Państwo i Społeczeństwo IV: 2004 nr 3
Zbigniew Pucek
T O Ż S A M O Ś Ć W P R Z E ST R Z E N I W IE L O K U L T U R O W E J
W spółczesna etnografia musi dokonać rozróżnienia m ię dzy w spólną maską a złożoną różnorodnością, którą ona skrywa.
A n th o n y P. C o h e n
Zakorzenienie w kulturze i tożsam ość przypisana
W próbach rekonstrukcji i zrozum ienia m iejsca człow ieka w przestrzeni psychicz nej, społecznej i kulturow ej w spółczesna teoria często odw ołuje się do koncepcji tożsam ości. A nalizy: psychologiczna, socjologiczna czy antropologiczna nieco inaczej rozkładają akcenty w ujęciu tego zjaw iska. O ile psychologia koncentruje się na procesie sam ookreślania się jedn ostki w relacji do samej siebie, na konstru owaniu konfiguracji w yobrażeń i prześw iadczeń dotyczących samej osoby, zw łaszcza w zw iązku z je j psychofizyczną i m oralną kondycją, o tyle w refleksji socjologicznej i antropologicznej przedm iotem szczególnej uwagi je s t kształtow a nie się poczucia przynależności do zbiorow ości społecznych i uległości w obec określonych im peratyw ów kulturow ych. W tym drugim przypadku, na którym autor chce się skoncentrow ać, pojęcie tożsam ości w skazuje na szczególny typ związku ze zbiorow ym „innym ”, opierającym się na mniej lub bardziej św iado mych postaw ach w obec w yróżnionych wartości.
G eneralnie pojęcie tożsam ości odnosi się do swoistej autodefinicji czło wieka jak o indyw idualnego bądź zbiorow ego aktora społecznego, który postrzega się w określony sposób w relacjach ze sobą sam ym i św iatem , przede w szystkim w relacjach z innymi ludźmi i określonym i formami kultury. W tym sensie tożsa mość stanow i efekt charakterystycznych dla człow ieka procesów sam opoznania i kreow ania jaźn i, których istotną przesłanką je s t obecność „innego”, postrze ganego bądź to jak o kontrast, bądź jak o wzór. Sform ułow ana jeszc ze pod koniec XIX wieku, a dziś pow szechnie akceptow ana teza o w pływ ie „innego” na
autode-finicję podm iotu, znalazła klasyczne rozw inięcie m.in. w koncepcjach „uogólnio nego innego” G eorge’a M eada i J a ź n i odzw ierciedlonej” C harlesa C ooley’a. Figu ra „innego” je s t tu reprezentacją nie tylko psychofizycznej, ale także kulturowej i społecznej odm ienności w świecie, który człow iek o zasadniczo zdefiniowanym usytuow aniu niejako spontanicznie skłonny je s t postrzegać w kategoriach „swoj- skości” i „obcości” . Z jaw isko w budow yw ania relacji z określoną w spólnotą i kul tu rą w projekt tożsam ości stanowi w ażn ą przesłankę koncepcji tożsam ości zbioro wych i kulturow ych, które znajdują dodatkow e uzasadnienie w ogólnej teorii socjalizacji i enkulturacji.
Znaczenie tożsam ości jak o poczucia dystansu i bliskości, swoistej busoli pozw alającej jed n o stce na w zględnie bezpieczną w ędrów kę przez życie, wynika z faktu, że sposób pojm ow ania siebie m a istotny w pływ na kierunek i formy ak tyw ności interakcyjnej jed n o stek jak o podm iotów , aktorów społecznego dramatu. W klasycznym ujęciu zakłada się, że jednostk a o ukształtow anej tożsam ości wie, kim je st, czego chce i czego o czek ują od niej inni. W ie także, kim nie je s t i do cze go nie dąży. Ta jej pozytyw na i negatyw na w iedza w ynika z tego, że podstawowe procesy socjalizacji przebiegają przede wszystkim w najbliższym i w zasadzie niezm iennym co do sw ych cech środowisku, w tym szczególnym polu habitusu, uzależnienia, które człow iek przeżyw a i przyjm uje za w łasne. „Sw ojskość” poj m ow ana je s t przez k lasyczną refleksję antropologiczną jak o obszar obligatoryjnego „zakorzenienia” jednostki. W odniesieniu do kultury oznacza to tendencję do pre ferow ania określonego układu w artości, w zorów kulturow ych i etosu przy rów no czesnym dystansow aniu się w obec w artości, w zorów i etosów alternatywnych. W rezultacie jed n o stk a potrafi określić sw oją przynależność i ulokow ać się w od pow iednich grupach społecznych: rodzinnych, etnicznych, narodow ych, religij nych, a także w odpow iednich kategoriach i rolach społecznych, stosując się do konw encjonalnych segregacji płci, w ieku, orientacji seksualnej itd. Tu właśnie rodzą się św iadom ościow e opozycje , j a ” - „inny”, „m y” - „oni”, „nasze” - „ob ce”, ew okujące poczucie w spólnoty, a w ięc tożsam ość zbiorow ą czy kulturową, dojrzew ające w raz z rozw ojem jednostek i h istorią danej grupy. Poczucie w spólno ty wynika z podobnego, typowego sposobu rozumienia, przeżywania, zachowania i działania członków grupy reprodukowanego niekiedy przez liczne pokolenia tworzą ce jej historię1.
T ak rozum iana tożsam ość je st zaw sze zjaw iskiem o charakterze partyku larnym , je s t narzędziem i form ą zarazem przypisania i odróżnienia, skupienia i fragm entacji. W tym sensie tożsam ość m ożna ująć jak o psychospołeczną funkcję różnicy. W rozległym i w ew nętrznie niebyw ale cyw ilizacyjnie heterogenicznym kosm osie ludzkiego św iata tożsam ość okazuje się kategorią porządkującą przez rozdzielanie i przypisyw anie, „graw itacyjną” siłą sytuującą jednostkow e byty na orbitach określonych społeczno-kulturow ych układów . Jest subiektywnym , prze konaniow ym korelatem więzi społecznej i kulturowej.
Pojęcie tożsam ości uw ikłane je s t w klasyczną typologię G em einschaft-G e- sellschaft, która w yw odzi się od Ferdynanda Toenniesa, ale k tó rą szczególnie kla rownie sform ułow ał M ax W eber, odróżniając „stosunek w spólnotow y” jak o typ stosunku społecznego w ypływ ającego z subiektyw nego poczucia afektyw nej lub tradycjonalnej przynależności jeg o uczestników od „stosunku zrzeszeniow ego”, będącego następstw em działania społecznego m otyw ow anego racjonalnie dąże niem do kom prom isu lub połączenia interesów 2.
Przykładem tej zależności je s t np. dokonane przez C lifforda G eertza roz różnienie m iędzy w ięzią pierw otną a pozostałym i rodzajam i więzi społecznej: Pod pojęciem pierwotnego przypisania rozum ie się więź w yrastającą z egzystencjalnych „danych”, a ściślej mówiąc, skoro w takie sytuacje nieodłącznie uwikłana je st kultura, z danych bytu społeczne go związanych przede wszystkim z bezpośrednią bliskością i związkami życiow ymi, ale w yrastającą także z faktu urodzenia w określonej wspólnocie religijnej, posługiw ania się konkretnym językiem bądź nawet jakim ś jego dialektem oraz stosowania się do określonych praktyk społecznych. Ta cią głość krwi, mowy, obyczaju itp. postrzegana jest sama w sobie i sam a przez się jako przemożny, a niekiedy dominujący czynnik przymusu. Jest się ipse fa cto związanym ze swymi krewnymi, sąsia dami, współwyznawcami w rezultacie nie tylko ich osobistej atrakcyjności, taktycznej konieczności, wspólnych interesów czy przyjętych zobowiązań moralnych, lecz przynajmniej w znacznej części na zasadzie pewnej niewytłumaczalnej, bezwzględnej doniosłości przypisanej do samych tych w ięzi3. W śród pierw otnych czynników społecznej więzi antropologia i socjologia dostrze g ają więc przede w szystkim „dane” je j, „naturalne” okoliczności pokrew ieństw a, sąsiedztwa, religii, obyczaju i języka, które w życiu w spólnoty w zajem nie się w spierają i które uznać m ożna za punkty odniesienia w procesie tożsam ościow ego określania się jednostki.
