztu cznych, rozldassy- f ikow ano cechy, licząc do p ie rw sz e g o rz ę d u cechy n a j­

ważniejsze i najstalsze, jakiem i są: b u d o w a roślin, o r g a ­ n iz a c ja z a ro d k a i osadzenie p ręc ik ó w : a k tó r e w e wszy­

stk ich roślinach działu lu b je g o oddziału zna jd o w a ć się p o w in n y . D o rz ę d u d r u g ie g o liczą się k o r o n a , je d n o lu b w ie l o p ł a t k o w a albo ża d n a, by tn o ść lu b b r a k p e r y sp e r- m u , w z g l ę d n e p ołoż enie z a rodka w ziarnie lu b ziarna w o w o c u . W a ż n o ś ć zaś ich j e s t taka, że p ow inny się z n a jd o w ać w e w szystkich roślinach je d n ć j familii, albo b a r d z o m a ł e m u w y ją tk o w i ulegać. D o cech zaś r z ę d u tr z e c ie g o należą ta kie, co ty lko w n ie k tó r y c h familiach są sta łe , a w innych się zm ieniają, ja k o to : liczba pręci­

k ó w , p o łą c z e n ie ich w wiązki, o rganiz ac ya w e w n ę t r z n a o w o c u ( j a k k o m ó r k i) , sp o só b o t w i e r a n i a się j e g o , u ł o ­ że n ie liści, by tn o ść przysadek, i inne. P o m ięd z y cechy n ie s ta łe liczą się: k w ia t o s ta n , p o sta ć liścia, ksz tałt ło d y ­ gi i t. p.

P o m im o t a k ie g o oznaczenia cech, a tć m s a m ć m s t a ­ łych p r a w i d e ł któ ry ch się p o w in n iśm y trzym ać p rzy t w o ­ rzeniu n a t u r a ln e g o u k ł a d u , w ścisłe z a sto so w a n ie w p r o ­ w adz ić ich nie m ożna. N a t u r a nigdy niewolniczo nie p o ­ s tę p u je ; czyni wyjątki albo zboc zenia pomiędzy n a j w a - żniejszemi p raw am i sw o je m i, a m a ło w aż n e często w y ­ wyższa, i n a d a je z innćj strony p o d o b ie ń stw o , k tó r e s p o ­ strze g am y ale przyczyn je g o w y k ry ć nie możemy. W i ę ­ ksza zaś w a ż n o ść cech je d n y c h niż d ru g ic h , nie przez nią j e s t n a d a w a n a , ale przez n a s u p a t r y w a n a .

I tak: n ie je d e n tylko lub d w a liścienie w nasionach r<>ślin s p o s trz e g a m y , bo w r o ś lin a c h szyszkowych w ię

-W BOTANICE.

41

cćj się znajduje, i dla tego R ic h a rd , czwarty jeszcze dział roślin do p r zyrodzone go u k ł a d u c h c ia ł w p ro w a d zić .

O rg a n iz acy a , k tó r a tyle i ta k u d e r z a ją c ą zgodność z b u d o w ą z a rodka okazuje, w n ie k tó ry ch p u n k t a c h się nie zgadza, R ośliny b o w i e m s a g o w a te , k o k o r n a k o w a t e , p o d ł u g organizacyi do w e w n ę trz n o -n a c z y n io w y c h n a l e ­ żą, choć m ają wyraźny z a ro d e k dw uliścieniow y. T o sa­

m o paprocie, w idłaki i inne u J u s s ie u g o , należą do bezli- ścieniow ych, a u D e k a n d o la do w e w n ę t r z n o - naczynio­

wych.

Osadzenie p rę c ik ó w , k tó r e się liczy ta k ż e pomiędzy cechy pić rw sz e g o rzę d u , w najściślćj oznaczonych fami­

liach ulega niekiedy wyjątkowi, ja k w r o ś lin a c h fiołko- w aty c h i innych.

