KAROL ROKITANSKY. RUDOLF YIRCHOW.
R O Z W Ó J H I S T O R Y C Z N Y L E C Z E N I A C HO RÓ B 25
tomii patologicznej, w ażnej nauki, która bardzo rozszerzyła zakres rozpoznaw anych chorób, w zaraniu tej nauki rozpoznaw anych przede wszystkim na zwłokach, później, gdy odkryto opukiwanie i osłuchiwa- nie — rozpoznaw anych także u chorych. A natom ia patologiczna rozw i
ja się świetnie przez cały wiek X I X i sta
je się w m edycynie nauką podstaw ow ą.
N ajw iększe zasługi położyli tu ta j: we F ra n cji Laennec i Louis, w A ustrii— R o kitansky, w N iem czech — V irchow , w P o l
sce — Brodowski, Przew óski, Biesiadecki, Browicz. R ozpoznaw anie chorób anato m icznych podsycało zaw sze chęć usuwania ich na drodze chirurgicznej, co wpłynęło świetnie na rozwój chirurgii, która w lecze
niu chorób od początku X I X wieku nabie
ra coraz większego znaczenia.
K ierunek fizyczny w medycynie szedł równolegle z rozwojem fi
zyki. K a ż d y niemal dział fizyki d aw ał podnietę do stworzenia podob
nego działu fizjologii, na czym zyskiw ała niebawem i m edycyna p rak tyczna. N p . optyka stała się podstaw ą fizjologii oka, n a której o p ar
ła się okulistyka; akustyka jest niezbędnym wstępem do fizjologii słuchu, na której opiera się otiatria (leczenie chorób narząd u słuchu) ; nauk a o cieple i cała kalorym etria w fizyce jest podstaw ą analogicz
nych działów fizjologii i patologii, z czego na każdym kroku korzysta klinika; nauka o elektryczności, tak w ażna w fizyce, otw orzyła nowe horyzonty w fizjologii i w lecznictwie. Prom ienie R entgena m ają dzi
siaj niezmiernie szerokie zastosowanie w rozpoznaw aniu i w leczeniu chorób. R ów nie w ażne stało się dla m edycyny odkrycie promieni ra du, dokonane w r. 1898 przez P io tra Curie oraz jego m ałżonkę M arię
ze Skłodowskich. Curieterapia czyli leczenie promieniami radu m a dzisiaj wielkie znaczenie w leczeniu nowotworów.
R ozpoznaw anie i leczenie chorób niezmiernie dużo zyskało przez rozw ój chemii. D zisiaj w każdym niemal przypadku lekarz b ad a che
micznie mocz i w yprow adza stąd doniosłe wnioski o stanie zdrow ia pacjenta. W drugim i trzecim dziesięcioleciu X I X w. lekarz angielski B right (czyt. B rajt) w skazał, że obecność białka, w moczu ma zw ią
zek ze schorzeniem nerek. O d tej pory stało się możliwe rozpoznaw a
nie i leczenie chorób nerek, których dotąd nikt nie rozpoznaw ał i nie leczył. R ozw ój chemii przyczynił się do powstania całej nauki o prze
26 R O Z W Ó J H I S T O R Y C Z N Y L E C Z E N I A C HO RÓ B
mianie materii, m ającej dzisiaj bardzo doniosłe znaczenie. G d y pozna
no chemizm traw ienia, stało się możliwe rozpoznaw anie i leczenie róż
nych chorób żołądka, w czym niemałe zasługi położył uczony lekarz krakowski, W a le ry J a worski. B adanie krwi chemicz
ne, fizyczne i mikroskopowe po
zw ala dzisiaj w ykryw ać i le
czyć różne choroby, których nikt w daw nych stuleciach nie rozpoznaw ał.
