23 sierpnia wypow iedział Niemcom wojnę.
Liczba nieprzyjaciół państw centralnych powiększyła się znow u o jednego, choć dalekiego, ale potężnego wroga. N ic to jednak n ie
w płynęło n a sytuacyę*^w E uropie. F ra n c u
cuskie i pod L ongw y w kroczyła n a teryto- T , . . . . ryum F ra n c y i, zaś arm ia k się cia A lb rech ta Jus/.hito, cesarz japousk.. rozgrom iła w południow o-w schodniej B elgii n ad rze k ą Senois ośm korpusów francuskich, zadając im rów nież stra ty niezm ier
nie ciężkie. W obec tego w groźne położenie dostała się nieliczn a arm ia belgijska. Po upadku Leodyum mu
sia ła gw ałtow nie cofnąć się ku B ru kseli, a potem dalej ku A n tw erpii.
-lej p raw e skrzydło szukało oparcia 0 tw ierdzę Nam ur. L ecz fortyfikacye 1 tego m iasta n ie mogły oprzeć się dzia
łaln o ści moździerzy au stry ack o -w ę
gierskich i niem ieckich. N am ur pad ł d nia 27 sierpnia, a k ró l belgijski A l
b e rt m usiał resztki sw ych w ojsk co
fn ą ć do A n tw erp ii i tam b ro n ić się rozpaczliw ie do ostatniego.
W śród tych ciągłych k lęsk fra n cu sk ich pośpiesznie tra n sp o rto w ano n a okręty posiłki angielskie, k tó re , sta n ąw sz y n a ziemi fra n c u skiej. n aty ch m iast ruszyły n a lin ię bojow ą, tw o rząc lew e skrzydło fro n tu francuskiego.
P rz e d n ia jej s tra ż — b ry g ad a Jen erał French, k aw a lery i -— sp o tk a ła się z a rm ią ‘ naczelny wódz angielski.
niem iecką ju ż 23 sie rp n ia w pobliżu M eau- beuge i pon io sła klęskę. G łów na siła arm ii an g ielskiej sta n ę ła n a północ od St. Q uentin.
Tam za atak o w ał j ą je n . K luck w d niu 2 / sie r
pnia. Z aw rzała k rw a w a w alka, a choć A nglicy sta w a li bardzo dzielnie, m usieli w k ońcu uledz, straciw szy k ilk a tj^sięcy ludzi w sam ych ty lko jeń cach . N aczelny wódz arm ii angielskiej, jen. F re n ch , zarządził odw rót w stro n ę P a ryża.
Zdaw ało się w ówczas, że nad F ra n c y ą zaw isła osta te czn a klęska, że groził jej zu
p ełny pogrom. O fenzyw a fra n cu sk o -an g ielsk a b y ła złam an a n a całym fro n cie od L ille do B elfortu. P o została n a ty łach linii niem ie
ckich arm ia belgijska' nie m ogła p rzynieść ulgi sprzym ierzeńcom swoim, poniew aż trz y m ała ją w szachu ósma arm ia niem iecka pod w odzą jen . B eselera. —
O fiarą tej w o jn y padło sta ro ż y tn e m iasto Lovanium , spalone w zn aczn ej części za n ap a d n a w ojska niem ieckie w dniu 28 sierpnia.
N ad F ra n c y ą w isiała klęska, ja k przypuszczano, straszn ie jsz a a n i
żeli w ro k u 1870.—71. W ybaw iła ją od niej nara zie zręczność naczel
n ego w odza francuskiego, jen. .Toffre, k tó ry w idząc, że rozrzucone w pośpiechu bezładnie a w szędzie pobite arm ie fra n cu sk ie nie zdo
łają p ow strzym ać rozpędu niem ieckiego, w y
dał rozkaz do ogólnego cofnięcia się arm ii p ó łn o cn y ch po rzekę Oisę n a lin ię P aryża.