P rzedstaw iona koncepcja zakłada zasadniczą statyczność, a w każdym ra zie ciągłość raz uform ow anej tożsam ości, stabilną przynależność społeczno- kulturow ą jednostki ludzkiej do rów nie stabilnych, charakteryzujących się zn aczną jednolitością i koherencją zbiorow ości społecznych, które skład ają się na utrw alo
ny w klasycznej antropologii pluralistyczny obraz ludzkiej rzeczyw istości, zorga nizowanej w edług zasady w zględnie trw ałych przestrzennych, interakcyjnych i kulturowych dystansów i jasnych, jednoznacznych identyfikacji. W iarygodność tego obrazu je s t dzisiaj coraz częściej kw estionow ana z pozycji now ej, zw łaszcza postm odernistycznej antropologii.
Tego rodzaju krytyczne stanow isko reprezentuje A rjun A ppadurai. W edług niego teoretyczne koncepcje dom inujące do niedaw na w antropologii kulturowej zamroziły w kład poszczególnych kultur do naszego rozum ienia kondycji ludzkiej. Dowodem na to je s t idea „tubylca” . Tubylcy to ludzie nie tylko pochodzący z pew nych m iejsc (opisyw anych przez antropologa), ale także w ja k iś sposób w tych m iejscach „uw ięzieni” lub zam knięci. Poczucie uw ięzienia w iąże się z ich fizyczną i ekologiczną im m obilnością. To uzależnienie od m iejsca i środow iska postrzegane jest jak o ograniczenie, będące funkcją ich adaptacji do zajm ow anego środow iska.
M. W e b e r , G ospodarka i społeczeństwo. Zarys socjologii rozum iejącej, W arszaw a 2002, s. 30.
3 C. G e e r t z , O ld Societies and New States. Tlie Q u e s tfo r M odernity in A sia a n d A frica, Glencoe 111., 1963, s. 109.
O czyw iście antropolodzy w iedzą, że ruch stanow i zjaw isko norm alne w życiu w iększości grup tubylczych. Poniew aż jed n ak je s t ograniczony przestrzennie i wy m uszany przez w arunki środow iska, nie uw aża się go za konstytutyw ną cechę tych kultur. Ich m obilność nie przypom ina w pełni sw obodnego, dow olnego i przygod nego typu m obilności ludzi z m etropolii.
Z niew oleniu tubylców m yślenie antropologiczne przypisuje także wym iar intelektualny i m oralny. S ą oni ograniczeni przez to, co m yślą i czują, w co wierzą. S ą w ięźniam i sw oich sposobów m yślenia. Zw iązek pom iędzy zniew oleniem przez ideologię a ideą m iejsca w ynika stąd, że ju ż sam zniew alający tubylców sposób m yślenia je s t ja k o ś zw iązany i sprzężony z m ożliw ościam i tego m iejsca.
Te dwa założenia, o zniew oleniu intelektualnym i przestrzennym, kryjące się za wyobrażeniem tubyl ca jako osoby należącej do miejsca, łączą dwie przesłanki. Pierw szą je st koncepcja kultury jako „ca łości” . [■■•] D ru g ą je st [...] koncepcja zakładająca, że operacje intelektualne tubylców są ja k o ś zwią zane z zajm owanymi przez nich niszami i z ich ogólną sytuacją. W koncepcji tej tubylcy traktowani sąjak o „uczeni konkretu” , by przyw ołać terminologię Lćvi-Straussa4.
K onkretność tę odnajduje się w osobliw ościach flory i fauny, topografii, wzorach osadniczych, form ach życia zbiorow ego, w zorach działania, m yślenia i czucia itp., jednym słow em w konkretności m iejsca, w sferze dośw iadczenia bezpośredniego,
w której kształtuje się i zakorzenia tubylcza tożsam ość.
W toku przekształcania się pierw otnej społeczności w bardziej rozwinięte i złożone form y p o jaw iają się now e pola identyfikacji: etniczne, narodow e, cyw ili zacyjne, interpretow ane zazw yczaj jak o poszerzające się kręgi przynależności w y posażone w now e elem enty w ięziotw órcze zw iązane np. z procesam i sakralizacji etniczności czy św iadom ego i im aginacyjnego dążenia do w ykreow ania i m obili zacji w yrazistej różnicy, która m ogłaby zaistnieć ja k o ośrodek ekskluzyw nego skupienia5.
C hoć sam o pojęcie tożsam ości nie ma dostatecznie ujednoliconego zna czenia i odnoszone byw a także do pozycji społecznej człow ieka, do jeg o społecz nych cech lub osobow ości, to przytoczona wcześniej w ypow iedź Geertza, rozpa trująca usytuow anie człow ieka w ram ach danego mu św iata ludzkiego sugeruje, że m ożna j ą ująć także ja k o rodzaj koniecznej przynależności, przypisania społeczno- kulturow ego. T ożsam ość kulturow a rozum iana je st tu zdecydow anie substancjal nie, przede w szystkim ja k o w ynikające z przypisania bezrefleksyjnie poczucie przynależności, trw ałe i stabilne, bo uw ięzione w niezm iennych sekwencjach re produkcji relacji jed n o stk a - społeczność. W ydaje się w szakże, że kategoria przy pisania nie potrafi opisać w szystkich w ytw arzanych przez w spółczesność sytuacji identyfikacyjnych.
4 A. A p p a d u r a i , O właściwe m iejsce hierarchii, przeł. W. D o h n a l , [w:] A m erykańska antropologia
postm odernistyczna, red. M. B u c h o w s k i , W arszawa 1999, s. 231.
5 Por. A. A p p a d u r a i , M odernity A t Large. Cultural Dim ensions o f M odernity, London-M inneapolis 1996.
D eterytorializacja i nowe podziały - negocjow anie tożsam ości
Dzisiaj nie sposób konsekw entnie w yobrażać sobie św iata ja k o zbioru autono micznych, m onadycznych kulturow o przestrzeni, niezależnie od tego, czy te prze strzenie identyfikujem y jak o narody, regiony w granicach narodów , czy jak o kultu ry o granicach w yznaczonych narodow o bądź regionalnie. Jego obraz ulega zm ąceniu w w yniku złożonych i gw ałtow nych procesów globalnej reorganizacji struktury społeczno-kulturow ej i „rozkaw ałkow ania” św iata .
[...] W dobie wielokulturowości i globalizacji - piszą Marian Kempny i Ew a N ow icka - [...] różnica kulturowa przestaje pozostawać w prostej relacji do przestrzennego dystansu czy w ręcz odzw iercie dlać izolację tzw. społeczeństw pierwotnych. [...] Różnorodność kulturow a [...] przybiera now ą po stać w świecie określanym często mianem globalnej w ioski7.
Zm iany w iążą się z określonym i tendencjam i, ja k ie w spółcześnie (szcze gólnie od lat osiem dziesiątych XX w ieku) obserw ujem y. Sum arycznie ujm ow ane są one za pom ocą takich term inów , ja k globalizacja, now oczesność, ponow ocze- sność, konsum pcja, „rozkaw ałkow anie” itp. Pojęcia te o dn oszą się do różnych aspektów dokonujących się przem ian, choć nie sąz ak re so w o całkow icie rozłączne. W kontekście tych rozważań interesującym tem atem są zjaw iska, które bezpośred nio rzutują na kształtow anie się tożsam ości i jej form y, a w śród nich zw łaszcza deterytorializacja kultury.
