• Nie Znaleziono Wyników

koniecZnośĆ Zmiany

3.3. Współczesna szkoła a rozwój technologiczny

Jedną z ważnych cech współczesnej kultury jest przyspieszony roz-wój technologiczny, szczególnie w dziedzinach związanych z przetwa-rzaniem informacji, a więc zajmujących się ich gromadzeniem, prze-syłaniem, przechowywaniem, zabezpieczaniem i  prezentowaniem. Przemysł IT (information technology) podsuwa użytkownikom sprzęt komputerowy, oprogramowanie i  inne narzędzia, które umożliwia-ją pozyskiwanie informacji, ich selekcję, analizę, gromadzenie i prze-kazywanie innym użytkownikom. Wszechobecność tych technologii, przymus ich wykorzystywania, wpływ na nasze życie, często graniczący z uzależnieniem, prowokuje bacznych obserwatorów rzeczywistości do formułowania skrajnych niekiedy ocen. Jedni zachwycają się techno-logicznymi osiągnięciami i wynikającymi z nich możliwościami. Inni straszą wpływem, jaki nowe urządzenia mogą mieć na młode mózgi. Szczególnie oddziaływanie wirtualnego świata, a także hipertekstowość,

96

kłączowata struktura internetowej sieci wzbudzają duże zainteresowa-nie w ostatnich latach. Jednoznacznych odpowiedzi na temat wpływu mediów na mózgi użytkowników nadal nie ma, bo wszystko to jest zbyt świeże i wciąż jeszcze podlega obserwacji. Dla wyników znaczenie może mieć także fakt, że badania czynione są przez badaczy wychowanych w innym świecie43. Są jednak takie obserwacje, co do których zdaje się nie być wątpliwości. Przede wszystkim nowoczesne technologie znacz-nie uprościły dostęp do informacji (do ogromnej ilości informacji), co stało się jednym z  edukacyjnych problemów. Zmieniły także relacje międzypokoleniowe: to dzieci uczą dorosłych, objaśniają im wirtualny świat i docieranie do niego. „Teraz wchodzimy w okres nie znany dotąd w historii, w którym młodzi zyskują sobie unikalny autorytet w swym prefiguratywnym zrozumieniu nie znanej jeszcze nikomu przyszłości”44

– pisała Margaret Mead w latach sześćdziesiątych XX wieku. Młodzi, wchodząc w role tradycyjnie przypisywane dorosłym, tracą jednak coś ze swego dzieciństwa. Niektórzy uważają, że tracą je całkowicie45.

Nowe technologie nie pozostają też bez wpływu na swoich użytkow-ników. Na zjawisko oddziaływania narzędzia na użytkownika zwracał uwagę już w latach sześćdziesiątych XX wieku Marshall McLuhan: „na dłuższą metę przekazywane treści są mniej istotne od samego medium, które wpływa na to, co myślimy i jak działamy”46. Inaczej mówiąc, choć

ważne jest to, o czym czytamy, co oglądamy, to najważniejszy okazuje się przekaźnik, medium, które nas zmienia. Nie dzieje się to, twierdzi M.  McLuhan, na poziomie opinii i  sądów, przekształceniu podlega-ją „proporcje zmysłów lub wzorce percepcji”47. O tym, w jaki sposób

43 W psychologii znany jest efekt Rosenthala (ang. Rosenthal’s effect), czyli inaczej efekt oczekiwań eksperymentatora (ang. experimenter expectancy effect), który przejawia się tym, że wyniki badań mają tendencję do wykazywania zgodności z wcześniejszymi oczekiwaniami badacza.