O d w ró t te n był podobny do pan iczn ej ucie
czki, a poza nim tw ierdze fra n cu sk ie niem al bez oporu w padały w ręce zwycięzców.
I ta k ' 2 w rz e śn ia p ad ła tw ierdza Givet, te g o ż d n ia uległo rozbieiu 10 korpusów f ra n c u sk ich m iędzy Reim s a Y erdun, d. 4 w rze
śn ia ta k i sam los sp o tk a ł cztery fra n c u sk ie ko rp u sy , za sła n iając e odw rót A n glików z pod S t. Q uentin, d n ia 5 w rześn ia zajęli Niemcy Reims, b io rą c 13.000 jeńców , 233 a rm a t for- teczn y ch , 116 polow ych i 79 k ara b in ó w m a
szynow ych. D nia 6 w rz eśn ia po d d ała; się tw ierdza L ongvy, a zachodnie arm ie niem ie
ck ie w dniu tym sta n ęły pod Paryżem .
Albert, król b e lg ijsk i.'1
Jen. Joffre gromadził tymczasem uciekające z północnej F ran cy i w ojska nad Marną Prawe skrzydło zabezpieczały mu twierdze naiL Mozą i Mozelą. R ów nocześnie z południowej F rancyi ściągał nowe w oj
ska i tworzył z nich now ą półmilionową armię w obrąbie fortyfikacyi Paryża pod komendą jen. Gallieni.
Gdy w ięc arm ie niem ieckie je n e ra łó w : K lucka, Biilowa, H a n se n a , ks. w irtem berskiego i pruskiego n astęp c y tro n u doszły pod P a ry ż , n a p o tk ały nad M a rn ą n a z n a c z n ą p rzew agę liczeb n ą fra n cu sk ą , a n ad to zagrożone zostały n a praw ej swej flance przez w y su w ają cą się n a g le z pod P a ry ż a w ielk ą arm ię je n . G allieniego.
D n ia 11 w rześn ia przyszło do b itw y między M eaux a M ontm irall, w któ rej je d n a k Niem cy n ie zdołali przełam ać fro n tu francuskiego. W i
dząc niem ożliw ość dalszej ofenzyw y n a tej linii, n a c z e ln a kom enda nie
m iecka cofnęła arm ie północne i zajęła siln e pozycye między Soissons a V erdun.
T eraz p rzyszła kolej n a F ran cu zó w . Zapom ocą o skrzydlenia arm ij niem ieckich sta ra li się pow etow ać poniesione klęski. Na p rze strzen i od N oyon po Toni i E p in a l zaw rzała now a zacięta bitw a. Lew e skrzydło fra n cu sk ie w ydłużało się coraz bardziej k u północy w k ie ru n k u n a Lille, aby objąć i zgnieść praw e skrzydło niem ieckie, lecz darem nie, bo rów nocześnie czyniło tosamo p raw e skrzydło niem ieckie. Tym sposobem obydw a sk rzy d ła doszły znów do g ra n ic y belgijskiej.
Podczas tego w centrum — między Soissons. Reim s i V erdun to czyły się dalej zacięte w alki, olbrzym ia b itw a falow ała to w tę, to w d ru g ą stronę, aż w reszcie około 20 w rz eśn ia zam ieniła się n a całej lin ii n a bitw ę pozycyjną. Obie strony, ta k w centrum ja k i n a obu skrzydłach okopały się i um ocniły sw e stanow iska.
F ron t bojowy rozciągał się w ten sposób: w rękach francuskich pozostawały: Armentieres, Arras, Albert, Soissons, Reims, zaś w n ie
mieckich: Talie, Baupaume, Roye. Od Reims lin ia bojowa biegła dalej przez Szampanię i las Argoński, ponad Yerdun, stamtąd ku południowi ku St. Mihiel, gdzie Niemcy zdobyli jedyny z lin ii Mozy fort Campo de Romaines, w reszcie przez Pont a Mousson do N ancy i ku granicy lotaryńskiej. Dalej koło góry Donnon lin ia wkraczała do A lzacyi i cią
gn ęła się na jej terenie aż do granicy szwajcarskiej.