W w. X I X w prow adzo
no do lecznictwa po raz pierw szy mnóstwo nowych środków
W . KONRAD RENTGEN.
chemicznych. D zisiaj trudno by
łoby sobie w yobrazić działal
ność lekarza bez środków che
micznych, jak aspiryna, m orfi
na, kokaina, karbol, formalina*
jodyna itp. W szystkie te środ-ki i wiele innych zaw dzięczam y
MARIA CU RIE - SKŁODOWSKA. . , rV I J
postępowi chemii w w. X I X . N iezależnie od olbrzym ich postępów, jakie poczyniła m edycyna w w. X I X , rozw ijając się w kierunku anatom icznym, fizycznym, che
micznym, nową wręcz epokę w m edycynie otw iera w tym czasie no
w a nauka, stw orzona głównie przez dwóch genialnych badaczy, F ra n cuza P asteu ra i N iem ca K ocha — bakteriologia.
L udw ik P asteur (1 8 2 2 — 1895) był synem żołnierza napole
ońskiego, potomka rodziny chłopskiej z gór Jurajskich. K ształcił się na chemika w P a ry ż u w Szkole N orm alnej, t. j. w szkole, która
dostar-R O Z W Ó J I I I S T O K Y C Z N Y L E C Z E N I A CI I 0 KÓI1 27
czala nauczycieli wyższym zakładom naukowym w e Francji. P od czas studiów nie odznaczał się większymi zdolnościami, tak dalece, że ko
ledzy go prześcigali w stopniach naukowych i konkursach. Dzięki p ra com z dziedziny krystalografii, jakie wcześnie ogłosił, został w r. 1849 profesorem chemii w Strassburgu. B adania jego m iały zw iązek z fer
m entacją wina, ferm entacje zaś w owym czasie należały do ciemnych zagadnień, gdyż nikt nie wiedział, co właściwie jest ich przyczyną i skąd się bierze ferm entacja lub gnicie. Z drugiej strony ju ż dawno zauw ażono, że istnieje jakieś podobieństwo imędzy ferm entacjami a chorobami zakaźnym i. T e zagadnienia zajęły umysł P asteura, który wyniósłszy ze Szkoły N orm al
nej umiejętność ścisłego myśle
nia, zabłysnął wkrótce na cały świat francuską pomysłowością i w ytrwałością. W r. 1857 po
wołano go do P a ry ż a , gdzie o bjął kierownictwo naukowe i adm inistracyjne tej samej Szko
ły N orm alnej, której był ucz
niem. M iał w tedy lat 35. U rz ą dził sobie własną pracownię w dwóch izdebkach na strychu, nie zajętych z tego jedynie po
wodu, iż nie podobna było w nich mieszkać. Z tej pracowni, w której latem byw ało po 3 6 UC, wyszły epokowe prace P asteu ra.
P asteur udowodnił nasam- przód, że przyczyną wszelkich
ferm entacji, także gnicia, są drobnoustroje, które w stanie wysuszo
nym zn ajd u ją się w kurzu powietrza. Jeżeli w yjałow ić gotowaniem płyn, który by mógł gnić, i nie dopuścić doń kurzu, to płyn naw et po latach gnić nie będzie. Ż ad n e drobnoustroje i w ogóle nic samo się me rodzi, lecz zawsze z istot tego samego gatunku, które w takim lub innym stanie, nieraz wysuszonym, mogą lata całe przetrw ać, zanim znajd ą właściwe podłoże dla swego rozwoju. O balenie teorii samo- rództw a było wielkim triumfem P asteu ra i fundam entem , na którym się opierały dalsze jego odkrycia.
O d drobnoustrojów w yw ołujących ferm entację lub gnicie był tyl
28 R O Z W Ó J H I S T O R Y C Z N Y L E C Z E N I A C H O R Ó B
ko krok do drobnoustrojów jako przyczyny chorób zakaźnych. W y k ryw a się nowe, niezmiernie doniosłe praw o, które głosi, że choroba zak aźna rozw ija się w tedy, gdy ustrój ludzki lub zwierzęcy zakazi się odpowiednim zarazkiem . O dkrycie tego praw a miało niezmiernie doniosłe znaczenie d la rozpoznaw ania chorób, dla ich zw alczania, a także niebawem, również dzięki Pasteurow i, d la ich leczenia.
