• Nie Znaleziono Wyników

Uwagi o stanie cywilizacji Zachodu z perspektywy

W dokumencie Widok Nr 78 (2018) (Stron 23-33)

filozofii cywilizacji

prof. dr hab. Romuald Piekarski Zakład Filozofii Współczesnej, Instytut Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa, Uniwersytet Gdański

Romuald

Piekarski

1 J. Ortega y Gasset, Bunt mas i inne szkice socjologiczne, Warszawa 1982, s. 647.

2 Por. Rozmyślania o Europie, [w:] y Gasset, Bunt mas…, op. cit., s. 648.

zamieszanie. Do takiej filozofii Gasset zalicza i pewne wątki w teorii cywilizacji Toynbeego. Na przykład jego zrównanie pojęcia narodu z „para-fiańszczyzną”, tj. mieszanki plemienności oraz demokracji (masowej), przez co ze wzgardą

„ubli-3

ża [on] idei narodu” i zaciemnia rzeczywistość . Autor Buntu mas zdecydowanie oponuje przeciw opinii Arnolda Toynbeego, żeby narodowość by-ła czymś anachronicznym, bezpłodnym i bez przyszłości. Specjalny charakter mają wedle niego mieć wszakże narody europejskie. Nie tracąc nic istotnego ze swej narodowości, posiadają one tożsamość wielowarstwową, w której jest istotne miejsce dla jedności ponadnarodowej, europej-skiej właśnie, lecz niekoniecznie rozumianej jako jedność polityczna. Powyższe refleksje i sugestie hiszpańskiego myśliciela nie straciły aktualności.

Zanim poddam analizie diagnozy Toyn-beego, wcześniej nawiązuję do dwóch diagnoz cywilizacji Zachodu, które koncentrują się na duchowym jej wymiarze. Jest to wykład Erica Voegelina – z 1959 roku (Duchowa i polityczna

4

przyszłość Zachodu ) – oraz odczyt Ortegi y Gasseta

5

wygłoszony już w 1949 roku . Voegelin przywo-ływał tam Spenglerowską koncepcję (rzekomo uniwersalnych) cykli cywilizacyjnych, wysuwając pytanie o to, w jakim cyklu ewentualnie świat Zachodu się znajduje i co nas czeka w najbliższym czasie. Pomijając całą dyskusję nad adekwatnoś-cią koncepcji wzorcowych cykli oraz ich

następ-6

stwa , można tak wyrazić to (ważne dla nas i obec-nie) pytanie, z jakimi trendami mamy do czynienia obecnie i czego się możemy spodziewać.

Odpowiadając na to pytanie, uwzględ-niamy znaczenie doświadczenia sacrum i długo-falową legitymizację polityczną. Zdaniem Voege-lina istotne jest także, czy rozpoznajemy „histo-ryczną strukturę”, która będzie trwale oddziały-wać na przyszłość. Ważnym aspektem tej struk-tury jest „porządek społeczny”, obejmujący

7

„societas perfecta” , czyli celową działalność, mającą zapewnić odtwarzanie się oraz rozwój

z jego ponadpokoleniowym wymiarem

ducho-8

wym .

Mamy tutaj dwa aspekty. Z jednej strony materialno-organizacyjną podbudowę funkcjo-nowania danej cywilizacji; w tym zakresie świat Zachodu (utrzymując znaczną, choć malejącą przewagę) prowadził i nadal prowadzi ekspansję; jednakże, jak to wyraża Voegelin, „kolonialny im-perializm Zachodu jest już na wykończeniu”. W związku z tym w latach 20. XX wieku dyskuto-wano o tzw. zmierzchu Zachodu. Poruszano rów-nież kwestię, czy zachodni ferment nadal (po-przez „rozszerzenie się europejsko-amerykań-skiego ducha”) wciąga w swoje zawirowanie inne

9

cywilizacje .