44 M. Mead, Kultura i tożsamość. Studium dystansu międzypokoleniowego, tłum. J. Hołówka , PWN, Warszawa 1978, s. 25.

45 Por. N. Postman, W stronę XVIII stulecia, tłum. R. Frąc, PIW, Warszawa 2001.

46 M.  McLuhan, Zrozumieć media. Przedłużenia człowieka, tłum. N.  Szczucka, Warszawa 2004, s. 50.

97 „przekaźnik staje się przekazem” i  wpływa na odbiorcę, sugestywnie pisze Neil Postman, analizując koncepcję dzieciństwa. Jego zdaniem dzieciństwo pojawiło się wraz z wynalezieniem druku i wzrostem do-stępności książki. Konieczność posiadania umiejętności czytania przy-czyniła się do rozwoju szkół i wyodrębnienia się okresu, w którym ta umiejętność była zdobywana i ćwiczona. Do XV wieku taki etap nie był potrzebny. Granicę między dorosłością a niemowlęctwem wyzna-czał moment osiągnięcia sprawności mówienia i  słyszenia. „Dlatego również w  średniowieczu nie istniała edukacja podstawowa, bo tam, gdzie biologia określa poziom kompetencji, nie ma potrzeby takiej edu-kacji”48. Po wynalezieniu druku umiejętność czytania stała się jednym z  wyznaczników dorosłości. Stwierdzenie M.  McLuhana przywołuje N. Postman raz jeszcze w kontekście rozwoju nowych technologii. Tak jak druk „stworzył” dzieciństwo, tak, zadaniem N. Postmana, telewizja spowodowała jego zniknięcie:

[…] telewizja niweluje linię oddzielającą dzieciństwo i dorosłość w dwojaki sposób: nie wymaga nauki, by można było zrozumieć jej formę, oraz nie różnicuje swojej publiczności […]. Można by stwierdzić, że główna różnica między dorosłym a dzieckiem polega na tym, że dorosły jest świadom pew-nych aspektów życia – jego tajemnic, sprzeczności, brutalności, tragedii – których w powszechnej opinii dziecko nie powinno znać49.

To właśnie dorośli mogli decydować, kiedy młody człowiek jest go-tów, aby dopuścić go do mrocznej strony życia. Współcześnie nie zależy to już od nich. Jak pisze dalej N. Postman:

Telewizja bowiem nadaje faktycznie całą dobę, wymaga stałego napływu nowości i  interesujących wiadomości, by przyciągnąć publiczność. To oznacza, że wszystkie tajemnice dorosłych – społeczne, seksualne, fizyczne i inne – są ujawniane. Telewizja zmusza całą kulturę, by wyszła z ukrycia, usuwa wszelkie istniejące tabu50.

Swoje konstatacje opiera amerykański filozof i  medioznawca na analizie wpływu telewizji. Jasne jest jednak, że pasują one także do

in-48 N. Postman, W stronę…, s. 201.

49 Tamże, s. 205.

98

ternetu, który wydaje się jeszcze groźniejszy dla tradycyjnej koncepcji dzieciństwa.

Wpływ narzędzia na użytkownika chciałabym pokazać nieco bar-dziej szczegółowo na przykładzie e-książki, która, wraz ze spadkiem cen i upowszechnianiem się czytników51, cieszy się rosnącą popularnością52.

Jak zatem może zmienić czytelnika fakt, że książka, którą czyta, nie posiada tradycyjnej formy: nie jest papierowa, gruba lub cienka, jej waga nie zależy od wielkości, nie wiemy, ile ma stron, czytając, nie przewra-camy papierowych kartek, nic nie szeleści, nie pachnie farbą drukarską itd. W  określonych przypadkach może nie zmienić czytelnika wcale. Może go jednak do siebie przekonać, ponieważ, oprócz wymienionych wcześniej różnic, które nie dla wszystkich muszą być ważne, e-książka ma wiele zalet, np.:

w  jednym urządzeniu możemy przechowywać całą bibliotekę, co

może być ważne dla tych, którzy lubią mieć wszystko przy sobie; nie zaskoczy ich brak lektury, gdy nagle będą mieli chwilę na czytanie;

format książki, jej ciężar nie utrudnia czytania; jedna książka i cała biblioteka ważą tyle samo;

szybko można znaleźć potrzebny fragment, wystarczy wpisać odpo-wiednie słowo-klucz – przyda się to z pewnością uczniom, poszuku-jącym zadanych fragmentów;

jeśli jakaś książka została już przeczytana i coś w niej podkreślono, skomentowano, urządzenie pokaże wyizolowane w osobny katalog notatki i podkreślenia;

zainstalowanie na urządzeniu wybranego słownika pozwala na szyb-kie wyjaśnianie znaczenia słów lub ich tłumaczenie na wybrany język;