P a ste u r robił dośw iadczenia z cholerą kur, chorobą, która prócz nazw y nie m a nic wspólnego z cholerą ludzką. G łów nym jej objaw em jest senność, w jak ą kury z a p a d a ją i w jakiej giną. Jest to choroba zak aźn a o zarazku znanym ; który m cżna hodow ać na pożyw kach.
Jeśli się taką hodowlę zaszczepi zdrow ej kurze, to kura zachoruje w śród objaw ów śpiączki i zdechnie. O tó ż P a ste u r zauw ażył raz przy
p adkow o, że pew na hodow la kurzej cholery jest dziw nie mało zjad li
w a i że kury tą hodow lą zaszczepione na cholerę nie giną. Co więcej, zau w aży ł wkrótce, że jeżeli kurom, szczepionym uprzednio osłabio
nym zarazkiem , zaszczepić potem zarazek norm alny, jadow ity, to i te kury już na cholerę nie za p ad a ją. W ten sposób P asteu r odkrył ochron
ne szczepienia przeciwko chorobie zakaźnej, szczepienia osłabionym zarazkiem . N ow e zasady, przeniesione w dziedzinę innych chorób, zw łaszcza w ąglika i wścieklizny, dały niebawem niezmiernie doniosłe zdobycze teoretyczne i praktyczne.
W ą g lik czyli karbunkuł jest ciężką chorobą zakaźną, na którą z a p a d a ją owce, bydło, konie, czasem i ludzie, o ile się zakażą przy
■oprawianiu zw ierząt. W e Francji w ąglik d aw ał się bardzo w e znaki hodowcom owiec. W niektórych okręgach na 100 owiec ginęło 10— 15,
■co daw ało olbrzym ie straty m aterialne, sięgające milionów franków.
Z a ra z e k w ąglika był znany. Jest to laseczka, która daje się dobrze hodow ać na pożyw kach. W celu uodpornienia przeciwko tej choro
bie P a ste u r zastosował, jak przy cholerze kur, szczepienia zarazkiem , osłabionym w odpowiedni sposób. N ależało je tylko w ypróbow ać te
ra z na większym m ateriale i przekonać rolników i w eterynarzy o sku
teczności nowej m etody szczepień ochronnych.
N a zaproszenie tow arzystw a rolniczego m iasta M elun P asteu r w ykonał publicznie w r. 1881 próbę na owcach. Z 50 dostarczonych m u owiec 25 uodpornił now ą m etodą. W kilka dni później kazał w strzyknąć jadow itą hodow lę zarów no tym uodpornionym , jak i in
nym 25, nie szczepionym wcale. „ O w ce — mówił P asteur — nie szczepione poprzednio, zdechną wszystkie bez w y ją tk u “ . P ró b a u d a ła się doskonale i zupełnie tak, jak przepow iedział uczony. O w ce nie szczepione ochronnie padły wszystkie, szczepione pozostały przy życiu.
R O Z W Ó J H I S T O R Y C Z N Y L E C Z E N I A CHO RÓ B 29
M ały Jó z e f M eister, p ie rw s z a is to ta lu d z k a o ca lo n a o d w ściek lizn y . Z praw ej- s tro n y B erger J u p ille , d z ie ln y p a s tu c h , k tó r y z a h ił w w alce w ściekłego p sa,, ab y u ra to w a ć sw y ch to w a rz y sz y . P a s te u r o c a lił go, a J u p ille z o s ta ł je d n y m
z p ra c o w n ik ó w I n s ty tu tu . ( W g Masters a „ Z w yc ię zc y c horób“).