Jak wspominałem, Voegelin wyodrębnia duchowe warunki przetrwania i rozwoju cywili-zacji. Warunki te w cywilizacji Zachodu cechuje pewna względnie trwała struktura; składa się na nią m.in. rozdział władzy światowej (czyli poli-tycznej) oraz duchowej. Zgodnie z zasadą Gela-zjańską członkowie/obywatele cywilizacji żyją w ramach porządku zorganizowanego przez wła-dzę świecką (np. cesarza), jednocześnie znajdując się w obrębie ładu duchowego Kościoła, podpo-rządkowanego papieżowi. Obie te władze, cie-sząc się własną autonomią, stanowiły pewną waż-ną równowagę, wyznaczając zarazem wzajemne granice, umożliwiając także współpracę. „Ta podstawowa zasada zachodniej koncepcji ładu społecznego – wedle Voegelina – trwała w his-torii Zachodu, także wtedy, gdy zmieniali się no-siciele, reprezentanci ładu”. W kolejnych okre-sach historii Zachodu obserwować możemy ko-lejne podstawienia: i tak – władza duchowa zosta-je przemieszczona i przydzielona intelektualiście filozofowi. Z kolei za czasów reformacji władzę świecką sprawował reprezentant wspólnoty naro-dowej w osobie króla, zaś nowym reprezentan-tem władzy duchowej miał być adogmatyczny, mistyczny filozof. O ile narodowy król stanowił ład państwa narodowego, to mistyczny filozof

3 Por. Idea narodu, [w:] J. Ortega y Gasset, Bunt mas…, op. cit., s. 676.

4 Die geistige und politische Zukunft der westlichen Welt. Jest to wyciąg z tekstu publicznego wykładu, który wygłosił E. Voegelin 9 czerwca 1959 roku w Amerikahaus w Monachium.

5 De Europa meditatio quaedam.

6 Istotną wątpliwość wysunął już A. Toynbee, który – dla ustalenia przyczyn żywotności danej cywilizacji – podejmował wysiłek opisywania znaczenia religii światowych jako czynnika zmienia-jącego koncepcję cykliczności.

7

 Teleologiczny wzorzec ustrojowy.

8 Por. wywody V. Possentiego, który śledził przesuwanie się granicy między religią a życiem publicz-nym (Religia i życie publiczne. Chrześcijaństwo w dobie ponowożytnej, Warszawa 2005, s. 25).

występował jako jego doradca, zaś Kościoły – przy tych wszystkich podstawieniach – oficjalnie traciły dotychczasowe uprawnienia.

W XIX wieku w technokratycznej-ideo-logicznej koncepcji Comte’a „na miejsce cesarza, (…) wchodzi przemysłowy menager; na miejsce papieża, (…) pozytywistyczny intelektualista [-ideolog]”. W wyniku tego na znaczeniu traci już całkowicie wyjściowy autorytet duchowy oraz objawienie, przechowywane i odtwarzane przez przedstawicieli Kościołów. Dalej analizując ów proces, Voegelin wskazuje skupienie trzech waż-nych funkcji w osobie cesarza: politycznej, ka-płańskiej (oznaczającej zarazem obrońcę wiary) i prawniczej; cesarz jako gwarant tejże sprawiedli-wości odpowiedzialny miał tutaj być za „treść sprawiedliwości”, tj. prawdę i (co nieco zaskaku-jące) za zrozumienie ładu ludzkiej natury (czy duszy), a więc i „naturalnego porządku czy ładu światowego”, pojmowalnego rozumem, co leżało wcześniej w gestii filozofii.

W związku z powyższym można wyod-rębnić trzy źródła autorytetu czy legitymizacji porządku społecznego. Są to: władza imperatora oparta na sile, władza świecka uzasadniana przez rozum filozoficzny oraz władza duchowa, powo-łująca się na treści objawione; ta ostatnia repre-zentuje zdolność rozumienia związków człowie-ka z Bogiem. Gdy te trzy rodzaje autorytetów zachowują względną autonomię, nie odbierając siły pozostałym, zarazem kontrolując się i uzu-pełniając wzajemnie, mamy do czynienia z utrzy-mywaniem ładu w cywilizacji chrześcijańskiego Zachodu. Jeśli jednak te trzy funkcje władcze, im-peratorska, władza filozofii, oraz władza ducho-wa wynikająca z objawienia, znajdują się w jed-nym ręku, oznacza to destrukcję tradycji Zacho-du i maksimum nieporządku.

Voegelin wyodrębnia ponadto „formy pośrednie”, gdzie – jak to ma miejsce – w przy-padku ideologii pozytywizmu opanowała ona uniwersytety amerykańskie, na wydziałach nauk społecznych. Co ciekawe, powiada on, iż owa scjentystyczna ideologia stanowi „fuzję filozofii oraz objawienia”, dostarczając recept dla spo-łecznych organizacji i wzorców sensownego ży-cia; w ten sposób, nie sprawując bezpośrednio władzy państwowej, przejmuje ona funkcje wszystkich trzech autorytetów, zagrażając rzeczo-nej przeciwwadze i równoważeniu władz.

