• Nie Znaleziono Wyników

zację przedsięwzięć i próbując różnych from dywersji w środku organizacji, próbując wyła-pywać różnych ludzi i działaczy, szukając na nich „haków”. To jest dla nas byt codzienny, musimy zawsze się liczyć z tym, że nie będzie łatwo. Być Polakiem na Białorusi w sytuacji, kiedy w kraju największa polska organizacja jest zwalczana, kiedy w kraju praktycznie pole prawne nie istnieje, jest zwalczana każda myśl niezależna, jest niezwykle trudno. My w tym całym systemie, w którym istniejemy jako Polacy na Białorusi musimy się odnaleźć i na co dzień, dbając o nasze polskie sprawy, mimo nieprzyjemności, realizować swoje zadania.

A.K. – Realizujecie swoje działania bardzo konsekwentnie. Mam wrażenie, że czasa-mi odradzacie się jak „feniks z popiołów”. Stłuczasa-mi się was, po drodze są różnego rodzaju nieprzyjemności, a mimo to dalej się mobilizujecie, łączycie i dalej ta wasza działalność edukacyjna, oświatowa i kulturalna kwitnie. Jesteście dużą strukturą, działacie nie tylko na Grodzieńszczyźnie, chociaż tu jest najwięcej Polaków, ale można oddziały spotkać w różnych miejscowościach.

Największy nacisk kładziecie na edukację i rozwój szkolnictwa w języku polskim. Jak to robicie, skoro na Białorusi w systemie państwowym są tylko dwie szkoły, w których można uczyć się języka polskiego? I też doskonale wiemy, z jakimi problemami się bory-kają Szkoła Polska w Wołkowysku i Szkoła Polska w Grodnie. Wy wymyśliliście zupełnie inny system: szkolnictwa społecznego. Jak to wygląda?

A.B. – Jeżeli mówimy o nauczaniu języka polskiego, to na Białorusi wszystkich uczą-cych się w tym roku szkolnym jest ponad 14 tys. Największa grupa uczy się języka polskiego w systemie społecznym, czyli szkołach społecznych i sobotnio-niedzielnych. Przy oddzia-łach, przy większych strukturach Związku Polaków zakładamy szkoły społeczne. Oczywiście wymaga to mobilizacji, poszukiwania kadry, zaangażowania osobistego prezesów, na któ-rych barkach to spoczywa. Można powiedzieć, że nam się to udało. Nieuznawany Związek Polaków, zwalczany przez władze, na dzień dzisiejszy na Białorusi prowadzi najwięcej szkół społecznych, najwięcej ośrodków nauczania. Jako Związek wspieramy też inne ośrodki na-uczania, gdzie dzieci uczą się w szkołach państwowych, w formie kółek, zajęć fakultatyw-nych. Wspieramy 116 takich ośrodków. Największe nasze szkoły społeczne to: licząca 1400 uczniów Szkoła im. Stefana Batorego w Grodnie, w Brześciu Szkoła Społeczna I. Domeyki (ponad 700 dzieci), w Baranowiczach Szkoła im. T. Rejtana to w tym roku 750 dzieci, druga szkoła Związku Polaków w

naukę języka polskiego. Zain- Choinka dla dzieci szkół Grodna i obwodu grodzieńskiego

teresowanie nauką nie maleje, więc odpowiadając na potrzeby, zakładamy szkoły. To, że liczba dzieci w naszych szkołach się nie zmniejsza, ale zwiększa pokazuje, że szkoły społecz-ne dosyć dobrze funkcjonują w tych warunkach. Na przykład w Smorgoni mamy szkołę społeczną dla około 100 dzieci, w Oszmianie około 200 w tym roku, w Kiemieliszkach, w Ostrowcu są mniejsze szkółki, w Raduniu i Bieniakoniach szkoły społeczne prowadzą prezesi w swoich domach i tam w każdej szkółce mamy ponad 40 dzieci. To wymaga wydatków organizacyjnych, wynajęcia pomieszczeń, utrzymania, ale to odpowiada na zapotrzebowa-nie. Większe szkoły mamy w Mińsku ok. 500 dzieci, ale są też szkoły znacznie dalej położo-ne na wschód jak Mozyrz (ok. 200 dzieci uczy się języka polskiego), Stołpce (ponad 100 dzieci). Dzierżyńsk to nowy ośrodek, który powstał, mamy ponad 100 osób, w Borysowie uczy się ok. 200 uczniów. W obwodzie brzeskim szkoły powstają w mniejszych miejscowo-ściach – w Kobryniu, Lachowiczach, Peliszczem, Połonce. Oprócz tego wspieramy ośrodki nauczania w szkołach państwach.