do historii. B ył to 9-letni Jó zef M eister z A lzacji, którego pogryzł wściekły pies w czasie, gdy przez pole szedł do szkoły. M iał chłop- czyna kilkanaście ran na całym ciele. Pierw szej pomocy udzielił mu miejscowy lekarz, który słysząc o P asteurze, skierował chłopca do- P a ry ż a . Szczepień dokonyw ał lekarz pod kierunkiem P asteu ra. W
cią-T rudniejsze zadanie miał P asteu r z wścieklizną, której zarazek nie był i nie jest po dziś dzień znany. P am iętając żywo ze swego dzie
ciństwa scenę pogryzienia mnóstwa zw ierząt i ludzi przez wściekłego wilka, a potem sposób leczenia pogryzionych przez przyżeganie ran.
rozpalonym żelazem w kuźni, pragnął obecnie, choć me był lekarzem , znaleźć sposób leczenia tej strasznej choroby.
B yły to dośw iadczenia długie i żmudne. N ie wszystkie się u d a wały. A le P a ste u r posiadał żelazną w ytrwałość. P o wielu próbach zauw ażył, że jeżeli wysuszyć odpowiednio rdzeń przedłużony króli
ków, które były szczepione jadem wścieklizny, ja d ten przez wysu
szanie osłabnie. E m ulsja z takiego rdzenia sporządzona będzie zaw ie
rała ja d osłabiony, a zaszczepiona człowiekowi pogryzionemu przez wściekłe zwierzę, uchroni go od rozw oju wścieklizny.
D nia 6 lipca 1885 r. P asteu r m iał możność w ykonania pierwszeji próby na żyjącym człowieku, którego imię w raz z Pasteurem
przeszło-Leczenie szczepionka wścieklizny w pracowni Pasteura, który sam stoi w pobliżu drzwi z p a p ie rem w ręku; pośrodku sali przysłani przez cara chłopi rosyjscy, pokąsani przez wściekłego wilka,
(O b ra? Bayardo)
R O Z W Ó J H I S T O R Y C Z N Y L E C Z E N I A CHO RÓ B 31
gu 10 dni otrzym ał M eister 12 wstrzyknięć, po czym wrócił do domu zupełnie zdrów . T e n fakt zjednał Pasteurow i niesłychany rozgłos.
D o gabinetu P asteu ra przybyw ali coraz to nowi pacjenci pokąsa
ni przez wściekłe zwierzęta, już nie tylko z Francji, ale naw et i z innych krajów . G d y w Rosji, w gubernii smoleńskiej wściekły wilk pokąsał 19 chłopów, car A leksander III wysłał ich do P a ry ż a . Choć upłynęło ju ż 15 dni od chwili pokąsania, Pasteur zdecydow ał się ich leczyć.
U trzech zbyt późne szczepienia nie dały pomyślnego wyniku i chłopi ci zmarli, ale 16 chłopów wróciło w yleczonych do ojczyzny. C ar na znak wdzięczności przysłał Pasteurow i order św. A nny.
W ten sposób pow stała w r. 1885 m etoda szczepień, która od tej pory jest stosowana we wszystkich krajach. O soby, które m etoda P a ste u ra uchroniła od niechybnej śmierci, liczy się od czasu sławnego
odkrycia na dziesiątki tysięcy.
W Polsce w prow adził je pierw
szy i stosuje do tej pory uczeń P asteu ra, prof. O d o B ujw id w K rakow ie.