Upadek czy załamanie się cywilizacji europejskiej można więc identyfikować z

upada-jącym trójpodziałem autorytetów i niweczeniem ich wspomnianych źródeł czy korzeni. Chrześci-jaństwo lokowało transcendentny boski byt nieja-ko w opozycji do świata stworzonego, umiejsca-wiając boskość w zaświatach. Voegelin podkreśla dalekosiężne konsekwencje takiego ujmowania najwyższego Bytu. W ten bowiem sposób odda-lony został, dość mocno wcześniej rozpowszech-niony, wizerunek świata jako „przenikanego przez Boga” i w nim obecnego pod postacią sacrum.

Kolejną nader istotną konsekwencją owego „odbóstwienia świata” było to, iż zniknąć miało „tabu”, zniknąć miały moralno-intelek-tualne ograniczenia dla ludzkiego działania. Tego rodzaju uwolnienie od sacrum wskazuje nasz autor w romantyzmie oraz tzw. myśli postępowej, eksponujących ludzką moc władania czy zarzą-dzania światem. Dalej mowa o „Baconowskiej władzy-wiedzy” możliwej do wyobrażenia przez „opróżnienie świata z wszelkich (boskich czy magicznych) sił, wzbudzających respekt. Oto warunki emancypacji czysto ludzkiej świeckiej egzystencji. W tej „emancypacji” pierwszorzędną rolę odgrywa (nadużywany) autorytet nauk przy-rodniczych. Co więcej, to właśnie

chrześcijań-10

stwo w cywilizacji Zachodu , w ocenie Voegelina, utorowało drogę wierze w moc nauki.

Zanim do tego doszło, miało miejsce uznanie – przez cesarstwo rzymskie i jego świecką władzę – chrześcijaństwa za religię państwową i obowiązujący kult publiczny. Ten fakt został zaaprobowany przez Kościół chrześcijan, którzy przy tym przejęli rozmaite formy instytucjonalne i normy społeczne. Ojcowie Kościoła po prostu odziedziczyli spadek po wcześniejszych rządach cesarskich.

Kwestia, jak należy urządzić świat spo-łeczny, nie stała się – zdaniem Voegelina – obiek-tem samodzielnej refleksji czy spekulacji teolo-gicznej; co więcej „nie ma żadnych odnośnych chrześcijańskich teorii ładu społecznego”, jako że „w Ewangelii nie znajduje się żadne słowo o tym, jak społeczeństwo powinno być urządzone”.

Dla chrześcijan rozmaite rozwiązania społeczno-polityczne są akceptowalne (…). I w dziedzinie prawno-politycznej, i w dziedzinie teorii filozoficznych zastane rozwiązania zostały przejęte i zaadaptowane. I tak, niejako „z zew-nątrz”, przejęte zostały tradycje filozofii pla-tońskiej, arystotelesowskiej, stoickiej itd.

Tego rodzaju dostosowanie do celów chrześcijan posiada pewien wyjątek, a ma nim być przypadek Rosji, która nie przyjęła osiągnięć ani prawa rzymskiego, ani prawa naturalnego, ani wreszcie klasycznej filozofii greckiej. W przeko-naniu autora wytworzona w ten sposób „próżnia” stała się podatna na ideologiczne wypełnienia oznaczające z perspektywy zachodniej nieporzą-dek.

Podobny nieporządek stopniowo stawał się widoczny i w Europie Zachodniej, gdy doszło w XVI wieku do rozłamu Kościoła i wojen religijnych w XVI i XVII wieku, zakończonych brzemienną dyskredytacją Kościoła, a potem obu Kościołów; następnie miejsce miał upadek cesar-stwa i rozwój państw narodowych. „Oba upadki spowodowały w następstwie to, że papież i cesarz, jako reprezentanci władzy duchowej i świeckiej, zostali wyeliminowani. Papież został wyelimino-wany przy okazji pokoju westfalskiego (1648)”.

Po osiągnięciu przez Napoleona stano-wiska i tytułu cesarza doszło do zburzenia tra-dycji cesarstwa, bowiem odtąd „każdy mógł stać się Mesjaszem i Papieżem. Rezultatem tej dyskre-dytacji jest (jak to widzą ateiści i liberałowie, „wielka zdobycz Zachodu”) rozdział pomiędzy Kościołem i państwem, a w związku z tym dalsza sekularyzacja – stworzenie sfery wolnej od religii, a zatem redukcja światowej sfery w polityce do sfery organizacyjnej, w której Kościół nic więcej nie ma (mieć) do powiedzenia”.