Pojęcie deterytorializacji odnosi się do coraz pow szechniej dostrzeganego procesu odkotw iczania się poszczególnych elem entów kulturow ych i całych sys tem ów bądź konfiguracji kultur od tych geograficznie rozum ianych m iejsc czy układów m iejsc, do których dotychczas w ydaw ały się one w zasadzie przypisane, i w konsekw encji do sw obodnego ich dryfow ania w przestrzeni ludzkiego świata. Zjawisko to ma złożony charakter: należy zarów no do porządku obiektyw nej rze czywistości, ja k i do porządku dyskursu antropologicznego. W swym obiektyw nym w ym iarze deterytorializacja uw ażana je s t przede w szystkim za rezultat i aspekt procesu globalizacji, którego charakterystyczną w łaściw ością je s t reduko wanie znaczenia społeczno-geograficznej lokalności do udziału składników jej dorobku w światowej transm isji kulturow ego dośw iadczenia8. D eterytorializacja stwarza nowy w ym iar tych zjaw isk. Jej siłę napędow ą stanow ią dw a potężne pro cesy: m igracje i ekspansja m ass m ediów w ramach nasilającego się globalnego przepływu obrazów , finansów , technologii i ideologii. M igracje p olegają na uw al nianiu masy ludzkiej, przypisanej dotychczas do określonych m iejsc pochodzenia, oraz globalnym przem ieszczaniu się jej w przestrzeni fizycznej i społeczno- kulturowej, są form ą deterytorializacji w spółczesnego człow ieka. T ransm isja lo kalnych elem entów kultury w skali światowej oznacza deterytorializację kultury, 6 Zob. C. G e e r t z , Zastane światło. Antropologiczne refleksje na tem aty filozoficzne, przeł. Z. P u c e k , Kraków 2003, s. 270-325.
7 M. K e m p n y , E. N o w i c k a , Elementy teorii antropologicznej - w prow adzenie, [w:] Badanie kultury.
Elementy teorii antropologicznej, red. M. K e m p n y , E. N o w i c k a , W arszaw a 2003, s. 8.
8 Zob. N. G a r c i a C a n c l i n i , H ybrid Cultures. Strategies fo r E ntering and Leaving M odernity, Minneapolis 1995.
która według koncepcji klasycznej antropologii powinna pozostawać formą party kularnego lokalnego doświadczenia. Zjawiska te razem wzięte zapowiadają koniec tubylczości.
Proces transformacji tożsamości w typowym przypadku masowych, zarob kowych migracji przebiega w polu zdefiniowanym przez trzy punkty odniesienia. Stanow iąje rodzime społeczeństwo i kultura, społeczeństwo i kultura kraju przyj mującego i liczne „dryfujące” elementy kultury, które wyzbyły się swego prze strzennego i społecznego przypisania. Migracja oznacza zawsze bardziej lub mniej radykalne rozluźnienie związków z układem rodzimym, uwolnienie się od kontroli społecznej, redukcję typowych, codziennych i odświętnych aktów sekwencyjnej reprodukcji interakcji społecznych i identyfikacji z tym środowiskiem. Z drugiej strony te formy kontaktu, które są utrzymywane, a także pomoc świadczona temu środowisku (np. rodzinie, krewnym) przez emigrantów lub ich ewentualne powroty są zaczynem transformacji, które zmieniają jego charakter, a więc także relacje identyfikacyjne. Jeśli chodzi o kraj przyjmujący, to imigrant musi postrzegać go jako określony zespół danych warunków i oczekiwań, od których poprawnego zinterpretowania zależy w znacznym stopniu jego sukces w nowym, wybranym przez niego miejscu życia. W praktyce oznacza to w iele różnych możliwości: od gettyzacji przez asymilację do formuły multikulturalistycznej. W św iecie zachod nim, który stał się od połowy ubiegłego stulecia głównym celem współczesnej wędrówki ludów, imigranci coraz częściej mają m ożliwość usytuowania się w tej ostatniej strukturze, co zapewne łagodzi szok kulturowej redefinicji, ale w zamian staje się źródłem napięć i konfliktów międzyetnicznych.
Multikulturalizm, uważany dzisiaj często za kwestię poprawności politycz nej i fundament praw człow ieka (prawo do zachowania i kultywowania własnej kultury), posiada zazwyczaj destrukcyjny wpływ na zastane struktury społeczno- polityczne i kulturowe, jest też rozwiązaniem najsłabiej stymulującym proces transformacji tożsam ości. N ie znaczy to, że go zupełnie wyklucza, ale czyni o w ie le bardziej wybiórczym i oszczędnym. Francuscy muzułmanie trwają wprawdzie w części przy islamie i upierają się przy zachowaniu prawa do noszenia przez ich córki tradycyjnego stroju muzułmańskiej kobiety, ale niemniej chcą, by korzystały one z m ożliw ości edukacji w miejscowych szkołach. Akceptują też większość cy wilizacyjnych urządzeń i techniczną infrastrukturę kraju osiedlenia. Nasuwa to na myśl historię opowiedzianą przez Suzanne Brenner w związku z jej badaniami nad ruchem odrodzenia islamskiego wśród młodych kobiet jawajskich. Ich „odrodze nie” religijne polegało m.in. na powrocie do dawno zarzuconego zwyczaju nosze nia na Jawie
dżilbabu,
tradycyjnej islamskiej szaty kobiecej. Kobiety stały się przedmiotem krytyki jako „fanatyczki” czy „fundamentalistki”, często zresztą ze strony własnych rodzin i najbliższych przyjaciół, usiłujących niekiedy wyperswa dować im te zmiany. „Dlaczego nie przyprowadziłaś także swojego wielbłąda?” - pytał rozwścieczony ojciec jedną z dziewcząt, zapewne w poczuciu selektywności transformacyjnych wyborów dokonywanych przez córkę9. Nawiasem mówiąc, cała9 Zob. S. B r e n n e r , Reconstructing S e lfa n d Society: J a m n e se M uslim Women and "The VeU", „Ameri can Ethnologist” 1996, s. 637-697.
ta sprawa św iadczy o głębokiej przem ianie tożsam ości, ja k a w cześniej m usiała dokonać się w śród jaw ajskich m uzułm anów odrzucających pew ne składniki trad y cyjnej m uzułm ańskiej popraw ności i pobożności. O czyw iście w ażnym w ym iarem procesu kreow ania tożsam ości je st czas, przy czym m ożna tu rozróżnić w ew nątrz- generacyjną i m iędzy generacyjną perspektyw ę, bo choć tożsam ość kulturow a je st tożsam ością jednostki, to m iędzypokoleniow e zm iany typu tożsam ości w rodzinie i szerszym środow isku społecznym same przez się zm ieniają w arunki enkulturacji kolejnych pokoleń i tym sam ym w pływ ają na procesy ich autodefinicji.
Idea deterytorializacji, w odróżnieniu od koncepcji tzw. hom ogenizacji kultur, nie im plikuje bezpośrednio destrukcji lokalności i pow szechnej uniform iza cji jako efektu procesów globalizacji, lecz w łaśnie „odkotw iczanie” kulturow ego dośw iadczenia z jeg o tradycyjnych lokalnych portów. Jeden ze sposobów jej ro zum ienia zakłada, że m iejsca, w których żyjem y, są w rosnącym stopniu penetro wane przez treści zew nętrzne w wyniku podłączenia ich do globalizacyjnych ka nałów transm isji. N aw et jeśli są to m iejsca o znacznym stopniu odrębności, ich partykularność nie je s t już, co dawniej się zdarzało, najw ażniejszym w y znaczni kiem kulturow ego dośw iadczenia jednostki, określanego w znacznym stopniu przez skom ercjalizow ane alternatyw ne standardy globalnej kultury.
Zjaw isko deterytorializacji doskonale m ieści się w pojęciu globalizacji zwięźle zdefiniow anym przez A nthony G iddensa jak o „działanie na odległość” . Kultury we w spółczesnym św iecie są mniej zdeterm inow ane lokalnie, poniew aż „lokacja” je st coraz silniej penetrow ana przez „dystans” . O dległe w ydarzenia w dzierają się do sfery codziennych dośw iadczeń. M iejsce traci sw oją uprzyw ilejo waną, centralną pozycję. Deprecjację miejsca i umiejscowienia dobrze, choć z w nieco em fatyczny sposób, w yraża słynna fraza R icharda 0 ’B riena konstatująca „koniec geografii” 10. C harakterystyczna dla przednow oczesnych, a naw et now oczesnych czasów w ielość system ów kulturow ych i form św iadom ości tw orzyła napraw dę rozproszony zbiór w spólnot ludzkich.