W B elgii tymczasem Niemcy dokonywali dalszego podboju. W końcu października zdobyli największą twierdzę belgijską Antwerpię, bronioną przez całą resztę armii belgijskiej pod osobistem dowództwem króla A l
berta. Armia ta jednak zdołała ujść i schronić się do nadmorskiej pro- w incyi Flandryi, graniczącej z Francyą. Tam, wsparta świeżemi w oj
skami angielskiem i i francuskiemi, ustaw iła się nad kanałem rzeki Yzery, gdzie rów nież bitwa przybrała charakter pozycyjnej.
Cały ten olbrzymi front, sięgający od morza aż do granic Szwaj- caryi, stanow iący potężny mur obronny przeciw naporowi
francusko-angielsko-belgijskiej koalicyi, był przez cały czas dalszej w ojny tere
nem zaciętych walk. K itchener słał na lin ię boiową posiłki z A nglii, niem iecki m inister wojny, F alk en hayn , obmyślał środki podniesienia armii.
Tak jedna, jak i druga strona oparła się tu na umocnionych sta nowiskach, utworzonych z rowów strzeleckich i szańców, wyposażonych w e w szelk i materyał w ojenny, jaki tylko w spółczesna technika wymy
ślić mogła.
Rozpoczęto pracę żmudną, uciążliw ą, bez widocznych rezultatów, którą tylko niew ielkie korzyści przynieść mogła. Pod ziemią minerzy żłobili chodniki pod nieprzyjacielskie rowy, zakładali miny, zapalali je i w ysadzali okopy wraz z ludźmi i w szystkiem , co się w tych okopach znajdowało. L otn icy w znosili się w samolotach ponad nieprzyjacielskie pozycye, w ykryw ali baterye i stanow iska, a działa, karabiny m aszy
now e, m iotacze min zasypyw ały je gradem ołowiu i żelaza.
B yła to ro b o tą codzienna, m ozolna, bez w iększych rezultatów , — p rz e ry w a n a od czasu do czasu m niejszym i atakam i, k tó re n ie p rzy n o siły je d n a k w ażniejszych zm ian te ry to ry a ln y ch .
S przym ierzeni p row adzili tu operacye ofenzyw ne, m ające za cel u cz y n ie n ie w yłom u w m urze niem ieckim , by poprzez p rz e rw a n e sta n o w isk a niem ieckie w ta rg n ą ć n a ich ty ły i zmusić do w ycofania się z F ra n c y i, a n a w e t z Belgii. N atom iast Niemcy, rzuciw szy zn aczn iejsze siły n a wschód, przeciw Rosyi, prow adzili przew ażn ie w alk ę o b ro n n ą — defen zy w n ą. L ecz n ie b y ła to w ścisłem tego słow a znaczeniu defen- zyw a, albow iem od czasu do czasu przechodzili do atak u , odrzucając n a m n ie jsz ą lub w ięk szą odległość nieprzyjaciół.
B itw a p o d S o is s o n s .
Do w iększych w alk d ała pow ód dopiero ofenzyw a sprzym ierzo
n y c h z końcem g ru d n ia koło B ethune, n a południow y-zachód od L ille, k tó r a za k o ń cz y ła się opuszczeniem przez Niem ców k ilk u m iejscow ości z odchyleniem nieco fro n tu k u w schodowi.