P rz e c iw n e w łasności n a p otykam y pomiędzy cecham i m nie j w aż n em i, a n a w e t nie sta łem i. N ie k t ó re z nich w i ­ dzimy stale p e w n y m familiom to w arz y szą ce, tak że się liczą pomiędzy p ić rw sz e cechy ta k o w y c h familij, i przez to n a b i e r a ją pić rw szćj ważności: ja k całość liścia familii m a rz a n o w a ty c h , gdzie j e s t najważniejszą cechą, tudzież cz w o ro g ran iasty ksz ta łt ło dygi w w a r g o w y c h i t. p.

W y p a d a to x samćj n a t u r y uw a ż a n ia tych istot. P o ­ n ie w a ż pod o b ie ń stw o roślin i tw o rz e n ie familij, u w a ż a ­ my p o d łu g wszystkich cech, m uszą w ięc dla n ie których być wyjątki, polegające na cechach mnićj ważnych. W y ­ ją tki, w następnych działach jeszcze w ięcej okazywać się muszą, a n a w e t i w cechach ważniejszych.

J e d n a k ż e w ia d o m o ś ć w ażności cech j e s t dla każdego b o ta n ik a n ie odzow ną: cechy b o w ie m p ić rw sz e g o rzędu zawsze zna jdow ać się powin ny w e wszystkich rodza jac h je d n ćj familii, gdy tym czasem z cech r z ę d u d r u g ie g o

Tom III. Lipiec 1840. 6

n ie k tó r e m o g ą być pom in ięte. Cechy rz ę d u trzeciego służyć m o g ą do p o d ziałó w lamilij, lecz niekoniecznie wszystkie z n a jd o w a ć się p o w inny, a n a w e t może ich b rak o w ać .

Co się tyczy p o rzą d k o w a n ia w szystkich familij, k o n ie ­ cznie p o tr z e b a aby o n e je d n ę ca ło ść tw orzyły. T o z m u ­ sza nie kiedy do p r z e rw a n ia w nich p o d o b ie ń s tw a n a t u ­ r a ln e g o , a zbliżanie ich t ć m je st tru d n ie jsz e , że ro d za je osta tn ie familii je d n ć j, p o w in n y zbliżać się d o ro d za jó w początkowych familii n astępne j tak, ja k rodza je począ­

tk o w e familii pićrw szćj, pow inny się zbliżać do r o d za jó w osta tn ic h familii k tó ra ją poprzedza.

P o r z ą d k o w a n i e ta k ie m oże ró ż n ie zm ieniać n a s tę p stw o familii, przez co wiele ich krzyżuje się, a co i L in n e u s z o - wi było w ia d o m ć m , kiedy p ow iedz ia ł, że familie nie m o ­ g ą się p o r z ą d k o w a ć s z ereg ie m , lecz ja k k raje a l b o p r o ­ w i n c j e na mappie, gdzie j e d n e z d r u g i e m i w kilku ztyka- ją się miejscach.

Gdy to je d n a k w ykonanóm być nie może, dla teg o szy­

kujemy je sp o s o b e m J u s s i e u g o , D c k a n d o la lub innych.

Z ty ch J u s s i e u najwięcćj zbliżył się do n a t u r a l n e g o porządku, bo cechy g r o m a d zasadził n a osadzeniu p rę c i­

kó w . Cechy te nietylko że są t r u d n e do oznaczenia, ale ulegają w yjątkom , n a w e t w całych familiach. D l a t e g o R i c h a rd chcąc t e m u zaradzić, u w a ż a czy ow ocnik j e s t w olny, czy do kielicha przyrosły, ale i tu liczne zdarzają się wyjątki, i dla teg o D e k a n d o l sztucznym s p o s o b e m j e ułożył.

J e d n a k ż e nie możemy tra c ić nadziei, ab y ś m y tego po ­ r z ą d k u kie dyś nie dosz li, tć m bardzićj, że tylu m ę żó w uczonych n ad u k ła d e m ta k im p r a c u je , i wszędzie go

42

O U K Ł A D A C H

■w dzisiejszych czasach przyjęto a n a w e t za e l e m e n ta r n y u zna no.

O to ż najważniejsze zarzuty p rzeciw u k ł a d o w i , b o w sze lkie inne ściągają się tylko do pozo rn y c h tr u d n o ś c i przedstaw iających się uczącym.

