• Nie Znaleziono Wyników

Z dziejów pomnika Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego w Opolu

Jan Borowczak z córką Aliną przed miniaturą pomnika (fot. Andrzej Haczkiewicz)

zycji konkursowych byli: Emil Wawro z Zygmuntem Wawrzynowiczem, Marian Nowak z Barbarą i Jerzym Ponikowskimi (dwie równorzędne drugie nagrody), Adam Chyrek, Krzysztof Bucki z Jerzym Gurawskim oraz Jan Borowczak, który przedstawił alternatywny projekt.

Po rozstrzygnięciu konkursu nie podjęto jednak re-alizacji zwycięskiego projektu. Zwrócono się do Jana Borowczaka, aby przygotował do realizacji koncep-cję, którą przedstawił jako trzecią w konkursie. Sam rzeźbiarz w audycji radiowej odsłonił nieco kulisy tej

[skierowana ostatecznie do realiza-cji] na konkursie jakoś została nie-zauważona specjalnie, bo, mimo że dostałem z Jerzym Beskim nagro- dę i oprócz tego jeszcze wyróżnie-nie, to dyskusje były już w gronie po konkursie, zresztą to jest jakąś prawidłowością, gdzie zastana- wiano się, przez dłuższy czas, ana-lizowano i [...] władze nasze woje-wódzkie wybrały tę koncepcję do realizacji. Myślę, że w tej chwili, jak już widzimy wszyscy, jak stoi, że ta decyzja władz była słuszna5. Projekt, o którym mowa, zakładał przedstawienie żubra uskrzydlo-nego postacią zwycięstwa. Kom-pozycja – zgodnie z autorskim opisem Borowczaka była znakiem- metaforą dziejów Śląska Opolskie-go i jego walki o wyzwolenie.

Teraz prace nad pomnikiem potoczyły się już szyb-ko. Olbrzymią skalę pomnika uzmysławia zapotrzebo-wanie na materiały, sporządzone przez rzeźbiarza. Do budowy niezbędne były m.in.: cement – pół tony, kru- szywo bazaltowe – 6 ton, żwir – 3 tony, pręty zbrojenio-we 1200 kg, gwoździe – 200 kg, gips – 15 ton6. Prace architektoniczne przy projekcie wykonywał Florian

Je-5 Rozmowa z Janem Borowczakiem, 7.05.1970, archiwum Radia Opole.

6 Notatki w archiwum domowym rodziny J. Borowczaka.

Tak wyglądał skwer przy placu Wolności przed postawieniem pomnika (fot. Adam Śmietański)

Uroczystość wkopania kamienia węgielnego pod pomnik Jana Borowczaka zgromadziła wielu opolan. Na zdjęciu wi-doczni m.in.: Karol Musioł (w okularach, w centrum fotografii), pisarz Zbigniew Zielonka (pierwszy z lewej). Fot. Stani-sław Bober

sionowski, a nad konstrukcją czuwał Tadeusz Grucha-ła. Ważną osobą w zespole Jana Borowczaka był tak-że Eugeniusz Kubów, wieloletni asystent rzeźbiarza.

Pracownię, ze względu na gabaryty powstające-go monumentu, urządzono w hali Zakładów Napraw-czych Taboru Kolejowego w Opolu. W trakcie prac Borowczak wykonywał kolejne pomniejszone projek-ty, z których największy wykonano w ZNTK w skali 1:5. Jak donosiła w lutym 1970 roku prasa: Jan Borow-czak czuje się już w »Wagonówce« jak w domu. Zdążył poznać niemal połowę załogi. Jego stałymi pomocni-kami są stolarze, spawacze i ślusarze7. Pracownicy za-kładów, przechodząc obok kilkumetrowego gipsowego modelu, wznoszącego się pomiędzy wagonami, mówi-li o nim po prostu: kolos. W „Wagonówce” do wiosny 1970 roku wykonana została forma gipsowa, która po-służyła do zrobienia betonowego odlewu.

Na placu Wolności tymczasem położono kamień węgielny, a następnie przystąpiono do realizacji.

W częściach przewieziono tam gipsową formę, następ-nie w ciągu 28 dni powstał odlew ze zbrojonego beto-nu. Czas był bardzo krótki, pomnik na placu należało wznieść w niespełna miesiąc, aby zdążyć na uroczyste odsłonięcie, które zaplanowano jako główny akcent opolskich obchodów dwudziestej piątej rocznicy zwy-cięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.