A.K. – W Polsce, kiedy mówimy o szkole społecznej, to wszyscy widzą klasyczną szkołę, funkcjonującą w systemie pięciu dni w tygodniu, gdzie dzieci uczą się wszystkich przedmiotów w języku polskim. Kiedy mówimy o szkole społecznej na Białorusi, to mamy trochę inny model szkolnictwa. Spróbujmy wytłumaczyć, na czym polega to szkolnictwo.

Na czym polega nauka w szkole społecznej prowadzonej przez Was?

A.B. – Dzieci w ciągu tygodnia, po lekcjach u siebie w szkołach państwowych (na Bia-łorusi nie ma białoruskich szkół, w szkole wszystko jest wykładane w języku rosyjskim), po obiedzie, albo w soboty i w niedziele, uczęszczają do szkół społecznych, w których jest wy-kładany język polski, literatura polska i historia Polski. Takie zajęcia mają dwa trzy, razy w tygodniu. W niektórych szkołach - Baranowicze, Grodno, Brześć, Mińsk - dzieci uczęszczają nawet cztery razy w tygodniu po zajęciach u siebie w szkole państwowej. My w Grodnie mamy matematykę, fizykę, geografię, historię wykładane w języku polskim. W mniejszych ośrodkach jest tylko język polski, literatura polska i historia Polski. Dzieci też uczestniczą w różnych zajęciach: teatralnych, artystycznych, tanecznych, rękodzielniczych, muzycznych.

Prowadzone są dodatkowe atrakcyjne zajęcia, które uzupełniają naukę języka polskiego, na przykład konkursy recytatorskie, ortograficzne. Przygotowując się do konkursów, dzieci uczą się języka polskiego, poezji, poprawnej pisowni, ortografii, wymowy, recytacji. Dodat-kowo dziecko uczęszcza do zespołu muzycznego, czyli śpiewa, tańczy (to w większych ośrodkach). W mniejszych też prowadzimy takie zajęcia, tylko na mniejszą skalę. Jeżeli dziecko przychodzi do szkoły społecznej, to musi być ona dla niego atrakcyjna, bo nie jest obowiązkowa. Do szkoły państwowej uczeń pójść musi, do szkoły społecznej przyjdzie wte-dy, jeżeli będzie mu się podobało. Dlatego nasze szkoły muszą być atrakcyjne. Muszą być też dostępne, nie mogą być nudne, dzieci nie mogą być nimi zmęczone. Cieszymy się więc, że liczba dzieci w naszych szkołach się nie zmniejsza.

A.K. – Wasi uczniowie oprócz tego, że się uczą, to też sprawdzają swoje umiejętno-ści, startując w różnego rodzaju konkursach, poczynając od ortograficznych, ale wchodzą też na wyższy poziom. Pojawiają się i na olimpiadzie historycznej, i na olimpiadzie języka polskiego, i na konkursach językowych. Kiedy mówimy tutaj o takiej skali i o tak dużej grupie uczniów, którzy przychodzą do Was na zajęcia, to trzeba też powiedzieć o nauczy-cielach. Otrzymujecie oczywiście wsparcie w postaci nauczycieli polonijnych wysyłanych z Polski z MEN-u, z ORPEG-u. Ale macie też wypracowaną własną kadrę. Macie kadrę mło-dych specjalistów, polonistów i historyków, muzyków również, działaczy kulturalnych. Jak wygląda takie kształcenie kadry pedagogicznej?