Obecnie zaś żyjemy w czasach dominacji nauk przyrodniczych, w czasach rozdzielenia filozofii i nauki oraz w czasach hegemonii rela-tywistycznych ideologii. Filozofia przestała od-grywać rolę w życiu publicznym. „Sfera publiczna jest opanowana przez siłę polityczną niemającą podstaw religijnych, przez siłę nauk przyrodni-czych i ideologii nieugruntowanych filozoficznie. Dwa źródła autorytetu – objawienie i filozofia – nie mają już statusu publicznego; to jest ten rezul-tat. Gdzie ten rozwój doszedł do swojego końca, tam w następstwie mają Państwo fuzję trzech źródeł autorytetu w jednym ręku – mianowicie w ideologicznym reżimie państwa totalitarnego. W związku z tym mielibyśmy koniec ładu euro-pejskiego”.

Dalsze rozpoznanie Voegelina jest takie, iż wprawdzie państwo uzyskuje rozdział od

Koś-cioła, lecz w swojej praktyce rządzenia władza

11

polityczna respektuje chrześcijańskie wartości , przestrzegając np. praw człowieka. Zatem rzą-dzący mają podtrzymywać chrześcijańskiego du-cha nawet wtedy, gdy sami nie wyznają chrześci-jaństwa; mamy więc parlamentarną demokrację europejską, która trwać może tak długo, dopóki większość nie „przegłosuje niechrześcijańskiej ideologii”. Voegelin wspomina o zagrożeniach ze strony partii ideologicznych, o charakterze anty-filozoficznym i antychrześcijańskim, które to par-tie powinny być zakazane. Stłumienie antychrześ-cijańskich partii ma być nieodzowne „dla utrzy-mania europejskiego ładu” i zneutralizowania szkodliwego działania (gnostycznych) ideologii. Voegelin w konkluzji swoich wywodów stwier-dzał, iż dla odnowy filozofii, teologii oraz trady-cyjnego europejskiego ładu duchowego „naj-większym niebezpieczeństwem są środki maso-wej komunikacji: prasa, radio, telewizja, ilustro-wane czasopisma itd.”

Cóż można do tego dodać? Chyba to, że „środki masowej komunikacji” znacznie zostały wzbogacone i ogromnie wzrosły możliwości „wyręczania” pracy filozofii czy zastępowania wiary i teologicznych dociekań „papką” dla ma-sowej publiczności.

Gasset o Europie i narodach, patriotyzmie

12

i władzy

Ocena współczesnych polityków przez Gasseta jest krytyczna. Pisał on, iż „fauna poli-tyków europejskich degeneruje się bezustannie (…) z każdym dniem stają się oni mniej auten-tycznie rządzącymi, odpowiedzialnie kierującym losem narodów”, natomiast w coraz większym stopniu „kierowani [są oni] przez masy”, aż stają się oni „rzecznikami ich chwilowych zachcianek”. Pomimo tego hiszpański myśliciel powiada wprawdzie, że rządzić zawsze winien polityk, a nie prorok; lecz niezmierną wagę ma dla ludz-kich losów, aby polityk wciąż nasłuchiwał tego, „co prorok wykrzykuje lub sugeruje. Wszystkie wielkie epoki historyczne (dodaje) zrodziły się z subtelnej współpracy tych dwóch typów czło-wieka (…)”; tymczasem „od dwóch pokoleń poli-tycy ogłosili swoją niezależność i zerwali ową współpracę”, dlatego obecnie „świat dryfuje (…)

13

zdany na łaskę ślepych mechanizmów” .

11 Obecnie takie orzeczenie wydaje się już raczej problematyczne.

12 De Europa meditatio quaedam [1949]. W polskim tłumaczeniu: Rozmyślania o Europie, [w:] J. Ortega y Gasset, Bunt mas, op. cit., s. 647–763.

Interesujące są Gassetowskie próby uka-zania specyfiki narodów w zestawieniu z plemio-nami czy antyczną miejską polis (…). W przypad-ku narodu mamy do czynienia z warstwami organicznego wzrastania w czasie, które skrywa się i pozostaje gołym okiem niewidoczne. Pod-czas gdy polis jest w większym stopniu wynikiem świadomych dążeń i celowych przedsięwzięć, zrozumiałych i pozostających na widoku. Nazy-wa on narody społeczeństNazy-wami „ukształtoNazy-wany- „ukształtowany-mi w głąb” (…). Podczas gdy polis żyje w nie-ustannej teraźniejszości, naród zorientowany jest na przyszłe trwanie.