Większość funduszy, koniecznych do pokrycia kosztów tego ogromnego przedsięwzięcia, pochodzi-ła z zasobów Rady Ochrony Pomników Walki i Mę-czeństwa oraz Wojewódzkiej Rady Narodowej, ale na konto, którego numer podawano do publicznej wiado-mości, wpływały także dobrowolne wpłaty

gotówko-7 Romana Konieczna, Wagony i ...pomnik. Mówią o nim „kolos”,

„Trybuna Opolska” 1970, nr 47, s. 4.

we od instytucji i osób prywatnych. Część prac wyko-nano w ramach obowiązującego w ówczesnym ustroju czynu społecznego, co oznaczało, że wykonawcy od-stąpili od pobrania honorarium W ten sposób wyko-nał część prac sam artysta, konstruktor, a także geolo-dzy i geodeci8.

9 maja 1970 roku, w strugach deszczu, w obecno-ści najwyższych władz partyjnych i państwowych wo-jewództwa, przy wtórze wielu przemówień, dokona-no uroczystego odsłonięcia. Pomnik, który ukazał się opolanom, przedstawiał jasną w kolorze Nike – bo-ginię zwycięstwa, dumnie siedzącą na żubrze sym-bolizującym, według zamierzeń autora, moc, odwagę i szlachetność słowiańskiego narodu. Silne zwierzę, z pochyloną lekko głową, w pozie sugerującej ruch, bez trudu unosi na swym grzbiecie uskrzydloną kobie-tę, prąc bezwzględnie naprzód potężnym ciałem. Kom-pozycja rzeźbiarska umieszczona została na zbliżonym w rzucie do kwadratu niskim cokole z inskrypcją za-wierająca nazwę monumentu oraz „daty zmagań na-rodu polskiego z germańskim najeźdźcą”9, począwszy od bitwy pod Cedynią w 972 aż po zwycięstwo w Ber-linie w 1945 roku. Na bocznej ścianie cokołu umiesz-czono dodatkowe rozwinięcie nazwy, rozpoczynające się od słów: Nieugiętemu w walce z germanizacją lu-dowi śląskiemu.

Z czasem wygląd pomnika zaczął odbiegać od pier-wotnego projektu. Największą, niezbyt chyba uda-ną ingerencją, było nałożenie na rzeźbę warstwy

brą-8 Budowa pomnika Bojownikom o Wolność Śląska Opolskiego w koń-cowej fazie realizacji, „Trybuna Opolska” 1969, nr 340, s.5.

9 Tym, którzy wywalczyli wolność. Monumentalny pomnik symbol walki i zwycięstwa stanął w Opolu, „Trybuna Opolska” 1970, nr 127, s.1, 2.

Montaż pomnika na placu Wolności. Z prawej – Jan Borowczak, w środku (z siekierą w ręce) – Eugeniusz Kubów (fot. Andrzej Haczkiewicz)

Odlewanie bryły pomnika zajęło 28 dni (fot. Andrzej Haczkie-wicz)

zu, co zmieniło jej kolor z jasnoszarego na grafitowy i spowodowało zatarcie czytelności przedstawianych postaci. Patynę, według własnej koncepcji, nałożył wprawdzie sam autor, aby zabezpieczyć cementową rzeźbę przed złymi wpływami atmosferycznymi, wy-daje się jednak, że pierwotna kolorystyka była znacz-nie trafznacz-niejsza. Drugą przeróbką była wymiana okła-dziny cokołu i inskrypcji, przy okazji zmiany nazwy pomnika. Znikły wówczas daty wielowiekowych pol-sko-niemieckich zmagań i dedykacja z boku cokołu, ujmując monumentowi wcześniejszej, mocno antynie-mieckiej wymowy. Przed cokołem pojawiły się nato-miast miejsca na tablice pamiątkowe, które szczegóło-wo upamiętniać mają poszczególne grupy bojowników o polskość. Centralne miejsce zajęła tablica z Pięcio-ma prawdami Polaka, odsłonięta w 1998 roku, podczas obchodów 75. rocznicy powstania Dzielnicy I Związ-ku Polaków w Niemczech. Kolejna tablica pojawiła się u stóp pomnika w roku 2011. Jest poświęcona kade-tom polskim poległym w III powstaniu śląskim. W ten sposób program ideowy monumentu zawężono do

upa-czących po stronie polskiej po-wstańców śląskich oraz działaczy przedwojennej polskiej mniejszo-ści na Śląsku Opolskim.