J a k b y w odpow iedzi n a to uderzenie p rzeprow adzili Niem cy w sty c z n iu b. r. pow ażn ą ak cy ę w obszarze Soissons. n ad A isn ą w punkcie, w k tó ry m fro n t n ajb ard zie j był zbliżony do P ary ża . B itw ę pod Soissons z a in ic jo w a li je d n a k F ra n c u z i. P rz y olbrzym im n ak ład zie am unicyi roz
poczęli sz alo n ą strz e la n in ę 7 stycznia, zaś 8 sty czn ia p rzy stą p ili do a ta k u , podczas k tó reg o n a szerokości 200 m etrów w ta rg n ę li do nie
m ieckich row ów strzeleckich, z k tó ry c h n ie d aw ali się usunąć. D n ia 11 sty c z n ia przyszło do nadzw y czajn ie gw ałto w n y ch w alk pierś o pierś.
W a lc zy li tu T u rk o si n ie ty lk o przy pomocy k arab in ó w i b agnetów , lecz g ry źli, źg a li nożami.
P ołożenie było groźne. D n ia 12 sty c zn ia w o jsk a niem ieckie w yko
n ały k o n tra ta k , uw ieńczony pom yślnym skutkiem . N astępnego d n ia
pow tórzono a ta k p u n k tu a ln ie o godzinie 12 w południe. P o trz e c h m i
nu ta ch w zięli Niemcy pierw szą, a po dalszych 10 m in u tac h d ru g ą o b ro n n ą lin ią fra n cu z k ą.
D nia 14 sty czn ia w o jsk a fra n cu sk ie cofnęły się n a szerokości 15 k ilo m etrów fro n tu o 2 — 4 kilom etrów wstecz. Zdobycz n iem iecka w y n o siła przeszło 5000 jeńców , 18 a rm a t ciężkich, 17 le k k ich i w ielk ą ilość różnego m atery ału w ojennego.
Francuzi zasypywali tysiącam i pocisków arm atnich rowy niemieckie.
Z im ow a bitw a w Szam panii.
Po zw ycięskiej dla Niemców b itw ie pod Soissons n ie p ręd k o pokusili się F ra n c u z i o nową, pow ażniejszą akcyę. D opiero z końcem zimy w dniu 17 lutego zerw ali się do szeroko podjętej ofenzyw y w Szam p an ii. Mieli dw a głów ne cele: po pierw sze chcieli ulżyć w ojskom ro sy j
skim, znajdującym się n a M azurach w ciężkiej opresyi, przez odcią
gnięcie znaczniejszych sił n a zachód, a po drugie p ra g n ę li przełam ać
front niem iecki w kierunku Vouziers, by — w razie powodzenia — zmu
sić przeciw nika do zw in ięcia w tej części frontu, a przez w targnięcie do południowej części Belgii, front niemiecki rozerwać i przesunąć teren w alk ku granicom prow incyi nadreńskiej.
R ozszalała w ięc w Szampanii starszliw a walka. Francuzi
zasypy-Francuzi m usieli się cofnąć, zaścielając pole gęsto trupam i.
w ali tysiącam i pocisków armatnich rowy niemieckie. Na przestrzeni 8 kilom etrów padało w ciągu doby 100.000 i więcej pocisków d ziało
w ych francuskiego i am erykańskiego wyrobu. Ziemia drżała od straszli
w ego huku, a granaty ryły w niej głębokie doły, zasypując form alnie broniących się Nadreńczyków. W powietrzu pękały szrapnele, a roz
pryskując się, szukały Niemców, ukrytych w rowach. Zdawało się, ż<?
z tego piekła nikt żyw y nie wyjdzie, tem bardziej, że były tam tyłku
dw ie słabe dywizye n adreńskie, podczas gdy po stronie francuskiej brało udział w w alce sześć pełnych korpusów.
N adreńczycy nie ru szali się je d n a k z m iejsca. Jeżeli który padł na stanow isku, zastępow ał go natychm iast tow arzysz, aby znów po pew nym czasie zrobić m iejsce następnem u.