A.B. –W funkcjonowaniu szkoły kadra zajmuje czołowe miejsce. Zależy nam bardzo na naszej kadrze pedagogicznej. Nauczyciele w szkołach społecznych prowadzonych przez Związek Polaków mogą wykorzystywać swoje autorskie programy nauczania, uczestniczyć w szkoleniach. Organizujemy dla nauczycieli różne szkolenia. W tym roku mieliśmy już pięć szkoleń metodycznych dla nauczycieli języka polskiego. Oczywiście organizujemy też szkole-nia z naszymi partnerami z Polski: „Wspólnota Polska”, Pomoc Polakom na Wschodzie.

Mamy też pomoc skierowaną przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. W tym roku pracuje u nas siedmiu nauczycieli skierowanych przez ORPEG. Pięciu nauczycieli pracuje w Szkole Społecznej im. Stefana Batorego w Grodnie i dwóch nauczycieli pracuje w szkole społecznej w Lidzie. Oni też często biorą udział w szkoleniach metodycznych i dzielą się swoim do-świadczeniem, swoją wiedzą. Bardzo ważne jest dokształcanie nauczycieli, którzy cały czas biorą udział w szkoleniach online. W tym roku to prawie jedyna forma szkolenia. W tym roku mieliśmy również pięć szkoleń stacjonarnych. Regularne dokształcanie bardzo pomaga w pracy nauczycieli.

A.K. – To, o czym mówimy, pokazuje, że Wy już funkcjonujecie w spójnym systemie edukacyjnym. A dodajmy jeszcze, że nauczyciele są zrzeszeni w Stowarzyszeniu Nauczy-cieli przy Związku Polaków. Nauczyciele zdali egzamin, bo sytuacja epidemiologiczna też Was dotknęła i musieliście się przestawić na nauczanie online, które w szkołach państwo-wych jest niesamowicie trudne, a w szkołach społecznych musieliście dokonać prawdzi-wie logistycznego wyzwania, żeby ogarnąć i nauczycieli, i dzieci. Wasze działania eduka-cyjne są wspierane jednocześnie przez Wasze media, bo macie prasę obserwującą co-dzienność, życie związkowe. Myślę tu o „Głosie znad Niemna” i „Magazynie Polskim”. I to wszystko prowadzi Związek Polaków na Białorusi. Gdzie te pisma docierają? Czy one rze-czywiście mają taki duży zasięg i trafiają do wszystkich oddziałów i działaczy?

A.B. – Oprócz wymienionych prowadzimy jeszcze portal znadniemna.pl, który jest dostępny dla wszystkich naszych oddziałów i struktur w skali całego kraju. To nie jest tak,

Rozpoczęcie Roku Szkolnego w Batorówce

że tylko Związek korzysta z naszego portalu. Informacja dociera do szerszego grona obywa-teli na Białorusi. Tu podajemy informacje nie tylko dla nauczycieli, ale generalnie dla spo-łeczności polskiej. Media związkowe pełnią ważną rolę w promocji języka polskiego, kultu-ry, historii i naszego dorobku. Ostatnią innowacją jest kanał na YouTube, na którym prowa-dzone są „Wiadomości ZPB”. Nasi koledzy redaktorzy bardzo sprawnie to prowadzą i jeste-śmy pod tym względem dobrze zorganizowani. Działacze, szkoły, uczniowie, młodzież nie tylko w Grodnie, ale na terenie całej Białorusi, korzystają ze środków medialnych. To jest taka promocja języka polskiego i kultury polskiej, a przede wszystkim działań i przedsię-wzięć Związku. W sytuacji, gdy na Białorusi niezależne media pracują w bardzo trudnych warunkach, to ważne, że Związek zachował swoje niezależne media. Nasze media, które również informują o polskich sprawach na terenie Białorusi nie tylko Polaków, ale całe spo-łeczeństwo na terenie Białorusi.