P asteur, jako tw órca bak teriologii i nowych m etod lecz
niczo-zapobiegaw czych, m a w historii nauki imię jedno z naj
świetniejszych. O bok niego sta
wiam y drugiego wielkiego uczo
nego, R o b erta K ocha (1 8 4 3 — 1 9 1 0 ), który również znacznie się przyczynił do ugruntow ania now ej nauki, bakteriologii. Był lekarzem obwodowym ( Kreis- physicus) w W olsztynie w P o z- nańskiem. Z organizow aw szy so
bie tutaj we własnym miesz
kaniu m ałe laboratorium , nader
prym ityw ne, rozpoczął pracę naukow ą, która go niebawem postawiła w rzędzie najw ybitniejszych uczonych. Z W o lszty n a ogłosił w r. 1876 swoją pierwszą znakom itą pracę o zarodnikach w ąglika. W y k ry ł, mia
nowicie, że wąglik, który w Poznańskiem nieraz daw ał się we znaki hodowcom owiec i bydła, szerzy się najwięcej za pośrednictwem za
rodników, t. j. drobnych ciałek, w ytw arzanych przez bakterie wąglika, niezmiernie odpornych na w pływ y atm osferyczne, znajdujących się po
32 R O Z W Ó J H I S T O R Y C Z N Y L E C Z E N I A C I I O H ó R
latach jeszcze w ziemi lub traw ie tam, gdzie poprzednio padło zwierzę na w ąglik lub gdzie p adlina została zakopana. Z d ro w e zw ierzęta, sku
biąc tu traw ę, z ak ażają się wąglikiem i giną. N a u k a K ocha o zaro d nikach rzuciła nowe światło na liczne spraw y, dotąd ciemne, z zakre
su nauki o drobnoustrojach i chorobach zakaźnych.
Z a słu g ą K ocha jest też odkrycie w r. 1882 p rątk a gruźlicy, a w r. 1885 przecinkow ca cholery azjatyckiej. O b a te odkrycia miały niezmiernie doniosłe znaczenie dla rozpoznaw ania tych chorób.
N a podstaw ie swych b adań K och ustanowił następujące praw o:
M o żn a uznać za stwierdzone, że chorobę zakaźną w yw ołuje pewien zarazek : 1) jeśli znajduje się go stale u osób chorych lub zm arłych na d an ą chorobę; 2 ) jeśli m ożna ten sam zarazek w yhodow ać poza organizmem i 3 ) jeśli w prow adzony do zdrow ego ustroju w yw ołuje tę samą chorobę. Z a swoje cenne prace, zw łaszcza za odkrycia w n a
uce o gruźlicy K och w r. 1905 otrzym ał nagrodę N obla.
U czniow ie P a ste u ra i K o ch a rozw ijali dalej naukę obu mistrzów.
D o sławniejszych należał E m il Behring, który w ynalazł m etodę le
czenia dyfterii (błonicy) surowicą koni uodpornionych na toksyny (ja d y ) w ytw arzane przez prątki błonicy. Z a to odkrycie B ehring otrzym ał w r. 1901 nagrodę N obla. P o w stała teraz now a rozległa dzie
dzina w iedzy lekarskiej, nauka o odporności, m ająca b ardzo wielkie znaczenie w w alce z chorobam i zakaźnym i.
W ielkie zasługi położył niezm ordow any bad acz P a w e ł Ehrlich.
G d y dw aj uczniowie P asteu ra, R o u x i M ieczników , w r. 1903 po raz pierwszy zaszczepili syfilis zwierzęciu, co do tej pory nikomu się nie udaw ało, a Schaudinn odkrył w r. 1905 krętek blady jako przy
czynę syfilisu, E hrlich, b a d a ją c w pływ różnych ciał chemicznych na krętki, odkrył w r. 1910, że 606 . z kolei badany przezeń zw iązek chemiczny, t. j. salw arsan, zabija krętki blade. S tą d pow stała niezmier
nie cenna m etoda leczenia syfilisu salw arsanem . E n tuzjazm dla now ej, chemicznej m etody leczenia choroby zakaźnej był ogromny. W y o b ra żano sobie, że takie leczenie zab ija w człow ieku wszystkie zarazki, jakie by w nim tylko być m ogły, że rów na się ono niejako zupełnej sterylizacji człowieka — therapia sterilisans m agna. Co praw da, dalsze dzieje tej m etody leczniczej w ykazały, że tak nie jest, że takie zupełne
„w yjałow ienie“ człowieka pod w zględem bakteriologicznym jest nie
możliwe, ale stw orzona przez E hrlicha m etoda leczenia syfilisu środ
kiem chemicznym przetrw ała jako cenna zdobycz lecznictwa. Z tej m etody rozwinęły się w następnych latach podobne m etody leczenia
»^nych chorób innymi ciałami chemicznymi. I tak pow stał olbrzym i
R O Z W Ó J H I S T O R Y C Z N Y L E C Z E N I A C H O RÓ B 33
nowy dział lecznictwa, dział chemoterapii, która rozw ija się świetnie za naszych czasów. Ehrlich również otrzym ał nagrodę N o b la w r. 1908.