Późna nowoczesność, przeciwnie, w ytw arza sytuację, w której pod pewnymi w zględam i ludzkość to „my” - z naszymi problemam i i szansami w świecie bez „innych” 11.
Późna now oczesność” to w term inologii G iddensa odpow iednik ponow o- czesności, epoki postm odernistycznej, k tórą przeciw staw ia się na ogół klasycznej nowoczesności, m odernizm ow i.
„K oniec geografii” , czyli zjaw isko przestrzennego upłynniania m as ludz kich z jednej, a kultury z drugiej strony, ma istotne konsekw encje dla człowieka. Stanowi w szak w yzw anie dla tożsam ości, która w ram ach tego procesu „odryw a się” od m iejsca swych narodzin i swego „przypisania” czy zakorzenienia bezpo średnio, w aktach m igracji, lub pośrednio, w aktach ekspozycji na alternatyw ną propozycje kulturow ą. Zaw sze jed n ak chodzi o fenom en kulturow ego spotkania
10 Zob. R. O ’ B r ie n , G lobal Financial Integration. The End o f Geography, L ondon 1992.
" Zob. A. G i d d e n s , Now oczesność i tożsamość. „Ja" i społeczeństwo w epoce p ó źn e j now oczesności, przel. E. S z u I ż y c k a , W arszaw a 2001, s. 39.
z „innym”.
Habitus
i ufundowane na nim postawy identyfikacji kulturowej w tej sytuacji poddane m ogą zostać drastycznemu testowi na zdolność ich względnie bezkolizyjnego, funkcjonalnego włączenia w struktury nowych sytuacji, doświad czeń, wyzwań. Im bardziej zmienia się nowe środowisko egzystencji człowieka, tym poważniejszej reorientacji może wymagać jego tożsamość. Wiąże się to z sil nym kryzysem tożsam ości, który przeżywają dzisiaj w ielkie ludzkie rzesze w łą czone w te procesy. Kryzys przezwyciężany jest m.in. na drodze reorientacji toż samości. Jej m ożliw ość znajduje potwierdzenie, choć nie bezwarunkowe i nie jednoznaczne, w teorii socjologicznej i antropologicznej. Opisują ją takie terminy, jak adaptacja, asymilacja, przystosowanie, alienacja, emancypacja. Podstawową formułą, w ramach której dochodzi do ewolucji tożsamości, jest w świetle dzisiej szych poglądów proces negocjowania tożsam ości12. Samo pojęcie negocjowania zakłada, że jest to społeczny proces interakcyjny przebiegający w polu wielostron nych dążeń i oczekiwań ludzi, którzy w nim uczestniczą i którego modyfikujące efekty, aczkolwiek różne, dotyczą wszystkich uczestników. Nieustanna zmienność tego pola w warunkach ponowoczesności skłania do myślenia o tożsamości kultu rowej w kategoriach raczej procesualnych niż substancjalnych. W iele wskazuje na to, że zakłada on konieczność refleksji i wyboru. Giddens pisze wprost o refleksyj nym konstruowaniu tożsam ości w epoce późnej nowoczesności jako o zjawisku now ym 13.Fala ponow oczesności nie dotarła jeszcze do wszystkich zakątków świata. Przytoczona wcześniej teza Giddensa ma charakter w znacznym stopniu retorycz ny. Chodzi tu raczej o uwypuklenie tendencji niż stwierdzenie ostatecznego stanu rzeczy. Giddens m ówi o procesie, któremu wciąż jeszcze daleko do zakończenia, którego początki są wprawdzie odległe, ale który nabrał gwałtownego przyspiesze nia dopiero w ostatnich dekadach ubiegłego wieku. Zasady nowej organizacji ludzkiego świata, ironicznie nazwanej przez Malcolma Watersa nowym świato wym chaosem, znajdują się dopiero
in statu nascendi
i zapewne pozostaną pola, na których dokonywał się będzie przeciwstawny proces rekonstrukcji umiejscowio nych różnic.Zagadnienia te są wciąż przedmiotem sporu. Ogólnie rzecz biorąc, spór dotyczy tego, czy dominujące dotychczas w św iecie przednowoczesnym lub nowo czesnym typowe formy tożsam ości skoncentrowane wokół pokrewieństwa, wyzna nia, etniczności, narodowości, cywilizacji w eszły w fazę zaniku lub radykalnej przemiany, ustępując pola nowym formom i konfiguracjom identyfikacji i frag- mentacji nowoczesnych jednostek jako integralnych podmiotów życia społecznego, czy też trwają nadal nietknięte w istotny sposób przez procesy modernizacji, urba nizacji, westem izacji, amerykanizacji czy globalizacji. Rysująca się dywersyfikacja stanowisk odzwierciedla przede wszystkim złożony, niejednolity charakter ew olu ującej w szybkim tempie rzeczywistości, która znajduje się w fazie dekompozycji tradycyjnych konfiguracji kultury i tożsamości i rodzenia się nowego ich układu.
12 Zob. K. K. T a h r e n i a n , G lobal Com m unication a n d Pluralization o f Identities, “Futures” 1998, vol. 30, no. 2-3, s. 211-217.
N iejednoznaczność sytuacji w ynika z nakładania się na siebie tych dw óch w spół istniejących obok siebie form - jednej w rozkładzie, drugiej w procesie dojrzew a nia i krystalizacji.
Głos obrońców tezy o utrzym yw aniu się pluralistycznego układu społecz no-kulturowych struktur z przypisanym i do niego form am i tożsam ości brzmi w tych sporach donośnie, a nawet, ja k to w trakcie gier w ojennych, starają się oni opanow ać nowe przyczółki, przyczółki w tym w ypadku koncepcyjne i interpreta cyjne w postaci np. teorii zderzenia cyw ilizacji Sam uela H u ntin gton a14 N iw elujący wpływ globalizacji je s t przykładow o kw estionow any przez Johna Tom linsona, który dow odzi, że nie tylko nie niszczy ona tożsam ości kulturow ych, ale
stanowi być może najw ażniejszą silę ich wytwarzania i proliferacji [...], w rzeczyw istości bowiem globalizacja polega na globalizacji nowoczesności, a nowoczesność je s t heroldem tożsam ości15. Tom linson m a na myśli przede wszystkim procesy dojrzew ania poczucia tożsam o ści narodowych w dzisiejszym świecie, pow ołuje się przy tym m .in. na przykład bałkański (w kom entarzach dram atyczny rozpad byłej Jugosław ii przedstaw iany bywa jak o efekt takiej w łaśnie tendencji). G w ałtow na dezintegracja Federacji ujawniła głębokie różnice kulturow ych i religijnych tożsam ości dzielące Serbów, Chorwatów , Bośniaków , etnicznych A lbańczyków , chrześcijan i m uzułm anów , stając się zalążkiem „now ych w ojen” ery globalizacji. W edług M ary K alder w ojny te nie są bynajm niej przejaw em naw rotu ataw istycznych trybalizm ów ; celem ich jest ustanow ienie własnej państw ow ości, czyli zinstytucjonalizow anie określonej tożsam ości kulturowej w nowoczesnej form ie politycznej16, lub zakw estionow anie dom inującej form y tożsam ości jak o tożsam ości narodow ej17. P rzykładem tej ostat niej sytuacji są m.in. głośne w ostatnim okresie ruchy A borygenów australijskich, am erykańskich czy kanadyjskich, dom agających się praw a do ziem i. Jest to cieka wy przejaw aktyw ności przedstaw icieli niszowej orientacji „reterytorializacyjnej” . Z kolei studium R ogera R ouse’a pośw ięcone m eksykańskim im igrantom w Sta nach Zjednoczonych stało się punktem w yjścia dla refleksji, że ludzie ci przeszli ze świata, w którym [...] tożsam ość nie była głównym przedm iotem zainteresow ania, do świata, który zm usił ich [...] do przysw ojenia sobie określonej form y osobow o ści [...] oraz tożsam ości członków określonej zbiorow ości czy „w spólnoty”, co pozostaw ało w całkow itej sprzeczności z ich osobistym rozum ieniem w łasnej sytu acji i w łasnych potrzeb . Przypadek ten mógłby stanow ić inn ą ilustrację tezy Tom linsona, pokazującą presję na sam ookreślenie indyw idualne i kulturow e, w y w ieraną przez now oczesność, w której kręgu oddziaływ ania znaleźli się imigranci wyw odzący się z tradycyjnej, przednow oczesnej, przypuszczalnie chłopskiej kultu
14 Zob. S. H u n t i n g t o n , Zderzenie cyw ilizacji i now y kształt ładu św iatow ego, przet. H. J a n k o w s k a , Warszawa 1998.