A.K. – Skoncentrowałyśmy się w tej rozmowie na oświacie i mówiłyśmy o tych po-wołanych stowarzyszeniach nauczycieli, ale dodajmy, że tych stowarzyszeń zawodowych łączących różne grupy jest więcej. Macie Stowarzyszenie Plastyków, Stowarzyszenie Rę-kodzielnicze.

A.B. – Lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli, Polski Klub Sportowy „Sokół”, Komitet Ochrony Miejsc Pamięci, Stowarzyszenie Sybiraków i Ofiar Represji Politycznych, Stowarzy-szenie Kombatanckie Żołnierzy Armii Krajowej, Towarzystwo Młodzieży Polskiej, Harcer-stwo przy oddziałach. Niektóre stowarzyszenia harcerzy i młodzieży znajdują się przy kilku oddziałach ZPB: w Lidzie, Wołkowysku, Baranowiczach, Borysowie. Te oddziały mają u sie-bie drużyny harcerskie i Towarzystwo Młodzieżowe.

A.K. – Macie też Uniwersytet Trzeciego Wieku.

A.B. - Jest Filia Uniwersytetu Trzeciego Wieku, seniorów, w Grodnie, Wołkowysku, Brześciu, Lidzie, Mińsku. W tym roku miało miejsce spotkanie stacjonarne Uniwersytetów Trzeciego Wieku, Dzień Seniora. To jest bardzo ważne, bo inicjatywa od ludzi idzie oddolnie i to ma wtedy sens bytu. W organizacji społecznej nie można zrobić niczego na siłę. Oddzia-ły, chóry, towarzystwa, stowarzyszenia, powstają zawsze oddolnie. Nie wspomniałam, że mamy jeszcze chóry i zespoły artystyczne, które działają przy ZPB, teatry młodzieżowe.

Działają przy oddziałach, przy placówkach oświatowych i dlatego mamy taką sprawność organizowania przedsięwzięć w różnych miejscowościach. W ubiegłym roku zorganizowali-śmy około 180 przedsięwzięć w skali całego kraju.

Niedawno odbyło się zebranie Rady Naczelnej, gdzie referowałam, że w tym roku odbyło się około 70 przedsięwzięć, ale odbyły się one stacjonarnie nie online. Odbyły się jeszcze w warunkach, kiedy mogły mieć taką formę. Teraz niektóre przedsięwzięcia musimy przenosić w przestrzeń Internetu ze względu na bezpieczeństwo. Mamy listopad, więc przed nami organizacja spotkań dla dzieci, szkolenia nauczycieli. Te 70 spotkań to przedsię-wzięcia z różnych dziedzin: edukacji, kultury. Nie wspominałam jeszcze o miejscach pamię-ci, którymi opiekują się oddziały Związku Polaków. Jest ich bardzo dużo na całej Białorusi.

A.K. – Miejsca pamięci zostawiłam sobie na osobną część naszej rozmowy. Pamię-tam w swoich wędrówkach po Białorusi, jak zajechaliśmy do Żodziszek i Pamię-tam jest taki pomnik upamiętniający rok 1920. Grób, który przetrwał w niezmienionej formie, z orygi-nalnym orłem z ’20 roku. Przetrwał dzięki paniom, które się nim opiekowały. Wiem, że jedna z nich nie żyje. To mi pokazało, jak działacie. Rzeczywiście są ludzie, którzy mają swoje miejsce, pamiątkę. Miejsce kultu, miejsce ważne dla społeczności lokalnej. Związek

pojawił się na początku lat ’90, a te miejsca pielęgnowane były już wcześniej. Pojawienie się tam Związku odpowiedziało na potrzeby ludzi.

Obserwuję Was, jak z tych inicjatyw oddolnych wypracowaliście system, macie zor-ganizowane akcje upamiętniające te miejsca, dokumentujące je i rekonstruujące. Pilnuje-cie, żeby one były i trwały w dobrym stanie, ale również by były rozpoznawalne w swoim środowisku. Macie objazdy upamiętniające konkretne wydarzenia historyczne: wrzesień

’39 roku w Grodnie, wojnę polsko-bolszewicką z roku ’20, akcję „Ostra Brama”, powstanie styczniowe. I to jest imponujące, bo macie metodycznie opracowaną trasę, która służy edukacji społeczeństwa, Polaków na Białorusi, ale również tak jak przyjeżdżają, bo przy-jeżdżają Polacy i dziwią się, że tam jest tyle polskich śladów.