Kiedy, po dłuższem ostrzeliw an iu niem ieckich pozycyi, zdawało się F rancuzom , że w szystko zostało p rzygotow ane do a tak u , nocą z ry w ali się do szturm u, aby zniszczyć resztki, ja k im się zdawało, upar
tego w roga. A le za każdym razem sp o ty k a ł ich b olesny zawód. Najnie- spodziew aniej uderzał w atak u ją cy c h ta k i g ra d k u l k arab in o w y ch , że m usieli się cofać, zaścielając pole gęsto trupam i.
I znów następnego d n ia rozpoczynała się w alk a a rm a tn ia . D ziała najrozm aitszego k alib ru sypały n a niem ieckie row y ogniem i żelazem, ry ły ziemię, kład ły trupem n ie je d n e g o — i znów przygotow yw ały pole do n ow ego a ta k u L ecz darem ne były usiło w an ia F ra n cu z ó w . Niemcy, choć słabsi liczebnie, n ie ustępow ali an i n a krok. P rz ed pociskam i arm atn im i o sła n ia li się, ja k mogli, zaś a ta k i nietylko odpierali, ale często przecho
d zili do k o n tra ta k u , zadając nieprzyjacielow i olbrzym ie stra ty . T a k też w ytłom aczyć można, iż Niemcom chodziło tu tylko o w alk ę obronną, przecież zab rali 2450, a kładąc trupem lub ra n ią c przeszło 45.000 F r a n cuzów . Nie obeszło się rów nież bez s tr a t i u Niemców, owszem były o ne bardzo dotkliwe, bo dochodziły, ja k donosił k o m u n ik a t urzędowy,
■do 15.000 ludzi. B itw a w S zam panii zakończyła się je d n a k 10 m arca
■o tyle ko rzy stn ie dla Niemców, że mimo przew agi nieprzyjacielskiej nie dali się w yrzucić z zajm ow anych pozycyj. W obec tego zam ierzonego celu F ra n c u z i nie dopięli, gdyż an i nie zdołali zapobiedz klęsce R osyan n a M azurach, a n i też fro n tu niem ieckiego nie przełam ali.
Walki k oło M o n a sty ru .
P ra w ie rów nocześnie z w ielką b itw ą zim ową w S zam panii w yw ią
zały się w iększe w alki koło M onastyru, w g ó rn y ch W ogezach.
M onastyr był w ręk ach niem ieckich ale F ra n c u z i obsadzili w zgórza bezpośrednio n a północny-zachód i południow y-zachód, skąd podejm owali d ziałalność na okopy niem ieckie. Było to bardzo niew ygodne dla Niem
ców, dlatego postanow ili stam tąd w ypędzić F ran cu zó w .
W czesnym ran k iem d n ia 19 lutego zaczął się a ta k n a całej linii.
Na czele szli B aw arczycy i W irtem berczycy. W ciągu przedpołudnia z a ję ła w irtem b ersk a o b ro n a k ra jo w a w zgórza n a zachód tu ż koło Mo
n a s ty ru i mały H onileskopf, a tym czasem w ojska południow ego odcinka zyskiw ały w dolinie F echttal tylko pow oli n a terenie. Z w łaszcza ciężkie w alk i rozw inęły się w północnym odcinku, z którego dw a w zgórza w zno
siły się ja k praw dziw e tw ierdze. Je d en pułk b a w a rsk i i w irtem b ersk a o b ro n a k rajo w a z ło p atą w jednym a k ara b in em w drugim rę k u w dzie
r a ły się po lodach praw ie pionow o po gładkiej, przepaścistej ścianie,
podczas gdy n a górze i n a drzew ach czatow ali strzelcy fra n c u sc y i ostrze liw a li ich.
P iąć ra z y w d arli się n a pochyłe w zgórze i piąć ra z y zm usił ich ogień n ie p rz y jac ie lsk i do odw rotu. Ale za każdym razem zb ierali sią n a drodze, k tó ra , w cią ta n a połow ie pochyłości, d aw a ła im p e w n ą obronę i gdzie o kryci sw ym i płaszczam i spędzili dłu g ą noc.