1 J. T o m l i n s o n , G lobalization and C ultural Identity, [w:] The G lobal Transfonnation Reader. An In-
troduction to the G lobalization Debate, eds. D. H e ld , A. M c G re w , C am bridge 2003, s. 270-271.
16 Zob. M. K a l d e r , O ld and New Wars, Cam bridge 1999. 17 J. T o m l i n s o n , op. cit., s. 275.
ry, nie znającej jeszc ze potrzeby indywiduacji i nie określającej się w uogólnio nych kategoriach etnicznych czy narodow ych.
Jednak naw et zw olennicy poglądu, że tożsam ości kulturow e nie tylko nie padają o fiarą m odernizującej globalizacji, ale stanow ią zgoła jej produkt, nie kwe stionują faktu, że procesy globalizacji i deterytorializacji ograniczają zdolność w ielu państw narodow ych do zachow ania ekskluzyw nego charakteru narodowych w ięzi tożsam ościow ych i ich skutecznego powielania. Ta sam a dynam ika i złożo ność procesów globalizacji, która ustanow iła tożsam ość narodow ą jak o najpotęż niejszą siłę now oczesności, zdolna do skutecznego zw iązania zbiorow ości społecz nych, spraw ia, że stabilność identyfikacji narodow ych staje się dzisiaj niepewna. P roliferacja tej form y identyfikacji coraz częściej rodzi w obec niej sprzeciw. Strukturalna złożoność i napięcia w yw oływ ane w ieloetnicznym składem społe czeństw , zw łaszcza zachodnich, w których na stare podziały etniczne i kulturowe nakładają się now e (następstw o dokonujących się w skali globalnej ruchów m igra cyjnych ludności), uniem ożliw iają trw ałe „zw iązanie” tych społeczeństw w kohe rentne tożsam ościow o układy. W edług A rjuna A ppaduraia państw o narodow e jak o koherentna kulturow o i tożsam ościow o form a organizacji społecznej zbliża się zgoła do kresu sw ego istnienia, tracąc zdolność zaw arcia w sobie i ogarnięcia ro dzącej się obfitości „diasporycznych sfer publicznych”, które zagrażają jeg o m o nopolow i kontroli nad projektem now oczesności. Stabilność im plikow ana poję ciem habitus „pożerana” je s t przez nieokiełznaną n o w oczesność19.
P roces fragm entyzacji, „rozkaw ałkow anie św iata”, o którym pisze Clifford G eertz, polega na rekom pozycji, w ypieraniu więzi i tożsam ości przybranych, na ogół szerszych, lecz płytkich, przez na ogół w ęższe, lecz głębiej zakorzenione, przede w szystkim - choć nie w yłącznie - przypisane, ja k w np. w niektórych spo łeczeństw ach afrykańskich. Zjaw isko tej niekoherencji, które obejm uje coraz roz-
leglejsze obszary św iata, rodzi w iększe jeszcze problem y w krajach rozwijających się, gdzie w ieloetniczna struktura, stanow iąca efekt arbitralnych podziałów kolo nialnych, łącząc się ze słabym i strukturam i państw ow ym i, prowadzi do politycznej destabilizacji i aktów przem ocy na tle różnic etnicznych. W edług G eertza w kate goriach kulturow ych, podobnie ja k w politycznych, pojęcia „Europa” czy „R osja” pow inny być pojm ow ane nie jak o jak ieś jedności duchow e bądź aksjologiczne, stanow iące antytezę w obec innych takich dom niem anych jedn ości - „Bliskiego W schodu”, „A fryki”, „A zji”, „A m eryki Ł acińskiej”, „Stanów Zjednoczonych”, „Londynu” - ale ja k o konglom eraty różnic, głębokich, radykalnych i opornych w obec w szelkich podsum ow ań. Dotyczy to rów nież części składow ych, jak ie w ten czy inny sposób w yodrębniam y w śród konglom eratów protestanckich i katolickich, islam skich i praw osław nych; skandynaw skich, latynoskich, niem ieckich, słow iań skich; m iejskich i w iejskich, kontynentalnych i w yspiarskich, krajow ych i m igra cyjnych. Źródłem tej heterogeniczności nie je st po prostu polityczny dem ontaż świata. Jest nim historia, nieujarzm iona i nieobliczalna, pełna aktów przemocy. D em ontaż ujaw nił tylko sam fakt heterogeniczności jak o czegoś zw yczajnego,
niem ożliwego do ukrycia za paraw anem w ielkich idei, niem ożliw ego do dalszego ignorow ania20.
W spółistnienie na przeważającym obszarze świata, w zasadzie na całym jeg o obszarze, wielkich kulturowych tradycji, bogatych, odrębnych i głęboko zakorzenionych w historii (cywilizacji we w ła ściwym, a nie polem icznym sensie słowa), z niekończącą się progresją różnic w różnicach, podziałów w podziałach, zagmatwań w gm atwaninie rodzi pytanie, którego nie m ożna nadal ignorować uznając je za jałow e i pozbaw ione znaczenia: jak to się dzieje, że w tak w ielorako złożonym św iecie konsty tuuje się polityczna, społeczna czy kulturowa tożsamość? Jeśli regułą jest tożsam ość nie powielana, pozbawiona jedności - ja k w Indiach czy Stanach Zjednoczonych, w Brazylii czy N igerii, w Belgii czy Gujanie, czy nawet w Japonii uchodzącej za model immanentnej jedności myśli i rdzennej w yjąt kowości - to co właściwie stanowi jej podstawę?21.
Zachodzący w skali globalnej proces przenikania technologii m edialnych do każdej niemal sfery życia zbiorow ego i jednostkow ego przez bezprecedensow e m igracje ludzi przem ieszczających się m asow o w e w szystkich kierunkach i prze strzeniach w spółczesnego św iata łączy procesy globalizacji tak z tendencjam i m o dernizacyjnym i, ja k i - w bardziej zaaw ansow anych rozw ojow o regionach - p ost m odernistycznym i. M edia i m igracja, każde z osobna, ja k i łącznie, bardzo poważnie destabilizują warunki w ytw arzania jaźn i i tożsam ości kulturow ej.
Globalizacja: m iędzy tożsam ością lokalną a kulturą kolażu
„Nasz świat i nasze życie - pisze M anuel C astells - są kształtow ane przez przeciw stawne trendy globalizacji i tożsam ości”22. W edług cytow anego autora głó w n ą siłą opierającą się sile globalizacji je s t potęga zbiorow ych tożsam ości, które rzucają wyzwanie globalizacji w imię kulturowej osobliw ości i odrębnego ładu „lokalno- ści” oraz zachow ania przez ludzi kontroli nad swym życiem i środow iskiem . T oż samość w tym starciu nie je s t delikatnym kw iatem deptanym brutalnie przez glo balizację, ale w ielką potęgą reprezentow aną przez lokalną kulturę, która przeciw stawia się odśrodkow ym siłom globalizacji, często zresztą w obronie „reakcyj nych” pozycji. C astells uważa, że ujęcie im paktu globalizacji w takiej perspekty wie jest poznaw czo wiarygodne.