Z arzucają np. u k ła d o w i przy ro d zo n e m u , że do p o z n a ­ nia go p o trze b a znajomości roślin i o b ez n an ia się z g ł ó - w n e m i częściami ich b u d o w y , a n a w e t z c a łą o rg an iz a­

c j ą , gdy tymczasem sztuczny wymaga, tylko» znajom ości je d n ć j części b ra n ć j za zasadę u k ła d u . Z a r z u t ten n a p o - zór ty lko zdaje się m ieć w arto ść . I tak: w przyrodzonym u k ła d zie b io r ą się pod u w a g ę nietylko w a ż n e cechy, ale i mnićj w a ż n e , często z sam ćj pow ie rz c h o w n o śc i roślin czyli postaci ich w y p ro w a d z o n e ; dla tego spojrzenie samo na rośliny niekiedy w skazuje nam fam ilią, gdy ty m c z a ­ sem w u k ła d zie sztucznym, do. oznaczenia g r o m a d y n ie ­ raz szkieł powiększających u żyw ać p o trz e b a . Niekiedy n a w e t , chcąc nie chw ia ć się w z n a jo m o ś c i, p o tr z e b a być j u ż uprze dzonym o niej.

Co do liczby familij których dzisiaj 1 0 4 liczą, i k a ż d a m a oddzielne n a z w is k a , s ą o n e te ra w u k ła d z ie przyro­

d zonym , czem rzędy wszystkich g r o m a d u L in n e u sza , a n azw iska ich po większej części b r a n e od rodzajó w r o ­ ślin, g ł ó w n e cechy familij obejm ują cyc h, p rz y p o m in a ją nam r a z e m tq ro d z a je i sp a m ię tan ie ich u ła tw iają.

Dla ty c h jeszcze którzy uprzedzeni wzglę dem p rz y ro ­ dzonego u k ła d u tw ierdzą, że w u k ła d z ie sztucznym L in ­ neusza ehcąc wynaleźć n az w isko rośliny, dosyć m ają na przeliczeniu pręcik ów i s ł u p k ó w , ażeby jej g r o m a d ę i rz ę d znaleźli, n ie ch mi w olno będzie przytoczyć je d e n przykła d. Dajmy, że m ają roślinę z w a n ą słodkogorzem , i przypuśćmy że się nie pomylili w gromadzie: trafili na

W BOTANICE.

43

44

O U K I . A D A C I I

V '4 i ł a t w o odgadli rzęd pierw szy. Cóż d o tą d w y n a l e ­ źli?— ujrzą się pomiędzy 1 3 0 lu ro d za jam i, między k t ó r e - mi p o tr z e b a im oznaczyć rodzaj tej rośliny. J a k ićjże uw a g i, ja kićj pam ięci i ja k ieg o objęcia p otrze ba, a b y go z p e w n o ś c ią wynaleźć! Nie m a p o d o b n e g o zdarzenia w ukła dzie p r z y r o d z o n y m ; familie je g o liczniejsze, m i e ­ szczą w sobie w szczególności mnićj roślin, a ich podzia­

ły le d w o po kilkanaście ro d za jó w obejm ują. Z re s z tą j e ­ żeli idzie o wynalezienie n a z w i s k a , klucz L a m a r c k a z a ­ sto s o w a n y do p r zy ro d zo n e g o u k ła d u , każdego o b e z n a n e ­ go z cecham i r o ś l i n , bardz o ł a t w o d o p ro w a d z i; prędz ej i z w iększą p e w n o śc ią , aniżeli w sztucznym u k ła d z ie L in- neusza.

W p r a w d z i e przyrodzony u k ł a d dla k aż d eg o poczyna­

ją c e g o , nie j e s t w początku ta k ła tw y m j a k sztuczny i n ie j e s t tyle p o c ią g a ją c y m , lecz o ile zn o w u każdy p o s tę p u ­ jący w n a u c e p o d ł u g p rzy ro d z o n e g o u k ł a d u coraz w ię ­ cej zn a jd u je u ła tw ie n ia i zachęca się do tćj nauki, o tyle d ru g i postępujący p o d łu g sztucznego, coraz więcćj n a p o ­ tyka t r u d n o ś c i , zraża się niemi i zniechęca k u nau c e.