A.B. – To wieloletni dorobek Związku Polaków, ponieważ oddziały i struktury Związku, a jest ich bardzo dużo, ponad 110 na terenie Białorusi, i każdy z nich ma za zadanie opieko-wać się miejscami pamięci. Akurat w Żodziszkach tym miejscem opiekowały się miejscowe panie, świętej pamięci już, ale to miejsce należy do miejsc znajdujących się pod opieką Od-działu Związku Polaków w Smorgoni. Organizując objazdy upamiętniające bohaterów po-szczególnych okresów, jak na przykład Akcja „Ostra Brama”, tradycyjnie organizujemy ob-jazd i dołączają się do tego oddziały. Miejsca z okresu wojny polsko-bolszewickiej objeżdża-my w dniu Wszystkich Świętych, Zaduszek, w przededniu Dnia Wojska Polskiego. Objazdy są skoordynowane, jak objeżdżamy w obwodzie grodzieńskim, to również w mińskim, witeb-skim, mohylewwiteb-skim, brzeskim. Czyli obwodowy Związek Polaków w Brześciu organizuje taki objazd. Przed Dniem Wszystkich Świętych oddziały dbają o miejsca pamięci. Była też akcja upamiętniająca „Zapal znicz bohaterowi” w 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej.

Troszkę trudniej jest z miejscami pamięci, gdzie nie ma oddziałów, ale i tak tam docie-ramy. Na przykład w tym roku oddział ZPB w Mińsku zadbał o miejsca pamięci na cmenta-rzach w Głębokiem, Królewcu, w Krewiczach, Wilejce, Nieświeżu. Ostatnio odnaleźliśmy grób żołnierzy KOP-u w lesie w Głębokiem i teraz działacze z Mińska przysłali mi zdjęcie, jak próbują doprowadzić mogiłę do porządku. Tak się stało, że mamy to dobrze skoordynowane i zorganizowane, koordynują to obwodowe oddziały i dołączają mniejsze. Niektóre z nich prowadzą szkołę i opiekują się miejscami, ale są mniejsze oddziały w wioskach. Na przykład we wsi Naliboki niedaleko Iwieńca jest oddział, który opiekuje się tylko miejscami pamięci, dbając o nie. Oddziały Jeziory, Sopoćkinie, Indura też dbają o miejsca pamięci, zapalają tam znicze. Przy kolejnych objazdach ludzie się tam zbierają i oddają hołd. To też jest dbanie o historię i spuściznę. To też jest wychowanie patriotyczne, bo często podczas objazdów to-warzyszą nam młodzież i dzieci ze szkół społecznych, przychodzą rodziny z dziećmi i dzieci zapalają znicze.

A.K. – I to jest taka najlepsza lekcja tożsamości. Podpatruję Was i waszą systemo-wość. To, że dba się o cmentarze i miejsca pamięci to rzeczywiście taka działalność spo-łeczna. Ludzie przychodzą, spotykają się ze sobą, czują potrzebę pilnowania tego, co wspólne, ale widzę, że Wy robicie też dużo w kierunku popularyzowania postaci i wyda-rzeń historycznych i to w różnej formie. I takiej bardzo dojrzałej naukowej, bo już po raz kolejny była organizowana konferencja, której Związek Polaków jest najważniejszym organizatorem, konferencja poświęcona wielkim grodnianom, ale też popularyzujecie wiedzę historyczną, organizując różnego rodzaju akcje społeczne, jak chociażby „Dziadek w polskim mundurze”, która przez 5 lat trwania zasługuje absolutnie na uhonorowanie, dlatego, że z takiej niepamięci, albo z historii rodzinnych, zaczęliście mówić o historii Pola-ków mieszkających na dawnych terenach Rzeczypospolitej. I okazuje się, że ta historia jest

niesamowicie ważna dla ich potomków, ale także dla całych społeczności tam mieszkają-cych. Czy macie jeszcze jakieś plany, marzenia, coś chcecie wprowadzić innowacyjnego w swojej działalności, kiedy mówimy o najbliższej przyszłości i troszeczkę dalszej?