Jest to jed n ak w iarygodność, ja k m ożna sądzić na podstaw ie obserwacji czynionych przez innych autorów , w zględna bądź w arunkow a. N ie tyle naw et z uwagi na to, że proces ścierania się tych przeciw staw nych tendencji daleki je s t od rozstrzygnięcia i zakończenia, co z pow odu zm ieniania się pod w pływ em globali zacji sensu pojęcia kultury lokalnej, ja k i w łączania treści lokalnych do zglobali- zowanej wersji kultury, która się nimi karmi, podobnie ja k lokalność karmi się globalnością. O stre przeciw staw ianie tych dwu typów kultury nie je s t dzisiaj prze konujące, choć oczyw iście relacje w zajem nego kanibalizm u m o g ą być w poszcze
20 Zob. C. G e e r t z , Zasiane św ia tło ..., s. 270-278. 21 Ibidem, s. 278.
22 M. C a s t e l l s , The Pow er o f Identity, [w:] The Inform ation Age: Economy, Society a n d Culture, vol. 2, (M o rd 1997, s. 2.
gólnych przypadkach mniej lub bardziej sym etryczne. Stanow isko C astellsa budzi w ątpliw ości ze w zględu na przypisyw anie zjaw isku tożsam ości autonomicznej kulturowej dynam iki. Bardziej adekw atne w ydają się dzisiaj koncepcje kreowania zarów no lokalności, ja k i globalności, w tym także ich w zajem nego kreow ania się.
N ie m ożna oczyw iście kw estionow ać samego faktu utrzym yw ania się w y odrębnionych i w zględnie koherentnych układów kulturow ych, w ramach których podtrzym yw ane s ą bądź odbudow yw ane struktury identyfikacyjne. Ich trwanie przedłużają w pływ ow e instytucje życia społecznego (K ościoły, tradycje, państwa narodow e, system y praw ne itd.). Trudno jed n ak znaleźć na poziom ie lokalności m iejsca, gdzie atrakcje i pokusy, jak ie niesie ze sobą globalizacja, nie budziłyby pożądania i zaw iści w obec tych, którzy ży ją w jej kręgu. Jeśli nie sam a globaliza cja, to pew ne dobra i m ożliw ości, ja k ie ze sobą przynosi, są w naszej epoce w iel kim atraktorem . Przyw iązanie do własnej kultury jak o form y życia nigdzie chyba nie zachow ało bezrefleksyjnego i bezw arunkow ego charakteru. N ie znaczy to, że globalizacja w jakim ś stopniu uw iodła w szystkich, ale w każdej społeczności w łą czonej w sieć kom unikacyjną, m edialną i rynkową, ja k ą ona oferuje, pojaw iają się grupy, generacje i środow iska społeczne gotow e przyjąć now e m ożliw ości otw ie rające się w nurcie globalizacji.
L okalne dośw iadczenie nie zaw sze potrafi się w tej sytuacji obronić. O w iele częściej staje się źródłem frustracji.
W zglobalizowanym świecie lokalność jest oznaką społecznego upośledzenia i degradacji. Niedogod ności egzystencji w warunkach lokalnych w ynikają przede wszystkim z tego, że przestrzeń publiczna, w której tw orzy się i negocjuje znaczenia, znajduje się poza zasięgiem lokalnej egzystencji, a w związku z tym lokalność coraz bardziej zdaje się na sensotwórcze i interpretacyjne działania, nad którymi nie ma kontroli23.
D ow odem na to je s t m iędzy innymi zjaw isko m igracji, której dom inujący kierunek w yznaczają zglobalizow ane obszary now oczesności i centra tej tendencji. Jej sym bol, św iat zachodni, w zm ityzowanej świadom ości m igrantów przedstawia się niby ja k a ś w spółczesna C ytera, a sama m igracja w ydaje się realizacją m arzenia 0 podróży na w yspy szczęśliw e. N ie w szyscy s ą w szak islam skim i terrorystam i 1 nie w szyscy ch c ą um rzeć z nienaw iści do tego kuszącego świata. Brak m ożliw o ści poruszania się stał się głów nym czynnikiem kształtującym nowe społeczne podziały. B aum an m a rację, tw ierdząc że m obilność, a nie przyw iązanie do miejsc, je s t dzisiaj najwyżej cen io n ą wartością.
Intensyw na m obilność elem entów kultury i ludzi i coraz bardziej beztroski stosunek do lokalizacji i zakorzenienia to główne, choć nie jed yn e, źródło cha otycznego przenikania się składników ludzkiego św iata o rozm aitej genealogii, stanow iących niegdyś składnik ustabilizow anych formacji etnicznych, narodo wych, cyw ilizacyjnych. Św iat ten traci daw ną przejrzystość pluralistycznego pro jek tu kulturow ego, zam ieniając się pod wpływem czynników globalizacji i m oder nizacji w chaotyczny konglom erat kultur o cechach kalejdoskopow ego, zm iennego
kolażu w ym ieszanych ze sobą elem entów , w środku którego sytuuje się coraz w y raźniej nasze życie. Pojaw ił się dla jeg o określenia now y term in: układ postplurali- styczny, raczej „strefa kontaktu” niż integralne środow isko kulturow e24. Układ w ypełniony przez w ielokrotnie opisyw ane intensywne procesy hybrydyzacji i kre- olizacji kultur, ich dehierarchizacji i słabnięcia centrów , w okół których się skupia ły, zaniku dyskursów dom inacji i w ielkich narracji, poddany regule nieustającej globalnej cyrkulacji kultur, zam ieszkany przez nom adów tw orzących kulturow e diaspory, a więc zbiorow ości oderw ane od terytorium i „naturalnych” kulturow ych zakorzenień.
Dom inację kultury kolażu um acnia proces autonom izow ania się kultury względem struktury społecznej i ekonom ii, odnotow any i poddany drobiazgowej analizie jeszcze w latach siedem dziesiątych ubiegłego stulecia przez D aniela Bella.
Bell zw raca uwagę, że oto skończyły się czasy, gdy kultura m ogła być in terpretow ana jak o „nadbudow a” nad strukturam i społeczno-ekonom icznego bytu. W zorce życia rodzinnego, przyw iązanie do religii i autorytetu, odziedziczone idee kształtujące sposób postrzegania rzeczyw istości społecznej przestały opierać się zmianom, co w ięcej, inicjatyw ę prom ow ania zmian przejęła kultura, a gospodarka ukierunkow ana została na zaspokajanie nowych zapotrzebow ań. K ultura traci swój charakter zinstytucjonalizow anej emanacji partykularnego dośw iadczenia życia zbiorow ego, stając się przede w szystkim produktem rynkow ym adresow anym do dow olnego nabywcy. Panuje w niej fantazja, sw oboda i pęd ku zaspokajaniu gu stów „kulturalnych m as” . Tak w ygenerow ana kultura pełni funkcję legitym izacji zachowań społecznych klasy średniej, a ja k się w ydaje dzisiaj, także innych śro dowisk społecznych. W raz z tym następuje
przesunięcie nacisku z „charakteru”, będącego jednością kodeksów moralnych i zdyscyplinowanego dążenia do celu, na „osobowość”, która je st wywyższeniem ,j a ” poprzez przym usow e dążenie do wy różnienia się. Krótko mówiąc, źródłem satysfakcji i kryterium pożądanego zachow ania społecznego [...] stał się styl życia25.
M owa tu o stylu życia w yrażającym „w olną osobow ość” , kom ponow anym w o de rwaniu od przypisanej konwencji społecznej.