51 Według szacunków firmy PocketBook, sprzedaż czytników e-booków

w Eu-ropie w 2015 roku wzrosła o 30–40 proc. Na całym świecie była o jedną piątą większa. Książki w wersji elektronicznej stają się coraz popularniejsze rów-nież w Polsce – w ubiegłym roku blisko 12 proc. czytelników miało kontakt z e-bookami, a trzy lata temu – 7,3 proc., http://www.biznes.newseria.pl/news/ swiatowa_sprzedaz,p1965974746 [dostęp: 31.01.2016].

52 Wykorzystuję tu fragment opublikowanego już tekstu: M. Szymańska ,

E-książ-ki, e-podręczniki – nowa jakość czy nowe opakowanie?, [w:] Polonistyka dziś – kształcenie dla jutra, T. 2, red. K. Biedrzycki, W. Bobiński, A. Janus-Sitarz,

99

jest też coś dla niecierpliwych, zabieganych lub unikających sklepów – połączenie z internetem pozwala na niemal natychmiastowe posia-danie zakupionej w internetowej księgarni książki;

bez trudu można kupować książki także za granicą;

książki można też wypożyczać;

można zmieniać układ strony, wielkość i rodzaj czcionki;

jest też co najmniej jeden aspekt, który ucieszy polonistów – więk-szość lektur dostępna jest w wersji cyfrowej za darmo; problem z nie-wystarczającą liczbą egzemplarzy lektury przestaje istnieć;

rozwój rynku e-książek spowodował pojawienie się nowego zjawi-ska – samopublikacji (selfpublishing), czyli możliwości bezpłatnego wydania własnej książki.

Nie będę tu zajmować się różnicami pomiędzy poszczególnymi urządzeniami: czytnikami, tabletami, komputerami, ale – rzecz jasna – one są i także mają znaczenie. W każdym razie zmiana następuje, trzeba być na nią przygotowanym, wyjść jej naprzeciw, przygotować do niej siebie i uczniów53.

Dopóki, wykorzystując różne urządzenia, czytamy książki, które jednak wyglądają jak książki, tyle że nie na papierze, kłopot mają tylko ci czytelnicy, którzy lubili widzieć, poznać za pomocą zmysłów książkę, którą czytają. Problemy zaczynają się wówczas, gdy otrzymujemy do-stęp do wszystkich możliwości narzędzia lub gdy te możliwości zaczy-nają się upowszechniać. O jakie możliwości chodzi? Przede wszystkim o takie, które upodabniają książkę do internetowej strony, a więc na przykład posiadają łącza/linki, dzięki którym tekst książki staje się hi-pertekstem.

Wróćmy jednak do przywołanej na początku myśli M. McLuhana. W  jaki sposób narzędzie – czytnik może zmienić czytelnika i  samą książkę? Wiceprezes HarperStudio (marki należącej do giganta wydaw-niczego na rynku amerykańskim) powiedział: „Musimy umieć wyko-rzystać medium, stworzyć coś dynamicznego, aby zintensyfikować do-świadczenie. Trzeba linków, dodatków zza kulis i spoza narracji, nagrań

53 Właściwie w szkołach na każdym poziomie nauczania widuje się już uczniów pracujących nad lekturą z wykorzystaniem czytników.