D rugiego dnia, 20 lutego, now y szturm oddał kraw o okupiony g rz b ie t g ó ry w ich ręce.
P rz e z pięć dni i pięć nocy w alczyli Niemcy o głodzie i chłodzie 0 dalsze pozycye. M róz ziębił ich o k ru tn ie, pożyw ienie sta n o w ił je d y n ie chleb i konserw y, lecz w k o ń cu 23 lutego dopięli zam ierzonego celu.
800 F ra n c u z ó w poległo. 700 dostało się do niew oli, lecz pomimo b o h a te rsk ie j o b ro n y m usieli u stą p ić przed jeszcze w iększem b ohaterstw em W irtem berczyków i B aw arczyków .
B itw a p o d Ypern.
W d rugiej połow ie k w ie tn ia ru szy li z kolei tym razem Niemcy w e F la n d r y i przeciw ko an g ielsk im pozycjom koło Y p ern n ad kanałem Izery . Celem ich było o panow anie Y pern, okrążonego już z trze ch stro n półkolem niem ieckiem . D n ia 22 k w ie tn ia w a ta k u w ta rg n ę ły w ojska niem ieckie n a p rz e strz e n i 3 k ilom etry szerokiej, aż n a w zgórza n a po
łu d n ie od P ilk em i n a w schód stam tąd, w ym uszając ró w n o cześn ie p rz e j
ście przez k a n a ł koło S tie n s tra a t i H e t-S a s , gdzie usadow iły się n a zachodnim b rze g u k a n a łu . M iejscow ości L an g em arck , S tie n s tra a t, H et-S as 1 P ilk em zo stały zajęte. Do niew oli dostało się 2470 jeńców angielskich, fra n c u z k ic h i belgijskich, oraz w padło w ręce niem ieckie 35 dział z am unicyą.
W d w a d n i później posunęli się Niem cy jeszcze dalej, b io rąc szturm em fo lw ark S o la rt n a p o łu d n io w y -z a c h ó d od S a in t J u lie n , oraz S a in t Ju lie n i K esselaire. W a ta k a c h ty c h odznaczył się b a w a rsk i 5 p u łk piechoty, k tó ry w śród silnego ogn ia n ieprzyjacielskiego szedł n iepo
w strzy m a n ie naprzód.
S ukcesy te, odnoszone przez Niemców, za g raża ły pow ażnie A n g li
kom. W ra zie bowiem p rze ła m a n ia f ro n tu m ogli się zw ycięscy dostać do D u n k ie rk i i Calais i być przez to panam i k a n a łu L a M anche. P o s ta now ili w ięc b ro n ić się do upadłego, a przez posiłki zagrodzić drogę w dalszem po su w an iu się. S prow adziw szy w ięc n a lin ie bojow ą Senegal- czyków , M urzynów , T urkosów , H indusów , F ra n cu z ó w , K anadyjczyków i A lgierczyków , b ro n ili każdej piędzi ziemi. R ozgorzała w a lk a szalona.
J u ż n ie n a b ro ń p a ln ą , ale n a pięści bić się poczęto. W yryw ano sobie k ażdy dół, w y ry ty g ran a tem , k aż d ą zakryw kę, c h ro n ią cą przed pociskam i. A z oddali arm a ty ziały ogniem, z a b ija ją c p rzeciw ników , nie o szczędzając i swoich.
Mimo to A n g lic y zdołali zaledw ie u chronić się przed p rzełam aniem
fro n tu . W sk u tek szalonych w prost k o n tra ta k ó w cofnęli się Niemcy j e dynie n a w schodni brzeg k a n a łu , n ie ro z w a ln ia ją c je d n a k p ierścien ia, okalającego Y pern.
Choć Niemcy nie przełam ali fro n tu angielskiego, odnieśli jednak znaczny zysk n a teren ie, zadali nieprzyjacielow i ciężkie stra ty i zab rali wiele jeńców , arm a t i in n e j zdobyczy.