Od lat 90. XX w. co jakiś czas powracały pogłoski o planowanej rozbiórce pomnika, uzasadnianej oficjalnie pogarszającym się sta-nem zachowania, zagrażającym ja-koby katastrofą. Stan zachowania rzeźby rzeczywiście nie był najlep-szy, obserwowano odpadające frag-menty brązowej powłoki i betonu, odsłaniały się zardzewiałe zbroje-nia. W 2009 roku miejski konser-wator zabytków zlecił ekspertyzę, która wykluczyła niebezpieczeń-stwo zawalenia i ucięła ostatecz-nie dyskusję o rozbiórce, zwraca-jąc bieg rzeczy w stronę koniecznej renowacji pomnika. W 2011 roku władze miasta wygospodarowały środki na niezbędne prace konser-watorskie i remontowe, które obję-ły także zdjęcie ciemnej brązowej patyny i przywrócenie monumen-towi pierwotnego koloru. Odświe-żoną Nike zaprezentowano oficjal-nie opolanom 11 listopada 2011 roku. Prace renowacyjne nadzo-rowali Dariusz Bajno i Alina Bo-rowczak-Grzybowska, córka twór-cy pomnika, z zawodu architekt.

W przededniu ponownego odsłonięcia rodzina Jana Borowczaka przekazała do zbiorów Muzeum Śląska Opolskiego tzw. przejściowy model pomnika wykona-ny w skali 1:10, który oglądać można na stałej wysta-wie Opolskie środowisko artystyczne po 1945 roku.

Od kilkudziesięciu lat pomnik jest ważnym i roz-poznawalnym elementem centrum miasta. Odbywa-ją się pod nim obchody świąt niepodległościowych, a w 1998 roku, podczas walki o zachowanie woje-wództwa opolskiego, Nike przepasana żółto-niebieski-mi barważółto-niebieski-mi Opolszczyzny patronowała manifestacjom mieszkańców, broniących administracyjnej odrębności Opolszczyzny. Przez ponad czterdzieści lat monument zdążył wrosnąć w otoczenie. Niezależnie od wciąż to-czonych na jego temat sporów, stał się świadectwem powojennej historii naszego miasta i jednym z jego rozpoznawalnych symboli.

Joanna■Filipczyk 9 maja 1970 r., w obecności władz partyjnych i państwowych województwa, pomnik

został odsłonięty. Na zdjęciu (od lewej): Jan Borowczak, Józef Krotiuk – późniejszy wicewojewoda opolski, Ryszard Hajduk – poseł na Sejm i architekt Florian Jesionow-ski (fot. Andrzej Haczkiewicz)

Gdyby każdy rok życia Bolesława Gleichgewichta dostał jedną linijkę, to powstałby tekst składający się z 94 linijek.

Pięć linijek dotyczyłoby Wyższej Szkoły Pedago-gicznej w Opolu, bo na tej uczelni wykładał studentom matematykę przez pięć lat (1963–1968).

Z linijek w Wikipedii: „Bolesław Gleichgewicht (ur.

30 kwietnia 1919 w Warszawie) – doktor nauk mate-matycznych, zainteresowany różnymi aspektami alge-bry oraz dydaktyki matematyki. Od 1942 do 1945 był w Armii Czerwonej, potem studiował matematykę na Uniwersytecie w Odessie (ukończył w 1950). W la-tach 1946–1956 był członkiem Komunistycznej Par-tii Związku Radzieckiego. W 1956 wrócił do Polski.

W 1961 uzyskał doktorat na Uniwersytecie Wrocław-skim. Po wydarzeniach marcowych w 1968 zwolnio-ny z pracy w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu.

Pracownik naukowo-dydaktyczny i docent Uniwersy-tetu Wrocławskiego. Związany z ruchem opozycyjnym w czasach PRL, członek Towarzystwa Kursów Nauko-wych. W III RP należał do Ruchu Obywatelskiego Ak-cji Demokratycznej, Unii Demokratycznej (przewod-niczył komisji rewizyjnej tej partii) i Unii Wolności.