100

video, rozmów”54. Ta zintensyfikowana, zdynamizowana książka to nie będzie już jednak ta książka, którą tak dobrze znamy. Christine Rosen tak opisała swoje doświadczenia związane z lekturą powieści Dickensa z wykorzystaniem czytnika:

Mimo początkowej dezorientacji, szybko przyzwyczaiłam się do ekra-nu Kindla, opanowałam przyciski przewijania i przewracania stron. Mój wzrok był jednak rozbiegany i przeskakiwał z miejsca na miejsce jak wtedy, gdy próbuję czytać przez jakiś czas z ekranu komputera. Stale coś mnie roz-praszało. Sprawdziłam Dickensa w Wikipedii, potem wskoczyłam prosto do internetowej króliczej nory za linkiem o opowiadaniu Dickensa „Mugby Junction”. Minęło dwadzieścia minut, a ja wciąż nie wróciłam do lektury55.

Jedno jest pewne: linki nie sprzyjają koncentracji i skupieniu. Pro-wadzą na manowce. Zakłócają linearne czytanie. „Zachęcają nas do naprzemiennego sięgania po różne teksty i do ich odkładania, nie zaś do poświęcania wyłącznej uwagi każdemu z nich. Hiperlinki mają za zadanie przykuć naszą uwagę. Ich wartość jako narzędzi służących nawigacji pozostaje zaś sprzężona z  rozproszeniem, którego są przy-czyną”56. Książka „traci ostrość”, jak to określił John Updike w eseju o dawnych księgarniach i zanikającej wraz z papierową książką intym-ności czytania57. „Linearny charakter książki drukowanej ginie wraz ze spokojną koncentracją, którą wzbudza w czytelniku. Nowoczesne roz-wiązania technologiczne […] być może sprawią, że ostatecznie będzie-my regularnie czytać e-booki, lecz nasza lektura będzie zupełnie inna niż w przypadku publikacji drukowanych”58.

54 D. Stier, Are We Having the Wrong Conversation about E-Book Pricing? Cyt. za: N. Carr, Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg, tłum. K. Rojek, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2013, s. 129.

55 Ch. Rosen, People of the Screen, „New Atlantis”, jesień 2008; www.thenewatlan-tis.com [dostęp: 12.09.2013].

56 N. Carr, Płytki umysł…, s. 114.

57 J. Updike, The End of Authorship, „New York Times Sunday Book Review”, 25 czerwca 2006; www.nytimes.com [dostęp:10.08.2013].

101 Zmienia się jednak nie tylko sposób czytania, ale także sama książka. Przykładem mogą tu być:

cieszące się ogromną popularnością w Japonii „powieści komórko-we” w odcinkach (teksty w postaci strumienia wiadomości, zapisy-wane przez młode Japonki na telefonach komórkowych, a następnie udostępniane w internecie);

vooks – cyfrowe publikacje będące kombinacją tekstu, nagrania

vi-deo, linków do internetu i portali społecznościowych;

także polskie eksperymenty, polegające na współtworzeniu, współpi-saniu książki przez pisarza i czytelników59.

Nowe narzędzie może zmienić/zmienia także język przekazu. Wspomniane już „powieści komórkowe” charakteryzują się prostymi, krótkimi, typowymi dla wiadomości tekstowych zdaniami, w opozycji do skomplikowanego stylu zawodowych pisarzy. Eseista Caleb Crain mówi o „grupowości” współczesnego czytelnictwa, czytaniu nie dla po-głębienia wiedzy, a dla dobrej zabawy, co może skutkować uproszcze-niem stylu w celu zwiększenia jego przystępności60.

Na zakończenie tej niepokojącej nieco wizji przemian spowodo-wanych pojawieniem się czytników trzeba dodać jeszcze, jakie zmiany w czytelniku mogą one wywołać i wywołują. Przede wszystkim chodzi tu o zmianę stylu czytania – przejście od czytania linearnego do swo-istego żonglowania, chaotycznego skakania po tekście. Za łatwy dostęp do nieograniczonego bogactwa informacji płacimy bowiem utratą sku-pienia.

Wnioski płynące z obserwacji nad zmianą strategii czytania, brakiem skupienia, rozproszeniem, które jest wynikiem wpływu narzędzia (czyt-nik e-booków, internet), dotyczą także sytuacji szkolnej, bo to właśnie użytkownicy tych mediów codziennie zajmują miejsca w ławkach. Któ-rą zatem strategię uczenia wybrać: tradycyjną, linearną, „papierową”

59 Z. Miłoszewski na blogu gadzetomania.pl pisał opowiadanie wraz z internauta-mi (projekt „Nieskończona opowieść – twórz z najlepszyz internauta-mi”).