Podobnie ja k w zrost dochodu pozw ała jednostkom na sw obodny w ybór stylu konsum pcji, tak upow szechnienie w ykształcenia, coraz bardziej tolerancyjna atm osfera społeczna i - dodajm y - dostępność system ów eksperckich, wiedzy, informacji, ja k rów nież w zrost znaczenia dośw iadczenia pośredniego w życiu je d nostki, poszerzają zakres „dyskrecjonalnych zachow ań społecznych” . Inaczej m ó wiąc, indyw idualne aspekty osobistego dośw iadczenia stają się czynnikam i bar dziej istotnymi w kształtow aniu stylu życia, np. w zakresie konsum pcji, w ycho wania dzieci, zachow ań w yborczych, żyw ionych przekonań itp., niż w zorcow e zm ienne społeczne zw iązane z przynależnością klasow ą, statusem , ro lą zawodową, które stanow iły tradycyjny w yznacznik system atycznych różnic w zachow aniach
24 Zob. J. C l i f f o r d , K łopoty z kulturą. D w udziestowieczna etnografia, literatura i sztuka, przeł. E. D ż u - r a k i in., W arszawa 2000, s. 203-272.
społecznych i podstawę ich przewidywalności. Taka tradycyjna zależność między pozycją społeczną a stylem kultury, stanowiąca podstawowe założenie klasycznej socjologii i antropologii kulturowej, zanikła.
Pytania - pisze Bell - kto będzie zażywać narkotyki, brać udział w orgiach z wymianą kobiet, otwar cie przyznawać się do homoseksualizmu, znajdować rozrywkę w rozmaitego rodzaju happeningach czy w oglądaniu filmów undergroundu, nie dadzą się rozstrzygać przez odniesienie do standardowych zmiennych analizy socjologicznej [...]. Wiele dzieci z [...] wyższych warstw [...] przejmuje wzory warstw niższych - klasy robotniczej, Murzynów - ponieważ sądzą, że na tym polega „wolność”; jednocześnie inne tak nie czynią. Zachodzi znaczne ujednolicenie wzorów wychowania dzieci, wzo
rów, które uprzednio stanowiły jeden z głównych wyróżników klasowych26.
Niegdyś określone kulturowo segmenty struktury społecznej, jak klasa robotnicza, warstwy średnie czy w yższe, wieś i miasto spotykają się dzisiaj na rynku kultury, dokonując autonomicznych, a w każdym razie wolnych od determinizmu społecz nego, wyborów. Ich podstawą staje się gust, moda i styl życia oderwane od spo łecznego kontekstu.
Od czasu ukazania się książki Bella opisana przez niego tendencja stała się jeszcze bardziej widoczna i dołączyła do procesów globalizacji, manifestując się w rozmaitych formach. Jedną z nich jest fenomen globalizacji kultury popularnej oferującej zm iksowany koktajl przyrządzony z najrozmaitszych i zmiennych składników, którym karmi się znaczna część ludzkości. Kultura popularna przekra cza granice społeczne, religijne, państwowe i kontynentalne, zacierając różnice narodowe, etniczne i językow e. W największym stopniu dotyczy to kultury ofero wanej przez media elektroniczne. Prawdziwym fenomenem jest pod tym względem światowa kultura młodzieżowa. Odpowiada jej głównie wielkomiejskie zjawisko „globalnego nastolatka”, którego cechuje, niezależnie od kontynentu i kraju (włą czając w to także kraje Trzeciego Świata) podobna tożsamość i podobny styl życia, różniące go przy tym radykalnie od pokolenia rodziców. W kształtowaniu tożsa mości globalnych nastolatków etniczność, narodowość i państwowość stały się kryterium drugorzędnym.
Gdyby ubierał się „nie tak jak trzeba” - pisze o swoim synu, globalnym nastolatku, uczęszczającym do szkoły w Niemczech polski autor - gdyby nie słuchał odpowiedniej muzyki, gdyby nie posiadał biegłości w obsługiwaniu komputera, gdyby nie miał „popularnej tożsamości”, gdyby wreszcie był pełen pamięci przeszłości (co na przykład cechuje mnie - jego ojca), miałby zapewne ogromne kło poty w odnalezieniu się w grupie swoich niemieckich rówieśników. I wówczas niewątpliwie włączy łby się u nich „stereotyp Polaka”27.
Geertz podkreśla, że życie w kolażu rodzi problem radzenia sobie z upo rządkowaniem jego składników i określeniem, czym one są. Trzeba odróżnić „ro zum ienie” tego, co inne w sensie pojęcia, percepcji i wniknięcia od „rozumienia”, w sensie zgodności opinii, jedności uczuć czy wspólnoty zaangażowania. Trzeba
26 Ibidem, s. 73.
27 Zob. Z. M e l o s i k , K ultura in s ta n t- paradoksy pop-tożsam ości, [w:] Edukacja w czasach popkultury, red. W. B u r s z t a , A. de T c h o r z e w s k i , Bydgoszcz-2002, s. 23.
umieć pojąć to, czego nie m ożna przyjąć bez jednoczesnego zam azyw ania poczu cia własnego um iejscow ienia i związanej z nim własnej tożsam ości”8.
Jest to um iejętność trudna do opanow ania i alternatyw a, obok której istnie j ą inne m ożliwości: w spólnota w człow ieczeństw ie, indyferentyzm połączony
z w ycofaniem na teren własnej kulturowej jaźn i, lekcew ażenie, w rogość. Czy możliwe je s t także skonstruow anie na takim tle tożsam ości hybrydow ej, skolażo- w anej, która uw alniałaby od trudu w yboru, nie stając się jedn ocześnie źródłem dysonansu i dyskom fortu? T aką tożsam ość deklaruje w spółczesny dziennikarz amerykański.
Należę do całkowicie nowej generacji ludzi, plem ienia wędrowców. M ieszkańcy bez m iejsca za mieszkania, przejeżdżamy przez kraje, jakbyśm y przechodzili przez drzwi obrotowe. [...] Jestem wielonarodową duszą na wielonarodowym globie. Ten rodzaj życia daje oczyw iście bezprecedenso we poczucie wolności i ruchliwości. Możemy iść przez świat, ja k przez jarm ark cudów, zabierając coś na każdym przystanku, traktując świat ja k supermarket. [...] Mam szafę z jaźniam i, z której mogę wybierać. Przynależność staje się dla mnie tak obca, ja k dezorientacja. Lecz [...] niekiedy zastana wiam się, czy ten nowy rodzaj braku przynależności nie jest obcy czem uś fundam entalnem u dla natury ludzkiej29.
M am y tu do czynienia z jakim ś przypadkiem skrajnym , który nasuw a myśl raczej o końcu tożsam ości kulturowej, wym ienionej na całk ow itą autonom ię, niż 0 tożsam ości sensu stricto. N iem niej w śród badaczy zagadnień identyfikacji panuje na ogół zgoda, że przedstaw ione procesy dekonstrukcji tradycyjnych układów społeczno-kulturow ych tw orzą warunki do kształtow ania się tożsam ości w ielokul turowych, poliw alentnych. Delanty tw ierdzi, że coraz w iększa liczba w spółcze snych ludzi posiada ta k ą w łaśnie, przynajm niej dw oistą tożsam ość30.
Uwolnienie i tożsam ość w yobrażona
Niemal pow szechny dostęp jednostek, bez w zględu na zajm ow ane przez nie pozy cje w przestrzennej i społecznej strukturze, do zm ediatyzow anego zasobu obrazów 1 treści zapew nia im m ateriał do kreow ania nowych tożsam ości i, ja k to ujm uje A ppadurai, śnienie snów, które były dawniej dla nich nieosiągalne. M edia zdem o kratyzowały w yobraźnię, uczyniły j ą składnikiem codziennej aktyw ności człow ie ka, niezależnie od jeg o fizycznego i społecznego usytuow ania. A ppadurai twierdzi, że nieograniczony praktycznie w swym zasięgu m edialny przekaz dostarcza m ate riału to tw orzenia się now ego typu w spólnot w yobrażonych, pozbaw ionych lokal nego zakorzenienia.
M edia dyktują styl współczesnej kultury, kształtując tym sam ym rozległe obszary ludzkiej w yobraźni i w rażliw ości; m edia określają horyzont zbiorow ych
28 Zob. C. G e e r t z , Zastane św iatło..., s. 112.
29 P. ly e r , The Soul o f An Intercontinental Wanderer, “Harpers M agazine” 1993, nr 4, s. 13-17. Cyt. za: Z. M e l o s i k , Kultura instant..., s. 25.