N astępstw em w yżej opisanego świetnego rozw oju m edycyny jest to, że dzisiejszy lekarz może rozpoznaw ać u człowieka parę setek n a j
rozm aitszych chorób. T rz e b a dużego w ykształcenia i nieraz wielu m etod pomocniczych, ana
liz, prześw ietlać, żeby dziś po
stawić diagnozę. U stalenie roz
poznania pozw ala na dobór odpowiedniej m etody leczenia:
inaczej oczywiście będzie lekarz dzisiejszy leczył np. zapalenie płuc, inaczej p araliż kończyn w następstwie guza
umiejscowione-EAWEŁ EHRLICH.
go w rdzeniu kręgowym, inaczej znowu chorobę weneryczną, ina
czej anemię złośliwą, inaczej w a
dę serca itd. P oniew aż w ybór metody leczenia uzależnia się i dzisiaj nie tylko od diagnozy, ale także od konstytucji (n atu ry) chorego, od jego wieku oraz od stanu sprawności róż
nych narządów jego ciała, przeto ilość m etod leczniczych do w y
boru jest dzisiaj niezmiernie wielka i tylko dośw iadczony lekarz może wiedzieć, gdzie i co należy przepisać. Uprościć tego nie można.
Z d a w a ło b y się, że o tym wszystkim nie potrzeba naw et wspomi
nać. A jednak życie wskazuje, że mówić o tym trzeba. I dzisiejszy
FRYDERYK SCHAUDINN.
34 R O Z W Ó J H I S T O R Y C Z N Y L E C Z E N I A C HO RÓ B
człowiek niekiedy m arzy o takim środku uniwersalnym, który by
„dobrze robił“ w e wszystkich chorobach. S ą i dzisiaj ludzie, co p raw da coraz rzadziej, ale jeszcze są ludzie, którzy m ają swoje w łasne albo przez jakiegoś znachora podsunięte „kropelki“ lub „pigułki“ na wszy
stkie choroby od razu. Z rozw ażań naszych w ynika, że takie uniwer
salne lekarstwo, takie panaceum na wszystkie choroby jest nonsensem, chimerą. T akiego środka ani takiej m etody nie m a i być nie może.
Pom im o świetnego rozw oju m edycyny jeszcze i dzisiaj ro d zą się po
mysły, m ające na celu jej uproszczenie. Z a naszych czasów powstał niedorzeczny kierunek, przyw ieziony z A m eryki, zw any k r ę g a r- s t w e m czyli c h i r o p r a k t y k ą, który sprow adza wszystkie choroby do rzekomego zwichnięcia kręgów ; gdzie indziej cieszy się uznaniem m edycyna tybetańska; i dzisiaj trafiają się zwolennicy ho
meopatii, leczenia m agnetyzm em itp. W szystkie te kierunki, nazw ijm y je „sekty lekarskie“ , zgodne są w jednym punkcie: odrzucają nauko
w ą m edycynę. Jest to oczywista niedorzeczność, która nieraz ciężko się mści na zdrow iu samych chorych, darzących zaufaniem sek- c ia rz y * ).
*) W ięcej w iad o m o ści w ty m p rzed m io cie z n a jd z ie c z y te ln ik w k siążce:
Szum ow ski, H is to ria m ed y cy n y , K raków , 1935.