60 C. Crain, How is the Internet Changing Literary Style?, wpis z 17 czerwca 2008 na blogu Steamboats Are Ruining Everything, www. steamthing.com [dostęp: 05.12.2013].

102

czy postnowoczesną, hipertekstową, cyfrową?61 To pytanie, na które już wkrótce trzeba będzie udzielić odpowiedzi. Jeśli bowiem przyjmiemy tezę M. McLuhana, to kształt podręcznika, sposób przekazu również ma wpływ na ucznia, szkołę, proces uczenia62.

Na zakończenie chciałabym przywołać dwie wypowiedzi, które, moim zdaniem, dobrze oddają sytuację współczesnej szkoły, potrzeby uczniów, a także nasze ograniczenia w zakresie planowania realizacji tych potrzeb. Duński pedagog Jesper Juul zwraca uwagę przede wszyst-kim na konieczność zmiany w sposobach patrzenia na to, co w edukacji naprawdę ważne:

[…] czy tak naprawdę wiemy, czego nasze dzieci będą potrzebowały za piętnaście lat? Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Nie wiemy, jak bę-dzie się rozwijać gospodarka, czy dojbę-dzie do jakichś wojen albo kryzysów, w jaki sposób zmieni się klimat. Nikt tego nie wie. Jednak nie ulega wąt-pliwości, że ludzie będą musieli być kreatywni i elastyczni. A kreatywność i elastyczność to przeciwieństwo posłuszeństwa. Potrzebne będą także sa-modzielność i zdolność podejmowania odpowiedzialności – cechy, które są potrzebne w każdym społeczeństwie63.

O konieczności dokonania zmian w funkcjonowaniu szkoły w związ-ku z rozwojem technologii, lawinowym przyrostem wiedzy pisze także Robert  Firmhofer, przestrzegając przed konsekwencjami zaniechań w tym obszarze:

61 O tym, że nowoczesne technologie niekoniecznie muszą wpływać na efekty na-uczania/uczenia się, świadczą też obserwacje dokonane przez Amandę Ripley, która, zaintrygowana wynikami testów PISA, porównuje edukację w Polsce, Finlandii, Korei Południowej i Stanach Zjednoczonych. Wnioski nie wskazują jednak na pozytywne sprzężenie zwrotne między osiąganymi wynikami a wy-posażeniem szkół w urządzenia multimedialne. Por. A. Ripley, The Smartest.

Kids in the World. And How They Got That Way, Simon & Schuster, New York

2013.

62 Por. M. Szymańska, E-książki, e-podręczniki…; J. Bajda, T.  Piekot, D. Michuł-ka, E-podręczniki – wyzwanie edukacji polonistycznej [w druku].

63 J.  Juul, Kryzys szkoły. Co możemy zrobić dla uczniów, nauczycieli i  rodzi-

ców, tłum. D. Syska, Wydawnictwo MiND, Podkowa Leśna 2014, kindle loc.

Jeżeli nie uwzględnimy paradygmatu błyskawicznie zmieniającego się świata, będziemy nadal, na całym świecie, produkować zastępy bezrobot-nych absolwentów, pozostawiobezrobot-nych samym sobie, nieprzygotowabezrobot-nych do zmierzenia się z nowymi wyzwaniami, sfrustrowanych – i w efekcie podwa-żających porządek społeczny i gospodarczy świata64.

Naszym głównym zadaniem jest – pisze M. Mead – „świadome, roz-ważne i bez podejrzeń wychowywanie nie znanych nam dzieci dla nie znanego nam świata”65.

64 R. Firmhofer, Społeczeństwo umiejące korzystać z wiedzy – jak do tego dojść?, [w:] Rozwój i edukacja. Wielkie przewartościowanie, red. J. Szomburg, Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, Gdańsk 2011, s. 70.

104

4