D la t e g o uczący się p o d łu g u k ł a d u p r zyrodzone go coraz bardz iej zgłębia te istoty, i coraz w iększego n a b i e r a za­

p a łu , gdy tym czasem w czcicielach sztu cznego u k ł a d u L in n e u sz o w sk ie g o często coraz bardzićj stygnie ich zapał.

Uczący się p o d łu g przyrodzonego u k ł a d u nie cola się wstecznie, zawsze p o stę p u je , i nigdy pracy swojój ż a ło ­ w a ć n ie b ę d z ie , bo p r ze w odnik j e g o , u k ła d , zawsze te n sam tak jak istoty te, zostaje i zmienić się nie może; familie je g o ja k o g ł ó w n e ogniw a, zaw sze pozostaną te sa me, zmiany zaś w ich u p o rz ą d k o w a n iu nastąpić m ogące, lu b zmiany zasad tw orzących mniejsze ich podziały, na zm ia­

nę przyrodzonego u k ła d u w p ły w a ć nie będą.

W BOTANICE.

45

Uczący się p o d ł u g sztucznego u k ł a d u , n a b y w a w p r a ­

w y w wyszukaniu n a z w isk r o ś l i n ; u k ta d zaś n a t u r a ln y w skazuje b u d o w ę isto t tych i z g r u n t u d aje je poznać.

Nie dla u czącego się tylko b o ta n ik i przyrodzony u k ł a d m a sw o je p o w a b y , lecz i dla k a ż d e g o m y ś lą c e g o czło ­ w ie k a . J e g o familie, ty le m ają cech uderzających, a tak ła tw y c h do sp o strz e g a n ia , że każdy wid zieć w nich m o ­

że tę zadziwiającą h a r m o n i ą , k t ó r a rozsia na po wszy­

stk ich ro ślin a ch , z każdćj ich familii tw o rz y o d d zieln ą całość. O n e ta m m ie jscem rośnienia, w łas n o ścia m i, s k ł a ­ d e m c h e m ic z n y m , i nie m a l zw yczajam i do sie b ie p o d o ­ bne, t w o r z ą ja k b y familie s p o łe c z e ń s t w a ludzkiego.

P o d w z g lę d e m p r z e m y s łu i sztuk, przyrodzony u k ła d m a także nie pospolitą w a r to ś ć . Cechy b o w ie m ze w n ę­

trzn e roślin oznaczają szczególne ich w ła s n o ś c i a n a w e t ich pie rw ia stk i che m ic zne w s kła d ich w chodz ąc e, a k tó ­ r e w całych się nie kiedy familiach znajd ują : np. w krzy­

żowych siarka, w o g ó r e c z n ik o w a ty c h s a le tra , w t r a w a c h mączka, w p o r o s ta c h pie rw ia stki f a rb u jąc e, w w a r g o w y c h olejki lo tne le k a r s k ie i t. d.

O to są korzyśc i p rzy ro d zo n e g o u k ł a d u , k tó r y p r a w d a dalekim jeszcze j e s t od do sk o n a ło ści, w ja k i ć j go w idzieć pragnie m y, a u w aż ają c na tru d n o śc i i n ie p o k o n a n e p r z e ­ szkody w r o z w in ię c iu je g o , w ą tp ić b y n a w e t m ożna, czyU jćj kiedy dosięgnie. A le czyż u d z ia łe m n a t u ry ludz­

kiej j e s t doskonało ść?

Sądzić je d n a k , po b łę d a c h i tr u d n o ś c ia c h ja k ie na tej d r o d z e nap o ty k am y , że u k ł a d te n n ie znajduje się w n a ­ tu r z e i nic zasługuje na p ra c ę i ule pszenie, j e s t to

samo

co okazać n ie zna jom ość rzeczy, chcićć p r z y w ie ść w ieki ciem noty, przyw oła ć czasy scholastyczne, i o d n o w ić dla

46

O UKŁADACH W BOTANICE.

bota nik i, czasy G iesneru i A ld r o w a n d e g o , po k tó ry c h b o ­ tanika tyle się wzniosła, a n a w e t pow iedzieć m ożna po w s t a ł a (*).