„Społeczność polis od samego początku jest państwem, jasno myślącą i dobrowolną orga-nizacją polityczną, prawną, administracyjną i woj-skową, podczas gdy naród staje się państwem dopiero na etapie całkowitej dojrzałości (…) dla narodu państwo jest tylko wierzchołkiem rozleg-łej piramidy”; sprawia to, „że wiele narodów nig-dy nie stało się państwami”. Narodowość czyni z nas współpatriotów, nie zaś przede wszystkim współobywateli. Nie my tworzymy naród, lecz „to on nas tworzy, ustanawia, nadaje nam naszą podstawową substancję. „Sprawia to, że zazwy-czaj jednostka nie przejmuje się swoim narodem. Wydaje się jej, że on istnieje i będzie istniał sam przez się, bez potrzeby naszej szczególnej

współ-14

pracy” ; zatem nacjonalizm to twór sztuczny, a nie żywiołowy.

To bardzo pięknie, tylko że nie tak się miały i mają rzeczy w Polsce, której byt narodowy i państwowy wciąż spotykają zagrożenia ze strony zaborczych apetytów sąsiadów, raz przybierając formę militarną, a kiedy indziej tylko ekonomicz-ną i kulturową. Nasuwa się też pytanie o relacje pomiędzy cywilizacjami oraz religiami.

Pytając o przyszłość np. chrześcijaństwa, bierzemy pod uwagę także kolejne etapy sekula-ryzacji i duchowo-religijne alternatywy, ideologie, subkultury. Problematyczne wydaje się przypusz-czenie, że to jakieś eklektyczne Kościoły ekume-niczne czy nowe formy duchowości mogłyby wypełniać funkcje dotychczasowych Kościołów w życiu publicznym narodów, państw czy

cywi-lizacji. Można, postępując na odwrót, zastana-wiać się nad tym, co religie robią z cywilizacjami, kulturami. Czy je utrwalają, przechowują, wzmacniają, a może (w zmienionej postaci)

15

transmitują w przyszłość oraz w nowe miejsca? Tak oto wchodzimy w strefę przemyślaną przez wielkiego teoretyka cywilizacji Arnolda Toyn-beego.

Toynbee o duchowych podstawach cywili-zacji Zachodu

Toynbee, zastanawiając się nad możliwy-mi losamożliwy-mi cywilizacji Zachodu oraz ewentualnymożliwy-mi perspektywami zjednoczenia Ludzkości w ra-mach jakiegoś państwa ekumenicznego, ważne miejsce dostrzega w duchowych podstawach ładu cywilizacji. Perspektywa jest następująca: Cywi-lizacje albo będą się upodabniać i jednoczyć, albo nadal będą rywalizować również w wymiarze moralno-duchowym. W przemianach cywilizacji zupełnie kluczową rolę odgrywają Kościoły i re-ligie nazywane przezeń wyższymi.

Jak to wygląda w wymiarze historii Za-chodu?

Spójrzmy wstecz na minione dzieje jego cywilizacji. XVIII-wieczna tradycja

pooświe-16

ceniowa względem doświadczenia sacrum oraz autorytetu religii w ogóle w zasadzie miała

cha-17

rakter negatywny . W ten sposób nadzwyczaj ważny element ludzkiej natury został pomniej-szony czy wręcz zignorowany. Nauka miała

bo-18

wiem zastępować czy eliminować religię i obja-wienie.

Horyzonty nauki ograniczone są ramami natury, horyzonty ideologii posiadają

autocen-19

tryczne ograniczenia w obrębie życia społeczne-go; Poza te ograniczania jednak człowiek może wykraczać; a mianowicie – chodzi o „zasięg ludz-kiej duszy”; człowiek nie jest tylko „społecznym zwierzęciem, lecz osobą, posiadającą duchowe wyposażenie: świadomy intelekt, sumienie i wo-lę”. Zaś to wyposażenie umożliwia ludziom wy-kraczanie poza egocentryczne podbijanie świata i „skazuje człowieka na długotrwałe zmaganie się o pojednanie się z Uniwersum, aby w końcu

14 Ibidem, s. 688–690.

15 Tak zdawał się sądzić A. Toynbee, najpierw nazywając kościoły „poczwarkami”, a potem uznając, że to cywilizacje są „zużywane” przez religie, a nie odwrotnie.