B itw a m ięd zy L ille a A rras.
N a uderzenie pod Y p ern odpowiedzieli znów A n g lic y [i ^Francuzi
Wyrywano sobie każdyjjdół, w yryty g ran atam i.’
ofenzywą, rozpoczętą dn ia 9 m aja między L ille a A rras. Mimo stra sz liw ego ogn ia a rty le ry i an g ielsk iej, wobec któ reg o podobno ig rasz k ą było bom bardow anie Gorlic, mimo rz u c a n ia znacznych sił piechoty, w padła w ręce sprzym ierzeńców jedynie pew n a ilość miejscowości, ja k C arency, Neuyille, A blain. Z ysk n a te re n ie w yniósł zaledw ie 1 — 2 kilo
m etrów. R ów nież dalej ku północy przedłużenie ofenzyw y k u L o re tto i A rm entieres podzieliło los poprzedniej.
N ajstra sz n iejsze w alk i trw ały o fab ry k ę cu k ru w Souchez. R uiny jej przechodziły z rą k do rąk, odbierane i tra c o n e w ielokrotnie, pochła
niając w iele krwi i życia ludzkiego. Strat, jakie ponieśli A nglicy i F ra a cuzi w tej w ielkiej bitwie, ani w części nie wyrównał zysk terytoryalny.
W ielka b itw a w e Francyi.
Od maja aż do drugiej połowy w rześnia przygotow yw ali się Francuzi i A n glicy do nowej ofenzyw y na zachodzie. Tym razem skierowano ją przeciwko dwom odcinkom, jednemu biegnącemu z północy na południe
N ajstraszniejsze w alki trw ały o fabrykę cukru w Souchez.
między Ypern a Arras, w Artois, drugiemu zaś między Reims a Argo
nami w Szam panii, biegnącemu z zachodu na wschód ku Yerdun.
W północnym odcinku akcyi uderzenie objęło przestrzeń okoł*
100 kilom etrów. W punkcie Ypern mieli A nglicy bezpośrednio na cela m iejscow ości R o u le T s i Comines. w ażne punkty kolejowe, leżące na w schód po obu stronach Ypern. N ajsilniejsze uderzenie wym ierzyli w centrum odcinka na południowy wschód od Lille, w poprzek kanału L a Basse, dalej zaś ku południowi na linię, biegnącą na wschód od Souchez, Loretto i Labirynt aż do Arras, a w ięc w obszarze, na którym
za ła m ała się w m aja p oprzednia ofenzy w a fra n cu sk o - an g ielsk a, przy
nosząc w zysku jedynie gruzy k ilk u zdobytych m iejscow ości.
W południow ym odcinku fro n tu , między Reim s a A rgonam i, ro z
p iętość u d erzenia o b jęła około 50 kilom etrów tam , gdzie toczyła się w lutym b itw a zimowa.
U derzenie w obu odcinkach rozpoczęło się w nocy 24 w rz eśn ia w p ro st straszn y m ogniem działowym, k tó ry trw a ł m iejscam i 50 godzin, a zm ierzał do zn iszczen ia sta ra n n ie i g ru n to w n ie p rzygotow anych s ta now isk niem ieckich. Po tem p rzygotow aniu ru szy ła p iechota do ataku, n a północy .przew ażnie an g ielsk a, n a południu zaś fra n cu sk a .
Zam ierzone p rzełam anie fro n tu n ie udało się jed n ak . W pierw szym rozm achu sprzym ierzeni zdołali n a n iek tó ry ch p u n k ta c h zdobyć tylk o pierw sze lin ie obronne, k tó re, p orozryw ane w ybucham i pocisków , n ie daw ały już żadnej ochrony obrońcom . Niem cy cofnęli się tam n a d ru g ą lin ię obronną.
Straszny ten bój trw ał dziesięć dni, a w nim udało się Joffre’mu
Straszny ten bój trw ał dziesięć dni, a w nim udało się Joffre’mu