A.B. – Jeżeli chodzi o przyszłość, działamy zgodnie z sytuacją, którą mamy, nie zważa-jąc na wszelkie przeciwności. Nie jesteśmy organizacją legalną według władz Białorusi. Dzia-łamy w warunkach, jakie mamy i chciałoby się, by działania promowania polskiego języka i polskiej kultury były normalne, żeby prasa, publikacje Związku wychodziły normalnie i moż-na je było kupić w kiosku moż-na Białorusi. Chcielibyśmy, żeby ta polskość nie była zwalczamoż-na tak jak jest dotychczas. Bardzo nam zależy na tym, żeby mimo niesprzyjających warunków orga-nizacja zwiększała swoje struktury. Cały czas pojawiają się nowe oddziały, nowe ośrodki nauczania, nowe inicjatywy, publikacje, konferencje o tematyce historycznej, tworzymy nowe zespoły. Zależy nam na tym, żeby tę tendencję zachować. Ale mieszkamy w takim kraju, gdzie trudno coś prognozować. Na razie nasza działalność się nie skurczyła i to jest ogromna zasługa ludzi, tysięcy ludzi na Białorusi, którzy wykazują swoje ogromne społeczne zaangażowanie w działalności na rzecz dbania o polską spuściznę na Białorusi.

A.K. - Bardzo dziękuję za rozmowę.

A.B. - A ja chciałabym jeszcze podziękować wszystkim naszym partnerom i organiza-cjom za wsparcie i współpracę, oczywiście za wsparcie rządu polskiego. Jest to bardzo waż-ne dla nas, ponieważ w tej trudważ-nej sytuacji ma to ogromważ-ne znaczenie.

Uroczystość poświęcenia sztandaru działającej przy Związku Polaków na Białorusi 48.

Wołkowyskiej Drużyny Harcerskiej „Szare Wilki” im. 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich

Anna Kietlińska – Spotykamy się w ramach Regionalnego Ośrodka Debaty Między-narodowej. Chciałabym porozmawiać o upamiętnieniu polskiego dziedzictwa i pamięci na Grodzieńszczyźnie. Reprezentuje Pan Związek Polaków na Białorusi, jest Pan członkiem Zarządu Głównego i zajmuje się Pan przede wszystkim upamiętnianiem, kontaktami z kombatantami i sybirakami. W jaki sposób Związek Polaków na Białorusi zajmuje się ochroną miejsc pamięci, bo tych miejsc macie dużo. Na Grodzieńszczyźnie najwięcej, ale oczywiście geograficznie sięgniemy dalej, bo działacie i na Mińszczyźnie i w okręgu brze-skim. Skoncentrujmy się jednak na Grodzieńszczyźnie.

Andrzej Poczobut – Przede wszystkim od momentu powstania Związku Polaków na Białorusi, od momentu rozpoczęcia ruchu polskiego, jednym z bardzo istotnych kierunków działalności były miejsca pamięci i ich ochrona. Lata sowieckie bardzo niekorzystnie wpły-nęły na stan miejsc pamięci. Bardzo dużo cmentarzy, a faktycznie wszystkie polskie cmenta-rze wojenne były zdewastowane. W niektórych miejscach powstanie oddziałów Związku Polaków wiązało się działalnością zmierzającą do uporządkowania, posprzątania, doprowa-dzenia do normalnego stanu miejsc pamięci, które znajdowały się w tym konkretnym mie-ście, konkretnej miejscowości. Ta potrzeba była zupełnie naturalna. Jeżeli coś na Białorusi

MY O NICH PAMIĘTAMY I CHCEMY, ŻEBY PAMIĘTALI