16 Nieco inaczej niż myśliciele odpowiedzialni za rewolucję wieku XVII.

17 Wedle Toynbeego myśl rewolucyjna wieku XVII nie była tak wroga religii, jak właśnie wiek XVIII.

18 Można by sądzić, że współcześnie owego „zastępowania” podejmują się rozmaite nurty, m.in. NRR i NFD.

[w udanych przypadkach] osiągnąć harmonię z absolutną duchową Realnością, stanowiącą cen-trum wszystkiego”.

Tymczasem ani nauka, ani ideologie „nie mają nic do powiedzenia o tym duchowym

20

stanie . Z drugiej strony wyższe religie i filozofie na tym [właśnie] są skupione. Ich wizje mogą być po części iluzoryczne; ich rady mogą częściowo być mylące”. Niekiedy mogą ograniczać się do „posłuszeństwa rytuałom, społecznym regulac-jom, jakimś teoriom astronomicznym i co tam jeszcze”. Mimo jednak tych wszystkich widocz-nych słabości wyższe religie są jedynymi sposo-bami życia, dotychczas znanymi człowiekowi, które rozpoznają, co jest autentycznym proble-mem duszy człowieka, i oferują mu pewien

prze-21

wodnik dla osiągnięcia tego celu .

Toynbee pisał o sekularnych ideach za-chodniego liberalizmu ze sceptycyzmem. „Libe-ralizm i humanitaryzm, stanowiące pozytywne owoce XVII-wiecznej rewolucji ducha, zapoży-czyły swój duchowy impet z moralnych wartości chrześcijaństwa”. Lecz wedle cytowanych tam słów Dawsona, obecnie ten liberalizm podlega zaćmie-niu i nie posiada już mocy by Zachód zjednoczyć, kosmo-polityczna kultura modernistycznego Świata jest niczym ciało bez duszy (…). Tym, co się rozwija jest: po pierwsze, zachodnia polityczna i ekonomiczna moc; po drugie, zachodnia technologia i nauka; i po trzecie, zachodnie

22

instytucje polityczne oraz społeczne ideały” .

Toynbee nie odmawia częściowych racji krytyce wymierzonej w tradycyjne formy religij-ności, jednakże twierdzi, iż wyzbywanie się mo-ralnych wartości chrześcijaństwa podkopuje duchowe podstawy cywilizacji Zachodu. Tych wartości nie zastępuje ani szacunek dla ludzkiej godności, wyrażany w prawach człowieka, ani sama wolność i tolerancja dla różnorodności, zwłaszcza gdy przybiera formę ideologii.

A więc kolejnym elementem zastępczym, jaki wynaleziono w XIX i XX wieku, były ideo-logie. Ich czołowe reprezentacje to faszyzm i ko-munizm, ale również i przesadna wiara w

parla-mentaryzm. Autor A study of history nie daje się wciągnąć w spory dotyczące zagadnienia, czy te pseudoreligie polityczne oznaczały kontynuację, czy zerwanie z europejskim oświeceniem. W każ-dym razie, te z urodzenia europejskie ideologie znalazły zbrodniczych naśladowców w cywili-zacjach niezachodnich.

W skrócie Studium historii czytamy: „W połowie XX wieku społeczność za-chodnia praktykowała z zapałem kult wie-lu idoli; spośród nich zaś jeden wyróżniał się na tle pozostałych – kult państwa para-fialnego (…) to ubóstwienie było prawdzi-wą, choć wstydliwie tajoną religią znako-mitej większości mieszkańców westerni-zującego się (…) świata”; a przecież to ta sama „fałszywa religia przyprawiła [już] o śmierć, co najmniej czternaście z dwu-dziestu jeden odnotowanych cywilizacji”. Chodzi tu o bratobójcze wojny i walki domowe, w obliczu naporu barbarzyńskiej

23

Völkerwanderung .

W ocenie Toynbeego „węzłowe kwestie stojące przed zachodnim człowiekiem mają bez

24

wyjątku zabarwienie religijne . Albowiem po-wstała „niepokojąca próżnia duchowa [skłania-jąca dusze zachodnie] do otwarcia drzwi takim demonom jak nacjonalizm, faszyzm, komu-nizm”. „Tolerancja była łatwa, gdy różne odmia-ny chrześcijaństwa straciły władzę nad zachod-nimi sercami i umysłami, te zaś nie znalazły jeszcze alternatywnych obiektów dla swej rozwia-nej pobożności. (…) [I to wówczas] ludzie zaczęli

W dokumencie Widok Nr 78 (2018) (Stron 23-33)