(*) A utor czerpajac podane tu wiadomości gtów uic ze żródet Francuzkich, nic mówi nic o postępie Niemców w wykształceniu przyrodzonego układu roślin. Pragnących tego dopełnienia odsy­

łam y do prac p. 1. R. Czerwiakowskiego, który na końcu 2go ze­

szytu swojćj Untanilń ogólndj, wydanego w Krakowie r. 1841, od stron. G02 wszystkie uwagi godne nowszych botaników Niemie­

ckich układy, z należytemi szczegółami przedstaw ił.

P. Ii

P R Z E S T Ę P S T W O W 1E L 0 Ź E Ń S T W A

W K R Ó T K O Ś C I S K R E Ś L IŁ

P r z e s t ę p s t w o w ogóln ości m a sw o je przyczynę, ź ró d ło z k tó r e g o po c z ą te k sw ó j bierze, m a f o rm ę w którój się o b ja w ia, zrządza w re szc ie w ł a ś c i w e sk u tk i.

Ź r ó d ł e m p r z e s tę p s tw a j e s t w o ln a w o la działania b e z ­ p r a w n e g o .

F o r m ę je go s ta n o w ią ró ż n e k sz tałty d z i a ła ń b e z p r a ­ w nych, r,a p o ś r e d n ic tw e m k tó r y c h p r z e d s ta w ia się zmy­

sło m naszym .

S k u tk ie m n a k o n ie c p r z e stę p s tw a p r z e d m io to w y m , j e s t obraz a p r a w a k a r n e g o , w y n ik a ją c a z n a d w e r ę ż e n ia p raw w ogóln ości sp o łe c z e ń stw u , w szczególności je d n o s tk o m społecznym służących; p rz e d m io to w y m zaś s k u tk i e m j e s t k a r a i obow iązek w y n a g r o d z e n ia w e d le rodzaju p r z e ­

stę p stw a, tu dz ież p o w ró c e n i a , o ile się da d o p i e r w o ­ tn e g o sta n u , p r a w a p r z e s tę p s tw e m n a d w e rę ż o n e g o .

T y m trze m ca ło stk o m s ta n o w ią c y m je d n ę całość, isto­

tę p r z e stę p s tw a w o g ó lnośc i, o d p o w ia d a ją trzy in ne c a - ło stki:

48

P R Z E S T Ę P S T W O

p o d m io t p rz e s tę p s tw a (subjcclum delicli) z wołg dzia­

ła n ia b e z p r a w n e g o łączność mający. J e s tto przestępca:

postępy działania b e z p r a w n e g o , k tó r e sto s o w n ie do swojćj dzielności n a d a ją c początek, dalsze rozw inięcie, n a k o n ie c u z u p e łn ie n ie p r z e s tę p s tw a , t w o r z ą u s iło w a n ie i d o k o n a n ie o n ego:

p r z e d m i o t p rz e stę p s tw a (objeclum delicli) czyli o b r a ­ żony i p r a w a j e g o n a k t ó r e działanie b e z p r a w n e u d e ­ rzając i skutki o d p o w ie d n ie w y w ie ra ją c , p o budza za r a ­ zem do rea kcyi karnej.

W a r u n k i powyższe w c h o d z ą w sk ła d k a ż d e g o w szcze­

gólności p r z e s tę p s tw a , a różnic a j a k a między szczegól- n e m i p r z e s tę p s tw a m i zachodzi, zależy głów nie :

od różnicy p r a w , p r z e d m io t p r z e s tę p s tw a s ta n o w ią ­ cych, a za te m od ce lów czyli zamierzonych s k u t k ó w z b e z p r a w n e g o działania w y n ik n ą ć mających:

od różnicy p r a w , p r z e d m io t p r z e s tę p s tw a s ta n o w ią ­ cych, a za te m od ce lów czyli zamierzonych s k u t k ó w z b e z p r a w n e g o działania w y n ik n ą ć mających:

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1846, T. 3 (Stron 37-71)