Laureat nagrody im. Samuela Dicksteina w 1989.

W 1999 odznaczony Krzyżem Komandorskim Orde-ru Odrodzenia Polski (w uznaniu wybitnych zasług w pracy naukowej i dydaktycznej). Jest ojcem Aleksan-dra Gleichgewichta”. (Dodajmy: AleksanAleksan-dra Gleichge-wichta, współpracownika Komitetu Obrony Robotni-ków i KSS „KOR”, działacza SKS we Wrocławiu, od stycznia 1981 etatowego pracownika Międzyzakłado-wego Komitetu Założycielskiego „S” we Wrocławiu, a następnie Zarządu Regionu Dolny Śląsk, członka re-dakcji tygodnika „Solidarność Dolnośląska”, redaktora naczelnego Radia „Solidarność” we Wrocławiu, inter-nowanego w stanie wojennym, dziś przewodniczące-go Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu).

A mniej encyklopedycznie: szczęśliwe dzieciństwo w warszawskim mieszkaniu z fortepianem i służącą Cesią, dwa lata studiów na Uniwersytecie Warszaw-skim, wybuch II wojny światowej, a potem siedemna-stoletnia, samotna tułaczka po Związku Radzieckim (w tym i praca w charakterze czarnoraboczego w Łuc-ku, i pobyt w specobozie NKWD, i wojenna służba w pułku artylerii przeciwlotniczej, i powojenne studia na Uniwersytecie w Odessie, a po nich praca nauczy-ciela), poodwilżowy powrót z rodziną do Polski, praca na Uniwersytecie Wrocławskim, działalność

opozycyj-na w czasach PRL, wreszcie stan wojenny i fotografia Bolesława Gleichgewichta w gazetach, opatrzona na-główkiem: List gończy.

O pamięci

– Zawsze miałem fenomenalną pamięć. To dla mnie też dziwne trochę, ale zapamiętałem setki nazwisk, przypadków, szczegółów. I pamiętam je do dziś. Mo-ja żona JewdokiMo-ja, Dina, z domu Odryńska, zmarła do-kładnie rok temu, ona w swoim czasie też dużo pamię-tała. Ale nawet jak była młoda, nie pamiętała nazwisk dowódców pułku, dywizji. Ja pamiętam wszystko, przykre momenty też, ale usunąć z pamięci nie chciał-bym niczego.

W specobozie w Tambowie (później przewieźli nas do Rady), zdarzało się, że chleb rozdawali dopie-ro wieczorem, po ciemku. Próbowaliśmy go, jak zwy-kle, dzielić według listy. Ale nic nie było widać! Wtedy ja recytowałem z pamięci prawie sto nazwisk, po ko-lei, od Ałpatowa po Jakowlewa. Stałem się wtedy naj-popularniejszym człowiekiem na ziemi, bo w innych oddziałach dochodziło przy tym dzieleniu do praw-dziwych awantur. Ja, żeby zapobiec ewentualnym ma-chlojkom, wywoływałem też niekiedy nazwiska w od-wrotnym porządku, od Jakowlewa do Ałpatowa, albo jeszcze inaczej – jednego z początku, jednego z końca listy. Wariantów było kilka. No cóż, pamięć miało się wtedy dobrą.

A twarzy mojej mamy prawie nie pamiętam.

Mój ojciec Adam był inżynierem, studia kończył w Niemczech, przed I wojną światową. Był trzyna-stym, najmłodszym dzieckiem swoich rodziców. Po-chodził z niezwykle bogatej rodziny, niestety wkrótce po śmierci dziadka Kongresówkę odłączono od Rosji, Polska straciła rynki zbytu. W kryzysie z 1929 roku utraciliśmy wszystko, staliśmy się bardzo niezamoż-nymi ludźmi.

Matka moja, z domu Majranc, pochodziła z inteli-genckiej rodziny. Studiowała w konserwatorium, nie wiem, czy je ukończyła, ale pięknie grała na fortepia-nie, więc ja od dziecka byłem otoczony muzyką, mia-łem zresztą świetny słuch muzyczny (31 stycznia 1937 r. jako maturzysta na zabawie sylwestrowej wygrałem konkurs tańca, za tango, nagrodą była bombonierka).

Mama kończyła rosyjskie gimnazjum, świetnie włada-ła rosyjskim, francuskim i niemieckim, ojciec –