30 G. D e l a n t y , B eyond the Nation State: National Identity a n d Citizenship in a M ulticultural Society -
aspiracji. W połączeniu z faktem współczesnych masowych migracji ten czynnik uaktywnionej wyobraźni wprowadza do życia grup i jednostek elementy „impro wizacji”, oznaczającej m.in. rozluźnienie, zmienność i swobodniejsze kształtowa nie identyfikacyjnych związków z kulturą i zbiorowością. W świetle tej koncepcji, uwolnione ze swych tradycyjnych łożysk, dryfujące składniki kultury i dryfujące jednostki i grupy społeczne, wzbogacone o z założenia ponadlokalne, a także wszechobecne treści kultury popularnej, stykają się, w dowolnych i zmiennych miejscach, otwierając się wzajemnie na siebie i dla siebie.
Widzimy spotykania mobilnych obrazów ze zdeterytorializowanymi widzami, jak w przypadku tureckich gastarbeiterów w Niemczech oglądających tureckie filmy w swoich niemieckich mieszka niach. Koreańczyków w Filadelfii śledzących w 1988 olimpiadę w Seulu za pośrednictwem koreań skich łączy satelitarnych i pakistańskich taksówkarzy w Chicago słuchających kaset magnetofono wych kazań nagranych w meczetach Pakistanu czy Iranu31.
Zapewne dałoby się znaleźć jeszcze ciekawsze przykłady: muzułmańskich gastarbeiterów posyłających swe córki na zachodnie uniwersytety i oglądających w niemieckim pubie wraz z żonami zachodnie film y, albo indyferentnych religij nie pakistańskich taksówkarzy rozmiłowanych w kulturze hip-hop i uwikłanych w świat przestępczy Chicago.
Zmediatyzowane treści kulturowe z szerokiego świata docierają też do tych, którzy w ciąż trwają w swoich rodzimych przestrzeniach. N ie trzeba ruszać się.z miejsca, by penetrować zawartość Internetu, cieszyć się nowymi przebojami muzyki popularnej, podglądać życie innych, odległych w przestrzeni i czasie kul tur. W szyscy ludzie żyją dzisiaj pod presją doświadczenia pośredniego32, stającego się pełnoprawnym składnikiem socjalizacji i wychowania, w szyscy ulegają w ja kiejś mierze efektowi demonstracji, identyfikując się mniej lub bardziej trwale i głęboko z nieznanymi dotąd potrzebami, interesami i doświadczeniami, które dawniej w ogóle nie docierały do ich świadomości. Appadurai uważa, że przed człowiekiem w spółczesnym otworem stanęła szansa swobodnego wychylenia się w stronę inności w poszukiwaniu miejsc możliwych do zagospodarowania. Mobil ność ludzi, uwalniając ich w pewnym stopniu od tradycyjnych lokalnych ograni czeń i uzależnień, stwarza szczególnie dynamiczne przesłanki do konstruowania tożsamości, którą można chyba słusznie nazwać wyobrażoną, w relacji do zdemo kratyzowanych, św ieżo przez nich odkrywanych pragnień i aspiracji.
Tożsamość kulturowa między przypisaniem a emancypacją
Głównym tematem przedstawionych tu rozważań jest problem przypisania i eman cypacji w ramach wielokulturowych struktur współczesnego życia społecznego, taki, jaki manifestuje się w planie tożsamości człowieka jako aktora życia społecz nego. Chodzi o zjawisko identyfikacji człowieka ze zbiorowością społeczną i
kul-31 A. A p p a d u r a i , M odernity a t Large..., s. 4. 32Zob. A. G i d d e n s , op. cit.
turą, jeg o ciążenie ku pewnym w yróżnionym społecznościom i aksjonorm atyw no- ideowym układom . Pojaw ia się pytanie o trw ałość, intensyw ność i m iejsce tej iden tyfikacji w strukturze tożsam ości jednostkow ej. G łów n ą te z ą przestaw ionych roz ważań je st pogląd, że ew olucja form życia zbiorow ego i zaznaczająca się tendencja demontażu ich dotychczasow ej konfiguracji stw orzyły w arunki do pojaw ienia się obok dom inującego dawniej m odelu identyfikacyjnego, w zględnie trw ale „przypi sującego” jedno stk ę do danych je j, konkretnych, ustabilizow anych układów spo łeczno-kulturow ych, m odelu alternatyw nego, w którym zależność ta traci swój jednoznaczny i bezw arunkow y charakter. O tw ierają się w nim niedostępne w cze śniej na szerszą skalę pola w yboru, em ancypacji i refleksyjnej autokreacji człow ie ka w jeg o relacjach ze społecznością, a ściśle m ówiąc z dynam icznym kontekstem społeczno-kulturow ym jeg o dzisiejszego życia.
K om plikow anie się dotychczas w zględnie klarow nej problem atyki w ynika stąd, że obok pozostałości tych daw nych, kulturow o zdefiniow anych układów społecznych o ustalonych strukturach i w yraźnych granicach po jaw iają się nowe. Są one w ew nętrznie w ielorako podzielone, posiadają płynne, nieostre kontury, częściowo nakładają się na siebie i często pozbaw ione są w yraźnych, jednolitych ram instytucjonalnych i strukturalnych. M ogą też nakładać sztucznie w ytw orzone ramy strukturalne na zróżnicow any, kulturow o niejednolity żyw ioł ludzki, ja k w części now ych, postkolonialnych państw, lub usiłow ać w pasow ać w tradycyjne struktury nowe, cyw ilizacyjnie obce elem enty, ja k w państw ach europejskich, sta nowiących cel pozakontynentalnej inwazji egzotycznych m igracji rozm aitych grup rasowych, w yznaniow ych, kulturow ych. D otychczasow y ład kulturow y ulega w rezultacie dekonstrukcji pogłębianej dram atycznie przez procesy globalizacji i m ediatyzację kultury. W procesach tych dostrzec m ożna rad yk aln ą zm ianę w a runków krystalizacji tożsam ości kulturow ych, która rzutuje także na ich kształt, trwałość i elastyczność. S ą to zjaw iska w pisyw ane coraz częściej w o g ó ln ą katego rię „kryzysu tożsam ości”33.
K ryzys ten dotyka też tożsam ości kulturow ej w jej tradycyjnym , ustalonym kształcie. N ajogólniej m ów iąc, przejaw ia się w w ypieraniu obligatoryjnych form identyfikacji przez form y preferencyjne i form „naturalnych” , trybalnych przez przybrane. Preferencyjność wiąże się z m ożliw ością w yboru bądź m odyfikacji, a te z kolei m ogą się pojawić, o ile istnieje alternatyw a. A lternatyw a je s t m atką pod m iotowości, źródłem G iddensow skiej agency, która pozw ala jed n o stce zm ierzyć się ze zinstytucjonalizow aną strukturą, rozluźnić jej uchw yt, a naw et jej się w y mknąć i j ą zm ienić (naw et gdyby to m iało być dośw iadczenie traum atyczne), re fleksyjnie odnieść się do przypisania i dopiero w tedy ew entualnie j e porzucić bądź zachować. K rótko m ów iąc, H om o eligens je s t fig u rą w zględnej em ancypacji czło wieka w obec struktur społeczno-kulturow ych.
W układach nowoczesnych [...] zmiany tożsamościowe w ym agają odkryw ania i konstruow ania w ra mach refleksyjnego projektu, w którym przem iana osobista przeplata się ze społeczną34.
33 Zob. Q uestions o fC u llu ra l Identity, eds. S. H a ll, P. D u G a y , London 2000. 34 A. G i d d e n s , <>p. cit., s. 47.
Tożsamość negocjowana, hybrydowa, skolażowana i wyobrażona to przejawy tej emancypacji. Znajduje ona też wyraz w analizowanym przez Charlesa Taylora ekspansywnym fenom enie nowej kultury „samorealizacji” i „subiektywizmu mo ralnego”, zwanej inaczej „kulturą autentyczności”, której podstawą jest zasada wierności samemu sobie, czyli własnej oryginalności, marginalizująca identyfika cję nie tylko z lokalnością, ale w ogóle z zewnętrznością35.